1 października 2012

Cmentarz szczurów - Tomasz Hejnowicz (nagroda w Konkursowie 13)

Cmentarz szczurów - Tomasz Hejnowicz

Zazwyczaj szczury jako pierwsze uciekają z tonącego okrętu.
Wyczuwają niebezpieczeństwo i ratują swoje życie.
Są takie miejsca, skąd szczury nie mogą uciec.
To miejsca, które wybierają na ostateczny spoczynek.

Książka porusza wiele problemów społecznych, z jakimi spotykają się ludzie w każdym środowisku, w każdej firmie i w każdym kraju na świecie. Problemy te opisane są z dystansem i specyficznym poczuciem humoru. To poczucie humoru trzeba lubić i rozumieć. Jeśli podobają Ci się opowiadania Jaroslava Haska, Witolda Gombrowicza, filmy Woody'ego Allena lub specyficzny humor Monthy Pythona możesz odnaleźć wiele inspiracji autora tej opowieści. Jest w tym opowiadaniu duch "Ferdydurke" i jest też duch Orwellowskiego "Roku 1984". 


WSTĘP

Godzina siódma, minut czterdzieści. Cisza i chłód szkolnego budynku. Na początku długiego korytarza stoi mały chłopiec. Patrzy przez okno na puste, kwadratowe podwórko z jednej strony zamknięte budynkiem sali gimnastycznej. Kiwają się i skrzypią obwisłe, brązowe drzwi ubikacji. Hula wiatr po szerokiej klatce schodowej. Dlaczego nikogo tu jeszcze nie ma? Pozorny spokój ale coś w żołądku skręca. Nic się nie dzieje, a jednak strach zaczyna przenikać całe ciało. Słychać już jakieś stłumione głosy. Czy te głosy są w jego głowie? Słyszy niezrozumiałe upomnienia, wymagania, pretensje. Czuje niemoc i ośmieszenie. Zaczyna biec po długim korytarzu. Ucieka ale nie ma gdzie uciec. Dobrze wie, że na końcu korytarza są tylko zamknięte drzwi do szatni sali gimnastycznej. Pomimo tego biegnie, ledwo łapiąc powietrze chociaż za nim wcale nie widać prześladowców. Wpada w panikę. Zatrzymuje się, chce wyskoczyć przez okno tam gdzie jest pustka dziedzińca. Chwyta za klamkę, nie może otworzyć okna bo zardzewiała i zaklejona farbą klamka stawia opór. Okno jest za duże i za ciężkie. Oblewa go zimny pot, trzęsie się.

Budzi się. Dociera do niego świadomość. Uff. Jeszcze jest sierpień, ostatnie spokojne dni. Przecież dopiero za tydzień pójdzie do szkoły i, jak od wielu lat, będzie uczyć dzieci. Ten sen przytrafił się naszemu bohaterowi trzy razy. Za pierwszym razem sen pojawił się gdy był uczniem szkoły podstawowej, za drugim razem przed zimową sesją egzaminacyjną i za trzecim razem w sierpniu, właśnie przed rozpoczęciem kolejnego roku szkolnego.

Szczury, szczury, szczury szkolne. Biegają w podziemiach, pływają w fekaliach. Całe życie unikają wrogów. Żyją w tajemniczej społeczności. Potrafią łączyć się w grupy, które błyskawicznie zagryzą ofiarę. Potrafią ścigać się i bezlitośnie konkurować między sobą. Potrafią samotnie przeżyć w trudnych warunkach. Cała populacja nie do zaje...chania. A jednak na każdego z nich przychodzi kres. Gdzie umierają? Gdzie wybierają miejsce spoczynku? Otóż często wybierają podziemia szkół! Bo ten, który raz wejdzie do „szkoły” i na całe lata z nią się zwiąże już z niej nie potrafi wyjść. Nie zna innego świata, nie zamierza poznawać świata, obawia się innego świata i nie umie żyć w innym świecie. Wygodnie jest żyć z resztek i wśród nich skonać. Cmentarz szczurów.

Krzysztof – bohater opowieści „urodził się” w szkole. No, nie dosłownie w rozumieniu porodu na terenie szkolnej placówki. Nie urodził się zatem w szkole fizycznie lecz spędził w niej całe życie. Kiedyś dawno temu powstała „Opowieść wigilijna”. Oto przed Waszymi oczyma rozpoczyna się „Opowieść edukacyjna”.


Tomasz Hejnowicz (ur. 1958) przez całe życie był związany z oświatą i edukacją. Wraz z bratem i rodzicami, którzy byli pracownikami pewnej szkoły, mieszkał w niej do 25 roku życia. Był wychowawcą, nauczycielem i przedstawicielem oświatowych związków zawodowych. Studiował socjologię, ukończył pedagogikę oraz dodatkowe studia podyplomowe. Ponad 25 lat uczył informatyki i techniki. Mieszka w Poznaniu.

Opis pochodzi od wydawcy

Sponsorem nagrody jest wydawnictwo WFW
Więcej o Konkursowie 13 TUTAJ

226 komentarzy:

  1. To pewnie będzie najbardziej absurdalna argumentacja w całym Konkursowie ale ... ze wszystkich zwierząt na świecie tak naprawdę boję się tylko szczurów. Bać się to za mało powiedziane, to paniczny strach zmieszany z obrzydzeniem. Jestem zdania że te inteligentne bestie są jedynymi istotami na tej planecie, które byłyby w stanie zagrozić ludzkiej rasie. Dlatego też nigdy, przenigdy nie wezmę do rąk ksiązki, która ma na okładce szczura. Niech będzie arcyciekawa i w ogóle nie powiązana z tymi gryzoniami - nie ma bata, nigdy jej nie ruszę ;-) Dlatego im dalej ta książka ode mnie, tym lepiej ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A RATATUUUUUUUJ! Także Ci się nie podobał. Elegancki był i pożyteczny.

      Usuń
    2. A są ludzie , którzy szczurki hodują lub trzymają w domu jak kota. Ale żeby od razu cmentarz im organizować to już chyba przesada. Książka świetna, zapewne Krzysztof bohater nie miał wpływu na to , iż było jak było. Zawsze można powiedzieć,że cmentarzysko natura stworzyła, no nie.

      Usuń
  2. Hmm... Monthy Python słynie z czarnego humoru i jeśli on też był inspiracją do napisania takiej książki to chętnie po nią sięgnę. Ogólnie sam w sobie temat ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja znam autora. Sam jest takim szczurem, który bez żenady podgryzie każdego współpracownika, nie mówiąc o szefie. A jakim jest nauczycielem, o tym można by napisać niejedną książkę z dziedziny "szkolne horrorki".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy konkurs dotyczy znajomości autora ? Ja tez znam wielu autorów : Mickiewicz, Żeromski, Miłosz..... no i gryzą w swych tekstach nie jednego złoczyńcę,że aż miło. W roku szczura urodziło się wielu wybitnych ludzi : Galileusz, Scarlett Johansson, Antonio Banderas, Mandy Moore, Carmen Electra, Hugh Grant, Wolfgang Amadeusz Mozart, Piotr Czajkowski, William Shakespeare, Mozart, Lew Tołstoj, George Washington, Gene Kelly, Sean Penn, Marlon Brando, Louis Armstrong, Clark Gable. Cóż może Hejnowicz podąża za innymi z tej kolekcji.

      Usuń
    2. A pisz sobie książki Anonimie z dziedziny " szkolne horrorki " tylko kto to wyda i kto to czytać będzie ? Może anonimy ? To niewielka liczba chętnych. Chyba jesteś dundlem.

      Usuń
  4. Zgadzam się z Anonimowym. Krzysztof ustawił się w robocie, może teraz nic nie robić (co nieźle mu wychodzi od ponad dwudziestu lat). Książki do rąk nie wezmę, brzydzi mnie ona jak i sam autor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof ustawiony w robocie. Kolejna paranoja. Czy to całe anonimowe bractwo popadło na zbiorową niemoc czytania ze zrozumieniem ? Bohater książki umiera, a jakieś anonimy wciąż uporczywie mówiąc o autorze mówią o nim jak o Krzysztofie. Zbiorowe ukrzysztofienie autora, aby wmówić , że fikcja którą się posłużył to raz autobiografia, a raz może historia nowożytna w mikroskali. Wszystko zależy od upodobań . Są tacy , którzy wierzą w bajki i baśnie, inni wierzą , że fikcja to rzeczywistość. No to pogratulować trzeba i życzyć trzech , albo czterech żyć w grze interaktywnej. Piszcie bardziej z sensem, bo jeżeli ktoś się teraz ustawił i może nic nie robić, co nieźle mu wychodzi od ponad dwudziestu lat, to znaczy ,że ustawił się nie teraz , ale ponad dwadzieścia lat temu. Udolność wypowiedzi jest porażająca. Drogi autorze! Zbieraj Pan materiały na następną książkę, będzie bomba - przeloty w czasoprzestrzeni i nicnierobienie, bo za autora książkę napisze wymyślony przez niego bohater.

      Usuń
  5. Nie czytałam książki, ale jeśli autor - nauczyciel jest tym Krzysztofem, który jak wynika z opisu tak nienawidzi szkoły i ma omamy, to aż strach powierzać mu dzieci. Trzeba mu podesłać dobrego psychiatrę i odsunąć od wychowywania innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co najmniej niepokojące wypowiedzi i wszystkie anonimowe. Z zasady nie moderuje komentarzy, ale mam wrażenie, że zamiast normalnej dyskusji rodzi się tu jakaś nagonka...

      Usuń
    2. Zauroczony permanentnie10 października 2012 20:04

      To błąd, nie czytała Pani książki, ale już ocenia i to całkiem nietrafnie. Z opisu zamieszczonego na tej stronie nie wynika bowiem, że Krzysztof nienawidzi szkoły, ale że szkoła budzi w nim uporczywe lęki, nie ma też omamów, ale sen, który trzy razy mu się przyśnił. Droga Redakcjo! Może następnym razem trzeba czcionkę powiększyć, bo czytający nienawidzą małej i mają jakieś omamy.

      Usuń
  6. A ja znam te anonimowe, które dokonały wpisów. Wystarczy kilka charakterystycznych słówek i szczególnie jedna z tych pań jawi się jak na dłoni. Najbardziej ubawiła mnie pani, która wpisała, że książki do ręki nie weźmie, ale wypowiada się tak, jakby ją co najmniej dwa razy przeczytała. Nie wstydźcie się miłe panie, że obcujecie z literaturą. A co do psychiatry, którego proponuje się Krzysztofowi, nie wpadłyście miłe panie, że ma go na miejscu? Wybitna specjalistka na pewno znajdzie jakiś złoty środek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pomysł z psychiatrą doskonały, ale najpierw trzeba chcieć samemu podjąć lecznie.

      Usuń
    2. Co za towarzystwo po tym forum grasuje? Żeby za napisanie książki psychiatrę proponować? Toć to jacyś pogubienbi ludzie, albo co gorsza niedowartościowani.

      Usuń
  7. Jestem po lekturze książki Pana Szczura.Sięgnęłam po nią, gdyż znam autora i nie sądziłam, że może on uprawiać "pisarstwo". Nie sądziłam też, że ośmieli się wydać książkę tak źle napisaną i obnażającą jego własne kompleksy. Wiele tych opisywanych zdarzeń ociera się o autentyczne historie. Mimo iż autor książki zawsze ma prawo do swojego zdania i punktu widzenia, w tym szczególnym grafomańskim przypadku, zdarzenia przedstawione są w sposób kłamliwy i obrażający dobrych ludzi i dobrych nauczycieli, którzy narazili się "Krzysztofowi" tylko swoim zaangażowaniem, profesjonalizmem i poświęceniem, co w zestawieniu z nic nierobieniem "Krzysztofa" potęgowało przez lata jego frustrację.Niepokojące jest to, że po ujawnieniu jednego z obrazów swojej psychiki, ten człowiek będzie nadal uczył dzieci, kryjąc gdzieś w głębi ogromny, niebezpieczny jad nienawiści.
    A propos moderowania tych anonimowych komentarzy, Pani Sil. Jeśli autor miał prawo zmanipulować rzeczywistość dla sobie tylko wygodnej wybielającej go wersji, to proszę dać nam prawo do komentarzy i obrony prawdy.
    Summer 21 - ta książka nie ma nic wspólnego z inteligentnym, ironicznym i surrealistycznym Monty Pythonem. To raczej ekshibicjonistyczna wersja Benny Hilla z twarzą zombie dopadająca nagiego mięsa.
    Gissele

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem wolność słowa, jestem za budującą dyskusją. Jednak jeśli ktoś chce kogoś szkalować to powinien się pod swoimi wypowiedziami podpisywać. Każdy może zostać anonimem i każdy może być Gissele i kimkolwiek innym. Ale to tylko puste słowa i nicki za którymi ktoś się chowa. Ja jestem Sil, ale nigdzie nie ukrywam moich danych osobowych. Na blogu dostępne jest i moje imię i nazwisko, i adres mailowy. Nie ma problemu z kontaktem ze mną. Nie usunę tych Anonimowych wypowiedzi, ale liczę, że pod kolejnymi pojawią się konkretne podpisy. Inaczej będą usuwane.

      Usuń
    2. A dlaczego książka jest źle napisana ? Co to znaczy w ogóle źle napisana książka? Autor stworzył konkretną fikcję literacką do której włożył prawdopodobnie doświadczenia własne i swych znajomych. Napisał jednak,że to fikcja, natomiast Gissele zamieszcza wpis ,że autor zmanipulował rzeczywistość dla siebie tylko wygodnej wybielającej go wersji. Ani autor nie wybielał rzeczywistości, ani nią nie manipulował. A główny bohater ma konkretne czytelne przywary. A dlaczego Ezop, czy Mickiewicz pisali bajki o zwierzętach i skąd czerpali wzorce ? No z własnych doświadczeń. Fakt, iż do życia tych stworzeń wkładali przywary ludzkie i człowiecze błędy nie spowoduje, iż będę o nich mówić jak o grafomanach, frustratach, czy ekshibicjonistach.
      Chciałbym wierzyć, że pod tymi anonimami nie kryją się nauczyciele. Grześ

      Usuń
    3. Anonim Gissele,
      Manipulacja byłaby wtedy gdyby autor napisał książkę będącą zbiorem faktów historycznych, opisem zdarzeń, które miały miejsce w rzeczywistości i specjalnie zmieniłby ich przebieg. Książka - Cmentarz szczurów - to fikcja literacka.

      Z wyrazami szacunku
      Jerzy Szmigielski

      Usuń
    4. Spójrzmy na to chłodnym okiem, szanowny Panie Jerzy: cała forumowa dyskusja jest również fikcją literacką, zatem zupełnie sensowne jest używanie anonimów i pseudonimów ponieważ wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest "i może być" (to cytat - nota bene karkołomna zaiste logika) zupełnie przypadkowe. :)
      Pozdrawiam
      Marcin

      Usuń
    5. Szanowny Panie Marcinie,

      Także wolałbym dyskusję na żywo z osobami, które pragną dyskutować o treści książki. Internet niestety daje człowiekowi pozbawionemu skrupułów możliwość bycia bezkarnym. Ot i dlaczego, czasami merytoryczne dyskusje zarzucane są skrawkami wypowiedzi, których znaczenie można określić mianem odreagowania, a nie dyskursu. Jednak przyzwyczaiłem się do tego i myślę, że forumowa dyskusja, którą Pan raczył nazwać fikcją jest dla mnie, a może i dla innych platformą niezłego treningu intelektualnego.

      Z wyrazami szacunku

      Jerzy Szmigielski

      Usuń
    6. Piękna motywacja czytelnictwa!!! Nie wiedziałem, że aby wydać książkę trzeba się ośmielić. To nowe spojrzenie. Nie wystarczy napisać, trzeba jeszcze mieć śmiałość. Takie dwa w jednym.
      Książkę nazwała pani grafomańskim przypadkiem, to pani prawo. Natomiast wszystko wskazuje na to, że wkrótce wydawca zabierze się za dodruk. I choć zmieniła pani imię bohatera, zastępując Krzysztofa Panem Szczurem (zamysł złośliwości pewnie też wynika z własnych kompleksów), sukces książki już na początku jej istnienia gwarantowany. Czytam po raz drugi.

      Usuń
    7. Zauroczony posmutniały nieco12 października 2012 12:47

      Z wielką werwą protestuję ja też. Dlaczego Grzesiowi Anonimowe Gissele nie odpowiedziały na pytanie? Przecież pytał się dlaczego książka jest źle napisana?

      Usuń
  8. Oryginalne pomysły, niecodzienna tematyka, humor i umiejętność przyznawania się do własnych błędów to rzadkość i zarazem cecha ludzi nietuzinkowych. Szczur na okładce może przestraszyć, ale również zaintrygować, tym bardziej,że książka porusza zagadnienia trudne, które od dziesiątek lat zagnieżdżone w placówkach oświatowych nie należą do tematów poruszanych, czy medialnych. Tym bardziej książka zasługuje na uznanie i popularyzację. Niedogodności systemu oświaty doskwierają i ciągną się jak wazelina. Jeżeli nikt odważnie nie zburzy muru tak jak autor - Cmentarza szczurów - to szkoła pozostanie nadal przestrzenią, której nie można zmienić, bo jej wewnętrzna struktura jest nietykalna. Ocenianie autora, a nie jego książki przez element takiej struktury, który zwie się anonimem nie ma tutaj nic do rzeczy ( anonim to symbol stereotypu, który się boi, symbol powiastki prawdziwej lub nie, bo anonimowej ). Wreszcie anonim to symbol struktury szkolnej, która skłonna jest zdusić problem w zarodku lub go wyrzucić, a nie poszukać rozwiązania, w rzeczy samej brzmiący jak komunistyczna ideologia odsuwająca od wychowania tych co pragnęli zaszczepiać prawdę i wychowywać w duchu wartości. Aby napisać taką książkę trzeba być wnikliwym obserwatorem z empatią i antypatią zarazem do rzeczy, zjawisk , a przede wszystkim ludzi zasadzających brzydotę w przestrzeni publicznej, zmieniającej ją w przysłowiowy folwark. Uderz w stół - powiedział niegdyś gawędziarz, a nożyce się odezwą. Bardzo dobrym zamysłem autora jest przedstawienie Krzysztofa w realiach typowych ludzkich skłonności. Krzysztof odkrywa w sobie szczurzy charakter, czego ani pierwszy, ani drugi i trzeci, a może to tylko wciąż ten sam anonim nie odkrył, bo nie czytał w ogóle, albo czyta bez zrozumienia. Tekst niestety wymaga umiejętności czytania na poziomie wyższych technik tej sztuki co nie jest dane wszystkim obecnym nauczycielom niestety. Brawo dla autora. Jedyna wzmianka krytyczna , którą tutaj trzeba dodać, a która jest myślę wskazówką dla autora na przyszłość, przydałoby się książce więcej dialogów. Może w kolejnych tomach . Zachęcam do pisania Panie Tomaszu i życzę powodzenia. Kasia Romanowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, nie ściemniaj.
      Pisząc "Anonim" jestem bardziej prawdziwa niż Ty, która ubierasz się w nieswoje imię i nazwisko.
      Korzystam z opcji, którą zaproponował twórca tej strony, więc dziwię się, że jest mi to wypominane.

      Usuń
    2. Pani Katarzyno,

      W dyskusji dotyczącej tej książki nie ważne są wypowiedzi tych, którzy nie potrafią oddzielić fikcji literackiej od rzeczywistości, która o ile źródłem takowej fikcji jest, została na łamach tejże samej książki uśmiercona. Chciałbym odnieść się jednak do Pani wypowiedzi, gdyż pod jej wpływem zacząłem wyobrażać sobie ten sam tekst z większą liczbą dialogów. Chciałbym się Pani przeciwstawić tzn. nie w całości, bo Pani wypowiedź zawiera w odróżnieniu do innych wpisów same merytoryczne podejście do tekstu. Uważam,że brak dialogów , szczególnie w pierwszych rozdziałach książki stworzył wrażenie rzeczywistego tunelu z którego Krzysztof wyjść nie może, bo jest za młody, bo jest osaczony itd. Idzie zatem dalej w życie. Dialogi zmieniłyby ciągłość tunelu. A może to tylko taka moja indywidualna wizja ?
      Z wyrazami szacunku.
      Jerzy Szmigielski

      Usuń
    3. Szanowny Panie Jerzy,

      Dziękuję, za ciekawy pomysł i zwizualizowanie tunelu. Takie to inne podejście, ale zmusza do myślenia i przyznania racji. Rzeczywiście dialogi zburzyłyby tunel. Nie wiem, czy potrafię czytać w taki sposób jak Pan, ale autor chyba uzyskał ten efekt. Tunel, samotność w tunelu, osaczenie w tunelu. Patrząc na tę samotność bohatera, a może i autora przychodzi mi do głowy myśl, którą skonstruował o. Joachim Badenii, iż samotność po dominikańsku to środek oczyszczający. Dziękuję za radę i kulturalne słowa, których w sieci trzeba szukać przedzierając się przez meandry niekoniecznie godne uwagi.

      Z wyrazami szacunku

      Kasia Romanowska

      ps. Książeczka wpadła w ręce mojego męża. Czyta zaintrygowany okładką ze zdjęciem szkoły, której chyba był uczniem.

      Usuń
    4. Szanowna Pani,

      Nie chcę mieć długu, stąd pragnę odwdzięczyć się także wypowiedzią osoby, która nie tkwiąc w czymś takim jak - Cmentarz szczurów - gdzie samotność doskwiera z urzędu, wybrał sam osamotnienie dla radości ducha i kontemplacji. To o.Leon, którego naturalny sposób na osamotnienie brzmi : Pozbyć się lęku, a jak się nie da, to polubić, co się ma, nawet pluskwy. Trudno mi ocenić,czy bohater omawianej książki polubił szczury i czy pozbył się lęku w taki, czy inny sposób. Zmarł. Jedno jest pewne, iż po jego odejściu lęki cmentarzyska doskwierają i innym domniemanym lub nieopisanym bohaterom. Jan Paweł II prosił ciągle w swych przesłaniach : " Nie lękajcie się." Tam gdzie występuje lęk, lęki,permanentne obawy nie ma na pewno miłości. To z braku miłości swe lęki pokazują, uwiarygadniają, czy emocjonalnie prezentują bojący się ukazać swą tożsamość zapewne dobrzy zagubieni ludzie. A język u nich cięty i długi co gorsza. Przeliczyłem nawet, iż w kąśliwych postach pogubieni zawarli większą liczbę przywar i złych cech, nieakceptowalnych stanów psychicznych którymi obdarzyli autora, niż sam autor w swej literackiej przygodzie zdołał ofiarować swym bohaterom. Więcej, autor swym bohaterom nadał i złe, i dobre cechy co raczej oznaką jest wyważenia i szacunku nawet do osoby złej. Pogubieni natomiast tego wyważenia nie prezentują. Lękają się. Dochodzę zatem do myśli, którymi chciałbym zakończyć moją wypowiedź. Nie każdy zapewne może być autorem. Okazuje się nawet, że nie każdy może być czytelnikiem.

      Z wyrazami słonecznego szacunku

      Jerzy Szmigielski

      Usuń
    5. Szanowny Panie Jerzy,

      Nie każdy może być autorem i zapewne nie każdy powinien być czytelnikiem tej właśnie omawianej książki. Istnieją dzieła do których zwyczajnie trzeba dorosnąć, istnieją także zdarzenia, fakty, historie prawdziwe, czy wymyślone, których meritum dostrzega się dopiero wówczas gdy zacznie się na nie patrzeć nie swoimi oczami, ale oczami rozmówcy,który jako interlokutor innej perspektywy tak zwyczajnie rozbuduje naszą wiedzę. Dziękuję. Pana inne niż " pogubionych" odniesienie do tekstu uzmysłowiło mi, iż istnieją tacy, którzy odczuwają ból dotknięci słowem tu i teraz, w tym czasie nawet na tej stronie. Próbują się go pozbyć, troszkę nieudolnie, może nawet po szczeniacku. Każdy chce się pozbyć bólu. To naturalne. Trzeba jednak pamiętać o tych, którzy ten ból odczuwają latami niezdolni do emocjonalnego oczyszczenia na gwizdek. Próbują swój sprzeciw wyrazić tworząc fikcję literacką. Pod wpływem Pana wypowiedzi zerknęłam na notkę o autorze Cmentarza szczurów bezpośrednio na osobistej jego stronie. Warto przeczytać, aby zrozumieć autora jak i pogubionych.

      Z wyrazami szacunku
      Kasia Romanowska

      Usuń
    6. Szanowna Pani,

      Dobra rada, przeczytałem i utwierdziłem się w przekonaniu, iż odpowiednią drogę wybrał autor Cmentarza szczurów w procesie rozwiązywania swych problemów. Według Alberta Einsteina nie można rozwiązać istotnych problemów dysponując taką samą wiedzą jaką mieliśmy gdy one powstały.
      Katharsis wybuchowe, które raczyła Pani bardzo nowocześnie nazwać "emocjonalnym oczyszczeniem na gwizdek" ( uroczo nazwane, uroczo ) autor zastąpił oczyszczeniem przez konstrukcję opowiadania zapewne nie na gwizdek, bo koncepcja taka wymaga czasu. Pisanie jak i samo czytanie to dziedziny wymagające czasu,wielu obserwacji, nie zdobywania wiedzy, ale jej konstruowania. W przypadku Cmentarza szczurów wiedzę o relacjach międzyludzkich autor konstruował zapewne latami. Sam czytelnik, szybki i na gwizdek takiej książki nie potrafi zgłębić, odczyta być może pierwszą warstwę przekazu, pozostałe niewidoczne, nieczytelne pozostaną dla mniej pogubionych. Niestety przytoczyć tu trzeba bardzo trafne spostrzeżenie Ludwika Pasteura, iż w dziedzinach, w których liczy się obserwacja, większe szanse ma przygotowany umysł. Wracam do dialogów, którymi Pani chciała wzbogacić książkę. Sądzę, że uatrakcyjniłyby właśnie odbiór tekstu w tej pierwszej warstwie przekazu : humor sytuacyjny, segmentacja tekstu, bo łatwiej się wówczas czyta. Szybko, prosto z humorem, czyli literatura dla poprawienia stanu ducha i odreagowania się. Autor wybrał ambitniejszy pułap, sam się przygotował i wymaga tego od czytelników. Tak jak film, czy teatr, a nawet każda piosenka nie musi być dla wszystkich, tak książeczka ze szczurkami na okładce nie musi stać na półkach tych, którzy tego nie chcą. Może za bardzo filozofuję, ale czyż nie piękne i błogie jest katharsis nie na gwizdek ?

      Z uszanowaniem

      Jerzy Szmigielski

      Usuń
    7. Szanowny Panie Jerzy,


      Myślę, że uzbierał Pan wiele cennych spostrzeżeń. Korzystając z kreatywności uczestników konkursu możnaby podsumować, iż „katharsis wybuchowe“, czyli emocjonalne oczyszczenie na gwizdek wybranych jednostek, wywołuje wśród czytelników bloga sympatycznej i cierpliwej Sil jedynie „interjęzykowy galimatias.“
      To oczywiście żartobliwe i niezupełnie wyczerpujące nazwanie zachowań internautów, których tak pięknie określił Pan mianem pogubionych. Gdyby jednak każdy pogubiony zrozumieć chciał, iż prawdę odkrywa się przez rzetelną obserwację i przygotowanie umysłu do odbierania przekazu z innej perspektywy, a utwór Cmentarz szczurów daje szansę czytelnikowi takiej perspektywy doświadczyć, oczyszczenie, także błogostan byłby ich udziałem w znacznie szerszym i głębszym wymiarze. Ile lęków możnaby się pozbyć, ile strachów wyrzucić w otchłań, ilu ciekawych ludzi poznać, ile miłości doświadczyć.
      Może właśnie filozofowanie jest receptą na przetrzymanie eksplozji, aby wtulić się w harmonię pięknych obrazów życia, zachwycać się i być radosnym. Genialne odkrycie Pana, iż wiedzę trzeba konstruować wzbogacę myślą zapewnie uzupełniającą, iż szczęście także trzeba konstruować, a stereotyp myślenia o kimś rozebrać na mikroskopijne części, a potem je zupełnie inaczej skonfigurować i najlepiej z użyciem nowej technologii.

