Dziś kolejna recenzja mojego szanownego małża, liczę, że się Wam spodoba :)
wyd. Studio Astropsychologii
Ocena 3/6
str. 224
rok: 2006
Gdy zobaczymy tę książkę na
półce, na pewno nie będziemy spodziewać się dramatu czy horroru – tak, to po
prostu leksykon imion. Przy czym, ze względu na ograniczoną ilość stron, nie
znajdziemy tu absolutnie wszystkich imion, tylko te najpowszechniejsze spośród tysięcy.
Słowo „tylko” nie jest tu właściwe, bo nie znalazłem ledwie jednego czy dwóch,
spośród znanych mi imion, np. Gabriela. Autor przedstawił w książce pochodzenie
imion i zestaw cech, którymi charakteryzują się lub powinni się charakteryzować
ich posiadacze. Każde imię ma swoją numerologiczną moc. O tym jak ludzie będą
postrzegać „nosiciela” danego imienia, jakie będzie miał on wnętrze, czy też
jak będzie podchodzić do napotkanych problemów, przekonamy się dzięki sumowaniu
samogłosek i spółgłosek – tak „My” jesteśmy zapisani w liczbach. Podchodzę do
tego sceptycznie, ale książkę przeczytałem z czystej ciekawości. „Rozmyte”
opisy cech imion, przypominają to co możemy przeczytać w horoskopach, czyli
tekst bardzo łatwo poddaje się różnorakiej interpretacji – tak więc każdy może
sobie dopasować praktycznie co chce. Po
każdym imieniu szukałem znajomej osoby, która by je nosiła i starałem się ją
dopasować do cech. Jak się mogłem spodziewać, nie zawsze to pasowało. Znajomi,
którym dałem książkę do przejrzenia również dość sceptycznie się do niej
odnosili – może po prostu nie trafiła na podatny grunt? Logicznie patrząc,
każdy z nas ma znajomych, którzy mają takie same imię, a są do siebie podobni
niczym woda i ogień. Mało tego, z opisu mojego imienia wynika, że dobrze bym
się czuł jako kontroler – czyli każdy napotkany przez nas kontroler lotów czy
biletów powinien mieć na imię Artur.
Wróćmy jednak do książki. Po
słowie wstępu autor pisze troszkę o numerologii imion i przedstawia znaczenie każdej z liczby z
trzech kategorii (sumowania liter) – są one również bardzo rozmyte. Następnie znajdują
się już same imiona, podzielone alfabetycznie. Na końcu znajduje się najlepsze:
wykaz patronów. Powiem szczerze nie wiedziałem, że blacharze, chorzy na grypę i
ekolodzy mają swoich patronów.
Książka ta na pewno jest
obowiązkowa dla osób lubujących się w astrologii, numerologii i innych takich
„magicznych” sprawach. Leksykon imion może być również wspaniałym prezentem dla
par spodziewających się pociechy – a nóż widelec ich Józef będzie aktywistą
społecznym, tak jak chcieli tego rodzice. Dla mnie to po prostu ciekawostka,
opisy traktuję z przymrożeniem oka, ale pochodzenie imion jest dla mnie czymś
ciekawym. A co najważniejsze dla mnie, w książce są wypisane wszystkie daty
imienin – może w końcu o jakiś nie zapomnę? Z uwag technicznych, autor nie
wyjaśnił o co chodzi ze znakami zodiaku, mogę się jedynie domyślać, że podane
są znaki najbardziej pasujące do danego imienia.
Artur Borowski
Za książkę dziękujemy wydawnictwu Studio Astropsychologii
Zdecydowanie nie dla mnie. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że imię ma wpływ na to, jacy jesteśmy.
OdpowiedzUsuńzdecydowanie moja tematyka :) i na pewno kiedyś po nią sięgnę :) uwielbiam takie książki, z których można się dowiedzieć "magicznych" rzeczy o sobie i bliskich :)
OdpowiedzUsuńJuż mam jedną "Księgę imion", zatem kolejny leksykon raczej mi zbędny :)
OdpowiedzUsuńOjć, chyba nie dla mnie na razie ta pozycja, ale ciotce się może przyda XD
OdpowiedzUsuń