30 września 2015

Błyszczeć ("Skazani" Alice Hill)


"Skazani" Alice Hill
tom: I
cykl: Przed czasem
wyd. Novae Res
rok: 2015
str. 584
Ocena: 4,5/6


It's shaking the sky
And I'm following lightning,
I'll recover if you keep me alive.
Don't leave me behind.
Can you see me, I'm shining?
And it's you that I've been waiting to find.1)

Dlaczego ten kursor tak mruga? Jakby krzyczał na mnie. A ja nie lubię, jak się na mnie krzyczy!

Jak dawno skończyło się dawno, dawno temu? Ile minęło czasu, od wtedy do teraz? Do kiedy owe teraz będzie trwać?

Skazani przeleżeli na mojej półce ładnych kilka miesięcy. Od początku miałam nieziemską wręcz ochotę na przeczytanie tej powieści. Wiedziałam, że to, co autorka w niej zawarła, powinno idealnie wpasować się w moje upodobania. Nieco mi jednak zrzedła mina, gdy książka już do mnie dotarła. Niemal 600 stron mnie przeraziło. Ja się pytam - o co chodzi? Zaglądam do środka - czcionka raczej niewielka, więc nikt na siłę powieści nie przepełniał. Zerkam na okładkę, a na niej wielkimi literami, że to dopiero pierwszy tom. Poczułam się ugotowana. Może nawet rozgotowana. Bo czytanie opasłych tomów mi jakoś nigdy nie wychodziło. Skazani pojechali ze mną na wakacje do Chorwacji. Planowałam się za nich zabrać na wstępie, by przed powrotem skończyć. Niestety, i na wczasach ochota na przeczytanie powieści Alice Hill nie przyszła. Na szczęście, po wakacjach człowiek się restartuje. Tak zrestartowałam się i ja, co zaowocowało sięgnięciem po Skazanych.

Thilli Carroll przez lata trzymana była przez matkę pod kloszem. Kobieta posłała ją do katolickiej szkoły, do której uczęszczały tylko dziewczęta. Niestety, Thilli nie zyskała tam przyjaciół, a nauczycielki - zakonnice, wręczą ją nienawidziły. Dziewczyna jednak starała się nie wchodzić nikomu w drogę. Wszystko jednak zmieniło się, gdy jedna z uczennic obraziła nie tylko ją, ale i jej matkę. Choć doszło tylko do ostrej wymiany zdań, Thilli została osądzona za bójkę i zawieszona w prawach ucznia. Nie zdążyła nawet poinformować o tym matki, bo gdy dotarła do domu, ta już nie żyła. To oczywiście dopiero wstęp do powieści Alice Hill.

Oj, długo się ta książka rozkręcała. Będę z wami brutalnie szczera - niewiele brakowało, a nie przeczytałaby jej. Pierwsze sto stron, to dramat. Ale nie taki dramat, który mamy ochotę przeczytać, wręcz przeciwny. Istna tragedia, wlekąca się bez jakiejkolwiek perspektywy. Czytasz stronę, a jakbyś ich setkę przeczytał. Ja już po kilku zdaniach czułam się zmęczona. No i książka lądowała na stoliku. Kiedy już byłam u kresu wytrzymałości i naprawdę powiedziałam sobie, że to ostatnia szansa Skazanych, coś się odkorkowało i czytałam do bladego świtu. Nie mogłam się oderwać, a potem cały dzień w pracy czekałam, aż przyjdzie czas powrotu do domu i kontynuowania lektury. Oczywiście dalej też nie było idealne, ale poprawa była odczuwalna. I to o jakieś kilkaset procent.

Ogólnie, oczywiście pomijając wstęp (który koniec końców okazuje się dość istotny), Skazani to wciągająca i interesująca powieść, zawierająca w sobie nuty dramatu, thrillera, romansu oraz powieści z gatunku paranormal. Może więc nie z powalającym entuzjazmem, a polecam tę powieść.

Sil

1) Years & Years - Shine


Baza recenzji Syndykatu ZwB

28 września 2015

Grzechy przeszłości ("Wstyd" Rachel Van Dyken)


"Wstyd" Rachel Van Dyken
tom: III
cykl: Zatraceni
wyd. Feeria Young
rok: 2015
str. 360
Ocena: 5/6


I used to think that I could not go on
and life was nothing but an awful song
But now I know the meaning of true Love
I'm leaning on the Everlasting Arms.
If I can see it
then I can do it
If I just believe it
there's nothing to it  1)

Czasem w naszym życiu przychodzi taki moment, że nie pozostaje nam nic innego, jak ukryć się w najciemniejszym i najdalszym zakamarku. Dzieje się coś, co nas dobija, przygniata do ziemi i nie pozwala oddychać. Czy należy się z tym pogodzić i odciąć dopływ tlenu? A może jednak należy z całych sił gryźć, bić i kopać, by odzyskać świeże powietrze?

Lisa, tak jak jej przyjaciele - Wes i Gabe ma swoją mroczną stronę, której nie chce przed nikim odkrywać. Gabe wie o niej naprawdę wiele, ale i tak nie tyle, by móc powiedzieć, że zna jej przeszłość. Przeszłość, przed którą Lisa się nie tylko ukrywa, ale o której chce zapomnieć. Niestety, w skutek niefortunnego zbiegu okoliczności jej fotografia zostaje upubliczniona, a koszmar przeszłości wraca. Wracają pogróżki i stalkerzy, a w końcu i to, co dziewczyna chce wymazać z pamięci. Jej mroczna strona. Na domiar złego wraz z rozpoczęciem nowego semestru na uczelni, pojawił się w jej planie zajęć przedmiot, który od pierwszych zajęć spędzał jej sen z powiek. Nie ze względu na trudność, czy też tematykę - ze względu na osobę prowadzącego. Doktor Blake od pierwszego spotkania ma do niej ewidentną awersję. Jasne, spóźniła się na zajęcia, ale przecież nie z własnej winy! Czy to powód, by profesor traktował ją tak podle i okropnie? Czy naprawdę jednorazowa niepunktualność może zrujnować jej ocenę z tych zajęć? Czy takie niewielkie potknięcie może wpłynąć na to, jak ludzie ją postrzegają? Zrujnować opinię Lisy? Bo przecież ona od lat walczy o to, by nikt nie kojarzył ją z tą osobą, którą była dawniej...

Trylogia Zatraceni mi zdecydowanie przypadła do gustu. Znakomicie czytało się każdą część, a Wstyd w szczególności. Całość przedstawiona jest oczywiście z perspektywy dwójki bohaterów: pokiereszowanej przez przeszłość Lisy i szukającego prawdy Tristana. Ta dwójka styka się ze sobą i rozpętuje się między nimi huragan emocji. Nieustannie towarzyszy im napięcie i czuć, że coś wisi w powietrzu, a przecież są dla siebie zakazanym owocem - uczniem i nauczycielem. Do tego łączy ich przeszłość, choć Lisa nie jest tego świadoma. Czy parze uda się pokonać przeciwności losu? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy przeczytać Wstyd.

Powieść czyta się znakomicie. Oczywiście miejscami odnosi się wrażenie odrealnienia, ale nie jest to nagminne i przytłaczające. Wręcz przeciwnie sprawia to, że powieść robi się odrobinę nieziemska. Trudno się od Wstydu oderwać, ja siedziałam z książką cały dzień, choć miałam zupełnie inne plany. Książki Rachel Van Dyken wciągają i pozostawiają po sobie niezacieralny ślad. Są wspaniałe i znakomite. Zdecydowanie godne polecenia.

Sil

1) R.Kelly - I believe I can fly


Baza recenzji Syndykatu ZwB

25 września 2015

Pięść czarownicy ("Próba ognia" Josephine Angelini)


"Próba ognia" Josephine Angelini
tom: I
cykl: Próba ognia
wyd. Jaguar
rok: 2015
str. 528
Ocena: 5/6

Sam na sam
Z samotnością twarzą w twarz
Ciebie nie ma
Został żal
I niedopowiedzenia
Na dnie zmarzniętego serca
Obok leży twoja łza
Sam na sam 1)

Jesteś w tłumie, ale sama.
Żyjesz, ale wciąż ci się wydaje, że to nie twoje życie.
Chcesz być kimś więcej, ale inni wciąż cię stopują.
A gdyby tak znaleźć się gdzie indziej? Tu, ale jednak gdzie indziej? Czy to w ogóle możliwe?

Lily Proctor z Salem jest chora. Poważnie chora. Niestety, nikt nie wie na co i dlaczego. Chodzenie od lekarza do lekarza i od drzwi do drzwi już dawno przestało skutkować. Lekarze rozkładają ręce i nie dają nadziei. Z Lily jest i będzie coraz gorzej, a w końcu zgaśnie. Wcześniej jednak zapłonie, bo jej choroba to jakaś przedziwna alergia, objawiająca się przede wszystkim podwyższoną temperaturą. Dziewczyna gorączkuje cały czas, 39 stopni Celsjusza to dla niej codzienność, ale w dramatycznych chwilach sięga ona 42 kresek. Najbliżej Lily jest jej przyjaciel - Tristan Corey, który był przy niej od najmłodszych lat. Był, ale jednak nie tak, jakby tego ona pragnęła. Bo kiedy ona wyobraża sobie, że on przyciąga ją do siebie z pasją, w rzeczywistości Tristan poklepuje ją po ramieniu jak najwierniejszą przyjaciółkę. Gdy ona pragnie namiętnego pocałunku, on odbiera telefon i... zmywa się do kolejnej damskiej zdobyczy. Być może to za dużo, by powiedzieć, że Tristan do męska dziwka, ale jednak skacze z kwiatka na kwiatek, a uczucia dziewczyn, które właśnie mu się oddały za bardzo go nie bolą. Ważna jest jego przyjemność i tyle. Wszystko jednak zmieniło się kilka dni wcześniej, kiedy to Lily została przez Tristana pocałowana. Nic tego nie zwiastowało, ale dziewczynę niezwykle ucieszyło. Tylko... czy Tristan ma zamiar się ustatkować? Czy ma zamiar związać się ze swoją najlepszą przyjaciółką? A może już żałuje tego namiętnego całusa i ma zamiar zrobić wszystko, by zniechęcić do siebie Lily? By sie tego dowiedzieć, koniecznie musicie sięgnąć po pierwszą cześć trylogii Josephine Angelini, czyli po Próbę ognia.

Tak jak się spodziewałam - książka mnie zachwyciła. Co prawda kiedy ją zamawiałam, nie miałam pojęcia, że to ma być seria, ale byłam tego świadoma, gdy rozpoczynałam lekturę. I powiem wam jedno - jestem niezmiernie zawiedziona, że jeszcze nie ma drugiej części, bo baaaardzo bym chciała już ja przeczytać. No ale niestety - chcieć i móc to dwie różne rzeczy.
Zauroczyła mnie postać Lily, a to, co działo się w powieści niezmiernie mnie zauroczyło. Często jest tak, że trafiam naprawdę na fenomenalną powieść, która jednak bardzo długo się rozkręca i nim dojdzie się do sedna, to człowiek jest już książką zmęczony. A może być ona naprawdę wartościowa. W przypadku Próby ognia tak jednak nie jest. Akcja rozkręca się błyskawicznie i wciąga czytelnika od pierwszych napisanych przez autorkę zdań. Powieść Josephine Angelini jest zdecydowanie godna polecenia.

Sil

1) Szymon Chodyniecki - Sam na sam


23 września 2015

Na wojnie bez zmian ("Korespondenci.pl" Dorota Kowalska, Wojciech Rogacin)


"Korespondenci.pl" Dorota Kowalska, Wojciech Rogacin
wyd. Czarna Owca
rok: 2014
str. 416
Ocena: 5/6


"Kto dziś upomni się o pamięć
Miejsc, przez grady kul rozdartych,
Gdy krew i pot spłukały deszcze,
Popiół i kurz rozwiały wiatry?
Kto dziś upomni się o pamięć..."1)

Korespondenci.pl od Czarnej Owcy to ponad 400 stron literatury zmieniającej podejście do pracy, a raczej do sposobu na życie ludzi, których nazywamy korespondentami wojennymi. Autorzy zaprezentowali nam kilku przedstawicieli tego "wymierającego" gatunku z polskiego podwórka. Co ciekawe są to zarówno ci, którzy występują przed kamerą oraz ci, którzy ją obsługują. Do tego dochodzą radiowe głosy i ci, którzy wypowiadają się przy pomocy obrazu uchwyconego na fotografii. Nie zdradzę kogo poznamy, bo pewnie trochę bym zepsuł radość z czytania, choć po zerknięciu na spis treści wszystko stanie się jasne – ja jednak tego nie zrobiłem, aż do ostatniej strony.

Już pierwsze chwile z książką zmieniły moje podejście do pracy tych ludzi. Nim rozpocząłem lekturę postrzegałem ich jako sępy czyhające na ludzką tragedię, aby ją pokazać, opisać i szybko wrócić do ciepłego hotelu w bezpiecznej strefie. Tymczasem jest zgoła odmiennie. Wyjazd w rejon konfliktu nie jest wycieczką, to ciężka walka z ograniczeniami budżetowymi, przeciwnościami losu, niepewnością dnia następnego, a przed wszystkim z samym sobą. Każdy z prezentowanych reporterów wojennych miał swoją własną drogę do owego sposobu na życie. Każdy prezentuje swoje własne historie, których był światkiem. Jedne są zabawne, inne przyprawiają o dreszcze. Łączy ich natomiast dążenie do bycia jak najbliżej wydarzeń, jak najbliżej ludzi, aby pokazać światu ich historię i cierpienie, aby zmienić świat. No i oczywiście łączy ich jeszcze chęć przeżycia, ale to nie zawsze się udaje.

"Co zostało zobaczone nie może zostać odrobaczone" i do końca życia ludzie ci muszą się zmagać z tym wszystkim co przeżyli i zobaczyli. To co "widzimy" w ich relacjach, to niewielki wycinek tego czego doświadczyli, tego czego światkiem byli. W tej branży problemy alkoholowe, narkotykowe i inne nałogi to niemal normalność. Do tego niektórzy borykają się z zespołem stresu pourazowego. Okazuje się, że szara codzienności powoli ich od środka zabija i nierzadko są w stanie poświęcić swoje prywatne życie, aby rozkoszować się wojennym upojeniem. Co ciekawe w większości ludzie ci są zupełnie niepozorni, podobni do tysięcy mijanych każdego dnia. Dobrze maskują swoją naturę.

Autorzy książki zadbali o to, aby bohaterzy mieli możliwość przedstawienia swojego spojrzenia na sytuacje geopolityczną świata i jego przyszłość. Ze względu na swoje przeżycia mają oni do tego pełne prawo i nierzadko ich wywody zaskakują. Szokujące jest to, że ich głos jest tak mało słyszalny wśród głosów tak mocno krytykowanych przez nich decydentów. Dziś reporterzy wojenni zdają się wymierać i nadają coraz ciszej. Na ich miejsce pojawiają się naoczni świadkowie, szarzy ludzie z telefonem. Informacja obiega świat w przeciągu kilku sekund za pomocą mediów społecznościowych.
To wszystko i wiele więcej sprawia, że książka ta jest dość ważna dla ludzi chcących mówić o sobie -obywatel świata, chcących być świadomym. Jest to książka co najmniej trudna w odbiorze. Nie ze względu na styl, czy też błędy edycyjne – jest trudna ze względu na treść.

Wojnę na własne oczy widziało niewiele osób. Pewnie w naszym najbliższym otoczeniu ciężko byłyby znaleźć kogoś takiego. Należy się jedynie cieszyć z takiego stanu rzeczy. O tym, z czym się je wojnę informują nas reporterzy wojenni. To oni biegną ze swoją kamerą, aparatem czy też mikrofonem w stronę, z której wszyscy uciekają. Chcący jak najszybciej i obiektywnie przedstawić wydarzenia, cierpienie i spustoszenie. Obyśmy dożyli czasów, w których ich zawód, ich sposób na życie, przestał być potrzebny.

Artur Borowski

1) Forteca - Kto dziś upomni się o pamięć?


21 września 2015

Ani chwili do stracenia ("Kiedy cię poznałam" Cecelia Ahern)


"Kiedy cię poznałam" Cecelia Ahern
wyd. Akurat
rok: 2015
str. 416
Ocena: 4,5/6


Starasz się.
Rozwijasz.
Rozkręcasz biznes jak się da.
Sprzedajesz.
Zaczynasz od nowa.

Jasmine Butler może nie ma wszystkiego, ale na pewno ma to, co chce. Jest bardzo inteligentną trzydziestoletnią kobietą, przed którą świat stoi otworem. Jej ambicje napędzają jej karierę. Ma milion pomysłów na minutę i stara się zrealizować je jak najlepiej potrafi. Doprowadza swoją koncepcję do perfekcji i... sprzedaje z dostatecznym zyskiem. Wilk jest syty i owca cała. Oczywiście do czasu, kiedy Jasmin wchodzi w spółkę z Larrym i zakłada Idea Factory. Firma odnosi gigantyczny sukces, rozwija się i w końcu, zdaniem Jasmine - jest gotowa by opuścić gniazdo, czyli należy ją sprzedać. Jedynym problemem jest Larry i jego zgoła odmienne zdanie. Dla niego Idea Factory to nie tylko dziecko, ale i całe życie. Dom. A domu człowiek się nie pozbywa. Kiedy więc ona naciska, on ją zwalnia i ... wysyła na roczne wczasy ogrodnicze. Jasmine wydaje się, że jej życie się właśnie skończyło, a tak naprawdę... właśnie się zaczęło.

Nie wiem jak to jest, ale ja zawsze trafię nie do końca w to, co zaplanowałam. Chodzi mi oczywiście o typ literatury, po którą w danym momencie sięgam. Wzdychałam, gdy oglądałam PS kocham cię. Płakałam, gdy oglądałam Love, Rosie. Obie pragnęłam przeczytać - jeszcze się nie udało. Ale kiedy natrafiła się okazja przeczytania Kiedy cię poznałam - niezmiernie się ucieszyłam. W końcu miałam poznać styl wspaniałej Ceceli Ahren i rozpłynąć się w jej zagmatwanych dramatycznych romansach. Czekałam więc  z utęsknieniem na tę wszechogarniającą miłość. Pewnie już się domyślacie, że raczej nie na nią trafiłam, albo raczej - nie tylko na nią. Książka opowiada o chorobie Downa. O porzuceniu. O niezdrowej i niechcianej miłości. O samotności. O uzależnieniu. Kiedy cię poznałam co cudowna powieść o życiu.

Jedno jest pewne, Cecelię Ahren naprawdę dobrze się czyta. Co prawda powieść jest miejscami przegadana, bohaterka dość dużo rozmyśla, a wszystkie pokrętne myśli kieruje ku swojemu sąsiadowi, którego szczerze nienawidzi. Do czasu.

Kiedy cię poznałam zdecydowanie warto przeczytać. Zachęcam.

Sil




18 września 2015

Na ratunek ("Arter. Ocal mnie" Anna Todd)


"Arter. Ocal mnie" Anna Todd
tom: III
cykl: After
wyd. Między Słowami
rok: 2015
str. 864
Ocena: 3,5/6


W zasadzie na początku powinnam na wstępie napisać, że jestem z siebie niewyobrażalnie wręcz dumna. Dałam radę przeczytać tę książkę, choć powiem wam, nie było łatwo. Nie wiem skąd mi się wzięło przekonanie, że ten tom ma tylko sześćset stron, ale kiedy dobrnęłam do sześćdziesiątej pomyślałam, że już jedna dziesiąta za mną, czyli wkrótce koniec. No niestety, poniewczasie zauważyłam, że liczba stron sięga niemal dziewięciuset i ta przygoda zapewne jeszcze potrwa. Ocal mnie notorycznie lądowało na półce, a ja za każdym razem obiecywałam sobie, że już nie wrócę do lektury. Kilka razy nawet zasiadła do komputera, z zamiarem podzielenia się z wami relacją z tej części, przez którą przebrnęłam. Niestety - nic nie przychodziło mi do głowy, a kursor mrugał jak szalony. W końcu poddałam się i pogodziłam z faktem, że muszę przeczytać trzeci tom After do końca. No więc czytałam. Czytałam. Czytałam. Wyjechałam na wakacje i czytałam w drodze. Dojechałam do Południowej Dalmacji i czytałam dalej. Po pięciu dniach leżakowania w końcu zakończyłam lekturę, skołowana jak i przy poprzednich częściach. Z jednej strony wypełniało mnie zniechęcenie i pewność, że więcej z Anną Todd nie chcę mieć do czynienia. Z drugiej strony miło byłoby dowiedzieć się, jak cała ta historia się zakończy.

Ocal mnie zaczyna się od momentu, w którym Hardin i Tessa zamieniają się poniekąd miejscami. On odkrywa przed nią karty, obiecuje, że już nigdy niczego przed nią nie zatai, że zawsze będzie szczery, robi sobie nawet dla niej tatuaż. Tymczasem to Tess zaczyna mijać się z prawdą. No dobra, może nie do końca mija się z nią, a po prostu nie odkrywa przed Hardinem wszystkich kart. A są one dość kluczowe, bo nie dość, że dziewczyna dostała propozycję pracy w Seattle, którą przyjęła, to jeszcze zdecydowała się przenieść na tamtejszy kampus. Wyjeżdża za kilka dni, wypadałoby więc poinformować o tym ukochanego. Poprosić, by pojechał z nią. Tessa wie jednak, że to nie będzie takie proste. Bo Hardin nienawidzi Seattle i nie ma zamiaru do niego wracać. W jego głowie kiełkuje wizja przyszłości, w której Theresa pakuje swoje tobołki i przenosi się z nim do Anglii. Tego z kolei Tessa nigdy nie ma zamiaru zaakceptować. Jak wyjść z tej patowej sytuacji? Czy lepiej szybko uświadomić o swoich planach mężczyznę swojego życia, czy może poczekać do ostatniej możliwej chwili. Czy związek na odległość ma jakikolwiek sens? Czy rozmowy przez telefon mogą wystarczyć dwójce młodych i, bądźmy szczerych, nimfomatycznych młodych ludzi? By się tego dowiedzieć, należy zapoznać się z trzecim tomem cyklu After, czyli z Ocal mnie.

Sama do końca nie wiem, co takiego było w tej części, że aż tak mnie od niej odrzucało. Wciąż powtarzające się wątki i powracające problemy? Szczegółowe opisy każdego zbliżenia głównych bohaterów? Niczym nieprzerwana relacja z życia codziennego Tessy i Hardina? Poważnie, niewiele brakowało, by autorka wstawiała w tekst powieści notatki wykonane przez Tess na wykładach. Poważnie! Ile można czytać takich głupot? No, ale jak tu je omijać, przecież a nóż widelec wydarzy się coś istotnego i będzie trzeba do ominiętego wątku wracać? Tak źle i tak niedobrze. Cały czas się zastanawiam, czy te obszerne opisy to robota autorki, czy redaktora. Oryginał powieści publikowany był przez Annę Todd na Wattpadzie. Całość zamknęła się w 3 tomach i trzystu rozdziałach. Wersja wydana, już sam trzeci tom, ma tych rozdziałów 143! A poprzednie też miały więcej rozdziałów od pierwowzoru. Do tego do druku poszły dwie części części trzeciej, czyli jeszcze więcej tekstu, niż było pierwotnie.  Kto i co dodał? To chyba wiedzą tylko ci, którzy sięgnęli zarówno po wersje funfiction, jak i po wersję wydawniczą. Z tego co jednak zdążyłam zauważyć, wersja książkowa znacznie różni się od pierwowzoru. Czy więc warto polecać ją wiernym fanom? Jakoś nie jestem przekonana.

Tak więc wciąż się zastanawiam, czy czytać kolejną część, czy też nie. Bo czym jeszcze może mnie ona zaskoczyć? Co może wnieść do mojego życia i postrzegania świata? Raczej niewiele, a w zasadzie pewnie nic. Dodatkowo słowo zaskoczyć zostało dość niefortunnie dobrane. Lepiej byłoby powiedzieć: czym może mnie zdenerwować i zażenować? On nieustannie się piekli, ona bez przerwy się przed nim płaszczy. On wszystkiemu zaprzecza, ona bez przerwy mu wybacza. On staje okoniem bez powodu, ona notorycznie przeprasza. Za każdym razem, gdy wydaje się, że już wszystko będzie w porządku, coś się sypie niczym domek z kart. W końcu w powieści nie może być spokojnie dłużej, niż przez dziesięć stron, bo każdy rzucałby książką w kąt. Prawda? Otóż nie, nieprawda. Bo czytelnicy też czasem chcieli by odpocząć od ciągłej dramy. Poważnie.

Ocal mnie funduje każdemu kto po nią sięgnie morze seksu i niemal tyle samo młodzieńczych dramatów. Osobiście książka mi się podobała, uważam jednak, że wiele scen powinno zostać usuniętych. Wówczas najnowszą powieść Anny Todd czytałoby się o stokroć lepiej.


Sil

16 września 2015

Miłość bez końca ("Chodząca katastrofa" Jamie McGuire)Chodząca katastrofa" Jamie McGuire



"Chodząca katastrofa" Jamie McGuire
tom: II
cykl: Piękna katastrofa
wyd. Albatros
rok: 2015
str. 496
Ocena: 5/6

You and me, we used to be together
Every day together, always
I really feel that I'm losing my best friend
I can't believe this could be the end
It looks as though you're letting go
And if it's real, well I don't want to know

Don't speak, I know just what you're saying
So please stop explaining
Don't tell me 'cause it hurts
Don't speak, I know what you're thinking
I don't need your reasons
Don't tell me 'cause it hurts1)

W ubiegłym roku przegapiłam premierę Pięknej katastrofy, musiałam więc na wiosnę zaopatrzyć się w egzemplarz sama. Książkę zakupiłam i ekspresowo wzięłam się do lektury, świadoma tego, że w sierpniu ma się pojawić druga część. Chwilę poczekałam i już mogłam sięgnąć po Chodzącą katastrofę. Tylko... znacie mnie przecież. Jak myślicie, przeczytałam jej zapowiedź? Wiedziałam o czym ma być? Czyim obrazem rzeczywistości ma być? Oczywiście, że nie. I tak oto rozpoczęłam lekturę powieści... którą właśnie co odłożyłam na półkę. Tylko z drugiej strony, bo tym razem, historię prezentował nam Travis.

Travis Maddox bardzo wcześnie stracił matkę. Być może dlatego postrzegał świat i otaczające go kobiety zupełnie inaczej, niż powinien. Żadna nie miała prawa wstępu do jego sypialni. Żadna nie mogła liczyć na więcej niż dwa westchnienia. Rzadko która dostępowała zaszczytu goszczenia więcej niż raz na jego salonowej kanapie. Żeby móc się zachwycać jakością sprężyn tej ostatniej trzeba było być naprawdę niewzruszoną kobietą, taką, która ma zupełnie gdzieś to, że facet właśnie ją wykorzystał. Najczęściej więc na Travisową kanapę wracały dziewczyny takie jak on, tylko, że wykorzystujące facetów. Wszystko zmieniło się pewnej nocy, w trakcie której Trav po raz kolejny uczestniczył w nielegalnej walce. Na widowni dojrzał zupełnie nie pasującą tam piękność w różowym swetrze i perłach. I było po nim. Bo znalazł swojego gołębia. Tylko... czy ów Gołąbek zechce poświęcić swój cenny czas na kogoś takiego jak Travis? By się tego dowiedzieć... cóż... możecie przeczytać albo Piękną, albo Chodzącą katastrofę. Najlepiej jednak zrobicie, gdy sięgniecie po obie książki - w mniejszym, lub większym odstępie czasu.

Osobiście uważam, że odstęp między powieściami powinien być większy. Sama żałuję, że tak szybko sięgnęłam po Chodzącą katastrofę. Tak wiele pamiętałam jeszcze z poprzedniej części, a raczej z opowieści Abby, że miejscami czułam się znużona opisami. Na całe szczęście narracja Travisa była bardzo ciekawa i prezentowała nie tylko wydarzenia z odsłony Abby, ale i sięgała do epizodów, w których ona nie uczestniczyła. Jednak prawdziwą wisienką na torcie jest Epilog, dzięki któremu przenosimy się w przyszłość o kilkanaście lat. Mnie właśnie ten fragment urzekł najbardziej i zdecydowanie poprawił moją (choć i tak dobrą), opinię o książce. Niestety czytanie w tak krótkim odstępie czasu tej serii sprawiło, że zaczęłam dostrzegać jej mankamenty. Na przykład walczący i wygrywający walki w ręcz Travis nigdy nie ćwiczy, nie przygotowuje się do starć. Czy to nie dziwne? Tak, wiem - czepiam się. Ale cóż mi pozostało? :)

Pomijając te drobne mankamenty powieść naprawdę mi się podobała. Czytało się ją szybko i przyjemnie. Dzięki lekturze Pięknej katastrofy czytelnik nie musi martwić się zakończeniem historii. Choć każdy z bohaterów miejscami jest irytujący i denerwujący, summa summarum i tak są urzekający. Myślę, że niejedna czytelniczka zakochała się w Travisie, a gdyby po takie powieści sięgali faceci, to Abby skradłaby nie jedno męskie serce. Mnie rozczulali oboje i na pewno zapamiętam tę serię na długo.

W związku z powyższym, i z wieloma innymi, nie wymienionymi czynnikami, z czystym sumieniem polecam - obie części oczywiście. Warto.

Sil


1) No Doubt - Don't speak

14 września 2015

Narzędzie samozagłady ("Mara Dyer. Zemsta" Michelle Hodkin)


"Mara Dyer. Zemsta" Michelle Hodkin
tom: III
cykl: Mara Dyer
wyd. YA!
rok: 2015
str. 464
Ocena: 5/6


And then she'd say, "It's okay
I got lost on the way
But I'm a supergirl
And supergirls don't cry" 1)

Moja fascynacja Marą Dyer miała szansę tego lata sięgnąć zenitu. Powieść już od jakiegoś czasu gościła w mojej biblioteczce, wciąż jednak nie byłam w stanie po nią sięgnąć. Sama nie wiem, czego bałam się bardziej - tego, że seria się skończy, czy tego jak się zakończy. Kiedy w końcu przyszedł czas na Marę, aż drżałam. Czy słusznie? Przyznam, że czas który minął od przeczytania pierwszego tomu zatarł w mojej pamięci niektóre fakty. Zdążyłam na przykład zupełnie zapomnieć, jak ta cała historia się zaczęła. Z głowy wyparowały mi słowa Mary, wypowiedziane w prologu. Jak się okazało w finale, były one dość kluczowe...

Mara Amitra Dyer w drugim tomie serii trafiła do Ośrodka Leczenia Psychiatrycznego "Horyzonty", znajdującego się na No Name Island na Florydzie. Kuracja tam prowadzona, miała jej pomóc uwolnić się od jej przerażającego wewnętrznego Ja. Jak się jednak okazało, z każdym dniem leczenia, z dziewczyną było coraz gorzej. Z jednej strony sama prosiła, by ją wyleczono. Z drugiej zaś, Mara nie była przygotowana na kurację, którą jej zafundowano. Nic jednak nie mogło się równać z tym, co odkryła ona w finale drugiego tomu. Bo kiedy ginie ktoś, dla kogo pragniesz się wyleczyć, jaki sens ma dalsza terapia? Mijają godziny, dni, tygodnie... Mara żyje, ale co to za życie? Dziewczyna co jakiś czas jest budzona, nie po to jednak, by dowiedzieć się, że terapia się zakończyła. Wręcz przeciwnie. Każda kolejna pobudka jest cięższa od poprzedniej. Każdą kolejną trudniej zapomnieć mimo leków, mających w tym pomóc. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem terapeutów. A przy ostatniej próbie uzdrowienia Mary coś ewidentnie idzie nie tak. To dzięki temu nastolatka ma możliwość ucieczki, niestety, by opuścić mury szpitala, musi zapłacić wysoką cenę. Czy będzie ją na to stać? Czy poświęcenie się opłaci? Czy to, co musi uczynić nie zmieni jej na zawsze? Czy na zewnątrz będzie tak, jak tego oczekiwała? I ostatnie - czy przeczucie jej nie myli? Czy jej ukochany faktycznie żyje? By dowiedzieć się tego, i nie tylko tego, koniecznie musicie sięgnąć po finałowy tom serii Mara Dyer, zatytułowany Zemsta.

Serię Michelle Hodkin naprawdę trudno sklasyfikować. Nie jest to czysty thriller. Nie jest to również fantastyka. Czym więc jest ta trylogia? Zgodnie ze słowami głównej bohaterki, jest to romans. Pokręcony i sensacyjny oraz szalony i niedoskonały. Wspaniały i zwariowany. Z jednej strony zupełnie oderwany od rzeczywistości, a z drugiej... sama nie wiem, taki prawdziwy? Czy to możliwe, by miał on miejsce w świecie realnym? Czy mógł się wydarzyć naprawdę? Może wciąż trwa? Może główna bohaterka to nie postać fikcyjna, tylko dziewczyna z krwi i kości. Która wiele przeżyła. I która jeszcze wiele się wycierpi. Bo jest kim jest i musi się ukrywać.

Mnie Mara Dyer przekonała do siebie i sprawiła, że pokochałam nie tylko serię o niej, ale i myśl, że mogłaby być prawdziwa. Co więcej, uwierzyłam, że nie tylko ona jest realna, ale cała jej zwariowana świta. Noah, Jamie, Stella... to wszystko ludzie z krwi i kości, którzy szukają innych, takich jak oni. Czy ich znajdą? Tego niestety już się nie dowiem... A może jednak?

Zdecydowanie polecam lekturę całej serii, naprawdę warto!

Sil


1) Anna Naklab - Supergirl 


11 września 2015

Niezależnie ("Kochając Pana Danielsa" Brittainy C. Cherry)

"Kochając Pana Danielsa" Brittainy C. Cherry
wyd. Fila
rok: 2015
str. 432
Ocena: 5/6


I always find you
with My Eyes Closed 1)

Są książki, które zapadają czytelnikom w pamięci.
Są historie, od których trudno się oderwać.
Są miłości, których można tylko pozazdrościć.
Są uczucia, o których większości nawet się nie śniło.
Są tragedie, które niszczą człowieka .
Są światełka w tunelu, które dają nadzieję.

Ashlyn Jennings naprawdę chciałaby przestać płakać, ale za każdym razem, gdy zaczyna myśleć, oczy niczym automat uruchamiają łzy. Jeszcze przed chwilą nie była sama. Jeszcze kilka dni temu jej układanka była kompletna, w zasadzie nic jej nie brakowało. Ale wie to teraz, gdy już brakuje w niej elementów. Tak to zwykle bywa, że nim się czegoś nie utraci, nawet się o tym nie myśli. A potem jest już za późno. I tak jest już za późno dla Ashlyn. Wypaliła się. Straciła swoje światełko w tunelu. Już nigdy nie będzie lepiej, bo siostry bliźniaczki nigdy nie odzyska. Nie wie jednak, że może być gorzej. Na pierwszy rzut idzie ojciec, który pojawia się na pogrzebie jakby nigdy nic. A przecież nie widziały się z nim od kilkunastu lat. Nawet o ich urodzinach zapominał, a przecież miał do zakodowania tylko jedną datę. Drugim ciosem była pośmiertna przesyłka od siostry, z którą nie była w stanie się zapoznać. Trzecim, ostatecznym gwoździem do trumny była matką, która postanowiła pozbyć się córki. Ash zawsze czuła, że jest mniej kochana, niż Gabby, nie przypuszczała jednak, że mama ją znienawidzi. Sama mogła mieć do siebie żal o to, że żyje, ale nie przyszło jej do głowy, że rodzicielka też tak pomyśli. To ją niemal zabiło, tym bardziej, że matka zdecydowała się wysłać ją do obcego dla dziewczyny ojca. Czy Ashlyn da radę przetrwać ostatni rok nauki z ojcem, którego nie zna? Czy mała mieścina w stanie Wisconsin - Edgewood okaże się właściwym miejscem na przeżywanie żałoby? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po powieść Brittainy C. Cherry.

Ze mną to zwykle tak jest, że nim sięgnę po jakąś książkę, to już dawno zapominam, o czym miała ona być. Nie inaczej było z Kochając pana Danielsa. Wystarczyło jednak przeczytać kilka rozdziałów powieści, bym przypomniała sobie, czemu tak bardzo chciałam mieć tę pozycję. Mało powiedzieć, że zatraciłam się w tej historii. Ja nią żyłam. I nie chciałam, by się kończyła. W związku z tym przez kilka dni odwlekałam to, co nieuniknione i czytałam po jednym, może po dwa rozdziały dziennie. Na ostatni rzut zostawiłam sobie epilog i powiem wam, że aż łezka mi się zakręciła...

Oczywiście autorka nie ustrzegła się utartych schematów. Miejscami powieść przypominała mi historie wykreowane przez C. Hoover. Przez chwilę mi to nawet uwierało, ale w zasadzie dość szybko mi przeszło. Całość, z niewielkim wyjątkami zawładnęła mną. Kochając pana Danielsa na pewno pozostanie w mojej pamięci na dłużej. Książkę polecam z czystym sumieniem, zdecydowanie jest warta poświęconego jej czasu.

Sil

1) Davy Nathan & Yan Perchuk - My Eyes Closed



9 września 2015

Ostatkiem sił ("Niezłomni" C.J. Dougherty)

"Niezłomni" C.J. Dougherty
tom: V
cykl: Nocna szkoła
wyd. Otwarte
rok: 2015
str. 400
Ocena: 5,5/6


W życiu każdego człowieka wcześniej czy później dochodzi do straty. Jedni tracą wiarę, inni pieniądz, a jeszcze inni bliskich sobie ludzi. Każda strata boli, jednak większość z nich jesteśmy w stanie przetrwać. Zawsze można zacząć wierzyć w coś innego. Pieniądze można zarobić. Ludzi jednak trudno odzyskać, szczególnie, gdy umierają.

Życie Allie zmienia się jak w kalejdoskopie. Jeszcze nie tak dawno mieszkała z rodzicami i była dość problematyczną nastolatką. Gdy trafiła do kolejnej z rzędu szkoły, spodziewała się, że będzie tak jak zawsze. Nic bardziej mylnego. Bo szkoła, w której umieścili ją rodzice, bardzo się różniła od wcześniejszych placówek. Najtrudniej było Allie zrozumieć skąd rodzice wzięli na nią pieniądze... I to wkrótce przestało być tajemnicą. Tak ta cała historia się zaczęła, a jak się skończyła? Tom czwarty dość poważnie zamieszał czytelnikom w głowach. Wydawałoby się, że bohaterka w końcu wybrała obiekt swoich uczuć. Poznała przeszłość swojej rodziny i rysującą się przed nią przyszłość. Zaczęła zaznajamiać się z babcią.  Odkryła co i do kogo czuje. A na końcu wszystko w zasadzie straciła. Zobaczyła nowe oblicze Nathaniela. Oraz zupełną zmianę frontu w wykonaniu własnego brata. Zobaczyła śmierć, a także poświęcenie ludzi dla niej samej. I ledwie to przeżyła. Z jakimi siłami pokaże się nam w finałowej części Nocnej szkoły? Czy da radę przetrwać i przezwyciężyć wyzwania, jakie zgotował jej największy wróg? Czy odzyska choć część tego, co utraciła w części czwartej? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy przeczytać Niezłomnych.

Nocną szkołę pokochałam w zasadzie od wstępnych zdań pierwszej części serii, i z każdą kolejną jej odsłoną było tylko lepiej. Co prawda czasem irytowało mnie postępowanie Allie i nie byłam w stanie zrozumieć i zaakceptować jej wyborów, ale to nie przeszkadzało mi cieszyć się tą serią. Szczególnie, że ostatecznie wybór podjęty przez dziewczynę był takim, jakiego pragnęłam.

Finał nie przyniósł mi rozczarowania, a tego bardzo się obawiałam. Nie jest w końcu łatwo utrzymać poziom w pięciotomowej powieści. Autorce się to jednak udało. Książka od początku trzymała mnie w napięciu. Czułam poddenerwowanie w zasadzie w trakcie lektury każdego rozdziału. Wciąż czekałam na jeszcze większy dramat, jakoś nie spodziewałam się, że jakikolwiek wątek mógłby zostać zakończony pozytywnie. Nic bardziej mylnego. Autorce udało się mnie oszukać, za co jestem jej dozgonnie wdzięczna. Aż trudno mi uwierzyć, że to już koniec przygód Allie, Cartera, Sylvaina i ich przyjaciół. Czy to źle, że chciałabym jeszcze o nich poczytać? Chyba nie :) Z mojej strony to już wszystko, odmeldowuję się i wyruszam na poszukiwania swojej własnej Nocnej szkoły. Słyszałam, że w Polsce też ma mieć swoją placówkę, a nóż widelec się do niej dostanę? Was zachęcam do lektury tego cyklu, bo zdecydowanie warto.

Sil


7 września 2015

Droga do domu ("Cierpliwość diabła" Maxime Chattam)


"Cierpliwość diabła" Maxime Chattam
wyd. Sonia Draga
rok: 2015
str. 448
Ocena: 4,5/6


Broken stones, broken lightning
This house of doubt is all we know
Chasing down the silver linings
Of wounded minds and wounded souls
1)

Szukasz domu. Chcesz znaleźć swoje miejsce na ziemi. Plączesz się, tracisz orientację w terenie, nie wiesz, co ze sobą zrobić. Wewnętrznie szalejesz, wpadasz w obłęd, bo wciąż jest nie tak, jak być powinno. Potrzebujesz zmiany i to natychmiastowej. Powrotu do momentu, w którym wszystko było jak należy. Ktoś pilnie musi ci wskazać drogę do domu.

Porucznik Ludivine Vancker w ubiegłym roku przeżyła nie małą traumę. Śledztwo, które prowadziła wraz ze swoim zespołem doprowadziło do śmierci wielu jego członków. Lulu czuła, że jedynym sposobem na poradzenie sobie z tą traumą jest praca. Jeszcze więcej pracy. Dokształcała się więc, jak tylko mogła. Kryminologia, psychologia - a to dopiero początek. Wszystko by jak najszybciej wyciągać wnioski i łapać przestępców, których - o dziwo, ostatnio było jak na receptę. W związku z tym Ludivine potwornie się nudziła, a to z kolei doprowadzało ją na skraj jej własnej przepaści. Popełniała błędy, na które normalnie by sobie nie pozwoliła. Była dopiero wiosna, a już wykorzystała trzy z pięciu przewinień, na jakie pozwalała sobie rocznie. Aż strach pomyśleć, co będzie dalej... Na szczęście dla Lulu trafiła się jej akcja, dzięki której poziom adrenaliny we krwi powinien znacznie wzrosnąć. Niby nic, współpraca z zespołem antynarkotykowym i przejęcie jednego z transportów. Lepsze to jednak, niż nic nie robienie. Ludivine i jej partnera przydzielono do przejęcia zwiadowcy transportu, który ostatecznie okazał się być głównym przewoźnikiem... Tyle, że w jego pojeździe nie znaleziono ani grama narkotyków, tylko coś o wiele bardziej przerażającego i, jak się okazuje - cenniejszego. Ludzkie skóry, których właściciele na pewno nie pozbyli się dobrowolnie. Co skłoniło oprawcę do ściągania z ludzi skóry? Czy jest szansa, że którąkolwiek z jego ofiar przeżyła? Co kierowało ludźmi, którzy zgłaszali zapotrzebowanie na taki towar? Czy to możliwe, by ta zbrodnia była tylko jedną z wielu? Ilu seryjnych morderców może kryć się tuż za rogiem? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po jedną z najnowszych powieści Maxime Chattam zatytułowaną Cierpliwość diabła.

Przyznam, że miałam pewne opory wobec tej powieści, dlatego też nie sięgnęłam po nią bez zastanowienia zaraz po jej otrzymaniu. Nie ma co ukrywać, chwilę u mnie poleżała, wzięłam ją na urlop, ale nastawiona byłam raczej na lekturę raczej mało zobowiązujących powieści. Okazało się jednak, że Cierpliwość diabła zaczęła do mnie przemawiać. Rozpoczęłam czytanie, ale obiecałam sobie, że jak mnie nie wciągnie, to odłożę ją do szafy i wrócę do niej po wakacjach. Na szczęście nie było takiej potrzeby, bo wsiąkłam w nią zupełnie.

Nie mogę powiedzieć, że powieść mnie zauroczyła. Trudno w tym wypadku nawet o stwierdzenie, że nie mogłam od niej oderwać wzroku. Wręcz przeciwnie, ogrom okropieństw, jaki miał miejsce w Cierpliwości diabła przytłaczał w takim stopniu, że co kilka rozdziałów musiałam odpoczywać od czytania. A potem śniły mi się koszmary. Jeśli więc ktoś liczy na takie efekty, to zdecydowanie powinien sięgnąć po tę powieść. Polecam ją również wszystkim fanom serii Thriller wydawnictwa Sonia Draga. Zdecydowanie warto.

Sil


1) Dotan - Home II

Baza recenzji Syndykatu ZwB