14 stycznia 2012

Troja, miasto, ku…, wolności!* („Ofiara Polikseny” Marta Guzowska)


„Ofiara Polikseny” Marta Guzowska
wyd. W.A.B.
rok: 2012
str. 432
Ocena: 4,5/6



Ofiara Polikseny jest debiutancką powieścią doktor Marty Guzowskiej, pani archeolog, pracującej dla Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Autorka obecnie mieszka w Wiedniu i od dwunastu lat jest członkiem ekipy wykopaliskowej w Troi. Książka, którą właśnie miałam okazję przeczytać, jest pierwszą częścią cyklu kryminalno-archeologicznego, którego głównym bohaterem jest Mario Ybl.  

Przyznam szczerze, że wyczekiwałam tej pozycji z niecierpliwością. Niezmiernie zaintrygował mnie opis tej powieści, przede wszystkim zaś fakt, iż jej clue miało dotykać kwestii związanych z archeologią i antropologią. Jak się można domyślić są to tematy, które w jakiś tam sposób mnie fascynują i o których lubię od czasu do czasu dowiedzieć się odrobinę więcej. Książka trafiła do mnie akurat w czasie zwolnienia lekarskiego, co normalnie uznałabym za niezwykle pozytywne zrządzenie losu. Niestety nie tym razem. Choroba rozłożyła mnie na łopatki i uniemożliwiała osiągnięcie wysokiego poziomu skupienia, który niezbędny jest przy tego typu literaturze. I tak właśnie do mojej listy niewątpliwych „sukcesów” zaliczyć muszę czytanie powieści przez siedem dni, z czego cztery miałam wolne (przynajmniej teoretycznie). Nie żałuję jednak ani jednej minuty poświęconej tej pozycji. Każde przeczytane zdanie, każdy akapit, ba, każda strona, przenosiły mnie do niezwykłego świata tureckiego wybrzeża, na którym, jak się okazuje, nie ma rzeczy niemożliwych.

Trwa upalne lato, które w Turcji jest wyjątkowo uciążliwą porą roku. Wokół panoszą się tysiące, jeśli nie setki tysięcy much, które uparcie próbujących zaatakować i podbić każdy odsłonięty skrawek ciała człowieka. Gdy zaczyna brakować takich fragmentów w ludzkiej przestrzeni cielesnej – uparte muchy dobierają się do trudnodostępnych zakątków. Wówczas to dopiero rozpoczynają się ich prawdziwe harce, które, zdawałoby się, mają tylko jeden cel – doprowadzić przeciwnika – człowieka, do szewskiej pasji. Jak się jednak okazuje, te przeklęte owady to nie jedyny szkopuł dokuczający nowoprzybyłym w te rejony. Kolejnym problemem jest niesamowita wilgotność, która doprowadza ludzi na skraj wytrzymałości. Połączenie tych trzech przesłanek: temperatury, owadów i wilgotności daje wybuchową mieszankę, której w zasadzie z niczym nie da się porównać. Już po dwóch tygodniach prac wykopaliskowych, antropolog – Mario Ybl wie, że przyjazd do Troi, a w zasadzie do tego, co zostało po tym archaicznym mieście, nie miał większego sensu. Jego związek z Polą Mor to już zamierzchła przeszłość. Do tego brakuje widoków na inne, bardziej udane relacje. Wokół panoszą się znienawidzone insekty, a ilość tlenu w powietrzu jest znikoma. Prace w terenie trwają od bladego świtu do późnej nocy i nikt nie jest w stanie stwierdzić, po co to wszystko. Rejon Besik, w którym odkryto całopalne cmentarzysko, podejrzewany jest o noszenie w swych ziemiach przez tysiące lat ciał Achajów. Niestety, dokonane dotychczas odkrycia nie potwierdzają tej tezy. Jakby tego było mało, piwo sprzedawane w miejscowych barach i sklepach jest ciepłe i ohydne. Wszystko wskazuje na to, że może być tylko gorzej. Niespodziewanie jednak ekipa Maria dokopuje się do zachowanych w całości kobiecych szczątków. Już pobieżne oględziny przynoszą szokujące wyniki – kobieta najprawdopodobniej została zamordowana. Dodatkowo jej ciało obłożone zostało czysto złotymi blaszkami, istnieje więc prawdopodobieństwo, iż była to bardzo ważna w okolicy osoba. Postawiona zostaje hipoteza, iż odnaleziono ciało mitycznej Polikseny, najmłodszej córki Priama będącej branką Achillesa. Czy to możliwe? Jeśli to ona, to kto i dlaczego ją zamordował? Czy to wyjątkowe znalezisko może uratować całe wykopaliska? Te, i wiele innych pytań, zaczynają nurtować grupę archeologów. Nie jest im jednak dane szybkie rozwikłanie tych zagadek. Niedługo po sensacyjnym znalezisku, na jednym z ołtarzy archaicznego cmentarzyska odkryte zostaje kolejne ciało. Tym razem jest to jednak „świeży trup”, w dodatku należący do znanej wszystkim osoby. Czyżby miejsce wykopalisk obciążone było jakąś klątwą? Okazuje się to całkiem prawdopodobne, bo tureckie władze cofają ekipie pozwolenie na wykopaliska. Czy te wydarzenia są ze sobą powiązane? Kto posiada klucz do rozwiązania piętrzących się zagadek? Czy morderca uderzy ponownie i będzie więcej ofiar? Czy zdecydowanie szalony i bardzo bezpośredni główny bohater znajdzie odpowiedź na którekolwiek z tych pytań? Jeśli tak, to czy kogoś one zainteresują, nim zrazi on do siebie całą grupę? By się tego przekonać musicie sięgnąć po debiutancką powieść Marty Guzowskiej, zatytułowaną Ofiara Polikseny.

Jeszcze przed rozpoczęciem lektury byłam tą pozycją zaintrygowana, a później, każda przeczytana strona jedynie pogłębiała mój stan. Autorka znalazła idealną równowagę między przekazywanymi informacjami z dziedziny archeologii i antropologii a częścią kryminalną powieści. Dzięki temu czytelnik rozwiązuje zagadkę kawałek po kawałku, napięcie jest dozowane stopniowo, tak samo jak przekazywane przez autora informacje. Przyznam szczerze, że wytypowałam mordercę zaraz na początku, ale powątpiewałam, by mój typ okazał się trafiony. Pod koniec byłam mile zaskoczona, ponieważ okazało się, że nic nie jest takie, jakie się początkowo wydawało. Każdy ma ukryte pobudki, nikt nie mówi całej prawdy, nikogo nie interesuje to, co się dzieje naokoło. Archeolodzy okazują się bardzo egoistycznymi materialistami. Jeśli zaś chodzi o głównego bohatera, to muszę przyznać, że nie miałam okazji wcześniej spotkać się z tego typu kreacją człowieka. Po trochu przypomina mi on bohatera, którego w swych powieściach wykreował Marek Harny, przy czym jest on dużo bardziej prześmiewczy, bezpośredni i sarkastyczny. Nie ma dla niego tematów tabu, nie ma działań, których nie byłby w stanie się podjąć, by dopiąć swego. Koniec końców okazuje się jednak, że są osoby, dla których jest w stanie zrobić wszystko, nawet pokonać trawiącą go od lat chorobę.

Całość czyta się bardzo sprawnie. Każda strona dostarcza nowych wrażeń. Wszystkie informacje są istotne i umożliwiają rozwiązanie stworzonej przez autorkę łamigłówki. Jak sama Marta Guzowska stwierdziła, powieść zawiera wiele odchyleń od rzeczywistości, mnie jednak ta fikcja literacka nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie, przecież nie czytam tylko po to, by poznawać fakty historyczne. Książkę przeczytałam z wielką przyjemnością i chętnie sięgnę po kolejne części tej tworzącej się właśnie serii. Zachęcam do tego również Was. Warto.

*383

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa W.A.B.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

4 komentarze:

  1. Na mnie ta książka też zrobiła bardzo pozytywne wrażenie. Nie wiedziałam jednakże, że to początek serii. Zatem moja radość jest jeszcze większa, bo Mario Ybl to mój idol!

    OdpowiedzUsuń
  2. *wzdycha z zachwytu* uwielbiam archeologię, antropologię i wszelakie dziedziny pokrewne. Uwielbiam historię starożytną i ta książka wydaje mi się wręcz stworzoną dla mnie. Takie lektury zawsze niezwykle skutecznie odrywają mnie od rzeczywistości i przenoszą w kompletnie inny świat.
    Tak więc oficjalnie informuję, iż po Twojej recenzji dodaję tę pozycję do mojej listy zatytułowanej "Przeczytać koniecznie!"

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujące, uwielbiam takie pokręcone sprawy kryminalne

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie słyszałam o tej książce. Twoja recenzja skutecznie mnie zachęciła żeby ją przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń