„Biały gołąbek z Kordoby” Dina Rubina
wyd. Muza
rok: 2012
str. 560
Ocena: 4/6
Muszę przyznać, że wyjątkowo dużo czasu zajęło mi decydowanie się na tę
akurat lekturę. I w zasadzie nawet nie wiem, dlaczego tak się stało. Kiedy
postanowiłam, że Biały gołąbek z Kordoby będzie jedną z pozycji, którą
przeczytam w najbliższym czasie (a było to bodajże w lutym), podchodziłam do
tej książki z wielką atencją i chęcią jak najszybszego jej pochłonięcia.
Niestety trochę trwało, nim powieść do mnie dotarła, a następnie musiało
upłynąć trochę czasu, by nadeszła jej kolej. Niestety wówczas okazało się, że
jakoś mnie do niej nie ciągnie. Zupełnie nie potrafiłam sobie tego wytłumaczyć,
ale niemal bez przerwy odnosiłam wrażenie, że to, w sensie czytanie tej książki,
nie powinno mieć miejsca w danej chwili. Tak mijały dni, tygodnie, miesiące. No
i przyszedł taki czas, że już wstyd było po nią nie sięgnąć i nie zapoznać się
z jej treścią. Cóż, lepiej późno niż… wcale? Czy faktycznie? Jeśli chcecie się
tego dowiedzieć, koniecznie powinniście przeczytać poniższy tekst.
Głównego bohatera powieści poznajemy w dość osobliwej sytuacji.
Postanawia on, że mimo kłótni, która poróżniła go ostatnimi czasy z ciotką
Żuką, zadzwoni do niej w geście pokory, poddaństwa i postanowienia poprawy. W
końcu wyjeżdżał on, po raz nie wiadomo już który z Izraela. Zachar Kordobin, bo
o nim mowa, jako jeden z najznamienitszych znawców malarstwa, tłumnie proszony
jest zarówno przez wszelaki instytucje jak i prywatnych kolekcjonerów o opinię
na temat danego dzieła. W związku z tym, nie jest on w stanie spędzać w kraju
tyle czasu, ile powinien jako poważany profesor Uniwersytetu Jerozolimskiego. Oczywiście
w rzeczywistości wyjazdy związane z oceną różnych dzieł sztuki stanowią jedynie
ułamek powodów, jakie skłaniają go do tak częstego przemieszczania się. Jednym
z istotniejszych, o ile nie najważniejszym powodem jest praca, którą wykonuje
on w tajemnicy przed światem. Bo Zachar, najzwyczajniej w świecie, zamiast
wykorzystywać dany mu talent tak, jak Bóg przykazał, wybrał odrobinę mniej
bezpieczną i mało tradycyjną ścieżkę – został fałszerzem. Nie można jednak
powiedzieć, że w tym fałszerstwie był tandetny, sztuczny i mało wiarygodny.
Wręcz przeciwnie. Dzięki swojej kreatywności dorobił się już niemałego majątku,
a jedyne czym tak naprawdę grzeszył, to niesamowita wręcz wyobraźnia. Spytacie
– jak to. A tak to, że Zachar nie tworzył kolejnych kopii dzieł, które wiszą w
światowych galeriach i na ścianach domostw najbogatszych kolekcjonerów. Kordobin
malował obrazy i przypisywał je mało znanym artystom. Dorabiał do tego
odpowiednią ideologię, rozbudowywał biografię malarza, kreował legendy o danym
dziele. Koniec końców, dzięki takim zagrywkom znajdował kupca, który był
skłonny zapłacić niemałą sumę, by tylko taki obraz zdobyć. Czy jednak
rzeczywiście ten interes był taki dobry, jak można by go oceniać z zewnątrz? Z
jakimi konsekwencjami liczyć musi się malarz? Gdzie doprowadzi ścieżka kariery,
jaką dla siebie wybrał? Jakie demony ścigają Zachara i jaki będą one miały
wpływ na jego dalsze życie? Jaką tajemnicę skrywa jego rodzina? Jeśli chcecie
dowiedzieć się tego wszystkiego, powinniście sięgnąć po powieść Diny Rubiny
zatytułowaną Biały gołąbek z Kordoby.
Akcja powieści rozgrywa się na przełomie lat i w różnych częściach
świata. Główny bohater jest w niemal nieustannym ruchu. Co i rusz jego dość
nietypowy „zawód” rzuca go w różne zakątki świata. Co zabawne, okazuje się, że
gdzie by nie trafił, prawie na pewno posiada tam dom lub przynajmniej miejsce,
w którym jest w stanie dokonywać fałszerstw. I tak raz spotykamy się z nim w
izraelskiej Jerozolimie, innym razem we włoskiej Florencji, Rzymie i Watykanie
czy też w hiszpańskim Toledo i Kordobie. Autorka bardzo często dokonuje
retrospekcji ukazując historię rodziny Zachara i przeszłości jego samego, co
dla poniektórych może być najciekawszą i najbardziej wciągającą częścią
powieści. Mi niestety nie za bardzo przypadło to do gustu. Nie mogę powiedzieć,
że książka nie była fajna, ale nie zachwyciła mnie. Dużo lepiej czytało się
pozostałe części powieści, choć zdecydowanie wydaje mi się, że za mało w
książce było na temat samego fałszowania obrazów, bo o tym przede wszystkim
chciałam poczytać. Biały gołąbek z Kordoby to prawdziwy miks literacki. To
zarówno sensacja, powieść szpiegowska, przygodowa i romans. Jak to się często
mówi, dla każdego coś miłego. Pomimo dość dużej objętości powieści (bagatela,
niemal sześćset stron), czyta się ją dość dobrze i w miarę szybko. Autorka w
ciekawy sposób zarysowała bohaterów, dzięki czemu dostarczają oni czytelnikowi
całą gamę emocji i zapadają w pamięci. Zachęcam do przeczytania.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Nie spotkałam się jeszcze z tym tytułem, ale fabuła rysuje się całkiem zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jak mi wpadnie w ręce, to na pewno się tą książką zainteresuję :)
OdpowiedzUsuńTeż nie mogę się za nią zabrać, ale w końcu trzeba się za nią zabrać... Ale niedługo się zbiorę i zmierzę z nią ;)
OdpowiedzUsuńHmmm... nie czuję się do końca przekonana do tego tytułu, zatem na dzień dzisiejszy będzie pass
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie słyszałam o niej, ale chyba przeczytam
OdpowiedzUsuńbrzmi dosyć ciekawie, także kto wie :)
OdpowiedzUsuńjuż mam za sobą te lekturę i bardzo miło ją wspominam. Zachar Kordobin to bohater, ktory jest smakowitym połączeniem intelektualisty i artysty z twardzielem. przyłączam się do Twojego zdania i bardzo polecam :)
OdpowiedzUsuń