7 czerwca 2012

Cena prawdy („Biały gołąbek z Kordoby” Dina Rubina)


„Biały gołąbek z Kordoby” Dina Rubina
wyd. Muza
rok: 2012
str. 560
Ocena: 4/6


Muszę przyznać, że wyjątkowo dużo czasu zajęło mi decydowanie się na tę akurat lekturę. I w zasadzie nawet nie wiem, dlaczego tak się stało. Kiedy postanowiłam, że Biały gołąbek z Kordoby będzie jedną z pozycji, którą przeczytam w najbliższym czasie (a było to bodajże w lutym), podchodziłam do tej książki z wielką atencją i chęcią jak najszybszego jej pochłonięcia. Niestety trochę trwało, nim powieść do mnie dotarła, a następnie musiało upłynąć trochę czasu, by nadeszła jej kolej. Niestety wówczas okazało się, że jakoś mnie do niej nie ciągnie. Zupełnie nie potrafiłam sobie tego wytłumaczyć, ale niemal bez przerwy odnosiłam wrażenie, że to, w sensie czytanie tej książki, nie powinno mieć miejsca w danej chwili. Tak mijały dni, tygodnie, miesiące. No i przyszedł taki czas, że już wstyd było po nią nie sięgnąć i nie zapoznać się z jej treścią. Cóż, lepiej późno niż… wcale? Czy faktycznie? Jeśli chcecie się tego dowiedzieć, koniecznie powinniście przeczytać poniższy tekst.

Głównego bohatera powieści poznajemy w dość osobliwej sytuacji. Postanawia on, że mimo kłótni, która poróżniła go ostatnimi czasy z ciotką Żuką, zadzwoni do niej w geście pokory, poddaństwa i postanowienia poprawy. W końcu wyjeżdżał on, po raz nie wiadomo już który z Izraela. Zachar Kordobin, bo o nim mowa, jako jeden z najznamienitszych znawców malarstwa, tłumnie proszony jest zarówno przez wszelaki instytucje jak i prywatnych kolekcjonerów o opinię na temat danego dzieła. W związku z tym, nie jest on w stanie spędzać w kraju tyle czasu, ile powinien jako poważany profesor Uniwersytetu Jerozolimskiego. Oczywiście w rzeczywistości wyjazdy związane z oceną różnych dzieł sztuki stanowią jedynie ułamek powodów, jakie skłaniają go do tak częstego przemieszczania się. Jednym z istotniejszych, o ile nie najważniejszym powodem jest praca, którą wykonuje on w tajemnicy przed światem. Bo Zachar, najzwyczajniej w świecie, zamiast wykorzystywać dany mu talent tak, jak Bóg przykazał, wybrał odrobinę mniej bezpieczną i mało tradycyjną ścieżkę – został fałszerzem. Nie można jednak powiedzieć, że w tym fałszerstwie był tandetny, sztuczny i mało wiarygodny. Wręcz przeciwnie. Dzięki swojej kreatywności dorobił się już niemałego majątku, a jedyne czym tak naprawdę grzeszył, to niesamowita wręcz wyobraźnia. Spytacie – jak to. A tak to, że Zachar nie tworzył kolejnych kopii dzieł, które wiszą w światowych galeriach i na ścianach domostw najbogatszych kolekcjonerów. Kordobin malował obrazy i przypisywał je mało znanym artystom. Dorabiał do tego odpowiednią ideologię, rozbudowywał biografię malarza, kreował legendy o danym dziele. Koniec końców, dzięki takim zagrywkom znajdował kupca, który był skłonny zapłacić niemałą sumę, by tylko taki obraz zdobyć. Czy jednak rzeczywiście ten interes był taki dobry, jak można by go oceniać z zewnątrz? Z jakimi konsekwencjami liczyć musi się malarz? Gdzie doprowadzi ścieżka kariery, jaką dla siebie wybrał? Jakie demony ścigają Zachara i jaki będą one miały wpływ na jego dalsze życie? Jaką tajemnicę skrywa jego rodzina? Jeśli chcecie dowiedzieć się tego wszystkiego, powinniście sięgnąć po powieść Diny Rubiny zatytułowaną Biały gołąbek z Kordoby.

Akcja powieści rozgrywa się na przełomie lat i w różnych częściach świata. Główny bohater jest w niemal nieustannym ruchu. Co i rusz jego dość nietypowy „zawód” rzuca go w różne zakątki świata. Co zabawne, okazuje się, że gdzie by nie trafił, prawie na pewno posiada tam dom lub przynajmniej miejsce, w którym jest w stanie dokonywać fałszerstw. I tak raz spotykamy się z nim w izraelskiej Jerozolimie, innym razem we włoskiej Florencji, Rzymie i Watykanie czy też w hiszpańskim Toledo i Kordobie. Autorka bardzo często dokonuje retrospekcji ukazując historię rodziny Zachara i przeszłości jego samego, co dla poniektórych może być najciekawszą i najbardziej wciągającą częścią powieści. Mi niestety nie za bardzo przypadło to do gustu. Nie mogę powiedzieć, że książka nie była fajna, ale nie zachwyciła mnie. Dużo lepiej czytało się pozostałe części powieści, choć zdecydowanie wydaje mi się, że za mało w książce było na temat samego fałszowania obrazów, bo o tym przede wszystkim chciałam poczytać. Biały gołąbek z Kordoby to prawdziwy miks literacki. To zarówno sensacja, powieść szpiegowska, przygodowa i romans. Jak to się często mówi, dla każdego coś miłego. Pomimo dość dużej objętości powieści (bagatela, niemal sześćset stron), czyta się ją dość dobrze i w miarę szybko. Autorka w ciekawy sposób zarysowała bohaterów, dzięki czemu dostarczają oni czytelnikowi całą gamę emocji i zapadają w pamięci. Zachęcam do przeczytania.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Muza
 Baza recenzji Syndykatu ZwB

7 komentarzy:

  1. Nie spotkałam się jeszcze z tym tytułem, ale fabuła rysuje się całkiem zachęcająco:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mi wpadnie w ręce, to na pewno się tą książką zainteresuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie mogę się za nią zabrać, ale w końcu trzeba się za nią zabrać... Ale niedługo się zbiorę i zmierzę z nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... nie czuję się do końca przekonana do tego tytułu, zatem na dzień dzisiejszy będzie pass
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o niej, ale chyba przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  6. brzmi dosyć ciekawie, także kto wie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. już mam za sobą te lekturę i bardzo miło ją wspominam. Zachar Kordobin to bohater, ktory jest smakowitym połączeniem intelektualisty i artysty z twardzielem. przyłączam się do Twojego zdania i bardzo polecam :)

    OdpowiedzUsuń