29 sierpnia 2014

W poszukiwaniu prawdy („Lawendowy pokój” Nina George)

„Lawendowy pokój” Nina George
wyd. Otwarte
rok: 2014
str. 344
Ocena: 4/6


Przejmująca i wszechstronna?
Nieprzeciętna i wciągająca?
Piękna i kojąca?
A może dziwna?

Od początku nie byłam pewna, czy fenomen Lawendowego pokoju mnie porwie. Wahałam się, czy chcę poznawać tę powieść. Porównywanie jej do innych, uznawanych za wybitne, dzieł, niezupełnie mnie przekonywało. Może nawet odstręczało mnie od lektury najnowszej powieści Niny George. Jednak w jej opisie było coś, jakiś niewidzialny pierwiastek, który mnie do siebie przyciągnął i sprawił, że zdecydowałam się na przeczytanie Lawendowego pokoju. Czy owa magiczna nuta, która przyciągnęła mnie do tej pozycji, przerodziła się w prawdziwy gejzer wrażeń? Odpowiedzi, a przynajmniej część z nich, znajdziecie w poniższym tekście.

Jean Perdu od bardzo, baaardzo dawna, prowadzi w Paryżu Aptekę Literacką. Zamiast aspiryny i bandaży, serwuje zgłaszającym się do niego pacjentom - czytelnikom książki, które idealnie do nich pasują. Nie sprzedaje tego, co jest w danej chwili przez wszystkich wychwalane. Nie rzuca się na listy bestsellerów, nie skupia się na znanych nazwiskach. W głowie ma około trzydzieści tysięcy tytułów, na tak zwaną czarną godzinę, gdy wśród nich nie jest w stanie znaleźć odpowiedniego tytułu, zawsze może połączyć ze sobą kilka pozycji, tak jak lekarz łączy leki, by jak najszybciej wyleczyć pacjenta. Jest jednak jedna zasadnicza różnica między Perdu, a lekarzem. Do księgarza ludzie naprawdę wybierają się po lekturę. Nie spodziewają się otrzymać kuracji, mającej na celu uleczyć ich dotychczasowe życie. Niejednokrotnie, gdy Perdu zaczyna odradzać daną powieść i sugeruje, co gość Apteki Literackiej powinien przeczytać - klient czym prędzej opuszcza tę nietypową księgarnię. Zwykle jednak taki delikwent dość szybko wraca i korzysta z kuracji - lektury, zasugerowanej przez Jean'a. Przez dziesiątki lat, w trakcie których leczył Paryżan, nigdy nie zawiódł się na swoim instynkcie. Nigdy jednak nie spróbował zastosować się do własnych rad, a zdecydowanie miał pewien, szczelnie zamknięty, zastawiony regałami problem. Jaki? Czy przyjdzie czas, gdy Perdu zacznie myśleć o sobie? Co skrywa w tajemniczym, ukrytym pokoju? By się tego dowiedzieć, koniecznie należy sięgnąć po Lawendowy pokój, autorstwa Niny George.

Czy było przejmująco i wszechstronnie? Nieprzeciętnie i wciągająco? Pięknie i kojąco? Może i po trochu zaznałam każdego z tych odczuć, jednak najbardziej dominujące było wrażenie, że Lawendowy pokój jest... dziwny. Książka jest zakręcona, miejscami tajemnicza, a także zdecydowanie przejmująca. Równocześnie Lawendowy pokój jest trudny i skomplikowany. Nie zawsze wiadomo, co dokładnie się dzieje i dlaczego. Akcja rozkręca się powoli, żeby nie powiedzieć, że się wlecze. Dziesięć, pięćdziesiąt, sto stron... a czytelnik wie niewiele więcej, niż wiedział podczas lektury pierwszej strony. Potem jednak coś zaczyna się dziać. Autorka puszcza do czytelnika oczko i zaczyna ujawniać kolejne karty z życia Perdu, ostatecznie dając nam odpowiedzi na wiele z początkowych pytań.

Lawendowy pokój, choć nie wstrząsnął mną, choć nie rozłożył mnie na łopatki i nie wywołał lawiny łez, jest wart lektury, do której zachęcam.


Sil

5 komentarzy:

  1. mam straszną ochotę na tę książkę, jakkolwiek nie przepadam za książkami Otwartego. śliczna okładka, no i wszyscy chwalą (zwykle goręcej niż Ty). na szczęście niedługo wymienię się z koleżanką na nią, i zobaczymy jak to jest : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak pomyślałam i dlatego zaprezentowałam książkę na blogu, mimo że jej nie czytałam.
    Cieszy mnie więc Twoja opinia. Może uda mi sie ja przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę zaczęłam czytać i przerwałam lekturę, muszę do niej wrócić chociaż też mnie szczególnie nie zachwyciła

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo intryguje mnie fabuła powieści. Kuracja za pomocą książek? To bardzo ciekawy pomysł! Na pewno przeczytam tę powieść, choć po lekturze Twojej recenzji obawiam się wleczącej się akcji, bo zawsze mnie do irytuje...

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja określiłam tę książkę słowem "dziwna", jakoś najbardziej mi do niej pasowało, z tym, że mnie nie zachwyciła praktycznie w ogóle. Wymęczyłam się na niej i jedyne co mi dała, to dobry sen, bo idealnie potrafiła mnie uśpić ;)

    OdpowiedzUsuń