wyd. Świat Książki
rok: 2011
str. 285
Ocena: 4/6
Przyznaje się bez bicia: nigdy wcześniej nie czytałam Gretkowskiej. Dlaczego? Bo nigdy nie miałam okazji? Bo nie było „nam” po drodze? Bo to nie mój świat? Wydaje mi się, że każdy z tych powodów brał po trochu udział w moim procesie decyzyjnym. Dlaczego więc sięgnęłam po jej książkę teraz? Czemu jej „Trans” trafił w moje ręce? Ponieważ czasami trzeba zaryzykować. Wziąć byka za rogi. Zobaczyć, jakie niebezpieczeństwo czai się za rogiem. Spróbować czegoś nowego i na własnej skórze przekonać się, co z trawie piszczy. Więc zaryzykowałam, ale czy wiem, kto stał za winklem? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć poniżej.
Kursor miga na ekranie. Zegar nieubłaganie pokazuje upływ czasu. W głowie mam mętlik. Wciąż, nieustannie, zadaję sobie pytania. O co tak naprawdę chodziło? Czy na pewno ja miałam przeczytać tę książkę? Czy właściwie ją zinterpretuje? Czy rozumiem to, co właśnie się skończyło? Na większość tych pytań coś wewnątrz mnie podpowiada odpowiedź: nie. Ale czy jest ona prawdziwa? Sama nie wiem.
Jest ona. Mała dziewczyna. Córeczka tatusia, wnusia babuni. Taka córownuczka. Kochana za bardzo czy kochana za mało? Rozpuszczona czy niedopieszczona? Ani taka, ani taka. Balansująca. Potrzebująca. Nieustannie odkrywająca. Niezwykle podatna na uzależnienia. Taka właśnie jest Ona. Kobieta – Marysia. Bezimienna.
Uzależniała się od najmłodszych lat. Najpierw od miłości Ojca. Później od ranienia się drzazgami w pokoju Babci. Następnie od eteru podawanego dzieciom podczas wyrywania zębów przez szkolną Dentystkę. Każdy rok życia i każde nowe doświadczenie otwierało kolejną furtkę, za którą stała pokusa. Możliwość odkrycia nieznanego. Spróbowania. Rozsmakowania się. Popadnięcia w trans i trwania w nim aż po kres. Wszystko po to, by poczuć silniej, by poczuć więcej. Przerażająca, niekończąca się wędrówka po nieznanym. Takie właśnie jest Jej życie. Do czego Ją doprowadzi? Kim się stanie? Jakim człowiekiem będzie ukształtowana przez nieustający łańcuszek uzależnień? Czy wyrwie się kiedyś z toksycznego transu? Nie mogę odpowiedzieć Wam na te pytania. Nie ukrywam jednak, że na większość nich odpowiedź znajdziecie zagłębiając się w lekturze „Transu” Manueli Gretkowskiej.
Słowo za słowem. Zdanie za zdaniem. Strona za stroną. Przetrwałam ją. Pokonałam trans. Poznałam studium nieustającego uzależnienia głównej bohaterki. Jakie ono jest? Mroczne, toksyczne, zżerające człowieka od środka. Czasami, zdecydowanie zbyt często, odpychające i niestrawne. Innymi czasy wbijające czytelnika w siedzenie i niepozwalające zagłębiać się w dalszy ciąg lektury. Zmuszające do myślenia, do strachu, do zadawania pytania: czy jest to prawda? Bo jeśli to prawda, to jak z nią żyć? Czy z tym wszystkim da się pogodzić? Ja nie jestem w stanie. Potrząsam głową z niedowierzaniem i jedyne czego chcę, to zapomnieć. Jak najszybciej zapomnieć.
Nie jest mi łatwo interpretować tę powieść. Wydaje mi się, że zrozumiałam jej przesłanie. Że wiem, o co chodziło autorce. Ale pewności nie mam. Próbuję zrozumieć wszystkie wydarzenia, widzę je teraz, jako jedną całość. Nie potrafię jednak znaleźć motoru działania głównej bohaterki. Przymykam oczy i widzę koszmarne sceny. Sceny z Jej życia. Kręcę głową. Nie dowierzam. Jak można skazać się na taki los? Jak można się tak upodlić? Na szczęście trans się kończy. Może następny nie będzie miał miejsca. Oby.
Czytam krótką notkę na temat życiorysu Manueli Gretkowskiej. Czy książka zawiera wątki autobiograficzne? Niektóre fakty zgadzają się wprost idealnie. Ale pozostałe? Te tak straszne? Tego niestety nie wiem. Mogę tylko stwierdzić, że jeśli jest w nich choć krzta prawdy, to współczuję tej kobiecie. Decyzję o lekturze tej pozycji zostawiam Wam. Przemyślcie ją gruntownie, bo później, kiedy wciągnie Was „Trans”, nie będzie odwrotu.
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Portalu Duże Ka, za co serdecznie dziękuje :)
jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do literatury Gretkowskiej i zdecydowanie podziękuję, ale nie przeczytam
OdpowiedzUsuńA ja mam ochotę na tę książkę. Wywołała już wiele emocji jeszcze przed ukazaniem się na rynku. Nazwano ją nawet odpowiedzią na "Nocnik" Żuławskiego :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytam i się przekonam o co chodzi :)
Pozdrawiam!
Gretkowską czyta się ciężko i w sumie nie umiem stwierdzić, czy lubię to, co pisze - bo "Polka" na przykład mi się podobała, ale już "Sceny z życia pozamałżeńskiego" zupełnie nie, nawet nie doczytałam. O "Transie" czytałam, że niekiedy bywa odpychający, ale pewnie i tak będę chciała się zapoznać.
OdpowiedzUsuńW sumie czemu nie:). Jak będę miała możliwość to przeczytam. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńLektura na przyszłość. Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńdo tej pory nic nie czytałam Gretkowskiej ale może kiedyś się zapoznam z jej twórczością :)
OdpowiedzUsuńJa zamierzam właśnie czytać ,,Trans''. Ciekawa jestem własnych wrażeń.
OdpowiedzUsuń