wyd. Fila
rok: 2015
str. 432
Ocena: 5/6
I always find you
with My Eyes Closed 1)
Są książki,
które zapadają czytelnikom w pamięci.
Są historie,
od których trudno się oderwać.
Są miłości,
których można tylko pozazdrościć.
Są uczucia,
o których większości nawet się nie śniło.
Są tragedie,
które niszczą człowieka .
Są światełka
w tunelu, które dają nadzieję.
Ashlyn Jennings naprawdę chciałaby przestać płakać, ale za każdym razem,
gdy zaczyna myśleć, oczy niczym automat uruchamiają łzy. Jeszcze przed chwilą
nie była sama. Jeszcze kilka dni temu jej układanka była kompletna, w zasadzie
nic jej nie brakowało. Ale wie to teraz, gdy już brakuje w niej elementów. Tak
to zwykle bywa, że nim się czegoś nie utraci, nawet się o tym nie myśli. A
potem jest już za późno. I tak jest już za późno dla Ashlyn. Wypaliła się.
Straciła swoje światełko w tunelu. Już nigdy nie będzie lepiej, bo siostry
bliźniaczki nigdy nie odzyska. Nie wie jednak, że może być gorzej. Na pierwszy
rzut idzie ojciec, który pojawia się na pogrzebie jakby nigdy nic. A przecież
nie widziały się z nim od kilkunastu lat. Nawet o ich urodzinach zapominał, a
przecież miał do zakodowania tylko jedną datę. Drugim ciosem była pośmiertna
przesyłka od siostry, z którą nie była w stanie się zapoznać. Trzecim,
ostatecznym gwoździem do trumny była matką, która postanowiła pozbyć się córki.
Ash zawsze czuła, że jest mniej kochana, niż Gabby, nie przypuszczała jednak,
że mama ją znienawidzi. Sama mogła mieć do siebie żal o to, że żyje, ale nie
przyszło jej do głowy, że rodzicielka też tak pomyśli. To ją niemal zabiło, tym
bardziej, że matka zdecydowała się wysłać ją do obcego dla dziewczyny ojca. Czy
Ashlyn da radę przetrwać ostatni rok nauki z ojcem, którego nie zna? Czy mała
mieścina w stanie Wisconsin - Edgewood okaże się właściwym miejscem na
przeżywanie żałoby? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po
powieść Brittainy C. Cherry.
Ze mną to zwykle tak jest, że nim sięgnę po jakąś książkę, to już
dawno zapominam, o czym miała ona być. Nie inaczej było z Kochając pana
Danielsa. Wystarczyło jednak przeczytać kilka rozdziałów powieści, bym
przypomniała sobie, czemu tak bardzo chciałam mieć tę pozycję. Mało powiedzieć,
że zatraciłam się w tej historii. Ja nią żyłam. I nie chciałam, by się
kończyła. W związku z tym przez kilka dni odwlekałam to, co nieuniknione i
czytałam po jednym, może po dwa rozdziały dziennie. Na ostatni rzut zostawiłam
sobie epilog i powiem wam, że aż łezka mi się zakręciła...
Oczywiście autorka nie ustrzegła się utartych schematów. Miejscami
powieść przypominała mi historie wykreowane przez C. Hoover. Przez chwilę mi to
nawet uwierało, ale w zasadzie dość szybko mi przeszło. Całość, z niewielkim
wyjątkami zawładnęła mną. Kochając pana Danielsa na pewno pozostanie w mojej
pamięci na dłużej. Książkę polecam z czystym sumieniem, zdecydowanie jest warta
poświęconego jej czasu.
Sil
1) Davy
Nathan & Yan Perchuk - My Eyes Closed
Zachęcająca recenzja, postaram się po książkę sięgnąć gdy nadarzy się okazja :) Z opisu wydaje się, że może być to całkiem konkretny ładunek emocjonalny, a co jakiś czas trzeba sobie na to pozwolić. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://biegiemdoksiazki.blogspot.com/
zdecydowanie zachęcam :)
UsuńTeż mnie na początku uwierało podobieństwo do Hoover, ale dalej to już zupełnie inna bajka. Uwielbiam ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńja nawet chciałam sprawdzić, która z pań wpadła na pomysł najpierw... ale potem mi się odechciało :)
UsuńŚwietna recenzja. Mocno mnie zachęciłaś do tego tytułu. Muszę koniecznie poznać się bliżej z tą ksiażką :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :) Mnie książka zachwyciła i myślę, że innych też poruszy :)
Usuń