„Dotyk Julii” Tahereh Mafi
wyd. Otwarte
rok: 2012
str. 336
Ocena: 5,5/6
„Mój świat jest utkaną ze słów
pajęczyną, splatającą kończyny, kości i ścięgna, myśli i obrazy. Jestem istotą
złożoną z liter, postacią stworzoną przez zdania, wytworem wyobraźni, fikcją”*
Ilu ludzi, tyle wizji przyszłości i tyle też wyobrażeń o tym, jak świat
ulega samozniszczeniu. Jedno jest pewne, Matka Ziemia nie ma się z nami,
ludźmi, najlepiej. Nie traktujemy jej z należytym szacunkiem, nie przystajemy i
nie zastanawiamy się, jakie skutki mogą nieść za sobą podejmowane przez nas
działania. A te, niestety, zwykle nie są zbyt proekologiczne. Trudno więc
przewidzieć jak to „wszystko” się skończy.
Są jednak na świecie ludzie, którzy swoje przewidywania przelewają na papier.
To waśnie dzięki nim, później, podczas lektury danej książki, zwykli
śmiertelnicy mają okazję przekonać się, dokąd być może zmierza nasz świat.
Siedemnastoletnia Julia Ferrares żyje w przyszłości, jakiej chyba
niewiele osób mogłoby się spodziewać. Dziura ozonowa już dawno przestała być
jedynie czającym się tuż za rogiem zagrożeniem. Wylała się na Ziemię całym swym
jestestwem i wzięła ją we władanie. Pory roku zaczęły szaleć. Nikt, nawet
najmądrzejsi na świecie ludzie nie są w stanie przewidzieć, z jakimi zjawiskami
atmosferycznymi będzie się miało do czynienia ot choćby za godzinę. Na co dzień
na zewnątrz panuje niekończąca się szarość. Słońce widuje się niezwykle rzadko,
częściej niż zwykle słychać szalejący wiatr i zacinający deszcz. Koszmar zaczął
się, gdy Julia miała 10 lat. Wówczas już nikt nie mógł ignorować niedoborów
żywności. Wszystko stało się strasznie drogie, doszło do tego, że ludzie nie
byli w stanie przeżyć. Plaga zgonów z powodu głodu opanowała cały glob i nic,
absolutnie nic, nie dało się z tym kryzysem począć. Zwierzęta powoli zaczęto
uznawać za wymarłe, uprawianie czegokolwiek, z powodu warunków atmosferycznych,
przestawało mieć jakikolwiek sens. W chwili największego kryzysu do głosu
doszedł ogólnoświatowy ruch, który przyjął dość ambitną nazwę – Komitet Odnowy.
Głównodowodzący wyszli z założenia, iż należy odciąć się od zatrutej przeszłości.
Zapomnieć o wszystkim, co się dotychczas osiągnęło i co osiągnął w swojej
historii cały świat. Jedynie absolutna czystka, restart i rozpoczęcie
wszystkiego od nowa może uratować ludzkość. I oni mają plan, jak to uczynić.
Komitet większych sprzeciwów nie zaobserwował, a nawet jeśli do nich doszło, to
szybko je uciszono. I tak doszło do spektakularnego przejęcia władzy, jakie,
jak się można było spodziewać, zakończyło się utworzeniem państwa wojskowego.
Ludzie także ulegli radykalnemu przeobrażeniu. Większości z nich przestało
na czymkolwiek zależeć – poza sobą oczywiście. Rodzina i przyjaciele odeszli na
dalszy dzień. Własne potomstwo stało się złem wcielonym, którego jak
najszybciej należało się pozbyć. Znieczulica opanowała setki, tysiące, miliony
jednostek. Julia urodziła się w pełnej rodzinie, w czasach, kiedy jeszcze
wszystko było w miarę stabilne i nieprzerażające. Można byłoby się więc
spodziewać, że powitają nowego członka z
pompą i fanfarami. I tak zapewne by było, gdyby nie jeden mały szkopuł. Jak się
okazało, Julia nie była zwykłym dzieckiem. Od urodzenia posiadała pewien osobliwy
dar, swoiste przekleństwo, przekreślający
jej szansę nie tylko u najbliższych, ale i wśród całego społeczeństwa. Nieustannie
musiała zmieniać szkoły, a gdy miejsc edukacji w danym miejscu zabrakło,
rodzice zmuszeni byli do przenoszenia się w inne miejsce. Nienawidzili ją za
to. W końcu Julia postanowiła odciąć się od wszystkiego. Wymyśliła, że jeśli
będzie dość dobra i dość grzeczna, to rodzice ją pokochają. Przez lata udawało
się jej żyć w zgodzie z otaczającymi ją ludźmi. Ona nie zbliżała się do nich,
oni unikali jej. Aż pewnego dnia, zupełnie przez przypadek – zabiła. Państwo
Ferrares długo nie zwlekali z decyzją. Wkrótce w ich domu pojawiły się
odpowiednie służby, które wyprowadziły dziewczynkę. Później, jak się można było
spodziewać, było tylko gorzej. Przesłuchania i badania to tylko niewielki
procent tego, co zafundowano dziewczynie. Najgorszy był jednak finał tych
testów, kończący się w odosobnionej, zimne i stęchłej celi szpitala
psychiatrycznego. To właśnie w niej Julia spędziła niemal cały rok. Tak było aż
do dnia, w którym w jej życiu i w jej szpitalnej sali pojawił się on –
współwięzień, współlokator, mężczyzna. W tej jednej chwili cały świat głównej
bohaterki stanął na głowie i wykonał fikołka. I był to dopiero początek rewolucji,
jakie miały spotkać Julię w niedalekiej przyszłości.
Powieść jest… cóż, nie ma co ukrywać, jest wspaniała. Od początku do
samiutkiego zakończenia zaskakuje czytelnika, mobilizuje jego umysł do pracy na
zdwojonych obrotach. Nigdy nie wiadomo, co może wydarzyć się dalej, jaka
przyszłość czeka głównych bohaterów i gdzie doprowadzą ich decyzje, do jakich
podejmowania nieustannie są zmuszani. Odnoszę wrażenie, że ostatnio nieustannie
się powtarzam, ale naprawdę nie jest w dzisiejszych czasach łatwo trafić na
dobrze napisaną książkę o tematyce paranormalnej. Jakiś czas temu niemal
wszystko, co pojawiało się na rynku, dotyczyło wilkołaków, wampirów, aniołów i
duchów. Nie dało się od tego opędzić. Teraz wyraźnie czuć powiew świeżego
powietrza, co niezmiernie mnie cieszy. I choć wydaje się, iż tematyka
zbliżającego się końca świata poruszana jest w powieściach coraz częściej, to
nie razi. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Każda książka z tego gatunku, na jaką
natknęłam się ostatnimi czasy, zaliczona została przeze mnie do grona bardzo
wysoko ocenianych i wartych wspomnienia w ogólno rocznym podsumowaniu.
Dokładnie tak samo jest z Dotykiem Julii. Powieść napisana przez Tahereh Mafi
jest autentycznie dobra. Wieje od niej autentycznością i niewysłowioną wręcz
grozą. Przerażające jest to, co spotkało świat i ludzi opisywanych w tej
książce. Jeśli tak ma wyglądać przyszłość, to ja nie chcę w niej żyć. Jeżeli
takie mają być skutki bezmyślności ludzi mi współczesnych, to ja chcę się od
nich odciąć. Chcę być lepsza, mądrzejsza, rozsądniejsza. Może to jedyny sposób,
by uratować Ziemię przed nieuchronną zagładą? Jeśli jest na to choć cień
szansy, to nie można jej nie wykorzystać.
Całość czyta się w zaskakująco szybkim tempie. Od Dotyku Julii
(dosłownie i w przenośni) po prostu nie da się oderwać. Lektura pochłania
czytelnika w takim stopniu, że nie może on, po odłożeniu książki choćby na
moment, przestać o niej myśleć. Autorka przedstawia świat w taki sposób, iż nie
sposób później wrócić do rzeczywistości, bo może to wszystko, co zostało przez
nią opisane, jest faktem? Może Ziemia lada dzień zacznie umierać, a ludzie
zmienią się w potwory? Strach się bać.
Książkę polecam z całego serca czytelnikowi w każdym wieku i każdej
płci. Choć historia opowiedziana została z punktu widzenia nastolatków, jest
bardzo dojrzała. Do tego przedstawione fakty pobudzają do myślenia o
otaczającym nas świecie. A nad tym powinien zastanowić się każdy. Niech więc
każdy przeczyta. Naprawdę warto.
*str 74
Jestem zaintrygowana i na pewno poszukam tej książki :)
OdpowiedzUsuńPodobała mi się ta książka, ale niestety miałam wrażenie deja vu, no i to przeginanie z metaforami... Ogólnie ciekawie, ale bez szaleństwa.
OdpowiedzUsuńKolejna książka, która zachwycają się wszyscy, a mimo to jakoś nie nabieram chęci do jej przeczytania. Nie wiem czemu.
OdpowiedzUsuńehh i znów książka, za którą od razu bym się zabrała :)
OdpowiedzUsuńMam ją na oku od jakiegoś czasu i na pewno zwrócę na nią uwagę przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńPrześladuje mnie ta książka. Mam coraz większą ochotę się za nią zabrać i chyba będę musiała ją wreszcie zakupić ;)
OdpowiedzUsuńNiedawno wymieniłam się za tę książkę i teraz cierpliwie czeka, aż ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie bym ją przeczytała!:)
OdpowiedzUsuńZazdroszcze- bardzo chciałabym przeczytac tą książkę. Twoja recenzją tylko mnie do tego jeszcze bardziej zachęciła.
OdpowiedzUsuńjw. Ja już od dłuższego czasu mam w planach, tylko jakoś ciągle mam inne wydatki :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://ksiazka-na-kazdy-dzien.blogspot.com/
Posiadam, przeczytałam, czekam na drugą część. ;)
OdpowiedzUsuń