wyd. Sonia Draga
rok: 2012
str. 360
Ocena: 4,5/6
Na możliwość przeczytania (z czystym sumieniem) powieści autorstwa
Kathy Reichs czekałam bardzo, bardzo długo. Mimo posiadania w prywatnych
zasobach kilku książek jej autorstwa, dotychczas niedane mi było sięgnąć po
którąkolwiek z nich. Sumienny czytelnik, zagnieżdżony głęboko we mnie, tak już
niestety ma, że zawsze przedkłada lektury obowiązkowe ponad te, które goszczą w
mojej biblioteczce z czystej chęci posiadania ich. W ciągu ostatniego roku
żmudnie gromadziłam kolejne części przygód dzielnej i niesamowicie mądrej
antropolog klinicznej Temperance Brennan. Moja pasja nie wzięła się oczywiście
znikąd. Kiedy w 2007 roku jedna z polskich telewizji rozpoczęła emisje
kręconego już od dwóch lat, amerykańskiego serialu Kości, nie mogłam się
opanować i musiałam zacząć go oglądać. Jak dla mnie był to strzał w dziesiątkę.
Utalentowana pani antropolog, może odrobinę zakręcona i zdecydowanie nieżyciowa
i sympatyczny agent FBI, kupili moją wierność już w pierwszym obejrzanym przeze
mnie odcinku. Od tamtej pory wiernie śledzę kolejne przygody tej dwójki i
zawsze wyczekuję informacji, czy kolejny sezon zostanie nakręcony. Już podczas
emisji tego pamiętnego dla mnie odcinka wiedziałam, że cały serial oparty
został o serię książek autorstwa Kathy Reichs i że koniecznie muszę ją
przeczytać. Nie spodziewałam się jednak, że sięganie po nią będzie takie…
odległe w czasie. Jednak koniec końców, po przeszło pięciu latach, udało mi się
pozyskać egzemplarz recenzencki Z krwi i kości i zgłębić go od początku do
końca. Dziś już wiem, że zdecydowanie za długo zwlekałam.
Temperance Brennan, pani antropolog kliniczny, która właśnie wróciła z
roboczego urlopu na Hawajach nigdy nie może się nudzić. Zaraz po powrocie wpada
w wir pracy, który zmuszą ją do zdwojonego wysiłku i to zarówno psychicznego
jak i fizycznego. Kobieta po „urlopie” nie zdążyła się nawet dobrze przywitać z
kotem, a już musi pędzić do swoich zawodowych obowiązków. Zaraz po odwiedzeniu
piaskowni, w której Tempe poszukiwała niezbędnych do identyfikacji ciała zębów,
zostaje wezwana do kolejnej sprawy. Tym razem policja eskortuje ją do
pobliskiego wysypiska śmieci, które mieści się tuż przy słynnym torze
wyścigowym Charlotte Motor Speedway. To tam, na jednej z już nieczynnych
działek, przez zupełny przypadek odnaleziona została beczka, w której ktoś
zaasfaltował ciało. Zadanie zbadania szczątek spada na Brennan, która zabiera
się do tego niemal natychmiast po zawitaniu do instytutu. Podczas rutynowej
autopsji nie odkrywa w zasadzie nic szczególnego. Na uwagę jednak zasługuje to,
co wokół tego ciała zaczyna się dziać. Bo nagle pojawia się i FBI i człowiek,
który twierdzi, że wie, kim jest odnaleziona osoba. Do tego pojawia się również
tajemniczy mężczyzna, który wywiera dziwne naciski na szefa Tempe. Gdzie to
wszystko doprowadzi główną bohaterkę? Jak potoczą się sprawy? Kim jest
nieboszczyk? Czy to możliwe, by tak pochowane zwłoki nie były powiązane z jakąś
wielką tajemnicą, najpewniej wagi państwowej? Czy Brennan uda się rozwiązać
zagadkę tego nieboszczyka? Gdzie doprowadzą ją ciągle odkrywane wskazówki? By
się tego dowiedzieć koniecznie musicie przeczytać najnowszą powieść Kathy
Reichs zatytułowaną Z krwi i kości.
Choć książka bardzo mi się podobała, widzę kilka szczegółów, które w
moim wypadku zdecydowanie przemawiają na korzyść serialu. Są oczywiście również
i elementy, które z wielką chęcią zobaczyłabym w telewizyjnej adaptacji. Zacznę
jednak pokrótce od minusów książki w porównaniu
z serialem. Przede wszystkim miejsce pracy Tempe. W serialu mamy do
czynienia z Instytutem Jeffersona, który znajduje się niemalże w centrum
dowodzenia wszechświatem, czyli w Waszyngtonie. Jakoś zdecydowanie ta
instytucja bardziej przypadła mi do gustu, niż biura medyka sądowego w
hrabstwie Mecklenburg. Choć w książce zdecydowanie wyczuwa się, jak wiele dla
tego biura robi Brennan, to jednak nie powala to na łopatki i nie sprawia, że
czytelnik ma wrażenie, że na świecie nie ma lepszego antropologa. Ot, dobra,
może nawet bardzo dobra specjalistka, pracująca sobie w jakimś bliżej
nieokreślonym miejscu. Kolejną sprawą, dla mnie plasującą się bliżej minusa niż
plusa jest to, że Tempe dość często w całej serii się przemieszcza (tego akurat
dowiedziałam się czytając wywiad z autorką zamieszczony na ostatnich stronach Z
krwi i kości). Z jednej strony to, że jest ona wzywana w różne części globu
świadczy o jej pozycji na świecie, z drugiej nie przepadam za seriami
wydawniczymi, w których muszę nieustannie zastanawiać się, gdzie tym razem los
rzuci bohaterów. Jest jeszcze jedna kwestia, która może nie zirytowała mnie,
ale zdziwiła. W książce Tempe jest tylko i wyłącznie antropologiem. Bada
szczątki na zlecenie instytutu dla którego pracuje. Tymczasem już niemal od
pierwszego rozdziału zaczyna śledztwo mające, jedynie początkowo, związek z
ciałem, które badała główna bohaterka. W Kościach takie działanie jest
uzasadnione, główna bohaterka działa niejako na zlecenie FBI, jest
konsultantem, a w ostatnich sezonach również partnerką życiową wspomnianego
agenta. Za każdym razem jej pracodawca oddelegowuje ją do danego śledztwa, przy
którym pracują również inni pracownicy opłacani przez Instytut Jeffersona. W Z
krwi i kości Tempe zaraz na początku odwiedzona zostaje przez mężczyznę, który
twierdzi, że wie, kim jest ofiara. Opowiada jej historię sprzed kilkunastu lat
i prosi ją o pomoc w udowodnieniu, że ma rację. Kobieta początkowo stawia opór,
nie trwa on jednak długo. Sama zwraca się do policji z prośbą o udostępnienie
pewnych informacji. Niemal nic jednak nie odbywa się oficjalnie. Dane
przekazuje jej znajomy, który postanawia, że bez informowania swoich
przełożonych, wznowi śledztwo sprzed lat. Kiedy on nie może już jej więcej
pomagać pojawia się były policjant, który prowadził wspomniane wcześniej
śledztwo przed laty. W pewnym momencie więc całość akcji odbiega już zupełnie
od jakichkolwiek norm i zaczyna zakrawać o absolutną samowolkę. Pewnie gdybym
nie była taką fanką serialu te rzeczy by mi nie przeszkadzały. I w sumie tu
również mi nie wadzą, wydają się jednak… odrobinę dziwne i nierealne.
Oczywiście w serialu spotykamy się z o wiele bardziej nierealnymi rzeczami, na
przykład z urządzeniami wykorzystywanymi do tworzenia portretu dentata.
Jednakże umotywowanie istnienia tych rzeczy jest o wiele lepsze niż
uzasadnienie takiego, a nie innego zachowania głównej bohaterki książki. Jeśli
chodzi o plus książki w zetknięciu z światem serialu, to jest nim przede wszystkim
postać Tempe. W serialu Brennan jest geniuszem, wszystko jest dla niej albo
czarne albo białe. Każda rzecz musi znajdować logiczne uzasadnienie i nieważne,
czy ma ona związek z pracą czy z uczuciami. Dla Bones (przynajmniej do
przedostatniego sezonu) uczucia to tylko chemia, buzujące hormony i tyle.
Książkowa Temperance jest dużo bardziej ludzka. Ma kota, córkę, byłego męża i
jego przyszłą żonę, która ewidentnie postanowiła zostać najlepszą przyjaciółką
Tempe. Dziewczyna nie stroni od mniej lub bardziej poważnych romansów, które
nie są dla niej jedynie zaspokojeniem fizycznej potrzeby. Książkowa Bennan
czuje i chce znajdować się wśród ludzi jej bliskich. Bones aż do ostatniego
sezonu, gdy jej życie stanęło w zasadzie na głowie, nie odczuwała nawet ułamka
tych uczuć, które targają jej pierwowzór.
To tyle, jeśli chodzi o porównania. Przypuszczam, że gdyby nie serial,
książka uzyskałaby w mojej skali co najmniej pięć punktów. Nie mogę się jednak
zgodzić z opisem z obwoluty książki, z którego wyczytać możemy, że czeka nas
pasjonujący thriller. Pasjonujący a i owszem, ale zdecydowanie kryminał i to
nie taki, w którym za każdy róg wygląda się z wahaniem i obawą, że czaić się
tam może morderca. Powieść jest wciągająca i logiczna, czytelnik ma pole do
popisu w domyślaniu się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi, kto zabił i
kto zginął. Z krwi i kości napisana jest przystępnym językiem, choć
zdecydowanie zbyt dużo w niej zbędnych opisów, które są interesujące i
pouczające, ale nie w takiej dawce. Nie zmienia to jednak faktu, że książka
jest fajna i warto po nią sięgnąć. Polecam.
Za książkę dziękuję portalowi Duże Ka i wydawnictwu Sonia Draga
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Czytałam tę książkę głównie z ciekawości, bo chciałam skonfrontować wrażenia z lektury z serialem telewizyjnym - powiem Ci, że odczucia z lektury są bardziej pozytywne, głównie za sprawą bohaterki:) Co do niektórych opisów zgadzam się, choć z drugiej strony tworzą one wyraźny klimat -wyścigi samochodowe nie są moim hobby, ale czytało się ciekawie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Za serialem telewizyjnym n ie przepadam. Mimo to chciałabym poznać książkę :)
OdpowiedzUsuńSerialu nie znam i chyba jestem zbyt mało zorientowana w tych kwestiach by naprawdę docenić tę książkę. Niemniej bardzo przypadła mi do gustu Twoja bardzo szczegółowa recenzja :-)
OdpowiedzUsuńserial bardzo lubię i oglądałam prawie wszystkie odcinki od ukazania się pierwszego sezonu [wiadomo, czasem coś nam wypadnie i tv odpada]
OdpowiedzUsuńczy sięgnęłabym po książki? sądzę, że tak - chociażby z ciekawości
pozdrawiam Cię serdecznie!
Uwielbiam książki Kathy Reichs, zaraziły mnie pasją do antropologii:) Tu przewagę nad serialem mają na pewno bohaterowie Brennan i Ryana, w serialu za to ich współpracownicy są dużo fajniejsi. Jednak mimo wszystko bardziej polecam przygody Tempe utrwalone na kartkach niż w telewizji:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:)
Serial uwielbiam, a z książek czytałam na razie tylko parę pozycji. Bardzo mi się podobały, więc i po tę sięgnę, mimo że nie jest tak emocjonująca. Ale kto zna Brennan wie, że nie tego się od niej oczekuje :)
OdpowiedzUsuńJeśli będzie w bibliotece to jak najbardziej
OdpowiedzUsuń