„Zabić Jane” Erica Spindler
wyd. Mira
rok: 2011
str. 496
Ocena: 5/6
Muszę przyznać, że początki mojej przygody z książką Ericy Spindler -
Zabić Jane, nie należały do najbardziej udanych. Przeczytałam pierwsze zdanie
prologu i poległam na placu boju, najzwyczajniej w świecie zasypiając. Teraz
mam nauczkę, że nie zaczyna się czytać nowej powieści w godzinach późnonocnych,
wtedy jednak odniosłam wrażenie, że jest to całkiem niezły pomysł. Niestety, z
powodu tej wieczornej klapy bardzo trudno mi było sięgnąć po tę powieść dnia
następnego. Tak jakoś już mam, że, choć wiem, iż to całkowicie błędne
podejście, te pierwsze zdania powieści są dla mnie bardzo ważne. Postanowiłam
jednak nie być mięczakiem i następnego dnia, choć nie z samego rana i, jeśli
idzie o szczerość, bliżej godzin wieczornych, ponownie sięgnęłam po Zabić Jane.
I tym razem przepadłam z kretesem. Okazało się bowiem, że już te pierwsze
zdania powieści są tak pasjonujące i tak wciągające, że od książki nie da się
oderwać. W krótkim czasie pochłonęłam jedną trzecią lektury. Gdyby nie fakt, iż
następnego dnia musiałam wcześnie wstać i udać się do pracy, na pewno nie
przerwałabym czytania. Szybko jednak dokonałam kalkulacji i okazało się, że w
tym tempie ta blisko pięćsetstronicowa powieść zostanie przeze mnie pochłonięta
w maksymalnie trzy dni, co w moim wykonaniu można nazwać niebywałym sukcesem.
Okazało się jednak, że moje rachunki był dość kiepskie, bo gdy zasiadłam do
Zabić Jane w poniedziałek, nic nie było w stanie mnie od niej oderwać.
Czytałam, czytałam i czytałam. Aż nastała ciemna i głucha noc, a ja zamknęłam
książkę, ponieważ się skończyła. Jest to dla mnie o tyle szokujące, że do tej
pory jedynie garstka przeczytanych przeze mnie powieści sprawiła, że zarywałam
noc i czytam, aż do oporu. Przypuszczam, że gdyby lektura miała więcej stron,
to snu nie zaznałabym wcale. Dlaczego? Bo gdy czyta się coś tak pasjonującego, nie
sposób myśleć o rzeczach tak przyziemnych jak wypoczynek.
Paranoja, mania prześladowcza, obsesja. Obawa o siebie, o rodzinę, o
spokojny i pewny dzień jutrzejszy. Niepewność, strach i przerażenie.
Wywoływanie wilka z lasu, przepowiadanie przyszłości, samospełniająca się
przepowiednia. To tylko słowa. Ale te właśnie słowa umożliwiają dokonanie opisu
osoby, którą już kiedyś ktoś próbował zabić, którą ktoś kiedyś próbował…
zamordować. Czy to możliwe, by piorun trafiał w to samo miejsce dwa razy? Czy
los może być na tyle okrutny, że na jedną osobę sprowadza coraz to nowsze i
większe nieszczęścia? Dlaczego są na świecie ludzie, którym po prostu złe
rzeczy się nie dzieją, a są i tacy, którym dzieją się one na okrągło? Zastanawiające,
prawda? Człowiek na co dzień nawet nie myśli, jaki świat może być
niesprawiedliwy, jak nierówno może rozkładać się bilans dobrych i złych rzeczy
przytrafiających się ludziom. Mnie do takich przemyśleń skłoniła powieść Ericy
Spindler zatytułowana dość tajemniczo bo Zabić Jane. Dlaczego? Na ten temat
odrobinę wyjawię poniżej.
