30 sierpnia 2014

Bookowo 7/2014 (19)

Na koniec lipca tak jakoś wyszło, że mino faktu posiadania nowych nabytków, nie było mi dane się nimi pochwalić. Tak to jest, jak człowiek wyjeżdża i zamiast blogować to smaży się na plaży. Coś za coś, prawda? Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Sierpień powoli się kończy, więc Słowa duże i MAŁE prezentują nabytki wakacyjne :)


Stosik numer jeden przedstawia powyższa fotografia.

Klub Karmy - Jessiki Brody wygrałam w konkursie Fabryki Słów. Książka ląduje u Wiki, jako część urodzinowego prezentu. Może akurat się jej spodoba i napisze recenzje? Zobaczymy.

Busem przez Świat. Wyprawa pierwsza autorstwa Karola Lewandowskiego to efekt nowo nawiązanej współpracy z wydawnictwem SQN. Oczywiście recenzją zajmie się Artur, jak tylko dojrzeje do lektury :)

Lawendowy pokój - Niny George otrzymałam od wydawnictwa Otwarte. Książka mnie nie powaliła, ale zdecydowanie zaciekawiła. Razem z powieścią przywędrowały do mnie lawendowe kadzidełka :) Recenzja: KLIK

Władcy czasu - Alexandry Monir to ciąg dalszy powieści Poza czasem. Do recenzji dla Wiki od Jaguara. Pewnie wkrótce przeczytamy recenzję :)

Nigdy nie gasną - Alexandry Bracken to kontynuacja Mrocznych umysłów. Poprzednia część strasznie przypadła mi do gustu, więc nie mogę się już doczekać lektury :) Do recenzji, oczywiście od Otwartego. Pochwalę się dodatkowo, że moje słowa znalazły się na okładce tej powieści :)


Kolejny stosik to pozycje, o których zapomniałam ustawiając stosik pierwszy:

Coś do stracenia - Cory Carmack bardzo przypadło mi do gustu. Już nie mogę doczekać się kolejnej powieści tej autorki. Pozycja otrzymana od Jaguara. Recenzja: KLIK

Wielki Błękit - Veroniki Rossi to zakończenie wspaniałej trylogii wydanej przez Otwarte. Książka zdecydowanie warta polecenia. Recenzja: KLIK

Na końcu, choć wcale nie ostatnia, znajduje się powieść otrzymana od wydawnictwa Filia, czyli Dziesięć płytkich oddechów autorstwa K.A. Tucker. Właśnie czytam i zapowiada się wspaniale.

To by było na tyle. Coś się Wam spodobało? O czymś chcielibyście podyskutować? Coś odradzacie? Czekam na wasze komentarze :)

29 sierpnia 2014

W poszukiwaniu prawdy („Lawendowy pokój” Nina George)

„Lawendowy pokój” Nina George
wyd. Otwarte
rok: 2014
str. 344
Ocena: 4/6


Przejmująca i wszechstronna?
Nieprzeciętna i wciągająca?
Piękna i kojąca?
A może dziwna?

Od początku nie byłam pewna, czy fenomen Lawendowego pokoju mnie porwie. Wahałam się, czy chcę poznawać tę powieść. Porównywanie jej do innych, uznawanych za wybitne, dzieł, niezupełnie mnie przekonywało. Może nawet odstręczało mnie od lektury najnowszej powieści Niny George. Jednak w jej opisie było coś, jakiś niewidzialny pierwiastek, który mnie do siebie przyciągnął i sprawił, że zdecydowałam się na przeczytanie Lawendowego pokoju. Czy owa magiczna nuta, która przyciągnęła mnie do tej pozycji, przerodziła się w prawdziwy gejzer wrażeń? Odpowiedzi, a przynajmniej część z nich, znajdziecie w poniższym tekście.

Jean Perdu od bardzo, baaardzo dawna, prowadzi w Paryżu Aptekę Literacką. Zamiast aspiryny i bandaży, serwuje zgłaszającym się do niego pacjentom - czytelnikom książki, które idealnie do nich pasują. Nie sprzedaje tego, co jest w danej chwili przez wszystkich wychwalane. Nie rzuca się na listy bestsellerów, nie skupia się na znanych nazwiskach. W głowie ma około trzydzieści tysięcy tytułów, na tak zwaną czarną godzinę, gdy wśród nich nie jest w stanie znaleźć odpowiedniego tytułu, zawsze może połączyć ze sobą kilka pozycji, tak jak lekarz łączy leki, by jak najszybciej wyleczyć pacjenta. Jest jednak jedna zasadnicza różnica między Perdu, a lekarzem. Do księgarza ludzie naprawdę wybierają się po lekturę. Nie spodziewają się otrzymać kuracji, mającej na celu uleczyć ich dotychczasowe życie. Niejednokrotnie, gdy Perdu zaczyna odradzać daną powieść i sugeruje, co gość Apteki Literackiej powinien przeczytać - klient czym prędzej opuszcza tę nietypową księgarnię. Zwykle jednak taki delikwent dość szybko wraca i korzysta z kuracji - lektury, zasugerowanej przez Jean'a. Przez dziesiątki lat, w trakcie których leczył Paryżan, nigdy nie zawiódł się na swoim instynkcie. Nigdy jednak nie spróbował zastosować się do własnych rad, a zdecydowanie miał pewien, szczelnie zamknięty, zastawiony regałami problem. Jaki? Czy przyjdzie czas, gdy Perdu zacznie myśleć o sobie? Co skrywa w tajemniczym, ukrytym pokoju? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Lawendowy pokój, autorstwa Niny George.

Czy było przejmująco i wszechstronnie? Nieprzeciętnie i wciągająco? Pięknie i kojąco? Może i po trochu zaznałam każdego z tych odczuć, jednak najbardziej dominujące było wrażenie, że Lawendowy pokój jest... dziwny. Książka jest zakręcona, miejscami tajemnicza, a także zdecydowanie przejmująca. Równocześnie Lawendowy pokój jest trudny i skomplikowany. Nie zawsze wiadomo, co dokładnie się dzieje i dlaczego. Akcja rozkręca się powoli, żeby nie powiedzieć, że się wlecze. Dziesięć, pięćdziesiąt, sto stron... a czytelnik wie niewiele więcej, niż wiedział podczas lektury pierwszej strony. Potem jednak coś zaczyna się dziać. Autorka puszcza do czytelnika oczko i zaczyna ujawniać kolejne karty z życia Perdu, ostatecznie dając nam odpowiedzi na wiele z początkowych pytań.

Lawendowy pokój, choć nie wstrząsnął mną, choć nie rozłożył mnie na łopatki i nie wywołał lawiny łez, jest wart lektury, do której zachęcam.


Sil

27 sierpnia 2014

Znaleźć winnego („Ucieczka” Elizabeth Chandler)

„Ucieczka” Elizabeth Chandler
wyd. Dolnośląskie
rok: 2013
str. 289
Ocena: 5/6


Uciekać można przed wieloma rzeczami. Przed problemami, przed nielubianymi osobami, przed… demonem? Tak, przed nim też można uciekać. Jednak… co jeśli tym demonem okazuje się być nasza najlepsza przyjaciółka? Osobą, którą znamy praktycznie od zawsze? A może to nie ona? Tylko zły duch, który opętał jej umysł? Nie wiem, w każdym razie, to musi być straszne uczucie.

Ivy tak właśnie się czuje, kiedy odkrywa, że Beth opętał Gregory, jej koszmar, którego myślała, że się pozbyła. Jednak on powrócił, w ciele jej najlepszej przyjaciółki. A co więcej, za pomocą nastolatki, nastawił Willa – byłego chłopaka, a teraz przyjaciela Ivy – przeciwko niej samej. Will myśli, że to Ivy wrzuciła Beth kawałki szkła do buta, a nie na odwrót, a dziewczyna nie może mu tego wyjaśnić, ponieważ on nie chce z nią rozmawiać. A ponadto sądzi, że Luke, który w rzeczywistości jest Tristanem, to morderca. W końcu z zimną krwią zabił swoją byłą, prawda? Jednak to nie był on, i Ivy doskonale o tym wie. Dlatego też postanawia sama, z niewielką pomocą Tristana, poszukać dowodów na jego niewinność, jednocześnie ukrywając chłopaka w starym, opuszczonym kościele.
Co wyjdzie z jej poszukiwań? Czy uda jej się udowodnić niewinność Luke’a? Czy Gregory wyniesie się z ciała Beth, czy też postanowi zostać na dłużej? Kto rzeczywiście kryje się za morderstwem niejakiej Corinne?

Nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji… Poprzednia część wydawała mi się… mdła i wkurzająca, jednak w Ucieczce znów coś się dzieje, Ivy jest zdecydowana i wie co chce robić. I to, to ja rozumiem! Kończy się w dość… zaskakujący sposób, i jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jest jeszcze jedna część. Na początku (mam zły nawyk czytania ostatnich zdań w książkach) myślałam sobie „eee, nie chce mi się już dalej tego czytać”, jednak potem sobie pomyślałam „eee, chyba jednak poproszę Sis, żeby załatwiła mi tę ostatnią (mam nadzieję) część".

Jednym słowem, piąta część znów przyciągnęła moją uwagę i jestem skłonna polecić ją Wam, drodzy czytelnicy ;). A teraz uciekam zrobić się na bóstwo, bo normalnie nie wyrobie się przed osiemnastą…


Vic :D


25 sierpnia 2014

Ciszej, proszę! („Chór Sierot” Sophie Hannah)

„Chór Sierot” Sophie Hannah
wyd. Burda Książki
rok: 2014
str. 274
Ocena: 5/6


Hałas może doprowadzić do utraty zmysłów. Oczywiście chodzi o hałas niekontrolowany, taki, którego w żaden sposób nie można przewidzieć, ani powstrzymać. Głośne, różnego rodzaju dźwięki często wykorzystywane są do tortur. Hałas nie pozwala zasnąć, męczy i doprowadza na skraj. Przepaść, która może wybawić człowieka od nieprzyjemnych dla jego ucha tonów, może okazać się nie tylko głęboka, ale i przerażająca, a nawet śmiertelna. Czy próba jej przekroczenia ma w ogóle sens? Może lepiej poddać się na samym początku, nie iść, podporządkować się i dać się ponieść dźwiękom?

Louise CarolineBeeston prowadzi bardzo spokojnie i uporządkowane życie. Ma dobrą pracę, kochającego i lojalnego męża, oraz cudownego i utalentowanego syna - Josepha. Od kilku miesięcy mieszkają we wspaniałym, zabytkowym "bliźniaku" w Oksfordzie. Ich siedmioletnie dziecko od września, ze względu na wyjątkową muzykalność, rozpoczęło naukę w Saviour College, gdzie otrzymało prestiżowe stypendium. Niestety, ta jego wyjątkowość ma i swoje wady - chłopiec musi korzystać z internatu. Taki jest wymóg wobec najbardziej uzdolnionych uczniów, którzy trzy razy w tygodniu występują, a także uczestniczą w codziennych próbach, odbywających się tuż przed lekcjami. Dziecko nie może również wracać do domu w weekendy, czy też być odwiedzane przez rodziców w innym czasie, niż bezpośrednio po występie. Taka polityka szkoły ma na celu lepiej ukształtować młodego człowieka i ułatwić mu dalszą karierę. Lou się temu jednak stanowczo sprzeciwia. Odnosi wrażenie, że została okradziona, ktoś bezwzględny i podły, dokładnie doktor Ivan Freeman, zabrał jej ukochane dziecko, a ona nie miała na to zupełnie wpływu. Jak bardzo by nie walczyła, decyzja została podjęta wiele miesięcy temu i ona aktywnie w niej uczestniczyła. Nie spodziewała się jednak, jakie spustoszenie wywoła ona w jej życiu. Do tego wszystkiego dochodzi uciążliwy sąsiad, który upodobał sobie weekendowe imprezy. Lou oczywiście nie ma nic przeciw nim, byle odbywały w  godzinach i głośności odpowiadających zdrowemu rozsądkowi. Niestety, puszczana muzyka nie tylko nie jest taką, za jaką przepada bohaterka, ale dodatkowo pory jej emisji zbiegają się z czasem, gdy większość ludzi chce spokojnie spać. Każda taka impreza u Justin'a Clay'a kończy się wizytą Lou u niego. Początkowo te nocne pogadanki przynoszą jakiś, choć niewielki skutek. Jednak pewnej nocy sąsiad nie ma zamiaru ani wypraszać gości, ani ściszać muzyki, ani zmienić jej na jakieś spokojniejsze rytmy. Wręcz przeciwnie, staje się napastliwy i odrażający. Kobieta nie ma więc za dużego pola do manewru, wraca do domu i po krótkiej naradzie z mężem wzywa odpowiednie służby. Czy to wystarczy, by rozwiązać problem? Czy muzyka w końcu ucichnie i Lou będzie mogła się wyspać? Czy jej życie już zawsze będzie pasmem niepokojących wydarzeń, których świadoma jest tylko ona? By się tego dowiedzieć, koniecznie trzeba sięgnąć po jedną z najnowszych powieści autorstwa Sophie Hannah.

Książka, zresztą jak wszystko co wyszło spod pióra tej pisarki, jest świetna. Chór Sierot czyta się znakomicie, po prostu trudno się od niego oderwać. Z każdą przeczytaną stroną coraz mniej się wie - wątpliwości narastają. Czytelnik niemal do samego końca nie ma pojęcia, co go czeka i jak ta szalona jazda, niczym na rollercoasterze, się skończy. Czy to możliwe, by to, co przeżywa bohaterka, było jedynie urojeniem? Czy uda jej się znaleźć swoje miejsce na ziemi, w którym wszystkie troski zostaną odstawione na drugi tor? A może to właśnie w tym raju na ziemi rozegra się największa tragedia w jej życiu? Na te, i na wiele innych pytań, odpowiedzi znajdziecie w Chórze Sierot.


Przy poprzednich powieściach tej autorki niezupełnie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Za każdym więc razem byłam zaskakiwana faktem, że czytam kolejną powieść z serii o grupie pewnych przedstawicieli prawa. Tym razem zawczasu odpowiednio się na taką okoliczność przygotowałam. Tymczasem Chór Sierot, choć zdecydowanie należał do powieści szokujących, nie tylko opowiadał o kimś zgoła innym, niż grupa śledcza, to jeszcze prezentował zupełnie inne problemy i sposób patrzenia na nie. Nie miało to jednak wpływu ani na poziom powieści, ani też na moją opinię dotyczącą autorki. Dlatego nie zawaham się szczerze polecić lektury Chóru Sierot.

Sil

Baza Syndykatu ZwB

22 sierpnia 2014

Bezpieczne schronienie („Wielki Błękit” Veronica Rossi)

„Wielki Błękit” Veronica Rossi
tom: III
wyd. Otwarte
rok: 2014
str. 368
Ocena: 4,5/6



Minął niemal rok od chwili, gdy po raz ostatni miałam przyjemność zetknąć się z twórczością Veroniki Rossi. Przez burze ognia mnie zafascynowało. Przez bezmiar nocy - zastanowiło. Jak to zwykle bywa, zaraz po zakończeniu lektury drugiego tomu serii - nie mogłam doczekać się kontynuacji. Wielki Błękit równocześnie fascynował mnie i przerażał. Na ostatnią część trylogii przyszło mi czekać dość długo. Od lektury Bezmiaru minęło już kilka ładnych miesięcy. Moja fascynacja tą serią zdążyła więc już odrobinę okrzepnąć, ugruntować się i może nawet odrobinę zelżeć. Nie zmieniło to jednak faktu, że bardzo chciałam zapoznać się z dalszymi losami Arii i Perry'ego. Chciałam tak bardzo, że zaczęłam książki wyczekiwać, a gdy w końcu trafiła w moje dłonie - już jej nie wypuściłam. A, jeśli mam być szczera, czytałam wówczas coś innego. Czy było warto? Tego można dowiedzieć się, czytając poniższą notkę.

Aria, po trudnych decyzjach, które musiała podejmować w Bezmiarze, jest dość poważnie poturbowana - i to nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Do tego niektóre fakty z dość niedalekiej przeszłości, są nie do cofnięcia. Aria nie może wymazać ich ani ze swojej, ani Perry'ego pamięci. Chłopak, choć cieszy się, że jego ukochana jest przy nim, wciąż ma w głowie wydarzenia ostatnich dni. Jedyna różnica tkwi w tym, że Perry nie chce rozmawiać o problemach, o przeszłości, o wspomnieniach...  Obecnie liczy się dla niego to co ma i to, co może utracić w każdej chwili. I mowa tu nie tylko  Arii, ale o całym jego plemieniu. Falom grozi niebezpieczeństwo. Burze już w zasadzie nie ustają. Całe plemię przeniosło się do jaskini, ale ile czasu mogą w niej wytrzymać? Do tego kończą się zapasy, i to nie tylko pokarmu, ale nawet drewna na opał. Strach dotyka każdego. Trapi młodych i starszych, kobiety i mężczyzn. Jedyną nadzieję na poprawę losu wszyscy widzą w Cinderze, niestety, chłopiec znajduje się poza ich zasięgiem. A może... może jednak mogą go odzyskać? Może uda im się przetrwać? Może... Tylko, ile będą musieli poświęcić, by tego dokonać? Czy dadzą radę podjąć najważniejsze i najtrudniejsze decyzje w ich życiu? Czy dane im będzie dotrzeć do upragnionego Wielkiego Błękitu, bez ponoszenia zbędnych ofiar? By się tego dowiedzieć, koniecznie musicie sięgnąć po najnowszą powieść Veroniki Rossi.

Książka... Nie, nie zachwyciła mnie. Nie położyła na łopatki. Nie sprawiła, że świat się zatrząsł. Nie przysłoniła mi otoczenia i nie odebrała mi tchu. Nie było jednak tak, że nie wpłynęła na mnie w ogóle. Bo wpłynęła. W zasadzie podczas całej lektury zastanawiałam się, jak dużo człowiek jest w stanie znieść i kiedy budzi się w nim wewnętrzny bunt. Zastanawiałam się, czy silniejsze jest przywiązanie, czy miłość. Lojalność czy uczucia? Dobro ogółu, czy szczęście jednostki? Życie setek, czy wolność konkretnego istnienia? W Wielkim Błękicie odnajdziemy oczywiście walkę, bunt i miłość. Przede wszystkim jednak znajdziemy analizę problemu, liczne przemyślenia i wewnętrzne monologi. Z jednej strony ostatnią część serii można więc uznać za najgorszą, z drugiej - za najlepszą. Całość czyta się dobrze. Autorka nie straciła rozmachu i napisała bardzo dobrą powieść. Zakończenie tej historii ma jednak to do siebie, że nie jest najłatwiejsze. Wymaga zaangażowania, uwagi, znajomości poprzednich części opowieści oraz ogromnych pokładów wiary, że... będzie dobrze. Bo musi być. Prawda?


Najtrudniejszy w recenzowaniu ostatniego tomu serii jest fakt, że nie powinno się zdradzić, co było wcześniej, bo ktoś kto czyta opinię, mógł ich nie czytać, a recenzja ma go do tego nakłonić. W zasadzie nie pozostaje więc nic poza serwowaniem ogólników lub wywnętrzaniem się nad tematami poruszanymi w pierwszej części powieści. Czy to jednak ma sens?  Czy to może nie przesada? Czy w takim wypadku powinniśmy się skupiać na czytanej książce, czy na całości? Na to pytanie chyba odpowiedzieć powinna już sobie osoba recenzująca. Osobiście staram się wyważyć oba podejścia. Powiedzieć coś, ale nie do końca zdradzić o co chodzi. Wspomnieć o czymś, ale niezupełnie sprecyzować co się ma na myśli. Mam nadzieję, że mi to wychodzi i, że nikt nie zniechęca się po moich recenzjach do czytania wcześniejszych tomów, ze względu na fakt, że wie za dużo. Liczę, że tym razem udało mi się zachować tę równowagę, pozwalając wam po części zajrzeć w świat Wielkiego Błękitu, jednocześnie nie zdradzając, co przyniesie cała seria. Tak czy inaczej - zachęcam do zapoznania się z nią. Warto.

19 sierpnia 2014

Pan Przypadek i Korpoludki - głosowanie

Informuję, że biorę udział w głosowaniu na okładkę najnowszej powieści Jacka Getnera, czyli okładkę Pana Przypadka i Korpoludków :)

Oto moje typy:
Punktów 3 dla projektu 4

I... to w zasadzie tyle. Pozostałe okładki są fajne, ale ta jest najlepsza. Tyle :)

18 sierpnia 2014

Kłopotliwe posiadanie („Coś do stracenia” Cora Carmack)

„Coś do stracenia” Cora Carmack
wyd. Jaguar
rok: 2014
str. 304
ocena: 5/6


Młodość ma to do siebie, że wybaczane są jej liczne błędy. W końcu na czymś powinien się człowiek uczyć, prawda? No więc przymyka się oko na pierwsze późne powroty, przesadzanie z drinkami i pocałunki z nieznajomymi. W końcu kiedy ma się robić takie rzeczy, jak nie w okresie młodzieńczego buntu? Co jednak, gdy głos nawołujących do podejmowania szalonych decyzji tłumiony jest przez wrzaski zdrowego rozsądku? Niektóre takie pokrzykiwania można zignorować. Idziesz potańczyć, napić się... Ale gdy tylko ktoś próbuje cię poderwać zaczynasz dogłębną analizę. Kim jest ten człowiek? Czy mnie naprawdę interesuje? Czy warto? Czy stracę dla niego głowę? Czy to ten jedyny? Po odpowiedzeniu sobie na ostatnie pytanie, między tobą a nim wyrasta gigantyczny mur i nie ma mowy nawet o niewinnych pocałunkach. Tak mija czas. Miesiąc, dwa, pół roku, x lat, a ty wciąż nie masz za sobą największego błędu młodości – seksu w jakiejkolwiek postaci. Twój pierwszy raz istnieje tylko w twojej wyobraźni. I nawet nie ma w tych majakach już księcia z bajki. Jest po prostu pierwszy lepszy chłopak, który w wzbudza w tobie choć odrobinę ciepłych uczyć i jest miły dla twojego oka. Tylko... jak takiego poinformować, że się tego nigdy nie robiło? Jak zakomunikować, że jest tym pierwszym, równocześnie nie wzbudzając w nim strachu, że ma być również tym ostatnim? Na szczęście to tylko wyimaginowany problem, bo która współczesna dziewczyna, w wieku dwudziestu paru lat jest jeszcze dziewicą? Chyba tylko jakaś zagorzała, oddana Chrystusowi katoliczka? Bo na pewno nie zdrowa na umyśle i ciele, całkiem ładna, miła i do tego inteligentna studentka! A jednak.

Bliss Edwards studiuje aktorstwo na ostatnim roku w college'u w Teksasie. Ma 22 lata, super przyjaciół: Kelsey Summers oraz Cade'a Winstona, którzy towarzyszą jej w zlotach i upadkach, oraz grono dobrych znajomych, z którymi ochoczo spędza czas na pogaduszkach i imprezowaniu. Właśnie skończyła się zimowa przerwa i rozpoczął  ostatni semestr nauki. Szkoła zaraz się skończy i Bliss uświadamia sobie, że lada chwila będzie pierwszą w historii absolwentką uczelni, wciąż będącą dziewicą. Tak dokładnie - DZIEWICĄ. Dziewczynie bardzo ten stan ciąży i już od dłuższego czasu stara się go zmienić, jednak bez większych sukcesów. W końcu postanawia się komuś ze swojego problemu zawierzyć i pada na Kelsey, która po początkowym szoku postanawia wziąć sprawę w swoje ręce. Tak obie, ubrane dość wyzywająco, trafiają do pobliskiego baru Stumble Inn, gdzie zwyczajowo faceci chadzają na łowy. Niestety poza barmanem Brandonem, nikt nie wpada w oko Bliss. A sam barman, cóż, nawet niezłe ciacho, tylko, że na pewno późno skończy pracę, a dziewczyna chce stracić cnotę już teraz, najlepiej natychmiast. Po kilku godzinach bezowocnych poszukiwań idzie do toalety i natrafia na niego. Mężczyznę idealnego i już wie, że to z nim chce pójść na całość. Kim jest tajemniczy facet czytający Szekspira? Czy zainteresuje się Bliss? Czy będzie im dane bliżej się poznać? Jeśli tak, to co z tego wyjdzie? Czy tego wieczoru dziewczynie uda się stracić coś innego, niż tylko godność? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy przeczytać najnowszą powieść Cory Carmack.

To miała być lekka powieść, idealna na wakacje i tak jak większość tego typu lektur nie miała wnieść nic zasadniczo ważnego w moje czytelnicze życie. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy jednak coś wniosła. I to nie tylko radość z czytanej powieści, ale i kilka głębszych przemyśleń, takich jak: czy warto się spieszyć i czy nasze otoczenie powinno wiedzieć cokolwiek o naszym życiu intymnym? Na oba pytania, przynajmniej według mnie, odpowiedź brzmi nie. Nasze życie i nasze ciało, to nasza i ewentualnie naszej drugiej połowy sprawa. Reszcie wara od tego. Nie ma się co szczypać, trzeba pokazać co się myśli i czuje, a nie udawać, że wszystko jest ok, gdy jest zupełnie inaczej.


Powieść czyta się znakomicie, w zasadzie można ją pochłonąć w jedną noc. Autorka nie nudzi i nie rozpisuje się, gdy nie jest to potrzebne. Całość została napisana lekkim i przystępnym dla czytelnika językiem. Bohaterowie są bardzo realni i wiarygodni. Zdecydowanie polecam wszystkim lekturę Coś do stracenia. Warto!

Sil


15 sierpnia 2014

Antybohater ("Dziedzictwo" - Kirsten Tranter)

"Dziedzictwo" - Kirsten Tranter
wyd. Albatros
rok: 2014
str. 448
ocena: 4/6


Myślisz sobie czasem - na przekór wszystkim będę szczęśliwy, znajdę ścieżkę, którą powinienem kroczyć i nie dam się z niej nikomu zepchnąć. Później wytrwale dążysz do celu. Może nie po trupach i nie za wszelką cenę, ale ile sił w nogach i rękach. Gdy myślisz, że już nic nie jest w stanie, że zaraz będzie tak, jak planowałeś, nagle wszystko przestaje mieć znaczenie. Dzieje się coś tak niezrozumiałego, że nie pozostaje ci nic innego, jak tylko zacząć wszystko od nowa. Tylko czy to jest realne? Czy da się budować na podłożu, które już raz nie spełniało swojego zadania? Czy, gdy los niespodziewanie przetasuje karty naszego życia, nie powinniśmy skorzystać z okazji i poprosić o rozłożenie ich w innym miejscu? Jeśli, oczywiście, ponowne rozdanie jest w ogóle brane pod uwagę.

Julia dorastała w dość dziwnej i nie zżytej że sobą rodzinie. Jedyny jasny punkt stanowiła w niej siostra matki, malarka Jenny, która za wszelką cenę próbowała wszystkich zjednoczyć. Niestety, z marnym skutkiem. Po latach, gdy jej siostrzenica i siostrzeniec dorośli, wciąż chciało się jej co jakiś czas urządzać obiady, podczas których wszyscy próbowali tworzyć zgraną rodzinę. Wzrastająca w takich warunkach Julia nie miała za dużych szans na normalną dorosłość. Dziewczyna miała nie tylko problem ze znalezieniem sobie miejsca na ziemi, ale i ze znalezieniem ludzi, z którymi byłoby jej po drodze. Gdy któregoś dnia, do Videomanii w której pracuje, zagląda chłopak mniej więcej w jej wieku, nie od razu pała do niego sympatią. Pilna konieczność zobaczenia przez niego filmu na zajęcia sprawiła, że ten wieczór spędzają wspólnie. Tak właśnie rozpoczęła się przyjaźń Julii i Ralpha, która w niedługim czasie miała przerodzić się w coś więcej, niestety tylko jednostronnie. Gdy wydawało się, że to jednak mogłoby się odmienić, i że być może z tej dwójki będzie jednak para, w życiu Ralpha pojawiła się dziewczyna, która zupełnie nieświadomie zgarnęła dla siebie tę część jego serca, o której marzy jego przyjaciółka. Julia nieszczęśliwie kocha Ralpha. Ralph bez wzajemności darzy uczuciem Ingrid. I może każdy z nich byłoby w stanie wytrzymać w takim stanie, gdyby Ingrid nie wyjechała w podróż, która zmieniła wszystko. Jak potoczyły się losy trójki przyjaciół? Czy ostatecznie komukolwiek z nich uda się stworzyć udany związek? Czy odnajdą szczęście i swoje miejsce na ziemi? A może los tak pokieruje ich życiem, że ostatecznie każde z nich nie tylko będzie musiało radzić sobie samodzielnie, ale i osobno? Czy wybudowane przez nich zamki przetrwają, a może niespodziewanie runą? By się tego dowiedzieć, koniecznie trzeba sięgnąć po Dziedzictwo autorstwa Kirsten Tranter.

Spodziewałam się petard, wstrząsów, wrzasków, wielkiej tajemnicy i morza niespełnionej miłości. Dostałam... w zasadzie to, czego oczekiwałam, tylko w odrobinę nietypowym, lekko przybrudzonym opakowaniu. Cała historia opowiadana jest z punktu widzenia Julii i to z jej uczuciami i przemyśleniami jesteśmy najlepiej zaznajomieni. Choć i w tym przypadku wiele zostaje przed czytelnikiem zatajone. Julia nie wszystko ujawnia, nie o wszystkim mówi wprost. Wielu rzeczy trzeba się domyślać, co nie zawsze daje takie rezultaty, jak powinno. Gdy już wydaje się nam, że coś wiemy, okazuje się, że jesteśmy w wielkim błędzie. Czytając powieść ciągle poszukujemy odpowiedzi na kilka dość istotnych pytań i kwestii, a niektóre z nich ostatecznie i tak pozostają nierozstrzygnięte.

Dziedzictwo, choć jest dość specyficzną, a nawet dziwną książką, czyta się dobrze, miejscami nawet świetnie. Wymyślona przez autorkę historia wciąga, a wykreowani bohaterowie intrygują. W pewnym momencie dramat przyjaciół przeobraża się w horror jednostki, wywołując u czytelnika dreszcze i jeszcze większą chęć odkrycia prawdy. Czy komukolwiek uda się ją poznać w całości?

Polecam.

Sil

Baza recenzji Syndykatu ZwB

13 sierpnia 2014

Po prostu… Wyparowała („Gorączka 2” DeeShulman)

„Gorączka 2” Dee Shulman
wyd. Egmont
rok: 2013
str. 472
ocena: 5/6


Czy można tak po prostu wyparować? Rozpłynąć się w powietrzu? Nie wydaje się to prawdopodobne, prawda? A może jednak? Może istnieje coś, co powoduje, że człowiek najzwyczajniej w świecie znika. Rozpływa się, a jedyne co po nim pozostaje to ubrania, ułożone dokładnie tak, jakby miał je na sobie oraz wiele, wiele pytań. Jak to się stało? A może ktoś go/ją porwał? Przecież to niemożliwe, żeby ta osoba zniknęła. A jednak, wszystko jest możliwe.

Ona i on. Pochodzą z dwóch różnych światów, a łączą ich w sumie dwie rzeczy. Pierwsza to wirus, którego atak oboje przetrwali, a druga to miłość. Najprawdziwsza jaka tylko może być. Jednak wszystko zaczyna się komplikować. Sielanka Ewy i Setha w szkole dla szczególnie uzdolnionych St. Mag’s, kończy się wraz z rozpoczęciem fali tajemniczych zniknięć w Londynie, których nijak nie da się wytłumaczyć. W końcu nikt ot tak nie wyparowuje, prawda?

Z Ewą także nie jest najlepiej. Jej stan pogarsza się z dnia na dzień, a lekarze nie potrafią powiedzieć dlaczego tak się dzieje. W końcu w krwi dziewczyny nie wykryto żadnych niebezpiecznym bakterii, ani czegoś innego, co mogłoby zagrażać jej życiu. Więc co się dzieje? Dlaczego dziewczyna cały czas omdlewa? Czemu dostaje zapaści? Tego nie wie nikt…

Natomiast Seth… Musi ratować świat. Po tym jak okazało się, iż tajemnicze zniknięcia ludzi to sprawka Matta, jego najlepszego przyjaciela, chłopak dowiaduje się, że Parallon zamienia się w kolejne Londinium, że powstają tam areny, że odbywają się walki gladiatorów, a za tym wszystkim stoi Kasjusz Malchus. Ale żeby tego było mało, wir, dzięki któremu można podróżować w czasie, uległ rozregulowaniu, co zagraża nie tylko istnieniu Parallonowi, ale także całemu światu. Jakie będą skutki prób ratowania świata? Czy Ewa przeżyje? A co z Sethem? Czy Kasjusz ich dopadnie?

Książka… No cóż, jest dobra. Ba! To za mało powiedziane. Cały czas trzyma w niepewności, jest nieprzewidywalna. A to niedźwiadki kochają najbardziej :D (nie, przesadziłam, jest jeszcze 1D, a tego nic nie przebije).

Z tego co zauważyłam, autorka upodobała sobie kończenie w najmniej odpowiednim momencie. Jak można urywać w pół zdania? (Od razu przypomina mi się Gwiazd Naszych Wina). Ja rozumiem utrzymanie napięcia, wzniecenie ciekawości, ale żeby aż tak!? No bez jaj, to nie fair! Nie wiem czy wytrzymam do wydania kolejnej części (chyba, że jestem źle poinformowana i ta część już wyszła), a jak nie to sama napiszę zakończenie i tyle z tego będzie (będzie ono jedno zdaniowe, no może dwu, nic trudnego).

Polecam z całego serca i zachęcam do przeczytania.


Vic :D



11 sierpnia 2014

Niebezpieczna gra ("Ostateczny cel” Alex Kava)

„Ostateczny cel” Alex Kava
wyd. Harlequin Mira
rok: 2014
str. 366
Ocena: 4,5/6


Nikt nie zna nas lepiej, niż my sami. Przynajmniej w teorii. Co jednak, gdy okazuje się, że jesteśmy w błędzie, że są na świecie ludzie, wiedzący o nas i o naszych upodobaniach więcej, niż nam się wydawało. Jakby to było, gdyby ktoś któregoś dnia opowiedział o nas i okazałoby się, że wielu z faktów, na które zwrócił uwagę, nie byliśmy świadomi? Czy bardziej bylibyśmy zdziwieni, czy może jednak przerażeni? Czy taki dociekliwy obserwator to bardzo bliski przyjaciel, czy może… największy wróg?

