28 października 2016

Nowe rozdanie ("Nowe pokolenie" Agnieszka Lingas-Łoniewska)

"Nowe pokolenie" Agnieszka Lingas-Łoniewska
Seria: Zakręty losu
Tom: 4
wyd. Novae Res
rok: 2016
str. 284
Ocena: 6/6



Niemal dokładnie tok temu spacerowałam po Krakowskim rynku i wsłuchiwałam się w głos mojej przyjaciółki autorki – Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Opowiadała mi o swoim nowym pomyśle, którego uwieńczenie właśnie trzymam w dłoniach, a niedawno skończyłam je czytać – zresztą po raz kolejny.

Minęło kilkanaście lat od wydarzeń wieńczących trylogię Zakrętów losu. Bracia Borowscy, wraz ze swoimi rodzinami, wciąż mieszkają w pięknym Wrocławiu. Nie da się zaprzeczyć, że są przeszczęśliwi i nic ich nie niepokoi. Wciąż jednak czekają na ruch ze strony wroga. Bo przecież – ONI nigdy nie zapominają. Nie wybaczają. Nie zostawiają w spokoju. Dlatego właśnie Łukasz i Krzysztof są tak ostrożni. Od najmłodszych lat uczyli swoje dzieci, by wzajemnie o siebie dbały i zawsze były blisko siebie. Równocześnie nigdy im nie zdradzili, dlaczego tak bardzo im zależy, by się nawzajem chroniły. Jak podchodziła do tego owa młodzież? Czasem poważnie główkowali, w czym rzecz z tą rodzicielską nadopiekuńczością. Zwykle jednak przymykali na nią oko i ewidentnie ignorowali. Zżyli się ze sobą i dobrze się dogadywali. Banda naprawdę była ze sobą zgrana. Oczywiście nie zawsze układało się między nimi idealnie szczególnie, że nie wszyscy byli połączeni ze sobą więzami krwi.

Iga nie wiedziała, jak zapanować nad płomieniem, który spalał ją od środka.
Olga ciągle się miotała między pragnieniem buntu a wpojonym jej posłuszeństwem.
Kamil taił coś przed wszystkimi.
Kacper nie chciał, by jego uczucia wyszły na jaw, choć był niemal pewien, że są odwzajemnione.

Kiedy wszyscy zajęli się dręczącymi ich problemami, przestali być czujni i ostrożni. Co gorsza – przestali stanowić jedność. A tylko to chroniło ich jako rodzinę. Stali się więc bezbronni i podatni na ingerencję z zewnątrz, a to doprowadziło ich przed oblicze śmierci.

Czy Banda Borowskich, prawdziwe Nowe Pokolenie wykaraska się z kłopotów, w które bezmyślnie się wpakuje? Czy cała historia skończy się dobrze? Kto tak naprawdę zagraża ich bezpieczeństwu? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie zapoznać się z najnowszą powieścią Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, czyli czwartym tomem Zakrętów losu.

Muszę się wam do czegoś przyznać. Nigdy nie należałam do teamu zapaleńców, którzy pragnęli poznać dalsze losy Braci Borowskich. Dla mnie ta opowieść była definitywnie zamknięta. W sumie to zamknęła się po drugim tomie. Nie mówię, że nie podobała mi się Historia Lukasa. Oczywiście, że się podobała! Ale przed jej powstaniem nie czułam zniewalającej potrzeby poznania jej. Zresztą – Lukasa polubiłam bardzo późno. Na pewno znacznie późnij, niż zdobył serce autorki. Widziałam też, jak wiele kosztowała Agnieszkę Lingas-Łoniewską praca nad finałem serii. Całkiem możliwe, że w związku z tym, jak wiele Lukas z niej wyciągnął – nie planowała powrotu do tej opowieści. Aż… poczuła potrzebę, by przedstawić nam Nowe Pokolenie. Dziś jej za nie dziękuję. Już nie wyobrażam sobie Zakrętów losu bez Igi, Kacpra, Olgi i Kamila. Stali się oni dla mnie równie ważni jak ich rodzice.

Tej historii na pewno potrzebny był czas. Dzięki temu, że czwarty tom ukazał się dopiero teraz, emocje miały czas opaść, a czytelnicy przywykli do myśli, że kontynuacji nie będzie. Dlatego wydaje mi się, że Nowe Pokolenie nie tylko z entuzjazmem, ale i z przekonaniem, że dokładnie tego w tej serii brakowało. Ostatni tom dopełnia tę historię. Jest wspaniały i wciągający, można go czytać wciąż i wciąż i dalej nie ma się dość. Agnieszka Lingas-Łoniewska jak nikt potrafi czytelnikowi przekazać ogrom emocji: miłość, namiętność i napięcie towarzyszy nam na każdym kroku. Nie będę ściemniać. Nowe Pokolenie warte jest każdej poświęconej mu minuty. Zdecydowanie polecam.

Sil


6 października 2016

Prawo Georgii ("Prawo Mojżesza" Amy Harmon)

"Prawo Mojżesza" Amy Harmon
wyd. Editored
rok: 2016
str. 360
Ocena: 5/6




Ktoś kiedyś powiedział, że ta książka nie kończy się dobrze. Ktoś kiedyś wspomniał, że dla jej bohaterów nie ma szans na szczęśliwe zakończenie. Ktoś kiedyś dawał do zrozumienia, że z tej mąki nie będzie chleba, a koniec końców wszyscy skończą źle. Czy ten ktoś miał racje? Czy gdy z góry się założy, że nic z tego dobrego nie będzie, łatwiej pogodzić się z tragicznym losem? A może… może to nas tylko podjudzi? Może to sprawi, że będziemy walczyć, gryźć, rozszarpywać – by tylko nie skończyło się tak, jak wszyscy przewidują. Może…

Mojżesz Wright urodził się ze skazą. Swoistym pęknięciem. Nie była to jednak wada widoczna gołymi oczami. Tę szczelinę czuł i widział przede wszystkim on. Bo to przez nią wydostawały się na zewnątrz koszmary. Gdy się tylko pojawiały chłopak przestawał być sobą, stawał się dziki i nieokiełzany. Bez szans na zrozumienie przez otoczenie. Szalony, wręcz obłąkany. Znajdował odpowiednie miejsca i oddawał się jedynej rzeczy, która pozwalała mu na ukojenie. Malował. Niestety – zwykle bez zgody właściciela, w związku z czym nieustannie pakował się w tarapaty. Dużo gorzej jednak przedstawiała się kwestia tego, kogo dokładnie chłopiec uwieczniał na swych malowidłach. Zmarli i zaginieni – to ich podobizny i czynności z dnia powszedniego przedstawiał w swych dziełach. Obrazy były nie tylko przerażające, ale i fascynujące. Na swój sposób piękne i pociągające. I takie… prawdziwe. Na tyle realne, że Mojżesza zaczęto podejrzewać o mordercze skłonności.

Georgia Shepherd o Mojżeszu słyszała od najmłodszych swoich lat. Całe miasteczko o nim plotkowało. Chłopiec co roku przyjeżdżał w wakacje do swojej babci, która mieszkała obok rodziców dziewczyny. Już wtedy George była zafascynowana chłopcem, a to uczucie nabrało na sile, gdy Mojżesz tuż przed swoimi osiemnastymi urodzinami przeprowadził się do babci (a w zasadzie prababci) na stałe. Jednak za każdym razem, gdy ona próbowała się do niego zbliżyć, on z premedytacją ją odpychał. A potem… potem to już zaczęła się zupełnie inna historia.

Musze przyznać, że nie spodziewała się po tej powieści… tego wszystkiego. Jakoś inaczej zarysowałam sobie wcześniej w głowie całą tę powieść. W ogóle nie brałam pod uwagę, że ona będzie o tym, o czym w rzeczywistości była. A gdy się już dowiedziałam, o czym Prawo Mojżesza będzie traktować – przeraziłam się. Myślałam, że nie przeczytam tej książki. Byłam przekonana, że będę ją męczyć miesiąc, jak nie lepiej, a na koniec, zgodnie z obietnicą autorki, będę cierpieć. Ale mniej niżbym mogła, bo w końcu od początku znałam zakończenie tej historii. Jak się jednak okazało, w Prawie Mojżesza niczego nie można było być pewnym. Również tego, a może przede wszystkim tego, że wszystko stanie na głowie.

