„Coś do stracenia” Cora Carmack
wyd. Jaguar
rok: 2014
str. 304
ocena: 5/6
Młodość ma to do siebie, że wybaczane są jej liczne błędy. W
końcu na czymś powinien się człowiek uczyć, prawda? No więc przymyka się oko na
pierwsze późne powroty, przesadzanie z drinkami i pocałunki z nieznajomymi. W
końcu kiedy ma się robić takie rzeczy, jak nie w okresie młodzieńczego buntu?
Co jednak, gdy głos nawołujących do podejmowania szalonych decyzji tłumiony
jest przez wrzaski zdrowego rozsądku? Niektóre takie pokrzykiwania można
zignorować. Idziesz potańczyć, napić się... Ale gdy tylko ktoś próbuje cię
poderwać zaczynasz dogłębną analizę. Kim jest ten człowiek? Czy mnie naprawdę
interesuje? Czy warto? Czy stracę dla niego głowę? Czy to ten jedyny? Po
odpowiedzeniu sobie na ostatnie pytanie, między tobą a nim wyrasta gigantyczny
mur i nie ma mowy nawet o niewinnych pocałunkach. Tak mija czas. Miesiąc, dwa,
pół roku, x lat, a ty wciąż nie masz za sobą największego błędu młodości –
seksu w jakiejkolwiek postaci. Twój pierwszy raz istnieje tylko w twojej
wyobraźni. I nawet nie ma w tych majakach już księcia z bajki. Jest po prostu
pierwszy lepszy chłopak, który w wzbudza w tobie choć odrobinę ciepłych uczyć i
jest miły dla twojego oka. Tylko... jak takiego poinformować, że się tego nigdy
nie robiło? Jak zakomunikować, że jest tym pierwszym, równocześnie nie wzbudzając
w nim strachu, że ma być również tym ostatnim? Na szczęście to tylko
wyimaginowany problem, bo która współczesna dziewczyna, w wieku dwudziestu paru
lat jest jeszcze dziewicą? Chyba tylko jakaś zagorzała, oddana Chrystusowi
katoliczka? Bo na pewno nie zdrowa na umyśle i ciele, całkiem ładna, miła i do
tego inteligentna studentka! A jednak.
Bliss Edwards studiuje aktorstwo na ostatnim roku w college'u
w Teksasie. Ma 22 lata, super przyjaciół: Kelsey Summers oraz Cade'a Winstona,
którzy towarzyszą jej w zlotach i upadkach, oraz grono dobrych znajomych, z
którymi ochoczo spędza czas na pogaduszkach i imprezowaniu. Właśnie skończyła
się zimowa przerwa i rozpoczął ostatni
semestr nauki. Szkoła zaraz się skończy i Bliss uświadamia sobie, że lada
chwila będzie pierwszą w historii absolwentką uczelni, wciąż będącą dziewicą.
Tak dokładnie - DZIEWICĄ. Dziewczynie bardzo ten stan ciąży i już od dłuższego
czasu stara się go zmienić, jednak bez większych sukcesów. W końcu postanawia
się komuś ze swojego problemu zawierzyć i pada na Kelsey, która po początkowym
szoku postanawia wziąć sprawę w swoje ręce. Tak obie, ubrane dość wyzywająco,
trafiają do pobliskiego baru Stumble Inn, gdzie zwyczajowo faceci chadzają na
łowy. Niestety poza barmanem Brandonem, nikt nie wpada w oko Bliss. A sam
barman, cóż, nawet niezłe ciacho, tylko, że na pewno późno skończy pracę, a
dziewczyna chce stracić cnotę już teraz, najlepiej natychmiast. Po kilku
godzinach bezowocnych poszukiwań idzie do toalety i natrafia na niego.
Mężczyznę idealnego i już wie, że to z nim chce pójść na całość. Kim jest
tajemniczy facet czytający Szekspira? Czy zainteresuje się Bliss? Czy będzie im
dane bliżej się poznać? Jeśli tak, to co z tego wyjdzie? Czy tego wieczoru dziewczynie
uda się stracić coś innego, niż tylko godność? By się tego dowiedzieć, koniecznie
należy przeczytać najnowszą powieść Cory Carmack.
To miała być lekka powieść, idealna na wakacje i tak jak
większość tego typu lektur nie miała wnieść nic zasadniczo ważnego w moje
czytelnicze życie. Jakie więc było moje zdziwienie, gdy jednak coś wniosła. I
to nie tylko radość z czytanej powieści, ale i kilka głębszych przemyśleń,
takich jak: czy warto się spieszyć i czy nasze otoczenie powinno wiedzieć
cokolwiek o naszym życiu intymnym? Na oba pytania, przynajmniej według mnie,
odpowiedź brzmi nie. Nasze życie i nasze ciało, to nasza i ewentualnie naszej
drugiej połowy sprawa. Reszcie wara od tego. Nie ma się co szczypać, trzeba
pokazać co się myśli i czuje, a nie udawać, że wszystko jest ok, gdy jest
zupełnie inaczej.
Powieść czyta się znakomicie, w zasadzie można ją pochłonąć
w jedną noc. Autorka nie nudzi i nie rozpisuje się, gdy nie jest to potrzebne.
Całość została napisana lekkim i przystępnym dla czytelnika językiem.
Bohaterowie są bardzo realni i wiarygodni. Zdecydowanie polecam wszystkim lekturę
Coś do stracenia. Warto!
Sil
A ja znowu nasłuchałam się o tej powieści samych negatywnych opinii
OdpowiedzUsuńMusze sięgnąć po tą powieść koniecznie, przeczytałam tyle pozytywnych opinii. :)
OdpowiedzUsuńprzeczytałabym chętnie, bo wszyscy chwalą (nie wiem, gdzie Martha widziała jakieś negatywne!:o) ;)
OdpowiedzUsuńU mnie między innymi rozpisałam się o niej negatywnie - zupełnie mi nie podpadła do gusty :( Ja k dla mnie bohaterka była drugą Anastasią Stelle, niezdecydowana, miałka, ni jaka, zero przekazu i seks wylewający się z każdej strony. :(
OdpowiedzUsuńJak widać gusta są różne :)
Książka raczej nie w moim stylu, nie moja tematyka. Może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na wyzwanie: "Stare, dobre czasy!"
pasion-libros.blogspot.com