Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi,
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.*
*Dylan Thomas, Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy, tłum. S. Barańczak
„Dobrani” – Ally Condie
wyd. Pruszyński i S-ka
rok: 2011
str. 352
Ocena: 6/6
Ostrożnie przykładam pióro do papieru, atrament cienkim strumyczkiem napływa do stalówki, mogę pisać. Delikatnie, rozważnie zaczynam kreślić słowo. Z wielkim pietyzmem stawiam każdą literę, starannie wykonuję wszystkie niezbędne zawijasy i zaokrąglenia i kanty. Z zachwytem patrzę na efekt końcowy. Moje imię. Niby nic, a tak wiele. Znam alfabet, posiadam niezbędne do pisania przyrządy, wiem, pod jakim kątem ustawić dłoń i nadgarstek, by rezultat był zadowalający. Umiem pisać, posiadłam ten luksus, którego większość bohaterów „Dobranych” nie ma, o którym nawet nie ma pojęcia.
Nie spodziewałam się takiej lektury. Nie myślałam, że jakaś książka może mną aż tak wstrząsnąć. Przewrócić mój światopogląd do góry nogami. Pokazać coś, a następnie bezczelnie to wyśmiać. Walcząc o tę książkę, a następnie biorąc ją do ręki, liczyłam… sama do końca nie wiem, na co liczyłam. Na pewno na lekką i przyjemną lekturę. Na ciekawy świat przedstawiony przez autorkę. Na dylemat moralny, który wraz z biegiem stron będzie się delikatnie rozwiązywał, a ostatecznie, na ostatnich stronicach, wszystko skończy się happy endem. Dostałam coś praktycznie niemożliwego do opisania.
Żadna z posiadanych przeze mnie książek nie przeżyła tyle, co ta. Niemal każda kartka „Dobranych” opatrzona jest znacznikiem. Na niektórych znajdują się dwie, a czasami i trzy zakładki. Zawsze, gdy dzieje się coś ważnego, coś godnego zapamiętania, coś niesamowitego, przyklejam karteczkę. Przy tej książce skończyło mi się dopiero napoczęte opakowanie. A wcale na to się nie zanosiło. Pierwszych siedemdziesiąt stron połknęłam błyskawicznie, przepłynęły przeze mnie delikatnie. Stwierdziłam, że będzie to lekka lektura. Kilka godzin i ją skończę. Nic bardziej mylnego.
Czy ktoś z Was, kiedykolwiek, nie marzył o Utopii? Nie chciał żyć w świecie idealnym? Wśród jedynie zdrowych, równych sobie ludzi? Bez podziałów ze względu na przynależność rasową, bez segregacji, bez patrzenia na zasobność portfela. Sama nieraz myślałam, jak piękny mógłby być świat, w którym nie byłoby pogoni za pieniądzem, w którym nie istniałby wyścig szczurów, w którym każdy mógłby osiągnąć to, czego chce. W którym nie umierałyby małe dzieci, matki nie wykrwawiałyby się podczas porodów, a starcy nie chorowali na Alzheimera. Świat bez wojen. Świat idealny, przez każdego postrzegany inaczej, ale posiadający jeden cel – pokój. Ally Condie w „Dobranych” postanowiła przedstawić nam swoją wersję takiego świata. Pokazała, na jakich podstawach jest zbudowany, jak wygląda i jak powoli, od środka, gnije.
Główną bohaterką „Dobranych” jest Cassia, która w dniu swoich siedemnastych urodzin zostaje zaproszona na swój Bankiet Doboru. Denerwuje się, to oczywiste, że się denerwuje. Ale jest wśród przyjaciół, wśród kochających ją ludzi. W przeciwieństwie do większości swoich rówieśników, nie połyka zielonej, uspokajającej tabletki. Zgodnie ze wskazówkami dziadka nigdy nie połknęła żadnej z dostarczanych przez Społeczeństwo pastylek. Tak przynajmniej myśli. Bankiet to wyjątkowa chwila w życiu jego uczestników. Moment, podczas którego można ubrać się w odświętny strój, chwila, w której można skosztować jedzenia dla przyjemności, a nie wyłącznie po to, by dostarczyć niezbędnych do życia wartości odżywczych. Na Bankiecie osoby, które zdecydowały że nie chcą być Singlami, zostają dobrani do idealnych dla siebie jednostek. Dobrani pod każdym możliwym względem. Zarówno fizycznym, psychicznym jak i genetycznym. Dobrane przez nieomylne w swych sądach Społeczeństwo. Rzeczą niemal niemożliwą jest dobór znanych sobie jednostek. Zwykle nowa para nie zna siebie, pochodzi z zupełnie różnych światów, z różnych Miast. Zwykle, ale nie tym razem. Jednak to, że Cassia zna swojego Wybranka, to nie koniec niespodzianek, które przygotował dla niej los. Z jakimi problemami będzie musiała się borykać? Jakie podejmie decyzje? Jak te decyzje wpłyną na życie jej, oraz jej bliskich? Jak dużo osób uszczęśliwi, a ile zrani? O tym przekonacie się, czytając książkę Ally Condie „Dobrani”.
Mnie ta opowieść pochłonęła, wciągnęła niczym mętna woda. Z każdą kolejną stroną byłam bardziej poruszona, bardziej przerażona. Moje serce wciąż pędzi jak oszalałe, nie potrafi zwolnić po tym biegu, który zafundowała mi autorka. A to nie koniec wrażeń, bo opowieść nie kończy się na ostatniej stronie, ona się tam dopiero się zaczyna. Co nam przyniesie? Jakie atrakcje zafunduje? Tego nie wiem, ale obiecuje, dowiem się. Bo zdecydowanie sięgnę po kolejne części „Dobranych”.
Świetna recenzja! Kolejna książka do zabrania w sobotę. Sil, chyba z walizką do Ciebie przyjadę:)))
OdpowiedzUsuńzawsze jestem pod wrażeniem ilość kolorowych kartek i fragmentów ponaznaczanych przez Ciebie w książkach :)
OdpowiedzUsuńa o Dobranych się nie wypowiadam, już chyba każdemu powiedziałam, żebym mu ją bez wahania podebrała ;)
Ta książka mnie prześladuje... Dorwę ją i przeczytam:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Znowu najwyższa nota... Nic tylko czytać ;)
OdpowiedzUsuńKocham Twoje recenzje naprawdę ;)
OdpowiedzUsuńA na książkę poluję już od momentu jej wydania. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do niej zachęciła.
ja też na pewno przeczytam, bo to nie pierwsza pozytywna opinia na temat tej książki jaką czytam :)
OdpowiedzUsuńCudowna recenzja.
OdpowiedzUsuńcieszy mnie, że zachęciłam was do przeczytania ...i że moje recenzje przypadają wam do gustu :)
OdpowiedzUsuńAle nabrałam na nią ochoty :) Trzeba będzie się za nią rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńMnie zaintrygowała już sama okładka . A po twojej recenzji już wiem ,że muszę ją jakoś zdobyć :)
OdpowiedzUsuńNiedawno skończyła czytać Dobranych i również jestem pod wrażeniem. Spodziewałam się płytkiego romansidła a znalazłam godną następczynię dla książki 1984 :)
OdpowiedzUsuńDOKŁADNIE! Czytając Dobranych miałam wrażenie, jakbym ponownie oglądała świat oczami 1984...
OdpowiedzUsuńprzeczytałam :) Kochana uwielbiam Twoje recenzje :) mogę je czytać tonami i mi się nie znudzą :) a książką jak zawsze mnie zaciekawiłaś :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się nad kupnem tej książki.Po Twojej recenzji,już się nie waham:)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny recenzja zachęca mnie do przeczytania tej książki, a ja nabieram na nią apetytu. :) Chyba się za nią rozejrzę. :)
OdpowiedzUsuń