Mimo powyższych słów jednego jestem pewna – Prawo Mojżesza to wspaniała książka, której warto poświęcić czas. Zdecydowanie polecam.


Sil

3 października 2016

Płot ("Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West)

PREMIERA 12.10.2016

"Chłopak z sąsiedztwa" Kasie West
wyd. Feeria Young
rok: 2016
str. 341
Ocena: 5/6


Czasem poszukiwanie czegokolwiek mija się z celem. Czasem wszystko, czego pragniemy i potrzebujemy znajduje się tuż za mitycznym płotem.
Zwykle nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele posiadamy, póki tego nie stracimy. Jednak gdy już upadniemy, to czy podnosząc się będziemy w stanie odzyskać straconą szansę?

Charlotte Reynolds to… dziewczyna. Tak, w stu procentach dziewczyna. W zasadzie nie ma w tym stwierdzeniu nic niezwykłego, tylko czy ona na pewno się tak czuje? Od urodzenia dorastała z samymi chłopakami. Jedynym żeńskim odnośnikiem w jej życiu była matka, która zmarła, gdy Charlie miała sześć lat. Nic więc dziwnego, że dziewczyna nie tylko czuje się, ale też zachowuje jak chłopczyca.
W życiu Charlie poza rodzinom i przyjacielem liczy się tylko jedno – sport. Biegi, koszykówka, baseball – wszystko dobre. Nic jej nie jest straszne. Nawet szybka jazda samochodem. A może właśnie jej powinna się wystrzegać? Bo właśnie od szybkiej jazdy zaczynają się jej problemy. Mimo tego, a może właśnie dlatego, że jej tata jest policjantem, nie udaje jej się wyłgać od kolejnego mandatu. Ojciec nie kryje swojego wzburzenia i stawia twarde warunki. Charlie musi sama zarobić na te wydatki. Do tego musi odpracować wartość o jaką ojcu zostanie podniesiona składka ubezpieczenia auta. Dziewczyna jest załamana, w końcu dopiero co zaczęły się wakacje, na które miała tak wiele ciekawych planów. Teraz ze względu na pracę będzie musiała je zredukować. A może nie uda się jej znaleźć żadnego zarobku? Niestety, i ten plan spala na panewce – bo dorywcze zajęcie udaje się jej zdobyć w ciągu jednego przedpołudnia. Praca niby tylko kilka dni w tygodniu, ale przede wszystkim popołudniami. Z tego powodu Charlie nie może wieczorami biegać, a tylko odpowiednie zmęczenie fizyczne zapewniało jej noce bez koszmarów. I właśnie wtedy pojawia się rozwiązanie, czyli płot.

Chłopak z sąsiedztwa autorstwa Kasie West to bardzo fajna, wciągająca, a także mało skomplikowana powieść o dorastaniu i walce nastolatków z dręczącymi ich problemami. Historię Charlie czyta się z przyjemnością, a jedyną niewiadomą stanowią koszmary, które dręczą główną bohaterkę. Dziwiła mnie w zasadzie tylko jedna kwestia – podejście Charlie do własnych problemów. Dziewczyna jest naprawdę zżyta z rodzeństwem, i nikomu przez lata nie wspomniała o tym, że nie potrafi przespać spokojnie nocy. Bracia i przyjaciel też nigdy nie zastanawiali się, dlaczego ona tak wiele poświęca sportowi, również wieczorami. Charlie dopiero nocą, pod płotem, wyznaje z czym się od lat boryka. Ta nietypowa spowiedź pozostaje jednak tajemnicą jej i chłopaka z sąsiedztwa i nie ma szans wypłynąć za dnia.

Czy dziewczyna poczuje się kiedyś tak, jak każda jej rówieśniczka czuć się powinna? Czy zainteresuje się nią jakikolwiek chłopak? Czy dojdzie do tego, skąd biorą się jej senne koszmary? By znaleźć odpowiedź na te, oraz na inne pytania, koniecznie należy sięgnąć po najnowszą powieść Kasie West zatytułowaną Chłopak z sąsiedztwa. Gorąco polecam.

Sil