„Pułapka zza grobu” Dennis Lehane
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2011
str. 328
Ocena: 4,5/6
Zdarza się Wam przeczytać drugi raz tę samą książkę… przez przypadek?
Bo nie chodzi mi o sytuację, w której rozmyślnie wracacie do interesujących Was
powieści. Ja właśnie coś takiego przeżyłam. Zorientowałam się dość szybko, choć
początkowo myślałam, że może oglądałam film nakręcony na podstawie tej książki…
albo mam bardzo wybujałą wyobraźnie. Ale kiedy zaczęłam zgadywać jak potoczy
się dalej akcja i ani razu się nie pomyliłam, to już wiedziałam, że musiałam
Pułapkę już czytać. Teraz już nawet wiem, mniej więcej, kiedy to było i powiem
Wam, że minęły od tamtego czasu długie lata. Nie myślcie jednak, że poddałam
się, odłożyłam książkę na bok i piszę recenzję opartą na wspomnieniach, co to
to nie. Nie potrafiłam się od tej książki się oderwać, przez co zarwałam noc. A
już ją przecież kiedyś czytałam. To chyba najlepsza rekomendacja powieści,
prawda? Jeśli chcecie dowiedzieć się o niej czegoś więcej, zapraszam do
przeczytania poniższego tekstu.
Angela Gennaro i Patrick Kenzie już od kilku dni wiedzieli, że coś się
święci. Ewidentnie w powietrzu wisiało jakieś wydarzenie i to ni mniej ni
więcej, tylko dotyczące ich personalnie. Gdy pod domem zauważyli
przyglądającego się im mężczyznę w różowej koszuli i meloniku, wiedzieli, że to
nie wróży nic dobrego. Co prawda mężczyzna następnego dnia pozbył się
rzucającej się w oczy koszuli, nie zrezygnował jednak z nakrycia głowy. Para
postanowiła sprawdzić, czy faktycznie ów mężczyzna podąża ich śladem, w związku
z czym rozdzielili się. To właśnie wtedy odkryli, że śledzi ich nie jedna, a
dwie osoby. Tak poznali Baniaka i Frankensteina. Niestety na śledzeniu się nie
skończyło, bo nagle, po pierwszej formalnej konfrontacji, zrobiło się cicho i
ciemno, a potem boleśnie. Po tym niewielkim „przestoju” Angela i Patrick
obudzili się w nieznanym im miejscu, na czarnej kanapie, ze związanymi na
plecach rękami. Nie musieli długo zastanawiać się, dlaczego tu trafili. Wkrótce
ich porywacz sam się przedstawił, przy okazji ujawniając do czego są mu potrzebni.
Jak się okazało, w taki dość brutalny sposób sprowadził ich do siebie miliarder
Trevor Stone. A byli mu po prostu niezbędni. Cztery tygodnie wcześniej zaginęła
córka Trevora, Desiree. Do jej odnalezienia wynajęty został najlepszy prywatny
detektyw w Bostonie (o ile nie w całych Stanach Zjednoczonych) Jay Backer,
mentor Patricka. Niestety początkowo jego poszukiwania nie przyniosły żadnego
rezultatu, a gdy w końcu wpadł na trop dziewczyny – sam zniknął. To i, trzeba
przyznać, niebagatelna kwota, którą proponuje im za odnalezienie Desiree
Trevor, powoduje, że para detektywów decyduje przyjąć to zlecenie, mimo tego że
przez kilka ostatnich miesięcy stronili od wykonywania swojego zawodu. Gdzie
doprowadzą ich codzienne raporty Jay’a, składane do czasu jego zniknięcia
Stone’owi? Jak Angela i Patrick poradzą sobie z tą sprawą? Czy uda im się odkryć,
co stało się z Desiree i gdzie podział się Jay? A może… nic co na początku
wydawało się takie oczywiste, nie jest prawdą? Czy sprawdzi się tu zasada, że
wszyscy kłamią? Czy ktokolwiek ma jeszcze honor, a jeśli tak, to czy będzie go
miał dalej na końcu powieści? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie
przeczytać powieść Dennisa Lehana, zatytułowaną Pułapka zza grobu, będącą
trzecią częścią cyklu o prywatnych detektywach – Angeli i Patricku.
Książka zdecydowanie pozostaje w pamięci czytelnika, przede wszystkim
dlatego, że rozwija się w takim, a nie innym kierunku. Przeciętny czytelnik
(tak mi się przynajmniej wydaje) nie od razu zrozumiałby, o co tak naprawdę
chodzi w tej powieści. Bo tu, w Pułapce zza grobu czarne jest białe, a góra
jest na dole. Nic nie jest takie, jakim powinno być. Tytułową pułapkę zastawia
osoba, po której absolutnie byśmy się tego nie spodziewali. Jedno wielkie
szaleństwo, ale wciągające, interesujące, a miejscami nawet paraliżujące.
Książka ma już ładnych kilka lat, wciąż jednak wydaje się być powieścią
aktualną. Czytając ją człowiek nie odnosi wrażenia, jakby przeniósł się do
zamierzchłych czasów. Całość wydaje się autentyczna, a każda opisana przez
autora scena zapada głęboko w pamięci. Poszukiwania, pościgi, włamania. Walki
wręcz, strzelaniny, przesłuchania. Dużo napięcia, akcji i niepewności o to, co
będzie dalej, bo… czy faktycznie dobrze pamiętam tę książkę? Tego wszystkiego
dostarcza Pułapka zza grobu. Powieść polecam wszystkim wielbicielom kryminałów
i sensacji. Zdecydowanie warto przeczytać tę pozycję.
Za książkę dziękuję Księgarni Matras :)
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Sama nie wiem czy ta książka byłaby dla mnie odpowiednia, ale nie powiem zasiałaś ziarnko :)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam do tej pory o tym tytule, a sądząc z Twojej recenzji to może być coś, co mnie zainteresuje
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kolejna ciekawa książka, którą muszę przeczytać
OdpowiedzUsuńMnie również książka zaintrygowała. Tym bardziej, że została w Twojej pamięci na długo :)
OdpowiedzUsuńmiałam już okazję czytać tę książkę :) i choć podobała mi się, to jednak kapci z wrażenia nie pogubiłam :) miałam już wcześniej spotkanie z kilkoma książkami tego autora i uważam, że ta wypadła nieco słabiej niż pozostałe :)
OdpowiedzUsuń