      Z wyrazami uznania

      Kasia Romanowska

      Usuń
    8. Szanowna Pani Kasiu,

      Trudno mi nie zerknąć z rana na ten blog, tak się do rozmowy z Panią przyzwyczaiłem. Wiedzę, szczęście, a nawet życie konstruujemy sami, o ile zajmujemy się własnym życiem, a nie wiecznym ocenianiem istot wokół nas i wykorzystywaniem oceny do budowy stereotypów najczęściej niekorzystnych dla ocenianych. Ogrom ludzi stereotypy takie buduje, aby wykorzystać je do organizacji spokojnego gniazdka wyłącznie dla siebie. I to niestety w publicznych instytucjach. Sądzę, że i o tym jest ta książka w pewnym sensie. Społeczne rozumienie tego tematu to sprzeciw. Nie chcemy Gołębich serc i innych pogubionych, jesteśmy utrudzeni wiecznym przekazem, iż nie tędy droga i jako ludzie wolni z sercem i rozumem w plecaku uciekamy z takich cmentarzysk, pozostawiając pogubionych bez umiejętności samooczyszczenia. Hm, w zasadzie to przede wszystkim bez woli oczyszczenia, bo ta o ile jest zawsze znajdzie dla siebie formę i czas na spełnienie. Mnie natomiast najbardziej nurtuje pytanie, czy postaci utworzone przez autora oraz ludzie rzeczywiści, którzy w podobnych miejscach się znaleźli odczuwają, doświadczają, iż ich samorozwój w takiej przestrzeni jest niemożliwy dalej. Przecież ludzie tworzący stereotypy narzucają stereotypowe planowanie, stereotypową organizację, owszem zmieniają czasami szyldy, aby pod inną nazwą robić wciąż w kółko to samo. To się niestety dzieje w skali mikro i makro. Właśnie to zabija wszelkie możliwości konstruowania własnej wiedzy, własnego szczęścia i własnego nawet życia. Tak, w taki oto sposób powstają cmentarzyska blokując rozwój osobowy jednostek, hamując wszelkie mechanizmy rozwoju i demokratyzacji grup społecznych. Hasło budowania społeczeństwa obywatelskiego to tylko hasełko, zapis, szyld, reklama, nazwa kolejnego projektu w rzeczy samej nie budującego lecz rujnującego kapitał ludzki.

      Z ukłonami o poranku

      Jerzy Szmigielski

      Usuń
    9. Szanowny Panie Jerzy,

      Tak właśnie pojmuję ważne przesłanie tego opowiadania. Autor opisując życie Krzysztofa ukazał jak ludzie nawzajem ograniczają sobie przestrzeń do działania. Wiedzą, iż większość boi się stworzenia jakim jest szczur, stąd wykorzystują jedynie jego zewnętrzną powłokę, aby budować zły stereotyp o osobach cennych, aktywnych, sympatycznych, skorych do rozwoju. Jako mały chłopiec Krzysztof miał prawo bać się szczurów. Trzeba jednak mu współczuć przede wszystkim jako osobie dorosłej, którą zaczęto traktować jak szczura. Pomówienia, nagonki,czy mobbing to niestety rzeczywistość, której doświadcza wielu ludzi w swych rodzimych zakładach pracy. Najbardziej smutny i przerażający jest jednak fakt, iż pomysł na przedstawienie tychże problemów autor książki umieścił w szkole. Śmiem twierdzić, iż o szkole w przestrzeni publicznej mówi się jedynie jako o miejscu nauki dzieci i młodzieży. Prasa przedstawia informacje o wynikach matur, testów, czy liczby dzieci, która w danym roku zaczyna edukację szkolną. Ale szkoła to miejsce pracy tysięcy ludzi również takich jak Krzysztof. Miejsce w którym niezdrowe relacje pomiędzy dorosłymi odczuwa, obserwuje, a nawet przejmuje kolejny mały Krzyś. Pytanie Pana o samorozwój jednostek w takich przestrzeniach jest bardzo istotne, bo szkoła to instytucja powołana do rozwoju. Czy zatem to mała książeczka ze szczurkiem na okładce nie powinna stać się inspiracją do większej debaty publicznej ?

      Z wyrazami szacunku

      Kasia Romanowska

      Usuń
    10. Szanowna Pani,

      Tak, natychmiast i w trybie nadzwyczajnym potrzebna jest taka debata. Kolejne reformy permanentnie deprawują jeszcze bardziej ten system. We Wrocławiu dwaj dobrzy fizycy rzucają pracę naukową i rozkręcają sieć sklepów warzywnych, aby utrzymać rodziny, a w Krakowie najlepsi nauczyciele z liceum odchodzą z uwagi na mobbing i zakładają biuro podróży. Przykładów znajdziemy krocie. Nikt nie bada zjawisk społecznych wewnątrz systemu oświaty, ani kondycji psychicznej pogubionych. Ustawy i przepisy blokujące się wzajemnie utrudniają jakiekolwiek zmiany. Ta książka to krzyk wołającego na pustyni. Koniecznie trzeba myśli w niej zawarte upowszechnić w trosce o naszą przyszłość. Szkoła jest bardzo ważnym doświadczeniem, które wnikając w polskie rodziny także tworzy stereotypy. Czasami w ogóle się zastanawiam nad tym, czy takie doświadczenie jak szkoła w XXI wieku jest w ogóle dzieciom potrzebne ? Mam jednak za mało wyobraźni , aby nawet wirtualnie stworzyć inny konstrukt spełniający funkcje szkoły współcześnie, który przede wszystkim nie byłby takim miejscem jak - Cmentarz szczurów.

      Ukłony dla rozmówczyni.

      Jerzy Szmigielski.

      Usuń
    11. Szanowny Panie Jerzy,

      Nie wiem, czy problem z konstrukcją tej nowej formy szkolnej nie wiąże się właśnie ze zmianą funkcji samej szkoły. Taka zmiana skutkowałaby kolejnymi przekształceniami. Inna funkcja dyrektora, inna funkcja samego nauczyciela. Szkoła obecna niestety nadal zakorzeniona jest w modelu Komeńskiego, który był dobry na czasy w których powstał. Dzieci zatrudnionych w fabrykach rodziców musiały przecież gdzieś się podziać i wykształcić na klientów łasych kupować towary. Oczywiście to zbyt duże uproszczenie, ale minęło już tyle lat i proszę jakie mamy skutki. Cmentarz szczurów to zapewne nie jedyna szkoła w Polsce, a symboliczne postacie to groteskowa wypadkowa uzbieranych cech wielu ludzi, którzy zagubieni w raz skonstruowanej strukturze nie potrafią z niej wyjść lub nie potrafią jej zmienić. Instytucja ta nie ewaluuje zdaje się ani w głowach rządzących, ani w głowach rodziców, ani niestety w głowach samych nauczycieli. Owszem są podejmowane pierwsze debaty o edukacji podczas kongresów obywatelskich, ale jak Pan sam zauważył trudno wymagać, aby podmioty systemu oświaty brały w nich pełny udział reprezentując pogubienie przedstawione chociażby w dyskusji na tym blogu ( o ile to jest dyskusja ) .

      Z pozdrowieniami

      Kasia Romanowska

      Usuń
    12. Szanowna Pani Kasiu,

      Podejrzewam, iż pomysł na inną nową zupełnie konstrukcję szkoły jako takiej powstałby gdyby jednogłośnie zarówno rodzicie jaki i w swej pokorze odpowiedzialni nauczyciele alarmowali, iż współczesna szkoła niestety nie spełnia swych funkcji. Przecież Cmentarz szczurów także nam to uświadamia. Młody człowiek jest przecież genialnym obserwatorem, naukowcem dynamicznie rozwijającym się. W jaki sposób ma doświadczyć rzeczy potrzebnych dla siebie samego i dla dobra społeczeństwa jeżeli kisi się przez wiele lat w tak skostniałej i wyzbytej z wartości strukturze. Świadomość, iż Gołębie serca chodzą sobie po tym świecie i świecą oczami pomiędzy nami jest przerażająca. Nietykalne, bezkarne, przekonane o swej wielkości. Bezkarność sama w sobie jest mechanizmem niszczącym bardzo dotkliwie. Jeżeli szkoła niszczyła Krzysztofa, to przecież niszczyła także innych. A ilu zniszczyła, a ilu niszczyć jeszcze będzie ?


      Ukłony dla rozmówczyni

      Usuń
    13. Szanowny Panie Jerzy,

      Właśnie Cmentarz szczurów uzmysławia nam, iż szkoła niszczy w sposób bezpośredni i pośredni, nie tylko uczniów, ale także chętnych do rozwoju nauczycieli. Nie wiem, może interpretuję nieco emocjonalnie samą postać Gołębiego serca, ale czy właśnie takie postaci nie udaremniają wszelkich przejawów inicjatywy, oryginalności, inności, walcząc z każdym kto śmie poddać w wątpliwość jakże przeciętne działania i skostniałą strukturę szkoły. Człowiek z pomysłami, to przecież zagrożenie, kadencja dyrektora to nie wieczność, trzeba zatem usilnie pracować, aby szczur pozostał tam gdzie szczura miejsce, nawet za cenę utraty człowieczeństwa. Destrukcja psychiczna, destrukcja poprzez mobbing. Mimo, iż od 2004 roku weszła ustawa regulująca relacje pomiędzy pracodawcą, a pracownikiem w tej kwestii, trudno mi uwierzyć po takiej lekturze, iż dokuczliwe poniżany i psychicznie męczony pedagog potrafi skorzystać z narzędzi prawnych i zawalczyć o swoją godność przed sądem. Owszem autor Cmentarza szczurów zawarł w książce scenę i nieprawdopodobnie żartobliwy dialog z rozprawy sądowej, ale czy takie sytuacje dzieją się realnie ? Trudno uwierzyć w przerysowany brak inteligencji psychologa w książce, który plecie trzy po trzy, ale z drugiej strony trzeba sobie uzmysłowić jak trudno być świadkiem w realnym świecie, no i dawać świadectwo prawdy nie tylko przed sądem, ale i w swoim życiu.
      Współczesność bowiem jak dla mnie to bardziej obraz grup społecznych dających permanentne przyzwolenie na kłamstwo. Prawda błąka się gdzieś onieśmielona.

      Z pozdrowieniami

      Usuń
    14. Szanowna Pani Kasiu,

      Właśnie zabłąkana onieśmielona prawda budzić się może za przyczyną takich pomysłów jak Cmentarz szczurów. Fikcja literacka powołuje do życia na stronach książek postacie nierzeczywiste, jednakże relacje pomiędzy nimi są całkiem realne. Dlatego tak nas poruszyła problematyka w książce zawarta. Zapomnieliśmy nawet, iż ten blog służyć miał jako miejsce konkursu, a stał się przestrzenią dyskusji.Potrzebujemy prawdy.

      Ukłony.

      Jerzy Szmigielski

      Usuń
    15. Szanowny Panie Jerzy,


      Potrzebujemy prawdy, dlatego dyskutujemy, może spieramy się. Ale wśród nas są i tacy, którzy tej prawdy nie chcą, wybierają życie w fikcji, bo to dla nich łatwiejsza droga. Zagubieni nie wiedzą, że sami w ten sposób budują opisane cmentarzysko. Jednak odnosząc się do Pana sformułowania o prawdzie zabłąkanej i onieśmielonej zadaję sobie pytanie o sensowność natychmiastowego odkrywania prawdy. Szybka rewolucja jednych oczyści, a drugich może uleczy, a może wręcz odwrotnie. Tak emocjonalny ładunek nakierować może pogubionych w przestrzeń wzmacniająca budowę stereotypów. Człowiek pogubiony boi się odpowiedzialności nie zmieni się na gwizdek z lęku o utratę swojej pozycji w jako takiej grupie, ale jednak grupie. Prawda zaskakuje, przeraża, czasami frustruje. Prawda wymaga wysiłku.

      Z wyrazami szacunku

      Kasia Romanowska

      Usuń
  9. Mam do Krzysztofa ogromny żal. Dlaczego tak znienawidzoną personę, jak to latające serce, bezboleśnie uśmierciłeś? Za to wszystko należała się jej kilkutygodniowa agonia z ciężkimi bólami, drgawkami, utratą oddechu i sytuacjami pełnymi dramatyzmu na łożu śmierci. Przy takim łożu na zmianę powinni znajdować się ratownicy medyczni oraz księża odprawiający egzorcyzmy. Bo że tam diabeł maczał swe paluchy i w ludzką postać się wcielił widać było gołym okiem. Jako autor mogłeś skorzystać z pisarskich narzędzi, aby to monstrum poniosło zasłużoną karę za to, co Tobie przez lata robiło. Jako czytelniczka byłabym takim obrotem wydarzeń usatysfakcjonowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztof nie uśmiercał, to autor napisał tak książkę, że uśmiercił Krzysztofa. Sorry, ale przeczytałem wszystko czyli całą książkę oraz posty i dokonuję korekty, aby z fikcji nie zrobić hiperfikcji. Bo to chyba byłoby już za wiele. Autor nie stawia się w roli sędziego, ale tłumaczy zjawiska, które niestety w rzeczywistości mają swój istotny udział. Smutne to , ale prawdziwe.

      Usuń
  10. Jestem rodzicem ucznia nauczanego przez autora książki. Denny z niego pedagog. Czy nie ma na niego bata?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma, bo to związkowiec. Wie jak się ustawić.
      I jak widać zawsze inni są winni! To takie duże biedactwo!

      Usuń
    2. O, a to ciekawe... a raczej, o a to mnie nie dziwi :/

      Usuń
    3. Dennych pedagogów jest 50 procent. Ktoś na tę liczbę pracuje, więc nawet jeśli tak jest, to ten związkowiec mieści się w normie.

      Usuń
    4. Huzia na Józia, czyli jak zdyskredytować dennego nauczyciela, który tylko przypadkiem napisał książkę i z uwagi na brak intelektu zastosował takie, czy inne metafory.

      Usuń
    5. Byłem uczniem autora książki przez trzy lata. Był i jest dobrym człowiekiem. Tylko dobry człowiek powinien uczyć. Dlatego bardzo mu gratuluję.

      Usuń
    6. A może warto podziękować jednak związkowcom za to, że mamy tylko dwie karciane , a nie np. cztery. Widzicie swój czubek nosa. Czasami trzeba popatrzeć z innej perspektywy. W tej reformie akurat to związki uratowały tyłeczki wielu nauczycielom, którzy od leni wyzywają tych, co za nich coś załatwiają. Szczurze załatw nam to i to . To może ciebie na 5 minut polubimy, bo potem załatwisz nam następne to i to.

      Usuń
  11. Dotyczy powyższego wpisu; a czy ten rodzic nauczanego ucznia to tatuś, czy mamusia? A co do bata; bat znajdzie się na każdego i już historia się kłania, bo biczysko miało jakiś czas temu wiele do roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale widać zapomniane w kącie stoi.

      Usuń
    2. Tak, tak w kącie stoi się za karę, a nie za sukcesy. Znałem taką panią, która do kąta wstawiała, ale dawała krzesełko, pozwalała siedzieć. Ludzka Pani nie. Ja tam uważam,że biczysko powinno w kącie wisieć.

      Usuń
    3. Malutki ten szczurek
      dźgał kijaszkiem brata
      kiedy patyk w kącie
      strzelać nam chce z bata!

      Usuń
    4. A szczur zeżarł sznur.

      Usuń
  12. Książka, to wyraz bólu, może rozpaczy. Nie wiem jak bardzo autor utożsamia się z wykreowanym przez siebie bohaterem, ale jedno jest pewne, humor tego tekstu jest niecodzienny i bardzo intrygujący. Też kiedyś zrobiłem coś w co nie chcieli uwierzyć moi kumple z pracy. Okazało się później, iż ich opinia o mnie tak się utrwaliła w grupie ( oczywiście zła), że na skutek zmiany sytuacji, pochwały innych wywoływały frustracje. Zabawne nie. Z wielką chęcią poznałbym autora, może po małym piwku? Grześ

    OdpowiedzUsuń
  13. Poruszyć struny. Właśnie o to chodziło! Autor napisał książkę, która wyciągnęła na światło dzienne rozmaitych bohaterów z przepastnych, szczurzych kanałów. Trudno sobie wyobrazić lepszą promocję książki, która wywołuje rozmaite pyskówki i utarczki w związku z jej pojawieniem się. To scenariusz, o którym marzy każdy marketingowiec! Bo oto odzywaja się niby stojący z boku, ale wypisz, wymaluj, uczestnicy "Cmentarza szczurów"

    OdpowiedzUsuń
  14. Widząc oburzenie, emocje i wściekłość niektórych wpisujących, przyjmuję, że poruszone tematy niezmiernie poruszyły protestujących. Gdyby autor nie pisał prawdy, pewnie by nikt nie gardłował. Moim zdaniem, wpisujący potwierdzają prawdziwość tych historii. Zastanawiające, że o tym nie pomyśleli, ale zacietrzewienie nigdy dobrym doradcą nie było.
    Z drugiej strony, jakąż kanalią musi być osoba kierująca szkołą, że dopuściła się takich krętactw, matactw i przestępstw. Przecież to kryminalistka! Dlaczego nie odsiaduje wyroku (a może tak, nie wiem) za popełnione czyny? Dlaczego tyle czasu (to chyba kilkanaście lat?) nie postawiliście jej w stan oskarżenia, ale nie w Sądzie Pracy, tylko przed prokuratorem? To powinien być pokazowy proces, aby ukrócić podobne działania w polskiej oświacie. I tak nie wierzę w to wszystko. Raczej fikcja literacka, bo w przeciwnym razie, Szanowny Autorze, piszesz o największej oświatowej kryminalistce, zwanej popularnie Gołębim Sercem.
    Szkoda, że Wy, jako szkolna społeczność, w tak skomplikowanej sytuacji nie pomyśleliście o niekonwencjonalnym sposobie rozwiązania sprawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem właśnie w tym, że opisane spiskowe teorie i matactwa nie mają związku z faktami i oczerniają konkretnych ludzi ukrytych pod pseudonimami. Pod płaszczykiem fikcji literackiej uderza się w prawdziwe ich życie. Proszę się zastanowić nad logiką swojej wypowiedzi i się zdecydować: tak wielu oburzonych bo w książce jest prawda, czy wręcz odwrotnie... nie wierzysz Anonimie w to wszystko... czy szkoda Tobie, że nie podjęto działań?

      Usuń
    2. Idąc tropem tego rozumowania, po lekturze Harrego Pottera pewnie autorka też uderza w konkretnych ludzi ukrytych pod pseudonimami? Nauczycielko! Twoja wypowiedź jest pozbawiona logiki! Przeczytaj sama siebie - ... matactwa nie mają związku z faktami i oczerniają konkretnych ludzi .... Albo wóz, albo przewóz! Faktów brak, to i ludzi powinno brakować. Na tym polega logika.

      Usuń
    3. Nie zauważyłem, aby oburzonych było wielu. Są natomiast anonimowi obrońcy domniemanych oburzonych.

      Usuń
  15. Sil,
    wydajesz się jedyną prawdziwą osobą na blogu "Słowa małe i duże".
    Zastanów się czy nie promujesz czasem książki dewianta, który nie umiejąc poradzić sobie w rzeczywistości wszędzie upatruje zło i zagrożenie.
    Czy chciałabyś, by Twoje dziecko miało takiego nauczyciela?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jakie książki przekazane zostały do Konkursowa 13 zależało od wydawców. Książki nie czytałam i szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia o co tyle szumu, pewnie dzięki tym wypowiedzią zamówię tę pozycję do recenzji by przekonać się dlaczego budzi tyle kontrowersji.

      Usuń
    2. Po lekturze książki wnioskuję, że autor przez całe swe nudne życie szuka dziury w całym obwiniając za swą nieudaczność system. Jak się Tobie koleś nie podoba praca w szkole - złóż wypowiedzenie, nikt Ciebie za ręce w szkole nie trzyma. Jest tyle ciekawych ofert pracy. Porzuć to cmentarzysko szczurów i zacznij nowe życie. Najlepiej od jutra!

      Usuń
    3. Pisząc do kogokolwiek, kogo się nie zna przez per koleś, już jesteś niewiarygodny. To raczej język kiboli, a nie ludzi, którzy zabiegają o utrzymanie pracy.
      A że tak łatwo proponujesz komuś złożyć wypowiedzenie, znając trudny rynek pracy, to albo nie znasz realiów, albo jesteś na utrzymaniu mamusi.

      Usuń
    4. Nie tragizuj. Autor książki, jak wynika z notki na górze strony jest informatykiem. Akurat ta grupa ludzi ma wiele ofert pracy. No, chyba, że jest informatykiem do bani i postanowił przeczekać w szkole, której nie cierpi. Oj, biedna polska oświato!

      Usuń
    5. Napisałem już w odpowiedzi Panu Jerzemu Śmigielskiemu, że mówimy ponoć o fikcji literackiej zatem i w tym przypadku jak rozumiem autora wypowiedzi "Jak się Tobie koleś..." dotyczy Krzysztofa (narratora i bohatera powieści). Zatem idąc dalej tym tokiem myślenia pisze to Anonim do kogokolwiek, kogo w istocie nie zna, bo nie istnieje. Zatem nie było w tym nic niegrzecznego. No chyba, że sformułowanie "jesteś na utrzymaniu mamusi" dotyczy konkretnej osoby a wtedy jest bardzo niekulturalne pisanie w tej formie per "Ty" nawet jeśli dotyczy nieletniego. :)
      Pozdrawiam
      Marcin

      Usuń
    6. Ależ Wersal się porobił. Tu ktoś kogoś opluwa, a tam ktoś o per ty się wykłóca.

      Usuń
    7. Zauroczony ponownie10 października 2012 14:28

      Dotyczy wpisu i pytania - Anonim 9 października 2012 14 : 01 , który jest przerażający z uwagi na zawarte w nim pojęcie.

      DEWIANT

      Szanowni Państwo!

      Anonim jest albo nauczycielem niedouczonym , albo mamą lub niedouczonym tatą. Dewiant oznacza najczęściej osobę z zaburzeniami psychicznymi w dziedzinie seksualnej. Posługiwanie się taką terminologią w ocenie samego autora, czy nawet postaci Krzysztofa z książki jest konkretnym oskarżeniem lub emocjonalną wrzutką z prezentacją niewiedzy na temat znaczenia tegoż pojęcia.

      Takie komentarze brzmią jednoznacznie : autorzy są głupimi dewiantami z zaburzeniami wszelakiej maści, a ewentualni czytelnicy, którzy pod wykreowanymi postaciami odnajdą kawałeczek swojego charakteru ( z domieszką czerni oczywiście ) to : dobrzy nauczyciele, profesjonaliści, kryształowe madonny, którym wszystko się w życiu udaje, oprócz jednego - przyznania się do własnych błędów.

      Jeżeli Pan Szczur, Autor, Krzysztof, czy inny Dionizy jest dewiantem, który pracuje w konkretnej szkole i przez dwadzieścia lat nic nie robi, to skąd wiadomo ,że jest dewiantem? Przecież nic nie robi

      Usuń
    8. Proponuję przed pouczaniem innych doczytywać definicje do końca

      http://sjp.pwn.pl/szukaj/dewiant

      dewiant «osoba przejawiająca odchylenia od normy»


      Jak widać z powyższego wpisu można zebrać krytykę i wyzwiska za nic.
      Dewiacje seksualne to tylko jedna z form dewiacji i nic mi o niej nie wiadomo w przypadku autora książki.

      Usuń
    9. Niestety - Zauroczony ponownie - ma więcej racji niż anonimowy. Konotacja pojęcia dewiant w społeczeństwie nadaje prym i znaczenie wiodące raczej stronie seksualnej. W potocznej mowie człowiek nie kieruje się definicjami tylko ogólnie przyjętym znaczeniem, a ktoś kto jest świadomy znaczeń tegoż pojęcia i konsekwencji jego użycia, powinien być bardziej ostrożny, powściągliwy i wyważony.

      Medycyna oczywiście formułuje i inne znaczenia : psychopata, fetyszysta, także degenerat, maniak, a nawet zboczeniec. Określając kogoś dewiantem, osobę już niestety konkretną, bo jest ona autorem Cmentarza szczurów jest Pan lub Pani oskarżycielem. Autor utworu to konkretna osoba, szanowna przez wielu, jak widać przez wielu także nielubiana. To oskarżenie nie jest już fikcją literacką, ale konkretnym uderzeniem w człowieka na co wykształcony profesjonalny pedagog w miejscu publicznym nie powinien sobie pozwolić. Dlaczego? Bo obnaża własny brak trzymania emocji na wodzy, brak wyważenia. Nie wiem, czy właśnie w takie ręce oddałbym własne dzieci.

      Usuń
  16. Autor książki uczył kiedyś i moje dzieci. Niestety z bardzo miernym skutkiem.Przywyższały Go wiedzą i umiejętnościami. Tak więc nie należy do informatyków, którzy znajdą ciekawą ofertę pracy. Uważam,że również dyrektor szkoły winien głęboko zastanowić się, czy warto zatrudniać takiego nauczyciela.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ mistrzostwo pedagogiczne właśnie na tym polega,że uczniowie przerastają mistrza. Inaczej nie byłby mistrzem. Mistrz, który potrafi pracować z mądrzejszymi od siebie, a nie oceniać siebie zawsze jako tego co w hierarchii stoi nad uczniem, którego trzeba podporządkować, to cenny pedagog. Warto, warto takich ludzi zatrudniać w szkołach. Im ich więcej tym lepiej. Tacy ludzie są potrzebni właśnie dla odnowy systemu.

      Usuń
    2. No ale jeśli pedagog jest mierny... To też jest cenne?

      Usuń
    3. Cenna jest każda informacja , która jest prawdziwa. Niewartościowy jest natomiast wpis dyskredytujący autora książki na podstawie relacji osób, które podają anonimowe informacje. Dla dwóch młodych dam w bajce o Kopciuszku sam Kopciuszek był miernotą, dla księcia okazał się ideałem.

      Usuń
  17. Myślę, że Krzysztof znajduje się w matni. Z jednej strony rzuciłby szkołę, z drugiej jednak to ona właśnie daje mu jeść. Szkoda tylko, że cały świat obwinia za swoje nieudolstwo, postępując w myśl: wszyscy winni, tylko nie ja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież Krzysztof umarł. Co za paranoje ludzie wyciskają z tekstu.

      Usuń
    2. Gołębie Serce też kopyta wyciągnęło!

      Usuń
    3. Nieudolstwo - każdy komputer podkreśla na czerwono. Neologizm będący zapewne wynikiem jakieś frustracji. Fajnie ,że anonimowy myśli jak takie neologizmy pisze.

      Usuń
    4. Komputer podkreśla też źle używane spacje. Fajnie, że o tym wiesz ;-)

      Usuń
    5. Wiem, także, że przecinki i spacje dobrze postawione po transmisji tekstu z komputera ulegają czasami małym przesunięciom. Dobrze, że razem to wiemy.

      Usuń
    6. Kalemu ukraść krowę - nieładnie, Kali ukraść krowę - super!
      Ogromny z Ciebie demagog, co widać w wielu postach,
      przepoczwarzający sie na tej stronie w coraz to inną osobę "againie".
      Rozumiem, że Twój nick to wyjaśnia.

      Usuń
    7. Zauroczony uporczywie10 października 2012 19:26

      Pudło. Rozumowanie podyktowane negatywnym stosunkiem do adwersarza. Nie jestem larwą i nie zamieniam się w poczwarkę, także nie zmieniam swojego wesołego usposobienia bo zawsze jestem - Zauroczony - dodaję natomiast dodatki do swojego nicka, aby było to wskazówką mojego zaangażowania np. w jakąś debatę. Staram się jak mogę. Radość bowiem i pozytywne nastawienie do świata jest potrzebne wszystkim. Jeżeli uraziłem anonimową "madame", tak odbieram autora postu, to przepraszam, ale jestem od lat łowcą neologizmów w j.polskim, a na dodatek ich wrogiem, co nie znaczy, że muszę być wrogiem osoby, która je tworzy.

      Usuń
    8. Bujasz - jesteś "Zauroczonym ...", Rafałam G., Grzesiem, Jerzym Szmigielskim i Anonimowym w jednym. Popierasz sam siebie. Znikam z tej dyskusji, bo robi się paranoiczna.

      Usuń
    9. Zauroczony późnym wieczorem10 października 2012 21:52

      Pudło. Co za dużo, to nie zdrowo Szanowna Pani. Proszę mnie nie obdarzać na odchodne wyróżnieniem w postaci dokonań słownych tylu znakomitych postaci. Nie jestem wstanie na tym etapie, który reprezentuję doścignąć kunsztu dyskursu redaktora Szmigielskiego, a inne osoby przez Panią cytowane są literacko również nie podobne do siebie. Ale, jeżeli tak szybko fikcja literacka porusza i irytuje rzeczywiste osoby, dlaczego zatem te rzeczywiste osoby nie miałyby prawa wykreować sobie własnej fikcji i wiary, że cała ta strona to np. dzieło jednej paranoicznej postaci. Do Pani należy wybór. Zgadzam się także z Panią ,że jako zdrowy psychicznie człowiek popieram sam siebie, co nie jest tożsame z narcyzmem. Prezydent w wyborach ma prawo także głosować na siebie.

      Usuń
    10. Hej, purysto i filozofie w jednym!
      Dwa ortograficzne byki w jednym poście to już za dużo. Jak ci nie podkreśliło, to sam dopowiem, że pisze się "w stanie" i "niepodobne".

      Usuń
    11. Zauroczony nieprawdopodobnie11 października 2012 08:49

      Hm, dziękuję serdecznie. Trafiony zatopiony. No widzisz, a robią ze mnie Szmigielskiego.

      Usuń
  18. Czytając Waszą dyskusję zastanawiałem się, gdzie znajduje się opisana szkoła.
    Dopiero po wpisie pani Kasi Romanowskiej przyjrzałem się zdjęciu na okładce.
    Pani Kasiu, proszę pozdrowić męża. Chodziliśmy do tej samej szkoły!
    Przecież to Sportowa Szkoła Podstawowa nr 13 w Poznaniu.
    Mówicie, że tam są takie przekręty?
    Ale numer!

    Staszek Fistaszek

    OdpowiedzUsuń
  19. Część I
    Jeszcze kłapią pozostałości sfory psów gończych, które Gołębie Serce miało do swojej dyspozycji. Ta sfora do dzisiaj świadomości nie posiada, że przyczyniła się do realizacji tej „literackiej fikcji”.
    By mieć przejrzystość sytuacji należy się zwrócić do określonych osób, czytających te rozważania! Z kontekstu książki wynika, że wciągnięcie tego Bydlęcia na piedestał miało charakter zespołowy. Samo by się tak nie wyniosło! Przezwisko „Bydlę” pojawia się tu nieprzypadkowo. Zrodziło się w 2007 roku i nieśmiało, zakotwiczyło w szkolnym języku. Przypuszczam, że część grona nauczycielskiego nadal o tym nie wie. Wiem też, że przezwisko dotarło do uczniów, ale jakim sposobem, nie potrafię wyjaśnić. Jedno jest pewne; na przezwisko trzeba sobie zapracować.
    Z przezwiskiem tak bywa, że ten, którego ono dotyczy dowiaduje się zwykle ostatni, albo o niczym nie wie. Nie mam przekonania, czy Gołębie Sercr je zna, albo czy ktoś o tym wiedzący miał odwagę je poinformować? Tak, jak sprawnie tę kreaturę wyniesiono na podest, tak bezradnie nie umiano jej wielu rzeczy powiedzieć. Lepiej poczekać, może zrobi to ktoś inny? I tylko dlatego, by nie urazić Gołębiego Serduszka! Żeby przypadkiem nie było przykro! Niezwracanie uwagi na serie pomyłek, błędów i niekompetencji, stało się normą. A ono żyło sobie cudzym kosztem i łykało sukcesy, jak świeże ciasteczka, samo często nie mając zielonego pojęcia, jak się do nich dochodzi. Ale sprawozdanka dla władz były, i to nieźle podkolorowane! Serduszko lubiło też zakładać białe rękawiczki. Może nie tak dosłownie. Wiele niegodziwości załatwiało rękami nauczycieli, którzy czasem nie mieli pojęcia, iż uczestniczą w jakiejś grze. Nieskomplikowana metoda. Wystarczyło wybrane osoby napuścić na siebie, a potem w osobnych rozmowach rozważać, dlaczego ta druga osoba jest tak niegodziwa. Ba, poszkodowany mógł otrzymać przyrzeczenie, że sprawa zostanie załatwiona. Skłócanie ludzi stanowiło wypróbowany sposób i często się udawało. Pięknie to książka podkreśla!
    Pokutował brak świadomości, że nie zawsze należało się do „kółka różańcowego”. Połechtani trzystuzłotową nagrodą obdarowani doceniali dobroduszne, pełne ciepła, wspaniałe Gołębie Serce. A czy ktokolwiek widział wykaz wysokości nagród? A dlaczego? Bo dysproporcje miały taki rozmiar, iż ich upublicznianie spowodowałoby niesmak, miejscami frustrację, a być może zadymę! Kto nie wiedział cieszył się jak dziecko, że dostał nagrodę. W istocie do rachunku bankowego dopisywano przysłowiowy ochłap, dobre dania zachowywano dla „elity”. Dzięki niewiedzy obdarowany pseudonagrodą chciał za wyróżnienie odpłacić dobrą pracą i lojalnością. Byle nie podpaść, byle się nie spóźnić, byle oddać na czas, byle zdążyć! Uff! I jeszcze uśmiech! Dużo uśmiechów, bo Gołąbek też się uśmiechał. I oczywiście dużo pocałunków, obściskiwania się, życzenia wszystkiego najlepszego, dzielenia się opłatkiem. Nikomu i niczemu nie przeszkadzała atmosfera fałszu. Taki styl pozwalal wiele wybaczyć, rzucić w otchłań zapomnienia, wygładzić, pozamiatać pod dywan.

    OdpowiedzUsuń
  20. Część II
    Karmione nauczycielską pożywką Gołębie Serce dobrze się czuło i nie rozważało możliwości odejścia. Zresztą dlaczego odchodzić skoro idzie tak dobrze? Tylko pojedyncze osoby widziały taką konieczność i degrengoladę szkolnych relacji, ale ich nazwano pieniaczami i czepialskimi. Zdecydowanie zwyciężała demokracja! To coś na kształt zbiorowego letargu! Brakowało tylko palca pionowo położonego na ustach i szeptu – cicho, bo Gołębie Serce śpi, nie budźmy, niech odpocznie, bo ma tyle na głowie.
    A Serduszko według własnego widzimisię rozdawało nagrody, przydzielało dodatki motywacyjne, majstrowało w pracach komisji socjalnej, jątrzyło w międzyludzkich relacjach. Wszędzie tam się udzielało, gdzie pojawiały się pieniądze. Oczywiście wszyscy to rozumieli, bo pieniądz to wielka odpowiedzialność! Przecież mogło, zespół miał zaufanie, zespół dawał carte blanche. Ale tak naprawdę w tej kwestii zespół miał guzik do powiedzenia!
    Czy wielbiciele Gołębiego Serca mieli pojęcie, że ten wzór i ideał mataczył, kombinował, stosował mobbing oraz inne nielegalne kruczki? Mam wrażenie, że nie, ale nawet, gdyby ktoś to opowiedział, nie uwierzylibyście. Tak, jak w tej książce.
    Nie dziwię się zachowawczej postawie nauczycieli stażystów i kontraktowych. Dziwiła mnie postawa długoletnich pracowników, którzy mogli sobie bez problemu pozwolić na krytykę i to bez żadnych konsekwencji. Macki Serduszka miały też swoje ograniczenia i słabe punkty. Dla wnikliwego obserwatora jego poczynania były do rozszyfrowania. Niektóre okazywały się wręcz prymitywne, na nieszczęście w wielu przypadkach skuteczne. Przy publicznym wsparciu Gołębie Serce chciało wykasować człowieka, co na szczęście się nie udało. Czy tak robi ciepła, rozumiejąca osoba, czy bydlę wyzute z sumienia? Odpowiedź jest w książce.
    Łatwo przypomnieć więcej takich kuriozów reżyserowanych przez nieomylną, trudniej znaleźć uzasadnienie takiego postępowania. Kompromitacje odpalane co krok nie wadziły. Było i tak, że w obliczu totalnych porażek kumoszki klaskały, gratulowały i prosiły o jeszcze. Zaś z własnej inicjatywy dorzucały kolejne informacje, bo Gołębie Serce „chciało mieć wiedzę”! Gdy beztrosko hołubiono mistrzynię świata w ciosach poniżej pasa, a światło reflektorów biło po oczach, w cieniu i za kulisami znajdowały się koleżanki do odstrzału.
    A gołębi bubel kłapał po błocie, jak postrzelona kaczka. Spektakl trwał do samego końca! Cała dwudziestoletnia historia obecności Gołębiego Serca na tym foteliku, skończyła się happy endem! Innych kierowników za podobne rozboje wywożono na taczkach. To cud i ewenement w poznańskiej oświacie! Do złudzenia przypomina karierę Nikodema Dyzmy.
    I w tej literackiej fikcji byłem jedną z nielicznych osób, które nie bało się Gołębiego Serca, bo połowa palców jednej ręki wystarczyłaby na wyliczenie osób, które się tego indywiduum nie obawiały. Stwierdzam to z satysfakcją.
    A komitet obrony Gołębiego Serca niech się ze złości nie puszy, że wraz z tą książką wypłynęły stare fekalia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Historia prawdziwa10 października 2012 19:25

      Powinna Cię wywalić z pracy dawno temu, gdy po raz pierwszy przyszedłeś zalany do pracy.

      Usuń
    2. Zauroczony niesłychanie10 października 2012 19:36

      Za co, za to, że zapomniał parasola ?

      Usuń
    3. Oj widzę, że zabolało z tymi nagrodami, czyż nie?

      Usuń
    4. Historia prawdziwa10 października 2012 20:47

      Gadasz sam do siebie, mnożąc byty, ale odpowiem Ci po raz ostatni.
      Zabolało mnie to, że tak chamsko wypowiadasz się o drugim człowieku.

      Usuń
    5. "Chamsko" - czytaj - prawdziwie, dlatego tak paskudnie boli.

      Usuń
  21. Zanim ten wpis także zniknie chciałbym poinformować, że forum jest jednak cenzurowane. Jeśli wpis jest nie po myśli zostaje usunięty mimo, że nie zawiera żadnych napastliwych ani obrażających zdań a jedynie uwagi krytyczne.
    Pozdrawiam
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komentarze są moderowane jedynie przez blogspot. Ja żadnego komentarza nie usuwam

      Usuń
    2. Zgadza się, kilka razy wpisałem moje myśli w formularz i jakoś system nie zadziałał, informacja zniknęła. To nie ma nic wspólnego z usuwaniem wpisów. Sądząc po skrajnych komentarzach dyskusja jest uczciwie przedstawiana.


      Z wyrazami szacunku

      Jerzy Szmigielski

      Usuń
  22. Ta dwuczęściowa jazda to puszka Pandory ? Proszę mi powiedzieć z ręką na sercu, kto w prywatnym swoim życiu i zawodowym nie spotyka Gołębich Serc lub tam innych stworzeń. Ten opis to wypisz wymaluj spółdzielnia mieszkaniowa przed odejściem prezesa na emeryturę oraz szkółka jeździecka w której pracowałem, czy sieć sklepów spożywczych w których kasjerki zmuszone są siedzieć w pampersach. To niestety nasz polski folwark. Ludzie chcą, aby było lepiej jednak nic nie czynią w tym kierunku utrwalając stare przyzwyczajenia i stereotypy. Winny jest ten co o tym napisze, powie, a jak mu się nie podoba to niech stąd sobie idzie. W taki sposób rodzi się emigracja, nawet ta dosłowna. Ogrom młodych ludzi opuszcza na kraj w poszukiwaniu nie tylko pracy, w poszukiwaniu godności, szacunku do siebie i swojej rodziny. Jak odchodzi ten co zawsze jest przyczyną problemów, bo walczy o prawdę wszystko wraca do normy, wszystko jest profesjonalne, przypudrowane, lakierem podbarwione. Dopiero teraz dostrzegam po emocjonalnym wystąpieniu Rafała G. jak inspirująca jest tematyka Cmentarza szczurów, bo odnajdujemy w niej to w czym sami tkwimy, co sami chcielibyśmy wykrzyczeć, a co za nas anonimowych, z większymi lękami lub bólem do którego człowiek się przyzwyczaił zrobił autor książki. Chyba czas na szacunek.

    Grześ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpisuję się pod tym obiema rękami, a i w ustach długopis gotowy do kolejnego podpisu trzymam. Oczywiście wielki szacuneczek dla autora powieści. Więcej takich książek. Może obłudne mary się opamiętają? Chciaż kto wie? Te stwory są niereformowalne.

      Usuń
  23. Jak dobrze, że jeszcze istnieją ludzie, którym się chce zdzierać innym maski z twarzy. Że Krzysztof zdarł z facjaty Gołębiego Serca maskę, wątpliwości nie ma. A pod tą maską istniała zepsuta struktura skórno - kostna, a buchnęło tak wielkim odorem, iż z kart książki tych oparów powstrzymać się nie dało!

    OdpowiedzUsuń
  24. Uważam, że Autor bardzo zręcznie i celnie narysował postaci pomniejszego kalibru, zwłaszcza wicedyrektorki, a to jak poradził sobie w kilku słowach z wybitną specjalistką "psycholog", toż to mistrzostwo świata. "Ruda koleżanka" też zasługuje na docenienie. Nie zlikwidujemy takich zjawisk wokół siebie, ale możemy ograniczyć ich zasięg. Dziękuję Autorowi i życzę sukcesów. Czytelnik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zasługuje na uznanie a nie docenienie! http://badoo.com/pl/0204006737/

      Usuń
  25. Nie wiem Szanowne anonimy wiedzą, ale to nie jest żadne forum. To nie jest miejsce na jątrzenie i wywalanie swoich żali. To prywatny blog. Konkurs nie dotyczy tej książki, ona jest tylko jedną z nagród. Prosiłabym, aby Państwo znaleźli sobie jakieś inne miejsce do takich uzewnętrznień...

    OdpowiedzUsuń
  26. Miłośnik dobrej książki10 października 2012 18:33

    "Cmentarz szczurów" - dobry tytuł. Po pochłonięciu książki, bo czyta się ją jak doskonały kryminał, nasunęła się pewna myśl, chociaż fantazją trąci. Dobrym podtytułem tej powieści byłby "Dzień, w którym wypłynęła ryba". Przed wielu laty emitowano film o takim tytule. A dlaczego ryba wypłynęła? Bo wyzdychała i się nadpsuła. Szanowny Autorze, to Ty przyczyniłeś się, że w Twoim zakładzie nareszcie wypłynęła ryba, mocno już nadpsuta.

    OdpowiedzUsuń
  27. LUDZIE, ANI SŁOWA WIĘCEJ, IM TYLKO CHODZI O PROMOCJĘ!!! KTO CHCE PRZECZYTAĆ KNIGĘ NIECH SIĘ DO MNIE ZGŁOSI, SAMI NIE KUPUJCIE - MAM EGZEMPLARZ AUTORSKI!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale do kogo mam się zgłosić...?

      Usuń
    2. Ja też bym się zapisał na tę książkę i przy okazji na nać pietruszki.

      Usuń
  28. Szanowni Państwo! Czytelnicy oraz Nasi internauci!
    W odpowiedzi na zarzuty, pragnę poinformować Państwa ,że cała Dyskusja na internecie jest bezprzedmiotowa. Trzeba wyłanczać pewne Tematy. 3Takie są procedury. Za to włanczać co istotne.Autorowi Książki pozostało jeszcze wiele do przepracowania i widać,że nie ma Wiedzy. 4Powinien użyć Rzutnika Multimedialnego, którego miał do dyspozycji. 2Powinna być szybka reakcja na Zasadne głosy i wydarzenia. Na podstawie powziętych informacji podtrzymuję swoja decyzję, że Dyskusja jest bezzasadna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak. Oto właśnie groteska ze szkolnej strony internetowej jedynie nieco skondensowania. Kiedyś z rodzicami siedzieliśmy i czytaliśmy artykuły. Najwięcej byków było w artykułach dyrektorki. Nie zdołała posiąść umiejętności pisania wielkiej i małej litery w j.polskim. A nam za taki byk polonistka natychmiast gandala strzelała.

      Usuń
    2. A o jakie artykuły chodziło, bo ja takowych nie znam, poza dwoma publikacjami na szkolnej stronie i sprawozdaniami na tejże? Ten temat mnie interesuje, bo ja też przymierzam się do książki, ale z wplecionymi dokumentami i rysunkami. Mam niesamowite rarytasy, choć opornie mi idzie, gdyż każdy dokument muszę skanować, zasłaniać niektóre nazwiska i pewne informacje. Ale chętnie wzbogacę każdy rozdział. Tematykę poruszyłem już w ubiegłym roku w wydanym "Komunikatorze 40-lecia", który był tylko przygrywką do tego, co nastąpi, ale każda nowa informacja jest dla mnie bezcenna.

      Usuń
    3. To był artykuł o jakiś imprach szkolnych. Teraz chyba już go nie ma. Raz Dzień babci, a raz Dzień Babci, to samo z dziadkami.Turlaliśmy ze śmiechu. Dużo rodziców też turlało. Boże wielką, narodzenie małą, U dyry to był standard. Ale wtedy mnie już nie było w budzie, był młodszy kuzyn.

      Usuń
    4. No widzisz Darku, i co z tego? Przez tyle lat, autorytetu co kot napłakał, ale podczas uroczystości były bukiety, były prezenty, laurki, zdjęcia i wielkie słowa uznania. Ale kto je produkował? No właśnie, wtedy funkcjonowała "kuchnia", gdzie wszystkie potrawy podawane były w sosie własnym. Kto miał zwrócić uwagę na błędy i niekompetencje? Nieśmiałe głosy kwitowano rozmaicie, ale wszystkie zmierzały do całkowitego rozgrzeszenia tej ortograficznej hucpy. Jedna z nauczycielek stwierdziła nawet, że to charakterystyczny styl tej pani. No cóż, na naukę za późno, więc próbowano te nieudacznictwa skategoryzować. Najśmieszniej jednak wypadały oceny innych osób we wspomnianym wykonaniu! To nie kabaret, to była podwórkowa farsa! Zapomniano, że to szkoła, czyli miejsce, gdzie sztuka pisania i wysławiania się powinna pochodzić z najwyższej półki. A to, że nikt nie pomyślał, iż uczniowie mogą to zauważyć, to tylko utwierdza mnie w przekonaniu o beztroskości sprawowania określonych funkcji.
      Nareszcie poziom się odbudowuje, chociaż relikty tej hipokryzji nadal powstrzymują pełną odbudowę autorytetu szkoły.

      Usuń
    5. A co szczurki pozostały?

      Usuń
  29. A to co ? Jakiś pomysł na podrozdział do książki ? Czy kreatywna informacja jak napisać drugą trzymając się zasady, iż tylko przez absurd można poruszyć ludzi do odrzucenia głupoty. Jezusie Chrystusie, prof. Bralczyk na próżno włączył się do reklamy, bo i tak ludziska walą byki,że aż miło. Szukam jakiegoś uzasadnienia dla tego rodzaju wpisu i mnie wciągnęło. Czyżby ożył duch jakieś postaci wykreowanej na łamach książki? Proszę o podpowiedź. Ferdydurke i inne koncepcje to nic w porównaniu do tegoż interjęzykowego galimatiasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauroczony do potęgi.12 października 2012 22:13

      Słowotwórstwo i nowatorstwo pojęciowe w dychę jak nie w stówkę. Od dzisiaj kupuję swym dzieciom wyłącznie wafelki Grzesie.
      Ku czci oczywiście.

      Usuń
  30. LUDZIE, ANI SŁOWA WIĘCEJ, IM TYLKO CHODZI O PROMOCJĘ!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nam o promocję tylko chodzi!

      Usuń
    2. O Matko Boska! A jeśli nie o promocję tu chodzi? Może to polityczna prowokacja tych PIS-owców?

      Usuń
    3. Zauroczony pogubiony11 października 2012 23:34

      A ja bym raczej powiedział,że tamtych, no może tych też, ale w zasadzie chyba razem coś wyskrobali, stąd ten "interjęzykowy galimatias".

      Usuń
  31. Zauroczony wieczorem11 października 2012 22:22

    A mi chodzi pies po werandzie, a sam zabiegam o dobrą zabawę. Czytam także książki, które kupuję albo wygrywam. To naturalne,że każde wydawnictwo reklamuje swoje produkty, organizuje konkursy. Trzeba dyskutować, aby nie kupować w ciemno kota lub szczura w worku.

    OdpowiedzUsuń
  32. wszystkim pedagogom życzę pomyślności i sukcesów w pracy zawodowej :)

    OdpowiedzUsuń
  33. I w pracy nad sobą też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby autosugestia, zwyczajny Przysłówku?

      Usuń
  34. Cóż za ogród zoologiczny! Bydlę, kozioł, turoń, psy gończe, parchy, gnidy. Któż zdrowy na ciele i umyśle wytrzymałby takie śmierdzielewo! Nasz Krzyś opór stawił, ale poległ. Ale ten zarażony grzybem teren pozostał. I tam jakaś deratyzacja, jak wyjąkała psycholog, czy ktoś tam w sądzie, by się przydała. Nie chodzi o kilka unicestwień, ważna jest dobra atmosfera. Przecież Krzyś o to zabiegał? Ale się tej cholerze przytrafiło! To już lepiej w kibel z nieczystościami wpaść i wiedzieć, że to wypadek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A za moich czasów były także : dundle, guzy, wiochy, Spektra - bo tylko jedna ( czytaj - Gołębie serce), redemptorysta, mrówa. Te postacie wysłałbym się do programu - Śmiechu warte.
      Ale byli też nauczyciele w dechę. Wielka Dziama ( najlepszy nauczyciel dzieci ) i małe Dziamy ( małe starały się lubić dzieci tak jak wielka ), Ryba - dobry matematyk, Pan Tomek , czyli autor książki, Pan Grafender, Zakrętka i Guzik.
      Jak jeszcze mi się przypomną inni to dopiszę. Fajnie,że jest gdzie.

      Usuń
    2. Masz rację, a ty jesteś NAJWIĘKSZYM wieprzem.

      Usuń
    3. Nie wpisałem przydomków zapamiętanych z dzieciństwa dla racji tylko ku pamięci. Ale jeżeli ktoś publicznie chce to oceniać to dziękuję. Wieprzem natomiast był mój sąsiad Stefan i wcale nie chciał zmieniać nazwiska, pasztet wołaliśmy na kumpla z 8 B. Trochę to pachnie zdenerwowaniem i jakimś smutasem. A może gdybym napisał o tych nauczycielach odwrotnie, że w dechę była mrówa, a do Śmiechu warte wysłałbym Zakrętkę zostałbym łasiczką ?

      Usuń
    4. Zauroczony inaczej15 października 2012 10:14

      Popis anonimowego w Dniu Edukacji Narodowej. Wyzwanie od NAJWIĘKSZEGO wieprza byłego ucznia.

      Usuń
    5. Ojej! Anonimowemu "od wieprza" widać nerwy puściły! A jak nerwy, to pewnie i zwieracze się poluzowały? Czy warto było? Chwila radości z dokonanego wpisu, za to mnóstwo sprzątania i prania!
      Darku nie przejmuj się! To wpis pieska gończego. A że skrupułów nawet w Dzień Edukacji Narodowej nie ma, to potwierdza, że autor książki tylko wierzchołek góry lodowej uchylił. Brak skrupułów to cecha wiodąca minionych 20 lat, ale cóż, w życiu nie można mieć wszystkiego.
      Chętnie poczytam więcej, bo przyznam, że z uczniowskiego punktu siedzenia wiem wyjątkowo mało, bardziej znam świat "dorosłych".

      Usuń
    6. Moja żona niegdyś napisała pracę magisterską na temat przydomków, które uczniowie tworzyli dla swych nauczycieli w warszawskich gimnazjach. Spis był bardzo sympatyczny. Ale o wieprzach, dewiantach nie było mowy. Każdy przydomek miał swoje logiczne uzasadnienie. Intryguje mnie natomiast Guzik i Zakrętka. W jaki sposób można wytłumaczyć taki przydomek ?

      Usuń
    7. Zakrętka - nasza ulubiona polonistka, zakręcona była i bardzo nowoczesna jak na tamte czasy. Dlaczego natomiast wołaliśmy Guzik na tę drugą babkę to nie pamiętam, ale jak znajdę odpowiedź to dopiszę.

      Usuń
    8. A guzy i dundle ? Pamiętam, że po budzie biegała Drożdżówa i uciekała z lekcji. Ciekawość jest tak wielka,że jutro tu wpadnę. Szczurki wchłaniam, ale czadziorska książka.

      Usuń
    9. Mnie bardziej interesują te wiochy. Jakie to były? A Drożdżówę pamiętam. Nie wiem czemu trafił do nas, a nie do specjalnej.

      Usuń
    10. Drożdzówa to był uczeń, a ja zapisałem przydomki nauczycieli. Guzy chodziły dwa po boisku szkolnym.Zawsze razem i zawsze obok siebie. Jak było zimo to zdrętwiałe ściskały kurtki i garbiły plecy , no i były guzy. Miano dundla otrzymywał ten nauczyciel, który na pytanie zadane przez ucznia nigdy nie odpowiadał logicznie np. czy mogę wejść - nie! - to dundel, czy mogę wejść ? - hm, pytanie dobre tutaj jest wejście, stąd jak będzie koniec przerwy na pewno tędy wejdziesz. To na pewno nie był dundel.

      Usuń
    11. Wiem,że wiochy były u góry , a potem spadły na parter, ale nie bardzo pamiętam dlaczego. No i nie miałem z nimi lekcji. Guzik to nie był popularny nick, chyba powstał w mojej klasie, bo jedna tam Anka twierdziła, że jak nasza historyczka opowiada to wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Jak szła korytarzem to mówiliśmy idzie guzik. Nie miałem pojęcia, że inni też tak ją nazywali. Fajna była, ale tylko jak opowiadała.

      Usuń
    12. Jedna wiocha zawsze chodziła w tym samym sweterku takim fioletowo - czerwono - zielonym. Teraz sobie przypomniałem. Także była dundlem, choć nie największym. Jakby tam do tego cmentarza wpadły jeszcze opisy z nickami wszystkich nauczycieli to książka byłaby niezłym hiciorem.

      Usuń
  35. O czym ta dyskusja? Przecież to grafomańska chała.

    OdpowiedzUsuń
  36. Zauroczony wspierający15 października 2012 20:17

    Ojejku ! Poczytaj dokładnie od początku po kolei i kieruj się datami wpisów to zrozumiesz. Chała dotyczy tylko niektórych postów. Można je ominąć, rozwinąć, rozszerzyć, dopełnić lub całkowicie zignorować. Próbować zawsze można małymi kroczkami. Uwierz w siebie, pobiegaj przed odpaleniem kompa i wszystko będzie ok.

    OdpowiedzUsuń
  37. Jestem poruszona książką dogłębnie. Temat na czasie, współczesny, dotyczy wielu placówek, szarogęszenia się dyrektorów, niszczenia ludzi, którzy osaczeni walczą z wiatrakami. Anna

    OdpowiedzUsuń
  38. Pani Anno!
    Książka jest faktem. Wydrukowana i nic nie wskazuje, że miałaby pójść na przemiał, bo malutkiej grupce się nie podoba. Wręcz przeciwnie, ludzie ją rozchwytują. Można przeczytać i być poruszonym jak Pani lub zignorować. Pomimo to, wyskakują jakby zza węgła, takie szarogęszące się osoby, z serii - byli przydupnicy dyrekcji, które w realu grzebią w walających się i zasychających odchodach Gołębiego Serca zwanego popularnie Bydlęciem. Po co?

    OdpowiedzUsuń
  39. W mojej szkole też było Gołębie serce z drużyną wolontariuszy, która najlepiej śpiewałaby sto lat swojej pani od rana do wieczora. Ci którzy nie śpiewali dopóki siedzieli cicho po prostu byli. Gdy ktoś z tych cichych zaczął poddawać coś w wątpliwość buch seria hospitacji, buch dodatkowe obowiązki, a jak ci się nie podoba to drzwi otwarte możesz odejść. Z chęcią uciekaliśmy na emerytury. Gorzej jak trzeba było wrócić bo okazało się,że wszystkowiedzący ideał źle naliczył emeryturę i schorowany kolega musiał dylać jako matematyk w świetlicy dla sześciolatków. Kto ponosił konsekwencje ? Nigdy ten co popełnił błąd, zawsze ten zniewolony szczur. Dramat, draństwo. Płaczę jak o tym piszę, bo Marek tego nie wytrzymał. Odszedł dwa miesiące temu. Dlatego bardzo dziękuję autorowi, że wydał tę książkę.Książka jest także o naszym niezapomnianym Marku, ku jego pamięci. Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Anno, proszę o spokój ducha. Książka spadła Pani zapewne z nieba. Ktoś na tym świecie myśli nie tylko o sobie, ale i o innych. Nie ma zapomnienia bez rozliczenia, nie ma przebaczenia bez przeproszenia. Jeżeli chcemy zamknąć cmentarzysko szczurów trzeba uzdrowić relacje między ludźmi. Nie opluwać autora książki za to ,że ją napisał i że w ogóle jest denny, ale uzmysłowić sobie dlaczego to uczynił i dlaczego tak wiele ludzi rzuca do jej wnętrza swoje oko. Humor tej książki nadaje jej specyficzny spokój, którego nie potrafią zachować anonimowi dyskutanci, czy pogubieni jak wspominają tutaj niektórzy. Uczmy się dyskutować z humorem, a przyjdzie czas na uzdrowienie relacji. Napisałem tak ku pokrzepieniu i mam nadzieję, że będzie Pani lżej. Gdyby wszyscy moi kumple byli tak denni jak autor nie miałbym problemu z dobraniem kumpla, aby pójść na piwko.

      Usuń
  40. Historia się powtarza Pani Aniu, to reguła, nie wyjątek! Przykro mi, że w innych placówkach oświatowych dyrektorowaniem zajmują się takie cudaki jak Gołębie Serce. Wydawałoby się, że osoba o tak niskim morale i obarczona pakietem niekompetencji i kompleksów nie powinna mieć wpływu na mądrzejszych nauczycieli. Niestety, siła sprawcza podpisu Gołębiego Serca dana przez urząd, miała wielkie znaczenie.
    W rozliczeniach, nie tylko finansowych, taki podpis liczył się przede wszystkim. I tutaj jest pies pogrzebany. Tymi podpisami Gołębie Serce sprawiło, iż szkoła stała się "rozchlustanym pueblem" i siedziskiem rozanielonego kółka różańcowego!!!
    Gdyby jednak Gołąbek sam pozostał bez pomocy, jak to Pani nazwała wolontariuszy, to nawet z tą faksymilą pielgrzymka do Częstochowy by nie pomogła!
    Napsuło to Gołębie Serce, oj napaskudziło, a pewnie świadomości tego do dzisiaj nie uzyskało. Co gorsza, ta chmara, co rączki niegdyś do oklasków układała i buźki do zdjęć nadstawiała, psuje atmosferę. A naprawa wymaga czasu. Pani Aniu, ja w odbudowę wierzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa otuchy obu Panom. Może takie książki dodadzą siły tym milczącym uważanym z niedorajdy i odważą się walczyć. Raz jeszcze dziękuję. Anna

      Usuń
  41. Książka - BOMBA, BOMBA, JESZCZE RAZ BOMBA. Dodam, że podobne GS terroryzowało mnie i szczuło latami. Zmieniłam pracę i mam spokój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zrobiłem to samo i mam święty spokój. Gorzej z tymi co pozostali, bo są między młotem, a kowadłem.

      Usuń
    2. Są różne sposoby, aby nie czuć się źle lub odpocząć. Moźna iść na urlop zdrowotny lub udawać ,że się jest chorym. To przecież w naszym kraju działa od lat.

      Usuń
  42. To rutyna i wielkie mniemanie o sobie cmentarzysko ze szkoły zrobiła Drodzy Państwo.
    W kółko Macieju na jednym tonie co rok ten sam kalendarzyk. Sami hodujemy takie Gołębie serca na swoim podwórku i pozwalamy na wegetację. A niech o tym piszą i niech ludzie czytają, może czas aby wstrząsnąć narodem.

    OdpowiedzUsuń
  43. W szkole Gołębiego S. corocznie organizowano festyn majowy. Pracą obciążano przede wszystkim nauczycieli wychowawców. W 2004 roku tematem festynu były państwa Unii Europejskiej. Choć czas jest bezcenny, Gołębie Serce potrafiło kilka godzin przesiedzieć w gabinecie, do którego przybywały wychowawczynie, aby wylosować państwa unijne. Potem w stylu danego państwa klasy przygotowywały stoiska. Gdy wychowawczyni wylosowała np. Francję, Gołąbek cieszył się i gratulował. Kiedy wylosowano Holandię ponowna radość i gratulacje, itd. Dyrektor bawił się w losowanie, a inne sprawy leżały odłogiem i nie mogły doczekać się realizacji.
    Najważniejsze okazały się szczurze wyścigi o punkty, które Gołębie Serce przyznawało za różne działania podczas festynu. Napisałem wtedy rymowankę, która, jak mam nadzieję, oddaje atmosferę wyścigu szczurów.

    Zawsze z końcem maja festyn urządzamy,
    Choć niestety corocznie kłopoty miewamy.
    Wszystko musi być tanio, jednakże przepięknie,
    Jak ktoś z zewnątrz popatrzy zaraz serce mięknie.
    W tym roku wyścigi dla grona zrobiono,
    Kryteria i punkty wcześniej uzgodniono.
    Oceniano stoiska i wysokość flagi,
    Policzono gwiazdki, zabrakło rozwagi.
    Aby całym wyścigom dodać pikanterii,
    Doliczono punkty za wynik loterii.
    Która z koleżanek większą kasę miała,
    Dodatkowe punkty za to otrzymała.
    Także mnóstwo gadżetów znaczenie tu miało,
    Kto ich nie wytworzył punktów brakowało.
    Czasem kiszka z grilla, czasem naleśniki,
    Mogły przynieść ze sobą kolejne punkciki.
    Jak wspaniały jest urok wyścigów majowych,
    Baloników, lodzików, tańców kolorowych.
    Niech żałują te panie, co sportu nie lubią,
    W przyszłym roku ponownie dużo punktów zgubią !

    OdpowiedzUsuń
  44. Tandeta kocha szkoły. Tak, tak. Jest wszechobecna. Jaki Pan taki kram

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ołtarzyki, sklepiki, wystawki, wystaweczki, ikeoskie dyrdymałki, zawieszki, wylepianki, kolorowanki, cytaty od Sasa do lasa i przyda się tez obrazek z JPII oraz wierszyk na wysokości oczu osoby dorosłej pisany czcionką 11. Wszystko przypięte na odstającą szpilkę. A szczurek sobie bryka, dlaczego nie .

      Usuń
  45. Jakie Gołębie serce, taki pułap lotu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauroczony zniesmaczony19 października 2012 09:00

      Niestety w samolocie leciało wielu, nie tylko GS. Dlaczego zatem wszyscy musieli osiągać tylko taki pułap. No i potem tylko już tylko katastrofa. Ale dlaczego ludzie kupują bilety takich przewoźników ?

      Usuń
  46. Warto dyskuktować, aby nauczyciele mieli odwagę mówić o tym co im przeszkadza. NIe tylko podczas konkursów i poza murami szkół. Rozmawiać trzeba odważnie i redukować wszelkie przejawy hamowania rozwoju wewnątrz. Cmentarz szczurów to opowiadanie przerażające, przygnębiające, ale i odważne. Gratuluje autorowi

    OdpowiedzUsuń
  47. Warto dyskutować i odkrywać prawdę o szkole, która mam wrażenie zmienia tylko szyldy. Kiedyś zniewalał nas system i ideologia komunistyczna, ale teraz zniewolenie rodzi się wewnątrz. Mieliśmy wrażenie wolności i otwartości na wartości, w mojej szkole na każdej uroczystości szkolnej u boku dyrekcji zasiada osoba duchowna, podniosłe słowa, cytaty, motta i inne manifestacje. Codzienność jednak nie jest różowa. Uporczywe złe traktowanie pedagogów, miażdżenie psychiczne, konfliktowanie ludzi, aby przed Wigilią znów podzielić się opłatkiem. Tragedia.

    OdpowiedzUsuń
  48. Nie ma wątpliwości, nasz książkowy bohater nie podlegał lekko mówiąc mobbingowi, podlegał, jak pani napisała, miażdżeniu psychicznemu. A czegoś takiego jak Gołębie Serce nie da się wyhodować od początku do końca. Musiał wcześniej wewnątrz tej kreatury istnieć zalążek zła, który dzięki wypchnięciu na piedestał, wydostał się na zewnątrz i zaczął miażdżyć upatrzone osoby. Gdyby nie ten nieszczęsny konkurs po zrejterowaniu poprzedniego dyrektora, nigdy by zapewne do opisanej destrukcji nie doszło. Ale życiem rządzą przypadki!
    Tym trudniej było naszemu bohaterowi walczyć z Gołębim Sercem - taką charakterologiczną kupą gnoju! Określenie adekwatne do książkowej postaci, chociaż momentami prosiłoby się o jeszcze bardziej dosadne. Mam wrażenie pani Aniu, że do tej krzysztofowskiej szkoły przyleciał antychryst, aby rozpocząć dzieło zniszczenia. Takie zwierzęta jak szczury powinny się cieszyć!

    OdpowiedzUsuń
  49. Pisze Pan Bardzo dosadnie, ale może tak trzeba. Też mam wrażenie , że kolejny religijny wpisik na karteczkach, widokówkach i laurkach jest dziełem czorta, a nie normalnej osoby, która szanuje człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  50. Gorzej! Ja znam przypadki, kiedy dyrektor przystępował do komunii św. bez uprzedniego przeproszenia skrzywdzonych i bez zadośćuczynienia oszukanym. Jestem przekonany, że owa eucharystia miała charakter świętokradczy! Czy w tym wypadku świadomość nieuniknięcia kary ma jakieś znaczenie dla dewotki, która urządzała popisówki? Tylko przed kim? Co ty na to Aniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie dewocja, to obłuda religijna, czyli współczesny marketing zdeprawowanej duszy.

      Usuń
    2. Zaiste, zdeprawowana to dusza. Na pokaz msze św. okazjonalne, sentencja powitalna ojca Pio przy wejściu na parterze, przyjęcia duchownych, obchodzenie Dni Papieskich. A tam, gdzie należało się nieco miłości do bliźniego akurat panowała niesamowita posucha. A posucha występowała regularnie jak azjatyckie monsuny! Przed laty napisałem na ten temat tzw. fraszkę kąśliwą:
      Na pokaz sentencja ojca Pio,
      na co dzień dla ludzi zwykłą żmiją!

      Usuń
    3. Zauroczony już po północy24 października 2012 00:19

      No proszę, jak takie cmentarzysko karmą jest dla poetów i pisarzy. Swoją drogą jak tak uzbierało się różnych sprawek nieczystych wiele tu i tam, to ręka aż sama tańczy po klawiaturze. Dosadność wypowiedzi Rafała G. utwierdza mnie w przekonaniu, iż Cmentarz szczurów to początek, a trzeba przecież przedstawić jeszcze niejednych przedstawicieli kreciej roboty, czyli cmentarzysko kretów, przebiegłych lisów, a sroki co wszystkiego doświadczają i zbierają certyfikaty wszelakie, aby nic nie robić tylko być.

      Usuń
    4. Ot i cała rzeczywistość szkolna. Dziesięć srok za ogon, aby w sprawozdaniach było,że taka, czy taka osoba kwalifikacji ma od liku i za to jeszcze nagrody otrzymuje, za fakt chodzenia na szkolenia. No i kret, który tu powie , tam doniesie, to przekształci, to zabarwi i wiele mechanizmów zainicjuje. Jaki kreatywny!. A szare myszki co pracują z sercem dla dzieci i z faktycznym zrozumieniem powołania w swoim zawodzie muszą siedzieć cicho, wystarczy ,że poddadzą coś w wątpliwość pokazuje się im drzwi.

      Usuń
  51. A ten link do strony randkowej w jednej z wiadomości powyżej jak świadczy o naszych pedagogach? czy takim ludziom mamy powierzać nasze dzieci pod opiekę? opamiętajcie się wszyscy Babcia

    OdpowiedzUsuń
  52. Do Pisarza, pewnie czyta forum .........................................
    Panie Tomaszu Hejnowiczu - autorze opowieści. Czy pisząc ten esej nie posunął się Pan za daleko? Między fikcją literacką a rzeczywistością czasem przebiega ledwo widoczna, cienka nitka graniczna.
    Czytam forum i widzę bezpośrednie głosy niezadowolenia i te między wierszami. Widocznie zostali boleśnie dotknięci; no nie wiem ...... współpracownicy, koleżanki, koledzy. Z tą kobietą - bohaterką opowieści rozprawił się Pan nieludzko; dla mnie ........ z manierą przesady, w sposób przerysowany, co najmniej tendencyjny.
    Zaczerpnął Pan garściami z rzeczywistości, trochę wymieszał i rzucił na karty opowieści całe fragmenty Waszego oświatowego życia.
    Książkę czyta się dobrze, ale czy nie spowodował Pan, że Wszyscy płacicie wysoką cenę za akt ekshibicjonizmu literackiego? Mniemam, że połowa tych "opisanych" nadal "tam" pracuje. Mogą się czuć nieswojo ..............

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauroczony opowiadaniem20 października 2012 20:35

      Dla mnie to nie esej. Autor nie przedstawia wyłącznie swojego punktu widzenia. Spostrzeżenia bohatera Krzysztofa i zdarzenia z nim związane można spotkać wszędzie.

      Usuń
  53. To nie jest forum proszę Pani, ani miejsce na bezpośrednie głosy niezadowolenia bo ktoś został dotknięty w taki , czy inny sposób. Fikcja literacka to zawsze pomysł, który przedstawia pomiędzy fikcyjnymi postaciami pewne całkiem realne i prawdopodobne relacje. Książka wskazuje problem, a nie opisuje historii. Taka jest rola pisarza. Ja czytam ten blog i nie pomiędzy wierszami, ale bezpośrednio odczytuję wiele pozytywnych, ciepłych oraz głębokich komentarzy. Pani nie potrafi czytać, ponieważ bohaterem Cmentarza szczurów nie jest kobieta, ale Pan Krzysztof. Autor się z postaciami nie rozprawia, ale opisuje ich losy. Używa także Pani pojęć bez realnego ich zrozumienia.Chce Pani wzbudzić poczucie winy i bronić kogo? Wzbudzają poczucie winy najczęściej obrońcy rzeczywistych winnych. To jest blog i miejsce konkursu. A w rzeczywistości niech winni ponoszą konsekwencje, jeżeli gdzieś są np. "tam".

    OdpowiedzUsuń
  54. No i zgadzam się, trudno się nie zgodzić.

    OdpowiedzUsuń
  55. Gdzie podziali się anonimowi obrońcy domniemanych oburzonych?

    OdpowiedzUsuń
  56. Skończyły im się przysłówki. A kreatywność poległa wraz z dyplomowaniem. Tak , to tez nasza polska szkolna rzeczywistość. Zero wytrwałości, ogon i głowa w piasek.

    OdpowiedzUsuń
  57. Dlaczego poza Krzysztofem nikt nie zdecydował się, aby Gołębie Serce zwane przez pracowników Bydlęciem podać bo sądu? Przecież wykroczeń, łamania regulaminów, a nawet działań przestępczych było bez liku. Gdyby w sądzie, nie tylko pracy, Bydlęcie było stałym gościem, władze oświatowe usunęłyby tę kanalię i kompromitację szkolnictwa z wielkim hukiem!
    Czy dla nauczycieli podanie dyrektora do sądu obwarowane jest jakąś barierą psychiczną? Tabu czy co?
    Ja pracując w szkole bardzo chciałem podać dyrektorkę do sądu pracy za grzebanie przy moich pieniądzach. Kiedy prawnik zapytał jaka jest wysokość mojego roszczenia finansowego i dowiedział się, że około 500 złotych, machnął ręką i stwierdził, iż przy takiej sumie nie warto zawracać głowy sądowi, bo może się rozdrażnić z powodu zabierania cennego czasu i wygrana sprawa obróci się o 180 stopni. Odpuściłem. Teraz żałuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta scenka z sądem w książce to czadzior i megahicior. Pani psychplog to już nie dundel to hiper dundel.

      Usuń
    2. Czy należy wymawiać hajper dandyl ?

      Usuń
    3. Można także cool hiper dundel z zastrzeżeniem,że dundel to ten co wisi w nosie, a nie u jak a w angielskim.

      Usuń
  58. Ja jestem niezmiernie ciekawa co powiedzą na temat książki osoby pracujące w takich miejscach jak szkoła. Publikacja dotyka żywo spraw szkolnych, ale nie od strony ucznia tylko chyba raczej od strony jakiś dziwnych relacji pomiędzy dorosłymi. Niezła groteska. Przydałby się scenariusz na sztukę teatralną lub film o podobnej wymowie.