Jane Killian - Westbrook od niedawna ma
wszystko. Patrząc na jej życie z boku można by stwierdzić, że ta kobieta
ewidentnie została w czepku urodzona. Dlaczego? Cóż, jest kilka powodów. Od
kilku ładnych lat wygląda jak „człowiek”, a niektórzy mogliby się nawet pokusić
o stwierdzenie, że jest piękna. Odniosła niesamowity wręcz sukces w życiu
zawodowym i jest bardzo rozpoznawalną artystką. Po babce odziedziczyła
gigantyczny majątek, przy czym nadmienić należy, iż babka w testamencie
uwzględniła tylko i wyłącznie Jane. Szczęśliwie wyszła za mąż za przystojnego i
bardzo w niej zakochanego chirurga plastycznego. A do tego wszystkiego kilka tygodni
wcześniej zaszła w ciążę, co wydawało jej się niemożliwe. Czy można od życia
chcieć czegoś więcej? Chyba nie. I Jane nie chce. Pragnie jedynie utrzymać to
wszystko i być zawsze tak szczęśliwą, jak w chwili obecnej. Okazuje się jednak,
że los bywa bardzo zdradliwy, a karty przez niego rozdawane w każdej chwili
mogą okazać się nic niewarte. Pewnego wieczoru Jane budzi własny przeraźliwy
krzyk. Koszmar powrócił. Ponownie jest nastolatką, która udała się na wagary i
ponownie beztrosko dryfuje na wodzie. Na brzegu jej przyjaciele dopingują ją i
sprawdzają jak daleko Jane wypłynie. Nagle ta sielanka zmienia się w prawdziwy
horror. Na dziewczynę kieruje się motorówka, nic nie dają krzyki przyjaciół,
nic nie daje przerażony wzrok Jane, bo sterujący łodzią jakby specjalnie płynął
w jej stronę. Nie mija wiele czasu, a nasza bohaterka trafia pod motorówkę i
ulega ciężkim obrażeniom. Koszmar się jednak na tym nie kończy. W
przeciwieństwie do prawdziwych wydarzeń, zgodnie z którymi Jane zostaje cudem
uratowana, w koszmarze sternik zawraca swą łódź i ponownie naciera na swoją
ofiarę. Bo nie wystarczy mu, że okaleczył dziewczynę. Musi ją zabić. I to
właśnie ta część snu przeraża Jane najbardziej. Niestety, w prawdziwym życiu
motorówki i sternika nigdy nie odnaleziono, nikt więc nie został ukarany za to,
co przytrafiło się dziewczynie. Lata po wypadku upłynęły jej więc na myśleniu,
kto mógł dopuścić się tego czynu. Czy kiedykolwiek się tego dowiedziała? Czy to
możliwe, by prześladowca z lat młodości powrócił i chciał zniszczyć to, co
udało się jej przez te lata zbudować? Czy można być na tyle chorym, by czekać
kilkanaście lat tylko na to, by móc zniszczyć komuś życie? By się tego
dowiedzieć koniecznie musicie przeczytać powieść Zabić Jane autorstwa Ericy
Spindler.
Miałam już wcześniej kilkukrotnie okazję czytać powieści pani Spindler
i muszę przyznać, że za każdym razem jestem pod większym wrażeniem. Autorka ma
ewidentny talent do wciągania czytelnika w tworzoną przez siebie historię.
Odnosi się wręcz wrażenie, że jest się jednym z głównych bohaterów. Ja już na
wstępie powieści utożsamiłam się z Jane i wraz z nią przeżywałam wszystkie
dotykające ją klęski. Jak ona się bałam i jak ona rozglądałam się za
potencjalnym niebezpieczeństwem. Jedyną różnicą między nami był poziom
zaufania. Bo ja, w przeciwieństwie do bohaterki, nie ufałam niemal każdej
napotkanej osobie. Ona była pełna wiary, a ja pełna wątpliwości, bo w końcu,
gdzieś w pobliżu czaiło się zło. Zaraz na wstępie powieści wytypowałam osoby,
które mogły być odpowiedzialne za to wszystko i muszę przyznać, że wiele się
nie pomyliłam. Autorka zastosowała jednak pod koniec powieści pewien zabieg, dzięki
któremu równocześnie można było podejrzewać każdego i nikogo. Totalne
pomieszanie z poplątaniem siejące w czytelniku wątpliwości. Zakończenie niemal
mistrzowskie. Jestem pod ogromnym wrażeniem i polecam książkę każdemu.
Za książkę dziękuje Wydawnictwu Mira
Baza recenzji Syndykatu ZwB
O, widzę, że książka wywarła na Tobie ogromne wrażenie. A rozdarcie pomiędzy potrzebą czytania o obowiązkami bywa bardzo przykre i frustrujące...:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Świetna !!! Uwielbiam tą autorkę !!!
OdpowiedzUsuńech gdyby nie trzeba było chodzić do pracy to byłoby więcej czasu na czytanie :) ech...
OdpowiedzUsuńksiążka już za mną i masz rację wciągająca :)
Jej koniecznie muszę przeczytać ta książkę.Miałam okazję ja kiedyś przeczytać-ale wydawała mi się słaba. Ale po Twojej recenzji zmieniłam zdanie:)
OdpowiedzUsuńja też czytałam kilka ksiązek tej autorki i ani razu sie nie zawiodlam:)
OdpowiedzUsuń"Zabić Jane" to moja pierwsza książka Spindler i raczej na tej jednej nie poprzestanę, bo wywołała na mnie ogromne wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawi ta książka. Z wielką chęcią bym ją przeczytała;)
OdpowiedzUsuńSłyszę tylko pozytywne słowa o tej autorce, więc na pewno w najbliższym czasie zabiorę się do czytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://recenzje-bezimiennej.blogspot.com
Nie mogę doczekać się, kiedy wreszcie dostanę w swoje ręce tę książkę
OdpowiedzUsuńCzytałam i początki były nie za ciekawe, ale już później było ciekawiej ;)
OdpowiedzUsuń