28 lutego 2015

Bookowo 2/2015 (24)

To już u mnie mała tradycja (nawet pewna nie jestem, czy czasem zawsze nie zaczynam tego postu w ten sam sposób). Nadchodzi ostatnia sobota miesiąca i jeśli mam czym, to się tym z Wami dzielę. Niech moja radość będzie choć odrobinę Waszą radością. Bo mnie na przykład wszystkie wstawiane przez Was stosiki bardzo cieszą. Lubię zerkać na to co inni otrzymali, kupili, pożyczyli i czym w najbliższych miesiącach będą zajęte ich myśli. W styczniu stosik pojawił się tydzień za wcześnie, przez co niektóre pozycje otrzymane w ostatnim tygodniu tamtego miesiąca, pojawiają się dopiero w stosie lutowym. Do tego wydawcy nie szczędzili mi szczęści i naprawdę obdarowali mnie wieloma książkami (i nie tylko). Oczywiście są również pozycje, na które wciąż czekam. Na przykład upragniona Misja 100 z Bukowego Lasu, którą podobno już dawno do mnie wysłano. Jeśli w poniedziałek nie znajdę jej na poczcie, chyba zacznę płakać :( No i Losing Hope, które czytałam w formie elektronicznej w ubiegłym roku i którego wypatruję usilnie w wersji papierowej. Ale pewnie się w końcu doczekam :) A teraz już to, co najważniejsze, czyli lutowy stos :)

Sporo z zaprezentowanych pozycji zostało już przeze mnie przeczytanych. Brakuje też jednej książki, mianowicie "Wróć, jeśli pamiętasz" Gayle Forman od wydawnictwa NK i portalu DużeKa. Recenzję możecie przeczytać TUTAJ.

Na pierwszy ogień idzie gra z wydawnictwa Egmont - Pan tu nie stał! Demoludy. Już nie mogę się doczekać, kiedy w to zagram :)

Ksiazki Alex Kavy uwielbiam i nigdy nie mogę się im oprzeć. Tak samo było z Mrocznym tropem, który już za mną. Za książkę dziękuje wydawnictwu Mira (recenzja).

Pierwszą część Chłopaka NIKT przeczytałam kilka miesięcy temu, i choć początkowo byłam sceptyczna, ostatecznie bardzo mi się ta powieść spodobała. Dlatego nie wahałam się i po drugą część sięgnęłam zaraz po jej otrzymaniu. I choć książka mogłaby być lepsza, to i tak uważam, że autor spisał się bardzo dobrze. Chłopaka NIKT. Jestem misją - Allen'a Zadoff'a otrzymałam od wydawnictwa Feeria (recenzja)

Jeśli chodzi o powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, to jestem ich wielką zwolenniczką. Seria Szukaj mnie wśród lawendy również mnie nie zawiodła. Zofia jest wspaniała i sercecznie polecam lekturę. Pozycja otrzymana od Novae Rec (recenzja).

Świat Książki obdarował mnie powieściamu Paulliny Simons - jedną starszą (upragnioną - Czerwine liście) i najnowszą (niespodziankową -Tully). Bardzo dziękuję. Liczę, że Tully uda mi się przeczytać wkrótce po premierze :).

Kolejna pozycja, to już prawdziwa królowa. I to zarówno dosłownie, jak i w przeności. Odrobinę się na nią naczekałam, ale w końcu dotarła od wydawnictwa Otwartego. Choć czytam coś teraz, to dziś planuję rozpocząć lekturę Czerwonej królowej -Victorii Aveyard.

Książkę kucharską. Dieta przyspieszająca metabolizm -  Haylie Pomroy, to pozycja od portalu Duże Ka i wydawnictwa Burda Książki. Bardzo dziękuję. Recenzja powinna ukazać się wkrótce.

Dziennik perfekcyjnej pani domu 2015. Ponad 1000 porad na każdą okazję - Weroniki Łęckiej otrzymałam od portalu Czytajmy Polskich Autorów. Recenzja wkrótce :)

Od powieści Mercedes Lackey zaczęła się moja przygoda z gatunkiem fantasy, którym do dziś jestem zafascynowana. Po Locie sowy wydanym przez Zysk i s-ka, a otrzymanym od portalu Duże Ka bardzo dużo sobie obiecuję, choć jeszcze nie miałam okazji przeczytać nic Larry'ego Dixona, drugiego autora tej powieści. Na recenzję pewnie przyjdzie wam chwilę poczekać, ale liczę na to, że to nie będzie bardzo długie oczekiwanie.

Królewna mroku - Sabine Thiesler to powieść z mojej ulubionej półki Sonii Dragi, czyli Thriller. Pozycję otrzymałam od księgarni internetowej Matras i liczę, że wkrótce ją przeczytam :)

Od Grupy Wydawniczej Foksal otrzymałam w tym miesiącu aż kilka pozycji i z wszystkich jestem wprost nieprawdopodobnie zadowolona. Tajemnice makijażu - Agaty Wyszomirskiej mam jeszcze przed sobą, ale mam nadzieję, ze wkrótce uda mi się ją zrecenzować. Mare Dyer. Tajemnice przeczytałam niedawno i się zakochałam. Przemiany - Michelle Hodkin, wyczekiwałam niczym spragniony szklanki wody. W końcu przyszła. Niestety listonosz dość poważnie ją zniszczył, podczas nieudanej próby wepchnięcia paczki do skrzynki. No nic, jakoś to przeżyję, choć bardzo nad tym zniszczeniem ubolewam :(. Kolejne pozycje od GW Foksal to już totalna bomba. Pułapkę uczuć  - Colleen Hoover przeczytałam w ubiegłym tygodniu. Zakochałam się (recenzja). Już wcześniej miałam zamówioną drugą część tej serii, czyli Nieprzekraczalną granicę. Powieśc dotarła do mnie w piątek. Nie mogłam się jej oprzeć i spędziłyśmy razem wspaniałą noc. Recenzja właśnie się pisze. Powieść polecam z całego serca.

Przysięgę - Michael'a Palmer'a otrzymałam od wydawnictwa Albatros. Wkrótce planuję jej lekturę, bo tematycznie książka bardzo mnie interesuje.

O wydawnictwa Jaguar otrzymałam w tym miesiącu aż dwie pozycje. Najpierw przyszła książka Coś do ocalenia (trzeci tom serii) autorstwa Cory Carmack, a później Próba ognia - Josephine Angeliny. Na lektury obu powieści czekam z drżeniem serca. Wkrótce powinnam się nimi zająć.

