15 czerwca 2012

Motyl w poczwarkę się zmienia („Niepokój” Maggie Stiefvater)


„Niepokój” Maggie Stiefvater
Seria: Drżenie
wyd. Wilga
rok: 2011
str. 432
Ocena: 6/6


Czekanie jest… bardzo męczące. Gdy człowiek czeka, czas leci zdecydowanie za wolno. Od czasu Drżenia upłynęło… no właśnie, nieważne kiedy czytałam tamtą książkę. Istotne jest to, że moje ciało i dusza czują, że było to zbyt dawno temu. Okres oczekiwania na Niepokój był dla mnie zbyt długi i choć bardzo pragnę przeczytać już Ukojenie, to wiem, że nie mogę tego zrobić ani dziś, ani jutro, ani za tydzień. Niestety, jakaś hierarchia ważności w Słowach dużych i MAŁYCH musi być. I choć serce mi krwawi a oczy łzawią, to wiem, że w końcu przyjdzie dzień, w którym sięgnę po ostatnią część trylogii Drżenie i w końcu się uspokoję, bo przecież… nie może być jeszcze gorzej. Prawda? Tak, wiem, mówię odrobinę od rzeczy, ale niestety dokładnie w ten sposób działa na mnie twórczość pani Stiefvater. Już po kilku pierwszych stronach Drżenia wiedziałam, że ta książka zostanie w mojej pamięci bardzo długo. Gdy przymierzałam się do Niepokoju… przyznam, że odczuwałam pewne obawy. Martwiłam się, że, jak to wielokrotnie bywa, druga część cyklu nie będzie tak dobra jak pierwsza, że będę żałowała, że wpakowałam się w tę historię i może poczuję niesmak, albo co gorsza, niechęć do autorki. Nie poczułam żadnej z tych rzeczy, wręcz przeciwnie. Pokochała Maggie Stiefvater jeszcze bardziej i teraz… mój strach wzmógł się kilkakrotnie, bo już wiem do czego ta autorka jest zdolna. Czy dam radę przetrwać kolejną część? Jak poradziłam sobie przy tej? Jeśli chcecie wiedzieć, to zapraszam do zapoznania się z poniższym tekstem.

Akcja Niepokoju zaczyna się w kilka miesięcy po zakończeniu Drżenia, które koniec końców udało się bohaterom, a przynajmniej części z nich jakoś przetrwać. Nastoletnia Grace Brisbane, za plecami swoich jak zwykle niczym niezainteresowanych rodziców, od kilku miesięcy ukrywa swojego ukochanego. Samuel Roth, bo o nim mowa, dzięki niezwykłemu zbiegowi okoliczności powstał z popiołów niczym przysłowiowy Feniks. Na szczęścia maksymalnie niebezpieczny zabieg, któremu poddał się Sam, okazał się skuteczny. Po kilku tygodniach niepewności i braku sygnałów życia, chłopakowi udało się przybrać ludzka formę i wrócić do ukochanej Grace. Niestety zastrzyk z krwi zainfekowanej bakteryjnym zapaleniem opon mózgowych nie na każdego wilkołaka zadziałał. Brat Isabel Culpeper po identycznym zabiegu zmarł, a dziewczyna w zasadzie z nikim nie mogła się tą informacją podzielić – w końcu wszyscy sądzili że Jack nie żyje już od jakiegoś czasu. Chyba przede wszystkim ze względu na łączące je przeżycia jak i wiedzę jaką posiadały, dziewczyny połączyła dość nietypowa przyjaźń, która z biegiem czasu przerodziła się w mocną i trwałą więź. Gdy więc w miasteczku Marcy Falls powoli zaczyna rodzić się wiosna, Sam w zasadzie mieszka u Grace, a Isabel jest jej najlepszą przyjaciółką. Kto jeszcze kilka miesięcy wcześniej pomyślałby, że sprawy mogą potoczyć się właśnie w tym kierunku? Niestety budząca się wiosna przynosi nie tylko zmiany w życiu młodzieży. Jesienią stworzone zostały nowe wilkołaki, po których nie wiadomo czego można się spodziewać. Ponieważ Sam został cudem ocalony, opieka nad nimi spada na jego barki. Niestety chłopak zupełnie nie wie jak radzić sobie z osobnikami, które są na tyle kruche, że nieustannie ulegają przemianie, raz stając się człowiekiem, by zaraz przemienić się ponownie w wilkołaka. Do tego Grace zaczyna dziwnie „pachnieć” i ewidentnie dopadła ją jakaś przedziwna choroba, jakby… nie nie, lepiej nawet nie wypowiadać tego słowa. Z dnia na dzień strach staje się coraz silniejszy. Paraliżuje oboje nastolatków i nie pozwala im przeprowadzić spokojnej rozmowy na ten temat, a jak od dawna wiadomo, rozmowa jest kluczem do rozwiązania większości problemów. Czy Sam i Grace w końcu wyznają sobie, co ich gnębi. Czy wówczas nie będzie już za późno na takie wyznania? Co dzieje się z Grace? Czy Samowi uda się znaleźć sposób na uratowanie dziewczyny? A może to Cole, zupełnie nowy członek sfory i ewidentnie czarny charakter tej opowieści rozwiąże zagadkę? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania, koniecznie musicie przeczytać Niepokój autorstwa Maggie Stefvater.

Mnie książka totalnie rozbroiła. Z każdą przeczytaną strona zagłębiałam się w nią bardziej i bardziej, nie potrafiąc się oderwać. Już samo wspomnienie Niepokoju wywołuje na moim ciele gęsią skórkę i chęć jego przejrzenia i przeczytania ponownie fragmentów, które skrzętnie pooznaczałam. Wielokrotnie miałam w rękach dobre i bardzo dobre książki. Muszę jednak przyznać, że seria Drżenie stanowi jeden z najlepszych cykli jakie czytałam. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale faktycznie tak jest. Co więcej, książka, choć oczywiście jest typową powieścią paranormalną, skierowana jest do bardzo szerokiego grona czytelników. Autorka nie tylko przedstawia nam konkretną historię i jej bohaterów, ale analizuje ich postępowanie, dzięki czemu dużo łatwiej wysunąć odpowiednie wnioski. Jest to zdecydowanie powieść z morałem i to niejednym. Dzięki niej dowiadujemy się, jak dużo warta w życiu człowieka jest przyjaźń i jak wiele znaczy miłość. Sam i Grace pokazują nam, jak walczyć z przeciwnościami losu, uczą nas pokory i pokazują jak postępować w sytuacjach, które wydaja się nam beznadzieje. Jest to para niemal idealna, która powinna stanowić przykład dla innych nastolatków. I choć z zewnątrz wydawać się może, że to niemożliwe, by tacy ludzie istnieli, to powiem Wam jedno, na pewno gdzieś tam są i czekają, aż ktoś ich odkryje.

Powieść czyta się bez mrugnięcia okiem i z zapartym tchem. Została napisana jasnym i przejrzystym językiem, który nie problem zrozumieć, ale przy tym nie wydaje się być banalnym i prostackim. Jakimś cudem Maggie Stiefvater stworzyła bohaterów ikony, w które chce się wierzyć i za którymi chce się podążać. Ja na pewno będę, bo i Sama i Grace po prostu pokochałam. Z całego serca i z głębi serca zachęcam Was do poświęceniu kilku, no może kilkunastu godzin tej lekturze, naprawdę warto.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Wilga

6 komentarzy:

  1. Od momentu, kiedy przeczytałam o tej serii w zapowiedziach, mam na nią wielką ochotę i jak tylko wpadną mi w ręce książki, tak zabieram się za lekturę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem nic ciekawego w tym cyklu nie ma. Ja męczę właśnie "Forever", czyli owo "Ukojenie". Dla mnie zbyt statyczna, główne postaci skrojone na perfekcyjną miarę i to akurat nie jest komplement. Do tego napięcie słabo rośnie: jest nic, nic, małe oznaki czegoś, nic, nieznaczne znaki akcji, nic, bum - akcja i koniec.
    Przeciętna książka i upierałabym się jednak przy tym, że skierowana typowo dla nastolatek, chłopcy pewnie nie byliby zadowoleni, bo niewiele akcji. Ewentualnie dla kobiet gustujących w powieściach dla młodzieży (jak ja). Szerzej pisałam niedawno na blogu, jak ktoś ma ochotę. ;) Choć nie tak szczegółowo jak Sil. :)
    Sil, sięgnij po Dary Anioła i Cassandrę Clare! To jest dopiero fajna seria z dreszczykiem i wszystkim, co znajdziesz też u Stiefvater (miłość, przyjaźń, problemy, decyzje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie ta seria niezmiernie wzrusza (przynajmniej dwie pierwsze części). Akcja może faktycznie nie rzuca na kolana i pewnie bardziej dziewczyny niż chłopcy i bardziej młodzież niż dla dorosłych dorosłych.. ale i tak ją strasznie lubię. Ale po wspomniane przez ciebie pozycje muszę zdecydowanie sięgnąć :)

      Usuń
    2. Dary Anioła to cykl, a napisała go Cassandra Clare. Składa się z 6 powieści, ostatnia dopiero wyjdzie. To Miasto Kości, M. Popiołów, M. Szkła, M. Upadłych Aniołów, M. Zaginionych Dusz, M. Niebiańskiego Ognia. Poza tym jest do tego prequel, którego akcja rozgrywa się w XIX wieku, w wiktoriańskiej Anglii. <3 Super seria!

      Usuń
  3. Cała seria jeszcze przede mną, ale mam nadzieje, że już niedługo ;)

    A tak przy okazji "Dary Anioła" są naprawdę świetne! :D

    OdpowiedzUsuń