„Niebieski ptak” Piotr Wojasz
wyd. Videograf II
rok: 2011
str. 416
Ocena: 4,5/6
Słowem wstępu powinnam powiedzieć coś o autorze powieści. W tym wypadku
jest to jednak o tyle trudne, iż już na samym początku musiałabym streścić całą
książkę. W zasadzie już po tych kilku słowach wstępu domyślić się można, iż
lektura, którą miałam właśnie okazję przeczytać była typowo autobiograficznym
dziełem.
Niezwykle rzadko sięgam po powieści opisujące prawdziwe zdarzenia.
Jeszcze rzadziej decyduję się na lekturę książek napisanych przez uczestników
danych historii. A na samym dole listy pozycji, które czytuję, znaleźć można
literaturę autobiograficzną. Sama nie wiem, czemu się tak dzieje, nie da się
jednak ukryć, że tak właśnie jest. Do Niebieskiego ptaka namówiły mnie
koleżanki. Muszę jednak przyznać, że chwilę trwało nim się przekonałam i
postanowiłam spróbować. Bo to nie jest tak, że w ogóle nie czytuję powieści
autobiograficznych, po prostu… bardzo ostrożnie je sobie dobieram. Lubię już wcześniej
coś wiedzieć o osobie, której sekrety życia mam poznać. Przepadam za świadomością,
że zagłębiam się w historię, a nie poznaje ją od podszewki. W tym wypadku miało
być jednak inaczej. Nie znałam autora – nawet ze słyszenia. Nie żyłam w
czasach, gdy królował on i jemu podobni. Jedynym wspólnym punktem odniesienia
mogłoby być miejsce zamieszkania, a w zasadzie region pochodzenia, bo i ja i pan
Wojasz pochodzimy ze Śląska. Wydaje mi się jednak, że to za mało, by móc
stwierdzić, że wiem, jakie było jego życie. Postanowiłam jednak spróbować i
przeczytałam powieść jego autorstwa, czyli Niebieskiego ptaka. Czy była to
właściwa decyzja? Zobaczcie sami.
Jak już wcześniej wspomniałam, głównym bohaterem książki, a zarazem jej
autorem jest Piotr Wojasz, katowiczanin, który urodził się w latach
sześćdziesiątych, a jego młodość i czasy świetlności przypadły na okres
peerelowski, czyli lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte dwudziestego wieku. Piotr
nie miał najłatwiejszego dzieciństwa. Wychowywał się w domu despotycznego ojca,
który znał tylko jedną metodę wychowawczą – pasek. A gdy ta metoda przestała
skutkować, znalazł nową – kabel od żelazka. Matka, typowa żona dyrektora, by
nie patrzeć na to co dzieje się w jej rodzinie, uciekała do łazienki i czekała,
aż mąż zakończy tę specyficzną lekcję życia. Na Piotra metody ojca jednak nie
działały – nieważne jak mocno tata do „wymasował”, nieważne ile zostało mu po tym
„przytulaniu” siniaków, nieważne ile lekcji wf-u musiał z tego powodu opuścić –
i tak się nie zmienił. Był buntownikiem, ryzykantem i, ogólnie rzecz ujmując,
chadzał własnymi ścieżkami. Dokuczał dziadkowi, wagarował, nie uczył się. Z
klasy do klasy zdawał cudem, a gdy pojawiały się problemy, rodzice przenosili
go do innej szkoły. W zasadzie trudno mi zliczyć w ilu placówkach Piotr Wojasz
podejmował naukę. Zdecydowanie jednak było ich więcej niż można by
przypuszczać. Koniec końców udało mu się jednak „zdać” maturę i rozpocząć
dorosłe życie, które ponownie brutalnie przerwał ojciec wręczając mu bilet do
wojska. Wielki ojciec dyrektor uznał, że wojsko nauczy Piotra pokory. Niestety,
jak się okazało, nic bardziej mylnego. A MarWoj, muszę Wam powiedzieć, stanowił
jedynie preludium do zdumiewających perypetii Piotra Wojasza. Jak potoczyły się
jego dalsze losy? Kim został? Kogo spotkał na swej życiowej ścieżce? Czy udało
mu się zrealizować marzenia i czy w ogóle jakieś miał? Czy ojciec przestał mu
układać życie po swojemu? Jakie były te cudowne lata PRL-u dla naszego
bohatera? Tego i nie tylko tego dowiecie się, jeśli sięgniecie po powieść
Piotra Wojasza zatytułowaną Niebieski ptak.
Muszę przyznać, że ta książka mile mnie zaskoczyła. Spodziewałam się,
sama nie wiem, czegoś bardziej topornego i trudnego w odbiorze. Przerażał mnie
niemal zupełny brak dialogów i narracja pierwszoosobowa autora opisującego swoją
prawdziwą historię. Okazało się jednak, że pan Wojasz ma bardzo lekkie pióro,
dzięki któremu czytelnik zostaje wciągnięty w wir powieści już od pierwszych
przeczytanych zdań. Oczywiście nie jestem książką zachwycona w stu procentach.
Opisy czasem były przydługie a liczne fakty historyczne miejscami bardzo mnie
męczyły. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że Niebieskiego ptaka czytało
się bardzo przyjemnie. Język autora można uznać za dość specyficzny, bardzo
nieliteracki, wręcz uliczny. Myślę jednak, że gdyby pan Wojasz napisał swoją powieść,
stosując bardziej „formalny” język, to książka nie byłaby aż tak ciekawa. Całość
zdecydowanie zasługuje na uwagę. Polecam.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Videograf II
Cieszę się, że książka Ci przypadła do gustu i że dobrze się ją czytało. Mam ją w planach już niebawem :)
OdpowiedzUsuńMnie nie przypadła do gustu. Większość to opisy życia intymnego autora, które mnie zupełnie nie interesuje
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo bardzo negatywnych opinii i chyba jednak nie sięgnę
OdpowiedzUsuńto typowy gniot dla dup ,,,za duzo dymania za malo walkow ,a miala to byc ballada o legendarnym cinkciarzu a wyszla kaszana
OdpowiedzUsuńAch cóż Ty możesz wiedzieć o tamtych czasach ? To historia życia człowieka w dziwnych czasach , i nie jest on żadną legendą tylko normalnym produktem swoich czasów. Wielu nas takich było, a Piotrek to po prostu opisał.
OdpowiedzUsuńod poczatku do konca komedia :)) na wesolo. Lekkie pioro i ciekawe historie. Tamte czasy to zmora mowila Mama , ale widze , ze dalo sie zyc. Trzasnelam ja w jedna noc. Polecam
OdpowiedzUsuń