Tak czy inaczej, czy coś was ze stosiku zainteresowało? Zaintrygowało? Coś polecacie, a co odradzacie? Czekam na wasze opinie :) 

27 lutego 2015

Więcej niż trzecia* („Pułapka uczuć” Colleen Hoover)

„Pułapka uczuć” Colleen Hoover
tom: I
cykl: Pułapka uczuć
wyd. W.A.B. (GW Foksal)
rok: 2014
str. 288
Ocena: 5,5/6

Porozmawiajmy o tym jak ciężko jest zapomnieć tak
Nawzajem o sobie
Przyznaje się tobie. łgam
Nie możemy żyć bez siebie
Nie możemy razem być
Porąbane to pożądanie
Prócz tego nie czuje do ciebie tu nic
Że kocham Ciebie za to,
Nienawidzę siebie a to
W jedną stronę mój bilet do piekła jest
Tego jestem pewien*
                        
W zasadzie jestem pewna jednego - na wstępie tej recenzji powinien znaleźć się tekst którejś piosenki zespołu The Avett Brothers, któremu Pułapka uczuć została zadedykowana. Każdy kolejny rozdział powieści zaczyna się od fragmentu ich hitu, który znakomicie odzwierciedla to, co ma miejsce w danej części powieści. Tak powinno być, i właśnie dlatego jest inaczej. Bo niby czemu ma być tak jak wszyscy myślą, skoro w książce tak wiele rzeczy nie idzie po myśli głównych bohaterów?

Zaczyna się typowo i dość przewidywalnie. Layken Cohen zostaje postawiona przed faktem dokonanym. W kilka miesięcy po niespodziewanej śmierci ojca, Julia, matka Lake podejmuje decyzje o przeprowadzce. Od śmierci jedynego żywiciela rodziny Cohenom nie wiedzie się najlepiej. Długi zmuszają Julię do podjęcia pracy, nie rozwiązuje to jednak ich problemów. Kiedy więc pojawia się szansa na powrót do rodzinnego Ypsilanti, znajdującego się na obrzeżach Detroit, oraz możliwość znacznie wyższych zarobków, pani Cohen nie zastanawia się zbyt długo. I tak oto, w zasadzie z dnia na dzień, Layken przeprowadza się ze słonecznego Teksasu do pochmurnego i mroźnego Michigan. Jak się jednak wydaje, na tym kończą się pasmo nieszczęść w życiu głównej bohaterki. W końcu zaczyna nowe życie, w nowym miejscu i z nowymi ludźmi, a ci ostatni wydają się szczególnie interesujący. Juz w dniu przyjazdu Lake poznaje bardzo przystojnego, interesującego i co najwyżej kilka lat od niej starszego sąsiada. I najwyraźniej wpada mu w oko. Nie mija nawet tydzień a młodzi juz są na pierwszej, bardzo obiecującej i udanej randce. Czy mogłoby być lepiej? Może wizja kolejnego spotkania? Może cudowny pierwszy pocałunek i genialne kolejne? Może matka przyklaskująca temu związkowi? A może... może by tak zastanowić się, kim tak naprawdę jest sąsiad z naprzeciwka? Bo, kto wie, może jest seryjnym mordercą?

Powiem szczerze, nie dostałam od tej powieści tego, czego oczekiwałam. Zupełnie nie wiem, czemu byłam przekonana, że autorka napisała coś niemal identycznego jak seria Hopeless. Teraz, gdy się nad tym zastanawiam wiem, jak płytkie i niedorzeczne były moje wyobrażenia o Pułapce uczuć. Jak można pragnąć przeczytać wierną kalkę czegoś, co niedawno odłożyło się na półkę? Kiedy tylko uświadomiłam sobie, jak niewłaściwe było moje myślenie, od razu zaczęło mi się lepiej czytać. I tak zarwałam noc, a potem przez cały dzień myślałam tylko o tym, jak ta powieść się skończy. Po powrocie niezwłocznie sięgnęłam po lekturę, by niebawem ją zakończyć. I co do jednego możecie być pewni - przy tej powieści nudzić się nie będziecie. Całość, choć miejscami wydaje sie niedojrzała i bardzo płytka, w rzeczywistości prezentuje mało popularną problematykę. Bohaterowie dość szybko dorastają, przynajmniej w sensie mentalnym, i nie sposób przeciwstawiać się ich postępowaniu, choć nie zawsze od razu jest ono dla czytelnika logiczne. Książki Collen Hoover zaskakują dynamiką i przemyślaną akcją, a także płynącymi z nich morałami. Pułapka uczuć uczy, jak niewiele czasem trzeba, by stracić wszystko i spaść na samo dno. Pokazuje również, że czasami niewiele trzeba by odzyskać to, co się straciło. Zdecydowanie polecam tę powieść.

Sil

* str. 274

* Rozbójnik Alibaba & Jan Borysewicz - Zakazany owoc

25 lutego 2015

Gra pozorów („Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia” Agnieszka Lingas-Łoniewska)

PREMIERA 25.02.2015

„Szukaj mnie wśród lawendy. Zofia” Agnieszka Lingas-Łoniewska
tom: II
cykl: Szukaj mnie wśród lawendy
wyd. Novae Res
rok: 2015
str. 224
Ocena: 6/6

Wszystkie mosty, które między nami rozwiesiła noc,
Kruszą się jak szkło, w świetle dnia.
I coraz dalszy jesteś mi i znów nie znam Cię
Więc kim był ten człowiek, z którym dzieliłam swój sen.
A w mojej głowie wojna, myśli niespokojnych..

Między ziemią, a niebem szukamy się
Wciąż dalecy od siebie jak gwiazdy dwie,
jak gwiazdy dwie. *
                        
Najpierw była wielka, wszechogarniająca, szalona i piękna miłość, która rozkwitła w młodości i w tym samym czasie została brutalnie stłamszona. Nie było stagnacji, nudy i wspólnej decyzji, że to już koniec. Nic z tych rzeczy. Jednego dnia szczęście wręcz tryskało z młody kochanków, a następnego dnia wszystko się skończyło. Przynajmniej z jednej, tej krzywdzącej strony. Tylko... czy naprawdę?

Zofia Faber od lat w rodzinie uchodzi za tę najbardziej stateczną i spokojną z sióstr Skotnickich. Od lat związana jest z Adamem przysięgą małżeńską, zresztą nie tylko. Łączy ich również dwójka już nastoletnich dzieci oraz miłość i przyjaźń, które z biegiem lat stały się dla nich tak naturalne, że w zasadzie o tych uczuciach zapomnieli. A może tych uczuć nie było już od dawna? Może oboje, zarówno Adam jak i Zofia, tak bardzo starali się, by wszyscy wokół myśleli, że tworzą jedność, iż sami nie zauważyli licznych dziur i niedociągnięć w ich pozornie pięknym kokonie? Może uczucie, które połączyło ich w młodości nie było dość silne, by na nim budować, a tych dwoje zaślepiła pusta wiara, że są dla siebie stworzeni? No cóż, bo gdyby byli dla siebie naprawdę stworzeni, to czy doprowadziliby swój związek do punktu, w którym jedno woli nie wracać z pracy do domu, a drugie gdzieś w środku skrywa nadzieję, że wieczór spędzi samo? Czy o takim, tylko z pozoru idealnym życiu marzy każda z nas? Zofia stara się z całych sił, by jej małżeństwo było równie dobre, jak związek jej rodziców. Dba o dom, o dzieci, o męża. Pamięta o rocznicach i zawsze przedkłada dobro najbliższych, ponad swoje. Nie rozpamiętuje, nie cofa się myślami do czasów, gdy... Nie. Żyje tu i teraz. Przynajmniej do chwili, gdy nie otrzymuje pewnego maila. A później, na tydzień przed rocznicą jej ślubu, w drzwiach zamiast męża, wita swoją przeszłość. I od tej chwili już nic nie jest takim, jakim było dotychczas.

Zofia jako powieść jest przemyślana, logiczna i świeża. Bardzo dobrze się ją czyta, wciąga i pobudza szare komórki do rozmyślania o tym, co będzie dalej. Jak będzie dalej. I dlaczego jest jak tak, jak jest. Męża głównej bohaterki dręczy pewien problem, z którym nie potrafi poradzić sobie od lat. Nie wyjawia go jednak małżonce, co nie tylko nie sprzyja rozwojowi ich wzajemnych relacji, ale dodatkowo sprawia, że całe ich dotychczasowe życie okazuje się być wierutnym kłamstwem.

Zofia niesie ze sobą ciekawe przesłanie - nic nigdy nie jest pewne, życie którym się żyje, niekoniecznie jest tym, którym się żyć powinno. Ludzie mają tak wielki wpływ na nas i na nasze losy. Nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dopiero, kiedy już jest za późno, albo gdy coś się wydarzy, budzimy się, wychodzimy z szoku, dowiadujemy się, że otaczała nas bańka mydlana, której naprawdę niewiele było potrzebne, by pękła. 

Co do całości, to uważam, że Zosia jest dobra, bardzo dobra, ba - rewelacyjna. Zuzanna była naprawdę fajna i ciekawa, ale to Zofia mnie zawojowała. A jak sobie pomyślę o zakończeniu... to czuję, że Gabrysia rozłoży mnie na łopatki i każda jej kolejna strona będzie mnie bić po twarzy niczym zawodowy bokser. Czuję, że będzie się działo. Szczególnie, że pojawiła się Ona :)

Książka wciąga, jest porywająca, pełna pasji, niezwykła, niemal nieprawdopodobna, a taka prawdziwa i realna. Wciąż jestem w szoku. Bardzo pozytywnym szoku. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie powiedziała, że brakowało mi odrobiny sensacji w tej książce, ale romantyczny dramat obyczajowy wyszedł Agnieszce Lingas-Łoniewskiej bezbłędnie. Byle tak dalej!!! Z całego serca zachęcam do lektury.

Sil


* Anita Lipnicka - Mosty

23 lutego 2015

Wkalkulowane ryzyko* („Chłopak Nikt. Jestem Misją” Allen Zadoff)

„Chłopak Nikt. Jestem Misją” Allen Zadoff
tom: II
cykl: Chłopak Nikt
wyd. Feeria
rok: 2015
str. 448
Ocena: 4,5/6

In the shadow awaits a desire
But you know that you can't realize
And the pressure will just keep on rising
now the heat is on
It's too late there is no way around it
You have seen it yourself many times
In the end you will give up the fight it
Unescapable
'Cause you're losing your mind
and you're sleeping with wide-open eyes
Where is the edge of your darkest emotions?
Why does it all survive
Where is the light of your deepest devotion?
I pray that it's still alive
It's the rule that you live by and die for
it's the one thing you cannot deny
even though you don't know what the price is
It is justified
So much more that you’ve got now to fight for
But it still doesn't change who you are
There is no fear you'll ever give in to
You're untouchable**
                        
Ciągłe zmiany. Brak pewności, co stanie się następnego dnia. Kim będziesz? Gdzie będziesz? Czy przeżyjesz? Na te pytania w wypadku Programu nikt nie jest w stanie odpowiedzieć. Tym bardziej, że w zasadzie nikt o Programie nie wie. Nikomu nawet przez głowę by nie przeszło, że jacyś nastoletni chłopcy mogą ratować kraj przed złoczyńcami. A jednak...

Ben, a nie, to już było.
Chłopak... to trochę zbyt bezosobowe
Daniel... tak, teraz będzie Danielem. Przynajmniej tego chce od niego Ojciec. A polecenia Ojca należy wykonywać bez pytania.

Chłopak musiał się odciąć i po skończeniu misji w Nowym Jorku zamiast cierpliwie czekać na wezwanie... zerwał się. Nie upłynęło jednak wiele czasu, i Program go odnalazł. Uzbrojeni po zęby najemnicy zakradli się pod obóz, w którym tymczasowo zaczepił się Chłopak, z oczywistym zamiarem - jego pojmania. Ten jednak w porę ich zauważył i zawczasu zniknął. Gdy już myślał, że udało mu się uciec, natknął się na Ojca, który poddał go dość nietypowemu testowi, którego finałem była wizyta w szpitalu. Czyżby Program miał dla niego kolejne zlecenie? Jeśli tak, do czego niezbędne były aż tak gruntowne, wręcz bolesne badania lekarskie? Czyżby szykowało się coś poważniejszego, niż dotychczas? Choć, czy może być coś poważniejszego, niż zabijanie wrogów kraju? Kiedy świeżo uformowany przez Ojca Daniel poznaje swój nowy cel, zaczyna rozumieć powagę sytuacji. Jeden z agentów Programu najprawdopodobniej został zdemaskowany i zamordowany. Ojciec ustanawia się zasady nie do złamania. Daniel ma zabić i zniknąć, i to przy pierwszym spotkaniu z celem. Nie może być poślizgu, bo chłopak za żadne skarby nie może trafić do obozu. Niestety, na miejscu nie wszystko układa się tak, jak to zostało zaplanowane. Od tej chwili wszystko zaczyna się sypać. Trudno zgadnąć, co stanie się dalej i jak to wszystko się skończy. Czy to możliwe, że mimo początkowego niepowodzenia misja Daniela się powiodła? Czy narastające w nim wątpliwości wobec Programu zostaną ujarzmione? A może wręcz przeciwnie, w obozie chłopak zrozumie, że stoi po niewłaściwej stronie barykady? Jak, i czy już teraz zakończy się przygoda szesnastoletniego agenta? By się tego dowiedzieć, koniecznie powinniście sięgnąć po powieść Allen'a Zadoff'a zatytułowaną Chłopak NIKT. Jestem misją.

Tak jak w przypadku pierwszej części tej serii, miałam niewielkie problemy z wciągnięciem się w całą akcję. I tak jak wówczas, tak i teraz spowodowane to było jednym czynnikiem - zachowaniem głównego bohatera. Na początku pierwszego tomu był on nieczułą, bezduszną i mrożącą krew w żyłach maszyną. Drugi tom zaczyna się niemal identycznie. Ponownie widzimy chłopaka, który nie jest sobą, jest wykreowanym przez Program żołnierzem, który choć na chwilę wyrwał się z macek organizacji, wie, że wkrótce do niej wróci. I będzie ponownie względnie szczęśliwy. Chłopak uważa, że bezpieczny jest tylko wówczas, gdy bierze udział w misji. Najchętniej w ogóle zrezygnowałby z przerw między kolejnymi zadaniami. Najstraszniejsze, co może mu się przytrafić, to konieczność myślenia i rozpamiętywania. Gdy tylko tak się dzieje, chłopak ponownie popada w wątpliwości. A nie chce ich mieć. Chce wierzyć i dzielnie oddawać się sprawie. Tylko, czy jest w stanie dalej to robić?

Książka naprawdę mi się podobała, choć mam do niej kilka "ale". Przede wszystkim bardzo denerwuje mnie bezdyskusyjne oddanie sprawie. Choć bohater miejscami zaczyna się wahać, to ostatecznie zawsze okazuje się wierny, miejscami aż do bólu. Do tego bohater ma tendencję do ekspresowego wymazywania ze swojej pamięci tego, co bardzo go pobudziło chwilę wcześniej. Rozpoczynając lekturę wciąż pamiętałam uczucia, które miotały nim w pierwszej części. Liczyłam na ich kontynuację, a tu... niby było rozdarcie, niepewność i nawet ucieczka, ale... w zasadzie nic poza tym. Pomijając powyższe powieść czyta się bardzo dobrze i płynnie. Akcja jest przemyślana i choć miejscami odrobinę się nudziłam, to ostatecznie całość przekonała mnie do siebie. Po drugą część Chłopaka można sięgnąć nie czytając pierwszej, choć osobiście tego nie polecam, bo jednak dzięki jej znajomości dużo łatwiej zrozumieć drugą część. Zachęcam do przeczytania.

Sil

* str. 138

** Within Temptation - Where is the edge

Baza recenzji Syndykatu ZwB

20 lutego 2015

Wczoraj do księgarń trafiła druga część powieśći Allen'a Zadoff'a - Chłopak nikt. Jestem misją. Ja swój tom juz dzierżę w dłoni i mam nadzieję, że wkrótce uda mi się podzielić z Wami opinią na jej temat. Poniżej nota wydawcy dotycząca książki, tak, żebyście wiedzieli, na co czekacie :) 

Chłopak nikt 2

Allen Zadoff

Był zabójcą idealnym. Chłopak nikt. Bez imienia. Bez przeszłości. Bez wyrzutów sumienia. A przynajmniej było tak, dopóki nie zaczął zadawać pytań i kwestionować rozkazów. Dopóki nie zakochał się w swoim celu. Teraz czeka go test: jedyna szansa na udowodnienie swojej lojalności. Choć nie uwolnił się jeszcze od wspomnień ostatniej misji, otrzymuje kolejną. Ma zlikwidować właściciela obozu wojskowego dla młodzieży. Jeden cel. Określony termin. Miejsce publiczne. Z pozoru misja wydaje się prosta, ale poprzedni agent zawiódł. Teraz jest uznawany za martwego. Ale Zac jest przekonany, że jemu się powiedzie. I że zrobi to szybko. Ale wszystko idzie nie tak, jak powinno i nagle okazuje się, że nic nie jest tym, czym się wydaje: ani Program, ani pozorni sojusznicy, ani nawet prawda. Zawrotna akcja, skomplikowane, wielopłaszczyznowe, ciekawe postacie, nowe tajemnice do odkrycia – to wszystko składa się na porywający thriller dla czytelników łaknących silnego dreszczyka emocji. Drugi tom doskonałej serii thrillerów dla młodzieży „Chłopak nikt”.

18 lutego 2015

Oddanie („Mroczny trop” Alex Kava)

„Mroczny trop” Alex Kava
tom: XII
cykl: Maggie O'Dell
wyd. Mira
rok: 2014
str. 320
Ocena: 4,5/6


Wake up in the dead of night
dogs are turning wild
Run into what's wrong each time
Fail to get it right
Fighting off this heavy heart
Keeping your head high
Oh, won't you please forget
Won't you please forget*
                        
Zaczynając tę recenzję chciałabym móc krzyczeć: Dalej Maggie, byle do przodu! Nie poddawaj się, dasz radę! O dziwo jednak, nie będę tego robiła. I to, bynajmniej nie dlatego, że nie kibicuje jednej z moich ulubionych bohaterek. Nie dzieje się tak również dlatego, że zaczęłam w nią wątpić, czy też nie chcę więcej o niej czytać. Przyczyna wydawać może się prozaiczna, ale... Maggie była w Mrocznym tropie zdecydowanie postacią drugoplanową, w związku z czym nieco trudno było kibicować jej dalszym poczynaniom. Co innego Ryder Creed, ten to tym razem nawywijał. Oczywistym więc jest, że to jemu tym razem kibicowałam. Ale, od początku...

Od kiedy Ryder został zaangażowany do śledztwa FBI prowadzonego w sprawie porwań przy autostradach minęło już, co prawda, nieco czasu, mężczyzna jednak nie może narzekać na brak pracy. Wręcz przeciwnie. Już wcześniej jego firma była popularna teraz jednak ilość zleceń przekraczała wszelkie oczekiwania. Mężczyzna jeździł więc od miejsca do miejsca i poszukiwał wraz ze swoimi psami tego, w danej chwili wymagało odnalezienia. Krew, broń, ludzie. W zasadzie przed jego zespołem nic nie mogło się ukryć. W ostatnim zaś czasie większość zleceń dotyczyła poszukiwania narkotyków. Ryder do większości akcji angażował Grace, bo ta mała, niepozorna suczka rasy Jack Russell terrier radziła sobie w zasadzie niemal w każdych warunkach i z każdym zleconym jej zadaniem. Wystarczyły odpowiednie szelki i dla Grace wszystko stawało się jasne. Tak było i w trakcie przeszukania na Blue Mist, gdzie Straż Wybrzeża podejrzewała znaleźć ładunek kokainy wśród ryb mahi-mahi. Jak się jednak okazało, tym razem naprawdę wiele osób było w błędzie, bo suczka zamiast wartej majątek przesyłki narkotyków, znalazła grupkę ukrytych pod ładownią dzieci. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby statek zmierzał w stronę USA i przemycał dzieci z Kolumbii, ale żeby zupełnie na opak? Coś tu zdecydowanie było nie tak, jak to zwykle bywało w takich sytuacjach.

Mroczny trop to dziewiąta z serii powieść o przygodach nieustraszonej agentki FBI, która przede wszystkim zajmuje się profilami psychologicznymi seryjnych morderców. Jak dla mnie powieści Alex Kavy są jednymi z najlepszych thrillerów napisanych przez kobietę. Każdą kolejną część czyta się znakomicie, akcja zawsze jest niepowtarzalna, intrygująca i wciągająca. A ci mężczyźni! Nie będę ukrywać, że niemal każdy bohater, którego autorka próbuje połączyć z Maggie stanowi łakomy kąsek. No, może poza jednym, za którym niezupełnie przepadam, ale nie będę się na jego temat rozpisywać. Bynajmniej jednak nie mam na myśli Ryder'a. Jak dla mnie jest on strzałem w dziesiątkę i niecierpliwością czekam, aż autorka ostatecznie zdecyduje się połączyć ich w parę. W powieściach Alex Kavy bardzo podoba mi się również to, że romans (a raczej iskrzenie między bohaterami) nigdy nie przyćmiewa samej akcji i stanowi jedynie tło dla całości. Nie inaczej jest z Mrocznym tropem, choć, jak już wcześniej wspominałam, ten tom zdecydowanie należał do Creeda. Mnie to jednak zupełnie nie przeszkadzało, powiem nawet, że chętnie czytałabym częściej i więcej o jego przygodach, liczę, że autorka mnie nie zawiedzie. Mroczny trop polecam z czystym sumieniem.

Sil


* Within Temptation - Dog Days

Baza recenzji Syndykatu ZwB

16 lutego 2015

Wewnętrzna walka („Serafina” Rachel Hartman)

„Serafina” Rachel Hartman
tom: I
wyd. MAG
rok: 2014
str. 482
Ocena: 4,5/6


They didn't warn me
when i was running wild
dragons breathing fire
in the backyard at night

we live in circles
and it's so hard to breathe

maybe the same old fears what have we here
don't bring me down with you*

Czasem nie mamy pojęcia, kim naprawdę jesteśmy. Co siedzi w naszym wnętrzu. Jaki demon drzemie pod naszą skórą. Gdy prawda w końcu wychodzi na wierzch, ogarnia nas ogromny strach. Paraliżuje nasze kończyny i nie pozwala myśleć. A potem przychodzi otrzeźwienie oraz czas na chłodną kalkulację. Nie jest to więc odpowiednia chwila na roztrząsanie problemu, tylko moment by stawić czoło przeciwnościom losu. A będzie ich dużo. I to dużo za dużo.

Serafina Dombegh nosi w sobie wielką tajemnicę. Nie zawsze była jej świadoma, ale gdy nadszedł jej czas i prawda wyszła na jaw, nie mogła już od niej uciec. Musiała ją zaakceptować i... ponownie ukryć. Bo nikt nie mógł dowiedzieć się, kim naprawdę była. Kim była jej matka i czego dopuścił się jej ojciec. Przychodzi jednak taki moment w życiu tej młodej damy, w którym nie pozostaje jej już nic, jak tylko wyrwać się z domu ojca. I choć ten nie jest z tego powodu najszczęśliwszy, dziewczyn decyduje, że czas zająć się własną przyszłością, a że drzemie w niej muzyka, znajduje zatrudnienie jako asystentka nadwornego kompozytora - Viridiusa. Wtedy to właśnie akcja powieście zaczyna się rozkręcać, bo z jednej strony dziewczyna ma warunki, by zabłysnąć i zrobić oszałamiającą karierę, a z drugiej... powinna trzymać się na uboczu. Dla dobra najbliższych nikt nie powinien skojarzyć daru, który posiada, z darem, który miała jej matka. Bo wszyscy by się dowiedzieli, a to mogłoby oznaczać koniec naprawdę wielu istnień. Na nieszczęście niespodziewanie ginie książę Rufus, a to zdarzenie pociąga za sobą lawinę niespodziewanych konsekwencji. Czy sekret Serafiny pozostanie jej tajemnicą? Czy dziewczyna odkryje, kto zabił księcia? Czy nawet z drzemiącym wewnątrz potworem, można znaleźć szczęście? By dowiedzieć się tego, oraz wielu innych ciekawych rzeczy na temat stosunków między ludźmi i smokami przybierającymi ludzką postać, koniecznie musicie sięgnąć po powieść Rachel Hartman zatytułowaną Serafina.

Jeszcze kilka miesięcy temu bardzo chciałam przeczytać tę powieść. Jednak przez miesiące, które przeleżała ona w mojej biblioteczne, odrobinę ta chęć okrzepła. Przyszedł jednak czas i na nią, sięgnęłam więc po tę książkę i... troszeczkę się w niej zatraciłam. Nie, nie przeczytałam jej w jeden dzień. Można nawet powiedzieć, że poświęciłam na to kilka kolejnych wieczorów. Jednak z każdym kolejnym zdaniem coraz bardziej się w niej zatracałam, chciałam wiedzieć coraz więcej i więcej. Myślałam o niej w pracy, myślałam, gdy wracałam do domu. A gdy już się w nim znajdowałam - niezwłocznie po nią sięgałam i ponownie zaczynałam wędrówkę po zakamarkach Goreddzkiego zamku. Równocześnie nie chciałam, by ta przygoda za szybko się skończyła, dlatego dawkowałam ją sobie jak mogłam. Wyszło mi to, szczerze powiedziawszy, na dobre. Jestem przekonana, że historia Serafiny an długo pozostanie w mej pamięci. Może też wkrótce dane mi będzie sięgnąć po kolejny tom jej perypetii, bo z tego co wiem, na wiosnę tego roku autorka planuje wydaje drugiej części powieście. Ja już nie mogę się doczekać. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zachęcić was do lektury i, być może, dyskusji na temat tej książki.

Sil


* Foxes - Youth

12 lutego 2015

Masa kasy ("Masa o pieniądzach polskiej mafii" Artur Górski, Jarosław Sokołowski)

Dziś na tapecie recenzja Artura. Książka przeczytana w iście ekspresowym tempie (tym bardziej, w wykonaniu mojego małżonka) i wzbudzająca wiele emocji. Wnioski i sugestie jego, mile widziana dyskusja w komentarzach:) 

"Masa o pieniądzach polskiej mafii" Artur Górski, Jarosław Sokołowski
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2014
str. 272
Ocena: 4,5/6

Najpierw trochę informacji podstawowych. Książka Masa o pieniądzach polskiej mafii autorstwa duetu Jarosław Sokołowski i Artur Górski, jest kontynuacją pozycji będącej bestsellerem: Masa o kobietach polskiej mafii. Pozycja składa się z niespełna 300 stron szarego papieru i jest okraszona kilkunastoma czarnobiałymi zdjęciami. Wszystko stoi w wielkim kontraście do rzucającej się w oczy, wręcz krzyczącej Kup Mnie okładki. Książa jest trochę jak ta mafia, o której opowiada. Pod piękną i kolorową skorupką, kryje się szary, brudny świat z masą okrucieństwa, strachu i śmierci. Czy to był specjalny zabieg wydawcy? Nie sądzę. Do takich zabiegów już zdążyłem się przyzwyczaić, bo dzięki nim książki są odrobinę tańsze, a może i autor więcej zarabia. Nie potrafię jednak zrozumieć, dlaczego zdjęcia nie są w żaden sposób podpisane, czy to miejscem, czy też pseudonimami. No, to troszkę się pożaliłem na wydawcę (chyba), więc mogę przejść dalej. W zasadzie książkę czyta się od deski do deski jednym tchem. Nie znajdziemy tu homeryckich porównań czy opisów przyrody oraz dogłębnych analiz stanów emocjonalnych bohaterów. Wszystko wyłożone jest wprost, normalnym, prostym językiem przeciętnego Polaka, można by rzec masowym. Z tym, że tradycyjne polskie słowne przecinki i kropki to prawdziwe znaki interpunkcyjne. Ot tak, lekko upiększony język mafii.

Książka ma formę zapisu rozmowy między najsłynniejszym polskim świadkiem koronnym, którego masa zeznań pogrążyła polską mafię, a Arturem Górskim, dziennikarzem i pisarzem specjalizującym się w przestępczości międzynarodowej (to już wyczytałem z obwoluty). Jak sam tytuł wskazuje, znajdziemy tu informacje o masie pieniędzy, a raczej o fortunach, jakie przepływały przez ręce prószkowa, ale i innych gangsterskich organizacji. Masa jeszcze przed nawróceniem był jednym z szefów prószkowskiej mafii i na kolejnych stronach opowiada w charakterystyczny i wesoły sposób o interesach, w jakie angażował się on i podobni mu ludzie w szybko zmieniającym się świecie lat dziewięćdziesiątych. W czasach, gdy większość z obywateli RP ciułała grosz do grosza, zmagając się z szarą codziennością, by jakoś przetrwać od piętnastego do piętnastego, polscy mafiosi żyli jak królowie i tysiące dolarów było dla nich drobniakami na waciki. Drogie samochody, kobiety, najdroższe hotele i restauracje, a pieniądze przyjeżdżały do nich w workach na ziemniaki.  Zmieniając strony nieraz się uśmiałem niemal do łez, ale przede wszystkim byłem zaskoczony tym, jak wyglądał portfel inwestycyjny polskiego świata przestępczego. Nie mam zamiaru zdradzać, w jakim kontekście pojawiają się w książce księża, czy też marka Dr. Witt, bo to są jedne z masy smaczków, jakie będzie dane odkryć czytelnikowi. O ile to, co świadek koronny mówi nie jest podkoloryzowane, a mam nadzieję, że nie, to po lekturze tej książki wiem dlaczego po dziś dzień krążą legendy o fortunach prószkowa. Od pierwszej do ostatniej stron książki ciągle w głowie widziałem i słyszałem utwór: Sokół feat. Pono & Franek Kimono - W aucie, i naprawdę nie pytajcie mnie dlaczego. Może to przez opisy spotkań towarzyskich i miejsc, w których się odbywały. No, ale wracając do tematu, to w jaki sposób żyli i prowadzili interesy współpracownicy i koledzy po fachu Masy, dobitnie pokazuje, że ta organizacja przestępcza nie była zwykłą zbieraniną osiłków i półgłówków, a dobrze zorganizowaną i doskonale działającą firmą z kierownictwem, księgowymi i całą masą żołnierzy. Wraz z kolejnymi przytaczanymi przez Masę historiami, anegdotami i faktami, miałem nieodparte wrażenie, że tęskni on za tamtym światem, za tamtymi czasami, gdzie życie ludzkie było niewiele warte, a pieniądze same się do niego pchały. Mam poczucie, że gdyby wraz ze wzrostem przychodów nie rosły konflikty osobowe wewnątrz  tej ferajny, to Masa nie przeszedłby na jasną stronę mocy. 

Świat przedstawiony w barwny i dosadny sposób przez Masę, pełen luksusów i strumieni pieniędzy płynących z każdej możliwej strony na pewno nęci i kusi każdego. Jednak pamiętajmy, że istnieje druga strona medalu zawierająca pobicia, wymuszenia, haracze, skradzione tiry i narkotyk oraz masę innych brudnych spraw. Człowiek, który teraz jest pisarzem, i to jak się okazuje dość poczytnym, (poprzednia część została okrzyknięta bestsellerem), był bezwzględnym gangsterem. To jest typ kariery od milionera, przez zero, do ukrytego celebryty. Teraz tylko spoglądam na półki księgarskie w poszukiwaniu kolejnymi częściami serii, jak: Masa o samochodach polskiej mafii, czy też Masa o drinkach polskiej mafii, i jeszcze kilka innych tytułów bym wymyślił. Tak naprawdę to nie popieram wydawania takich książek, bo według mnie nie pozwalają one zapomnieć o tej ciemnej karcie polskiej historii. Jedynymi ludźmi, którzy powinni znać tę organizację i nigdy o niej nie zapomnieć, to państwowe organy ścigania. Na plus odbieram to, że Masa się nie oczyszcza i nie broni przed swoją przeszłością, choć przypuszczam, że o wielu rzeczach nam nie mówi.

Na sam koniec, dla kogo jest ta książka? Pewnie dla tych, co żyli w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, dla tych, którzy pamiętają między innymi informacje medialne o zabójstwie Pershinga. Ponadto sięgnąć po nią mogą zarówno laicy jak i znawcy tematu, każdy znajdzie coś dla siebie. Jednym zdaniem, książka dla mas.

Artur Borowski

9 lutego 2015

Nawet, jeśli noc się zmienia, nigdy nie zmieni mnie i ciebie* (Wróć, jeśli pamiętasz - Gayle Forman)

"Wróć, jeśli pamiętasz" Gayle Forman
wyd. Nasza Księgarnia
rok: 2015
str. 287
Ocena: 5/6

The stars fade, the earth shakes
The poison's on your tongue
The lost plans, the last dance
oh God what have you done?
I can see the fever spreading,
I can feel the faith is gone
Even though it's all you've wanted**

Słowa ranią bardziej niż najostrzejszy na świecie nóż. A brak słów? Czy nie rani równie mocno? Bo, przyznajcie sami, jak bardzo boli brak kontaktu z kimś bardzo dla nas ważnym? Co, jeśli ta osoba nagle dojdzie do wniosku, że to jednak nie jest to? Rzuci Wam prosto w twarz: „już nic dla mnie nie znaczysz”, albo, jeszcze gorzej - nie powie nic? Po prostu… zniknie. Cholernie ciężko pozbierać się po takiej sytuacji…

Adam Wilde – wschodząca gwiazda rocka, zbuntowany chłopak, który pogubił się we własnym życiu, wita każdy kolejny dzień wiązanką przekleństw i antydepresantami. Dlaczego? Ponieważ zostawił go ktoś, kto jeszcze trzy lata temu zapewniał go, że nie odejdzie. Obiecał, że będzie z nim na dobre i na złe. Kojarzycie Mię Hall, prawda? Właśnie o niej mowa. Dziewczyna, która leżała trzy tygodnie w śpiączce, która w wypadku straciła mamę, tatę i ukochanego braciszka, po długiej rehabilitacji, na której lały się krew, pot i łzy (dosłownie), postanawia wyjechać do Nowego Jorku – na Julliard, gdzie jednak ją przyjęto. Na początku zakochani kontaktują się w każdy możliwy sposób – pisząc smsy, maile, dzwoniąc do siebie co wieczór, jednak po kilku tygodniach coś zaczyna się psuć. Mia, co prawda, odpisuje na wiadomości, ale są to tylko półsłówka. Natomiast telefon przestała odbierać całkowicie. Po pewnym czasie nawet na maile przestała odpisywać. Adam zaczyna zachodzić w głowę o co jej chodzi. I w ten sposób mijają trzy lata. On – po wielu sesjach z terapeutami wciąż nie może poradzić sobie ze stratą ukochanej. Nie pomaga nawet znalezienie nowej dziewczyny. Ona – ukończyła Julliard z wyróżnieniem, a teraz zaczyna swoją karierę, jako wiolonczelistka. Jednak pewnego wieczoru, kiedy Adam spaceruje po NY natrafia na plakat z podobizną swojej pierwszej miłości. Chcąc przekonać się czy to na pewno ona, kupuje bilet na recital i w ten sposób wie, że się nie mylił – to była ona. Czy para znów się spotka? Jak dalej potoczy się ich życie? Czy Adam wyjdzie ze swoich nałogów? Jak Mia wytłumaczy swoje nagłe zniknięcie? Nie pozostaje mi nic innego, jak napisać, że na tych kilka pytań znajdziecie odpowiedzi tylko w powieści pod tytułem Wróć, jeśli pamiętasz, autorstwa Gayle Forman.

Wróć, jeśli pamiętasz pozytywnie mnie zaskoczyła. Tyle o ile pierwsza część była, w niektórych momentach, po prostu nudna i przyznam się bez bicia, że film podobał mi się bardziej niż książka, tak tu widać duży postęp. Akcja jest opisana tak, że ciężko jest się od niej oderwać. Coś co bardzo mi się podobało to to, że większość rozdziałów poprzedzona była tekstami piosenek. I to nie byle jakich piosenek. Nie ukrywam, że większość z nich została zapisana w moim zeszycie po tytułem dają kopa. Wbrew pozorom wydarzenia nie są przewidywalne. Wielkim zaskoczeniem był dla mnie fakt, że akcja rozgrywa się trzy lata po tragedii, jaka dotknęła nie tylko Mię, ale też Adama. Powieść jeszcze bardziej zachęciła mnie do odwiedzenia Nowego Jorku poprzez opis miejsc, w których znajdowali się główni bohaterowie. Wróć, jeśli pamiętasz jest zdecydowanie warta przeczytania.

I never meant to break your heart
Now I won’t let this plane go down
I never meant to make you cry
I'll do what it takes to make this fly
Oh, you gotta hold on
Hold on to what you are feeling
That feeling is the best thing
The best thing, alright
I’m gonna place my bet on us
I know this love is heading in the same direction
That’s up***

[…] koncert nie oznacza tego, że stoisz naprzeciw tysięcy obcych ludzi niczym tarcza obronna. Oznacza spotkanie. Oznacza harmonię [str. 257]

Koi cię ta samotność?
Cieszy to cierpienie?
Ostatnia rzecz, co nas łączy.
Jedyne moje pocieszenie [str. 221]

[…] Wołasz mnie; biegnę, by pojąć za późno,
Że to co mam pod nogami, jest próżnią [str.197]

Ubrania spakowane, do biednych wysłane.
Dom cały opustoszał, meble już sprzedane.
To tutaj pożegnałem ciebie i nadzieję.
Twój zapach się w zaduchu pokojów rozwieje.
I nie wiem, czemu dzwonię, słuchawka jest głucha.
I nie wiem, czemu śpiewam, skoro nikt nie słucha [str. 103]


*One Direction – Night Changes
**We The Kings – Stone Walls
***Olly Murs ft. Demi Lovato – Up

Vic :D

 

8 lutego 2015

Konkurs na Najbardziej Lubianą Recenzję :)

Kochani!

Jednej z moich recenzji udało się przejść do kolejnego etapu w konkursie na Najbardziej Lubianą Recenzję :) Jest to recenzja książki Jacka Getnera - Pan Przypadek i Korpoludki. Nie ukrywam, że zależałoby mi na wygranej :) Jeśli zechcielibyście mnie wesprzeć, byłaby bardzo szczęśliwa i wdzięczna. Poniżej link do recenzji umieszczonej na fanpage'u Jacka Przypadka. Proszę o lajki :) 



4 lutego 2015

Władza jest jak narkotyk („House of Cards. Bezwzględna gra o władzę” Michael Dobbs)

PREMIERA 04.02.2015

„House of Cards. Bezwzględna gra o władzę” Michael Dobbs
wyd. Znak LiteraNova
rok: 2015
str. 416
Ocena: 4,5/6

Władza tak jak narkotyk
Władza to wielka siła
Rodzi miłość i lęk
Czasami też zabija
Obiecuje tak wiele
W słowa prawdę owija
Gdy uklękniesz dłoń poda
Lecz umie też zabijać *
                        
Serial House of cards pokochałam... no może nie od pierwszego epizodu. Przyznam szczerze, że po jego obejrzeniu nawet zwątpiłam, czy na pewno chcę tę produkcję oglądać. Potem jednak stwierdziłam, że nie mogę się tak łatwo poddawać i czas dać Frankowi Underwood'owi drugą szansę. Ponownie włączyłam pierwszy odcinek i zostałam kupiona w ekspresowym tempie. Dobrze, że każdy sezon (z dwóch dotychczas wyemitowanych) miał po 13 odcinków. Gdyby było ich więcej, pewnie nie obyłoby się bez urlopu. Serial strasznie wciąga i naprawdę trudno się od niego oderwać. A gdy skończy się ostatni odcinek... zaczyna się odliczać dni do emisji kolejnego sezonu (na w USA na platformie Netflix już 27.02.2015). Ale, ale... to nie o serialu miałam pisać, jednak to uwielbienie dla niego sprawiło, że zapragnęłam sięgnąć po powieść, która była jego pierwowzorem. Poczekałam więc spokojnie (delikatnie mówiąc) do stycznia 2015 i gdy książka tylko do mnie dotarła, niezwłocznie po nią sięgnęłam. A wtedy... no właśnie. Jaka była moja reakcja? By choć pokrótce ją poznać, koniecznie musicie zapoznać się z poniższą opinią.

Czerwiec. Londyn (co?). Wkrótce zostaną zamknięte lokale wyborcze. Francis Ewan Urquhart (???) odwiedza właśnie osiemnasty sztab wyborczy i delikatnie mówiąc brakuje mu już sił. Na szczęście towarzyszy mu jego żona - Mortima (eee?), która podtrzymuje go na duchu i wspiera przy każdym kroku. Wybawia go również od opresji, gdy tylko jest mu to potrzebne. Niestety, tegoroczne wybory nie wypadły dla partii Franka tak dobrze, jak się tego wszyscy spodziewali. Z godziny na godzinę topniała przewaga nad przeciwnikiem, by ostatecznie premier wraz z rządem utrzymał władzę, ale bardzo niewielką liczbą mandatów. W zasadzie tylko Francis mógł się poszczycić fenomenalnym wynikiem w swoim okręgu. Niestety, na niewiele się to zdało, ponieważ w ostatecznym rozrachunku pozostał dalej na tym samym stanowisku (rzecznika dyscypliny klubowej), co niezupełnie odpowiadało jego politycznym aspiracjom. Kiedy więc na progu jego domu pojawia się dziennikarka Daily Chronicle - Mattie Storin, Fran dostrzega pewną okazję. I postanawia bez skrupułów ją wykorzystać. Jaki będzie efekt tego spotkania? Co połączy tę dwójkę? Czy zawarte przez nich porozumienie przyniesie takie korzyści, jak zaplanowali? Odpowiedzi na te, i na wiele innych pytań znajdziecie w powieści House of cards autorstwa Michael'a Dobbs'a.

Mam z tą powieścią pewien problem, który zapewne dopadnie wszystkich fanów filmu, którzy nie mieli wcześniej styczności z powieścią Dobbsa. Zdecydowanie, bardzo, wręcz przytłaczająco różni się od serialu, który naprowadził mnie na tę książkę. Akcja serialu toczy się w USA, a główny bohater dąży do celu po trupach. Chce zostać prezydentem i zrobi wszystko, posunie się do najpodlejszych i najstraszniejszych poczynań, by tylko zdobyć ten stołek. Frank jest twardy, zawzięty i podły. Genialne są jego monologi, w trakcie których odnosi się wrażenie, że to z widzem rozmawia bohater. W książce... jest zupełnie inaczej. Nie mówię źle, nie mam na myśli nic negatywnego, ale zachwytów nad książką też nie będę szerzyć. Jest dobra, przypuszczam nawet, że byłaby przeze mnie lepiej odbierana, gdyby nie serial. Powieści nie pochłonęłam ekspresowo, wręcz przeciwnie. Czytałam ją strona po stronie, rozdział po rozdziale. Trochę więc wody upłynęło, nim dobiłam do brzegu. Nie żałuję poświęconego jej czasu, ale myślę, że mogło być znacznie lepiej. Zachęcam was jednak do lektury i polemiki.

Sil

* Closterkeller - Władza


Baza recenzji Syndykatu ZwB

2 lutego 2015

Ze zdrowiem nam do twarzy („Naturalna kuchnia” Małgorzata Puzio)

„Naturalna kuchnia” Małgorzata Puzio
wyd. Burda Książki
rok: 2014
str. 210
Ocena: 4,5/6


Nie znam wielu osób, które nie lubiłyby dobrze zjeść. Nie mówię, że ludzkość żyje by jeść, ale zdecydowanie większości z nas daleko jest do stwierdzenia, że jedzą by żyć. Jedzenie jest przyjemne i jeśli właściwie się do niego podejdzie, może sprawiać przyjemności, bez sprawiania większych kłopotów. Zdrowym potraktowaniem sprawy zdecydowanie nacechowana jest książka Małgorzaty Puzio, czyli Kuchnia naturalna. W pozycji tej daleko od ścisłego trzymania się konkretnych produktów. Nie znajdziemy tu również rygorystycznych wskazówek, co jest dobre, a co złe. Autorka zwraca jednak uwagę na to, że powinniśmy sięgać po to, co jest akurat dostępne, sezonowe i na miejscu, a nie hodowane w odległych krajach i specjalnie sprowadzane.

Małgorzata Puzio podzieliła swoją książkę na pięć części. Wychodzi ona z założenia, że człowiek do życia potrzebuje paliwa i by wszystko sprawnie działało, powinno być ono dostarczane co 3-4 godziny. Z prostej kalkulacji wynika więc, że posiłków powinno być pięć, tyle więc prezentuje rozdziałów w Naturalnej kuchni. Na pierwszy rzut idzie więc śniadanie, spożywane między 7 a 8 rano, zawarte w rozdziale Wstawaj, szkoda dnia. Drugie śniadanie (lunch), to już inna sprawa, opisana w części W samo południe. Zupa czy słońce, czy deszcz to oczywiście prezentacja pierwszej części obiadu, zjadanego w okolicach godziny 15-16. Po szkole i po pracy (18-19) to kontynuacja obiadu, a Wieczorową porą (20-21) sięgamy po kolację.

Naturalna kuchnia to nie tylko przepisy na konkretne dania. Autorka pokusiła się o przekazanie czytelnikowi informacji dodatkowych, w postaci Szczypty wiedzy i Dobrych rad. Dzięki nim dowiadujemy się jak i z czym jeść kaszę jaglaną, do czego przydaje się mąka kukurydziana, czy też jak przygotować domowy jogurt.


















Mnie książka przypadła do gustu, już nie mogę się doczekać, gdy spróbuję Bułeczek kukurydzianych, czy też Placków z cukinii. Same przepisy są przejrzyste, ale oczywiście nie idealne. Brak w nich czasów przygotowania (przede wszystkim całego dania), kosztów dania, kaloryczności, ewentualnych zamienników produktów czy też miejsc, w których można dostać dane składniki. Mimo wszystko Kuchnia naturalna stanowi ciekawą pozycję i zdecydowanie każdy znajdzie w niej przepisy, z których chętnie skorzysta. Zachęcam.


Sil