30 czerwca 2012

MUST HAVE 4/2012

W planach było zaprezentowanie zapowiedzi dziś rano. Ale w międzyczasie do głowy zawitała mi pewna koncepcja... i przygotowałam zapowiedzi ze znanych mi wydawnictw na cały miesiąc... potem podzieliłam na tygodnie... no i zeszło mi się trochę. Ale oto efekty. Zapowiedzi na przyszły tydzień :) Oczywiście takie, które ja chętnie bym przeczytała :)


Zaproszenie na morderstwo - Carmen Posadas
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 04.07.2012


Grupka przyjaciół na jachcie, tajemnicze morderstwo, wszyscy są podejrzani, bo każdy z nich miał motyw… Sytuacja jak z klasycznym kryminale, gdyby nie fakt, że być może zamordowana Olivia sama to wszystko ukartowała! Czy rzeczywiście można być aż tak perfidną osobą i dać się zabić, żeby dokonać zemsty na nielubianych znajomych? Zagadkę spróbuje wyjaśnić Agata, siostra Olivii, wielbicielka powieści detektywistycznych. Ale czy przypadkiem i ona nie jest nieświadomym niczego elementem wyrafinowanej gry swojej siostry? I czy wskazanie mordercy to na pewno właściwe zakończenie?




Księżniczka Burundi – Eriksson Kjell
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 05.07.2012


Uppsala, grudzień. Zima uderzyła w całą mocą. Berit Jonsson krąży niespokojnie po pokoju, wygląda przez okno, wypatrując męża w szybko zapadającym zmroku. Jest wieczór, John powinien już dawno być w domu...
Następnego ranka w śnieżnej zaspie zostaje znalezione ciało – zmasakrowane i okrutnie okaleczone. Policja rozpoznaje Johna Jonssona, znanego także jako Mały John. Dawniej niejednokrotnie miewał konflikty z prawem, potem jednak się zmienił – dzięki Berit: założył rodzinę, znalazł pracę, i z pasją oddawał się swojemu hobby: hodował tropikalne ryby akwariowe. Może i nie był aniołem, ale czym zasłużył sobie na tak straszliwą śmierć? Co ukrywał przed swoimi najbliższymi? I czy jego żona, syn i brat wiedzą coś, co może pomóc rozwiązać zagadkę? Jedno jest pewne: Johna zabił ktoś, kto nienawidził go z całego serca…
Policja angażuje się w śledztwo, ale wszystkie tropy zawodzą. Inspektor Haver zwraca się o pomoc do komisarz Ann Lindell. Ann niechętnie włącza się w śledztwo: jest na urlopie macierzyńskim, opiekuje się synkiem sama i właśnie zbliżają się święta... Sądzi jednak, że to prosta sprawa. Ale im bardziej się w nią zagłębia, tym więcej napotyka pytań. Nie tylko John miał swoje tajemnice, a zagadka brutalnego zabójstwa sięga w przeszłość - jego i jego rodziny…


Jak makiem zasiał - Anna Trojan
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 05.07.2012


Wszystkie ślady prowadzą do pobliskiego szpitala dla obłąkanych...
Mazowsze, koniec XIX wieku. Spokój niewielkiego miasta burzą mrożące krew w żyłach wypadki na cmentarzu. Pod osłoną nocy, w miejscu gdzie chowano ofiary cholery i ubogich z przytułku, ktoś rozkopuje groby i okalecza zwłoki. Działaniami policji kieruje doświadczony komisarz Połżniewicz. Mimo wzmożonych wysiłków „oprawca” długo pozostaje nieuchwytny. Dodatkowo pojawia się sprawa zniknięcia Adeli, córki rzeźnika, a niedługo potem osiemnastoletni student popełnia samobójstwo. Komisarza niepokoi dziwna koincydencja wszystkich wydarzeń. Tymczasem śledztwo w sprawie zbezczeszczenia ciał – zamiast zmierzać ku końcowi – poważnie się komplikuje. Wszystkie ślady prowadzą do szpitala dla obłąkanych, gdzie dzieją się przerażające rzeczy. Wkrótce pada kolejny trup. Tym razem chodzi o zabójstwo. Wydaje się jasne, że zbrodnia związana jest z profanacją grobów. Najwyraźniej, ktoś zdesperowany gotów jest mordować, by ukryć prawdę.
Tytuł „Jak makiem zasiał” nawiązuje nie tylko do popularnego powiedzenia, oznaczającego martwą ciszę, ale też do dawnego zwyczaju – sypania maku do trumny osób podejrzewanych o to, że mogą straszyć po śmierci…
Anna Trojan


Liane Moriarty - A teraz śpij
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 05.07.2012


Książka o granicach, które przekraczamy z miłości. O mrocznych obszarach między dobrem a złem i o tym, że każdy z nas może się obsesyjnie zakochać.
Ellen O’Farrell doskonale zna i rozumie ludzkie słabości. Jest hipnoterapeutką i pomaga innym radzić sobie z rozmaitymi problemami – od nałogów po życiowe fobie. Kiedy więc zakochuje się w mężczyźnie, którego nęka była dziewczyna, jest bardziej zaintrygowana niż przestraszona. Dlaczego inteligentna, elegancka kobieta miałaby się w ten sposób zachowywać? Ellen chciałaby ją poznać, by znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie wie jednak, że już się to stało. Okazuje się, że Saskia od pewnego czasu korzysta z terapii w gabinecie Ellen. Wkrótce losy obu kobiet zwiążą się w zaskakujący sposób.


Coś Was zainteresowało?

29 czerwca 2012

Poszukiwana, poszukiwany… („Pułapka zza grobu” Dennis Lehane)


„Pułapka zza grobu” Dennis Lehane
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2011
str. 328
Ocena: 4,5/6


Zdarza się Wam przeczytać drugi raz tę samą książkę… przez przypadek? Bo nie chodzi mi o sytuację, w której rozmyślnie wracacie do interesujących Was powieści. Ja właśnie coś takiego przeżyłam. Zorientowałam się dość szybko, choć początkowo myślałam, że może oglądałam film nakręcony na podstawie tej książki… albo mam bardzo wybujałą wyobraźnie. Ale kiedy zaczęłam zgadywać jak potoczy się dalej akcja i ani razu się nie pomyliłam, to już wiedziałam, że musiałam Pułapkę już czytać. Teraz już nawet wiem, mniej więcej, kiedy to było i powiem Wam, że minęły od tamtego czasu długie lata. Nie myślcie jednak, że poddałam się, odłożyłam książkę na bok i piszę recenzję opartą na wspomnieniach, co to to nie. Nie potrafiłam się od tej książki się oderwać, przez co zarwałam noc. A już ją przecież kiedyś czytałam. To chyba najlepsza rekomendacja powieści, prawda? Jeśli chcecie dowiedzieć się o niej czegoś więcej, zapraszam do przeczytania poniższego tekstu.

Angela Gennaro i Patrick Kenzie już od kilku dni wiedzieli, że coś się święci. Ewidentnie w powietrzu wisiało jakieś wydarzenie i to ni mniej ni więcej, tylko dotyczące ich personalnie. Gdy pod domem zauważyli przyglądającego się im mężczyznę w różowej koszuli i meloniku, wiedzieli, że to nie wróży nic dobrego. Co prawda mężczyzna następnego dnia pozbył się rzucającej się w oczy koszuli, nie zrezygnował jednak z nakrycia głowy. Para postanowiła sprawdzić, czy faktycznie ów mężczyzna podąża ich śladem, w związku z czym rozdzielili się. To właśnie wtedy odkryli, że śledzi ich nie jedna, a dwie osoby. Tak poznali Baniaka i Frankensteina. Niestety na śledzeniu się nie skończyło, bo nagle, po pierwszej formalnej konfrontacji, zrobiło się cicho i ciemno, a potem boleśnie. Po tym niewielkim „przestoju” Angela i Patrick obudzili się w nieznanym im miejscu, na czarnej kanapie, ze związanymi na plecach rękami. Nie musieli długo zastanawiać się, dlaczego tu trafili. Wkrótce ich porywacz sam się przedstawił, przy okazji ujawniając do czego są mu potrzebni. Jak się okazało, w taki dość brutalny sposób sprowadził ich do siebie miliarder Trevor Stone. A byli mu po prostu niezbędni. Cztery tygodnie wcześniej zaginęła córka Trevora, Desiree. Do jej odnalezienia wynajęty został najlepszy prywatny detektyw w Bostonie (o ile nie w całych Stanach Zjednoczonych) Jay Backer, mentor Patricka. Niestety początkowo jego poszukiwania nie przyniosły żadnego rezultatu, a gdy w końcu wpadł na trop dziewczyny – sam zniknął. To i, trzeba przyznać, niebagatelna kwota, którą proponuje im za odnalezienie Desiree Trevor, powoduje, że para detektywów decyduje przyjąć to zlecenie, mimo tego że przez kilka ostatnich miesięcy stronili od wykonywania swojego zawodu. Gdzie doprowadzą ich codzienne raporty Jay’a, składane do czasu jego zniknięcia Stone’owi? Jak Angela i Patrick poradzą sobie z tą sprawą? Czy uda im się odkryć, co stało się z Desiree i gdzie podział się Jay? A może… nic co na początku wydawało się takie oczywiste, nie jest prawdą? Czy sprawdzi się tu zasada, że wszyscy kłamią? Czy ktokolwiek ma jeszcze honor, a jeśli tak, to czy będzie go miał dalej na końcu powieści? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie przeczytać powieść Dennisa Lehana, zatytułowaną Pułapka zza grobu, będącą trzecią częścią cyklu o prywatnych detektywach – Angeli i Patricku.

Książka zdecydowanie pozostaje w pamięci czytelnika, przede wszystkim dlatego, że rozwija się w takim, a nie innym kierunku. Przeciętny czytelnik (tak mi się przynajmniej wydaje) nie od razu zrozumiałby, o co tak naprawdę chodzi w tej powieści. Bo tu, w Pułapce zza grobu czarne jest białe, a góra jest na dole. Nic nie jest takie, jakim powinno być. Tytułową pułapkę zastawia osoba, po której absolutnie byśmy się tego nie spodziewali. Jedno wielkie szaleństwo, ale wciągające, interesujące, a miejscami nawet paraliżujące. Książka ma już ładnych kilka lat, wciąż jednak wydaje się być powieścią aktualną. Czytając ją człowiek nie odnosi wrażenia, jakby przeniósł się do zamierzchłych czasów. Całość wydaje się autentyczna, a każda opisana przez autora scena zapada głęboko w pamięci. Poszukiwania, pościgi, włamania. Walki wręcz, strzelaniny, przesłuchania. Dużo napięcia, akcji i niepewności o to, co będzie dalej, bo… czy faktycznie dobrze pamiętam tę książkę? Tego wszystkiego dostarcza Pułapka zza grobu. Powieść polecam wszystkim wielbicielom kryminałów i sensacji. Zdecydowanie warto przeczytać tę pozycję.

Za książkę dziękuję Księgarni Matras :)
 Baza recenzji Syndykatu ZwB

28 czerwca 2012

Milion książek na lato - jedyna taka akcja w Weltbildzie


Dziś mam dla Was specjalną informację od Księgarni Weltbild. Myślę, że warto skorzystać :D

Milion książek na lato po 9, 90zł – ruszyła kampania promocyjna Weltbild Polska.

Milion książek po 9,90zł to hasło przewodnie największej książkowej promocji tego lata. Kampania rozpoczęta 27.06 potrwa do 25.07, obejmuje wszystkie kanały sprzedaży firmy Weltbild – katalog wysyłkowy, sklep internetowy Weltbild.pl oraz sieć księgarń.

Ponad 2000 tytułów, łącznie milion egzemplarzy książek w atrakcyjnych cenach przygotował Weltbild w ramach trwającej kampanii. Działania promujące czytelniczy wizerunek marki są jednocześnie akcją rekrutacyjną mającą na celu pozyskanie nowych klientów Weltbildu. Oferta obejmuje szeroki wachlarz tematyczny książek, w którym znajduje się zarówno lekka beletrystyka, poradniki i ambitna literatura z najwyższej półki. Dzięki temu każdy z czytelników będzie mógł znaleźć dla siebie atrakcyjne pozycje.

- Słuchamy naszych klientów, by móc wyjść naprzeciw ich potrzebom, dlatego dajemy im to, czego oczekują - dobrą literaturę w przystępnych cenach. Promocja jest przygotowana na duża skalę, ograniczona w czasie, jesteśmy przekonani, że przyciągnie uwagę konsumentów i będzie skuteczna. Wierzymy, że dzięki takim działaniom pośrednio wychowujemy również przyszłych czytelników, którzy rozsmakują się w czytaniu i wrócą do nas ponownie – mówi Paweł Wojciechowski, Dyrektor Marketingu Weltbild Polska.

Jarosław Kret, dziennikarz, autor książek „Moje Indie” i „Mój Egipt” na pytanie, dlaczego podczas wakacji należy czytać trzy razy więcej niż normalnie, odpowiada z humorem:

- Dlatego, że mamy więcej czasu niż normalnie, dlatego, że nie trzeba się męczyć siedząc przed telewizorem, dlatego, że w końcu można się oderwać od komputera i dlatego, że jest tyle świetnych książek do przeczytania, że aż szkoda ich nie przeczytać!

To lato z pewnością należeć będzie do książek, a o walizki zapakowane dobrą lekturą zadba Weltbild!

27 czerwca 2012

Pewnego razu w Charlotte („Z krwi i kości” Kathy Reichs)


wyd. Sonia Draga
rok: 2012
str. 360
Ocena: 4,5/6


Na możliwość przeczytania (z czystym sumieniem) powieści autorstwa Kathy Reichs czekałam bardzo, bardzo długo. Mimo posiadania w prywatnych zasobach kilku książek jej autorstwa, dotychczas niedane mi było sięgnąć po którąkolwiek z nich. Sumienny czytelnik, zagnieżdżony głęboko we mnie, tak już niestety ma, że zawsze przedkłada lektury obowiązkowe ponad te, które goszczą w mojej biblioteczce z czystej chęci posiadania ich. W ciągu ostatniego roku żmudnie gromadziłam kolejne części przygód dzielnej i niesamowicie mądrej antropolog klinicznej Temperance Brennan. Moja pasja nie wzięła się oczywiście znikąd. Kiedy w 2007 roku jedna z polskich telewizji rozpoczęła emisje kręconego już od dwóch lat, amerykańskiego serialu Kości, nie mogłam się opanować i musiałam zacząć go oglądać. Jak dla mnie był to strzał w dziesiątkę. Utalentowana pani antropolog, może odrobinę zakręcona i zdecydowanie nieżyciowa i sympatyczny agent FBI, kupili moją wierność już w pierwszym obejrzanym przeze mnie odcinku. Od tamtej pory wiernie śledzę kolejne przygody tej dwójki i zawsze wyczekuję informacji, czy kolejny sezon zostanie nakręcony. Już podczas emisji tego pamiętnego dla mnie odcinka wiedziałam, że cały serial oparty został o serię książek autorstwa Kathy Reichs i że koniecznie muszę ją przeczytać. Nie spodziewałam się jednak, że sięganie po nią będzie takie… odległe w czasie. Jednak koniec końców, po przeszło pięciu latach, udało mi się pozyskać egzemplarz recenzencki Z krwi i kości i zgłębić go od początku do końca. Dziś już wiem, że zdecydowanie za długo zwlekałam.

Temperance Brennan, pani antropolog kliniczny, która właśnie wróciła z roboczego urlopu na Hawajach nigdy nie może się nudzić. Zaraz po powrocie wpada w wir pracy, który zmuszą ją do zdwojonego wysiłku i to zarówno psychicznego jak i fizycznego. Kobieta po „urlopie” nie zdążyła się nawet dobrze przywitać z kotem, a już musi pędzić do swoich zawodowych obowiązków. Zaraz po odwiedzeniu piaskowni, w której Tempe poszukiwała niezbędnych do identyfikacji ciała zębów, zostaje wezwana do kolejnej sprawy. Tym razem policja eskortuje ją do pobliskiego wysypiska śmieci, które mieści się tuż przy słynnym torze wyścigowym Charlotte Motor Speedway. To tam, na jednej z już nieczynnych działek, przez zupełny przypadek odnaleziona została beczka, w której ktoś zaasfaltował ciało. Zadanie zbadania szczątek spada na Brennan, która zabiera się do tego niemal natychmiast po zawitaniu do instytutu. Podczas rutynowej autopsji nie odkrywa w zasadzie nic szczególnego. Na uwagę jednak zasługuje to, co wokół tego ciała zaczyna się dziać. Bo nagle pojawia się i FBI i człowiek, który twierdzi, że wie, kim jest odnaleziona osoba. Do tego pojawia się również tajemniczy mężczyzna, który wywiera dziwne naciski na szefa Tempe. Gdzie to wszystko doprowadzi główną bohaterkę? Jak potoczą się sprawy? Kim jest nieboszczyk? Czy to możliwe, by tak pochowane zwłoki nie były powiązane z jakąś wielką tajemnicą, najpewniej wagi państwowej? Czy Brennan uda się rozwiązać zagadkę tego nieboszczyka? Gdzie doprowadzą ją ciągle odkrywane wskazówki? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie przeczytać najnowszą powieść Kathy Reichs zatytułowaną Z krwi i kości.

Choć książka bardzo mi się podobała, widzę kilka szczegółów, które w moim wypadku zdecydowanie przemawiają na korzyść serialu. Są oczywiście również i elementy, które z wielką chęcią zobaczyłabym w telewizyjnej adaptacji. Zacznę jednak pokrótce od minusów książki w porównaniu  z serialem. Przede wszystkim miejsce pracy Tempe. W serialu mamy do czynienia z Instytutem Jeffersona, który znajduje się niemalże w centrum dowodzenia wszechświatem, czyli w Waszyngtonie. Jakoś zdecydowanie ta instytucja bardziej przypadła mi do gustu, niż biura medyka sądowego w hrabstwie Mecklenburg. Choć w książce zdecydowanie wyczuwa się, jak wiele dla tego biura robi Brennan, to jednak nie powala to na łopatki i nie sprawia, że czytelnik ma wrażenie, że na świecie nie ma lepszego antropologa. Ot, dobra, może nawet bardzo dobra specjalistka, pracująca sobie w jakimś bliżej nieokreślonym miejscu. Kolejną sprawą, dla mnie plasującą się bliżej minusa niż plusa jest to, że Tempe dość często w całej serii się przemieszcza (tego akurat dowiedziałam się czytając wywiad z autorką zamieszczony na ostatnich stronach Z krwi i kości). Z jednej strony to, że jest ona wzywana w różne części globu świadczy o jej pozycji na świecie, z drugiej nie przepadam za seriami wydawniczymi, w których muszę nieustannie zastanawiać się, gdzie tym razem los rzuci bohaterów. Jest jeszcze jedna kwestia, która może nie zirytowała mnie, ale zdziwiła. W książce Tempe jest tylko i wyłącznie antropologiem. Bada szczątki na zlecenie instytutu dla którego pracuje. Tymczasem już niemal od pierwszego rozdziału zaczyna śledztwo mające, jedynie początkowo, związek z ciałem, które badała główna bohaterka. W Kościach takie działanie jest uzasadnione, główna bohaterka działa niejako na zlecenie FBI, jest konsultantem, a w ostatnich sezonach również partnerką życiową wspomnianego agenta. Za każdym razem jej pracodawca oddelegowuje ją do danego śledztwa, przy którym pracują również inni pracownicy opłacani przez Instytut Jeffersona. W Z krwi i kości Tempe zaraz na początku odwiedzona zostaje przez mężczyznę, który twierdzi, że wie, kim jest ofiara. Opowiada jej historię sprzed kilkunastu lat i prosi ją o pomoc w udowodnieniu, że ma rację. Kobieta początkowo stawia opór, nie trwa on jednak długo. Sama zwraca się do policji z prośbą o udostępnienie pewnych informacji. Niemal nic jednak nie odbywa się oficjalnie. Dane przekazuje jej znajomy, który postanawia, że bez informowania swoich przełożonych, wznowi śledztwo sprzed lat. Kiedy on nie może już jej więcej pomagać pojawia się były policjant, który prowadził wspomniane wcześniej śledztwo przed laty. W pewnym momencie więc całość akcji odbiega już zupełnie od jakichkolwiek norm i zaczyna zakrawać o absolutną samowolkę. Pewnie gdybym nie była taką fanką serialu te rzeczy by mi nie przeszkadzały. I w sumie tu również mi nie wadzą, wydają się jednak… odrobinę dziwne i nierealne. Oczywiście w serialu spotykamy się z o wiele bardziej nierealnymi rzeczami, na przykład z urządzeniami wykorzystywanymi do tworzenia portretu dentata. Jednakże umotywowanie istnienia tych rzeczy jest o wiele lepsze niż uzasadnienie takiego, a nie innego zachowania głównej bohaterki książki. Jeśli chodzi o plus książki w zetknięciu z światem serialu, to jest nim przede wszystkim postać Tempe. W serialu Brennan jest geniuszem, wszystko jest dla niej albo czarne albo białe. Każda rzecz musi znajdować logiczne uzasadnienie i nieważne, czy ma ona związek z pracą czy z uczuciami. Dla Bones (przynajmniej do przedostatniego sezonu) uczucia to tylko chemia, buzujące hormony i tyle. Książkowa Temperance jest dużo bardziej ludzka. Ma kota, córkę, byłego męża i jego przyszłą żonę, która ewidentnie postanowiła zostać najlepszą przyjaciółką Tempe. Dziewczyna nie stroni od mniej lub bardziej poważnych romansów, które nie są dla niej jedynie zaspokojeniem fizycznej potrzeby. Książkowa Bennan czuje i chce znajdować się wśród ludzi jej bliskich. Bones aż do ostatniego sezonu, gdy jej życie stanęło w zasadzie na głowie, nie odczuwała nawet ułamka tych uczuć, które targają jej pierwowzór.

To tyle, jeśli chodzi o porównania. Przypuszczam, że gdyby nie serial, książka uzyskałaby w mojej skali co najmniej pięć punktów. Nie mogę się jednak zgodzić z opisem z obwoluty książki, z którego wyczytać możemy, że czeka nas pasjonujący thriller. Pasjonujący a i owszem, ale zdecydowanie kryminał i to nie taki, w którym za każdy róg wygląda się z wahaniem i obawą, że czaić się tam może morderca. Powieść jest wciągająca i logiczna, czytelnik ma pole do popisu w domyślaniu się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi, kto zabił i kto zginął. Z krwi i kości napisana jest przystępnym językiem, choć zdecydowanie zbyt dużo w niej zbędnych opisów, które są interesujące i pouczające, ale nie w takiej dawce. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest fajna i warto po nią sięgnąć. Polecam.

Za książkę dziękuję portalowi Duże Ka i wydawnictwu Sonia Draga
Baza recenzji Syndykatu ZwB 

26 czerwca 2012

Błąd :(

Dziś rano opublikowałam na blogu informację o promocji w Księgarni Gandalf. Niestety okazało się, że promocja na obniżone koszty wysyłki dotyczy jedynie newsletterowiczów. Zachęcam więc do zapisania się do newslettera Gandalfa i skorzystania z promocji :)

25 czerwca 2012

W matni („Nadzieja” Katarzyna Michalak)


wyd. Termedia
rok: 2012
str. 272
Ocena: 4,5/6


Jak nie drzwiami, to oknem…
Muszę przyznać, że zaopatrzenie się w Nadzieję, choćby na kilka dni, graniczyło niemal z cudem. W którą stronę bym się nie odwróciła i którymi drzwiami bym nie próbowała wejść w posiadanie tej książki, tak napotykałam mur, lub całowałam klamkę. Na szczęście na świecie są jeszcze dobre dusze, a w zasadzie siostry mentalne, które przeczuwając katastrofę wyciągają pomocną dłoń, dzierżąc w niej ową Nadzieję. Z Dolnego Śląska na Górny przecież nie tak daleko, w ekspresowym więc tempie weszłam w posiadanie najnowszej książki Katarzyny Michalak i… no cóż. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co było dalej, proponuję lekturę poniższego „sprawozdania”.

Lilę Borową a w zasadzie Lilianę Łapską poznajemy w dość… niezwykłych okolicznościach. I jeśli mam być zupełnie szczera, to przymiotnik „niezwykłe” jest w tym wypadku wyjątkowo delikatnym sformułowaniem. Lilka, w zapamiętaniu, wpada na most Poniatowskiego i zaczyna się pozbywać wszystkich rzeczy, które mogą tajemniczemu MU czy też IM wyjawić, gdzie kobieta w danej chwili się znajduje. I tak w czeluściach mroku znika laptop, komórka, karty chipowe, kredytowe i… nie, Liliana decyduje, że dowód, paszport i prawo jazdy zostawi. W końcu nie wiadomo, co może być jej już lada chwila potrzebne. Nie ma się co łudzić, ucieczka nie jest łatwą sprawą, szczególnie gdy ucieka się przed takim strasznym prześladowcą. Lilka oczywiście nie ma gotowego planu, uciekała w wielkim ferworze, w kilka chwil spakowała to, co wydawało jej się w danej chwili niezbędne i ruszyła przed siebie. Dopiero po tym wielkim oczyszczeniu, po swoistym spaleniu mostów zaczęła analizować sytuację i zdała sobie sprawę, że zupełnie nie wie co ma dalej robić. Każde miejsce, do którego może się udać, z góry skarze ją na klęskę. Wystarcza jednak chwila, kilka głębokich oddechów i dziewczyna zaczyna logicznie analizować sytuację, w której się znalazła. Wie, że ludzie z nią spokrewnieni na pewno jej nie pomogą. Są również tacy, którzy w dawnych czasach pomogliby jej bez chwili wahania, ale raczej nie teraz. Zbyt wiele mostów spaliła, za dużo razy trzaskała drzwiami i pokazywała na co ją stać. Gdyby tylko mogła… cofnąć czas. Wrócić do tych kilku chwil, w sumie może kilku dni, w ciągu których naprawdę była szczęśliwa. Gdyby los okazał się na tyle łaskawy i pozwolił jej naprawić to, co tak skrzętnie przez całe swoje życie niszczyła, może mogłaby być szczęśliwa? Może udałoby się jej ułożyć sobie życie? Może zyskałaby wybaczenie, dzięki któremu mogłaby wybaczyć sama sobie? Tak, to jest to. Dokładnie to. Liliana już wie, że nie musi się dłużej zastanawiać. Zdaje sobie sprawę, że droga, którą postanowiła podążyć może wcale nie doprowadzić jej do miejsca, w którym było jej tak dobrze. Wspomnienia się zacierają, bledną z biegiem lat, nie są już takie jak kiedyś. Dawniej przemierzane ścieżki we wspomnieniach są krótsze, bardziej kolorowe i zdecydowanie prostsze. Nie można się na nich zgubić, prowadzą prosto tam, do ukrytego za drzewami domu, do ostoi spokoju, do… Nadziei. Czy Lilou uda się odnaleźć krainę dziecięcej szczęśliwości? Czy dotrze na miejsce? Czy nie zgubi ją własna pewność siebie i przekonanie, że powrót będzie dziecinnie prosty? Co w trakcie drogi przydarzy się Lilianie? Jaką kobietą jest ona w rzeczywistości? Przed czym ucieka, co zostawia za sobą? Jak i przez kogo została ukształtowana? Jak wychowanie, które odebrała, odbiło się na jej dorosłym życiu? Jeśli chcecie dowiedzieć się tego wszystkiego koniecznie powinniście sięgnąć po najnowszą powieść Katarzyny Michalak, zatytułowaną nie inaczej tylko Nadzieja.

Ocenienie tej książki, wbrew pozorom, wcale nie jest prostą sprawą. Nadzieja jest pierwszą powieścią tej autorki, z która miałam okazję się zapoznać. Może takie pierwsze spotkanie powinno odbywać się w innych „okolicznościach przyrody”? Może na pierwszy rzut zawsze powinna iść książka, która gości już dłużej na rynku i z którą nie jedna, nie dwie, lecz setka osób miały okazję się zapoznać? Trudno stwierdzić. Ja na pewno nie żałuję, że przeczytałam Nadzieję, choć… no właśnie, żałuję tego, że jest jakiekolwiek „choć”. Bo chciałabym zacząć poznawanie autora od powieści, która nie zawiedzie mnie w żadnym względzie. Niestety jest mi to dane niezmiernie rzadko. Nie jest jednak tak, że książka w ogóle mnie zawiodła, co to to nie… ale wryło mi się w pamięć kilka elementów, które burzyły mi całość i które spowodowały obniżenie oceny, jaką chciałam wystawić powieści. Pierwszym takim elementem jest… początek. No może nie sam początek, bo ten akurat wybitnie przypadł mi do gustu, wywołał ciarki na całym ciele i spowodował, że chciałam jak najszybciej poznać dalsze losy Liliany. Odrobinę zawodu przeżyłam w chwilę później, gdy bohaterka, zamiast gnać do przodu i snuć opowieść o tym, czemu ucieka cofnęła się w czasie i zaczęła wspominać poprzednie ćwierćwiecze. Lektura pierwszych osiemdziesięciu stron niestety nie należała do najprzyjemniejszych. Trudno się jednak dziwić, skoro w domu Lili działo się bardzo źle. Owo „źle” jednak, zamiast zmobilizować dziewczynę do walki, albo sprowadzić ją na zupełne dno, stworzyło z niej… potwora. Bo inaczej się tego nazwać nie da. I teraz, po zakończonej lekturze, rozumiem dlaczego autorka skazała mnie na czytanie tej części powieści, ale nie wiem, dlaczego to musiało trwać aż tak długo. W zasadzie opowieść o latach wczesnego dzieciństwa Lili trwała przez jedną trzecią powieści. W tym czasie, poza poznaniem jej rodziny i przyjaciela, dowiedzieliśmy się jak główna bohaterka traktowana jest przez otoczenie. Autorka oszczędziła nam jednak szczegółów i w zasadzie skupiła się na opisaniu sielanki jaką wiodła Liliana u boku Alexa i jego cioci Anastazji. Z rzadka pani Michalak przypominała nam, że dziewczynka w domu traktowana jest jak worek treningowy. Temat ten został jednak jedynie zarysowany, chyba dlatego, by czytelnik nie stwierdził, że to powieść nie dla niego. Niestety, w związku z tym, mi ewidentnie w tej części czegoś brakowało, a ten nieustanny brak przyspieszał przymykanie się moich powiek. Z tego też powodu czytało mi się tę powieść wyjątkowo topornie, a przynajmniej ten przydługi wstęp. Przyszedł jednak taki moment, w którym autorka powróciła do tonu z pierwszych stron powieści i już wiedziałam, dlaczego koniecznie musiałam przeczytać tę książkę. Gdzieś od 88 strony zobaczyłam co może podobać się w powieściach pani Michalak i dlaczego posiada tak wielką rzeszę fanów (choć może to jednak nie jest powód? Wyczytałam gdzieś, że Nadzieja jest zupełnie inna niż pozostałe powieści autorki). W każdym razie kolejne strony i kolejne części książki to zupełnie inna bajka. Zaczyna się okres nastoletniego buntu, nasilenie kłamstw, robienie krzywdy sobie i bliskim. Niszczenie, niszczenie, niszczenie. Bohaterka zachowuje się miejscami jak wariatka. Zdaję sobie sprawę, że to celowy zabieg, że taką osobą miała Lila być. Ale wciąż nie mogę pojąć, co ból potrafi zrobić z człowiekiem.

Nadzieja jest połączeniem dramatu, powieści obyczajowej, powieści psychologicznej, bardzo delikatnego thrillera oraz romansu. Z tego też powodu zdecydowanie mogę zaliczyć ją do udanych lektur, takich, które zostaną w mojej pamięci na dłużej. Nie jest jednak, jak wspomniałam na początku – ideałem. Choć łączy w sobie tak wiele wątków, to jednak, mimo wszystko, wydaje mi się że należy jedynie do kanonu lektur kobiecych. Nie wiem czy wielu mężczyzn byłoby skłonnych przedzierać się przez gąszcz wspomnień i zastanawiać się, czy w danej chwili mamy do czynienia ze snem czy jawą, z przeszłością czy teraźniejszością. Nie mówię jednak, że absolutnie żaden mężczyzna nie znajdzie w niej czegoś dla siebie, bo tak na pewno nie jest. Jest to dość specyficzna powieść z zakończeniem, a przynajmniej próbą zakończenia, które spotyka się dość rzadko w tego typu powieściach. Jedno jest jednak pewne – wielu czytelnikom zapadnie ono w pamięć. Niestety autorka nie poszła w zaparte i nie zakończyła powieści w duchu tego, czego spodziewałam się po finiszowych stronach ostatniej części książki. Pani Michalak dała czytelnikom tej powieści dwa typy nadziei. Z jednej strony pokazała im dom, na którego cześć najpewniej nazwała tę książkę, z drugiej strony dała nadzieję na to, że nawet do najpodlejszych ludzi czasem uśmiecha się los. Ja jednak wolałabym bardziej ostateczne zakończenie, jakie zwykle ma miejsce w prawdziwym życiu. Na koniec wspomnę jeszcze, że pierwotnie bardzo podobał mi się tytuł tej książki. Tak było aż do momentu gdy odkryłam, że tytuł jest dwuznaczny, ale w bardzo banalny sposób. Niestety, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przestałam za nim (tytułem) przepadać. To w zasadzie byłoby tyle jeśli chodzi o Nadzieję. Zasadniczo książka mi się podobała i wydaje mi się, że jest warta polecenia. 

24 czerwca 2012

MUST HAVE #3/2012

Póki co twardo trzymam się mojego postanowienia, by co tydzień raczyć Was nowościami i zapowiedziami Wydawniczymi, o które u mnie będzie trudno lub w ogóle nie będę miała możliwości ich przeczytać. Albo tymi, za którymi nieustannie wyglądam :)

Studnia bez dnia - Katarzyna Enerlich
Wydawnictwo: MG
Data wydania: 27.06.2012

Jaką tajemnicę skrywa trzynastowieczna studnia w rzeźbiarskiej pracowni w Toruniu? Co łączy powtórny pochówek Mikołaja Kopernika z zadziwiającym odkryciem Marceliny? Czy wszyscy jesteśmy skazani na nieuchronność i w jaki sposób zmienia ona nasze życie? Co stanie się, gdy bułhakowska Annuszka rozleje olej… tym razem w naszym życiu?
Autorka, przędąc tę magiczną opowieść, zaprowadzi nas do istniejących miejsc, zapozna z ludźmi, których pierwowzory istnieją naprawdę. Pozwoli nam spacerować z jej bohaterami uliczkami Torunia, a podczas tego spaceru napotkamy wiele prawdziwych i fikcyjnych historii.
Martinus Teschner, toruński kupiec, wręczał swoim kochankom drogocenne pierścienie. Jeden z nich, legendarny i wyjątkowy, bo ozdobionym rubinem wydobytym z Gór Izerskich, stał się pretekstem do tej opowieści. Studnia bez dnia nie tylko wzruszy, ale i będzie trzymać Czytelnika w napięciu.

Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Data wydania: 12.06.2012

„Przeżyj wspaniały śródziemnomorski romans! Do śmierci będziesz to pamiętać...”

Sylwia i Kasia, świeżo upieczone maturzystki, wiele sobie obiecują po wakacjach na Sardynii. Słońce, plaża, egzotyczna kuchnia i do tego… przystojni wyspiarze. Raj!
Tymczasem już od pierwszej chwili wszystko idzie na opak. Sympatyczna pani, do której jadą, okazuje się szaloną, gadającą z duchami staruszką, zamiast luzu czeka je harówka od rana do nocy, miłosne przygody przydarzają się zawsze nie w porę, a otaczająca je rzeczywistość aż wibruje od różnych tajemnic.
Zagubione na brzegu rajskiej wyspy, dziewczyny szukają odpowiedzi na wiele pytań. Jak rozpoznać prawdziwą miłość? Dlaczego niektórzy są tak bezinteresownie wredni? Co sprawia, że życie na ziemi staje się czasem odblaskiem prawdziwego raju? I wreszcie: Czy to możliwe, że właśnie Sardynia jest zaginioną przed trzema tysiącami lat Atlantydą, jak sądzą lokalni patrioci?
Lekka i zabawna powieść dla młodych wiekiem i duchem Czytelniczek, które – jak bohaterki książki – z zaciekawieniem spoglądając na świat i ludzi poszukują wrażeń.

Dzika bestia - Josh Bazell
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 22.06.2012

Drugi thriller Bazella to skrzyżowanie Dr House'a na haju i Rodziny Soprano z odrobiną satyry politycznej

Seksowna, brutalna i obłędnie zabawna
Kontynuacja bestsellera Pokonać kostuchę
Niełatwo znaleźć pracę, gdy jest się ekszabójcą ściganym przez mafię... Dlatego doktor Pietro Brnwa raczej nie ma wyjścia i musi przyjąć ofertę ekscentrycznego milionera - ma towarzyszyć jako ochroniarz seksownej, nieco autodestrukcyjnej pani paleontolog podczas wyprawy, której celem jest wytropienie tajemniczego potwora z jeziora. Nawet jeśli to oznacza konfrontację z armią gangsterów, handlarzy narkotyków, typów spod ciemnej gwiazdy i... Sarah Palin!
Stawiając czoło starym i nowym demonom, doktor Brnwa kontynuuje swą wędrówkę przez życie w iście zawrotnym tempie i z wisielczym poczuciem humoru.
Josh Bazell studiował literaturę angielską i medycynę, obecnie jest rezydentem na University of California w San Francisco. Autor bestsellera Pokonać kostuchę, opublikowanego w 32 językach i uznanego przez "Time" za jedną z dziesięciu najlepszych powieści 2009 roku. HBO wykupiło prawa do serialowej adaptacji.

A jak alibi - Sue Graffon
Wydawnictwo: Buchmann
Data wydania: 13.06.2012

Nikki Fife wychodzi z więzienia po odbyciu kary za zamordowanie niewiernego męża. Laurence Fife, wzięty prawnik specjalizujący się w rozwodach, był znany z łóżkowych podbojów, którymi narażał się zdradzanej żonie, zmienianym jak rękawiczki kochankom i ich oszukiwanym mężom. Nikki, niewinnie osądzona, zatrudnia niezależną, młodą i skuteczną detektyw Kinsey Millhone, zlecając jej odszukanie prawdziwego mordercy męża. W trakcie śledztwa Kinsey trafia na kilka nowych, tajemniczych wątków, wplątuje się w płomienny romans ze wspólnikiem zamordowanego i uruchamia lawinę zdarzeń, która pochłania kolejne ofiary, próbując pogrzebać prawdę i dociekliwą panią detektyw.




Dziś malutko tego, ale jakoś nie potrafiłam znaleźć nic z czerwcowych premier czego już bym nie przedstawiała w stosikach lub w MUST HAVE... Hm, może wiecie o czymś, o czym ja nie wiem? Czekam na komentarze :)

23 czerwca 2012

Stosik #16/2012 i takie tam :)

Zbiera się powolutku, pomalutku, bez zbędnej przesady. W kieszeni mam jedno awizo (przypuszczalnie na książkę z wymianki na LC), zamówione dwie książki...no może cztery... jednym wielkim słowem... spokój. Powolutku odrabiam zaległości czytelnicze...

Od góry:
1. Edda - Conor Kostnick: wymiana punktów na granice.pl. Niestety przydarzyło się tak, że książka przyszła podarta. Przykre :(
2. Milcząca dziewczyna - Tess Gerritsen: do recenzji od Wydawnictwa Albatros. Taaaak bardzo dziękuję :)
3. Mistrz - Andy Andrews: prezent za zapisanie do newslettera Wydawnictwa Otwarte :)
4. Delirium - Lauren Olivier: moja :)
5. Magiczne miejsce: Agnieszka Krawczyk: do recenzji z Włóczykijki

Jak widzicie nie jest źle :)

Chciałabym się również pochwalić moim nabytkiem jubilerskim. Wykonany na życzenie wisiorek, talizman :)


22 czerwca 2012

Konkurs z Gandalfem :)

Dziś dzień ogłaszania informacji o konkursach :) Teraz przyszedł czas na konkurs organizowany przez księgarnię internetową Gandalf.

Gandalf zaprasza do konkursu podręcznikowego



Kupuj podręczniki i inne produkty na Gandalf.com.pl,

a rok szkolny zaczniesz z atrakcyjnymi nagrodami.



Zrób zakupy w okresie 15 czerwca – 9 września 2012 roku

o minimalnej łącznej wartości 300,00 złotych

oraz w ciekawy sposób odpowiedz na pytanie konkursowe,

a weźmiesz udział w zabawie, gdzie nagrodą główną jest skuter!!!



Wśród zgłoszeń konkursowych spełniających warunek minimalnej wartości zakupów

wybierzemy cztery najciekawsze odpowiedzi na pytanie:

Czym w dzisiejszych czasach zajmowałby się Czarodziej Gandalf?
Pytanie pojawi się podczas składania zamówienia.

Nagrodami* w konkursie są:

I stopnia

SKUTER marki Romet

II stopnia


3 x czytnik książek Onyx Boox 60

Liczy się łączna wartość ze wszystkich zamówień złożonych w czasie trwania konkursu!


Kupuj podręczniki, przewodniki, filmy oraz inne produkty z naszej oferty

dla siebie i swoich bliskich!


Zacznij szkołę pozytywnie!

Konkurs Weltbildu i Targi Książki w Katowicach

Dziś chciałabym zaprosić Was do konkursu, który organizowany jest przez księgarnię Weltbild. Myślę, że cała akcja jest godna uwagi. Poniżej informacja od przedstawiciela Weldbildu :)


Wygraj wakacje marzeń za jedno zdjęcie!
Weź nasz katalog w podróż (może być niedaleka).
Zrób pomysłowe zdjęcie z katalogiem w roli głównej.
Opublikuj je na naszej stronie - http://www.weltbild.pl/konkurs
Zbieraj "lajki".

Spośród zdjęć o największej liczbie „lajków”, jury wyłoni zwycięzcę. Zagraj o nagrodę główną lub jedną z nagród miesiąca.

A nagrody są naprawdę atrakcyjne!

1. Nagroda główna to voucher na 10 000 zł na wakacje marzeń lub gotówka.
2. Aparat fotograficzny Nikon.
3. Czytniki e-booków.
4. Apple iPad 3.
5. Laptop Dell.

Wszystkie informacje na temat tego, jakie nagrody można wygrać w jakim miesiącu znajdziecie na naszej stronie. Tam również znajdziecie pełen regulamin, spis zasad oraz poradnik podróżnika przygotowany przez autorów piszących o podróżach.

Jury, które wyłoni zwycięzcę to Monika Richardson i Lidia Popiel.
********************************************************************************
Chciałabym Was również poinformować, że już we wrześniu w Katowicach odbędą się kolejne Targi Książki, na które wszystkich gorąco zapraszam :) Szczególną uwagę na to wydarzenie powinni zwrócić blogerzy, którzy w trakcie trwania Targów będą mogli:

*  udziału w plebiscycie Złota Zakładka oraz wręczaniu Nagród Blogerów Książkowych w dn. 8 września, o godz. 12:00;
*    udziału w konkursie na Najlepszy blog o książkach – e-Buka oraz wręczaniu nagród w dn. 8 września, o godz. 11:30;
*    udziału w Zjeździe Blogerów Książkowych odbywającym się 8 września br. (szczegółowy program podamy w terminie późniejszym);
*    odwiedzenia strefy Design’u i rękodzieła dla moli książkowych;
*    udziału w spotkaniach autorskich.

Zapraszam do odwiedzania strony Targów Książki w Katowicach oraz polubienia profilu Targów w portalu społecznościowym.

21 czerwca 2012

Siła matczynej miłości („Potem” Rosamund Lupton))



„Potem” Rosamund Lupton
wyd. Świat Książki
rok: 2012
str. 400
Ocena: 5/6



Powieść Potem czytałam tak jakby w dwóch odsłonach. Pierwsza miała miejsce kilka miesięcy temu, kiedy Wydawca zaproponował blogerom udział w konkursie, w którym po przeczytaniu fragmentu książki należało napisać jej zakończenie. Nie wahałam się ani chwili, skorzystałam z okazji, przeczytałam, napisałam i cóż. Na tym się skończyło, innym pisanie zakończenia wyszło lepiej niż mi . Nie zniechęciłam się jednak, wciąż żywo i bardzo mocno pragnęłam dowiedzieć się, jak zakończy się owo Potem. Egzemplarz recenzencki dostałam wkrótce po ogłoszeniu wyników konkursu, niestety nie było mi wówczas z tą książką po drodze. Przyszedł jednak taki czas, że nie mogłam już dłużej zwlekać, sięgnęłam więc po Potem i rozpoczęłam lekturę. Od początku oczywiście… Już chyba sama ocena sugeruje, jakie wrażenie zrobiła na mnie ta książka. Dlaczego? Dowiecie się tego z poniższego tekstu.
Jest lato. Jeden z bardziej wyczekiwanych przez rodzinę Covey dni w roku. Urodziny Adama. Ósme urodziny synka Grace i Mike’a, o którego para starała się bardzo długo i wytrwale. Jednak ten dzień od początku nie jest takim, jakim być powinien. W szkole odbywają się zawody sportowe, Adds mimo raczej negatywnego nastawienia do integracji z innymi dziećmi, musi wziąć w nich czynny udział. Na całe szczęście wszyscy w tej prywatnej placówce dla bogatych, o ile nie bardzo bogatych dzieci, wiedzą o święcie chłopca i traktują go ulgowo. Wyjątkowo może on w tym dniu przynieść do szkoły ciasto i w odpowiednim momencie rozdać je innym dzieciom. Do szkoły razem Adamem udaje się jego mama, oraz starsza siostra, Jennifer, która ukończyła już tę szkołę i w okresie wakacyjnym pracuje w niej jako asystentka nauczyciela. Tego dnia Jenny otrzymuje bardzo ważne zadanie – ma piastować stanowisko szkolnej pielęgniarki w trakcie zawodów sportowych. Niestety, zgodnie z regulaminem, swoją „służbę” musi odbyć w gabinecie pielęgniarki, który znajduje się na piętrze budynku szkoły. Tak więc gdy wszyscy dobrze się bawią na boisku, Jenny siedzi sama w małym pokoiku i czeka na chwilę, w której będzie mogła wyjść na dwór i odetchnąć świeżym powietrzem. Historię Jennifer poznajemy jednak znacznie później, wówczas gdy ma miejsce owo „potem”. … A może tuż przed wspomnianym „potem”? Bo gdy Jenny tak siedzi w gabinecie, a przynajmniej gdy powinna tam przebywać, rozbrzmiewa alarm, który informuje wszystkich obecnych, że w szkole wybuchł pożar. Niemal natychmiast Grace pojmuje, że przynajmniej jedno z jej dzieci znajduje się w budynku. Puszcza się więc pędem i nie zważając na nic, jako jedyna odważna, wbiega do szkoły by odnaleźć córkę. Czy jej się to uda? Czy Jenny jest tam, gdzie być powinna? Czy matka i córka znajdą się w kłębowisku płomieni i ognia? Czy uda im się wyjść z tej tragicznej sytuacji obronną ręką? Czym jest tytułowe „potem”? Jak odnaleźć drogę, gdy nie można zrobić nawet jednego kroku naprzód? Gdzie doprowadzi matkę i córkę ta jedna wizyt w szkole? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, koniecznie musicie sięgnąć po powieść Potem autorstwa Rosamund Lupton.

Wciąż nie mogę otrząsnąć się z wrażenia, jakie wywarła na mnie ta powieść. Książka została napisana w genialny sposób. Każde napisane przez autorkę zdanie jest takie… prawdziwe, takie przejmujące. Człowiek od początku czuje, że to wszystko nie może skończyć się happy endem, ale równocześnie wierzy, że cuda się zdarzają, że skoro w książce dzieje się to, co się dzieje, to może i Grace i Jenny odnajdą drogę do domu i wrócą do czekających na nie Adama i Mike’a. wiara jednak wiarą, a rozsądek podpowiada, że tak być nie może, że los daje i zabiera, że w naturze zawsze musi panować równowaga, a by i teraz mogła zostać zachowana to… no właśnie, tego zdradzić Wam niestety nie mogę.

Rosamund Lupton niczego w swojej książce nie pozostawiła przypadkowi, każde posunięcie, każda opowiedziana historia, każde wspomnienie tworzą elementy układanki, które dopiero na samym końcu układają się jasny i czytelny dla czytelnika obraz. Bo początkowo nic nie jest tym, czym wydaje się być. I nikt nie jest tym, za kogo się podaje. Ludzie oszukują, stosują niedopowiedzenia, tają fragmenty, które mają istotne znaczenie. Z tego powodu czytelnik zastanawiając się nad tym, o co tak naprawdę chodzi, może jedynie strzelać i mieć nadzieję, że uda mu się trafić. Bo sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie i już kilka stron dalej wszystko wskazywać może na to, że chwilę wcześniej byliśmy w ogromnym błędzie.

Całość napisana została w dość nietypowy sposób. Tu i teraz znajduje się na pograniczu życia i śmierci, gdzie przebywa Jenny i Grace. Dziewczyny przemieszczają się, czują, widzą, cierpią. Ale nikt ich nie widzi, nikt nie może spowodować, by wróciły do swych ciał i się obudziły. Niemal cała akcja ma miejsce na terenie szpitala. Narratorem książki jest Grace, która zapisuje kolejne strony powieści swoimi wspomnieniami i marzeniami, które zgodnie z jej wyobrażeniem już nigdy nie będą mogły się ziścić. W trakcie tego zawieszenia matka i córka zawierają swoisty pakt, mający na celu odkrycie co tak naprawdę wydarzyło się w szkole. Jest niemal pewne, że to, czego Jen nie pamięta, ma spore znaczenie i prowadzi do rozwiązania zagadki. Dziewczyna jednak ma ogromny problem z przypomnieniem sobie czegokolwiek.

Książka napisana została w formie pamiętnika skierowanego do męża Grace. Czytanie go wywoływało ogromny ucisk w moim sercu. Zdawałam sobie bowiem sprawę, że ten pamiętnik to nie zapisane na kartach wspomnienia kobiety, tylko jej myśli, które nigdy nie ujrzą światła dziennego, nigdy nie trafią do adresata. Potem to magiczna powieść, która wciąga czytelnika od pierwszych napisanych przez autorkę zdań i nie daje wytchnienia aż do ostatniej kropki postawionej przez panią Lupton. Główne bohaterki są jak żywe i gdy tylko je poznajemy, zaczynamy mocno zaciskać kciuki i modlić się, by udało się im obu wyjść z opresji cało. W zasadzie nie było w trakcie lektury takiego momentu, w którym nie chciałam dowiedzieć się co będzie dalej, albo takiego, który sprawiał, że czułam się znudzona. Autorka przez cały czas trzyma równy i wysoki poziom, co jest niezmiernie satysfakcjonujące. Do tego rozwiązywanie zagadki nastręcza czytelnikowi niezmiernej frajdy. Muszę przyznać, że gdy czytałam tę książkę do konkursu, nie znając jej zakończenia, zupełnie inaczej oceniałam poszczególne postaci. Gdy sięgnęłam po Potem ponownie, zwracałam uwagę na inne szczegóły, a te z kolei sprawiały, że moje typy co do tego, kto spowodował pożar, uległy kolosalnej zmianie. Koniec końców okazało się, że częściowo miałam rację za pierwszym razem i częściowo za drugim razem, co suma summarum daje każdorazowo niewłaściwe rozwiązanie. Wtedy, teraz… potem. Najnowsza powieść Rosamund Lupton jest dobra w każdej chwili. Zdecydowanie warto ją przeczytać. Polecam.


Za książkę dziękuję Wydawnictwu Świat Książki

19 czerwca 2012

Siła wiary („Nim nadejdzie mróz” Henning Mankell)


„Nim nadejdzie mróz” Henning Mankell
wyd. W.A.B.
rok: 2012
str. 544
czas trwania: 18:57:20
Ocena: 5/6


Ostatnimi czasu coraz częściej sięgam po audiobooki. Aż trudno mi się samej nadziwić, że kiedyś byłam zagorzałym przeciwnikiem tego środku przekazu. Za każdym razem, gdy ktoś mi wspominał, że powinnam sięgnąć po audiobooki, wysuwałam setki powodów, z powodu których nie powinnam tego robić. Przyszedł jednak taki czas, że moje argumenty zrobiły się śmieszne i mało istotne. Postanowiłam więc spróbować i… dowiedziałam się, jak bardzo i jak długo się myliłam. Teraz coraz częściej sięgam po czytane książki. Wciąż kocham papier, jego zapach i teksturę. Kocham śledzić oczami literki, które powoli składają się na wyrazy, a te z kolei w zdania. Są jednak dni, w których niezmiernie brakuje mi czasu. Muszę zrobić coś dla domu, dla siebie, albo dla kogoś bliskiego. Wówczas nie mogę sięgnąć po książkę, zagłębić się w fotelu i czytać do utraty tchu. I wtedy właśnie najbardziej kocham audiobooki. Mogę spokojnie włożyć płytę do czytnika, podłączyć komputer do głośników i słuchać w każdym pomieszczeniu mieszkania przy okazji sprzątając, prasując, gotując. W weekendy tego typu „czytanie” to dla mnie, gosposi od okazji do okazji, idealne rozwiązanie. Niestety dla mnie – recenzentki, to nie najlepsze wyjście. Z biegiem czasu rozwinął się we mnie automatyczny mechanizm oznaczania w książce tego, co istotne. Dzięki temu zaczęłam czerpać większą przyjemność z lektury, nie musiałam w końcu zaprzątać głowy nazwiskami, miejscami i datami. Niestety, kiedy słucham książki, nie mam możliwości przyklejenia karteczki, która ma mi pomóc przy pisaniu recenzji. Z tego też powodu później, podczas przelewania moich myśli na papier (a w zasadzie do Worda), muszę wykonać spory research by upewnić się, jak pisze się poszczególne nazwiska i gdzie dokładnie działa się akcja. Dlatego decydując się na książkę w wersji audio, staram się zaopatrzyć również w tradycyjną formę książki. Wówczas gdy mogę to słucham, a gdy nie mogę, to czytam. No i nie mam problemu z napisaniem recenzji. Niestety taki układ nie zawsze da się zorganizować. Najnowszą powieść Henninga Mankella jedynie wysłuchałam, nie żałuję tego, ale napisanie recenzji nie było takie proste, jakim ono jest, gdy omawiam książkę, którą przeczytałam.

Dotychczas Henning Mankell tworzył powieści, w których głównym bohaterem był szwedzki komisarz Kurt Wallander. Niestety nie miałam okazji zapoznać się z jego wcześniejszymi dziełami, w związku z czym odrobinę obawiałam się lektury Nim nadejdzie mróz. Moje wahanie minęło jednak, gdy dowiedziałam się, że to nie Kurt będzie głównym bohaterem powieści, tylko jego córka. Linda Wallander kilka lat wcześniej zdecydowała, że pójdzie w ślady ojca i wstąpi w szeregi szwedzkiej policji. Teraz, na dwa tygodnie przed oficjalnym rozpoczęciem pracy, w życiu Lindy zaczynają dziać się rzeczy, których dziewczyna nie potrafi sobie wytłumaczyć. Gdy Anna, przyjaciółka dziewczyny z lat młodości, nie pojawia się na umówionym spotkaniu, Linda zaczyna mieć złe przeczucie. Trapi ją to strasznie i z każdą minutą zaczyna się coraz bardziej martwić o koleżankę. Anna nie odbiera telefonów, a jej dom jest zamknięty na cztery spusty. To jednak nie powstrzymuje dziewczyny, która dzięki umiejętnościom zdobytym w szkole policyjnej, włamuje się do jej domu. W środku, na pierwszy rzut oka, wszystko wygląda tak, jak powinno. Nawet za bardzo. Ubrania są w szafie, leki w apteczce, a pamiętnik przy łóżku. Trybiki w głowie Lindy zaczynają pracować w przyspieszonym tempie. Przecież gdyby jej przyjaciółka wyjechała, to zabrałaby najważniejsze dla niej rzeczy takie jak lek na egzemę czy pamiętnik. No i pewnie zabrałaby ze sobą samochód. Ten jednak stał pod kamienicą i czekał na swoją właścicielkę. Brakowało jednak na ścianie ramki zawierającej motyla. Czy to możliwe, by Anna wyjeżdżając zabrała ze sobą jedynie tę ramkę? Jeśli tak, to dlaczego? To oczywiście nie jedyne dziwne wydarzenie, które ma miejsce w Skanii na krótko przed objęciem przez młodą pannę Wallander stanowiska. W związku z tym Linda decyduje się powiedzieć o wszystkim ojcu i poprosić go o pomoc. Ten tymczasem sam boryka się z kilkoma dość nietypowymi sprawami, które z czasem zaczynają się zazębiać, tworząc jedną, gigantyczną i strasznie zagmatwaną historię. Tę właśnie historię opowiedział w książce Nim nadejdzie mróz Hening Mankell. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co jeszcze przytrafiło się Lindzie tuż przed rozpoczęciem pracy i jak dziewczyna sobie z tym poradziła, to koniecznie musicie sięgnąć po tę książkę lub wysłuchać audiobooka.

Leszek Filipowicz, lektor powieści Nim nadejdzie mróz według mnie spisał się świetnie w powierzonej mu roli. Cały tekst przeczytany został przez niego z pasją i każdy bohater otrzymał idealną do siebie dostosowaną intonację. Dzięki temu czytelnik, a w zasadzie słuchacz, miał znacznie ułatwioną sprawę. Przeczytany tekst został naszpikowany taką dawką emocji, że słuchając nie można się było nudzić. Od pierwszej minuty, aż do samego końca byłam jednakowo zainteresowana i skupiona. Zawdzięczam to jednak nie tylko lektorowi, ale i autorowi, który niewątpliwie napisał znakomitą powieść. Kryminał od początku trzyma w napięciu, które z każdą kolejną poświęconą lekturze sekundą coraz bardziej narasta. Choć w książce opisana została odrębna, zamknięta historia, to niewątpliwie połączona ona jest z wcześniejszymi powieściami autora, traktującymi o Kurcie Wallanderze. Muszę przyznać, że teraz ogromnie żałuję, że nie miałam okazji ich przeczytać. Jeśli tylko będę miała możliwość, to sięgnę po te książki. Wydaje mi się, że warto. Mam nadzieję, że Henning Mankell nie ma zamiaru poprzestać na jednej powieści o Lindzie. Dziewczyna jest bardzo bystra i cechuje się ogromną intuicją. Z wielką chęcią przeczytam lub wysłucham jej kolejnych perypetii. Te kilkanaście dni z jej życia, sprawiło że zżyłam się z bohaterką. Teraz, po wysłuchaniu książki Nim nadejdzie mróz, bardzo chciałabym się dowiedzieć, jak dalej potoczą się losy młodej policjantki. Myślę, że może mnie wielokrotnie zaskoczyć, a przygody, które się jej przytrafią, utkwią w mojej pamięci tak, jak wryła się w nią historia z Nim nadejdzie mróz. Zachęcam do lektury wszystkich, bez wyjątku. Warto.

Za audiobook dziękuję portalowi Duże Ka i Wydawnictwu W.A.B.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

18 czerwca 2012

Coś z innej beczki - czyli konkurs na FB

Dziś na fejsie znalazłam interesujący konkurs. Wpierw pomyślałam, że wezmę udział (w sensie udostępnię) i będę siedziała cicho. Potem dzień potoczył się jednak... nieciekawie. Postanowiłam więc na jego zwieńczenie, że dam szanse innym. Może się Wam poszczęści? Więcej na poniższym plakacie i na FB. Zapraszam :)

17 czerwca 2012

Na zawsze składa się z wielu teraz… („Zieleń Szmaragdu” Kerstin Gier)


„Zieleń Szmaragdu” Kerstin Gier
seria: Trylogia czasu
wyd. Egmont
rok: 2012
str. 360
czas: 12:50:41
Ocena: 5,5/6


Pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy skończyłam czytać Błękit Szafiru i zaczęłam chorować na Zieleń Szmaragdu. Na moje szczęście nie wzięłam się za czytanie tej serii wówczas, gdy stopniowo była ona wydawana przez wydawcę, tylko sporo później, kiedy już wszystkie części gościły na rynku i to w każdej możliwej formie. Dzięki temu w stosunkowo krótkim czasie od zakończenia Błękitu, mogłam przeczytać Zieleń. Przy czym ponownie „czytanie” należy wziąć w cudzysłów. W końcu to moje czytanie ograniczyło się do wysłuchania znakomicie przeczytanego przez panią Małgorzatę Lewińską tekstu. Abstrahując od sposobu w jaki „pochłonęłam” omawianą książkę, zaraz na wstępie chciałabym podzielić się z Wami pewnymi przemyśleniami. Już wielokrotnie w moich recenzjach wspominałam, jak negatywnie na odbiór danej pozycji literackiej, w moim odczuciu, wpływa wielkość czcionki zastosowanej przez wydawcę. Tym razem miałam przyjemność wysłuchać książki, nie mogę więc skrytykować czcionki. No bo jakim prawem? Ale podczas tworzenia metryczki recenzji zauważyłam pewną … że tak powiem, dysproporcję. Każda kolejna część Trylogii Czasu ma mniej więcej tę samą liczbę stron, ale czas, jaki pani Lewińska poświęciła na przeczytanie kolejnych tomów tego nie odzwierciedla. Następujące po sobie audiobooki są coraz dłuższe – od 8 godzin w przypadku Czerwieni Rubinu, przez 10 godzin Błękitu Szafiru, po niemal 13 godzin Zieleni Szmaragdu. A to wszystko zmieszczone w mniej więcej 360 stronach tekstu. W jaki sposób wydawcy udało się osiągnąć taki wynik? Chyba nie trzeba się długo zastanawiać, by to odgadnąć. Na szczęście mnie to tym razem nie przeszkadzało. Są to tylko takie luźne spostrzeżenia, w zasadzie związane z moim zliczaniem przeczytanych stron, które powoli przestaje mieć sens bo strona stronie nierówna. To tyle odnośnie moich dywagacji, przejdźmy do sedna sprawy, czyli samej recenzji książki.

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami… Nie nie, to nie tak miało być. Bo w przypadku Trylogii Czasu ten ostatni płynie w zupełnie innym tempie, a miejsce przestaje mieć znaczenie. Gdzie chcesz, tam się znajdujesz. Są tylko niewielkie ograniczenia, których przestrzeganie nie stanowi większego problemu dla Podróżników. Najważniejsza sprawa – nie należy zapominać o codziennej elapsji, czyli kontrolowanym przeskokom w przeszłość. Gdyby nie ona, Podróżnik nigdy nie wiedziałby, co go czeka i gdzie zaraz może zawitać. Czy przeszłe czasy będą przyjazne? Czy nie czai się w nich ktoś, komu życie osób posiadających gen podróży w czasie zawadza? Czy przypadkowy strój nie zdradzi innym kim są? Kiedy cała procedura odbywa się zgodnie z odgórnym protokołem, wszystko wydaje się o dużo prostsze i bezpieczniejsze. Kilka ustawień na chronometrze i już wiadomo, gdzie Gideon i Gwendolyn spędzą kilka następnych godzin. No właśnie, tylko czy ten czas spędzą wspólnie? W końcu nie układa się im najlepiej. Po ostatnich wydarzeniach Błękitu Szafiru zaufanie, które zaczynało ich łączyć, rozprysło się w drobny mak. Gideon spoglądając na dziewczynę widzi zdrajcę. Gwen spoglądając na chłopaka widzi przebiegłego samca, który nie zawaha się przed niczym, by osiągnąć sukces. Ona jest dla niego tylko jednym z punktów, który należy na tej ścieżce odhaczyć. Rozkochanie jej w sobie było tylko elementem dużo wcześniej ułożonego planu. W jaki więc sposób mogłaby mu ponownie zaufać? Jak mogłaby powiedzieć mu, czego i skąd się dowiedziała? Złamane serce nie pozwala jej na to, by ponownie się do niej zbliżył. Zresztą najwyraźniej i on postanowił zmienić taktykę i traktować ją co najwyżej jak dobrą przyjaciółkę. Niestety nie poprawia to relacji między nimi, wręcz przeciwnie. Tymczasem, dzięki pomocy zmarłego kilka lat wcześniej dziadka, Gwendolyn dowiaduje się coraz więcej o Strażnikach, o powodach Lucy i Paula do kradzieży przed laty chronometru i pobudkach kierujących hrabim Saint Germain. Czy dzięki tej wiedzy dziewczyna będzie bezpieczniejsza? A może sprowadzi sobie na głowę jeszcze większe kłopoty? Komu w tych trudnych dla siebie czasach może zaufać? Komu i czy w ogóle komukolwiek może zdradzić informacje, które pozyskała? Gdzie kryje się prawda? Czy to możliwe, by wszyscy od początku kłamali? A może ktoś, gdzieś u zarania podróży w czasie postanowił, że nikt poza nim nie powinien dowiedzieć się, czemu konkretnie wspomniane przenosiny w czasie służą? By się tego dowiedzieć, by poznać dalsze losy Gideona i Gwen, by przekonać się na własnej skórze, jak ta historia może się skończyć, koniecznie musicie przeczytać lub wysłuchać Zieleni Szmaragdu.

Przyznam szczerze, że odrobinę obawiałam się tej książki. Martwiłam się, że autorka nie da rady i obniży loty. Zadręczałam się, że będzie tak jak w przypadku wielu serii – im dalej tym gorzej. Wielkim więc zaskoczeniem dla mnie był fakt, że Zieleń nie tylko utrzymała poziom, ale dała mi nowe, nieznane dotychczas wrażenia, których zupełnie się po tej powieści nie spodziewałam. Choć akcja książki, a w zasadzie całej serii rozgrywa się w ciągu góra kilkunastu dni, to odnosi się wrażenie, że trwa ona o wiele dłużej. Każdy dzień wypełniony jest działaniem. Nie ma chwili wolnego czasu, nie ma możliwości zwolnienia i odsapnięcia. Czas na przemyślenia jest dla mięczaków. Tu trzeba działać bez zastanowienia. Często niestety takie działanie prowadzi bohaterów do ślepego zaułka, z którego trudno jest im się wydostać. Są w powieści momenty, w których odnosi się wrażenie, że gorzej już być nie może, że zaraz wszystko walnie i historia zakończy się. Jakimś jednak cudem z większości opresji zarówno Gwen jak i Gideonowi udaje się wyjść obronną ręką. W końcu jednak dochodzi do takiej sytuacji, z której najzwyczajniej w świecie wyjścia nie ma. Można umrzeć albo… umrzeć. Którą z opcji wybiorą nasi dzielni Podróżnicy? Gdzie doprowadzą ich własne decyzje? Czy to wszystko może się jeszcze dobrze skończyć? Ja już to wiem i nie żałuję ani minuty poświęconej na lekturę, a w zasadzie wysłuchanie ponownie znakomicie spisującej się w roli lektora Małgorzaty Lewińskiej. Zieleń Szmaragdu, tak samo jak Czerwień Rubinu i Błękit Szafiru warto poznać. Ta trylogia, choć skierowana raczej do młodego pokolenia, przypadnie do gustu i starszym czytelnikom. Myślę, że nawet osoby, które nie przepadają za wątkami paranormalnymi w literaturze znajdą w tym cyklu coś dla siebie. Został on zdecydowanie dobrze napisany. Polecam.

Za audiobooka dziękuję portalowi Duże Ka i Wydawnictwu Egmont

16 czerwca 2012

MUST HAVE #2/2012

Myślę, że przyszła pora na kolejne pozycje z serii, bardzo chciałabym przeczytać... nie tylko zapowiedzi, ale i nowości :)

Dziewczyna ze śniegiem we włosach - Ninni Schulman
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania: 12.06.2012

Värmland, najbardziej malowniczy zakątek Szwecji. Sylwestrowe popołudnie, Minus dwadzieścia sześć stopni.
Dziennikarka Magdalena Hansson wraca po spokój do rodzinnego miasteczka…
Szesnastoletnia Hedda wychodzi na zabawę sylwestrową...
Nikt jej już więcej nie zobaczy…
Czas mija bez żadnej wiadomości. A potem zostaje znalezione ciało nagiej dziewczyny. Czy to Hedda?
Magdalena Hansson wróciła do Hagfors z adoptowanym synkiem, wyczerpana i załamana po trudnym rozwodzie. Ma nadzieję, że spokój rodzinnego miasteczka przywróci jej radość życia i poczucie bezpieczeństwa. A pisanie artykułów dla lokalnej gazety nie będzie tak stresujące jak praca w sztokholmskim dzienniku. Nie wie, jak bardzo się myli…
Przypadkiem angażuje się emocjonalnie w sprawę zaginięcia Heddy. Zaczyna prowadzić samodzielne, niezależne od policji śledztwo. Narażając życie, dociera do mrocznej prawdy ukrytej za fasadą jej rodzinnego miasteczka…
Szwedzka dziennikarka Ninni Schulman to wschodząca gwiazda szwedzkiego kryminału, która zyskała już międzynarodową sławę. Zadebiutowała jako pisarka w 2010 rokuDziewczyną ze śniegiem we włosach. Powieść została uznana przez krytykę za przykład najlepszej tradycji skandynawskiego kryminału. Realistyczna sensacyjna intryga rozwija się w zamkniętej społeczności, w skutym mrozem miasteczku, wśród bardzo prawdziwych, niejednoznacznych bohaterów – zwykłych ludzi, z których każdy ma swój sekret.




Chłopiec, którego nikt nie kochał - Casey Watson
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 12.06.2012

Rozdzierająca serce, ale i niosąca nadzieję prawdziwa historia
– Jesteśmy głodni – powtarzał żałośnie starszy. – Jesteśmy głodni, Justin. Proszę, Justin. Znajdź nam coś do jedzenia.Nie było nic. Nigdy nie było. Ale on szukał i tak. Czuł, że łzy napływają mu do oczu. I czuł gniew. Co miał zrobić?
I nagle, w tej chwili rozpaczy, przyszło olśnienie. Nie musiał myśleć. Dokładnie wiedział, co robić. Działając jak automat, wyprowadził braci do ogródka.
Wrócił do domu i rozejrzał się po salonie za zapalniczką…
Mija sześć lat, od czasu kiedy Justin podpalił dom i psa.
Chłopiec ma jedenaście lat i za sobą dwadzieścia domów dziecka i rodzin zastępczych. Nikt nie może sobie z nim poradzić.
Casey Watson podejmuje – zdawało by się – niemożliwe wyzwanie. Do swojej szczęśliwej rodziny przyjmuje Justina.W zamian za ciepło i miłość czekają ich ataki furii i niszczycielskiego szału, wyzwiska i agresja. I mroczna tajemnica koszmarnej przeszłości chłopca, którego tak trudno jest kochać.



Dom na plaży - Sarah Jio
Wydawnictwo: Znak Litera Nova
Data wydania: 25.06.2012

Nigdy nie ignoruj tego, co dyktuje ci serce.
Nawet jeśli podążanie za jego głosem będzie bardzo trudne.

W życiu Anne wszystko było zaplanowane. Wystawne przyjęcia, ślub z mężczyzną, którego zna od wielu lat, kariera idealnej pani domu.
Wszystkie te plany niszczy jedna decyzja, podjęta pod wpływem impulsu.
Anne chce poznać smak prawdziwego życia, z dala od rodzinnego domu.
Dlatego zgłasza się do oddziału pielęgniarek stacjonujących na Bora-Bora.
Tam, wśród pięknie kwitnących krzewów hibiskusa i bezkresu turkusowego oceanu narodzi się przyjaźń między nią a tajemniczym żołnierzem Westrym.
Czy przyjaźń jest dobrym początkiem miłości?
Czy związek ma szanse przetrwać, gdy piękna wyspa przestanie być rajem?


Insomia - Agnieszka Tomaszewska
Wydawnictwo: Bullet Books
Data wydania: 18.06.2012

Daj się porwać przygodzie i udaj się w niesamowitą podróż w odmenty niezbadanych wcześniej warstw czasu i przestrzeni... To niepokojąca opowieść o skomplikowanych mechanizmach miłości, tożsamości i rywalizacji.
Gdy chory umysł podpowiada własne wersje rzeczywistości, trudno rozpoznać, która z nich jest prawdziwa. Logika zawodzi, i choć wszystko wskazuje, że ta najbardziej absurdalna jest tą, która dzieje się naprawdę, to czy można jej wierzyć? Wszak nie codziennie proszą Cię o pomoc ludzie z innej warstwy czasu. A może… ?
Mają jeden cel – uratować swój świat zmieniając nasz. W niepozornej codzienności szukają zagrożenia i usuwają je. Mają do dyspozycji technologię, ponadprzeciętne zdolności i jednego chorego człowieka.
Czy uda im się wygrać z czasem, zmienić tok wydarzeń i uchronić swój świat przed zagładą? Jedyne pytanie jakie pozostaje to, nie czy, ale... kiedy się to wydarzy?





Niepamięć - Jolanta Kosowska
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 16.06.2012

Dwóch przyjaciół, lekarzy, którym przyszło żyć i pracować
w dwóch różnych krajach, spotyka się po latach
w dramatycznych okolicznościach. Kiedyś łączyło ich wiele,
a dzieliła miłość do tej samej kobiety. Teraz jeden z nich jest ciężko chory, potrzebuje medycznej pomocy drugiego. Wyuczona i przyswojona na emigracji obojętność nagle przestaje mieć znaczenie, poprawność znika nagle pod wpływem fali dawno zapomnianych emocji. Zagubione gdzieś po drodze słowa odzyskują dawne znaczenie. Przyjaciele zaś z przerażeniem stwierdzają, że obaj nie wiedzą nic o losach swojej dawnej sympatii. Dziewczyna zniknęła przed laty w zupełnie nieznanych okolicznościach.
O losach zaginionej kobiety, dotkniętej niepamięcią wsteczną opowiada druga część powieści. Katarzyna żyje w innej, obcej jej rzeczywistości. W pewnym sensie ma szansę na nowe życie, jest jakby stworzona na nowo, ta sama, a zarazem już zupełnie inna. Każdego dnia powracają pojedyncze obrazy z przeszłości, są one niespójne i nielogiczne. Mieszanina miejsc, wydarzeń, ludzi, faktów i konfabulacji, które dziwią, szokują, przerażają, rodzą nieokreślony lęk, zmieniający się w paniczny strach.
Im więcej powracających wspomnień, tym więcej niepewności, tym większe uczucie wyobcowania. W końcu pamięć kobiety powraca, wszystko układa się w logiczną całość, potęgując z dnia na dzień chęć konfrontacji teraźniejszości z przeszłością.




Burza - Julie Cross
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: czerwiec 2012

Rok 2009. Dziewiętnastoletni Jackson Meyer jest zwyczajnym nastolatkiem, studiuje, ma dziewczynę... i potrafi podróżować w czasie. Lecz ta umiejętność nie ma nic wspólnego z tym, co ogląda się w filmach – jego skoki
nie zmieniają teraźniejszości ani nie powodują żadnych zakłóceń w Kosmosie.
Nadchodzi jednak dzień, gdy nieznajomi mężczyźni napadają na Jacksona i jego ukochaną Holly, a podczas brutalnej szarpaniny dziewczyna zostaje poważnie ranna. Przerażony i spanikowany Jackson cofa się do roku 2007, lecz ten skok okazuje się inny niż wszystkie. Chłopak zostaje uwięziony w przeszłości.
Jackson, chcąc uratować Holly, nie ustaje w rozpaczliwych próbach odnalezienia drogi powrotnej do swojego czasu, lecz po serii niepowodzeń godzi się z losem i postanawia dowiedzieć się więcej o swoich umiejętnościach. Jednak ludzie, którzy strzelali do Holly w roku 2009, depczą
mu po piętach. Wrogowie Czasu nie cofną się przed niczym, aby wcielić młodego podróżnika w swoje szeregi. Przystąpi do nich albo zginie.




I co o tym myślicie? Przeczytalibyście którąś z tych książek?