30 czerwca 2011

Stosik czerwcowy szósty - ostatno

No comments nie?
...............

Od góry:
1. "Człowiek w białym kombinezonie" Ben Collins - książkę otrzymałam do recenzji od Portalu Duże Ka i już nie mogę doczekać się chwili gdy po nią sięgnę. Niestety chwilę to potrwa i recenzja ukaże się najwcześniej w połowie lipca :( Mój małż chyba sam będzie musiał zabrać się za lekturę :)
2. "Natalii 5" Olga Rudnicka - książka otrzymana w prezencie od najwspanialszego na świecie Pana Kazimierza :)
3. "Wycieczka na tamten świat" Anna i Sergiej Litwinowie - od ZwB i Oficynki, do recenzji :)
4. "Błogosławieni, którzy pragną..." Anne Holt - prezent od ZwB :) Dzięki, dzięki, dzięki....

Mam jedną półkę na książki opatrzone adnotacją "do recenzji". Wczoraj układałam poprzednią partię, dwie książki nie znalazły dla siebie miejsca... tych nowych już absolutnie nie mam gdzie dać... W lipcu zdecydowanie - szlaban na paczuszki... Jutro podsumowanie czerwca... strach się bać :P

29 czerwca 2011

Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną…


„We własnym gronie” Mari Jungstedt
wyd. Bellona
rok: 2011
str. 391
Ocena: 4/6




Po raz kolejny miałam przyjemność sięgnąć po powieść Mari Jungsted, i przyznam się zaraz na wstępie, że zrobiłam to z niemałym sentymentem. Poprzednia przeczytana przeze mnie część przygód Andreasa Knutasa bardzo mi się spodobała, a plenery, w których rozgrywa się cała historia, bardzo mnie urzekły. Biorąc do ręki „We własnym gronie”, nie mogłam nie podziwiać wspaniałej okładki z tłoczonym nazwiskiem autorki. Takie obwoluty od zawsze mnie przyciągały i nie da się ukryć, że w wielu przypadkach to one właśnie decydują o tym, czy książka znajdzie miejsce w mojej biblioteczce. Do tego wnętrze powieści, przepełnione opisami urokliwej przyrody Gotlandii, przyciągało mnie już od kilku tygodni. W końcu więc uległam tym magicznym fluidom i pochłonął mnie świat słonecznego Visby.

To niestety nie była łatwa i przyjemna lektura, ale męka którą przeżyłam nie była spowodowana czytaną książką. Jakaś wewnętrzna blokada nie pozwalała mi się w pełni cieszyć powrotem na szwedzką wyspę i już się bałam, że pobiję rekord czasu poświęconego danej pozycji. Udało mi się jednak wybrnąć z tego dołka psychicznego i dziś „We własnym gronie” wróciło do biblioteczki.

Na Gotlandii od lat trwają prace wykopaliskowe, mające na celu poszukiwanie pozostałości po masowo osiedlających się wieki temu na tych terenach wikingach. Jedną z uczestniczek międzynarodowego kursu archeologicznego jest Martina Flochten. Dwudziestojednolatka jest jedną z popularniejszych studentek, za którą ogląda się męska część kursantów. Martina w rodzinnej Holandii pozostawiła kochającego chłopaka i rodzinę, której przodkowie wywodzą się właśnie z Gotlandii. Dziewczyna na wyspie przechodzi swoistą metamorfozę, staje się zamknięta w sobie, coraz rzadziej udziela się towarzysko, nie odwiedza ani rodziny ani przyjaciół. Do tego przed nowymi znajomymi próbuje zataić romans. Pewnej soboty przyjaciele wyciągają ją na wieczorny koncert, a po nim na imprezę. Po pewnym czasie Martina postanawia wrócić do schroniska. Nigdy jednak do niego nie dociera. Co stało się w drodze powrotnej? Gdzie znajduje się Martina? Z kim miała romans? To dopiero pierwsze pytania, które zada sobie, oraz swojej grupie śledczej inspektor Knutas. Czy znajdzie na nie odpowiedzi? Czy sprawę będzie się dało łatwo i szybko rozwiązać, tak by każdy mógł w spokoju wyjechać na zaplanowany urlop? Co z tym wszystkim wspólnego ma martwy koń? Nie ma wyjścia, o tym wszystkim musicie przekonać się sami, podczas lektury powieści „We własnym gronie”.

28 czerwca 2011

Oddechem kłamstwa jest szczerość

Poniżej recenzja, która kilka tygodni temu pojawiła się na Portalu Duże Ka, dostępne tutaj. Książkę pożyczyłam, więc nie mam jak zrobić fotki :) Jak do mnie wróci to się poprawię :)

„Trans” – Manuela Gretkowska
wyd. Świat Książki
rok: 2011
str. 285
Ocena: 4/6




Przyznaje się bez bicia: nigdy wcześniej nie czytałam Gretkowskiej. Dlaczego? Bo nigdy nie miałam okazji? Bo nie było „nam” po drodze? Bo to nie mój świat? Wydaje mi się, że każdy z tych powodów brał po trochu udział w moim procesie decyzyjnym. Dlaczego więc sięgnęłam po jej książkę teraz? Czemu jej „Trans” trafił w moje ręce? Ponieważ czasami trzeba zaryzykować. Wziąć byka za rogi. Zobaczyć, jakie niebezpieczeństwo czai się za rogiem. Spróbować czegoś nowego i na własnej skórze przekonać się, co z trawie piszczy. Więc zaryzykowałam, ale czy wiem, kto stał za winklem? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć poniżej.

Kursor miga na ekranie. Zegar nieubłaganie pokazuje upływ czasu. W głowie mam mętlik. Wciąż, nieustannie, zadaję sobie pytania. O co tak naprawdę chodziło? Czy na pewno ja miałam przeczytać tę książkę? Czy właściwie ją zinterpretuje? Czy rozumiem to, co właśnie się skończyło? Na większość tych pytań coś wewnątrz mnie podpowiada odpowiedź: nie. Ale czy jest ona prawdziwa? Sama nie wiem.

Jest ona. Mała dziewczyna. Córeczka tatusia, wnusia babuni. Taka córownuczka. Kochana za bardzo czy kochana za mało? Rozpuszczona czy niedopieszczona? Ani taka, ani taka. Balansująca. Potrzebująca. Nieustannie odkrywająca. Niezwykle podatna na uzależnienia. Taka właśnie jest Ona. Kobieta – Marysia. Bezimienna.

Uzależniała się od najmłodszych lat. Najpierw od miłości Ojca. Później od ranienia się drzazgami w pokoju Babci. Następnie od eteru podawanego dzieciom podczas wyrywania zębów przez szkolną Dentystkę. Każdy rok życia i każde nowe doświadczenie otwierało kolejną furtkę, za którą stała pokusa. Możliwość odkrycia nieznanego. Spróbowania. Rozsmakowania się. Popadnięcia w trans i trwania w nim aż po kres. Wszystko po to, by poczuć silniej, by poczuć więcej. Przerażająca, niekończąca się wędrówka po nieznanym. Takie właśnie jest Jej życie. Do czego Ją doprowadzi? Kim się stanie? Jakim człowiekiem będzie ukształtowana przez nieustający łańcuszek uzależnień? Czy wyrwie się kiedyś z toksycznego transu? Nie mogę odpowiedzieć Wam na te pytania. Nie ukrywam jednak, że na większość nich odpowiedź znajdziecie zagłębiając się w lekturze „Transu” Manueli Gretkowskiej. 

27 czerwca 2011

Stosik czerwcowy piąty... czy ostatni?

Wiem... Masakra... przez duże MMMM.
Byłam w szoku dziś na poczcie... wciąż z tego szoku wyjść nie mogę :P
I tak od góry.
1. Matraś Duży czyta "Cztery miesiące" Alicji Mareckiej - prezent wymiankowy od Kasi z Notatek Coolturalnych
2. "Wszystko w czekoladzie" Tatiana Polakowa - jak wyżej. Bardzo ci dziękuje Kasiu :)
3 i 4. "Coś niebieskiego" oraz "Dziecioodporna" Emily Giffin - od Matrasa do recenzji :)
5. "Krwawy fiolet" Dia Reeves - od Dużego Ka do recenzji. Recenzja wkrótce na portalu Duże Ka
6. "Zapiski niewidomego taty" - Ryan Knighton - do recenzji od Dużego Ka
7. "Grzechotka" Joanna Jodełka - od Wydawnictwa W.A.B. do recenzji :D Dziękuje Pani Violu, mocno, mocno :D
8. "Requiem dla tancerki" Agnieszka Fibich - od Wydawnictwa W.A.B. do recenzji. Dziękuje zarówno Pani Violi jak i Pani Agnieszce Fibich dzięki której nawiązałam współpracę z WAB-em :)
9. "Kontener" Agata Chróścicka - jak wyżej :)
10. "Nie okłamuj mnie" Elizabeth Lowell - prezent za aktywność od Wydawnictwa Mira, dziękuje Pani Moniko :)
11. "Złowroga cisza" Anne Stuart - jak wyżej
12. "Światło w ciemności" Sharon Sala - jak wyżej.

Jak widzicie, troszkę się tego nazbierało, a czerwiec trwa jeszcze kilka dni :)

26 czerwca 2011

Baba halo



„Milaczek” Magdalena Witkiewicz
wyd. Sol
rok: 2008
str. 254
Ocena: 4/6



Znacie Milaczka? Nie? Niemożliwe. Na tym stwierdzeniu w zasadzie mogłabym zakończyć moją wypowiedź. Dlaczego? Bo prawda jest brutalna. W każdym z nas (nieważne, czy jesteś kobietą czy mężczyzną) siedzi odrobina Milaczka.

Jakiś czas temu miałam okazję zaprezentować Wam książkę Magdaleny Witkiewicz „Panny roztropne”. Poniewczasie zorientowałam się (to znaczy w trakcie lektury zauważyłam), iż czytam drugą część pewnej opowieści. Poprzysięgłam sobie wówczas, że gdy przyjdzie odpowiedni moment, sięgnę po pierwszą część tej historii. Odpowiednia chwila nadszeła. Machina ruszyła. „Milaczek” został przeczytany. Poniżej coś więcej na „jego” temat J.

Milaczek to Milena, dwudziestosześcioletnia analityczka w jednej z trójmiejskich firm. Mila posiada szafę pełną ciuchów. Szafę, w której dobrze zaopatrzyłaby się niejedna kobieta. Szafę w rozmiarze od 38 do 46. Milenka codziennie rano staje na wadze. Nie raz. Podejść ma kilka. Najpierw staje na niej ze wsparciem. Stawia jedną nogę, później drugą. Rękoma chwyta się szafy i ściany. Zerka na wagę, wynik nie do końca zadawalający, ale nie załamujący. Podejście numer dwa (bez podpierania się) niesie za sobą już nieco większą dawkę rozczarowania. W zależności od nastroju, wyniku ważenia, ilości czasu itp. następują kolejne wariacje wcześniej zaprezentowanej czynności. I tak codziennie. Pewnego dnia Milena słyszy na podwórku potworny huk. Wygląda przez okno i nie może wyjść szoku. Jej samochodzik, jej mała Biedroneczka – stoi w płomieniach. Wielkie bum, które zmusiło ją do wyjrzenia przez okno, pochodziło od niej. Ale dlaczego? Jak do tego doszło? Co spowodowało ten niezupełnie niespodziewany wybuch? Tego dowiecie się podczas lektury Milaczka. Albo przynajmniej… tego powinniście się dowiedzieć.

25 czerwca 2011

Wieczorową porą

W ramach wieczornego rozleniwienia (tak, tak... przedłużam czas nie sięgania po kolejną książkę :P), chciałabym Wam przypomnieć o trwającym konkursie na Portalu Zbrodnia w Bibliotece. Pamiętacie? Recenzujecie? Podlinkowujecie? Nie? To na co czekacie? Więcej informacji tutaj:)
Zbrodnia w Bibliotece będzie dodatkowo dostępna w eterze. Więcej na ten temat tutaj :)

Z informacji o mnie samej... właśnie skończyłam Milaczka (recenzja rano), biorę się za We własnym gronie (recenzja liczę że w czerwcu:P). Przed chwilą dodatkowo skończyłam oglądać film "Kobiety pragną bardziej". I... jestem pod ogromnym wrażeniem. Serio. Film zdecydowanie wart polecenia :)

Przybyła i do mnie - prosto z Irlandii

Śliczniusia, nie? Zazdrościcie, nie? hehe :)
Sama sobie zazdroszczę tej paczuszki. Przywędrowała do mnie wczoraj... w sumie nie do końca sama. Listonoga był, ale nie przyszło mu do głowy by użyć domofonu i sprawdzić czy jestem w domu. Jak zwykle awizował. Wieczorem więc, raz raz, poleciałam na pocztę i odebrałam przesyłkę. Piękna ci ona :)
Kasia z Notatek Coolturalnych bardzo mnie swym podarunkiem uradowała :) Kiedy tylko znajdę chwilę czasu zasiądę do lektury książek, które mi podesłała. Napisała mi również bardzo miły liścik, z którego bardzo się cieszę i załączyła zakładkę z Irlandii ze sznureczkiem (najbardziej właśnie takie zakładki lubię bo mogę nimi zaznaczać i zaznaczać, a wiecie jaką manię zaznaczania mam). Czekoladki właśnie pałaszuje mój kochany małż, Artur. Mówi, że dobre, do Irlandzkie :D Apropo wspomnę zainteresowanym, że mąż mnie bije, w nocy przywalił mi w oko z pięści, na szczęście śladów nie ma. Przebudził się na chwilę i powiedział "Przepraszam" i poszedł spać dalej, nie martwiąc się, czy nie wyrządził większych szkód... Mężczyźni... :P

Na koniec jeszcze chciałabym podziękować Sabince za zorganizowanie genialnej regularnej akcji wymiankowej. Piszę się na każdą następną kochana :)

24 czerwca 2011

Życie to księga, której lepiej nie wertować zbyt wnikliwie



„Pałac Północy” Carlos Ruiz Zafón
wyd. Muza
rok: 2011
str. 287
Ocena: 5/6



Pam, pabam, pabababam… stukam palcami w stolik, wpatrując się w migający kursor na ekranie laptopa. Lekturę Pałacu Północy autorstwa Carlosa Ruiz’a Zafón’a mam już za sobą. Staram się poukładać sobie w głowie poznaną właśnie historię. Zakwalifikować ją jakoś. Przypiąć odpowiednią metkę. Postawić na właściwej półce. Choć staram się jak mogę, niezupełnie mi się to udaje. Jedna książka – milion myśli. Setki ścieżek, którymi można podążyć. Która z nich jest tą właściwą? Którą autor traktował priorytetowo? Wciąż nie wiem.

Cała historia zaczyna się w maju 1916 roku, w Kalkucie. Jest północ. Nad wodami rzeki Hooghly unosi się nocna mgła. Ciszę przerywają wiosłowanie. Trwa pościg, którego stawką jest życie pasażerów pierwszej łodzi, kierowanej przez porucznika Peake’a. Cudem dociera do brzegu. Jego celem jest dotarcie do północnej części Kalkuty. To właśnie tam mieszka Aryami Bose, babka bliźniaczych niemowląt, których życie znajduje się w niebezpieczeństwie. Operacja udaje się, jednak to nie koniec problemów. Prawdziwe zło czai się tuż za rogiem, Aryami zmuszona jest podjąć decyzję, która zaważy o przyszłości dzieci. Rozdziela je. Szesnaście lat później poznajemy grupę przyjaciół, należących do klubu Chowbar Society. Isobel, Roshan, Siraj, Michael, Seth, Ben i Ian to nastolatki z sierocińca St. Patrick’s, który wkrótce, ze względu na wiek, zmuszeni będą opuścić. Jednak nim to się stanie, radykalnie zmieni się ich życie. Czy będzie to zmiana na lepsze? Czy wszystkim członkom klubu uda się dożyć dorosłości? Czy koszmar przeszłości powróci? Któremu z członków grupy zagraża niebezpieczeństwo? To tylko kilka pytań, które zaprzątać będą Wasze umysły podczas lektury „Pałacu Północy”. Na większość z nich znajdziecie odpowiedź. Będą jednak i takie, które na zawsze pozostaną otwarte.

Powieść Zafón’a pochłonęła mnie zupełnie. Zawładnęła moim umysłem i przeniosła do Kalkuty lat trzydziestych XX wieku. Wraz z bohaterami powieści przemierzałam kręte uliczki tej kolonii brytyjskiej, poznawałam ich kulturę. Poczułam nienawiść, którą darzyli Anglików. Na własne oczy zobaczyłam, co ta nienawiść potrafi zrobić z człowiekiem. Gdy połączy się ją z koszmarem przeżytym w dzieciństwie, powstaje wcielone zło. Zło, które nie sposób zniszczyć. Do wojny z tym złem stanie wspomniana wcześniej grupa przyjaciół. Kto zwycięży w tej nierównej walce? Przekonajcie się sami.

23 czerwca 2011

Garbo w sieci

Tak jak wspominałam... w sumie już przedwczoraj, czytałam książkę Mała Garbo. Jej recenzja na moim blogu pojawi się za jakieś dwa tygodnie. Teraz można przeczytać ją na Portalu Duże Ka :)
Oooo, dokładnie tutaj jest.
Lektura Małej Garbo nie jest łatwa... ale warto przeczytać tę książkę :)

22 czerwca 2011

Stosik czerwcowy czwarty

Tak, tak... zaś się chwalę, bo listonosz dotarł i mam w domu nowe książeczki.
Ale zanim o nich, ogłoszenia parafialne.
Po pierwsze primo, ukazała się moja recenzja na portalu Zbrodnia w Bibliotece. Jest to recenzja książki Alex Kavy - W ułamku sekundy :) Znajdziecie ją tutaj :)
Przy okazji przypominam o konkursie trwającym na ZwB. Więcej przeczytacie tutaj :)
 A teraz mój stos :)
I tak mamy od góry:
1. "Skutek uboczny. Śmierć" - John Virapen - do recenzji od Wydawnictwa Publikat. Już nie mogę doczekać się lektury. Dziękuje Panie Marcinie :)
2. "Kilka dni z życia Alice" - Liane Moriarty - do recenzji od portalu Na Kanapie. Dziękuje Agatko, wiem że wiedziałaś jak mi na niej zależało :)
3. "Długi weekend" Wiktor Hagen - do recenzji od Wydawnictwa W.A.B. - dziękuje Pani Violu :)
4 i 5. "Szeptem" i "Crescendo" Becca Fitzpatrick - do recenzji od portalu Sztukateria. Bardzo dziękuje.

Coś czuję, że to nie ostatnie książeczki w tym tygodniu... Przekonamy się w piątek.

Na koniec powiem Wam jeszcze, że jestem w trakcie lektury "Pałacu północy" - Carlosa Ruiza Zafóna. Książa zapowiada się bardzo fajnie, może jutro uda mi się ją skończyć :)

21 czerwca 2011

Takie tam...

Ostatnio na moim blogu nastała cisza... w sensie kilkadziesiąt godzin się nie odzywałam.
Właśnie skończyłam lekturę "Małej Garbo" Bodo Kirchhoff'a. Przypuszczalnie jutro ukaże się jej recenzja. Nie u mnie, tylko na Portalu Duże Ka. Przypuszczalnie u mnie recenzja zawiśnie za dwa tygodnie. Takie życie :)
Ubiegły tydzień był ubogi w awiza. Znaczy się żadnego nie otrzymałam. Nie, troszkę Was oszukałam. Dostałam nagrodę od Duże Ka, ale pochwalę się nią gdy nadejdą jakieś książeczki. Dziś w skrzynce znalazłam trzy awiza, ale na poczcie powiedzieli, że odebrać mogę je dopiero jutro. Cóż... zobaczymy w takim razie jutro co listonosz dla mnie ma :) Powiem Wam, że z jednej strony to takie trochę przygnębiające, gdy nie ma do mnie żadnych przesyłek... ale z drugiej strony... im później przyjdą książki, tym lepiej... w domu mam tyle książek do recenzji, że czasem tego nie ogarniam :) Dobrze, że jutro popołudniu zaczyna się weekend (dla mnie). Jak zawsze mam plan. Jedna książka dziennie. Myślicie, że realny? Też myślę, że nie. Zawsze gdy sobie to obiecuje, książka okazuje się dość trudna i czas jej poświęcony wydłuża się niewyobrażalnie. Ale będzie dobrze... musi być. No nie?
I mimo, że przytłacza mnie ogrom pokładanych we mnie nadziei, to uśmiecham się właśnie do siebie. Bo kocham to wszystko. Kocham tę odrobinę adrenaliny, która uderza we mnie, gdy przychodzą nowe książki. Już widzę te zarwane noce :)

19 czerwca 2011

Dotknąć prawdy



„Prawie w domu” Pam Jenoff
wyd. G+J
rok: 2011
str. 336
Ocena: 4,5/6



Intrygująca okładka, pasjonujący opis na jej obwolucie, nic dziwnego, że książka już od kilku dni wołała do mnie z biblioteczki. W końcu przyszedł na nią czas, a jej lektura pochłonęła mnie całkowicie. Gdyby nie kilka „przeszkód”, które zwykle mają miejsce w moim życiu, gdy czytam pochłaniającą powieść, skończyłabym ją przynajmniej dwa dni wcześniej. Opóźnienie to nie ma jednak znaczenia, bo każda minuta poświęcona tej lekturze przyniosła mi niesamowitą radość.

Jordan Weiss to rozchwytywana agentka wywiadu Stanów Zjednoczonych. Uczestniczyła we wszystkich najważniejszych misjach organizowanych przez jej rząd. Od kilku miesięcy pracuje dla dyrektora Departamentu Stanu, jako jego łącznik z Białym Domem. Ta praca to jak podcięcie jej skrzydeł, ale sama się na nią zgodziła, po tragicznych skutkach operacji w Liberii. Po otrzymaniu listu od Sary Sunderson, najlepszej przyjaciółki poznanej podczas studiów w Cambridge, Jordan postanawia przenieść się do Wielkiej Brytanii. Powrót do tego kraju wiele ją kosztuje i przepełnia niewyobrażalnym bólem, chce jednak pomóc umierającej przyjaciółce. W Londynie przydzielona zostaje jej nowa sprawa. Okazuje się, że nawet w tak stabilnym kraju, jakim jest Anglia, za każdym rogiem czai się niebezpieczeństwo, często nawet większe, niż w najniebezpieczniejszych wydawałoby się, zakątkach świata. Do tego w Jo zaczynają odzywać się stare demony, dopada ją przeszłość, która nigdy tak naprawdę nie została zamknięta. Dwutorowe śledztwo sprowadzi na oficer Weiss wielkie zagrożenie, czy uda się jej je pokonać? Czy dowie się, co tak naprawdę wydarzyło się 10 lat wcześniej z miłością jej życia? Czy rozwiąże sprawę przydzieloną jej przez nową szefową? Czy zaufa odpowiednim osobom? Czy przeżyje? Tego dowiecie się podczas pasjonującej i porywającej lektury powieści Pam Jenoff „Prawie w domu”.

18 czerwca 2011

Przypomnienie o konkursach :)

Tak, tak... wiem.. weekend rozleniwia wszystkie ludki, te blogowe również. Ale nie można popadać w marazm i odrętwienie. Przypominam Wam, o toczących się konkursach, zarówno tym trwającym na blogu  http://przedsmiertnyneuroleptyk.blogspot.com/  (mam na myśli konkurs Cztery wymiary), jak i o tym toczącym się na najlepsiejszej na świecie Zbrodni w Bibliotece (konkurs dla blogerów na recenzję kryminału). Więcej na temat konkursu na ZwB znajdziecie tutaj :) Wierzę w Was i wiem że już w obu konkursach bierzecie czynny udział. Ale co szkodzi przypomnieć :) 




Ja właśnie powoli kończę "Prawie w domu". Jutro powinniście spodziewać się więc nowego wpisu, tym razem z recenzją :) Odmeldowuje się :)

17 czerwca 2011

Zawierciowy zawrót głowy :)

17.06.2011 w Bibliotece Publicznej znajdującej się w Pałacyku Szymanowskiego w Zawierciu odbyło się spotkanie z Agnieszką Lingas-Łoniewską.

Publika jak zwykle dopisała, czego autorka zupełnie się nie spodziewała. Organizatorzy zmuszeni byli dostawiać krzesła i krzesełka, których i tak zabrakło, więc niektórzy całe spotkanie przestali. Mimo tego, a może właśnie ze względu na to, spotkanie było pierwszorzędne. Agnieszka wdrożyła wszystkich obecnych w swoje osiągnięcia i przyszłe plany. Później jak zwykle padło wiele pytań, były również prezenty, autografy i sesja dla fotoreporterów :) Poniżej kilka fotek :)





Byle więcej takich spotkań :)

16 czerwca 2011

…Umówiłem się z nią na dziewiątą…

„Anatomia randki” Piotr Szarota
wyd. Muza
rok: 2011 
str. 204
Ocena: 4/6



Sama nie wiem, co przyciągnęło mnie do tej pozycji literackiej. Gdy po raz pierwszy przeczytałam o niej w zapowiedziach Wydawnictwa Muza, pomyślałam sobie, że to taka lektura podręcznikowa, dużo teorii, mało interesujących rzeczy. Zaczęłam więc przeglądać inne proponowane książki. Coś mi jednak nie dawało spokoju i wciąż wracałam do Anatomii… Powroty były tak częste, że w końcu powiedziałam sobie „raz kozie śmierć” i ją zamówiłam. I tak sobie myślę, że czasem warto sięgnąć do takich bardziej naukowych pozycji.

Czy wyobrażacie sobie świat bez poznawania nowych ludzi? Spotykania się z nieznajomymi w celu nawiązania nowych kontaktów, poszerzenia grona przyjaciół, znalezienia miłości? Czy we współczesnym świecie można obyć się bez randek? Bez tego dreszczyku emocji, niepewności, co pomyśli sobie o nas osoba siedząca naprzeciwko? A może inaczej? Może randki umierają śmiercią naturalną? Może wcale już ich nie ma, a my żyjemy w świecie iluzji? Jaki jest otaczający nas świat? W jakim kierunku się rozwija? Właśnie o tym jest ta książka. W „Anatomii randki” Piotr Szarota zaprezentował rozwój randkowania na przestrzeni lat. Wskazał moment, w którym tak zwany dating wszedł w życie. Na przykładzie obywateli Stanów Zjednoczonych i Francji, wskazał zasadnicze różnice mające miejsce w randkowaniu na tych kontynentach. Odkrył również meandry takich spotkań w państwach Azjatyckich i Afrykańskich. Czytając tę książkę mamy okazję przekonać się, jak ewaluowało randkowanie, jak rok za rokiem, dekadę za dekadą ulegało przeobrażeniu. Jeśli więc chcecie dowiedzieć się, jak randkowali nasi pradziadkowie, jak robili to nasi rodzice i jak postrzegane jest nasze randkowanie, to powinniście przeczytać tę książkę.

 Z czasem, ze strony na stronę, ze zdania na zdanie, Anatomia… nabiera tempa, wciąga, skupia na sobie całą uwagę, pochłania. Czytelnik chce wiedzieć więcej, zrozumieć lepiej, dowiedzieć się, jak to wszystko się skończy… choć chyba przecież wie, przecież żyje tu i teraz. A jednak nie wie, nie ma pojęcia, jak jest naprawdę. I dlatego czyta dalej pochłaniając wiedzę. Dla mnie kilka ostatnich dni spędzonych z tą lekturą to czas wzmożonej pracy umysłu, rozwijania samej siebie, uczenia się. Nie był więc to czas stracony.

Zachęcam do lektury każdego, kto chce się dowiedzieć czegoś więcej o otaczającym go świecie, o przeszłości, teraźniejszości, a także o przyszłości. I choć książka mogłaby miejscami być bardziej praktyczna niż teoretyczna, choć mogłaby przedstawiać na przykład scenki rodzajowe, prezentujące dane typy randek, to i tak warta jest przeczytania. 

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza

15 czerwca 2011

Czego nie zrobilibyśmy dla Zbrodni?


Czy ktoś, kto podczytuje mojego bloga nie wie, że najbardziej na świecie kocham Zbrodnie w Bibliotece, z nieziemskim Panem Kazimierzem na czele? No???? Ktoś jeszcze o tym nie wie? To już wie :) Kocham ten portal i tyle. I dlatego czym prędzej chcę Was powiadomić o zupełnie nowej akcji, najnowszej perełce, która właśnie zagościła w Zbrodniczym świecie. Poniżej zamieszczę szczegółowe informacje i odnośniki, chcę Wam jednak jeszcze powiedzieć, że w akcji zdecydowanie warto wziąć udział. Nagrody są wspaniałe, ale samo zwieńczenie, czyli nawiązanie współpracy z portalem... to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Nie będę Wam zdradzała tajników tej współpracy... ale ja czuje się jak pączek w maśle dzięki Panu Kazimierzowi :) Może i ktoś z Was będzie miał okazję się tak poczuć :)


A oto i szczegółowe informacje :)



Wszystkich blogerów piszących o książkach zapraszamy do wakacyjnej zabawy - ogłaszamy wielki konkurs na recenzję kryminału, thrillera lub horroru! Czekają na Was stosy książkowych nagród, a autorów najlepszych tekstów zaprosimy do współpracy z serwisem Zbrodnia w Bibliotece.
Warunki uczestnictwa:
  1. Do 31 sierpnia 2011 r. należy opublikować na swoim blogu recenzję dowolnej książki kryminalnej, thrillera lub horroru. (Czas istnienia bloga nie ma znaczenia - można go założyć choćby teraz).
  2. Recenzję tę należy poprzedzić tekstem: RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE - zdanie to powinno być zalinkowane do niniejszej podstrony serwisu ZwB - http://zbrodniawbibliotece.pl/kronikakryminalna/2133,konkursdlablogerow/ 
  3. Informację o opublikowaniu recenzji należy przesłać na adres redakcja@zbrodniawbibliotece.pl
  4. Liczba recenzji, które można zgłosić - nieograniczona.
Na koniec każdego miesiąca redakcja ZwB wybierze najlepszą zgłoszoną recenzję i opublikuje ją na serwisie w dziale KSIĘGOZBIÓR. Oczywiście dodamy link do bloga, z którego recenzja owa będzie pochodzić.
Nagrody:
  1. Autor każdej zwycięskiej recenzji otrzyma SUPERPAKĘ, z 10 świetnymi książkami, którym serwis ZwB patronował w ciągu czterech lat swego istnienia.
  2. Wśród wszystkich uczestników konkursu co miesiąc rozlosujemy kolejne 10 książek.
Autorów najlepszych recenzji (nie tylko tych zwycięskich w poszczególnych miesiącach) zaprosimy do stałej współpracy recenzenckiej z naszym serwisem.


