30 kwietnia 2011

Wariaci? Wariatów to Maggie O’Dell zjada na śniadanie 


„Czarny piątek” – Alex Kava
wyd. Mira
rok: 2010
str. 347
Ocena: 5/6

Zaglądam do kuchni, stawiam wodę na gazie. Zalewam czarowny napój. Zapraszam Was wszystkich na kawę. Na Alex Kavę.

Czy bałam się przed tą lekturą? Czy obawiałam się, że mogę się zawieść? Czy przechodziły mnie ciarki, gdy myślałam czy historia mnie zadowoli? Oczywiście. Zawsze boję się przed lekturą, jakiejkolwiek powieści. Ta jednak „przerażała” mnie wyjątkowo. Dlatego, że tak wiele pozycji Kavy już przeczytałam. Dlatego, że ta jedna może nie dorównywać poprzednim. I co wtedy? Co wówczas napiszę? Czy będę w stanie napisać recenzję? Czy będę umiała sięgnąć po kolejne jej powieści? Te pytania nie opuszczały mnie, aż do momentu sięgnięcia po „Czarny piątek”. Bo już po pierwszych zdaniach… strach i obawa zniknęły.

Jest piątek. Dzień po Święcie Dziękczynienia. W tym dniu można robić jedną z dwóch rzeczy. Oglądać w telewizji rozgrywki drużyn uniwersyteckich lub robić przedświąteczne zakupy. Zdecydowana większość Amerykanów wybiera opcję drugą. Tabuny ludzi oblegają centra handlowe. Zyski sprzedawców biją rekordy. Jest Czarny Piątek. Tego właśnie dnia Maggie O’Dell postanowiła zostać w domu, z przyjaciółmi, przy smacznych przekąskach, na kanapie, dopingując wybraną przez siebie drużynę uniwersytecką. W tym samym czasie przyrodni brat Maggie, Patrick, wraz z przyjaciółmi odwiedza największe centrum handlowe w Ameryce – Mall of America. Dixon – kolega Patricka ma zadanie do wykonania. Wraz z grupą przyjaciół mają zamiar zakłócić działanie urządzeń elektronicznych w centrum handlowym. Są młodymi idealistami – chcą by Amerykanom otworzyły się oczy. By zobaczyli, dokąd prowadzi ich cywilizacja. Że zapomnieli o ostrożności, że zło czai się za rogiem. Sprzęt „zagłuszający” przenoszą  w czerwonych plecakach, zapiętych na kłódkę. Może to nieco dziwne, ale… mniejsza z tym. Dzień Dixona, Rebecki i Patricka zakłóca telefon od dziadka tego pierwszego. Jego babcia jest w szpitalu – musi do niej jechać. Plecak zostawia pod opieką przyjaciół. Dzień Maggie również zakłóca telefon. Od szefa. Wybuchła bomba w jednym z centrów handlowych. Jest niezbędna na miejscu. Domyślacie się co będzie dalej? Zapewne. Ale do głowy Wam nie przyjdzie, co też Kava tym razem wymyśliła. Bo to… przechodzi ludzkie pojęcie.

29 kwietnia 2011

Nowe publikacje i coś ciekawego do poczytania :)



Tak, tak :) Wczoraj w sieci pojawiła się kolejna publikacja mojej recenzji. Tym razem Zbrodnia w Bibliotece wystawiła na światło publiczne recenzję "Ołowianego wyroku" Michael'a Connelly'ego. Mnie książka wciągnęła i polecam ją wszystkim :)

Chcesz poczytać?



Prócz tego chciałabym Was zachęcić do lektury wywiadu z autorkami książki "Oblicze zdrady", również zamieszczonego w serwisie Zbrodnia w Bibliotece. Książkę w przysłowiowym "najbliższym czasie" mam zamiar przeczytać. Podobno warto. Zachęcam i Was :)


28 kwietnia 2011

„…Strzeż się psów. I klechów też się strzeż…”


wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2011
str. 484
Ocena: 4.5/6




Dzisiejszy dzień rozpoczęłam od małego sukcesu. Udało mi się wstać godzinę wcześniej i dokończyć pasjonującą lekturę powieści Marka Harnego „W imię zasad”. Jeszcze nim zobaczyłam ostatnie zdania w książce, a nawet przed rozpoczęciem lektury Epilogu, zaczęłam rozmyślać na temat recenzji tej książki. Bo szczerze powiedziawszy… nie mam pojęcia, co mam Wam o niej napisać. Zupełnie. A to, jak wiecie, mi się raczej nie zdarza.

Ostatnio mam jakieś takie przeogromne „szczęście” do zaczynania lektury danej powieści od… jej kontynuacji. Tak było i tym razem, choć akurat teraz decyzję podjęłam świadomie. Zawalił terminarz. Najpierw otrzymałam „W imię zasad” ( krótkim terminem przydatności do spożycia :P), a „Pismaka” otrzymałam niedługo potem. Wzięłam się więc w garść i przeczytałam. I powiem jedno: nie żałuję. Nie żałuję lektury powieści Harnego, choć przypuszczam, że teraz lektura „Pismaka” już nie sprawi mi takiej frajdy, jaką na pewno by sprawiła czytana jako pierwsza. Ale może się mylę? Oby J

Powieść „W imię zasad” rozpoczyna się na zakręcie życia głównego bohatera – Adama Bukowskiego. Po ciężkich przeżyciach ostatnich lat decyduje się on na wprowadzenie pewnych zmian w swojej egzystencji. Pomimo tego, iż uważa się za człowieka ery Gutenberga, rzuca pisanie i zostaje dziennikarzem telewizyjnym. TVP podpisuje z nim intratny kontrakt na cykl audycji pod tytułem „Klucz do Europu”, traktujących o sytuacji na arenie międzynarodowej. Upatruje w tym trampoliny, dzięki której jego kariera nabierze wyczekiwanego od lat rozpędu. Dzieli więc swój czas pomiędzy Londynem, Paryżem a Warszawą, pisząc scenariusze poszczególnych epizodów cyklu. To właśnie w trakcie pobytu w Londynie odbiera telefon, który ponownie przestawi zwrotnicę jego życia na ten bardziej niebezpieczny tor, nieakceptowany przez jego byłą żonę, córkę i obecną partnerkę życiową. Jest to ścieżka dziennikarstwa śledczego, która już nieraz doprowadziła go na skraj przepaści. Jak będzie tym razem? Czy Adamowi uda się odkryć, kto stoi za przypadkową śmiercią Kingi Stolarek i czy owa śmierć rzeczywiście była taka przypadkowa? Jaki udział w całej historii ma sam Adam, a jaki poszukiwany przez wszystkich biznesmen z Chicago? Czemu wszystkie drogi prowadzą do Krakowa, a ścieżki historyczne do czasów głębokiej komuny? W co wplątała się córka Bukowskiego i dlaczego tak naciska na ojca by porzucił pisanie? Na te, i na setki innych pytań będziecie mogli poszukać odpowiedzi w powieści Marka Harnego. Czy je znajdziecie? O tym przekonać musicie się na własnej skórze. Zdradzę Wam jednak, że ja w myślach wciąż mam tysiące znaków zapytania, które zapewne nigdy nie znikną.

27 kwietnia 2011

Czyżby ostatni kwietniowy stosik?

Ja chyba powinnam przestać się tłumaczyć. Bo i po co. Całe szczęście, że większość książek w stosiku to mój własny prywatny zakup z okazji Światowego Dnia Książki. Była gigantyczna obniżka, wstyd było nie skorzystać. Dziś z okazji Światowego Dnia (chyba miesiąca:P) Książki zakupiłam kilka gadżetów w Seklerze. Jak przyjdą się nimi podzielę z Wami. Jak znajdę chwilę czasu to w Matrasie zakupię Matrasia i już będę przemega szczęśliwa :D
Gorzej że już w kolejną półkę muszę zainwestować.
Dwa miesiące temu mąż powiedział: "Półki czy regał na książki". Niewiele myśląc zdecydowałam się na półki. Jakoś nie wierzyłam, że będę potrzebowała baaardzo dużo miejsca. Cóż, głupich nie sieją, sami się rodzą. Za kasę wydaną na półki już prawie byłby regał. Cóż. Przynajmniej zostawię po sobie ślad dla przyszłych lokatorów w postaci dziur w ścianach :D
Oto stosik, proszę nie krzyczeć!
 
I tak od góry:
1. "Jak nie zabiłam męża" Christina Hopkins - wygrana za recenzję "Dobranych" na portalu Lubimy Czytać :)
2. "Duma, uprzedzenie i gra pozorów" Melissa Nathan - zakup własny. Bardzo lubię powieści Pani Nathan, choć tak niewiele ich wyszło...
3. "Ostatni skok" Ally Carter - zakup własny w Empiku :)
5. "Rudowłosa" Jaye Wells - jak wyżej :)
6. "Zhańbiona" Jasvinder Sanghera - jak wyżej :) Po "Córkach hańby" nie umiałam się opanować. Musiałam kupić. 
7. "Ukryte" Kimberly Derting - liczyłam że NK mi ją prześlę, ale się skończyły. Tak więc zakup własny, jak wyżej :)
8. "Dotknąć prawdy" Antoinette van Heugten - otrzymana niespodziewanie od Wydawnictwa Mira. Co prawda pytałam o tę książkę, ale by wyborze jaki miałam, postanowiłam z niej zrezygnować. Jestem więc w szoku. Nie mam pojęcia kiedy przeczytam...
9. "Obudzić szczęście" Susan Wiggs - również od wydawnictwa Mira. Przy czym nawet mi do głowy nie przyszło by ją zamówić. Ale cieszę się bardzo :)

Za wszystkie książeczki z Wydawnictw serdecznie dziękuje. Tak samo za te konkursowe :)
Za zakupy własne dziękuje sponsorowi - portfelowi :D

Ogłoszenia, zaproszenia :)

Przede wszystkim pragnę poinformować, że z okazji Światowego Dnia Książki księgarnia Internetowa Selkar w dniu dzisiejszym, tj 27.04.2011 proponuje swoim klientom, przy zamówieniach powyżej 20 zł darmową przesyłkę na terenie kraju. Wystarczy przy zamówieniu wpisać kod rabatowy, którym jest (jak mi się wydaje) ciąg cyfr: 997588.
Oferta jest tym ciekawsza, iż Selkar ostatnio wprowadził do swej oferty gamę produktów dla Książkoholików, można więc przy okazji zakupów zaopatrzyć się cudne kubeczki itp :). 
Informacje na temat promocji znajdziecie tutaj.

Drugą informacją jest organizowane chat-spotkanie przez Wydawnictwo Muza z tłumaczką książek Harukiego Murakamiego - Panią Anną Zielińską – Elliott. Poniżej szczegóły :)
Drodzy Czytelnicy,
Zapraszamy na spotkanie na czacie z panią Anną Zielińską – Elliott, 
tłumaczką z języka japońskiego prozy Harukiego Murakamiego. 
Na czacie będzie można zadawać pytania dotyczące twórczości Murakamiego 

oraz sztuki tłumaczenia i redagowania tekstów. 

Adres czatu: 

Aby wziąć udział w rozmowie trzeba się zarejestrować (można wybrać swój nick)

lub wybrać opcję gościa (nick przyznawany losowo). 
Zapraszamy w najbliższy czwartek (28.04) o godz. 18.00.
Wszelkie pytania i uwagi proszę kierować pocztą zwrotną.

Zapraszam serdecznie, 
Artur Kowalczyk
PS. wstęp oczywiście wolny :)

25 kwietnia 2011

Superglue nie naprawi blackberry…



„Krwawy fiolet” Dia Reeves
wyd. Nasza Księgarnia
rok: 2011
str. 342
Ocena: 6/6



Sama nie wiem, czego spodziewałam się po tej powieści. Jedno jest pewne – nie tego! Już po pierwszych przeczytanych wersach chciałam zacząć pisać recenzję. W głowie uformowało mi się jedno znakomite zdanie, które towarzyszyło mi podczas tej zdumiewającej podróży z Krwawym fioletem Dii Reeves. Mianowicie: „CO ZA DZIWNA KSIĄŻKA”. Nic dodać nic ująć. Przynajmniej na pierwszy rzut oka.

Nie wiem skąd mi się wzięło przeświadczenie, że ta powieść będzie standardowym paranormalnym opowiadaniem. Że będzie chłopak i dziewczyna, wielka miłość, gigantyczne problemy, on – wilkołak, wampir, anioł etc., ona jakikolwiek inny potwór. Chyba za dużo standardów ostatnio przerobiłam. Tym milsze było zaskoczenie tą książką.

Przygodę z Hanną zaczynamy w dniu, w którym postanawia ona zamieszać ze swoją matką, Rosalee, której nigdy w życiu nie widziała. Przyjeżdża do Portero nocą, prosi taksówkarza o wysadzenie się w sporej odległości od domu matki, pod jej posesję zakrada się niczym złodziej, dochodzi do werandy i… postanawia, że najlepiej nie budzić matki dzwonkiem do drzwi. Znajduje klucz i wchodzi do środka. Biało-niebieskie mieszkanie tylko czasem udekorowane jest pojedynczymi czerwonymi akcentami. Jedna chryzantema, jeden fotel, jedna lampa… A to dopiero początek lawiny dość nietypowych rzeczy. Bo powiedzmy sobie szczerze, Rosalee jest delikatnie mówiąc niezadowolona, że w jej życiu, z dnia na dzień zagościła nieznana jej córka. A ona wcale nie chce jej tutaj. I za wszelką cenę chce się jej pozbyć. Czy jej się to uda? Jakie tajemnice kryje w sobie Portero? Dlaczego matka nie wychowywała swojej córki? Czemu Hanna z dnia na dzień postanowiła z nią zamieszkać? Czym są wabiki i twardogłowi? Na te, i na wiele innych pytań znajdziecie odpowiedź podczas pasjonującej lektury Krwawego fioletu autorstwa Dii Reeves.

24 kwietnia 2011

Stosik kwietniowy okresowo Świąteczny

Nie żebym dostała Go z okazji Świąt.
Nie, żebym kupiła sobie coś sama. Ale w okresie przedświątecznym czasu na dodatnie stosiku jakoś brakowało, więc wrzucam teraz (w przyszłym tygodniu odbierał własne zamówienia więc nimi będę Was katować :P).
Oto mój dzisiejszy stosik:
I tak oto od góry:
1. "Pismak" Marek Harny - od Wydawnictwa Prószyński oczywiście do recenzji :)
2. "Bezduszna" Gail Carriger - jak wyżej :)
3. "We własnym gronie" Mari Jungstedt - do recenzji od Księgarni Matras :)
4,5,6. "Nefilim", "Lewiatan", "Raj utracony" Thomas Sniegoski  - wszystkie trzy to nagrody, otrzymane za wygrany konkurs w serwisie Kostnica za dokończenie niedokończonych zdań. Do tej pory nie mogę wyjść z szoku :)


Wszystkim za książeczki serdecznie dziękuje :) Już się nie mogę doczekać lektury :)

23 kwietnia 2011

Weeesołłłegoo jajka :D!!!

Tak, tak, tak.. to mój koszyczek. Tam po lewej widać boćka, którego dostaliśmy w wiązance ślubnej i tak od tamtej pory towarzyszy nam na Święta Wielkanoce :). Zaraz pod nim Sylwiob Budowniczy zbudował gniazdo, do którego każda matrona włożyła jajeczko... ciekawe :)

Z okazji zbliżających się Świąt życzę Wam i sobie wszystkiego co najlepsze. Oczywiście dużo szczęścia i zdrowia, bo to najważniejsze :) Ale dla nas, książkoholików, życzenia bez życzeń książkowych są bezsensowne. Tak więc życzę samej dobrej lektury, rosnących biblioteczek i megawspaniałych recenzji :)

E-book Książki Moja Miłość

Przyszedł czas, przyszła odpowiednia chwila.
Odezwała się Agata i ruszyliśmy do edytorów tekstowych.
Co trzeba było zrobić, zrobiliśmy.
Wykrzesaliśmy z siebie iskrę Bożą i tak powstało kilka znakomitych opowiadań z książką w tle.
E-book jest od dziś w sieci, można go zakupić za jedną malutką złotóweczkę.
Dzięki temu niewielkiemu wydatkowi wspomożecie jedną ze szkół w której książek brakuje.
Gotowi? Jasne że gotowi!
Więc klikać tutaj i kupować. BO WARTO!

22 kwietnia 2011

… w świecie zupełnie innym niż ci znany….



„Przepowiednia” – P.C. Cast
wyd. Mira
rok: 2011
str. 519
Ocena: 4/6



Lubicie zanurzyć się czasem w czymś niezwykłym? W czymś nie z tego świata? W czymś przechodzącym ludzkie pojęcie? Ja lubię. Czasem nawet bardzo tego potrzebuję. Takiego oderwania się od rzeczywistości, od nużącej codzienności. Czasem potrzebuję tego tylko troszkę, wówczas wystarczy sięgnąć po jakiś zabójczy mix. Nieco teraźniejszości pomieszanej ze zjawiskami nie z tego świata. Czasem jednak chcę się oderwać zupełnie. Znaleźć się w świecie, którego tu, w mojej rzeczywistości, dotknąć nie mogę. Wówczas sięgam po książkę całkowicie zmieniającą postrzeganie. Książkę o innym świecie. O innych istotach. O innych problemach. Do takich książek zdecydowanie zaliczyć mogę Przepowiednię P.C. Cast.

Autorka w swej niezwykłej powieści przenosi nas do mitycznego Partholonu, który rządzi się zupełnie innymi prawami niż znana nam wszystkim Ziemia. Współistnieją tam ludzie z centaurami, a Pani tych ziem rodzi się córeczka, która jest zjawiskowym połączeniem obu tych ras. Nad wszystkimi istotami czuwa jedna, ukochana bogini – Epona, sprawująca swe rządy poprzez Umiłowaną – Wcielenie Bogini, którą w chwili obecnej jest ta sama osoba, rządząca całym krajem – Etain. Narodziny jej pierworodnej córki, Elphame, rozpoczynają zupełnie nowy okres w dziejach ich świata. Do głosu dochodzi bowiem pradawna Przepowiednia, której treść tyczy się… Cóż, tego zdradzić Wam nie mogę, a sama autorka ukrywa ją przez czytelnikiem niemal do ostatnich stron powieści. Dlatego właśnie książka jest taka interesująca. Gdy już jesteśmy niemal pewni, że wiemy o co chodzi, że znamy powód, że rozumiemy zamysł Epony, wszystko się odmienia, dowiadujemy się nowych szczegółów, wchodzą nowe postaci. I tak nieustająco, niemal do ostatnich stronic powieści. 

21 kwietnia 2011

"Dziecko miłości" serwisu Książki Moja Miłość :)

Tak, tak...
Wielkimi krokami zbliża się Światowy Dzień Książki.
I z tej okazji mamy dla Was nie lada gratkę. Już 23.04 w sieci ukaże się wyjątkowe "dzieło" kilku nie mniej wyjątkowych Internautów :)

Poniżej notka od Organizatora i plakat. Liczę na Was i Wasze wsparcie. Cel szczytny, a wydatek niewielki. Link do e-booka już na dniach kochani :)

"Jeśli ktoś naprawdę uważa książki za swoją wielką miłość, to zrobi dla nich
wszystko. Nawet, jeśli oznaczać to może przyczynienie się do... powstania
kolejnej książki. Zawarte w niniejszym zbiorze opowiadania zrodziły się z
tego właśnie pięknego uczucia. I jego też - pośrednio lub bezpośrednio -
dotyczą. Znajdziecie tu historię ludzi, którzy odkryli, jak wielki wpływ na
ich życie może wywrzeć lektura, fragment inspirowany literaturą fantsy,
uroczą przypowieść o uczniu czarnoksiężnika i jego przygodzie z prawdziwą
magią, czy też wizję tego, co może się stać, gdy jakąś książką zainspiruje
się morderca. A wszystko to okraszone garścią inspirujących, zabawnych - i
równie silnie z literaturą związanych - cytatów, z życia - w tym wypadku
szkolnego - wziętych.

Przyjmijcie to "dziecko miłości" życzliwie. A może sami zainspirujecie się
zawartymi w tej ksiażce historiami i sięgniecie po pióro tudzież klawiaturę,
by wzbogacić świat literatury o własne dzieło"


19 kwietnia 2011

Stosikowo kwietniowo

Tak, tak. Przyznaję się. Mam w domu nowe książki....
..................................................................................Wstyd
Oto nowe nabytki:
I tak od góry:
1. "Oblicze zdrady" Lisa Wiehl, Arpil Henry - od Pana Kazimierza z portalu Zbrodnia w Bibliotece :)
3. "Czarny piątek" Alex Kava -  tak, tak, powoli zasiadamy do kawy z Alex Kavą :) Książeczka od ZwB, reszta serii w drodze :)
4. "Plan Sary" Paweł Jaszczuk - prezent od ZwB :)
5. "Zawsze przy mnie stój" Carolyn Jess-Cooke - z Targu z książkami :)
6. "Dziedzictwo mroku" Bree Despain - nagroda w konkursie zorganizowanym przez księgarnię Edyp :)
7. "Odwet" Kristina Ohlsson - nagroda w konkursie urodzinowym Portalu Kryminalnego :)

Za wszystkie książeczki serdecznie dziękuje :) Już nie mogę się doczekać ich lektury :)

18 kwietnia 2011

„Rozwodzę się z Tobą, rozwodzę się z Tobą, rozwodzę się z Tobą…”



„Córki hańby”- Jasvinder Sanghera
wyd. Prószyński
rok: 2011
str. 245
Ocena: 6/6



„Żałuję, że skazano mnie tylko na dwa lata. Chętnie posiedziałabym dłużej” – to słowa Fatimy, która przez brytyjski sąd skazana została na dwa lata pozbawienia wolności za podpalenie mieszkania, pozostawienie dzieci bez opieki przy drodze i posądzenie o ich porwanie niewinnej osoby. Te słowa wyryły mi się w pamięci i zapewne długo ze mną pozostaną. Kto cieszy się z pobytu w takim miejscu, jak więzienie? Jak kara, przewidziana dla najgorszych przestępców, może okazać się dla kogoś nagrodą? Zamknięcie za kratami okazuje się być wybawieniem dla kobiety, którą od najmłodszych lat pomiatano. Która przez lata traktowana była jak istota gorsza, niezasługująca nawet na miano człowieka. W więzieniu może czytać książki i prasę, do których na wolności nie miała dostępu. Może oglądać programy w telewizji, o których wcześniej nie miała pojęcia. Może rozmawiać z wszystkimi, bez obawy, że zostanie posądzona o zhańbienie siebie, a co za tym i swojej rodziny. Nikt jej tam nie skrzywdzi, tak jak w „domu”. Nikt nią nie będzie pomiatał. Nikt nie zmusi do działania wbrew sobie. Więzienie to raj dla Fatimy. Byłoby też rajem dla dziesiątek, setek, tysięcy kobiet i (o dziwo!) mężczyzn przymuszanych do małżeństwa.

Jestem Polską. Jestem Europejką. Jestem obywatelką świata. Żadnego wyzwania się nie boję. Podejmuję własne decyzje, nie akceptuje odgórnych nakazów. Gdy byłam nastolatką, buntowałam się. Uważałam, że rodzice to skaranie boskie. Nie wiedzą nic o świecie. Nie wiedzą, jak teraz się żyje. Wieczne pretensje i utarczki – to było moje życie codzienne. Często myślałam: „Dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotyka?”. Uważałam, że mam najgorzej na świecie, bo to, bo tamto. Dopiero dużo później, gdy minął nastoletni bunt, zauważyłam że życie nie jest czarno-białe. Że są ludzie, którzy mają o wiele gorzej niż ja. Zaczęłam podchodzić do moich rodziców dużo spokojniej. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie mam szczęście. Urodziłam się w „wolnym” kraju. Religia i prawo nie narzucają na mnie obowiązków nie do zaakceptowania. Sama decyduję jak chce przeżyć moje życie. Nie każdy ma taki luksus.

„Córki hańby” to druga książka Jasvinder Sangher’y, Brytyjki będącej współzałożycielką organizacji Karma Nirvana, pomagającej ofiarom przemocy domowej i zbrodni honoru. Gdy była nastolatką, rodzice Jasvinder chcieli wymóc na niej małżeństwo z nieznanym jej człowiekiem. Jas nie wyraziła na to zgody. Uciekła z domu. Zhańbiła swoją rodzinę, która się jej wyrzekła. Losy Jasvinder przedstawione zostały w jej autobiograficznej powieści „Zhańbiona”, której niestety nie czytałam, ale po którą na pewno sięgnę. „Córki hańby” wydają mi się niepełne, bo poznałam losy wielu kobiet, a o samej Jas dowiedziałam się tak niewiele L.

17 kwietnia 2011

Majówka z Gliwic wyrusza jutro :)

A co tam, pochwalę się :)
Jutro wysyłam przesyłeczkę. Teraz leży już na biurku, opisana, zapieczętowana i gotowa do drogi. Nie zdradzę w jakie rejony Polski zostanie ona wysłana. Liczę jednak, że zarówno książka jak i moja wersja "ręcznie robionych zakładek" się spodoba. Oto kupeczka, która trafi do "pewnego" szczęśliwca :)



16 kwietnia 2011

I te macochy… to złe kobiety były….



wyd. SOL
rok: 2010
str. 254
Ocena: 4.5/6



Przyznać się muszę, że mój plan, jak zwykle zresztą, wziął w łeb. Wszystkie książeczki, grzecznie poukładane w biblioteczce, precyzyjnie oznaczone i opisane, zostały poprzestawiane, bo pojawiła się Ona, niejaka Roztropna. Choć czy ona taka rzeczywiście roztropna jest? Tego ze stu procentową pewnością potwierdzić nie mogęJ. A ja sama? Czy ja roztropnością się wykazałam? No również niezupełnie. Przestawiałam, przesuwałam, układałam, aż w końcu uznałam, że tak jest zadawalająco. W ten sposób „Milaczek” Magdaleny Witkiewicz, wylądował między wódką a zakąską, czyli zdecydowanie nie przed niejakimi „Pannami roztropnymi” tejże samej autorki. Tak wiem, brak logiki się kłania, ale wiecie jak to jest. Tu coś się przestawi, tam gdzieś przesunie… zupełnie mi umknęło, że „Milaczek” to część pierwsza, i jako taka czytana być powinna. No cóż, było, minęło.

„Panny roztropne” opowiadają…
No właśnie, czy ktoś, ktokolwiek, wie, o czym była ta książka? Bo ja tak najzwyczajniej w świecie, nie jestem pewna. Całe dwieście pięćdziesiąt cztery strony, oczywiście między wybuchami śmiechu a delikatnym oraz znacznie większym opuszczaniem szczęki, poświęciłam na zastanawianie się, co też Wam o tej książce opowiem. I szczerze muszę przyznać, że dalej nie mam pojęcia J.

„Panny roztropne” to na pewno opowieść o Parysie Antonim, seterze angielskim przecudnej urody, który tak do końca nie wiadomo czyj jest. No a przynajmniej ja tego nie wiem, albo prawie nie wiem. Nie wiem? Sama nie wiem… W każdym bądź razie ta niezwykła psina żadnej nowinki się nie boi, każdą pożre z równą radością. Czy to kij, czy kamień, czy bateria, czy też najnowszy, jeszcze nie przeczytany tygodnik. Raz dwa i po sprawie. Było minęło. Prócz niego, jak dla mnie bohatera pierwszoplanowego, główne skrzypce gra równie przecudny, anielski wręcz Bachor, dalej zwany Zuzanną Wolicką, córką Michaela Scofielda. Jest również wspomniany wcześniej Milaczek, który w poprzedniej powieści Pani Witkiewicz stanowił zapewne oś centralną opowiadania, Gwiazda, która uciekając od Indywiduum postanowiła przenieść się nad Polskie morze, Zosieńka, która świata poza swoich Stasiulkiem świata nie widzi, Harry Potter, Michael Scofielsd i.. i... i wiele, wiele innych postaci. Przedstawienie perypetii poszczególnych z nich zajęłoby mi ni mniej, ni więcej, niż dwieście pięćdziesiąt cztery strony, przy czym mogłabym coś pominąć, a coś innego przez przypadek dodać, więc chyba lepiej będzie, jak sami sięgniecie po „Panny Roztropne” Magdaleny Witkiewicz, i przeczytacie książkę od deski do deski, taką, jaką ją autorka stworzyła.

15 kwietnia 2011

Panny Roztropne się rozgościły :)

O tak, tak, są już u mnie, i nie powiem, bawią się zupełnie nieroztropnie :)
Ale po kolei:
Skradała się po cichu, zaglądała delikatnie, wytarła nogi w wycieraczkę i skłoniła się lokatorom. Zaraz potem rzuciła się na wyrko, rozparła się wygodnie i uśmiechnęła zadowolona.
Niewiele jej trzeba było by wprosić się pod kołderkę. Zaraz potem wdarła się do domowej biblioteczki i zaprosiła do siebie koleżankę, którą czytać będę po niej :)
Obie Panie przypadły sobie do gustu, rzucając się na siebie niczym stare przyjaciółki. Radości nie było końca. Impreza zakończyła się w salonie, gdzie wszystkie obecne w domu Panie przywitały się klasycznie.
Szalona noc jeszcze się nie skończyła to też... jak się skończy? Kto to wie :)

14 kwietnia 2011

„Mężczyzna to czyn, kobieta to istnienie”



„Zamówienie z Francji” – Anna J. Szepielak
wyd. Novae Res
rok. 2010
str. 359
Ocena: 4/6



Ujęła mnie okładka tej książki i po prostu… musiałam ją mieć. Coś mnie do niej ciągnęło, więc na półce długo nie leżała. Tak oto, w niecałe dwa tygodnie po jej otrzymaniu wzięłam ją do ręki i rozpoczęłam podróż po cudownych zakamarkach ludzkiej przeszłości.

Postacią pierwszoplanową „Zamówienia…” jest Ewa, która z dnia na dzień przenosi się na kilka cudownych tygodni z Polski do Francji. To wszystko za sprawą niezwykłego zamówienia, które otrzymuje firma, w której nasza bohaterka jest zatrudniona. Zadaniem Ewy jest wykonanie zdjęć jednej z francuskich kwiaciarni, należącej do rodziny Elizy, zleceniodawczyni. Bohaterka bez zastanowienia podejmuje się wyzwania, pakuje walizki i wyrusza w wielką podróż, która odmieni jej życie. Podróż, która ma na celu nie tylko wskazanie Ewie nowej ścieżki życiowej, ale i odkrywanie tajemnic jednego z francusko-polskich rodów. Co przyniesie taka wędrówka w przeszłość? Czego dowie się Ewa? Co oznaczają dziwne sny, zarówno te nocne jak i te na jawie? W czym tkwi klucz i jak rozwiązać zagadkę, która męczy bohaterkę? Na pewno na niektóre z tych pytań znajdziecie odpowiedź podczas lektury „Zamówienia z Francji” autorstwa Anny J. Szepielak.

Ja osobiście zostałam wciągnięta w wir wydarzeń i z zainteresowaniem śledziłam kolejne poczynania bohaterki i jej nowo poznanych przyjaciół. Z zadziwieniem obserwowałam wydarzenia mające miejsce w powieści, zastanawiając się ile rodzin ukrywa wielkie tajemnice ze swojej przyszłości. Ile osób błędnie interpretuje zaszłe wydarzenia i nosi w sobie przez całe życie nienawiść skierowaną na niewłaściwe osoby? Jak wielu jest ludzi, którzy zmuszeni zostali do ucieczki, przez co los niemal na zawsze rozdzielił ich z rodziną? Jak trudno odnaleźć przodków?

13 kwietnia 2011

Stosik kwietniowy po raz trzeci :)

Tak, tak, to ja.. chwalipięta w nos kopnięta :)
A to mój dzisiejszy stos :)
Od góry:
1. "Anatomia randki" Piotr Szarota - książka do recenzji od Wydawnictwa Muza :)
2. "Kto zabił Inmaculadę de Silva" Marina Mayoral - jak wyżej :)
3. "Rozbite okno" Jeffery Deaver - książka z wymianki Majówkowej u Sabinki :)
4. "W imię zasad" Marek Harny - książka do recenzji od Kanapy :)
5. "Amerykańskie smutki" Siri Hustvedt - nagroda otrzymana od DużeKA :) (do tego otrzymałam dodatkowo "Wschodzący księżyc", który zdążyłam nabić za własne środki :))
6. "W naszym domu" Jodi Picoult - otrzymane w nagrodę od Wydawnictwa Prószyński za recenzję Dobranych :)

Tym razem więc nie bulwersuje mega ilością książek do recenzji :) Choć przyznaje że w głowie mi się lekko kręci. Do tego dostałam jeszcze zakładkę od Miry (śliczna), ale zapomniałam z wrażenia dodać jej do fotki :)

12 kwietnia 2011

Czy miłość nigdy nie umiera?

„Błękitna godzina” Alyson Noel
seria: „Nieśmiertelni”
wyd. Dolnośląskie
rok: 2009
str. 285
Ocena: 3,5/6




Sięgając po kolejne części różnego typu powieści zawsze popadam w pewną wątpliwość. Jaka ta książka będzie? Czy się nie zawiodę? Czy autor/autorka podoła i utrzyma poziom? Czy kolejna część będzie lepsza od poprzedniej? Czy po zapoznaniu się z nią będę miała ochotę sięgnąć po następne? I tym razem, przed lekturą „Błękitnej godziny” Alyson Noel, nie ominęły mnie te standardowe pytania. Jak wypadła? Przeczytacie poniżej, a później może przekonacie się na własnej skórze.

„Błękitna godzina” to kontynuacja powieści „Ever”, w której poznaliśmy tytułową bohaterkę, która po tragicznej śmierci rodziny zaczyna słyszeć myśli ludzi i widzieć dusze umarłych. Ever na swojej drodze spotyka Damena, który okazuje się być Nieśmiertelnym, a do tego przeznaczonym jej od wieków kochankiem.

Przyznam szczerze, że nie miałam pojęcia czego spodziewać się po części drugiej. Wszystkie możliwe wątki rozpoczęte w „Ever” zostały skrupulatnie zakończone i wszyscy powinni „żyć” długo i szczęśliwie. Z tym większym zainteresowaniem sięgnęłam po kolejną książkę. No i niestety, pierwszych kilkadziesiąt stron delikatnie mnie rozczarowało. Język, którym posługiwali się bohaterowie był bardzo dziecinny, a kolejne sceny mało interesujące i przemawiające do czytelnika. Miałam ochotę położyć książkę na półce i nie czytać dalej. Nie poddałam się jednak i… o dziwo nie żałuję czasu poświęconego na czytanie.

Tym razem Ever musi zmierzyć się z nagłą zmianą zachowania niemal wszystkich bliskich jej osób. Z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę, wszyscy stają przeciwko niej. Ludzie się zmieniają, a Ever ponownie staje się wyrzutkiem i pośmiewiskiem dla otoczenia. Jakby tego było mało, w grupie prześmiewców znajduje się również jej ukochany Damen. Co wywołało tę zmianę? Co będzie się działo dalej? Czym jest tytułowa błękitna godzina? Czy da się odwrócić bieg wydarzeń? I w końcu, co przeczytamy na ostatnich stronicach powieści? Tego i wielu innych rzeczy dowiecie się w trakcie lektury „Błękitnej godziny” Alyson Noel.

11 kwietnia 2011

Majówka już u mnie :)

Jest, już do mnie dotarła i teraz zagości w mojej Biblioteczce!
Jestem w szoku bo zupełnie się jej tak szybko nie spodziewałam. A już na pewno nie spodziewałam się takiej obfitej przesyłki :)
Oto mała sesja:




Paczuszka poza książeczką (kryminałem po który na pewno sięgnę) zawiera czekoladę (którą już wszamał mój małż), herbatki, liścik i cudne, ręcznie robione zakładeczki, w których się zakochałam. Jak ja teraz mam teraz przygotować paczkę dla wskazanej przez Sabinkę osoby? No zupełnie już nie wiem, bo talentu mi brak, pomysłu na książkę również... ahh... dobrze chociaż że inni mają taj doskonały gust i cudowne zdolności manualne. Może ja prześlę bombkę? Albo ciasto upiekę? Z tym sobie jakoś radzę....

Akcja Piszemy Opowiadania z Książki Moja Miłość

Konkursy z Polskimi Autorami CPA: Akcja Piszemy Opowiadania z Książki Moja Miłość: "Serdecznie wszystkich zapraszamy do udziału akcji zorganizowanej przez serwis Książki Moja Miłość, który znaleźć możecie na FB tutaj. Więcej..."

10 kwietnia 2011

Nowe na półeczkach...

Cały tydzień zbierałam się za wrzucenie tego postu. No i przyszedł czas. Jutro zaczyna się nowy tydzień i pewnie nowa mania zakupowo-wydawnicza, więc lepiej nie zwlekać :)
I tak od góry mamy:
1. "Przepowiednia" P.C. Cast od pani Moniki z Miry, oczywiście do recenzji :)
2. "Światła portu" Sherryl Woods - również od pani Moniki. Postanowiłam jeszcze raz spróbować z panią Woods, może to spotkanie będzie nieco bardziej udane :)
3,4,5 - Romanse od pani Moniki na poprawę humoru :)
6. "Córki hańby" Jasvinder Sanghera - książka od wydawnictwa Prószyński, oczywiście do recenzji. Już nie mogę się jej doczekać :)
7. "Dwa wybory" Dianne Wolfer - książkę dostałam od Księgarni Matras w ramach przeprosin :)
8. "Wschodzący księżyc" Keri Arthur - zakup własny
9. "Bezradnik małżeński" Polly Williams - zakup własny
10. "Ciemna strona małżeństwa" Adam Ross - zakup własny, ale niemal zupełnie przypadkowy :) Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
11. "Obsesja" Erica Spindler - własny zakup :)

Uff, nie mam pojęcia kiedy uporam się z tymi książkami. Czytam w moim tempie, kocham pisać, systematycznie więc recenzje będą się ukazywać, jutro już kolejna :)

9 kwietnia 2011

Kolekcjoner w sieci





Wczoraj wieczorem, na portalu Zbrodnia w Bibliotece opublikowana została moja recenzja Kolekcjonera, którą mogliście przeczytać w ubiegłym tygodniu na blogu :) Przeczytać możecie ją tutaj :) Wszystkich serdecznie zapraszam również do lektury recenzji "Cienia gejszy" Anny Klejzerowicz, autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, którą znajdziecie tutaj :)

8 kwietnia 2011

Life is brutal



wyd. Prozami
rok: 2011
str. 310
Ocena: 5/6




Jest późna noc, za kilka godzin będzie świtać, chwilę później rześka powinnam zerwać się z łóżka i udać się do pracy. Cóż, na pewno udam się do pracy. Gorzej jednak będzie z tymi porannymi słowikami. Powód jest prosty. Pochłonęła mnie bez reszty niezwykła opowieść o pewnej alei. Pierwszą czynnością, jaką wykonałam po odłożeniu mojego egzemplarza „Alei bzów” Aleksandry Tyl, było wygooglowanie ciągu dalszego tej historii. Krótkie poszukiwania utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie tylko ja czuję, że powieść będzie kontynuowana. Za wiele wątków pozostało otwartych, zbyt wiele spraw nie zostało rozwiązanych. Ale, po kolei.

„Aleja bzów” to niezwykła opowieść o dość zwykłej dziewczynie. Pewnego wieczoru poznajemy Izabelę, która w drodze powrotnej z poszukiwań materiałów do wywiadu odwiedza swoją ukochaną babcię. Chwilę po opuszczeniu jej mieszkania wydarza się wypadek. Iza potrąca wilczura. Spanikowania nie wie co począć, jednak w chwili próby decyduje, że zabierze psinę z drogi i zawiezie do weterynarza. Pies bynajmniej nie jest bezpański i Izabeli dość szybko udaje się ustalić kim jest jego właściciel. Przez pewniej jednak czas nie jest w stanie oddać psiny. Gdy przychodzi moment pożegnania, Szeryf jest już jej najlepszym przyjacielem. Tym straszniejszy jest fakt, iż jego prawowity właściciel jest gburem, który postanowił wyeksmitować jej babcię ze starego pałacyku. To jak potoczy się sprawa eksmisji, czemu ma do niej dojść i w końcu kim jest Wiktor, dowiecie się czytając książkę Aleksandry Tyl.

Zdecydowanie poinformować was muszę, że książka jest… maksymalnym pochłaniaczem. Wciąga od pierwszych stron i niepozwala czytelnikowi oderwać się od choćby po to, by przygotować herbatę. Napisana jest niezwykle płynnym i jasnym językiem, bez zbędnych ubarwień i upiększeń tekstu. Mimo licznych przeszkód stawianych na drodze Izy, w końcu uśmiecha się do niej szczęście. Do tego okazuje się, że los spłatał jej figla, że nie wszystko złoto, co się świeci i nie każdy problem jest w rzeczywistości problemem. Postawy ludzi, w kręgu których zaczyna obracać się bohaterka, uświadamiają jej, jak niewielkie są jej problemy w obliczu nieszczęść, które często spadają na inne, bezbronne jednostki. Dodatkowo Iza dowiaduje się, że na świecie żyją jeszcze ludzie, którzy są w stanie pomóc innym bezinteresownie, z dobroci serca.

6 kwietnia 2011

Jak uroczo….


wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2010
str. 255
Ocena: 4/6



Od kilku tygodni książka zalegała na półce i spokojnie czekała na swoją kolej na przeczytanie. Spokojnie… do czasu. Kilka dni temu, odebrałam paniczną wiadomość od koleżanki, która mi ową pozycję użyczyła „Mija termin oddania jej do biblioteki”. Co to za problem, pomyślałam. W końcu mogę ją sama pożyczyć. To jednak nie było takie proste – za książką w bibliotece ustawiła się kolejka, ja byłam na szarym końcu. I tak oto w moich rękach i umyśle zagościło „Uroczysko” Magdaleny Kordel.

Główną bohaterką książki jest Majka. Eks polonistka, tłumaczka, matka i żona. Żona, która pewnego dnia słyszy od najważniejszego mężczyzny w jej życiu zdanie w stylu „było miło, ale się kończyło”. On trzaska drzwiami, a ona zostaje sama (no może niezupełnie sama), w domu ledwo trzymającym się kupy, w którym nawet cztery bluzy nie wystarczają, by się ogrzać. To pierwszy z wielu wstrząsów, jakie los przygotował dla Majki. Chwilę później dowiaduje się, że i ten straszny i mroźny dom, nie jest już jej, że musi się spakować i poszukać innego schronienia. Czemu? Cóż, to wam już wytłumaczy Igor, ten najukochańszy, najcudowniejszy na świecie przyszły eks małżonek. I tak właśnie z dnia na dzień, życie Majki, Marysi (piętnastoletniej córki głównej bohaterki), dwóch psów i kota, staje na głowie. A los… cóż, w ich wypadku nie skończył jeszcze pokrętnych działań.

O czym właściwie jest ta książka? Myślę, że przede wszystkim o podnoszeniu się z upadku. Może nie z samego dna, ale na pewno po solidnym stłuczeniu sobie pośladków. O budowaniu nowego życia. O układaniu sobie swoich własnych uczuć.

Zaproszenia Muzy :)

Wydawnictwo Muza zaprasza na kilka interesujących wydarzeń, mających miejsce w najbliższych dniach :)

5 kwietnia 2011

"Dobrani" wygrani :)


Muszę się pochwalić, że za delikatnie okrojoną recenzję "Dobranych" Ally Condie, którą mieliście okazję czytać na moim blogu, otrzymam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka nagrodę w postaci jednego z ich bestsellerów. Recenzję przeczytać można tutaj :) Wspaniały prezent na urodziny, prawda?? :)
Od razu wspomnę, że wybrałam książkę
Jodi Picoult "W naszym domu" :)

4 kwietnia 2011

Stosiki kwietniowe czas zacząć

Tak, tak, mamy poniedziałek a ja ponownie się chwalę. Wstyd.
Dzisiejsza wizyta listonosza nie była zaskoczeniem. Zaskoczeniem było jednak to, że po wspomnianej wizycie mój mąż przyniósł jeszcze ze skrzynki jedną przesyłkę i słynne awizo.

Oto moje nowe nabytki, od góry:
1,2,3. Nora Roberts - Śmiałe marzenia, Spełnione marzenia, Odnalezione marzenia - wszystkie książki od Wydawnictwa Książnica. Calutka seria. Muszę powiedzieć że są piękne i serdecznie za nie dziękuje.
4. Klub filmowy - David Gilmour - książka od Wydawnictwa Dobra Literatura. Tej pozycji zupełnie się nie spodziewałam, nie prosiłam o nią. Ale na pewno i na nią przyjdzie czas, bo raczej jest do recenzji :)
5. Koniec wiosny w Lanckoronie - Agnieszka Błotnicka - książka od Wydawnictwa Nasza Księgarnia :) ofkorz do recenzji :)
6. Krwawy fiolet - Dia Reeves - jak wyżej :) Co prawda od NK miałam otrzymać "Ukryte" ale choroba ich pokonała, a książka przepadła. Życie :)

Nie mam pojęcia kiedy to wszystko przeczytam. Serio. Chyba zwolnię się z pracy, nie widzę innego wyjścia...

3 kwietnia 2011

Handlarz śmiercią


„Kolekcjoner” – Alex Kava
wyd. Mira
rok: 2011
str. 299
Ocena 4.5/6




Weekend zaczął się i niemal skończył pod znakiem Alex Kavy i jej najnowszej powieści „Kolekcjoner”. To już ósma odsłona serii z panią psycholog, tworzącą portrety psychologiczne zwyrodnialców dla FBI. Agentka Maggie O’Dell, bo o niej mowa, to jedna z moich ulubionych postaci literackich, dlatego niezwłocznie po otrzymaniu egzemplarza „Kolekcjonera” rozpoczęłam jego lekturę. I jak zwykle, nie zawiodłam się.

Przyznam się od razu, bez bicia, że w niewiadomy dla mnie sposób, ominęły mnie dwie ostatnie odsłony perypetii Maggie. Dlatego właśnie rozpoczynając lekturę, delikatnie się denerwowałam. Bałam się, że poznam za wiele szczegółów z przeszłości Maggie, o których chciałam poczytać w przyszłości. Na szczęście zostało mi to oszczędzone. Co prawda autorka zdążyła wprowadzić kilku nowych bohaterów i zrzucić na drobne ramiona agentki nowe brzemie, jednak nie wyjawiła, jak poprzednie sprawy były rozwiązywane, kto mordował itp. Oczywiście wiem, że Maggi przetrwała wszystkie toczące się w jej życiu zawirowania, ale to było raczej oczywiste, skoro wydano kolejną powieść.

W najnowszej powieści Kava przedstawia nam kilka odrębnych wątków. Głównym bohaterem jest oczywiście Maggie, która po zakończeniu kolejnej, tragicznej w skutkach sprawy, otrzymuje telefon od Charlie’go Wurth’a, zastępcy dyrektora Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego. Jest kolejna zagadka do rozwiązania, agentka O’Dell jest oczywiście niezbędna na miejscu, na słonecznej Florydzie. Akcję poznajemy z kilku perspektyw, nie tylko Maggie, ale również Elizabeth Bailey, ratowniczki wodnej pracującej dla sił powietrznych Marynarki Wojennej, pułkownika Benjamina Platt’a, szefa oddziału chorób zakaźnych w USAMRIID oraz Scotta Larsen’a właściciela zakładu pogrzebowego w miasteczku Panhandle na Florydzie.

22 sierpnia na wzburzonych wodach Zatoki Meksykańskiej grupa, do której należy Elizabeth Bailey, odnajduje pomalowaną na biało, nierdzewną rybacką chłodziarkę, a w niej… makabryczne szczątki ludzkiego ciała. Niejednego, ludzkiego ciała. To właśnie w celu rozwiązania tej zagadki, do Panhandel sprowadzona zostaje agentka O’Dell. W tym samym czasie, do bazy sił powietrznych Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Pensacola ściągnięty zostaje Ben Platt, jedyna osoba, która jest w stanie rozwiązać niezwykłe zachorowania żołnierzy, a Scott Larsen poznaje… handlarza śmierci. Co łączy te wszystkie wątki? Jak potoczy się akcja? Czy Maggie uda się rozwiązać sprawę nim nadciągnie nieuchronnie zbliżający się huragan Isaac? Na te, i wiele innych pytań, znajdziecie odpowiedź pogrążając się w lekturze „Kolekcjonera” Alex Kavy.

Mnie osobiście książka bardzo się podobała. Ale co ja wiem, jestem stronnicza, bo przepadam za tą autorką J. Liczę jednak, że i was wciągną pokręcone losy Maggie O’Dell, która z każdą zakończoną sprawą dźwiga coraz większy ciężar na swych barkach. Wciąż się zastanawiam, kiedy się podda, kiedy nie wytrzyma, kiedy jej organizm w końcu zastrajkuje. Może w następnej powieści? Kto wie.

Książkę czyta się ekspresowo, bo wciąga od pierwszej strony i nie pozwana czytelnikowi na odłożenie jej, choć na chwilę. Rozdziały są krótkie, zwięzłe i napisane w wyśmienity sposób. Pozycję polecam wszystkim, bez wyjątku. Bo przeczytać naprawdę warto. Tak samo jak i poprzednie thrillery tej autorki.

2 kwietnia 2011

„Czy śmierć zawsze tak dobrze smakuje?”

Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi,
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.*

*Dylan Thomas, Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy, tłum. S. Barańczak


„Dobrani” – Ally Condie
wyd. Pruszyński i S-ka
rok: 2011
str. 352
Ocena: 6/6




Ostrożnie przykładam pióro do papieru, atrament cienkim strumyczkiem napływa do stalówki, mogę pisać. Delikatnie, rozważnie zaczynam kreślić słowo. Z wielkim pietyzmem stawiam każdą literę, starannie wykonuję wszystkie niezbędne zawijasy i zaokrąglenia i kanty. Z zachwytem patrzę na efekt końcowy. Moje imię. Niby nic, a tak wiele. Znam alfabet, posiadam niezbędne do pisania przyrządy, wiem, pod jakim kątem ustawić dłoń i nadgarstek, by rezultat był zadowalający. Umiem pisać, posiadłam ten luksus, którego większość bohaterów „Dobranych” nie ma, o którym nawet nie ma pojęcia.

Nie spodziewałam się takiej lektury. Nie myślałam, że jakaś książka może mną aż tak wstrząsnąć. Przewrócić mój światopogląd do góry nogami. Pokazać coś, a następnie bezczelnie to wyśmiać. Walcząc o tę książkę, a następnie biorąc ją do ręki, liczyłam… sama do końca nie wiem, na co liczyłam. Na pewno na lekką i przyjemną lekturę. Na ciekawy świat przedstawiony przez autorkę. Na dylemat moralny, który wraz z biegiem stron będzie się delikatnie rozwiązywał, a ostatecznie, na ostatnich stronicach, wszystko skończy się happy endem. Dostałam coś praktycznie niemożliwego do opisania.

Żadna z posiadanych przeze mnie książek nie przeżyła tyle, co ta. Niemal każda kartka „Dobranych” opatrzona jest znacznikiem. Na niektórych znajdują się dwie, a czasami i trzy zakładki. Zawsze, gdy dzieje się coś ważnego, coś godnego zapamiętania, coś niesamowitego, przyklejam karteczkę. Przy tej książce skończyło mi się dopiero napoczęte opakowanie. A wcale na to się nie zanosiło. Pierwszych siedemdziesiąt stron połknęłam błyskawicznie, przepłynęły przeze mnie delikatnie. Stwierdziłam, że będzie to lekka lektura. Kilka godzin i ją skończę. Nic bardziej mylnego.

Czy ktoś z Was, kiedykolwiek, nie marzył o Utopii? Nie chciał żyć w świecie idealnym? Wśród jedynie zdrowych, równych sobie ludzi? Bez podziałów ze względu na przynależność rasową, bez segregacji, bez patrzenia na zasobność portfela. Sama nieraz myślałam, jak piękny mógłby być świat, w którym nie byłoby pogoni za pieniądzem, w którym nie istniałby wyścig szczurów, w którym każdy mógłby osiągnąć to, czego chce. W którym nie umierałyby małe dzieci, matki nie wykrwawiałyby się podczas porodów, a starcy nie chorowali na Alzheimera. Świat bez wojen. Świat idealny, przez każdego postrzegany inaczej, ale posiadający jeden cel – pokój. Ally Condie w „Dobranych” postanowiła przedstawić nam swoją wersję takiego świata. Pokazała, na jakich podstawach jest zbudowany, jak wygląda i jak powoli, od środka, gnije.