Seria: Zakręty losu
Tom: 4
wyd. Novae Res
rok: 2016
str. 284
Ocena: 6/6
Niemal dokładnie tok temu spacerowałam po Krakowskim rynku i
wsłuchiwałam się w głos mojej przyjaciółki autorki – Agnieszki
Lingas-Łoniewskiej. Opowiadała mi o swoim nowym pomyśle, którego uwieńczenie
właśnie trzymam w dłoniach, a niedawno skończyłam je czytać – zresztą po raz
kolejny.
Minęło kilkanaście lat od wydarzeń wieńczących trylogię Zakrętów losu.
Bracia Borowscy, wraz ze swoimi rodzinami, wciąż mieszkają w pięknym Wrocławiu.
Nie da się zaprzeczyć, że są przeszczęśliwi i nic ich nie niepokoi. Wciąż
jednak czekają na ruch ze strony wroga. Bo przecież – ONI nigdy nie zapominają.
Nie wybaczają. Nie zostawiają w spokoju. Dlatego właśnie Łukasz i Krzysztof są
tak ostrożni. Od najmłodszych lat uczyli swoje dzieci, by wzajemnie o siebie
dbały i zawsze były blisko siebie. Równocześnie nigdy im nie zdradzili,
dlaczego tak bardzo im zależy, by się nawzajem chroniły. Jak podchodziła do
tego owa młodzież? Czasem poważnie główkowali, w czym rzecz z tą rodzicielską
nadopiekuńczością. Zwykle jednak przymykali na nią oko i ewidentnie ignorowali.
Zżyli się ze sobą i dobrze się dogadywali. Banda naprawdę była ze sobą zgrana. Oczywiście
nie zawsze układało się między nimi idealnie szczególnie, że nie wszyscy byli
połączeni ze sobą więzami krwi.
Iga nie wiedziała, jak zapanować nad płomieniem, który spalał ją od
środka.
Olga ciągle się miotała między pragnieniem buntu a wpojonym jej
posłuszeństwem.
Kamil taił coś przed wszystkimi.
Kacper nie chciał, by jego uczucia wyszły na jaw, choć był niemal
pewien, że są odwzajemnione.
Kiedy wszyscy zajęli się dręczącymi ich problemami, przestali być
czujni i ostrożni. Co gorsza – przestali stanowić jedność. A tylko to chroniło
ich jako rodzinę. Stali się więc bezbronni i podatni na ingerencję z zewnątrz,
a to doprowadziło ich przed oblicze śmierci.
Czy Banda Borowskich, prawdziwe Nowe Pokolenie wykaraska się z
kłopotów, w które bezmyślnie się wpakuje? Czy cała historia skończy się dobrze?
Kto tak naprawdę zagraża ich bezpieczeństwu? By się tego dowiedzieć koniecznie
musicie zapoznać się z najnowszą powieścią Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, czyli
czwartym tomem Zakrętów losu.
Muszę się wam do czegoś przyznać. Nigdy nie należałam do teamu zapaleńców,
którzy pragnęli poznać dalsze losy Braci Borowskich. Dla mnie ta opowieść była
definitywnie zamknięta. W sumie to zamknęła się po drugim tomie. Nie mówię, że
nie podobała mi się Historia Lukasa. Oczywiście, że się podobała! Ale przed jej
powstaniem nie czułam zniewalającej potrzeby poznania jej. Zresztą – Lukasa
polubiłam bardzo późno. Na pewno znacznie późnij, niż zdobył serce autorki. Widziałam
też, jak wiele kosztowała Agnieszkę Lingas-Łoniewską praca nad finałem serii.
Całkiem możliwe, że w związku z tym, jak wiele Lukas z niej wyciągnął – nie
planowała powrotu do tej opowieści. Aż… poczuła potrzebę, by przedstawić nam
Nowe Pokolenie. Dziś jej za nie dziękuję. Już nie wyobrażam sobie Zakrętów losu
bez Igi, Kacpra, Olgi i Kamila. Stali się oni dla mnie równie ważni jak ich
rodzice.
Tej historii na pewno potrzebny był czas. Dzięki temu, że czwarty tom
ukazał się dopiero teraz, emocje miały czas opaść, a czytelnicy przywykli do
myśli, że kontynuacji nie będzie. Dlatego wydaje mi się, że Nowe Pokolenie nie
tylko z entuzjazmem, ale i z przekonaniem, że dokładnie tego w tej serii
brakowało. Ostatni tom dopełnia tę historię. Jest wspaniały i wciągający, można
go czytać wciąż i wciąż i dalej nie ma się dość. Agnieszka Lingas-Łoniewska jak
nikt potrafi czytelnikowi przekazać ogrom emocji: miłość, namiętność i napięcie
towarzyszy nam na każdym kroku. Nie będę ściemniać. Nowe Pokolenie warte jest
każdej poświęconej mu minuty. Zdecydowanie polecam.
Sil
Byłam zachwycona pierwszym tomem, po czym od razu wypożyczyłam drugi. Tak długo leżał na półce, że musiałam go oddać. Nie wiem, dlaczego tak się stało... Jakoś ciężko było mi się zebrać do niego. Jednak skoro wyszedł już czwarty, to muszę nadrobić zaległości.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie muszę ją przeczytać
OdpowiedzUsuń