    OdpowiedzUsuń
  59. Film, pełnometrażowy obraz, Defilado!!!
    Pierwsze ujęcie z sali sądowej wypełnionej po brzegi, oczekującej na przybycie sędziów. Zbliżenia i krótkie wymiany zdań pomiędzy siedzącymi. Następnie retrospekcje ze szkolnego życia z wyraźnym akcentem na samotność Krzysztofa.
    Kamera co rusz pokazywałaby zbliżenia twarzy Gołębiego Serca opuchniętego od pochlebstw. W gromadce pod przewodnictwem wymienionej panowałaby swojska i radosna atmosfera, atmosfera totalnego zwycięstwa. A przy takim rąbaniu drewna, wióry w postaci niegrzecznych nauczycieli latałyby często i gęsto! Wyreżyserowałbym ujęcie, jak wicedyrektorka z uśmiechem przynosi „szefowej” do gabinetu podsuwacz, by nie musiała fatygować się do WC.
    I w pewnym momencie okazuje się, iż Krzysztof wlecze Bydlęcie do sądu. Skandal i oburzenie, przecież było tak pięknie, jak on śmiał? I oto w sądzie, w trakcie rozkręcania się rozprawy, co chwilę ktoś z widowni rzuca oskarżenia w kierunku Bydlęcia, dając tym samym upust wieloletniemu zaklejeniu ust. Im bardziej przekonywujące dowody winy, tym częstsze okrzyki. Poświęciłbym jednego z bohaterów, którego za zbyt impulsywne zachowania, sędzia usunąłby z sali. Tego mógłbym zagrać ja! Generalnie dramatyzm przemieszany z groteską.
    Oczywiście panią psycholog ustawiłbym jako ostatni bastion obrony, która popełniałby słowne pomyłki ku uciesze widowni. Jednocześnie Bydlęcie poza „swoim’ terenem okazuje się niezorientowane, niedostosowane społecznie, a chwilami wylęknione, a więc znowu konieczne zbliżenia.
    Ostatnie ujęcie – ogłoszenie wyroku i spotkanie spojrzeń Krzysztofa i Gołębiego Serca.
    No to co Defilado, kręcimy? Tylko skąd ja wezmę aktorkę podobną do Bydlęcia? Może masz kogoś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. scenariusz
      Odcinek 5150 filmu Fat & Rich. Scena na tle ośrupanego zdjęcia palmy daktylowej.
      Brooke pyta Thorna
      - What do you think about Spektra?
      Nie pytana o nic Taylor mówi
      - She is on the bridge
      W tle widać jak sobowtór Pierca Brosnana coś tam sobie majsterkuje.

      Usuń
  60. A ta aktorka z mody na sukces ?

    OdpowiedzUsuń
  61. Spektra. Yes . To duplikat dyry. Nawet miny takie same strzelają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A męża Spektry zagra Pierce Brosnan. Cudowne! Oskar murowany.

      Usuń
    2. Ridge!
      W książce mężem Gołębiego Serca, albo Bydlęcia, albo Spectry, jak zasugerowali internauci, jest Kozioł! Autor wyraźnie to zaznaczył. Czyż Pierce Brosnan wiedząc, że zagra Kozła, chciałby w ogóle w tym filmie wystąpić? Tym bardziej, że ksywka pochodzi od kozła ofiarnego. Moim zdaniem należałoby zaangażować aktora z trzeciej lub czwartej półki. W filmie wszystko, co dotyczy Bydlęcia powinno być mierne i tandetne. Kicz to cecha charakterystyczna tej kreatury, więc ze wszech miar powinien stanowić scenografię podstawową, wtedy kontrasty dobrze się wpasują.
      Nie można wykluczyć, że w kategorii filmów jarmarcznych obraz uzyskałby jakąś nagrodę.

      Usuń
    3. Yes, są takie nagrody na największe filmowe D. U nas w budzie dundle dostawały stefany i to niektóre co roku. Takie fajne były.

      Usuń
    4. A gbyby przez kwiatki jakieś nazwiska? Albo pseudonimy?

      Usuń
  62. I plastikowe kwiaty do ciuchów przypinają. Takie wielkie jak talerze.
    Tylko ,że jedna chemiczka , a druga krawcowa.

    OdpowiedzUsuń
  63. Jadwiga Czeremcha- Jamroży29 października 2012 00:03

    Szanowni Państwo,

    Jestem oszołomiona książką, która jak w soczewce odbija losy wielu nauczycieli. Pamiętam zdarzenia lat osiemdziesiątych, cały proces przemian w oświacie. Autor ma łeb nie od parady. Natomiast opisane w książce sytuacje są nieprawdopodobne. Owszem mówiło się w kuluarach nauczycielskich o przekrętach szkół. Jakieś afery basenowe, ustawiane przetargi. Jak Gilowska wypadała z PO za nepotyzm szeptano, iż za panią profesor przykładem na pewno wylać trzeba z pracy kilku dyrektorów z zatrudnioną rodzinką. Zyta poległa, ale dyrektorzy poznańskich szkół nie. Propaguję książkę, nauczyciele powinni to czytać, czytać ! Super temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Posadka dyrektora w niewielkiej państwowej firmie -- gratka dla drobnego przestępcy. Żadne CBA ani ABW nie zainteresuje się takim pikusiem . Sieć powiązań ze skorumpowanymi urzędnikami daje oparcie -- bezkarność i możliwość kręcenia małych lodów . Jedyny znany przypadek szybkiego zwolnienia z takiej posady --- przykład dyrektora szkoły , który na publicznym spotkaniu dyrektorów z wiceprezydentem zarzucił mu niedotrzymywanie obietnic . Po 3 dniach został zwolniony. teraz jest ochroniarzem.

      Usuń
    2. Jadwiga Czeremcha - Jamroży29 października 2012 10:00

      Nasz kultowy filmik - Kariera Nikodema Dyzmy - ma wiele odsłon? Nie wiem kto kryje się pod nazwą Gołębie serduszko, ale śmiem twierdzić, iż współczesny Dyzma. Dyzmowstwo przybiera różne postacie, czasami nawet rozwija się w kult. Dyzma nie kończy jako ochroniarz, Dyzma ma swych ochroniarzy, niezależnie czy jest zły bo głupi, a chce uchodzić za dobrego, czy jest dobry z natury, ale ciapa. Ochroniarze walczą, aby szczury i szczurki nie kąsały zbyt boleśnie. Książka Cmentarz szczurów rozwija wyobraźnię. Przed oczami mam nie tyle scenki w niej zawarte, ale realne zdarzenia z mojego gimnazjum. Zjawiska zatem mają charakter powtarzalny.

      PROŚBA DO WYDAWCY.

      CZY NIE MOŻNA STWORZYĆ SPECJALNEGO FORUM , A NIE TAKIEGO KONKURSOWEGO, ABY PODYSKUTOWAĆ O TEJ KSIĄŻCE.
      KONKURS NIE DOTYCZY CMENTARZA SZCZURÓW, A W NIM PRZECIEŻ UKRYTYCH JEST TYLE TEMATÓW.

      Usuń
    3. Pani Jadwigo!
      Poruszyła Pani temat afery basenowej w Poznaniu, w której umoczonych było kilku dyrektorów szkół i jeszcze ktoś wyżej. Mam kompromitujący dokument, dotyczący tej sprawy. Czy po tylu latach warto go jeszcze wyciągać na światło dzienne? Czy jakikolwiek arbitraż nie zasłoni się przedawnieniem? Ja jestem gotowy do uruchomienia sprawy!

      Usuń
  64. Dyskusja toczy się pomiędzy tymi co czytają. Coś trzeba przedsięwziąć, aby czytało książkę więcej osób. Dwa tygodnie temu w Warszawie odbył się kongres alternatywnej pedagogiki. Mówiono na nim między innymi o metaforach w tym zwierzęcych opisujących szkołę. Szkoda ,że Cmentarz szczurów nie stał się materiałem programowym tegoż spotkania. A może warto podpowiedzieć autorowi lub wydawcy, aby przesłali egzemplarz np. do prof. Marii Dudzikowej. Autor jest z Poznania, a profesor zdaje się reprezentuje UAM.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka cieszy się ogromnym zainteresowaniem, to fakt! Ważne, by jak najwięcej egzemplarzy rozeszło się w Poznaniu, czyli w miejscu książkowej akcji. Nie potrzeba wskazywać adresu, numeru szkoły, bo jak widać czytelnicy domyślają się, a właściwie wiedzą, gdzie odbywały się opisane nadużycia i wydarzenia. Na pewno też bezbłędnie odczytują postaci, o czym świadczą niektóre wpisy.
      Osobiście zakupiłem kilka egzemplarzy i pożyczam je zainteresowanym z zastrzeżeniem, iż książkę trzeba przeczytać w ciągu 3 dni. Nie liczyłem, ale dzięki temu działaniu, pozycję przeczytało kilkadziesiąt osób! Poza tym jeden egzemplarz podarowałem bibliotece w szkole gdzie pracowałem jako nauczyciel.

      Usuń
  65. Pani Jadwigo! Zobaczyła pani Dyzmę.
    W opisie ksiązki napisano: Jeśli podobają Ci się opowiadania Jaroslava Haska, Witolda Gombrowicza, filmy Woody'ego Allena lub specyficzny humor Monthy Pythona możesz odnaleźć wiele inspiracji autora tej opowieści. Jest w tym opowiadaniu duch "Ferdydurke" i jest też duch Orwellowskiego "Roku 1984"
    W tekście widzę robienie gęby z Ferdydurke, Grubą Panią z Monthy Pythona, Wielką Siostrę z roku 1984 ,Szwejka. Nie dostrzegam postaci z filmów Woody Allena.

    OdpowiedzUsuń
  66. Jadwiga Czeremcha - Jamroży30 października 2012 08:30

    Myślę, że czytając tekst Cmentarza szczurów będąc jednocześnie obdarzoną konkretnymi doświadczeniami oświatowymi włączam do interpretacji tekstu i własne, szczególne osobiste przykre zdarzenia. Dla mnie Gołębie serduszko to dyzmowstwo, niedoszła synowa Gołębiego serduszka to dyzmowstwo, pewien symbol, iż coś nie jest poukładane według faktycznych prawdziwych umiejętności, czy jak kto woli kwalifikacji, pasji, dyspozycji do pełnienia takiej , czy innej funkcji. Nie odbieram tekstu Cmentarza szczurów jako odnośnika do Woody Allena, czy Ferdydurke, bo nie szukam takich odniesień i podobieństw. Dla mnie książka jest dlatego ważna, iż to kij w mrowisko problemów jakie mamy tutaj w Polsce, w Warszawie, na Żoliborzu, w Poznaniu na Dębcu , czy Ratajach w małej zapyziałej szkółce, która ma śmiałość wpychać się do rankingów szkół jako ponoć dobra, bo na testach lepiej wypadły dzieciaki od sąsiadów zza winkla. Strzelam z armaty może teraz, ale podam przykład. Kilka lat temu odwiedziłam córkę i przez tydzień zaprowadzałam wnuka do szkoły. Rano przed wejściem do szatni przeczytałam taki tekst : Serdecznie prosimy Państwa rodziców o nie wchodzenie do szatni ...... Zapytałam się córki o co chodzi z tym tekstem. A ona na to : - Nie wiem, chyba nie mamy wchodzić do szatni. Ale kto nie ma wchodzić do szatni? Państwa rodzice ? Czyli kto? Dziadkowie ? Takie dyzmowskie absurdy wisiały w tej szkole tu i ówdzie. Owszem nikt się nimi nie przejmował i to właśnie było złe. Stąd upraszam Państwa rodziców o wchodzenie do polskich szkół i tworzenie list absurdów języka polskiego XX wieku nie aby kogoś wylać z pracy, czy ośmieszyć, ale po to , aby wyrabiać w sobie i w dzieciach utraconą czujność przed absurdem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten napis w szatni to pikuś. Musiałaby Pani poczytać protokoły pohospitacyjne, sprawozdania roczne, regulamniny, części statutu, plan rozwoju szkoły i wiele innych tekstów nazywanych dumnie dokumentami szkolnymi. A wszystko w wykonaniu tej samej osoby - dyrektorki, bo to ona wytwarzała te absurdy, podbudowywana kompletnym rozgrzeszeniem grona. Były nawet głosy przebąkujące o "stylu" pisania tej pani. Ja miałem z tego nieprawdopodobny ubaw, choć zwracałem na to uwagę, komitet obrony dyrektorki nie dopuszczał krytyki. Prędzej oklaski by dostała!

      Usuń
    2. Jadwiga Czeremcha - Jamroży30 października 2012 17:31

      Nie do końca Pana rozumiem, bo Pan zdaje się pisze o konkretnej szkole, a ja daję tylko pewne przykłady, choć z opisu Pana wynika, że być może myślimy o tej samej placówce. Ta do której chodził wnuk o ile ktoś by chciał ją opisać powinna nosić tytuł - Szkoła nad sezonowym wylewiskiem.

      Usuń
    3. Zauroczony zaskoczony30 października 2012 20:15

      Szkoła nad sezonowym wylewiskiem, czyli druga część Cmentarza szczurów ? Oj, brzmi intrygująco.

      Usuń
    4. Zapewne o tej samej myślimy. Poznań, Rataje i sezonowe wylewisko, jak najbardziej wszystko się zgadza. By uściślić dodam, że wylewało fekaliami tam, gdzie Szanownym Państwa Rodzicom nie wolno było wchodzić. Ja tam pracowałem.

      Usuń
    5. Wow, zanosi się na telenowelę!

      Usuń
    6. Powściągliwie zauroczony30 października 2012 22:00

      Przepraszam pana Rafałą G. Pracował pan nad wylewiskiem, pod wylewiskiem, czy w wylewisku ?

      Usuń
    7. Ciekawe pytanie, więc warto udzielić wyczerpującej odpowiedzi. Wylewisko miało swoje epizody w części piwnicznej szkoły, więc pod wylewiskiem było niemożliwe. W wylewisku nie dałoby rady ze względu na smród, który o dziwo dyrekcji nie przxeszkadzał. A więc zdecydowanie nad wylewiskiem!

      Usuń
  67. Jadwiga Czeremcha - Jamroży30 października 2012 08:33

    Przepraszam, upraszam serdecznie Państwa rodziców o tworzenie list absurdów języka polskiego oczywiście już XXI wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisany przez autora duet, czyli Gołębie Serce i wicedyrektorka, to zakompleksione kobiety bez kręgosłupów moralnych, którym urząd nieopatrznie dał określone uprawnienia. Choć w książce o tym nie pisze się, przypuszczam, że te frustratki bez mrugnięcia okiem podpisałyby zesłanie niepożądanego nauczyciela do łagru albo obozu, jeśli byłaby taka możliwość. Potem Bydlęcie poinformowałoby społeczność szkolną, iż niezrównoważony osobnik, hamujący rozwój szkoły, został w porę odizolowany. A wszystko, co postanowiono stało się dla dobra dziecka.
      Mając swoje uprawnienia i z gruntu złe charaktery, odizolowały Krzysztofa, stworzyły podziały i podjudzały przeciw niemu nauczycieli i rodziców. Chwilami ma się wrażenie jakby obie „jechały” na prochach lub psychotropach.
      Mam nadzieję, że w zdemolowanych umysłach tego duetu, więcej nie dojdzie do prób niszczenia człowieka. Odcięcie obu kanalii od „władzy” jest moim zdaniem leczniczą kastracją oraz zatrzymaniem eskalacji zła.
      Książka pobudza do tego typu rozważań!

      Usuń