Od miesiąca agentka FBI Margaret O’Dell wraz ze swoim wiernym towarzyszem, partnerem (oczywiście tylko służbowym) R.J. Tully’m przemierza kraj w poszukiwaniu. No właśnie… chyba wiatru w polu. Kiedy kilka tygodni wcześniej spłonął jej dom, nie spodziewała się, że na kuchennym blacie zrujnowanej kuchni znajdzie tajemniczą mapę. A jednak. Autostradowy morderca postanowił, że to właśnie ona jest godna poznać szczegółowo jego dzieło. Z każdym kolejnym dniem poszukiwań miejsca przez niego wyrysowanego, Maggie coraz bardziej się zniechęcała. Czy w ogóle jest w stanie odszukać postój dla ciężarówek, który przedstawiała mapka? Mało prawdopodobne. Niespodziewanie, podczas podróży agenci dostają wezwanie do Sioux City w stanie Iowa, gdzie pracownicy budowlani, podczas rozbiórki starej farmy, natknęli się najprawdopodobniej na ludzkie szczątki. Farma znajduje się nieopodal autostrady I-29, zachodzi więc podejrzenie, że znalezisko może mieć ścisły związek z poszukiwanym przez nich miejscem pochówku ofiar seryjnego mordercy. Czy tak faktycznie będzie? Czy Maggie i Tully’emu uda się rozwikłać tę sprawę? Kto jest rzeczywistym celem mordercy? Czemu za każdym razem zabija inaczej? I czemu na każdym kroku podsyła Maggie kolejne wskazówki? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po najnowszą powieść jednej z najlepszych autorek thrillerów, Alex Kavy.

W Kavie zaczytuję się i uwielbiam ją od… sama już nie pamiętam od kiedy. Ale od bardzo, bardzo dawna. I choć ostatnie jej książki są zdecydowanie krótsze, niż te z początku serii o Margaret O’Dell, to i tak jestem pod ich wrażeniem (choć jednak nie narzekałabym, gdyby powieść była dłuższa). Kava pisze w tak niesamowity sposób, że człowiek nawet nie wie, kiedy żywcem zostaje przeniesiony w miejsce gdzie toczy się akcja, i do tego wcielony zostaje w postać głównej bohaterki. Bycie Maggie nie jest proste – kobieta wlecze za sobą bagaż przerażających doświadczeń. Mało sypia. Nie potrafi nawiązać stałego związku. Praca zmusza ją do ciągłego przemieszczania się. Gdy jest w drodze – tęskni za domem i najbliższymi jej istotami – dwoma psami. Gdy jest w domu, dręczą ją demony przeszłości. Teraz do tego wszystkiego dochodzi zasadniczy brak posiadania tego jednego, jedynego miejsca na świecie, bo ktoś spalił jej bezpieczną przystań. Wydawałoby się więc, że próba utożsamienia się z nią, jako bohaterką, będzie ponad siły czytelnika. A jednak, dzięki autorce, nie ma z tym większego kłopotu. Na uwagę zasługuje również sama konstrukcja akcji – w zasadzie nie ma się kiedy nudzić, ciągle się coś dzieje, bohaterowie odkrywają nowe fakty, zyskują nowy punkt widzenia na sprawę.


W Ostatecznym celu odrobinę kulał wybór seryjnego mordercy. Zasadniczo już w ciągu kilkunastu pierwszych stron powieści można zorientować się, kto nim może być. Mój pierwszy i jedyny strzał, był strzałem w dziesiątkę. Z jednej strony ucieszyłam się, że udało mi się tak szybko znaleźć najważniejszy czarny charakter powieści, z drugiej zawiodłam, bo to raczej oznaczało, że autorka marnie go ukryła, a nie, że ja tak wybitnie dedukuję. Szkoda. No ale, nie wszystko może być wspaniałe i idealne. Łyżka dziegciu w miodzie nie zaszkodzi. Ostateczny cel oceniam dobrze i mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać kolejne powieści autorstwa Alex Kavy, w szczególności te z serii o Maggie O’Dell. Powieść polecam, warto ją przeczytać, nawet jeśli wcześniej nie czytało się tej serii.

Sil

Baza recenzji Syndykaty ZwB

8 sierpnia 2014

Gonić czas (Poza czasem” Alexandra Monir)

„Poza czasem” Alexandra Monir
seria: Poza czasem
wyd. Jaguar
rok: 2014
str. 287
ocena 6/6


Diana, let me be the one to
Light a fire inside those eyes
You been lonely
You don’t even know me,
But I can feel you crying
Diana, let me be the one to
Lift your heart up and save your life
I don’t think you even realize
Baby you’d be saving mine.*

Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone**

Podróżowanie w czasie wydaje się być rzeczą niemożliwą do zrealizowania. Czymś co może kiedyś, w bardzo, ale to bardzo dalekiej przyszłości, MOŻE dojdzie do skutku. Ale istnieje też coś takiego, jak wyimaginowany świat, w którym wszystko jest możliwe. Wystarczy tylko trochę wyobraźni, której autorce tej książki na pewno nie zabrakło.

Szesnastoletnia Michele wcale nie ma życia z bajki. Żyje sama z mamą w małym mieszkaniu w Los Angeles, i ledwo starcza im do pierwszego, a mimo to dziewczyna nie narzeka. Jest jej dobrze tak, jak jest. Tak czy inaczej ukrywa fakt, że pochodzi ze słynnej rodziny Windsorów, która, można by rzec, rządzi Nowym Jorkiem od ponad stu lat. Nie chce, by jej znajomi uważali, że jest nadętą snobką, która pragnie tylko i wyłącznie pieniędzy. W końcu jej matka przed kilkunastoma laty nie po to uciekła ze swojego rodzinnego domu, prawda? Uciekła z niego, ponieważ chciała żyć szczęśliwie u boku chłopaka, którego jej rodzice nie zaakceptowali, i który zarazem był ojcem Michele. Niestety odszedł od niej jeszcze przed tym, jak Marion dowiedziała się, iż nosi pod sercem jego dziecko. Tak więc, dziewczyna wychowuje się bez ojca i żyje w przekonaniu, że jej dziadkowie to największe zło świata.
Życie wali się jej na głowę, kiedy jej matka ginie w wypadku samochodowym. Michele jest załamana nie tylko z powodu jej śmierci, ale ze względu na wyprowadzkę do NY, ponieważ okazazuje się, że jej prawowitymi opiekunami są dziadkowie. Nastolatka nie potrafi zrozumieć, czemu jej matka w testamencie przekazała opiekę nad nią w ręce jej dziadków. W końcu ich nienawidziła, prawda?  Michele, nie ma jednak innego wyjścia, jak opuścić swoje rodzinne miasto i ruszyć w świat.
Gdy jest już w domu rodziców swojej matki czuje się, jakby była w muzeum. Na ścianach wiszą portrety jej przodków, a sam dom wygląda jak zamek. Jest wielki i wręcz wieje z niego historią. Jeszcze większy szok dziewczyna przeżywa, gdy wchodzi do swojej, a niegdyś jej matki, sypialni. Wiszą tam portrety kobiet, które wcześniej zamieszkiwały to pomieszczenie. A może powinnam powiedzieć pomieszczenia? W końcu są tam: łazienka, biblioteczka, salon i część sypialniana. To bardziej małe mieszkanko urządzone w starym stylu, aniżeli pokój nastolatki z XXI wieku. Kiedy po kilku godzinach Michele rozpakowuje swoje rzeczy, a raczej rzeczy, które odziedziczyła po mamie, czyli starą biżuterię - ze szkatułki wyciąga klucz. Ale to nie jest zwykły klucz, o nie. Ten klucz otwiera szufladę, do której nie pasuje zwykły klucz, jaki kiedyś był dołączany do szaf. Co Michele znajdzie w tajemniczej szufladzie? Jakie będą tego skutki? Czy jej życie odmieni się na zawsze? Tego, Drogi Czytelniku, dowiesz się tylko czytając Poza Czasem.

Ja chcę kolejną część! Dajcie mi ją! Tu, teraz, zaraz!!!! No proszę, no.
A tak na serio. ZAKOCHAŁAM SIĘ, znowu… Ale to nie ważne. Gdy czytałam, miałam wrażenie, że przenoszę się w czasie razem z główną bohaterką. Może tylko trochę lżej niż ona przeżywałam wszystkie sceny, wszystkie jej wzloty i upadki. Tak bardzo zżyłam się z bohaterami (ZNOWU!), że popłakałam się, kiedy przeczytałam ostatnie zdanie. No naprawdę! Kończyć w takim momencie?! Ludzie, chcecie mnie zabić, czy co?! Teraz nie będę mogła w nocy spać, wymyślając różne scenariusze.

Alexandra Monir naprawdę się postarała i napisała świetną powieść, która wciąga i nie można zaczerpnąć tchu od początku, aż do samego końca. A potem, to już tylko kulka w łeb, bo zachciało jej się skończyć w najmniej oczekiwanym przez czytelnika momencie. Czemu?! Tego nie potrafię pojąć, no ale cóż poradzić, widocznie jestem jeszcze na to za młoda, ech….

Chętnie dałabym tej książce więcej jak 6, ale jak na razie nawet ona nie przebiła „Gwiazd Naszych Wina”. Cóż, przykro mi.
Bardzo mocno zachęcam Was do przeczytania tej powieści, jeżeli choć trochę lubicie magię i rzeczy nieprawdopodobne. To jest naprawdę świetny sposób na oderwanie się od rzeczywistości.

That we won't be going home
For so long, for so long
But I know that I won't be on my own, yeah
I love this feeling and
Right now
I wish you were here with me
'Cause right now
Everything is new to me
You know I can't fight the feeling
And every night I feel it
Right now
I wish you were here with me***

*One Direction – Diana
**Harry Styles – Don’t Let Me Go
***One Direction – Right Now


Vic :D

7 sierpnia 2014

W imię miłości „Miasto popiołów” Cassandra Clare

„Miasto popiołów” Cassandra Clare
wyd. MAG
seria: Dary Anioła
rok: 2013
str. 528
ocena 5/6


Po przeczytaniu i obejrzeniu ekranizacji Miasta kości byłam pewna jednego - jak najszybciej muszę zapoznać się z kontynuacją serii Cassandry Clare. Jak to jednak zwykle bywa, nie wszystko układa się po naszej myśli. Tak też było z Miastem popiołów - książka stała na półce przez kilka miesięcy, a ja jakoś nie mogłam się przemóc, by rozpocząć lekturę. To chyba przez zakończenie pierwszej części. Bałam się tego, co może nastąpić dalej i jak rozwinie się akcja. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy w ogóle jest sens kontynuowania tego cyklu. Tak, wiem - stoi to w sprzeczności do tego, co napisałam wcześnie. Tak jednak w przypadku tej książki zadziałał mój mózg. W końcu nadszedł okres urlopowy i stwierdziłam, że dłużej nie będę tego odkładać. Teraz bardziej niż wcześniej jestem przekonana, że wkrótce sięgnę po trzecią część tej zdumiewającej serii. Gdybym przed wakacjami była odpowiednio zaopatrzona, pewnie już bym ją czytała. Co mnie ostatecznie przekonało do tej pozycji? Jakie były moje z niej wrażenia? O czym opowiadała i jak się zakończyła? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, zapraszam do zapoznania się z poniższym tekstem.

Clary nie wie, jak poradzić sobie z faktami, dotyczącymi jej życia, przez lata przed nią zatajanymi. Nie dość, że w ogóle otaczający ją świat jest jedną wielką iluzją, pełną wampirów, wilkołaków i innych stworzeń, to jeszcze sama w pełni przynależy do tej nieprawdopodobnej rzeczywistości. Nie tylko jest Nefilimem, to jeszcze pochodzi, zarówno ze strony matki jak i ojca, z rodu Nocnych Łowców. Jedyne czego jej w tej chwili brak, by wstąpić w ich szeregi, to odpowiednie przeszkolenie. W głowie dziewczyny kotłują się miliony pytań, na które nikt nie może jej odpowiedzieć. Matka, niczym Śpiąca królewna, od wielu dni nie odzyskała przytomności, ciąży na niej czar, którego nikt nie potrafi zdjąć. Ojciec zaś, który podobno zmarł lata temu, jest zdrajcą, przestępcą, oszustem i w ogóle najstraszniejszą kreaturą, o jakiej wśród Nifilim słyszano. Clarissa nie ma więc komu zadać pytań, na które koniecznie musi poznać odpowiedzi. Najgorsze jednak jest to, że Jace, który w ostatnim czasie stał się jej tak bliski, powinien być dla niej kimś ważnym od lat. Szkoda tylko, że dziewczyna dowiedziała się o tym tak późno, i że teraz z tego powodu nie pozostaje jej nic, poza skutecznym unikaniem go, co wcale nie jest takie proste. Zło nie odeszło, a jej ojciec planuje dalszy bunt i przejęcie władzy. Clary nie pozostaje więc nic poza zjednoczeniem się z Nocnymi Łowcami i rozpoczęciem wojny. Jakie będą losy Jace'a i Clary? Co łączy tych dwoje? Jakie tajemnice skrywa matka dziewczyny i czy komuś uda się ją wybudzić z tej przedziwnej śpiączki? Jakie zadanie ma tajemnicza Inkwizytorka? Czy Simonowi uda się zdobyć serce przyjaciółki? By uzyskać odpowiedzi na te, i na wiele innych pytań, koniecznie trzeba sięgnąć po drugą część serii Dary Anioła zatytułowaną Miasto Popiołów.

Książkę czyta się fenomenalnie. Brak w niej przydługich, a przez to nudnych i nieciekawych opisów, oraz nic nie wnoszących dialogów. Całość została znakomicie skomponowana, dzięki czemu czytelnik nawet nie zauważa, kiedy kończy lekturę. W jednej chwili wraz z Simonem i Clary ogląda się telewizję, by w następnej zwiedzać świat Faerie, czy też walczyć z gromadą niebezpiecznych Demonów. Kiedy żywi się nadzieję, że wszystko dobrze się skończy, dużo łatwiej czyta się o wydarzeniach, które niemal na pewno mogą doprowadzić do tragedii. Ja dodatkowo od początku lektury modliłam się, by to, o czym młodzi dowiedzieli się pod koniec pierwszego tomu okazało się nieprawdą. I pewne znalezione w powieści zdania mogłyby o tym świadczyć. Z tym większą ochotą sięgnę po kolejną część serii, żywiąc nadzieję na absolutny happy end. Jednym słowem seria Dary Anioła to znakomita lektura nie tylko dla młodzieży, ale i dla dorosłych czytelników. Choć ekranizacja podobno okazała się finansową klapą, to mam nadzieję, że dane mi będzie zobaczyć pozostałe części cyklu na dużym ekranie. Zdecydowanie zachęcam do zapoznania się z twórczością Cassandry Clare

Sil

6 sierpnia 2014

Kiedy kochamy, wszyscy jesteśmy aniołami ("Między teraz a wiecznością" Marie Lucas)

"Między teraz a wiecznością" Marie Lucas
wyd. Egmont
rok: 2014
str. 422
ocena: 6/6


„Kiedy kochamy, wszyscy jesteśmy aniołami. Tylko zetknięcie z ziemią sprawia, że jesteśmy śmiertelni” (str. 337)

Kłamstwa tu, kłamstwa tam. Każdy z nas kłamie. Jedni trochę mniej, inni trochę bardziej. Ale cóż zrobić jeśli okaże się, że osoba, którą znamy, może nie od zawsze, ale od bardzo dawna, wciska nam kit na każdym kroku? Wszystko, co o niej wiemy okazuje się nieprawdą. Jedną wielką bujdą. Chcecie wiedzieć, co czuje osoba okłamująca wszystko i wszystkich, a nawet siebie? W takim razie czytajcie dalej.

Julia, to szesnastoletnia dziewczyna, która ma pozornie idealne życie. Wspaniałego chłopaka - Feliksa i równie „wspaniałych” przyjaciół, którzy myślą, że nastolatka mieszka w wielkiej willi z basenem i lokajem, jej tata jest inżynierem w Afryce, natomiast mama prawnikiem. A prawda jest taka, że ojca nie ma w ogóle, ponieważ zginął w wypadku samochodowym, jej mama jest sekretarką w kancelarii, pieniędzy ledwo wystarcza im do pierwszego, a mieszkają w malej kawalerce, do której z trudem można wściubić nos. Kłamie tylko dlatego, że chce zachować, choćby po części, swoje dawne życie, w którym pławiła się w luksusie. Karmi kłamstwami każdego, ale… No właśnie, zawsze musi być jakieś ale. Dziewczyna w zasadzie została wychowana na kłamstwach. Niedawno Julia dowiedziała się, że chłopak, który wydawał się być jej przyjacielem, tak naprawdę jest jej przyrodnim bratem, natomiast ojciec wcale nie wyjeżdżał do Afryki, by tam ciężko pracować, lecz był razem ze swoją drugą żoną i synem. Jej życie zawaliło się w jednej chwili. Kiedy tata zginął, wszystko się zmieniło. Julia wraz z matką musiały się przeprowadzić do, nie oszukujmy się, klitki, natomiast dom został im odebrany.
Od tego momentu nic nie było już takie samo, ale życie nastolatki zmieni się jeszcze bardziej, kiedy pozna i zaprzyjaźni się z Nikim - outsiderem, który odstrasza od siebie każdego. Kim jest Niki? Jaka jest jego tajemnica? Do czego to wszystko doprowadzi?

Powiem tak… Nie spodziewałam się, że akcja rozwinie się w taki sposób w jaki się rozwinęła. Na początku myślałam, że to będzie kolejne romansidło, bez jakiejkolwiek puenty. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest zupełnie inaczej. Oczywiście, byłam zaskoczona pozytywnie.

Powieść przeznaczona raczej dla osób w moim wieku (16 lat), ale jeśli kogoś kręcą klimaty paranormalne, to też polecam. Fajnie się czyta. I przede wszystkim szybko. Nie ma wątków, które trzeba trawić godzinami, czy też rozkminiać, o co chodzi w tej książce. Jednym słowem, cud, miód i orzeszki :D


Vic :D




1 sierpnia 2014

Nogi za pas („Lato drugiej szansy” Morgan Matson)

„Lato drugiej szansy” Morgan Matson
wyd. Jaguar
rok: 2014
str. 416
Ocena: 5,5/6


Czasami, absolutnie wbrew naszej woli, świat zaczyna stawiać przed nami przeszkody, których nie jesteśmy w stanie przebyć i przetrwać w całości. Są ludzie, którzy w takich sytuacjach postanawiają mimo wszystko walczyć. Są też tacy, którym wydaję się, że najlepiej zrobią nie reagując. Ostatnia grupa ludzi po prostu się poddaje i ucieka. Unikają w ten sposób zranienia i chociaż częściowo konsekwencji, choć akurat te ostatnie potrafią dorwać człowieka w najmniej spodziewanym momencie. Wówczas już nie ma odwrotu, już nie ma drogi ucieczki, a wymierzona kara jest niewspółmierna do win. Tylko... czy warto tak postępować? Czy to w ogóle ma sens? Czy nie lepiej stawić czoła przeciwnościom losu i żyć takim życiem,  jakie zostało dla nas utkane? Niestety, o tym już ludzie muszą decydować samodzielnie.

Taylor Edwards pięć lat temu przeżyła równocześnie najpiękniejsze i najgorsze lato w swoim wówczas dwunasto, aktualnie siedemnastoletnim życiu. O tym, jak wszystko źle się skończyło zadecydowała jedna, w zasadzie nieprzemyślana decyzja, która prześladowała bohaterkę przez kolejne lata. Dziewczyna marzyła tylko o tym, by nikt nigdy nie kazał jej wracać do Lake Phoenix. Niestety, Taylor nie jest jeszcze dorosła i to nie ona decyduje w domu o takich sprawach, tylko matka i ojciec. A w obliczu tragedii jaka dotyka ich rodzinę, postanawiają, że nadszedł czas odbudować dawne relacje, a nawet doprowadzić je do wyższego poziomu. Niestety ich intencje nie są zupełnie czyste i to wyraźnie wyczuwa się w powietrzu. Na ich nieszczęście nie mają za wiele czasu, bo wkrótce... nie, nie. Tego wam zdradzić nie mogę. Powiem tylko, że Taylor wpada z deszczu pod rynnę i nie tylko boryka się z problemami domowymi, ale upomina się o nią nie zamknięta sprawa z przeszłości. Czy dziewczyna da sobie z nią radę? Czy wraz z rodziną spędzi najwspanialsze, czy najgorsze wakacje? Czy znacznie czuć i przestanie uciekać? Czy strach okaże się być jej najgorszym wrogiem? By się tego dowiedzieć, koniecznie trzeba sięgnąć po jedną z najnowszych pozycji Morgan Matson, zatytułowaną Lato drugiej szansy.

Za lekturę Lata drugiej szansy zabrałam się z lekkim dystansem i powątpiewaniem, że będzie to powieść dla mnie. Okazało się, że nie tylko była ona znakomita, ale i na długo pozostanie w mojej pamięci. Książkę czyta się fenomenalnie i ekspresowo. Pochłonęłam ją w jedną noc i zdecydowanie odczuwam niedosyt. Chciałabym więcej i więcej, choć wiem, że bohaterka już wiele by nie zniosła, a autorka nie mogłaby danego wątku ciągnąć w nieskończoność. Taylor doświadczyła dużo jak na swój wiek i musiała borykać się z problemami, z którymi niejeden dorosły człowiek by sobie nie poradził. I choć dziewczyna na chwilę w siebie zwątpiła i dała się ponieść dawnej naturze, to koniec końców postąpiła bardzo dorośle i odważnie.

Lato drugiej szansy to lektura dla każdego i tak naprawdę na każdą porę roku i okazję. Im dłużej się ją czyta, tym łatwiej zrozumieć sposób postępowania bohaterki. Książka niesie ze sobą wiele morałów i jest bardziej niż bardzo pouczająca. Mam nadzieję, że będzie mi dane czytać więcej takich powieści. Tego, zapraszając do lektury, życzę sobie i wam. Zdecydowanie polecam.

Sil