„Lawendowy pokój” Nina George
wyd. Otwarte
rok: 2014
str. 344
Ocena: 4/6
Przejmująca
i wszechstronna?
Nieprzeciętna
i wciągająca?
Piękna i kojąca?
A może
dziwna?
Od początku
nie byłam pewna, czy fenomen Lawendowego pokoju mnie porwie. Wahałam się, czy
chcę poznawać tę powieść. Porównywanie jej do innych, uznawanych za wybitne,
dzieł, niezupełnie mnie przekonywało. Może nawet odstręczało mnie od lektury
najnowszej powieści Niny George. Jednak w jej opisie było coś, jakiś
niewidzialny pierwiastek, który mnie do siebie przyciągnął i sprawił, że
zdecydowałam się na przeczytanie Lawendowego pokoju. Czy owa magiczna nuta,
która przyciągnęła mnie do tej pozycji, przerodziła się w prawdziwy gejzer
wrażeń? Odpowiedzi, a przynajmniej część z nich, znajdziecie w poniższym
tekście.
Jean Perdu
od bardzo, baaardzo dawna, prowadzi w Paryżu Aptekę Literacką. Zamiast aspiryny
i bandaży, serwuje zgłaszającym się do niego pacjentom - czytelnikom książki,
które idealnie do nich pasują. Nie sprzedaje tego, co jest w danej chwili przez
wszystkich wychwalane. Nie rzuca się na listy bestsellerów, nie skupia się na
znanych nazwiskach. W głowie ma około trzydzieści tysięcy tytułów, na tak zwaną
czarną godzinę, gdy wśród nich nie jest w stanie znaleźć odpowiedniego tytułu,
zawsze może połączyć ze sobą kilka pozycji, tak jak lekarz łączy leki, by jak
najszybciej wyleczyć pacjenta. Jest jednak jedna zasadnicza różnica między Perdu,
a lekarzem. Do księgarza ludzie naprawdę wybierają się po lekturę. Nie
spodziewają się otrzymać kuracji, mającej na celu uleczyć ich dotychczasowe
życie. Niejednokrotnie, gdy Perdu zaczyna odradzać daną powieść i sugeruje, co
gość Apteki Literackiej powinien przeczytać - klient czym prędzej opuszcza tę nietypową
księgarnię. Zwykle jednak taki delikwent dość szybko wraca i korzysta z kuracji
- lektury, zasugerowanej przez Jean'a. Przez dziesiątki lat, w trakcie których
leczył Paryżan, nigdy nie zawiódł się na swoim instynkcie. Nigdy jednak nie
spróbował zastosować się do własnych rad, a zdecydowanie miał pewien, szczelnie
zamknięty, zastawiony regałami problem. Jaki? Czy przyjdzie czas, gdy Perdu
zacznie myśleć o sobie? Co skrywa w tajemniczym, ukrytym pokoju? By się tego
dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Lawendowy pokój, autorstwa Niny
George.
Czy było
przejmująco i wszechstronnie? Nieprzeciętnie i wciągająco? Pięknie i kojąco?
Może i po trochu zaznałam każdego z tych odczuć, jednak najbardziej dominujące
było wrażenie, że Lawendowy pokój jest... dziwny. Książka jest zakręcona,
miejscami tajemnicza, a także zdecydowanie przejmująca. Równocześnie Lawendowy
pokój jest trudny i skomplikowany. Nie zawsze wiadomo, co dokładnie się dzieje
i dlaczego. Akcja rozkręca się powoli, żeby nie powiedzieć, że się wlecze.
Dziesięć, pięćdziesiąt, sto stron... a czytelnik wie niewiele więcej, niż
wiedział podczas lektury pierwszej strony. Potem jednak coś zaczyna się dziać.
Autorka puszcza do czytelnika oczko i zaczyna ujawniać kolejne karty z życia
Perdu, ostatecznie dając nam odpowiedzi na wiele z początkowych pytań.
Lawendowy
pokój, choć nie wstrząsnął mną, choć nie rozłożył mnie na łopatki i nie wywołał
lawiny łez, jest wart lektury, do której zachęcam.
mam straszną ochotę na tę książkę, jakkolwiek nie przepadam za książkami Otwartego. śliczna okładka, no i wszyscy chwalą (zwykle goręcej niż Ty). na szczęście niedługo wymienię się z koleżanką na nią, i zobaczymy jak to jest : )
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałam i dlatego zaprezentowałam książkę na blogu, mimo że jej nie czytałam.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie więc Twoja opinia. Może uda mi sie ja przeczytać.
Książkę zaczęłam czytać i przerwałam lekturę, muszę do niej wrócić chociaż też mnie szczególnie nie zachwyciła
OdpowiedzUsuńBardzo intryguje mnie fabuła powieści. Kuracja za pomocą książek? To bardzo ciekawy pomysł! Na pewno przeczytam tę powieść, choć po lekturze Twojej recenzji obawiam się wleczącej się akcji, bo zawsze mnie do irytuje...
OdpowiedzUsuńI ja określiłam tę książkę słowem "dziwna", jakoś najbardziej mi do niej pasowało, z tym, że mnie nie zachwyciła praktycznie w ogóle. Wymęczyłam się na niej i jedyne co mi dała, to dobry sen, bo idealnie potrafiła mnie uśpić ;)
OdpowiedzUsuń