Będę Wam przypominała co chwilkę o tym Konkursie. W końcu nie można przegapić takiej okazji :)

Kobieta z Pasją - Agnieszka i małe zaproszenie do konkursu :)

Przede wszystkim zapraszam Was do lektury bardzo ciekawego wywiadu z moją najukochańszą mentalną siostrą, autorką Zakrętów Losu, Bez Przebaczenia, Szóstego i Dirty World - Agnieszką Lingas - Łoniewską. Wywiad przeprowadzony został przez przez portal Kobiece Pasje, a przeczytać można go tutaj
Prócz tego zaprosić chciałabym Was do udziału w konkursie Cztery Wymiary na blogu http://przedsmiertnyneuroleptyk.blogspot.com/ Konkurs zapowiada się bardzo interesująco :) Sama zastanawiam się, nad wzięciem w nim udziału. Więcej na jego temat tutaj :)

14 czerwca 2011

Decyzje podejmowane w ułamku sekundy ujawniają, kim naprawdę jesteś



„W ułamku sekundy” Alex Kava
wyd. Mira
rok: 2003
str. 512
Ocena: 5/6





Seria z Maggie O’Dell już chyba na zawsze będzie mi się kojarzyła z moją babcią. To dla niej, będąc samej jeszcze na etapie dość płytkich romansów, chadzałam do biblioteki i wypożyczałam książki z dreszczykiem w tle. To ona właśnie po przeczytaniu pierwszej dostarczonej przeze mnie książki Kavy powiedziała: przeczytaj, bo warto. I miała rację. Nie zdarzyło mi się do tej pory zawieść na tej autorce. Tym bardziej nie było okazji ku temu, by rozczarować się samą Maggie.

„W ułamku sekundy” to druga z kolei książka Alex Kavy o profilerce psychologicznej, agentce specjalnej FBI, Margaret O’Dell. To także druga powieść tej autorki, którą miałam niesłychaną przyjemność przeczytać. Pamiętam, że całkiem sporo czasu moje nazwisko tkwiło na liście oczekujących na tę książkę w miejskiej bibliotece. Nie tylko ja chciałam czytać jej książki po kolei. Każdy czekał aż pojawi się odpowiednia dla niego w danej chwili część. Teraz, będąc po lekturze niemal wszystkich części, jedno jestem Wam w stanie powiedzieć ze stu procentową pewnością – tę serię należy czytać właśnie tak, jak została napisana i wydana. W innym wypadku czytelnik traci całą przyjemność odkrywania tajemnic poszczególnych epizodów.

Czy człowiek może się zmienić? Czy z dnia na dzień może się nawrócić, uwierzyć w zupełnie inne ideały? Zapomnieć, co ciągnęło go do zła? Do porywania kobiet? Do kolekcjonowania ich organów? Czy Albert Stucky, psychopatyczny morderca, naprawdę się nawrócił? Nagle uwierzył w Boga? W zbawienie dla siebie? Niejeden przyjął jego wzniosłe przemowy za dobrą monetę. Bo w końcu, nie można być aż tak złym człowiekiem. Nie można, prawda? A jednak można. Bo Albert Stucky oszukał wszystkich. Oszukał i uciekł, a na wolności zaczął wcielać w życie zupełnie nowy plan. Plan, do którego kluczem była ona, Maggie, przeciwniczka, którą przy poprzednim spotkaniu naznaczył, pozostawiając na niej zarówno fizyczne, jak i psychiczne rany. Czy i tym razem Maggie uda się rozwikłać zagadkę? Czy da radę złapać mordercę, nim ten doprowadzi swój chory plan do końca? Czy bohaterka znajdzie chwilę, by zastanowić się, co będzie dalej? Jak żyć ze skazą, która została w niej po poprzednim zetknięciu z psychopatą? Na te i na wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie podczas lektury pasjonującej książki, jaką zdecydowanie jest powieść „W ułamku sekundy” Alex Kavy.

13 czerwca 2011

Konkursy, zaproszenia - Novae Res :)

Wpierw powtórka z wczoraj. Zapraszam wszystkich w piątek o 17 do Zawiercia na spotkanie z Agnieszką Lingas-Łoniewską :)

Novae Res chciałoby Was zaprosić również do pewnej poważnej "zabawy". Informacje poniżej :)

LITERACKI DEBIUT ROKU

Wydawnictwo Novae Res organizuje konkurs pt. „Literacki Debiut Roku”, który inicjowany jest w celu promowania polskich debiutantów w zakresie literatury pięknej. Głównym celem konkursu jest wyłonienie w danym roku kalendarzowym najlepszej powieści, która nie była dotychczas nigdzie publikowana w wersji drukowanej.
Literacki Debiut Roku ma być inicjatywą, dzięki której odnajdziemy i wypromujemy utalentowanych rodzimych debiutantów, których twórczość ma za zadanie odświeżyć polski rynek literacki” – mówi Wojciech Gustowski, redaktor naczelny Wydawnictwa Novae Res.
Konkurs składać się będzie z trzech części. Pierwsza z nich obejmować będzie zbiórkę zgłoszeń konkursowych oraz ich wstępną weryfikację przez Komisję Opiniującą, która wyłoni pięć utworów nominowanych do nagrody. W drugiej części walory literackie nominowanych przez Komisję Opiniującą utworów oceniać  będzie Kapituła Konkursu, w której skład wchodzą:
Prof. dr hab. Jolanta Maćkiewicz
Dr Anna Ryłko-Kurpiewska
Prof. dr hab. Michał Błażejewski
Red. nacz. mgr Wojciech Gustowski
Red. mgr Krzysztof Szymański 
Trzeci etap konkursu stanowi wyłonienie przez Kapitułę Konkursu trzech laureatów, którzy zajmą kolejno I, II i III miejsce w konkursie.
Na laureatów konkursu czekają bardzo atrakcyjne nagrody:
I miejsce – tytuł „Literacki Debiut Roku”, statuetka, laptop, eleganckie pióro, opublikowanie zwycięskiego utworu  drukiem, jego dystrybucja oraz promocja przez Wydawnictwo Novae Res.
II miejsce – dyplom, elektroniczny czytnik książek, eleganckie pióro, zestaw 10 egzemplarzy książek.
III miejsce – dyplom, eleganckie pióro, zestaw 10 egzemplarzy książek.
Konkurs ma mieć charakter cykliczny i ustanawiany być co roku. Konkretne terminy będą podawane do publicznej wiadomości z odpowiednim wyprzedzeniem. Obecna edycja trwać będzie od 15 czerwca 2011 roku do 31 stycznia 2012 roku. Nadsyłanie zgłoszeń upływa dnia 31 października.
W obliczu spadku czytelnictwa w Polsce, przy ogromnym potencjale, jaki drzemie w polskich autorach, postanowiliśmy dać im szansę zaistnienia na rynku literackim. Mamy nadzieje, że konkurs spełni swoje zadanie i zbierze jak największą liczbę zgłoszeń polskiej prozy współczesnej. Zachęcamy wszystkich, którzy wierzą w swój talent do przystąpienia do konkursu „Literacki Debiut Roku” – mówi Wojciech Gustowski.
Zgłoszenia do konkursu dokonuje autor powieści lub osoba przez niego upoważniona, przesyłając do dnia 31 pażdziernika 2011 jej wersję elektroniczną (zapisaną w formacie doc lub rtf na płycie CD lub DVD), na adres:

Wydawnictwo Novae Res
al. Zwycięstwa 96/98
81-451 Gdynia
z dopiskiem: Literacki Debiut Roku

Wysłanie zgłoszenia do konkursu oznacza akceptację regulaminu.

Informacji związanych z konkursem udziela sekretariat wydawnictwa Novae Res pod adresem ldr@novaeres.pl.
Oficjalna strona konkursu: www.literackidebiutroku.pl

12 czerwca 2011

Koniec weekedu. Spowiedź i zaproszenie :)

Na wstępie pochwalę się. Właśnie zakończyłam lekturę "Transu" Manueli Gretkowskiej. Niestety nie mogę wrzucić recenzji na bloga. Lada chwila pojawi się na portalu Duże Ka. Gdy tylko tam zawita, będzie dostępna tutaj. Za jakieś dwa tygodnie powinnam ją wstawić na bloga :)

Teraz zaproszenie.
Już w najbliższy piątek, 17 czerwca, o 17:00 w Zawierciu, odbędzie się spotkanie autorskie, w roli głównej Agnieszka Lingas - Łoniewska. Będę tam i ja. Wszystkich zainteresowanych serdecznie zapraszam :)

No i zwierzenia.
Zostałam do nich zaproszona aż przez dwie osoby. Najpierw przez "wstrętną" Archer :P hihiih (oberwie mi się za to), później przez Klaudynę :)
Czas więc na spowiedź.

1. Chyba większość z Was się zorientowała, że jestem mężatką. Niewiele osób jednak wie, że pomimo krótkiego stażu małżeńskiego (we wrześniu będzie dwa lata) jestem z Arturem kawał życia. W marcu 2012 będziemy świętować 10 lat jak jesteśmy parą.

2. Jestem na nieustającej diecie. Od ponad roku wraz z mężem stosujemy Dukana. W zasadzie z powodzeniem. Poza tymi dniami gdy nie jesteśmy na diecie :P

3. Codziennie obiecuje sobie, że tego dnia się nie złamię. Nie podam statystyk, ale zdecydowanie zbyt często następnego ranka obiecuje sobie, że poprzedni dzień się nie powtórzy. Że tym razem się nie złamię :P

4. Tylko najbliżsi wiedzą, jak bardzo pragnę zostać mamą. Do tej pory bez powodzenia. Wciąż jednak wierzę, że następny miesiąc przyniesie mi lepszą nowinę :)

5. Gdy byłam nastolatką napisałam książkę :) To brzmi górnolotnie, wiem. Napisałam. Dałam do przeczytania przyjaciółce. Spaliłam. Nie żałuję.

6. Kocham czytać, ale blog prowadzę, bo kocham pisać. Największą radość sprawia mi zabawa słowem. Tworzenie recenzji, sprawianie, że ktoś po jej przeczytaniu zapragnie wejść do świata, który właśnie został przeze mnie opuszczony. To jest to, co daje mi największą radość.

7. NIENAWIDZĘ DESZCZU. Tego chyba nie muszę komentować. Musicie mnie zrozumieć. Gdy za oknem pada. Depresja murowana.

8. Mam zegarek. Od poniedziałku do piątku, od 8 do 16 odliczam czas. Nie godziny. Minuty. Liczę czas do powrotu do domu, do męża, do Was :)

9. Cieszy mnie każda wizyta listonosza. Wypatruje go z zaciśniętymi kciukami. Po jego wizycie, gdy książki są już poustawiane w odpowiedniej kolejności, długo nie jestem w stanie zasnąć. Liczę w głowie ile zajmie mi przeczytanie tych książek. Modle się o dni wolne, o wenę do czytania, o dobre teksty.

10. Oznaczam tekst. Mam specjalne Stick'sy. Zaznaczam nimi informacje o bohaterach, ważne momenty, interesujące cytaty, to co chciałabym zapamiętać, oraz to co mnie zaszokowało. W gruncie rzeczy to bardzo intymne "zapiski". Dziś zrozumiałam że pożyczając książki zawierające te znaczniki odkrywam przed ludźmi moje myśli. Chyba przestanę udostępniać moją biblioteczkę :P

To chyba tyle. Nieco się oczyściłam. W sumie czuje się jak po dobrej spowiedzi :) Więc... dziękuje za zaproszenie do niej. Ja zapraszam do zabawy moje kochane przyjaciółki, Agnieszkę i Kasię :)

11 czerwca 2011

Co zrobi z Ciebie olbrzyma? Amfetamina!



„Pismak” Marek Harny
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2011 (wydanie pierwsze 2005)
str. 477
Ocena: 4.5/6

Sieczka pozostaje sieczką. Wciąż kreuje fałszywe wielkości, fałszywe mądrości i fałszywe świętości*

Wtorek, środa, czwartek, piątek… Nie jeden, nie dwa, nie trzy dni. Plan tygodnia jak zwykle legł w gruzach pod wpływem zupełnie „niespodziewanych” komplikacji. Jakich? Pismaczych moi drodzy, pismaczych.

Zakochałam się w okładce tej książki. Jej aksamitna obwoluta uwodziła mnie, nęciła. Wołała i przyciągała do siebie. Nie potrafiłam się jednak zebrać w sobie i zdjąć ją z półki. Dlaczego? Powód był banalny. Jak zawsze zaczęłam od końca. Czy ktoś jeszcze pamięta, że nie tak dawno recenzowałam „W imię zasad” Harnego? Taaa, już wtedy czułam, że zaczynanie lektury od drugiej części nie jest najlepszym pomysłem pod słońcem. Dlatego postanowiłam odczekać. Dać sobie nieco czasu. Pozwolić umysłowi wygasnąć i zatrzeć w pamięci element, które mogłyby mi popsuć frajdę z rozwiązywania nowej zagadki. Udało mi się to. No, prawie mi się udało.

Wiadomość o śmierci przyjaciółki, dawnej kochanki Doroty May, zastała Adam Bukowskiego w Paryżu. Targany wyrzutami sumienia, związanymi z odwróceniem się od Doroty w najtrudniejszym okresie jej życia, postanawia wrócić do kraju i za wszelką cenę rozwikłać zagadkę jej nagłej śmierci. Dziennikarz porzuca intratną posadę zagranicznego korespondenta i zdając się na łaskę i niełaskę polskiej prasy wraca w rodzinne strony. Co przyniesie mu ten powrót? Jak przyjmie go rodzina? Czy znajdzie nową posadę? Jak zachowają się w stosunku do niego starzy „przyjaciele”? Wreszcie, czy uda mu się zrozumieć, co stało się tej felernej nocy, gdy drzwi mieszkania jego dawnej podopiecznej, należącej do niewielkiego grona ludzi mogących się zwracać do Buko per „guru”, niemal się nie zamykały? Kto wyszedł od niej ostatni? Kto pragnął jej śmierci? Dlaczego zginęła akurat wtedy? Kogo naprawdę kochała Dorota? I dlaczego tak naprawdę Bukowski opuścił Francję? Na te, i na wiele innych pytań, odpowiedzi znajdziecie, albo i nie, podczas lektury niezwykłej powieści, jaką jest Pismak Marka Harnego.

10 czerwca 2011

Stosik czerwcowy trzeci

Tak tak. Mam wam do zaprezentowania kolejną kupeczkę książeczek. Ocieram pot z czoła i prę do przodu. Przeczytam je wszystkie! A co :)

Tym razem odstąpię od tradycji i rozpocznę prezentację moich zdobyczy od dołu :)
1. "Powołanie" P.C. Cast - do recenzji od Wydawnictwa Mira. Jest to druga część serii, pierwszą, Przepowiednie, recenzowałam jakiś czas temu, moją opinię przeczytacie tutaj :)
2. "Dogonić rozwiane marzenia" Elizabeth Flock - do recenzji od Miry. Bardzo dziękuje Pani Monice, również za dodatkowe romanse :)
3. "Zasada nieoznaczoności" Andrzej Andrysiak - do recenzji od Wydawnictwa Prozami. Dzięki, dzięki, dzięki :)
4. "Cieszę się twoim szczęściem" Lucinda Rosenfeld - jak wyżej :)
5. "Czekając na Kolumba" Thomas Trofimuk - jak wyżej :)
6. "Mała Garbo" Bodo Kirchhoff - do recenzji od Dużego Ka. Recenzja w pierwszej kolejności ukaże się na portalu Duże Ka :)
7. "Kobieta w klatce" Jussi Adler-Olsen - to taka miła niespodziewanka :)

To tyle na dziś. W weekend nie spodziewam się żadnych książkowych ekscesów :P (Znaczy się nowych nabytków). Dziś kończę czytanie Piskama, Jutro Trans, w niedziele.. czort wie. W niedziele postaram się spełnić prośby i odkryć przed Wami kilka moich tajemnic :) Póki co... cieszcie oczy moimi nabytkami :)

9 czerwca 2011

Zaproszenia z Muzy once again :)

Wydawnictwo MUZA SA i Klub HYBRYDY zapraszają na spotkanie

Aleksandrą Jakubowską

autorką książki

NAJPIĘKNIEJSZA

prowadzenie wieczoru Leszek Bugajski
fragmenty przeczyta Ewa Serwa

15 czerwca 2011, środa, o godzinie 18:00
Klub HYBRYDY w Warszawie, ul. Złota 7/9

8 czerwca 2011

Stosik czerwcowy drugi :)

Odrobinka się tego zebrała. Postanowiłam nie zwlekać tylko pochwalić się :) Poniżej nabytki :)
I tak po kolei, od góry:
1. "Upadły anioł" - Mari Jungstedt - od Zbrodni w Bibliotece :)
2. "Umierający dandys" - Mari Jungstedt - jak wyżej
3. "Mucha" - Jacek Skowroński - od ZwB i Oficynki :)
4. "Hak" - Jeffery Deaver - od ZwB
5. "Trans" Manuela Gretkowska - do recenzji od Dużego Ka :)
6. "Lucian" - Isabel Abedi - do recenzji od Wydawnictwa Nasza Księgarnia.
A na sam koniec jeszcze pozycja 7. "Niespokojny człowiek" - Henning Mankell - audiobook od ZwB :)

Za wszystkie książki bardzo, ale to bardzo bardzo dziękuje :) Na pewno czytać się będzie wspaniale. Na pierwszy ogień pójdzie Trans, ale na recenzję na blogu poczekacie kilka tygodni. Wcześniej ukaże się na portalu Duże Ka :)

7 czerwca 2011

Miejsce matki…


„Światła portu” Sherryl Woods
wyd. Mira
seria: Kroniki Portowe
rok: 2011
str. 316
Ocena: 3,5/6



Do dwóch razy sztuka. Tak. To było motto na niedziele. Tak sobie powiedziałam i sięgnęłam po Światła portu. Jakiś czas temu otrzymałam do recenzji Smak marzeń. Tuptałam po przedpokoju wyczekując listonosza. Nie mogłam się doczekać tej książki. Tyle pochlebnych opinii. Same ochy i achy.  Kiedy dotarła do mnie rzuciłam wszystko i zaczęłam czytać. Skończyło się niestety nieciekawie. Kiedy wydano Zapach żółtych róż spasowałam. Uznałam, że lepiej nie podpadać w świecie blogowym J. W kwietniu jednak pojawiły się Światła portu i pomyślałam, że może jednak warto podjąć kolejną próbę zmierzenia się z tą serią. Jak było? O tym poniżej.

Światła portu to trzecia i ostatnia część serii Kronik Portowych. Tym razem autorka w obroty wzięła męską część rodziny O’Brien. Kevin to były sanitariusz wojskowy, który stracił żonę w Iraku. Nie został jednak sam jeden na świecie. Po wielkiej miłości został mu jej jedenastomiesięczny żywy dowód. Mały Davy. To dla niego Kevin postanawia trwać. Nie poddawać się. Żyć, albo przynajmniej egzystować. Wraca w rodzinne strony, do Chesapeake Shores, gdzie ostatnio tłumnie zjeżdża cała jego rodzina, która do tej pory była rozrzucona po całych stanach. Kolejny rok to okres wycięty z życia głównego bohatera. To codzienna walka z bólem po stracie ukochanej. Codzienne kryzysy i mozolne zwlekanie się z łóżka. Wszystko dla małego szkraba, który z dnia na dzień robi się coraz starszy. Który z dnia na dzień rozumie coraz więcej. Życie Kevina zmienia się radykalnie pewnego słonecznego dnia, gdy nie zastaje w kwiaciarni jednej ze swoich sióstr – Bree. Tak trafia do właśnie szykowanej do otwarcia księgarni, której właścicielką jest Shanna Carlyle. Kim stanie się dla Kevina ta kobieta? Jak potoczą się ich dalsze, być może wspólne losy? Jaką tajemnicę skrywa kobieta? Na te pytania odpowiedzi znajdziecie w książce „Światła portu” Sherryl Woods.

6 czerwca 2011

Mały powrót do Zamkniętych ogrodów

Znalazła się osoba, która nie zdążyła wrzucić swej odpowiedzi w Konkursowie. Co więcej, rozpisała się tak bardzo, iż blogger odmówił współpracy. Już za późno by wziąć udział w konkursie, ale chciałam się z Wami podzielić otrzymaną odpowiedzią :) Zamieszczam ją poniżej i czekam na Wasze reakcje :)


Choć konkurs zamknięty...zamieszczę swój ogród zamknięty.
Zamknięty...prywatny...choć czasami otwarty...
Chroni go metalowy płot przy którym wije się wiciokrzew...u dołu plącze się bluszcz który czasami ściska za mocno...gdy przekroczyć bramę, poprowadzi Cię kamień rzeczny...raz położony staranie...a raz chaotycznie nieładnie, pomiędzy kamieniami kryje się piasek, utwierdza mozaikę w całości...Na północ stoi dąb, ma jakieś 29 lat...nie tak duży jak w Kochanowicach z tabliczką "najstarszy" lecz doświadczenie już wielkie zdobył, słyszał o rzeczach tak wesołych jak i smutnych... dzieciństwem zabarwionym...do dziś ma ślad na korze, po tym jak zaparkowałam z hukiem rowerem...pewnie do dziś przy burzy to odczuwa...a można było nie pić alkoholu...dąb rozpościera ręce grubymi gałęziami...nie raz podpalałam na niej papieroska z przyjaciółką lepszą ode mnie:)
W tamtych czasach namaściłam drzewo zaufaniem, to przy nim pierwszy raz Adaś złożył na mych ustach pocałunek...inicjały zostały...a drzewo rośnie dalej...wiosną wokół dębu rosną niezapominajki...dobrze im w cieniu niech mają.
Na zachód dróżka już ziemista...wąska i kręta wzdłuż kiwają się paprotki...budzą we mnie każde wspomnienie z wypraw licealnych w góry...ach się działo, nie raz płakało...po 3 dniach szybko zapominałam o nietrwałym zauroczeniu...rzemyk konieczne na ręku zawieszony...mijając paproć odsłania się słoneczna polana...własnymi rękoma sadziłam na niej tulipany...będąc w 6 m-c ciąży, aby na wiosnę me poczęte dziecię przywitały...co rok przypominają mi o tym małym cudzie który na zawsze wpisał się w życie ogrodu...za łąką stoją klony...nie raz służą do wieszania hamaka...z którego opuszczają się leniwie frędzle...ukojenie i spokój liście oddają jak że wdzięczne drzewo natura nam dała...
kierując się w stronę zachodu...pachnie jaśminem...a piwonie dopełniają się w kompozycję zapachu...jakże romantyczną i różową...tam marzyć się chce, siadając na gipsowej ławeczce przy której stoi Wenus z Milo, bez jednej ręki...stoi dumna i cicha...czegoś mi wtedy brakuje..faktycznie zdjęć z podróży w Paryżu...miasta zakochanych...nie bez powodu brakuje puzzla do układanki...
gdy myśli poskładam w całość kroczę do głębszej części ogrodu...wypełnionym kaskadami...mizernie ustawionych wokół donicami ceglastego koloru z kaktusami...na samą myśl powracają wspomnienia z pierwszych dni samodzielności, braku wody w ustach...i piaskiem w oczach...niechętnie wybieram się w tę stronę choć Pan projektant zachował go w swych planach...Prędko biegnę na południe ogrodu by odetchnąć po  kaktusie który zostawił mi kolec na wieki....W słonecznej scenerii rozpościera się w magnoliach budowlana gipsowa, niewielka...z kolumnami rzymskimi i w środku z ławeczką na której leżą białe dziergane Koniakowskie koronki...leżę i popijam sok z malin...które swym krzewem jak " W malinowym chruśniaku" Leśmiana kryją me namiętne tajemnice...ale tak leżąc patrzę na sklepienie które nie przypomina pergoli...raczej świątynie...w której szukam ducha...swojego...
oddalam się upojona promieniem słońca...a skóra pachnie maliną...poprawiam spódniczkę...by nikt się nie zorientował...dlaczego mam krople potu na skroni... idę po trawie...soczystej po porannej rosie, którą mierzwi lekki wiatr...słowiki dotrzymują mi rytmu....bo coś w oddali słyszę...tak to Jose Feliciano - Che Sera...w latach 70 hitem rodziców...nie raz przypływają wspomnienia o mamie gdy dźwięk dotrze do uszu...biegnę w jej stronę by uściskać mamę....tą ukochaną...na własność...bezwarunkowo ubóstwianą....lecz napotykam marmurową tabliczkę Ś.P tłumacząc ' śpij spokojnie"...i znów kolec uciska...jakże mocno...żaden chirurg go nie wyciągnie...
By uciec od bólu rwę się w ramiona rododendrona on wie co to za mało słońca za dużo deszczu...różowe kwiaty na chwilę czyszczą mi pamięć i dalej biegnę po ścieżce kamiennej...ku huśtawce gdzie buja się moja róża...piękna dziecina ze skazą w oku...uśmiecha się i woła mamo...to mój najpiękniejszy kwiat w ogrodzie..i nie zważam że czasem swe kolce mi okaże...pielęgnuję ją starannie...chronię przed światem...i trzymam w ogrodzie...
Nie pytaj gdzie ten ogród....nie ma go na mapie.
Fidelia

Zaproszeń Muzy ciąg dalszy

Jak w temacie, zapraszam :)




Powrót krytyki ekonomii politycznej?

Wokół książki Chrisa Harmana
KAPITALIZM ZOMBI. Globalny kryzys i aktualność myśli Marksa

Jacek Żakowski „POLITYKA”
Przemysław Wielgosz redaktor naczelny „Le Monde Diplomatique”
Filip Ilkowski Instytut Nauk Politycznych UW

15 czerwca 2011 roku, środa, godzina 18:00

Sala Czarnowskiego
Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego
ul. Krakowskie Przedmieście 3


5 czerwca 2011

Polskie „Z Archiwum X”



„Mag i diabeł” – Katarzyna Gacek, Agnieszka Szczepańska
wyd. Funky Books
rok: 2010
str. 182
Ocena:  4/6



Nim nawiązałam współpracę z Wydawnictwem Funky Books wiele ciekawych recenzji ich książek przewinęło się przez ekran mojego laptopa. I z każdą kolejną pochwalną opinią coraz bardziej skłaniałam się ku ich pozycjom. Współpraca została nawiązana, a książka wybrana. Nie mogłam sobie odpuścić przyjemności przeczytania książek z serii „Przeznaczenie”. Właśnie odłożyłam na półkę pierwszą część tego cyklu, czyli powieść „Mag i Diabeł”. Słowem wstępu powiem jeszcze, iż obecnie cykl ten składa się z trzech pozycji, których autorkami został duet Gacek & Szczepańska. Bardzo udany duet, muszę przyznać.

Karolina Borko musiała spędzić w Złotych Tarasach całe 30 minut nim jej najlepsza przyjaciółka, Ewa Kasztelan, raczyła zjawić się na umówionym wcześniej spotkaniu. Gdyby nie to spóźnienie zapewne cała historia wyglądałaby zupełnie inaczej. Karolina nie musiałaby zaraz na początku spotkania zostawić Ewy samej ze swoimi rzeczami i pójść do toalety. Zapewne udałyby się do jakiejś przyjemnej kawiarni i omówiły wydarzenia osobno spędzonych wakacji. Tak się jednak nie stało. Po powrocie Karolina już nie zastała Ewy. Nie znalazła również swoich rzeczy. To właśnie wydarzenie wpłynęło na dalsze losy obu dziewczyn. Ewa znika. W jednym z warszawskich hoteli kelner znajduje ciało martwego mężczyzny w łazience. Karolina zostaje zabrana przez policję. Jaki związek mają ze sobą te wydarzenia? Jak potoczą się dalsze losy dziewczyn? Czy warszawskiej policji, z komisarzem Krzysztofem Sołeckim na czele, uda się rozwiązać zagadkę tajemniczego morderstwa? O tym przekonać będziecie się musieli na własnej skórze, podczas pasjonującej, ekspresowej lektury powieści „Mag i diabeł” autorstwa Katarzyny Gacek i Agnieszki Szczepańskiej.

Mnie książka się spodobała. Wartka akcja, dobrze napisane dialogi, przemyślany tok postępowania sprawiają, że powieść czytała się ekspresowo. Wręcz pochłania się każde zdanie, każdy akapit. Jednak przez niemal cały poświęcony czas tej lekturze nie byłam w stanie ocenić, co tak naprawdę o niej myślę. Nawet teraz pojawiają się pewne wątpliwości. Dlaczego? Chyba przede wszystkim ze względu na zakończenie. Przez całe 182 strony czekałam na rozwiązanie zagadki. Bo tego zawsze chcę od książki. Chcę odpowiedzi. Czy ją dostałam? Niezupełnie. Sprawa została zamknięta. Mniej więcej wiadomo, co się stało. Teoretycznie wyjaśniono, co było motorem napędowym mordercy. Ale jak udało mu się dokonać tego wszystkiego, czego dokonał? Na to pytanie nie znalazłam odpowiedzi i to pozostawiło we mnie lekki niedosyt.  Istne polskie Archiwum X. I choć zawsze lubiłam tego typu sprawy, to tam, w amerykańskiej wersji, w tle zawsze było wiadomo, o co chodzi. A tu? Tu nikt nie próbuje wytłumaczyć tego, co się stało. I to jedyny element, który mnie w książce rozdrażnił. Polecam jednak lekturę „Maga i diabła”. W końcu nie wszyscy chcą zawsze znać wszystkie odpowiedzi. Nie wszyscy są tacy jak ja J.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Funky Books