„W sieci tajemnic” Pam Jenoff
wyd. G+J
rok: 2011
str. 268
Ocena: 5/6
Zdarza Wam się czasem zabrać za lekturę, której zupełnie się nie
spodziewacie? Mieliście kiedyś okazję sięgnąć po powieść nie czytając wcześniej
obwoluty? Przytrafiło się Wam może już na wstępie czytanej książki wpaść w
takie zdumienie, że odebrało Wam mowę? Mnie się dotychczas coś takiego nie
przytrafiło. Aż do teraz. Aż do momentu, w którym zdecydowanym ruchem dłoni z
półki ściągnęłam powieść Pam Jenoff, zatytułowaną W sieci tajemnic. I… No
właśnie. Otworzyłam oczy ze zdziwienia, rozdziawiłam usta, pokręciłam głową,
uśmiechnęłam się. Bo dostałam coś, czego zupełnie się nie spodziewałam. Taki
prezent gwiazdkowy zaraz po nowym roku J.
W sieci tajemnic to druga powieść Pam Jenoff, jaką miałam przyjemność
przeczytać. Kilka miesięcy temu sięgnęłam po Prawie w domu i poczułam się…
jakbym właśnie tam trafiła. Do domu. Bo to było to. Takie książki lubię czytać.
Takie historię do mnie trafiają. Z takimi pozycjami mogłabym egzystować na co
dzień. Bo w tej powieści autorka połączyła wszystko, czego zwykle szukam. Z
tego właśnie powodu w ciemno zdecydowałam się na kolejną wydaną przez G+J
książkę pani Jenoff. Nie przeczytałam zapowiedzi. Nie podejrzałam obwoluty.
Zamówiłam i tyle. A w środku znalazłam, jak już wcześniej wspomniałam, bardzo
niespodziewany prezent. Jaki? Może się to wydać dziwne, ale prezentem tym była
bohaterka – Jordan Weiss, z którą miałam okazję się już wcześniej zaprzyjaźnić.
To właśnie o losach Jo opowiadała autorka w swojej poprzedniej powieści Prawie
w domu.
Jordan Weiss, oficer w wywiadzie Departamentu Stanu, po wydarzeniach
mających miejsce w Wielkiej Brytanii i po zaskakującym wyznaniu swojej mentorki
i jednej z najlepszych przyjaciółek – Mo, składa wymówienie. W zamian za
informacje i udzieloną pomoc, zachowuje w tajemny machlojki, jakich dopuściła
się jej szefowa. Jordan nie jest z tym łatwo, wie jednak, że inaczej nie będzie
mogła zrealizować nagle zrodzonego w jej umyśle planu. Teraz nasza bohaterka ma
tylko jeden cel – odnaleźć Jareda Shorta, swoją studencką miłość, człowieka
który, jak dotąd przypuszczała, zginął dziesięć lat wcześniej. Jordan nigdy tak
naprawdę nie uwolniła się od tego szczeniackiego uczucia i przez następną
dekadę prześladowały ją wspomnienia tego związku. Każdego mężczyznę porównywała
ze zmarłym kochankiem i, jak można się domyślić, żaden tej konfrontacji nie
przetrwał. Nikt nie mógł dorównać wybitnemu doktorantowi z Cambridge. Kobieta
udaje się w pasjonującą i pełną zaskakujących zwrotów akcji wyprawę. Ostatnio
bytność Jareda zarejestrowano w Monako i tam właśnie swe kroki kieruje
bohaterka W sieci tajemnic. Na miejscu natyka się na piękną blondynkę, Nicole,
która zaprzecza jakoby znała dawnego kochanka Jordan. Ta jednak wyczuwa, że
dziewczyna najzwyczajniej w świecie się boi. Po namyśle postanawia wrócić do
niej i ponowić prośbę o jakieś informacje. Na miejscu okazuje się jednak, że
Nicole wyjechała i to najwyraźniej w wielkim pośpiechu. Zaczyna się pogoń za
kobietą, w której Jo wspiera nowo poznany mężczyzna, Aaron Bruck, prywatny
detektyw, wynajęty do odnalezienia Nicole Martin. Gdzie poniosą ich odkrywane
na każdym kroku wskazówki? Jak sobie poradzą, jeśli wpadną w tarapaty? Czy dwie
obce sobie osoby mogą zacząć współdziałać tak, by rozgryźć piętrzące się przed
nimi zagadki? Co czeka ich tuż za rogiem? Czy dzięki Nicole, Jordan odnajdzie
Jareda? Czemu mocodawcy Ariego poszukują Nikki? Co ukrywa mężczyzna? Czy ta
dwójka jest w stanie zaufać sobie na tyle, by doprowadzić sprawę do końca?
Tego, i nie tylko tego dowiecie się, jeśli sięgniecie po omawianą w tej
recenzji powieść
W sieci tajemnic jest zdecydowanie krótszą książką niż pierwsza część
tej mini serii, czyli Prawie w domu. I to właśnie stanowi, moim zdaniem, jedyną
wadę tej lektury. Czyta się ją ekspresowo i już po pierwszych kilku stronach
żałuje się, że wkrótce się skończy. Tych 268 stron mnie zdecydowanie
niezadowoliło, bo o losach Jordan mogłabym czytać i czytać. No ale cóż, cieszy
mnie, że autorka w ogóle zdecydowała się na kontynuację tej powieści. Pamiętam,
jak po przeczytaniu pierwszej części mówiłam mężowi, że chętnie przeczytałabym
dalsze losy tej bohaterki – tak spodobała mi się sama wizja tego, jak pisarka
mogłaby rozwinąć wszystko. No i patrzcie, życzenia czasem się spełniają i
otrzymujemy niespodziewane prezenty. Bo oczywiście, nigdy mi nawet nie przyszło
do głowy, by chociaż sprawdzić, czy Prawie w domu nie ma kontynuacji. Tym
razem, zaraz po zakończeniu lektury, sprawdziłam, czy mogę spodziewać się
części trzeciej. No i niestety, Pam Jenoff oficjalnie poinformowała, że nie ma
zamiaru opisywać dalszych losów Jordan. A szkoda. Wielka szkoda. No ale cóż,
jakoś to przeżyję. Chyba.
W sieci tajemnic to pasjonujący kryminał sensacyjny z elementami (dość
licznymi) romansu. Jest to mój ulubiony typ literatury o który, niestety, nie
jest tak łatwo na polskim rynku wydawniczym. A to kolejna szkoda, bo według
mnie ten gatunek zasługuje na coraz szersze rozpowszechnianie. Styl autorki
jest bardzo ciekawy i pociągający. Pam Jenoff pisze na tyle intrygująco, że w
zasadzie od pierwszej strony czytelnik wciąga się w opisywaną przez nią
historię i nie jest w stanie się od niej oderwać aż do jej zakończenia, które
następuje za szybko. Historia stworzona przez pisarkę jest pasjonująca i aż
kipi od nadmiaru energii. Polecam każdemu. Zdecydowanie warto sięgnąć po W
sieci tajemnic.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa G+J.
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Na pewno, ale to na pewno przeczytam tę książkę. Jeżeli Twoja recenzja jest całkowicie za, to czego tu jeszcze szukać.
OdpowiedzUsuńZresztą widzę, że nie tylko ja jestem fanem kryminału zakropionego romansem. :)
Oj,tak. Zdarzyło mi się już czytać taką książkę,wspomnienia bardzo miłe;) Tę również z wielką chęcią bym przeczytała. Zapowiada się bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńWygląda mi to na książkę w sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuń