wyd. Sonia Draga
rok: 2011
str. 408
czas trwania: 11:04:00
Ocena: 4,5/6
Jako prawdziwa miłośniczka serialu Kości nie mogłabym, od czasu do
czasu, obyć się bez porządnej dawki jego literackiego odpowiednika, który nomen
omen niemal w niczym nie przypomina tego, co możemy obejrzeć w telewizji. Tym
razem zdecydowałam, z racji niewielkiej ilości „wolnego” czasu, sięgnąć po
audiobooka. I powiem Wam jedno, z każdą kolejną wysłuchaną książką, kocham tę
formę przekazu coraz bardziej.
Audiobooki to nie tylko sposób na zapoznanie się z tajemnicą ukrytą za
słowami napisanymi przez autora. Czytane książki umożliwiają przede wszystkim
lepszą organizację czasu mola książkowego. Dzięki nim czytelnik nie musi się już
zastanawiać, czego nie zrobił, bo poświęcił czas lekturze. Wysłuchanie
przeczytanej na głos przez kogoś innego książki pozwala równocześnie wykonywać
kilka rzeczy. Słuchamy i w tym samym czasie sprzątamy/gotujemy/remontujemy. To
od nas zależy, w co w danej chwili „włożymy” ręce. Dzięki audiobookom
przestałam czuć wyrzuty sumienia, które pojawiały się u mnie za każdym razem,
gdy za wiele czasu poświęciłam wciskając nos w książkę, nie robiąc nic „dla
domu”. Wciąż kocham czytać, wąchać książki, czuć delikatną teksturę papieru pod
palcami. Nigdy nie zrezygnuję z prawdziwej powieści na rzecz audiobooka, ale
bardzo chętnie, od czasu do czasu, włączam werbalną wersję powieści, by
poświęcić się domowym obowiązkom.
Temperance Brennan, jedna z najlepszych i najpopularniejszych
antropologów sądowych na świecie. Jest genialna, miła i atrakcyjna. Żadnego
wyzwania się nie boi i zawsze wie, jak postępować z przekazanymi jej do
zbadania szczątkami. Nie popełnia błędów. Ciało to kopalnia informacji, z
której Temperance wydobywa wszelkie niezbędne do zbadania sprawy kryminalnej
dane. Nim więc wyda zawodową opinię, nim powie jak i najprawdopodobniej
dlaczego ktoś zginął, analizuje wszystko, łączy fakty i dedukuje. Podejmuje
decyzje i podaje ją do publicznej wiadomości. Nie ma miejsca na pomyłki. Jak
powie – tak jest. Dlatego tak zaskakujące jest dla niej wezwanie do Chicago,
gdzie do tej pory znajdowało się ciało badane przez doktor Brennan przed
kilkoma miesiącami. Sprawę wraz z nią prowadził detektyw Andrew Ryan, który
również został sprowadzony do wietrznego miasta celem złożenia wyjaśnień. Tylko
jakich, skoro jednoznacznie stwierdzono, że znaleziona kobieta, a w zasadzie
to, co z niej zostało, zamarzła i została rozszarpana przez leśne zwierzęta? Co
tu wyjaśniać? Na miejscu okazuje się jednak, że do wyjaśnienia jest kilka
kwestii bo ktoś anonimowo doniósł, że pani doktor popełniła błąd, a ofiara nie
zginęła w skutek własnej głupoty, lecz została brutalnie zamordowana. Jak
potoczą się sprawy? Czy Temeperance rzeczywiście popełniła błąd? Czy to
możliwe, by coś ją tak rozkojarzyło, by błędnie odczytała sygnały wysyłane
przez szczątki? By się tego dowiedzieć koniecznie należy sięgnąć po 206 kości
autorstwa Kathy Reichs.
Powieść słucha się znakomicie. Akcja wciąga i zaciekawia już od
pierwszych zdań wypowiedzianych przez Joannę Jeżewską, której hipnotyzujący
głos nie pozwala oderwać się od słuchania. Lektorka idealnie moduluje głos,
dzięki czemu zawsze wiadomo czyją postać w danej chwili odgrywa i co przeżywa konkretny
bohater. 206 kości miejscami przeraża, miejscami śmieszy. Czytelnik, a w tym
wypadku słuchacz, angażuje się w przeżywane przez bohaterów wydarzenia i
zaczyna odczuwać to, co oni. Kathy Reichs pisze w bardzo sugestywny i ciekawy
sposób. Dzięki temu łatwo uwierzyć, że opisane przez nią wydarzenia
rzeczywiście miały miejsce, a ludzie istnieją bądź istnieli naprawdę. Trudno
się więc dziwić, że jej powieści stały się podstawą do stworzenia kultowego już
serialu. Cieszę się jednak, że wersja telewizyjna tak bardzo różni się od
książki. Dzięki temu nie muszę się zastanawiać czemu w serialu jest tak, a w
powieści inaczej. Temperance książkowa i ekranowa to dwie zupełnie inne
postaci. Różni je wiek, rodzina, przeżycia, doświadczenie, miejsce wykonywania
pracy, podejście do ludzi… w zasadzie łączą je jedynie dane personalne i
wykonywany zawód, choć i tu pojawiają się pewne rozbieżności. 206 kości polecam
wielbicielom dobrych kryminałów oraz pasjonatom archeologii i dziedzin
pokrewnych, bo z książek Kathy Reichs zawsze można dowiedzieć się czegoś
ciekawego. Warto posłuchać.
Recenzja bierze udział w konkursie
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Czytałam parę powieści Kathy, ale jakoś nie przekonała mnie do siebie. Za to serial "Bones" owszem! Pokochałam serialową Temperance i ekipę, i dla nich chcę wrócić do książek.
OdpowiedzUsuńMam tak samo. Przy pierwszym podejściu do Reichs byłam bardzo rozczarowana, bo wśród bohaterów nie odnalazłam serialowych ulubieńców. Drugie podejście było już bardziej udane, bo wiedziałam czego się (nie)spodziewać.
UsuńPrzyznam że o niej nie słyszałam, ale chętnie bym przeczytała :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam serial, dlatego nie chcę sobie psuć wrażenia książkami. Już sporo razy czytałam, że są zupełnie różne i nie ma w nich nic z serialu, oprócz oczywiście bohaterów. Dlatego ja mówię pas.
OdpowiedzUsuńSerial jest świetny, na książki jakoś nigdy nie zwróciłam uwagi.
OdpowiedzUsuń