29 czerwca 2012

Poszukiwana, poszukiwany… („Pułapka zza grobu” Dennis Lehane)


„Pułapka zza grobu” Dennis Lehane
wyd. Prószyński i S-ka
rok: 2011
str. 328
Ocena: 4,5/6


Zdarza się Wam przeczytać drugi raz tę samą książkę… przez przypadek? Bo nie chodzi mi o sytuację, w której rozmyślnie wracacie do interesujących Was powieści. Ja właśnie coś takiego przeżyłam. Zorientowałam się dość szybko, choć początkowo myślałam, że może oglądałam film nakręcony na podstawie tej książki… albo mam bardzo wybujałą wyobraźnie. Ale kiedy zaczęłam zgadywać jak potoczy się dalej akcja i ani razu się nie pomyliłam, to już wiedziałam, że musiałam Pułapkę już czytać. Teraz już nawet wiem, mniej więcej, kiedy to było i powiem Wam, że minęły od tamtego czasu długie lata. Nie myślcie jednak, że poddałam się, odłożyłam książkę na bok i piszę recenzję opartą na wspomnieniach, co to to nie. Nie potrafiłam się od tej książki się oderwać, przez co zarwałam noc. A już ją przecież kiedyś czytałam. To chyba najlepsza rekomendacja powieści, prawda? Jeśli chcecie dowiedzieć się o niej czegoś więcej, zapraszam do przeczytania poniższego tekstu.

Angela Gennaro i Patrick Kenzie już od kilku dni wiedzieli, że coś się święci. Ewidentnie w powietrzu wisiało jakieś wydarzenie i to ni mniej ni więcej, tylko dotyczące ich personalnie. Gdy pod domem zauważyli przyglądającego się im mężczyznę w różowej koszuli i meloniku, wiedzieli, że to nie wróży nic dobrego. Co prawda mężczyzna następnego dnia pozbył się rzucającej się w oczy koszuli, nie zrezygnował jednak z nakrycia głowy. Para postanowiła sprawdzić, czy faktycznie ów mężczyzna podąża ich śladem, w związku z czym rozdzielili się. To właśnie wtedy odkryli, że śledzi ich nie jedna, a dwie osoby. Tak poznali Baniaka i Frankensteina. Niestety na śledzeniu się nie skończyło, bo nagle, po pierwszej formalnej konfrontacji, zrobiło się cicho i ciemno, a potem boleśnie. Po tym niewielkim „przestoju” Angela i Patrick obudzili się w nieznanym im miejscu, na czarnej kanapie, ze związanymi na plecach rękami. Nie musieli długo zastanawiać się, dlaczego tu trafili. Wkrótce ich porywacz sam się przedstawił, przy okazji ujawniając do czego są mu potrzebni. Jak się okazało, w taki dość brutalny sposób sprowadził ich do siebie miliarder Trevor Stone. A byli mu po prostu niezbędni. Cztery tygodnie wcześniej zaginęła córka Trevora, Desiree. Do jej odnalezienia wynajęty został najlepszy prywatny detektyw w Bostonie (o ile nie w całych Stanach Zjednoczonych) Jay Backer, mentor Patricka. Niestety początkowo jego poszukiwania nie przyniosły żadnego rezultatu, a gdy w końcu wpadł na trop dziewczyny – sam zniknął. To i, trzeba przyznać, niebagatelna kwota, którą proponuje im za odnalezienie Desiree Trevor, powoduje, że para detektywów decyduje przyjąć to zlecenie, mimo tego że przez kilka ostatnich miesięcy stronili od wykonywania swojego zawodu. Gdzie doprowadzą ich codzienne raporty Jay’a, składane do czasu jego zniknięcia Stone’owi? Jak Angela i Patrick poradzą sobie z tą sprawą? Czy uda im się odkryć, co stało się z Desiree i gdzie podział się Jay? A może… nic co na początku wydawało się takie oczywiste, nie jest prawdą? Czy sprawdzi się tu zasada, że wszyscy kłamią? Czy ktokolwiek ma jeszcze honor, a jeśli tak, to czy będzie go miał dalej na końcu powieści? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie przeczytać powieść Dennisa Lehana, zatytułowaną Pułapka zza grobu, będącą trzecią częścią cyklu o prywatnych detektywach – Angeli i Patricku.

Książka zdecydowanie pozostaje w pamięci czytelnika, przede wszystkim dlatego, że rozwija się w takim, a nie innym kierunku. Przeciętny czytelnik (tak mi się przynajmniej wydaje) nie od razu zrozumiałby, o co tak naprawdę chodzi w tej powieści. Bo tu, w Pułapce zza grobu czarne jest białe, a góra jest na dole. Nic nie jest takie, jakim powinno być. Tytułową pułapkę zastawia osoba, po której absolutnie byśmy się tego nie spodziewali. Jedno wielkie szaleństwo, ale wciągające, interesujące, a miejscami nawet paraliżujące. Książka ma już ładnych kilka lat, wciąż jednak wydaje się być powieścią aktualną. Czytając ją człowiek nie odnosi wrażenia, jakby przeniósł się do zamierzchłych czasów. Całość wydaje się autentyczna, a każda opisana przez autora scena zapada głęboko w pamięci. Poszukiwania, pościgi, włamania. Walki wręcz, strzelaniny, przesłuchania. Dużo napięcia, akcji i niepewności o to, co będzie dalej, bo… czy faktycznie dobrze pamiętam tę książkę? Tego wszystkiego dostarcza Pułapka zza grobu. Powieść polecam wszystkim wielbicielom kryminałów i sensacji. Zdecydowanie warto przeczytać tę pozycję.

Za książkę dziękuję Księgarni Matras :)
 Baza recenzji Syndykatu ZwB

5 komentarzy:

  1. Sama nie wiem czy ta książka byłaby dla mnie odpowiednia, ale nie powiem zasiałaś ziarnko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie słyszałam do tej pory o tym tytule, a sądząc z Twojej recenzji to może być coś, co mnie zainteresuje
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna ciekawa książka, którą muszę przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie również książka zaintrygowała. Tym bardziej, że została w Twojej pamięci na długo :)

    OdpowiedzUsuń
  5. miałam już okazję czytać tę książkę :) i choć podobała mi się, to jednak kapci z wrażenia nie pogubiłam :) miałam już wcześniej spotkanie z kilkoma książkami tego autora i uważam, że ta wypadła nieco słabiej niż pozostałe :)

    OdpowiedzUsuń