„Gorączka 2”
Dee Shulman
wyd. Egmont
rok: 2013
str. 472
ocena: 5/6
Czy można tak po prostu wyparować? Rozpłynąć się w
powietrzu? Nie wydaje się to prawdopodobne, prawda? A może jednak? Może
istnieje coś, co powoduje, że człowiek najzwyczajniej w świecie znika. Rozpływa
się, a jedyne co po nim pozostaje to ubrania, ułożone dokładnie tak, jakby miał
je na sobie oraz wiele, wiele pytań. Jak to się stało? A może ktoś go/ją
porwał? Przecież to niemożliwe, żeby ta osoba zniknęła. A jednak, wszystko jest
możliwe.
Ona i on. Pochodzą z dwóch różnych światów, a łączą ich w
sumie dwie rzeczy. Pierwsza to wirus, którego atak oboje przetrwali, a druga to
miłość. Najprawdziwsza jaka tylko może być. Jednak wszystko zaczyna się
komplikować. Sielanka Ewy i Setha w szkole dla szczególnie uzdolnionych St.
Mag’s, kończy się wraz z rozpoczęciem fali tajemniczych zniknięć w Londynie,
których nijak nie da się wytłumaczyć. W końcu nikt ot tak nie wyparowuje,
prawda?
Z Ewą także nie jest najlepiej. Jej stan pogarsza się z
dnia na dzień, a lekarze nie potrafią powiedzieć dlaczego tak się dzieje. W
końcu w krwi dziewczyny nie wykryto żadnych niebezpiecznym bakterii, ani czegoś
innego, co mogłoby zagrażać jej życiu. Więc co się dzieje? Dlaczego dziewczyna
cały czas omdlewa? Czemu dostaje zapaści? Tego nie wie nikt…
Natomiast Seth… Musi ratować świat. Po tym jak okazało
się, iż tajemnicze zniknięcia ludzi to sprawka Matta, jego najlepszego
przyjaciela, chłopak dowiaduje się, że Parallon zamienia się w kolejne
Londinium, że powstają tam areny, że odbywają się walki gladiatorów, a za tym
wszystkim stoi Kasjusz Malchus. Ale żeby tego było mało, wir, dzięki któremu
można podróżować w czasie, uległ rozregulowaniu, co zagraża nie tylko istnieniu
Parallonowi, ale także całemu światu. Jakie będą skutki prób ratowania świata?
Czy Ewa przeżyje? A co z Sethem? Czy Kasjusz ich dopadnie?
Książka… No cóż, jest dobra. Ba! To za mało powiedziane. Cały
czas trzyma w niepewności, jest nieprzewidywalna. A to niedźwiadki kochają
najbardziej :D (nie, przesadziłam, jest jeszcze 1D, a tego nic nie przebije).
Z tego co zauważyłam, autorka upodobała sobie kończenie w
najmniej odpowiednim momencie. Jak można urywać w pół zdania? (Od razu
przypomina mi się Gwiazd Naszych Wina). Ja rozumiem utrzymanie napięcia,
wzniecenie ciekawości, ale żeby aż tak!? No bez jaj, to nie fair! Nie wiem czy
wytrzymam do wydania kolejnej części (chyba, że jestem źle poinformowana i ta
część już wyszła), a jak nie to sama napiszę zakończenie i tyle z tego będzie
(będzie ono jedno zdaniowe, no może dwu, nic trudnego).
Polecam z całego serca i zachęcam do przeczytania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz