6 października 2016

Prawo Georgii ("Prawo Mojżesza" Amy Harmon)

"Prawo Mojżesza" Amy Harmon
wyd. Editored
rok: 2016
str. 360
Ocena: 5/6




Ktoś kiedyś powiedział, że ta książka nie kończy się dobrze. Ktoś kiedyś wspomniał, że dla jej bohaterów nie ma szans na szczęśliwe zakończenie. Ktoś kiedyś dawał do zrozumienia, że z tej mąki nie będzie chleba, a koniec końców wszyscy skończą źle. Czy ten ktoś miał racje? Czy gdy z góry się założy, że nic z tego dobrego nie będzie, łatwiej pogodzić się z tragicznym losem? A może… może to nas tylko podjudzi? Może to sprawi, że będziemy walczyć, gryźć, rozszarpywać – by tylko nie skończyło się tak, jak wszyscy przewidują. Może…

Mojżesz Wright urodził się ze skazą. Swoistym pęknięciem. Nie była to jednak wada widoczna gołymi oczami. Tę szczelinę czuł i widział przede wszystkim on. Bo to przez nią wydostawały się na zewnątrz koszmary. Gdy się tylko pojawiały chłopak przestawał być sobą, stawał się dziki i nieokiełzany. Bez szans na zrozumienie przez otoczenie. Szalony, wręcz obłąkany. Znajdował odpowiednie miejsca i oddawał się jedynej rzeczy, która pozwalała mu na ukojenie. Malował. Niestety – zwykle bez zgody właściciela, w związku z czym nieustannie pakował się w tarapaty. Dużo gorzej jednak przedstawiała się kwestia tego, kogo dokładnie chłopiec uwieczniał na swych malowidłach. Zmarli i zaginieni – to ich podobizny i czynności z dnia powszedniego przedstawiał w swych dziełach. Obrazy były nie tylko przerażające, ale i fascynujące. Na swój sposób piękne i pociągające. I takie… prawdziwe. Na tyle realne, że Mojżesza zaczęto podejrzewać o mordercze skłonności.

Georgia Shepherd o Mojżeszu słyszała od najmłodszych swoich lat. Całe miasteczko o nim plotkowało. Chłopiec co roku przyjeżdżał w wakacje do swojej babci, która mieszkała obok rodziców dziewczyny. Już wtedy George była zafascynowana chłopcem, a to uczucie nabrało na sile, gdy Mojżesz tuż przed swoimi osiemnastymi urodzinami przeprowadził się do babci (a w zasadzie prababci) na stałe. Jednak za każdym razem, gdy ona próbowała się do niego zbliżyć, on z premedytacją ją odpychał. A potem… potem to już zaczęła się zupełnie inna historia.

Musze przyznać, że nie spodziewała się po tej powieści… tego wszystkiego. Jakoś inaczej zarysowałam sobie wcześniej w głowie całą tę powieść. W ogóle nie brałam pod uwagę, że ona będzie o tym, o czym w rzeczywistości była. A gdy się już dowiedziałam, o czym Prawo Mojżesza będzie traktować – przeraziłam się. Myślałam, że nie przeczytam tej książki. Byłam przekonana, że będę ją męczyć miesiąc, jak nie lepiej, a na koniec, zgodnie z obietnicą autorki, będę cierpieć. Ale mniej niżbym mogła, bo w końcu od początku znałam zakończenie tej historii. Jak się jednak okazało, w Prawie Mojżesza niczego nie można było być pewnym. Również tego, a może przede wszystkim tego, że wszystko stanie na głowie.

Mimo powyższych słów jednego jestem pewna – Prawo Mojżesza to wspaniała książka, której warto poświęcić czas. Zdecydowanie polecam.


Sil

1 komentarz:

  1. Byłam do niej sceptycznie nastawiona, ale z każdą kolejną recenzją jestem coraz bardziej na tak... Kiedyś będę chciała po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń