PREMIERA 04.02.2015
„House of Cards. Bezwzględna gra o władzę” Michael Dobbs
wyd. Znak LiteraNova
rok: 2015
str. 416
Ocena: 4,5/6
Władza tak jak narkotyk
Władza to wielka siła
Rodzi miłość i lęk
Czasami też zabija
Obiecuje tak wiele
W słowa prawdę owija
Gdy uklękniesz dłoń poda
Lecz umie też zabijać *
Władza to wielka siła
Rodzi miłość i lęk
Czasami też zabija
Obiecuje tak wiele
W słowa prawdę owija
Gdy uklękniesz dłoń poda
Lecz umie też zabijać *
Serial House of cards pokochałam... no może nie od pierwszego epizodu.
Przyznam szczerze, że po jego obejrzeniu nawet zwątpiłam, czy na pewno chcę tę
produkcję oglądać. Potem jednak stwierdziłam, że nie mogę się tak łatwo
poddawać i czas dać Frankowi Underwood'owi drugą szansę. Ponownie włączyłam
pierwszy odcinek i zostałam kupiona w ekspresowym tempie. Dobrze, że każdy
sezon (z dwóch dotychczas wyemitowanych) miał po 13 odcinków. Gdyby było ich
więcej, pewnie nie obyłoby się bez urlopu. Serial strasznie wciąga i naprawdę
trudno się od niego oderwać. A gdy skończy się ostatni odcinek... zaczyna się
odliczać dni do emisji kolejnego sezonu (na w USA na platformie Netflix już
27.02.2015). Ale, ale... to nie o serialu miałam pisać, jednak to uwielbienie
dla niego sprawiło, że zapragnęłam sięgnąć po powieść, która była jego
pierwowzorem. Poczekałam więc spokojnie (delikatnie mówiąc) do stycznia 2015 i
gdy książka tylko do mnie dotarła, niezwłocznie po nią sięgnęłam. A wtedy... no
właśnie. Jaka była moja reakcja? By choć pokrótce ją poznać, koniecznie musicie
zapoznać się z poniższą opinią.
Czerwiec. Londyn (co?). Wkrótce zostaną zamknięte lokale wyborcze.
Francis Ewan Urquhart (???) odwiedza właśnie osiemnasty sztab wyborczy i
delikatnie mówiąc brakuje mu już sił. Na szczęście towarzyszy mu jego żona -
Mortima (eee?), która podtrzymuje go na duchu i wspiera przy każdym kroku. Wybawia
go również od opresji, gdy tylko jest mu to potrzebne. Niestety, tegoroczne wybory
nie wypadły dla partii Franka tak dobrze, jak się tego wszyscy spodziewali. Z
godziny na godzinę topniała przewaga nad przeciwnikiem, by ostatecznie premier
wraz z rządem utrzymał władzę, ale bardzo niewielką liczbą mandatów. W zasadzie
tylko Francis mógł się poszczycić fenomenalnym wynikiem w swoim okręgu.
Niestety, na niewiele się to zdało, ponieważ w ostatecznym rozrachunku pozostał
dalej na tym samym stanowisku (rzecznika dyscypliny klubowej), co niezupełnie
odpowiadało jego politycznym aspiracjom. Kiedy więc na progu jego domu pojawia
się dziennikarka Daily Chronicle - Mattie Storin, Fran dostrzega pewną okazję.
I postanawia bez skrupułów ją wykorzystać. Jaki będzie efekt tego spotkania? Co
połączy tę dwójkę? Czy zawarte przez nich porozumienie przyniesie takie
korzyści, jak zaplanowali? Odpowiedzi na te, i na wiele innych pytań
znajdziecie w powieści House of cards autorstwa Michael'a Dobbs'a.
Mam z tą powieścią pewien problem, który zapewne dopadnie wszystkich
fanów filmu, którzy nie mieli wcześniej styczności z powieścią Dobbsa. Zdecydowanie,
bardzo, wręcz przytłaczająco różni się od serialu, który naprowadził mnie na tę
książkę. Akcja serialu toczy się w USA, a główny bohater dąży do celu po
trupach. Chce zostać prezydentem i zrobi wszystko, posunie się do
najpodlejszych i najstraszniejszych poczynań, by tylko zdobyć ten stołek. Frank
jest twardy, zawzięty i podły. Genialne są jego monologi, w trakcie których
odnosi się wrażenie, że to z widzem rozmawia bohater. W książce... jest
zupełnie inaczej. Nie mówię źle, nie mam na myśli nic negatywnego, ale
zachwytów nad książką też nie będę szerzyć. Jest dobra, przypuszczam nawet, że
byłaby przeze mnie lepiej odbierana, gdyby nie serial. Powieści nie pochłonęłam
ekspresowo, wręcz przeciwnie. Czytałam ją strona po stronie, rozdział po
rozdziale. Trochę więc wody upłynęło, nim dobiłam do brzegu. Nie żałuję
poświęconego jej czasu, ale myślę, że mogło być znacznie lepiej. Zachęcam was
jednak do lektury i polemiki.
Sil
* Closterkeller - Władza
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Ja co najwyżej może rzucę okiem na serial, bo do książki w ogóle mnie nie ciągnie. Szkoda, że są tak duże rozbieżności pomiędzy wersją papierową a telewizyjną.
OdpowiedzUsuńFajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuń