tom: V
cykl: Nocna szkoła
wyd. Otwarte
rok: 2015
str. 400
Ocena: 5,5/6
W życiu każdego człowieka wcześniej czy później dochodzi do straty.
Jedni tracą wiarę, inni pieniądz, a jeszcze inni bliskich sobie ludzi. Każda
strata boli, jednak większość z nich jesteśmy w stanie przetrwać. Zawsze można
zacząć wierzyć w coś innego. Pieniądze można zarobić. Ludzi jednak trudno
odzyskać, szczególnie, gdy umierają.
Życie Allie zmienia się jak w kalejdoskopie. Jeszcze nie tak dawno
mieszkała z rodzicami i była dość problematyczną nastolatką. Gdy trafiła do
kolejnej z rzędu szkoły, spodziewała się, że będzie tak jak zawsze. Nic
bardziej mylnego. Bo szkoła, w której umieścili ją rodzice, bardzo się różniła
od wcześniejszych placówek. Najtrudniej było Allie zrozumieć skąd rodzice
wzięli na nią pieniądze... I to wkrótce przestało być tajemnicą. Tak ta cała
historia się zaczęła, a jak się skończyła? Tom czwarty dość poważnie zamieszał
czytelnikom w głowach. Wydawałoby się, że bohaterka w końcu wybrała obiekt
swoich uczuć. Poznała przeszłość swojej rodziny i rysującą się przed nią
przyszłość. Zaczęła zaznajamiać się z babcią. Odkryła co i do kogo czuje. A na końcu
wszystko w zasadzie straciła. Zobaczyła nowe oblicze Nathaniela. Oraz zupełną
zmianę frontu w wykonaniu własnego brata. Zobaczyła śmierć, a także poświęcenie
ludzi dla niej samej. I ledwie to przeżyła. Z jakimi siłami pokaże się nam w
finałowej części Nocnej szkoły? Czy da radę przetrwać i przezwyciężyć wyzwania,
jakie zgotował jej największy wróg? Czy odzyska choć część tego, co utraciła w
części czwartej? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy przeczytać
Niezłomnych.
Nocną szkołę pokochałam w zasadzie od wstępnych zdań pierwszej części
serii, i z każdą kolejną jej odsłoną było tylko lepiej. Co prawda czasem
irytowało mnie postępowanie Allie i nie byłam w stanie zrozumieć i zaakceptować
jej wyborów, ale to nie przeszkadzało mi cieszyć się tą serią. Szczególnie, że
ostatecznie wybór podjęty przez dziewczynę był takim, jakiego pragnęłam.
Finał nie przyniósł mi rozczarowania, a tego bardzo się obawiałam. Nie
jest w końcu łatwo utrzymać poziom w pięciotomowej powieści. Autorce się to
jednak udało. Książka od początku trzymała mnie w napięciu. Czułam poddenerwowanie
w zasadzie w trakcie lektury każdego rozdziału. Wciąż czekałam na jeszcze
większy dramat, jakoś nie spodziewałam się, że jakikolwiek wątek mógłby zostać
zakończony pozytywnie. Nic bardziej mylnego. Autorce udało się mnie oszukać, za
co jestem jej dozgonnie wdzięczna. Aż trudno mi uwierzyć, że to już koniec
przygód Allie, Cartera, Sylvaina i ich przyjaciół. Czy to źle, że chciałabym
jeszcze o nich poczytać? Chyba nie :) Z mojej strony to już wszystko,
odmeldowuję się i wyruszam na poszukiwania swojej własnej Nocnej szkoły.
Słyszałam, że w Polsce też ma mieć swoją placówkę, a nóż widelec się do niej
dostanę? Was zachęcam do lektury tego cyklu, bo zdecydowanie warto.
Cała seria jeszcze przede mną, więc mam parę pozycji do nadrobienia ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeszcze nie czytałam tej serii, pora to zmienić jak widzę :)
OdpowiedzUsuńJa jestem po pierwszym tomie, ale jestem skłonna iść dalej
OdpowiedzUsuńPierwsze trzy tomy mam za sobą - 2 kolejne koniecznie muszę nadrobić!!!
OdpowiedzUsuńMnie ten tom kompletnie rozczarował, pierwsze 2 były całkiem fajne, trzeci wiał nudą, w 4 coś się działo a ten był przewidywalny jak rezultat meczu Polska - Gibraltar ;P Jestem zawiedziona, bo długo czekałam na zakończenie serii :( Zwłaszcza, że 4 tom podbudował nadzieję na emocjonująca końcówkę. Albo może ja po prostu wymagam zbyt wiele :)
OdpowiedzUsuńKocham tą sagę ;3 Razem z koleżankami nagrałam film konkursowy na podstawie tej sagi. Pomóż nam wygrać wizytę C.J. Daugherty i oddaj swój głos na nas. https://www.facebook.com/Wybrani/app_879816638732677 wejdzie w "głosowanie" drugi film ;) Każdy głos się liczy ;)
OdpowiedzUsuń