31 sierpnia 2012

Przeprowadzeni, czyli dość nietypowy stosik :)

Dziś powinnam wstawić recenzję - ale przyznam bez bicia, nie miałam siły jej nagryzmolić wczoraj. Wszystko przez tę wielką zmianę w moim życiu, jaką jest wyprowadzka. Wczoraj przewieźliśmy już większość rzeczy - czytaj moją biblioteczkę, w związku z czym i żyć zaczęliśmy w nowym miejscu. Zostały nam do przewiezienia jeszcze jakieś drobiazgi w stylu - ukochane głośniki małżonka, kwiaty, czy antena satelitarna bez której w domu nie gra telewizor a więc jest upiornie cicho.. no ale ważne że książki przyjechały. W związku z tym prezentuję Wam dość niecodzienne ukazanie moich (niecałych) zbiorów.
Z góry przepraszam za bałagan w tle, ale tak to właśnie wygląda jak człowiek się rozpakowuje nie posiadając jeszcze wszystkich mebli :)

Reszta książek na stołach i pomniejszych kartonach :)

30 sierpnia 2012

A może polatamy? („Odlotowo” Michał Nowakowski)

„Odlotowo” Michał Nowakowski
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
wyd. Wilga
rok: 2012
str. 28
Ocena: 6/6



Czy ktoś kiedyś powiedział Wam, że jeśli już sięgać po bajkę, to tylko taką klasyczną, czytaną z dziada pradziada? Chyba nic bardziej mylnego. Tak jak książki nie powinno oceniać się po okładce, tak wartość bajki nie jest liczona jej wiekiem tylko przesłaniem.

Odlotowo autorstwa Michała Nowakowskiego to wyjątkowa opowieść skierowana do najmłodszych czytelników, szczególnie płci męskiej. Nie wykluczam jednak dziewczynek z grona przyszłych czytelników tej bajeczki. Książeczka została pięknie zilustrowana przez Macieja Szymanowicza. Każdy obrazek jest idealnym odzwierciedleniem krótkiego tekstu.

Pewnego, zdawałoby się pięknego i słonecznego dnia, Skrzydełko, najmilszy samolocik na świecie, postanowił wybrać się w podróż. Niestety w jej trakcie spotkała go przykra niespodzianka – burza. Ten lot nie skończył się więc dla Skrzydełka szczęśliwie. Gdy się ocknął zupełnie nie wiedział gdzie się znajduje i jak doszło do tego, że wylądował w jakimś nieznanym mu hangarze. Co więcej, w owym budynku nie znajdował się sam. Jak się okazało, samolocik został trafiony piorunem i podczas akcji ratunkowej ściągnięto go na lotnisko Odlotowo, a tam… cóż, o tym, co wydarzyło się w tym miejscu, przeczytać już należy samodzielnie.

W książeczce zachwyca przede wszystkim sam pomysł na jej realizację. Autor zdecydował się na zaprezentowanie małemu czytelnikowi różnych rodzajów samolotów. Ilustrator sprawdził się i w tym wypadku. Każda maszyna ma swój indywidualny kształt oraz wyraz „twarzy”, który sugeruje humor i osobowość danego pojazdu. Na szczęście Skrzydełko nie zalicza się do płochliwych i nieśmiałych samolotów. Gdy tylko dochodzi do siebie pragnie przekonać otaczające go samoloty, że warto się z nim zaprzyjaźnić. Dobroć wręcz od niego emanuje i udziela się otaczającym go maszynom.

Bajka niesie oczywiście za sobą morał, który jest jednakowo czytelny dla dużego jak i dla małego książkoholika. Książeczkę czyta się i ogląda z wielką przyjemnością. Okładka zrobiona została z bardzo twardej tektury, co gwarantuje, że przetrwa ona dość długi okres i będzie z dzieckiem przez lata. Wierzchnia warstwa obwoluty jest przyjemna w dotyku i niemal zupełnie nie widać na niej śladów palców. Obrazki są wyraźne, kolorowe i przemawiające do wyobraźni malucha. Odlotowo zdecydowanie warte jest polecenia.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Wilga


29 sierpnia 2012

Gdzie rodzą się potwory? („Krzyk pod wodą” Jeanette Ober Gerlow, Ole Torbnjerg)

„Krzyk pod wodą” Jeanette Ober Gerlow, Ole Torbnjerg
wyd. Insignis
rok: 2012
str. 408
Ocena: 5/6



Czasem wydajemy się nam, że żyjemy w zupełnie niegroźnym, zdrowym społeczeństwie. Jesteśmy niemal pewni, że otaczający nas ludzie są godnymi zaufania, „normalnymi” istotami. Zło, które panoszy się na świecie nie dotyka nikogo z bliskiego nam otoczenia, w związku z czym odnosi się wrażenie, że nie może wydarzyć się nic złego. To właśnie w takich, zupełnie beztroskich chwilach, zwykle wydarza się jakaś tragedia. I już nic nie jest jak dawniej. Nikt nie mówi, że źle mają się tylko źli ludzie. Bo straszne rzeczy dotykają również zwykłe, zupełnie się tego niespodziewające jednostki. 

Reszta recenzji dostępna TU

Za książkę dziękuję wortalowi Granice

27 sierpnia 2012

Akcja Społeczna Dzielę się książkami - Katowice 2012

W nawiązaniu do otrzymanej prośby pragnę przekazać ją dalej :)

Jeśli będziecie na targach w Katowicach... podzielcie się książkami :)

Więcej o akcji poniżej, w notce pani Ewy Świerżewskiej :)




Jeszcze tylko kilkanaście dni dzieli nas od kolejnej, trzeciej już edycji Akcji Społecznej „Dzielę
się książkami”, organizowanej w 2012 roku przez Fundację „Dziecko i Kultura” (w roku
ubiegłym przez firmę Qlturka.pl) we współpracy z Silesia Expo (organizatorem Targów Książki w
Katowicach), portalem Qlturka.pl i Fundacją „Miasto Słów”.

Sponsorami Akcji są DPD Polska i Firma Księgarska Olesiejuk.

Od 7 do 9 września, przez cały czas trwania Targów Książki w Katowicach, czekać będziemy na
wszystkie chętne dzieci (i dorosłych też), które zechcą przynieść wybraną ze swoich zbiorów książkę
i podarować ją dzieciom pozbawionym kontaktu z literaturą, przebywającym w domach dziecka,
szpitalach, hospicjach, a także pod opieką świetlic środowiskowych. Część książek przekażemy
także do małych wiejskich bibliotek i do tworzących się biblioteczek polonijnych, m.in. w Danii i na
Ukrainie.

W stoisku portalu Qlturka.pl/Fundacji „Dziecko i Kultura” będzie można nie tylko zostawić
przyniesioną książkę, ale także wziąć udział w twórczych działaniach.

Gorąco zachęcamy rodziców, nauczycieli i wychowawców do przekazywania informacji o naszej
Akcji dalej, do drukowania plakatu, a także osobistego – wraz z dziećmi, udziału w zbiórce.

Targi Książki w Katowicach
Data i miejsce:
7-9 września 2012
7 września 2012 (piątek) - 10:00 - 17:00
8 września 2012 (sobota) - 10:00 - 18:00
9 wrzesnia 2012 (niedziela) - 10:00 - 16:00

Hala Widowiskowo-Sportowa SPODEK
Al. Korfantego 35
Katowice


Pierwsza edycja akcji społecznej „Dzielę się książkami”, przeprowadzona przez firmę Qlturka.pl we
współpracy z Fundacją „Miasto Słów” w 2011 roku podczas Targów Książki dla Dzieci w Krakowie
(2- 5 czerwca) spotkała się z ogromnym zainteresowaniem. Udało się zebrać ponad tysiąc książek,
które dzięki firmie DPD Polska, sponsorowi Akcji, zostały dostarczone do 50 placówek (domów
dziecka, hospicjów, szpitali i świetlic środowiskowych) na terenie całego kraju.
Głównymi darczyńcami były dzieci, które przynosiły wybrane przez siebie książki, chcąc podarować
je potrzebującym. Akcję wsparły także wydawnictwa, przekazując egzemplarze; dużo książek
podarował też organizator konkursu na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka”. Akcja
spotkała się z dużym zainteresowaniem mediów – Radio Kraków, „Dziennik Polski”, Biblionetka.pl
itp.
Podczas pierwszej tegorocznej edycji, zorganizowanej podczas Warszawskich Targów Książki (9-13
maja) zebraliśmy 2 tys. książek, które trafiły do 50 placówek w całym kraju.

26 sierpnia 2012

MUST HAVE #12/2012

Dziś nieco później... ale mimo wszystko o czasie podaję zapowiedzi na nadchodzący tydzień :)

Z tego miejsca chcę od razu przeprosić czytelników. Przez ostatni tydzień zaniedbywałam blog i niewiele ciekawych rzeczy się tu pojawiało.

Przepraszam również wydawców, za niewstawianie recenzji. Wszystko przez końcówkę czasu urlopowego i przeprowadzkę. Głównie z jej powodu nie wyrabiam się z pisaniem recenzji, bo to nawet o czytanie tylko o pisanie właśnie chodzi. Nie wiem więc, jak będzie ze wstawianiem jakichkolwiek tekstów w tym tygodniu. Pocieszające jest to, że do piątku planujemy być już zupełnie wprowadzeni do nowego mieszkanka, więc i recenzje w następny weekend powinnam napisać :) Oby :) Proszę trzymać kciuki :)

A teraz już zapowiedzi i też skromniutkie i pewnie niepełne (choć to tylko te co bym chciała,..) bo przygotowywane na początku sierpnia :)


Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 28.08.2012


Praca w domu była świadomym wyborem Marty. Inteligentna, dowcipna i wrażliwa kobieta nigdy jednak nie była typową panią domu - zbyt ceniła sobie swoją niezależność, często podejmując się różnych zleceń - tłumaczeń, tworzenia skeczy i monologów kabaretowych... W końcu kultura była jej żywiołem, a okazało się, że można na niej całkiem nieźle zarobić.
Marta nie dała się zamknąć między sypialnią, kuchnią a pokojami dzieci, choć gorąco wspierała je na każdym kroku. Nie to, co Tomasz - weekendowy tatuś, jak się okazało, tak bardzo nieidealny, jak tylko mężczyzna być może.
Stopniowo Marta dochodzi do wniosku, że jej życie byłoby znacznie lepsze... bez niego. Kiedy dodatkowo ten mówi jej o Pannie Paulinie, postanawia odnaleźć dawną siebie i cieszyć się życiem, które - jak można było pomyśleć - utraciła.


Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 29.08.2012


Dwa dni przed moimi czternastymi urodzinami, syn moich sąsiadów podpalił swoją macochę - tak brzmi pierwsze zdanie tej poruszającej powieści. Ów syn sąsiadów, biały siedemnastolatek Ian, bardzo podoba się narratorce - ciemnoskórej Lindiwe. Gdy po roku chłopak wychodzi z więzienia, spędzają razem noc. Jej owocem będzie David. Ian dowie się o istnieniu syna po 7 latach, gdy wróci z RPA. Założą z Lindiwe rodzinę, ale na drodze do szczęścia stanie rasizm, różnica kultur i polityka...
Autorka z wielką czułością opowiada o uczuciach i przenikliwie opisuje życie w Zimbabwe za dyktatury Mugabe.

25 sierpnia 2012

Stosik #22/2012

Dziś mega skromniutko. Będzie to ostatni stosik sierpniowy i od razu ostatni stosik nadawany z Gliwic. Wielka przeprowadzka trwa, we wrześniu będę już mieszkała w Świętochłowicach.

A teraz to na co wszyscy czekają, czyli stosik mikro :)

1. Zanim zasnę - S.J. Watson: do recenzji od wortalu Granice.pl. Książka na którą czekałam od bardzo, bardzo dawna :)

2. Romans po włosku - Annalisa Fiore: do recenzji od wydawnictwa G+J. Dzięki wielkie


I to tyle. Czyli poważnie, mini mini :)

24 sierpnia 2012

Jaka jest magia? („Bezpieczny tarot” Maria Bigoszewska)

„Bezpieczny tarot” Maria Bigoszewska
wyd. Studio Astropsychologii
rok: 2011
str. 228
Ocena: 5/6



Wspominałam już wcześniej, że zawsze chciałam wejrzeć w przyszłość, zobaczyć co przygotował dla mnie pokrętny los i jak dalej ułoży się moje życie? Tak właśnie było. Tylko i sił i czasu i odwagi mi brakowało, by to marzenie zrealizować. Teraz, gdy jestem już „dużą” dziewczynką, przyszedł czas, by spełnić te dziecięce mrzonki. Jak się jednak okazuje, odkrywanie tajemnic przyszłości nie jest takie łatwe. Trzeba czasu, chęci i umiejętności. Nie obędzie się również bez intuicji. W zasadzie ta ostatnia okazuje się być najistotniejszym czynnikiem, umożliwiającym prawidłowe odczytywanie znaczenia kart tarota. Nie jest jednak tak, że osoby nie cechujące się nadzwyczajnym przeczuciem nie mogą powróżyć. Bo mogą… tylko muszą trochę lepiej się do tego przygotować. Jak ja J.

Bezpieczny tarot to oczywiście poradnik, ale nie taki, w którym mówi się, że coś jest białe, coś jest czarne, a szarości nie istnieją. Bo wróżbiarstwo to nie rzemiosło, które wykonuje się w jeden konkretny sposób, a odstępstwa od „przepisu” powodują nieuniknioną klęskę. Tu nie ma jednej metody, jednej ścieżki i prostych odpowiedzi. Karty interpretuje się w zależności od sytuacji, od tego komu są one stawiane, w jakim momencie życia dana osoba się znajduje. Trzeba więc czytać nie tylko z kart ale i bezpośrednio z człowieka. To sztuka, której trzeba uczyć się latami.

Maria Gigoszewska to praktykującą wróżka, która wróży od dzieciństwa. Od ponad dwudziestu lat regularnie pisze w prasie o kartach, odpowiada na liczne listy i pomaga różnym instytucjom rozwiązywać problemy biznesowe.

Książka Marii Bigoszewskiej zasadniczo składa się z pięciu części. Pierwsza z nich, zatytułowana Opowieść tarota, dzieli się na kolejne trzy podrozdziały. Omówiono w niej samą opowieść tych niezwykłych kart, Drogę Głupca oraz medytację, która jest w zasadzie niezbędna podczas analizy rozłożonych kart. Osoba, która dopiero rozpoczyna swoja przygodę z kartami powinna skupić się właśnie na medytacji. Droga do sukcesu zawsze prowadzi przez dogłębną analizę. I tu, w tarocie, nie jest inaczej. Karty należy rozkładać wielokrotnie i przy każdym rozkładzie należy się im przyglądać, zapamiętywać liczne szczegóły i przyswajać symbole. Im większe skupienie i chęci, tym szybciej odkryje się w sobie pokłady umożliwiające skuteczne wróżenie. Tak przynajmniej można wnioskować ze słów autorki poradnika.

Druga, zdecydowanie przeważająca w książce część, traktuje o wymowie kart. Tu autorka bardzo szczegółowo opisała każdy z dwudziestu jeden Wielkich Arkanów. Przy okazji omawiania poszczególnych arkanów autorka opowiada o ich powiązaniach z pozostałymi kartami i o ich znaczeniu wróżebnym. Pod koniec opisu znajduje się informację jakie dany arkan ma znaczenie w miłości. Dzięki tym opisom dużo łatwiej zrozumieć co dana karta przedstawia i jakie może być jej znaczenie w życiu osoby, której tarot jest stawiany.

Rozdział trzeci książki dotyczy interpretacji. Autorka informuje w nim przede wszystkim, że każdej karcie Wielkich Arkanów przypisane są poszczególne planety, żywioły, miejsca, znaki Zodiaku, kierunki geograficzne oraz pory dnia. W czwartej części znajdują się informacje o tym, co każda wróżka powinna wiedzieć oraz jakie czynności wstępne należy wykonać, przed rozłożeniem kart.

W ostatnim, piątym rozdziale książki, autorka zdradza to, co dla przyszłej wróżki jest najważniejsze – sposoby ułożenia kart. Znaleźć tu możemy układy robocze oraz układy regresywne. Początkujący wróżbici powinni zaczynać od układu dowolnych trzech arkanów. Przy takim ułożeniu karta pierwsza oznacza to, co się już wydarzyło, druga dotyczy bliskiej przyszłości, a trzecia podaje ostateczny widok.

Poradnik ma łatwy i przejrzysty układ. Doskonale sprawdza się u nieokrzesanych, jeszcze nic o tarocie niewiedzących, przyszłych wróżbitów. Takich jak ja J. Wydaje mi się jednak, że znajdzie w nim wiele i wytrawny znawca kart. Podoba mi się styl, w jakim autorka napisała tę książkę. Czytelnik zapoznaje się z tekstem i w zasadzie od razu może zastosować przyswojoną wiedzę w praktyce. Wydaje mi się jednak, że jednokrotne przeczytanie tej pozycji nie wystarczy, by rozpocząć skuteczne wróżenie. Należy zastosować rady autorki, rozkładać, analizować, medytować. Aż wszystko zacznie przychodzić naturalnie.

Za książkę dziękuję wydawnictwu Studio Astropsychologii

22 sierpnia 2012

Okrąglutko :)

W tym tygodniu, w związku z małymi opóźnieniami w pisaniu recenzji trochę poprzestawiały mi się posty... cóż, muszę z tym żyć. Dziś powinna być recenzja, będzie jednak najwcześniej jutro, ale za to...


Mam okazję pochwalić się, że wczoraj, w okolicach 21:30 na moim blogu pojawiło się kilak zer. Osiągnęłam zawrotną (dla mnie) liczbę osób które odwiedziły blog - 100.000.

W związku z tym zabrałam się za organizowanie Wielkiego Konkursowa. Mam nadzieję, że wyjdzie większa akcja niż przy 50 tysiącach :) Ale zorganizowanie wszystkiego potrwa kilka tygodni. Bądźcie jednak czujni, bo wrzesień rozpoczniemy z wielkim hukiem :D


21 sierpnia 2012

Za dużo dobrego („ Dziedzictwo krwi” J.R. Ward)

„Dziedzictwo krwi” J.R. Ward
wyd. Videograf II
rok: 2011
str. 528
Ocena: 4,5/6



Saga autorstwa J.R. Ward, zatytułowana nie od parady Bractwo Czarnego Sztyletu, wielkimi krokami podbija cały świat. Seria liczy już sobie trzynaście części, z czego jedenaście przetłumaczono na język polski (z tym zliczaniem tomów jest oczywiście różnie, bo co kraj to inny podział książek). Każdy czytelnik, który śledzi losy braci na bieżąco, zapewne nie może doczekać się wydania kolejnego tomu. Ja również, choć mnie akurat do tej najnowszej pozycji nie jest aż tak spieszno jak reszcie. Wszystko przez to, że w pewnym momencie załapałam jakieś Braterskie opóźnienie i zupełnie zapomniałam o tej sadze, a ona w tym czasie, w zastraszającym wręcz tempie zasilała księgarskie półki. W ten właśnie sposób doszło do sytuacji, w której zostałam daleko w tyle. W momencie gdy inne „Wardomaniaczki” zaczytują się po enty raz w jedenastej części, ja sobie „spokojnie” czytam tom szósty. Trochę więc jeszcze potrwa nim „dobiję się” do „najnowszej” choć wcale nie nowej pozycji. W tym jednak czasie chętnie przypomnę tym co są przede mną i zachęcę te, które mają lekturę dopiero przed sobą, że po tę książkę warto sięgnąć. Bo, moim skromnym zdaniem, Dziedzictwo krwi to jedna z lepszych części tej serii.

Furiath jako jedyny z braci nie może poszczycić się wianuszkiem wampirzyc z którymi się spotykał. Choć jego uroda zniewala i niejedna oddałaby mu się bez chwili zastanowienia, ten od lat żyje w celibacie. Z dzieciństwa w zasadzie nie pamięta szczęśliwych chwil. Każde wspomnienie wiąże się z rozpaczą w oczach rodziców, którą widział gdy spoglądali na niego. Bo brakowało przy nim czegoś, a w zasadzie kogoś. Istoty bardzo ważnej – brata bliźniaka. Od początku, gdy tylko okazało się, że jego matka szczęśliwie donosiła bliźniaczą ciążę wiadome było, że los wyrówna sobie ofiarowane dobro aż z naddatkiem. W niedługim czasie po szczęśliwych narodzinach niańka porwała starszego z braci – Zbihra. Wtedy załamali się rodzice Furiatha, a gdy po latach poszukiwań trop za Z się urwał i ojciec i matka popadli w marazm. Dom został zapuszczony, na Furiatha nikt nie zwracał uwagi – no chyba, że akurat ojciec miał ochotę przetrzepać mu skórę. Gdy udało mu się wyjść żywo z przemiany w wampira spakował tobołek i ruszył na poszukiwanie bliźniaka. To właśnie w trakcie tej „podróży” powziął decyzję, że nigdy nie sparzy się z żadną niewiastą. Długo wytrzymał w tym postanowieniu i zapewne dożyłby w nim sądnych dni gdyby nie jego natura altruisty, który za wszelką cenę chce wyciągać wszystkich z tarapatów. Gdy okazało się, że Vrhedny, jeden z członków bractwa zakochał się i równocześnie jest przymuszany do objęcia roli Najsamca – zbawiciela rasy, Furiath postanowił zastąpić przyjaciela na tym stanowisku. Był tylko jeden problem – mężczyzna nie miał z kobietami żadnego doświadczenia. Do tego żywił głębokie uczucie do Belli – krwiczki rodzonego brata. Gdy przystępuje do rytuału, podczas którego, w celach czysto prokreacyjnych, posiąść powinien pierwszą Wybrankę – nie daje rady. Widząc związaną, zakneblowaną, zapłakaną i zrozpaczoną Cormię uświadamia sobie skalę błędu, jaki popełnił decydując się na stanowisko Najsamca. By wyjść cało z opresji zabiera dziewczynę na Druga stronę - do Caldwell, gdzie na co dzień żyje z braćmi. I dopiero tutaj zaczyna się wszystko sypać. Co dokładnie? Dlaczego? Co poza dawno danym przyrzeczeniem powstrzymuje go od wykonania powierzonego mu obowiązku? Jak długo będzie w stanie od niego uciekać? Jakich użyje sztuczek by przekonać otoczenie, że wszystko jest w porządku? Co pocznie Cormia? Jak zareaguje Pani Kronik i pozostałe Wybranki? By się tego dowiedzieć konieczna jest lektura Dziedzictwa krwi.

Przyznam szczerze, że zawsze, od początku mojej przygody z serią Bractwo Czarnego Sztyletu, chciałam poznać losy Furiatha. Niezwykle mocno interesowało mnie, jak w świecie w którym niemal każdemu dokrwieniu towarzyszy namiętny i nieokiełznany seks, radzi sobie mężczyzna w celibacie. No i dowiedziałam się. Jedno jest pewne – to co wymyśliła pani Ward nie zawiodło mnie. Dziedzictwo krwi jest równie pikantne co poprzednie części serii. Zdecydowanie tej sagi nie można zaliczyć do książek dla grzecznych dziewczynek. Gdy bracia nie przelewają krwi reduktorów namiętnie parzą się ze swoimi krwiczkami, w każdym dostępnym im miejscu i czasie. Najchętniej w ogóle nie wychodziliby z łóżek. Furiath natomiast najchętniej nie schodziłby z pola bitwy, a wrogów rozszarpywałby na kawałeczki. Brutalnie. Bez chwili zawahania. Bez względu na konsekwencje. Tak jest do chwili, gdy gubi jeden ze swych cennych czarnych sztyletów…

Książkę czyta się błyskawicznie. Tak jak i poprzednie części – wciąga od pierwszych stron i nie daje o sobie zapomnieć jeszcze długo po zakończeniu lektury. Do tego autorka w każdej kolejnej części porusza tematy nie tylko tyczące głównych w danym momencie bohaterów, ale i innych członków Bractwa. Dzięki temu książka nie jest nużąca i monotonna. Dzięki temu czytelnik wie mniej więcej o kim przede wszystkim będą opowiadały kolejne tomy sagi. Powieść polecam przede wszystkim kobietom, ale wydaje mi się, że i niejeden mężczyzna znajdzie w niej coś dla siebie (ot choćby sceny walki z wrogiem, które dla kobiet mogą wydawać się niejednokrotnie zbędne). Jak wcześniej już wspomniałam nie jest to zdecydowanie lektura dla nastolatek. Ilość przelanej krwi zarówno w walce jak i w łóżku dyskwalifikuje tę sagę z miana powieści dla młodzieży (choć niejednokrotnie księgarze właśnie na półkach dla nastolatków umieszczają książki autorstwa pani Ward).

Dziedzictwo krwi jest pikantne i namiętne. Bywa brutalne i odarte z wszelkich barier. Czasami opływa spokojem i beztroską. Niemal dla każdego coś miłego. Zdecydowanie warta polecenia – ale tylko dorosłemu czytelnikowi.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Videograf II

19 sierpnia 2012

MUST HAVE #11/2012

Żeby tradycji stała się zadość :) Kolejny tydzień - i ciekawe zapowiedzi :)


Katarzyna Wielka. Gra o władzę - Ewa Stachniak
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data wydania: 20.08.2012


Portret jednej z najbardziej bezwzględnych kobiet w historii

Młodziutka, na pozór niewinna księżniczka Katarzyna przybywa na życzenie carycy Elżbiety do Pałacu Zimowego. Zostaje przedstawiona jako kandydatka na żonę Piotra - następcy rosyjskiego tronu. Wybór ten zdecydowanie nie wszystkim przypada do gustu.
Aby przetrwać, musi przyswoić sobie reguły pałacowej gry i pamiętać o jednym: wszyscy oszukują.

Katarzyna Wielka to napisana z ogromnym rozmachem powieść, która pozwala zajrzeć, niczym przez dziurkę od klucza, do komnat i alków Pałacu Zimowego, by odkryć historię przemiany i dochodzenia do władzy jednej z najśmielszych/ najbardziej bezwzględnych kobiet w historii.


Kruche szczęście - Lisa Tucker
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 21.08.2012


Każde małżeństwo ma trzy historie: historię męża, żony oraz tę, którą tworzą razem.

Kyra i David Winter są małżeństwem z dziesięcioletnim stażem. Mają piękny dom, ustabilizowane życie zawodowe i pięcioletniego syna Michaela. Jednak ze względu na skomplikowane doświadczenia, z czasów gdy nie byli jeszcze małżeństwem, Kyra i David obawiają się o trwałość swego szczęścia. Wszyscy postrzegają Winterów jako nadopiekuńczych rodziców. Oni sami uważają swoje lęki za w pełni uzasadnione. I rzeczywiście, pewnego letniego dnia Michael znika bez śladu. Pytanie brzmi: demony czyjej przeszłości upomniały się o chłopca?

Chcąc odnaleźć Michaela, Winterowie cofają się pamięcią do zdarzeń, które mogły doprowadzić do rodzinnej tragedii, odsłaniając jeden po drugim skrzętnie skrywane sekrety. Odkrywają też, że nie jest jeszcze za późno na stworzenie wymarzonej rodziny.


Skazani za pożądanie - Roxanne St. Claire
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 21.08.2012


On poluje – jest precyzyjny i skuteczny. Ona negocjuje – zdecydowana i nieustępliwa. Interesy nigdy nie były tak niebezpieczne… i pasjonujące.

Kiedy Wade Cordell, Kuloodporny, dostaje zadanie wyśledzenia dziewczyny wypoczywającej na Karaibach i namówienia jej na spotkanie z biologiczną matką, ten prywatny detektyw i snajper traktuje to jak wspaniałe antidotum na dotychczasową stresującą pracę. Okazuje się jednak, że ognista i pyskata Vanessa Porter nie jest na wakacjach, lecz poszukuje zaginionego przyjaciela. Rewelacje Wade’a wcale nie powstrzymują kobiety, przywykłej do pływania z rekinami Wall Street. Vanessa wie, że jest adoptowana i nie ma zamiaru spotkać się ani pomóc kobiecie, która ją porzuciła, sprzedając w czarnorynkowym procederze. Kiedy się jednak okazuje, że jej zaginiony przyjaciel ukrywa się i jest w poważnych tarapatach, Vanessa ubija interes z seksownym ochroniarzem, ekspertem od znajdowania ludzi, którzy nie chcą zostać znalezieni. Jak wysoką cenę będzie musiała zapłacić Kuloodpornemu, który gotów jest narażać dla niej swe życie? Czy poświęci swą dumę… serce… nawet życie?


ZOO CITY - Lauren Beukes
Wydawnictwo: REBIS
Data wydania: 22.08.2012


Zinzi December dźwiga Leniwca na własnych plecach, żyje z talentu do znajdowania zaginionych rzeczy i ma paskudny dryg do oszustw internetowych. Pewnego dnia ktoś bestialsko morduje jej klientkę, a Zinzi musi się podjąć zadania, na które nie ma najmniejszej ochoty.
Zlecenie od legendarnego producenta muzycznego może się okazać biletem wyjścia z Zoo City, najgorszej dzielnicy Johannesburga, pełnej slumsów zamieszkanych przez prostytutki, morderców i pospolitych przestępców, z których każdy, tak jak Zinzi, nosi emanację swego grzechu w postaci jakiegoś zwierzęcia i żyje w cieniu piekielnej Cofki.
Ale nie jest tak łatwo uwolnić się od własnej przeszłości ani nie dać się uwikłać w cudze, mroczne sekrety - Zinzi musi przemierzyć drogę najeżoną zbrodnią, magią i stawić czoło temu, co do niej wraca z Poprzedniego Życia.


Złe towarzystwo - John Verdon
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 23.08.2012


Zdeprawowany świat bogaczy. Mroczne żądze. Niebezpieczne tajemnice

Nowojorski detektyw Dave Gurney ma dwa tygodnie na rozwiązanie zagadki brutalnego morderstwa. Żeby to zrobić, musi odkryć pilnie strzeżone sekrety niebotycznie bogatych lekarzy, prawników i kolekcjonerów dzieł sztuki. Wszystkie tropy się jednak urywają. Komuś bardzo zależy, by prawda nie wyszła na jaw. Próbując połączyć elementy układanki, Gurney odkryje mroczny świat i nowe znaczenie słowa „żądza”.

Złe towarzystwo zostało wydane w 11 krajach. To druga powieść Johna Verdona, autora bestsellerowej Wyliczanki. Idealna pozycja dla fanów „Podziemnego kręgu”, „8 mm” czy „Siedem”. Mroczny, wciągający thriller.


Lekcje francuskiego - Ellen Sussman
Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 24.08.2012


"Lekcje francuskiego" to żywiołowa opowieść o jednym dniu z życia szóstki młodych ludzi. W paryskiej kawiarni spotykają się lektorzy języka francuskiego - Nico, Chantal, Philippe. Młodzi, piękni, żądni przygód. Przed nimi dzień zajęć i nieprzypadkowo ich uczniami okażą się zagubieni Amerykanie. Pogrążeni w nieszczęściach bohaterowie szybko odzyskują formę: wystarczy spotkać interesującą osobę, dać się porwać, zapomnieć o wszystkim.
W ciągu jednego dnia wszystko może się zmienić, zwłaszcza w namiętnym Paryżu. Trójka Amerykanów - Josie, Riley i Jeremy - zjawia się w mieście miłości z różnych powodów. Młoda nauczycielka Josie decyduje się na podróż, bo chce zapomnieć o śmierci kochanka. Riley, energiczna, ale sfrustrowana matka i żona, walczy o to, by odzyskać porozumienie ze swoim mężem. Jeremy podpatruje na planie filmowym swoją żonę - wielką gwiazdę - i stwierdza ze smutkiem, że się od niej coraz bardziej oddala.

Ellen Sussman żartobliwie i orzeźwiająco opowiada o przyjemnościach, które może przynieść każdy dzień. To smakowita podróż w głąb miasta i... erotyki. Książka tętni rozkoszą, jaką daje podróż w nieznane, zauroczenie i seks!

Prawa do ekranizacji powieści wykupili już Bob Shaye i Michael Lynne. 


Piąta pora roku - Mons Kallentoft
Wydawnictwo: REBIS
Data wydania: 25.08.2012


Podczas wędrówki po lesie pewna rodzina natyka się na okaleczone zwłoki kobiety. Na jej ciele widoczne są ślady tortur. Inspektor Malin Fors momentalnie łączy te zajścia ze sprawą Marii Murvall: młodej kobiety, zgwałconej i brutalnie pobitej, znalezionej w lesie kilka lat temu i umieszczonej w klinice psychiatrycznej, gdzie w milczeniu walczy z głęboką traumą. Malin przez przypadek spotyka lekarkę ze szpitala w Lund, która opowiada jej o podobnym przypadku. Maria zdaje się być tylko częścią znacznie większej układanki. Malin, od dawna ogarnięta obsesją dojścia do prawdy na temat przerażającej przeszłości Marii, zamierza rozwikłać tę sprawę, i to za wszelką cenę.

Mons Kallentoft - urodził się w roku 1968. Dorastał w Linköpingu. Do kariery pisarza dochodził przez pracę w reklamie i dziennikarstwo. Debiutował w roku 2000 powieścią Pesetas, za którą otrzymał nagrodę Katapultpriset, przyznawaną przez Związek Pisarzy Szwedzkich. Potem napisał jeszcze kilka dobrze przyjętych przez krytykę książek obyczajowych, m.in. powieść "Food Noir". "Ofiara w środku zimy" (REBIS, 2010) natychmiast zdobyła uznanie krytyków oraz czytelników i trafiła na pierwsze miejsca list bestsellerów. "Ofiara w środku zimy" i "Śmierć letnią porą" Monsa Kallentofta należały do najpopularniejszych powieści wydanych przez REBIS w 2010 roku.

18 sierpnia 2012

Stosik #21/2012

Dziś wrzuta pourlopowa i przedprzeprowadzkowa :) na szczęście mini mini :)

Oto on :)
Od góry:
1. W otchłani zła - Michael Marshall: do recenzji od Wydawnictwa Albatros :)
2. Pomiędzy - Tara Hudson: do recenzji od Wydawnictwa Jaguar
3. Dziewczyna z aniołem - Agnieszka Krawczyk: niespodziewanie do recenzji od Wydawnictwa SOL
4. Dajcie mi jednego z Was - Jacek Getner: do recenzji od Autora. Dzięki wielkie :)
5. Przewodnik po powstańczej Warszawie - Jerzy Majewski, Tomasz Urzykowski: do recenzji od Wydawnictwa Świat Książki

Podoba się, zainteresowani czymś?

17 sierpnia 2012

A dusza płonie… („Castus Ignis i nawiedzający sny” Karolina Andrzejak)

„Castus Ignis i nawiedzający sny” Karolina Andrzejak
wyd. WFW
rok: 2011
str. 302
Ocena: 4,5/6




Czy istnieje jakiś z góry ułożony plan? Czy ktoś, gdzieś tam u góry, wymyślił sobie kiedyś, że ludzkość będzie żyła tak, a nie inaczej, a jeśli nie będzie trzymać się tego rygoru, to zginie? A może jakaś wszechogarniająca moc wymyśliła wszystko, od początku do końca i stworzyła nie jeden, a wiele światów? A co by się stało, gdyby ten wyższy byt nie dał rady pociągnąć tego, stworzonego przez siebie grajdołka, skapitulował i zniknął? Czy to możliwe, że świat by się skończył, a ludzie nawet by tego nie zauważyli? Cóż, niewielu osobom zapewne, przyszłaby do głowy taka ewentualność. Jak się jednak okazuje Karolina Andrzejak, jako autorka, cechuje się bardzo wybujałą wyobraźnią i przychodzą jej do głowy dość niezwykłe pomysły.

Adam Sanders, półkrwi Arab wychowany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, półkrwi Polak, nie miał ani w bliższych, ani w dalszych planach powrotu do korzeni i przyjazdu do Polski. Nie miał jednak za wiele do powiedzenia, gdy Organizacja do której należy wysłała go do Warszawy. Tym bardziej nie planował pozostawania w tym miejscu przez dłuższy czas. W końcu to mało prawdopodobne, by właśnie tu, w kraju konserwowych ogórków, ksenofobów i marnej pogody* odnalazł to, czego on i jemu podobni poszukują od wieków. Prawda? Z takim właśnie przeświadczeniem Adam przybył na tę słowiańską ziemię. Nie trudno mu się więc dziwić, że gdy pierwszy raz wyruszył na „łowy”, których celem było wytropienie mitycznej Zapałki, był sceptycznie nastawiony do całego przedsięwzięcia. Tym łatwiej zrozumieć, że gdy niemal na wstępie poszukiwań natrafił na aurę świadczącą o tym, że właśnie ma przed sobą czystą duszę, w której ukryto ogień mogący strawić cało zło świata, wpadł w panikę. To właśnie szok, którego doznał na ów widok, sprawił, że Zapałce udało się umknąć i pozostawić Adama niemal z pustymi rękami. Niemal, bo nim tajemnicza dziewczyna odjechała metrem, zdążył wyrwać jej torebkę, w której „ukryte” były wszelkie dane, jakich chłopak potrzebował, by odnaleźć poszukiwaną. W tym właśnie czasie przerażona Ania Markowska próbowała uspokoić się po napadzie, który właśnie przeżyła. Po raz pierwszy od niemal roku wyszła z domu w konkretnym celu. Miała umówioną rozmowę w sprawie pracy, dzięki której jej egzystencja powinna zacząć się od początku. Niestety, ten jeden wypadek odmienił nie tylko dany dzień, ale i całe życie Anki. Nagle z nic nieznaczącej dziewczyny, której rok wcześniej zawalił się cały świat, staje się najważniejszą istotą na Ziemi, poszukiwaną przez setki ludzi i istot, którym do ludzi daleko. Jak i gdzie zakończy się ten szalony pościg? Kogo na swej drodze spotka Ania? Jak pobyt w Polsce zniesie Adam? Czy tych dwoje coś łączy? Kim naprawdę jest Janusz? By znaleźć odpowiedzi na te wszystkie pytania należy sięgnąć po powieść Karoliny Andrzejak zatytułowaną Castus Ignis i nawiedzający sny.

Od samego początku byłam bardzo zaintrygowana tą pozycją. Choć pojawiła się ona na rynku już dość dawno, to udało mi się ją w końcu zdobyć i przeczytać. W zasadzie nie żałuję czasu, poświęconego tej lekturze, ale muszę szczerze przyznać, że spodziewałam się czegoś innego. Początkowo głównymi bohaterami powieści są Adam i Ania, czyli Nawiedzający sny i Zapałka, która ma szanse uratować świat od jątrzącego się zła. Z czasem, w zasadzie dość szybko, ulega to diametralnej zmianie. W powieści pojawiają się coraz to nowe postaci, w tym anioły, demony, diabły, upadli i dużo, naprawdę dużo ludzi należących do sekty. Bohaterów jest tak wielu, że mózg w pewnej chwili się wyłącza i już nie spamiętuje kto, co i z kim. Tak przynajmniej było z moim mózgiem. Najlepiej w pamięci pozostał mi Janusz, jego nagła przemiana i rola, jaką faktycznie miał do odegrania. Dla mnie w pewnym momencie to on stał się głównym bohaterem Casuts. Tym sposobem dochodzę do tytułu powieści, który według mnie jest zdecydowanie za długi. Dopiero po zaznajomieniu się z książką, albo encyklopedią, przeciętny czytelnik może dowiedzieć się, co część tytułu oznacza. By zrozumieć resztę należy sięgnąć po lekturę. Nie ma w tym nic złego, ale dziwnie brzmiące słowa w połączeniu z długością tytułu sprawiają, że człowiekowi trudnie go spamiętać. To taka wskazówka na przyszłość dla autorki, bo po zakończeniu powieści wnioskuję, że czeka mnie lektura ciągu dalszego. Trudno się jednak temu dziwić, bo tak naprawdę Castus Ignis niewiele wyjaśnia. Cała masa kwestii pozostała otwarta, a o wielu z nich ledwo napomknięto (a to były akurat bardzo interesujące rzeczy). Do tego nie sposób nie wspomnieć o tym, że w książce pojawiło się wiele kwestii, które ostatnimi czasy przewijają się przez książki, filmy i seriale. Oczywiście Castus Ignis wniósł odrobinę świeżości, ale niestety nie za wiele. Mimo to książkę czytało się dobrze, wręcz bardzo dobrze. Akcja była wciągająca i choć miejscami absurdalna, to i tak interesująca. Powieść polecam osobom lubiącym książki paranormalne i tym, którzy mają ochotę zobaczyć, jak na tym dość ostatnio obleganym rynku radzą sobie rodzimi autorzy.

*str. 7

Za książkę dziękuje Wydawnictwu WFW

15 sierpnia 2012

W tajemnicy przed wszystkimi („Z ukrycia” Erica Spindler)

„Z ukrycia” Erica Spindler
wyd. Mira
rok: 2012
str. 528
Ocena: 4,5/6



Przyjaciół nigdy za wielu i zawsze warto ich mieć. Dobry przyjaciel zawsze powinien pomóc w potrzebie i wspierać człowieka w ciężkich chwilach. Dlatego tak często słyszy się stwierdzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Dopiero wówczas ludzie ujawniają swoją prawdziwą twarz. Dopiero w krytycznych sytuacjach możemy się przekonać, czy na danej osobie można polegać. Jednak czy może się stać tak, że owa „przyjaźń” przeistoczy się w coś bardzo niebezpiecznego, chorego wręcz nienormalnego? Ile w życiu przeciętnego człowieka znaczy przyjaźń? Czy może być ważniejsza od więzów krwi? Kiedy znajomy staje się na tyle bliski, iż można uznać go za członka rodziny? Jedno jest pewne, zdarza się, że przyjaźń jest śmiertelna i trzeba z niej zrezygnować.

Andie, Julie i Raven to trzy piętnastolatki mieszkające na jednym z lepszych osiedli w małym miasteczku Thistledown. Jest to typowa amerykańska mieścina, w której na co dzień nic się nie dzieje. Tak przynajmniej zwykło się mówić. Przestępczość w tym miejscu jest niemal zerowa. Dorośli nie boją się wypuszczać dzieci na ulice. Kobiety bez obawy chodzą wieczorami. Jednym słowem spokój. Okazuje się jednak, że nie wszystko jest tam takie idealne, jak się to na pierwszy rzut oka wydaje. Dziewczynki nie są święte, a ich rodzinom daleko do miana perfekcyjnych. Ojciec Julie jest bardzo restrykcyjnym, wręcz rygorystycznym księdzem. Uważa, że każdy, a w szczególności jego córka, jest grzesznikiem. Dziewczynka musi więc robić wszystko co ojciec jej każe, a nawet niewielkie nieposłuszeństwo równa się wielkiej pokucie. Raven żyje w niepełnej rodzinie. Przed kilkoma laty matka uznała, że ma dość życia ze swoim mężem i postanowiła go opuścić, zostawiając z nim córkę. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja wydarzeń. Andie… cóż, jej akurat układa się najlepiej. Żyje w pełnej rodzinie, rodzice się kochają, a z rodzeństwem nie ma żadnych problemów. Tak przynajmniej jest do chwili, w której po powrocie do domu dziewczynka zostaje wezwana na spotkanie rodzinne, podczas którego ojciec oświadcza, że się wyprowadza. Nie kocha już matki i nie chce dalej męczyć się w życiu, którym żył dotychczas. Dzieci oczywiście uznają, że to ich wina, a później.. zaczynają nienawidzić ojca. Do tego okazuje się, że znalazł on sobie dużo młodszą od matki kobietę. W tej danej chwili okazuje się więc, że dziewczynki mają w życiu tak samo źle, zawiązują więc pakt – razem już na zawsze. Przyjaźń aż do grobowej deski. Nie liczy się nic, tylko one. Od teraz są swoją jedyną rodziną. Tak jest aż do chwili, w której z jedno z pustych domów dobiega je dziwna muzyka. Dziewczynki postanawiają, że muszą się dowiedzieć, co takiego dzieje się w niezamieszkanej posesji. Ta jedna decyzja zupełnie odmienia ich życie. By dowiedzieć się, co główne bohaterki odkryły i jak wpłynęło to na ich dalsze życie, koniecznie należy przeczytać powieść Eriki Spindler zatytułowaną Z ukrycia.

Książka podzielona została przez autorkę na dwa przedziały czasowe. Pierwszy z nich obejmuje okres, gdy dziewczyny miały po piętnaście lat i ich życie uległo radykalnej zmianie. Pozostała część powieści obejmuje czasy dorosłości Julie, Andie i Raven. Po piętnastu latach przyjaciółki ponownie trafiają do Thistledown, gdzie koszmar, który przeżyły przed laty, ponownie daje o sobie znać.

Z ukrycia czyta się wręcz błyskawicznie. Pierwsza część powieści obfituje w liczne, szczegółowe opisy dzieciństwa i młodości głównych bohaterek. Choć niektóre mogą się czytelnikowi dłużyć, to jednak przeczytanie ich jest w zasadzie niezbędne do zrozumienia całej powieści. Bo, jak się okazuje, nic nie dzieje się bez powodu. W drugiej części książki mamy do czynienia już z zawiązaniem się akcji i wyjawieniem, jak potoczyło się dalsze życie dziewczyn. Dzieje się dużo i każdy znajdzie w tej połowie coś dla siebie. Od książki, od początku do końca nie sposób się oderwać, a gdy już się to zrobi, to człowiek nieustannie zastanawia się, co przydarzy się bohaterkom. Muszę przyznać, że mnie osobiście dość szybko udało się odgadnąć o co dokładnie chodzi i kto stoi za całą intrygą. Nie oznacza to jednak wcale, że kolejne wydarzenia były przewidywalne. Wręcz przeciwnie. Dla mnie wielkim zaskoczeniem było, że moje ciche rojenia okazały się prawdą i że tak szybko udało mi się odgadnąć o co tak naprawdę chodzi. Książkę polecam z czystym sumieniem. Idealna lektura chyba na każdą porę roku.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Mira
Baza recenzji Syndykatu ZwB

14 sierpnia 2012

Za drzwiami alkowy („Facet na telefon” A.J. Gabryel)


„Facet na telefon” A.J. Gabryel
wyd. Wielka litera
rok: 2012
str. 336
Ocena: 4/6


Świat nieustannie się rozwija. Pędzi do przodu w zastraszającym wręcz tempie, niejednokrotnie nie dając człowiekowi chwili na zastanowienie się, przemyślenie, spokojne podjęcie decyzji. Z dnia na dzień coraz mniej kwestii i tematów stanowi tabu. Nawet ze stosunkowo mało znanymi ludźmi, w luźnych rozmowach, poruszane są wątki, które dla naszych przodków były niedopuszczalne nawet w myślach. Seks już dawno przestał stanowić zamkniętą kwestię, o której wspomina się jedynie w zaciszu czterech ścian. Coraz więcej osób podchodzi do tego tematu na tyle luźno, iż odnieść można wrażenie, że jego wartość znacznie się zdewaluowała. Jest to jednak mylne odczucie. O seksie mówi się dużo, jednak zwykle z przymrużeniem oka, nigdy lub prawie nigdy nie zdradzając tego, co się naprawdę myśli. O ile z ludźmi można jeszcze sobie pożartować i od czasu do czasu wspomnieć o jakiś drażliwych aspektach tego tematu, o tyle za drzwiami alkowy takie tematy poruszane są o wiele rzadziej. Kobiety nie przyznają się do tego, jakie mają pragnienia. Mężczyźni nie ujawniają, jakie dręczą ich fantazje. Niedomówienia trawią związek, często doprowadzając do jego upadku. Ani rozwój społeczeństwa, ani rozluźnienie obyczajów nie wpłyną na głęboko zakorzenioną w ludzkich purytańskość. Są tematy, o których się mówi i kwestie, o których nie wspomina się nigdy. Do tych drugich należy na przykład korzystanie z usług „faceta na telefon”, bo która kobieta się przyzna, że czegoś jej w życiu intymnym brakuje?

Reszta recenzji do przeczytania na wortalu Granice :) TU

13 sierpnia 2012

Magia kart („Tarot” Robert Lichodzejewski)

„Tarot” Robert Lichodzejewski
wyd. Studio Astropsychologii
78 kart
Ocena: 4,5/6



Tarot od zawsze mnie fascynował i od dawien dawna chciałam poznać jego tajniki. Nie było jednak do tej pory jakoś sposobności. Gdy byłam młodsza z upodobaniem, w okolicach Andrzejek, nabywałam gazety, w których aż roiło się od różnego rodzaju wróżb. Niejednokrotnie można było z kilku wewnętrznych stron wyciąć karty „tarota” i próbować wróżyć właśnie przy ich pomocy. Były to jakieś podstawowe zestawy kart i takie też ułożenia, z których człowiek ani za wiele się nie nauczył a już na pewno nic się nie dowiedział o swojej przyszłości. Teraz nadarzyła się niebywała wręcz okazja, dzięki której mogłam wrócić do dziecięcych niemalże rojeń i spróbować dowiedzieć się, co mnie jeszcze w życiu czeka. Otrzymałam karty tarota i…

Tarot, według definicji, to talia licząca siedemdziesiąt osiem kart. Podzielono ja na Wielkie Arkana, których jest dwadzieścia dwa i pięćdziesiąt sześć Małych Arkanów. Najstarsze są Wielkie Arkana uważane są za ważniejsze, ponieważ posiadają silniejszy i dosadniejszy przekaz. Każda z kart przedstawia inny obraz, który wyraża inne przesłanie i wartości. Cała talia symbolizuje życie człowieka. Pierwsza karta przedstawia głupca, a ostatnia cały świat.*

Talia stworzona przez Roberta Lichodziejewskiego liczy 78 kart, czyli dokładnie tyle ile powinna. Każda z nich, bez wyjątku, z tyłu ozdobiona została fioletowo różowym tłem, na którym rozrysowano różnego rodzaju kwiaty. Kwiat znajdujący się w centralnym miejscu karty jest bardzo rozłożysty i wręcz hipnotyzujący. Przyciąga do siebie człowieka i zachęca do sięgnięcia po talię. Całe opakowanie, choć nie małe, zgrabnie mieści się w dłoni. Dzięki temu swobodnie można karty potasować i rozłożyć, bez obawy, że któryś z „obrazów przyszłości” przez przypadek się wyśliźnie.

Samo wykonanie kart nie pozostawia wiele do życzenia. Zostały one wydrukowane na dość twardym papierze, co zapewnia im przyzwoitą trwałość. Oczywiście nie są one niezniszczalne, ale im bardziej spracowane karty, tym lepiej się z nich korzysta – takie przynajmniej jest moje zdanie. Każdy obraz uwieczniony na 78 kartach, przedstawia inną postać i sytuację, którą wytrawny tarocista potrafi właściwie odszyfrować. Każdy element znajdujący się na licu karty ma znaczenie. I buty, które dana postać przyodziała, i wyraz twarzy, i otoczenie. Nic nie zostało umieszczone na karcie od tak, by zająć niezagospodarowane miejsce. Sama grafika jest przyjemna dla oczu, kolory są dobrze dobrane, a całość ładnie skomponowana. Nawet bez większej wiedzy na temat tarota, łatwo się zorientować, które karty należą do jednej grupy i stanowią większą całość. Poszczególne elementy często znajdują się na kolejnych kartach. W takim wypadku nigdy nie różnią się one od siebie i od razu przykuwają uwagę. Dzięki temu łatwiej je rozpoznać i zapamiętać ich znaczenie.

Całość znajduje się w tekturowym opakowaniu, które w zasadzie jest jedyną wadą tej talii. Już po kilkukrotnym rozpakowaniu talii pudełko nosi wyraźne ślady użytkowania, łatwo więc wyciągnąć wniosek, że nie wystarczy ono na długo. Do samego tarota nie mam jednak żadnych większych zastrzeżeń. Myślę, że osoby, które mają ochotę rozpocząć swoją przygodę z poznawaniem swojej i nie tylko swojej przyszłości, spokojnie mogą zacząć od nabycia tej właśnie talii. Polecam.



Za książkę dziękuję wydawnictwu Studio Astropsychologii

11 sierpnia 2012

MUST HAVE #10/2012

Kolejny tydzień i kolejna porcja nowości.
Dziś wyjątkowo, w sobotę :) Przy czym od razu ostrzegam, że skromniutki mamy nadchodzący tydzień (przynajmniej z mojego punktu widzenia :P)



Moja lista szaleństw - Magdalena Lewecka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 13.08.2012


Marta ma prawie trzydzieści lat, gdy razem ze swoim facetem podejmują decyzję o rozstaniu. Czy na pewno słuszną? Po kilku tygodniach nie jest już tego taka pewna. Jak poradzić sobie z tęsknotą za byłym ukochanym, z lękiem przed staropanieństwem i samotnością? Podczas babskiego wieczoru z najlepszą przyjaciółką dziewczyna wpada na genialny pomysł - postanawia zrealizować wszystkie szaleństwa, których nigdy w życiu nie popełniła, bo-była-w-związku. Tworzy więc ich listę. W jakie tarapaty wpadnie Marta? Czy u jej boku pojawi się kiedyś książę z bajki, czego od lat życzy sobie babcia, osoba zdecydowanie nietuzinkowa?

Moja lista szaleństw to zabawna opowieść o tym, czego na pewno nie należy robić, będąc singielką z odzysku, i o tym, że życie nie kończy się po rozstaniu...



Gordon Ramsay. Na samym szczycie - Neil Simpson
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 17.08.2012


Grodon Ramsay jest obecnie jednym z najbardziej interesujących szefów kuchni i bez wątpienia należy do pierwszej ligi gastronomii. Jego zadziwiający talent, imponująca osobowość i to, że zawsze pewnie stoi na nogach zaprowadziły go tam, gdzie jest - czyli na szczyty - i zjednały mu tysiące fanów na całym świecie. Jego programy telewizyjne, takie jak "Koszmary kuchenne Ramsaya", czy "The F Word" ściągają przed ekrany tysiące widzów, którzy nie mogą się napatrzyć na tego kipiącego energią, elokwentnego czarodzieja garnka i patelni. Co kryje się za postacią tego kucharza w białym fartuchu, jak udało mu się wspiąć na wyżyny?

Multimilioner przed trzydziestką, Ramsay jest dziś równie ambitny, jak w czasach, kiedy był nastolatkiem. W wieku 18 lat był zawodowym piłkarzem w drużynie Glasgow Rangers. Kontuzja kazała mu zejść z boiska i przenieść się do kuchni, gdzie na zawsze zostawił swój ślad. Żongluje czasem i naciąga dobę jak gumę, przenosząc się z jednej do drugiej między swoimi restauracjami, jego dzień pracy to pełne 18 godzin, gdzieś tam jeszcze udaje mu się zmieścić uczestnictwo w programach telewizyjnych, jako oddanemu mężowi i ojcu znaleźć czas dla żony i dzieci, nie mówiąc już o bieganiu w maratonach!

We wszechstronnej biografii czytamy o całym życiu Gordona Ramsaya, począwszy od blokowisk Glasgow i sielskich krajobrazów Stratfordu, aż do najbardziej wykwintnych i najdroższych restauracji świata. Dowiemy się również, jak Gordon uporał się z pomówieniami, które zagroziły rozdarciem jego świata i zniszczeniem imperium kulinarnego, które budował z takim mozołem.
Niekiedy śmieszna, niekiedy wzruszająca, biografia Ramsaya odkrywa sekrety i tragedie, które pomogły zbudować postać, wśród innych w swoim pokoleniu odnoszącą największe sukcesy.


I co wy na to?

10 sierpnia 2012

Jak z bajki („Skarbiec Baśni Świata” Louise Coulthard)

„Skarbiec Baśni Świata” Louise Coulthard
Ilustracje: Melissa Webb, Anton Petrov, Omar Aranda, Suzie Byrne i inni
wyd. Wilga
rok: 2011
str. 192
Ocena: 5,5/6



Książek dla dzieci, tak samo jak zbiorów różnych baśni i przypowieści jest na rynku wydawniczym chyba najwięcej. Na każdym kroku natknąć można się to na wznowienia, to na zupełnie nowe zbiory. Nie zawsze łatwo, na przykład jedynie na podstawie okładki, bo książka jest opakowana, wybrać pozycję, która będzie odpowiadała naszym wymaganiom. Dlatego też zdecydowałam, że od czasu do czasu będę przybliżać niektóre z pozycji pojawiających się na rynku wydawniczym.

Skarbiec Baśni Świata, wydany przez wydawnictwo Wilga w 2011 roku robi wrażenie, przede wszystkim oprawą i grafiką widniejącą na obwolucie. Książka przyciąga wzrok nie tylko dzięki zastosowaniu pięknych kolorów i cudownych obrazów wyrwanych z fragmentów bajek, ale i miękkością samej okładki. Złote litery, zastosowane przez grafika w tytule zbioru sprawiają, że książka ma to coś, co jest potrzebne, by została zauważona na półce. Na tę pozycję niewątpliwie nie da się nie zwrócić uwagi. Jednak piękna i przyjemna w dotyku okładka to nie wszystko, czego wymaga się od książeczki dla dzieci. Niewątpliwie Skarbiec baśni świata można zaliczyć również do pozycji trwałych. Kartki są lekko usztywniane i dobrze dobrane. Dzięki temu piękne Ilustracje na nich zamieszczone, wyglądają jeszcze lepiej – jeśli to w ogóle możliwe. Jednak do najważniejszych zalet tej pozycji nie należy ani okładka ani papier. Szczególnie istotna jest sama zawartość, oraz piękne ilustracje autorstwa Melissy Webb, Antona Petrov’a, Omara Aranda, Suzie Byrne i wielu innych kreślarzy. W książce znaleźć można skrócone i często odmienione wersje takich bajek jak Kot w butach, Mała syrenka, Cudowna lampa Aladyna, Tomcio Paluch czy Piękna i Bestia. W sumie w zbiorze zamieszczono osiem – według autora najbardziej znanych i lubianych – bajek wszechczasów. Każda z nich zobrazowana została licznymi grafikami, które niejednokrotnie są ważniejsze i trafiają do dziecka szybciej niż sam tekst. Na szczególną uwagę zasługuje sam początek zbioru, oraz kilka stron z jego zakończenia. Na wstępie znajdziemy stronę, na której, w piękną ramkę, wkomponować można dane właściciela danej pozycji. Taka personalizacja jest nie tylko praktyczna ale i bardzo fajna. Dziecko może zaznaczyć swój ślad w książce, będzie to niewątpliwie pamiątka na lata. Na samym końcu Skarbca baśni świata znajduje się obszerny przypis od autora, dotyczący wszystkich zawartych w zbiorze bajek. Z tego opisu dowiedzieć można się wielu, zwykle nieznanych informacji, dotyczących danej przypowieści. Skąd pomysł na tę bajkę, kto pierwszy ją spisał, skąd pochodzi, jakie było jej pierwotne zakończenie, jaki morał za sobą niesie. Jest to rzeczywista skarbnica wiedzy. I właśnie ze względu na to niezwykłe zakończenie warto posiąść tę książkę. Będzie ona pięknym prezentem nie tylko dla maluszka, któremu pomoże przede wszystkim w rozwoju wyobraźni, ale i dla starszego dziecka, które dzięki niej pozna historię zasłyszanych wcześniej bajek.

Skarbiec baśni świata zdecydowanie warto polecić. Książka jest nie tylko pięknie wykonana, zilustrowana, ale i przemyślana. Ozdobi ona biblioteczkę małego czytelnika i, najpewniej, zachęci go w przyszłości do sięgania po książki. Warta zakupu i przeczytania.

A na koniec odrobina pięknej grafiki:














Za książkę dziękuję wydawnictwu Wilga

9 sierpnia 2012

Żona 22 - nowe dziecko Wydawnictwa Otwarte

Ja na tę książkę czekałam od miesięcy. A wy?

Poniżej info od wydawcy na temat Żony 22 autorstwa Melanie Gideon.


Czy wiesz co robi Twoja żona gdy jej nie widzisz? Tajemnica to najsilniejszy afrodyzjak na świecie.


Książka sprzedana do 30 krajów, przetłumaczona na 26 języków. 
Prawa do ekranizacji wykupiło Working Title Films, które odpowiada m.in. za "To właśnie miłość", "Dziennik Bridget Jones", "Cztery wesela i pogrzeb" oraz "Szpiega".
Pierwsza książka pokazująca relacje międzyludzkie w erze Facebooka.
Współczesna, dojrzała wersja Bridget Jones.
Dowcipna, świetnie napisana, skłaniająca do refleksji.
Doskonała na długie upalne dni, gdy potrzebujemy czegoś lekkiego i orzeźwiającego.



O książce


Czasami gdy loguję się do komputera, czuję się jak hazardzista siedzący w kasynie. Ogarnia mnie uczucie ekscytacji pomieszanej ze zniecierpliwieniem, mam wrażenie, że wszystko może się zdarzyć.






Wkraczam w swój sekretny świat, bez sikającego psa, dorastających dzieci i męża, z którym po 20 latach małżeństwa mamy sobie coraz mniej do powiedzenia.



Dawno, dawno temu ja i mój mąż co wieczór przed zaśnięciem leżeliśmy w łóżku i zamiast zamieszczać posty na Facebooku, rozmawialiśmy.

Muszę przyznać, że brakuje mi tego... 

Żona_22

"Żona 22" to pełna emocji opowieść o Alice Buckle - żonie, mamie dwojga nastolatków i entuzjastce Facebooka. Kiedy Alice decyduje się wziąć udział w anonimowym internetowym badaniu na temat małżeństwa w XXI wieku, nie podejrzewa, jak bardzo odmieni to jej życie. Odpowiadając na pytania z kwestionariusza, jako Żona_22, zaczyna się zastanawiać, czy wciąż kocha męża, czy warto było zrezygnować z kariery, by zająć się dziećmi i domem, i czy jest szczęśliwa. Na dodatek ulega fascynacji tajemniczym Asystentem_101..


"Żona 22" to poruszająca historia o poszukiwaniu bliskości w dzisiejszym świecie. Opowieść, która przywraca wiarę w szczęście, wzrusza i pozwala dostrzec to, co naprawdę ważne.



To jak, zainteresowani ?

Recenzja miesiąca lipca - wyniki (konkurs Syndykatu)

Rozstrzygnięty został konkurs na recenzję miesiąca lipca organizowany przez Syndykat Zbrodni w Bibliotece. Wyniki znaleźć możecie TUTAJ

Przy okazji przypominam, że nieustannie trwa nabór do syndykatu.

Wystarczy napisać maila na adres syndykat@zbrodniawbibliotece.pl 

Każde zgłoszenie zostanie rozpatrzone.

Więcej o Syndykacie znajdziecie TU

8 sierpnia 2012

Granice zdrowego rozsądku („Co zrobisz, gdy umrę?” Nicci French)

„Co zrobisz, gdy umrę?” Nicci French
wyd. Książnica (Grupa Publicat)
rok: 2012
str. 320
Ocena: 3,5/6



Co chwilę, nawet teraz, umierają ludzie. Setki, jeśli nie tysiące. O większości z nich zwykle się nie dowiadujemy. Nie mamy pojęcia, że coś gdzieś tam, hen, hen daleko od nas, ktoś zginął śmiercią bardziej lub mniej tragiczną. Dopiero gdy tragedia dotyka nas bezpośrednio zaczynamy się zastanawiać, analizować i, co tu dużo ukrywać, przeżywać na swój sposób to, co się wydarzyło. Nieraz kroki podejmowane przez nas, są zupełnie nielogiczne i nie znajdujące uzasadnienia w normalnych warunkach. Rozpacz jednak rządzi się swoimi prawami i to one dyktują to, jak zachowa się dana jednostka w takiej, a nie innej sytuacji.

Trzydziestoczteroletnia Eleanor Falkner, żona Grega Manninga, jest bardzo szczęśliwą kobietą. Wraz z mężem już od jakiegoś czasu usilnie starają się o potomstwo, mieszkają w nowym domu, urządzają się. Jedno za drugim wskoczyłoby w ogień i oddało życie, by to drugie mogło trwać nadal. Otoczenie postrzega ich jako parę idealną i to nie bez powodów. Zarówno Greg, jak i Ellie mają taki właśnie stosunek do swojego związku. Do owej perfekcji brakuje tylko dziecka, oboje jednak mają nadzieję, że wkrótce uda im się powiększyć odrobinę tę ich niewielką jednostkę społeczną. Wszystko układa się jak najbardziej po ich myśli, aż do dnia, w którym ich wspólna egzystencja zostaje brutalnie przerwana. We wspólnym domu rozbrzmiewa niespodziewanie stukot oznaczający pukanie. Ellie na nikogo poza Gregiem nie czeka, a on przecież posiada klucze do drzwi. Przez głowę kobiety przebiegają setki myśli, dochodzi jednak do wniosku, że mąż najpewniej, najzwyczajniej w świecie zapomniał kluczy. Rusza więc pewnie do drzwi, otwiera je i… jej oczom ukazuje się obraz, który nie przyszedł jej do głowy nawet w najgorszych snach. Na progu stoją dwie kobiety, a w zasadzie dwie policjantki, które po pospiesznym wylegitymowaniu kobiety oznajmiają, że Greg uległ wypadkowi. I że bardzo im z tego powodu przykro. Przykro im, bo ten idealny mąż, wspaniały facet, dla którego żona właśnie gotowała ryż, już więcej nie przejdzie progu swojego domu. Bo zginął. Spłonął. Do tego nie sam. Wraz z nim, w samochodzie, znaleziono ciało niezidentyfikowanej kobiety. Tak właśnie rozpoczyna się powieść duetu autorskiego występującego pod pseudonimem Nicci French. Jak akcja potoczy się dalej? Czy Eleanor pogodzi się ze śmiercią męża? Czy tajemnicza kobieta okaże się kimś ważnym? Czyżby idealne małżeństwo było jedynie fikcją? Czy Greg prowadził drugie życie? A może rozwiązanie zagadki znajduje się w zupełnie innym niż wszyscy myślą miejscu? By się tego dowiedzieć należy przeczytać książkę Co zrobisz, gdy umrę.

Choć powieść miała swoją premierę już dość dawno temu dopiero teraz udało mi się po nią sięgnąć. Nieustannie przekładałam ją z miejsca na miejsce i odkładałam jej lekturę na „lepszy czas”. W końcu, jak mogłoby się wydawać, nadszedł on i rozpoczęłam lekturę. Historia Ellie, sama w sobie, jest bardzo pasjonująca i człowiek słuchając (czytając) o tym, jakie wydarzenia mają miejsce w jej życiu, chce wiedzieć, jaki to wszystko będzie miało finał. Tak to wygląda w ogóle. Szczegół nie jest jednak już taki ciekawy. Powieść napisana została w dość specyficzny sposób. Jej zdecydowana większość to zapis odczuć, przeżyć i przemyśleń dziewczyny. I to nie w ogólnikach, ale w każdym, nawet najmniejszym szczególe. Z książki dowiadujemy się nie tylko o tym, że Elleaonr popadła w obłęd i koniecznie musi dowiedzieć się, co tajemnicza kobieta robiła w samochodzie jej męża. Autorzy opisują każdy element z „nowego” życia kobiety, w tym to co dokładnie kupiła w sklepie z warzywami, co ubrała, jak ma brudno w domu i jak jej źle samej. Przypuszczam, że niejedna osoba będąca w takiej sytuacji, w jakiej znalazła się Ellie, postępowałaby i myślała bardzo podobnie jak ona. Nie jestem jednak przekonana, że istnieje na świecie wiele osób, które w takich szczegółach chciałyby poznać życie zrozpaczonej kobiety. Ja do takich osób niestety się nie zaliczam.

Książkę czyta się mozolnie. Zdecydowana przewaga opisów i wewnętrznych monologów nad akcją i dialogami nie ułatwia lektury. Miejscami czytelnik zastanawia się, czy autorzy faktycznie mieli zamiar napisać książkę w ten sposób, czy też próbowali rozbudować fabułę i w trakcie tego zabiegu zbytnio skupili się na opisach. Nie wątpię jednak, że znajdzie się wiele osób, którym owa powieść przypadnie bardziej do gustu niż mnie. Sama intryga zawiązana w powieści jest bardzo interesująca i ze względu na nią warto przeczytać tę pozycję. Bo otrzymane zakończenie naprawdę jest niespodziewane.

Książka raczej dla osób lubiących powieści psychologiczne, pełne przemyśleń bohaterów i ich wewnętrznych dylematów. Osobom lubiącym tego typu lektury polecam Co zrobisz, gdy umrę?.

Za książkę dziękuję Grupie Publicat
 Baza recenzji Syndykatu ZwB