Z okazji tego mijającego właśnie roku ogłaszam konkurs. Dokładnie rzecz ujmując Konkursowo 9.
Długo zastanawiałam się nad pytaniem. Zastanawiałam się również, czy nie zrobić losowania. To zasadniczo dużo ułatwia. No i pozwala pobawić się dużemu gronu ludzi. Tyle, że ja tak bardzo lubię czytać Wasze odpowiedzi. I ostatecznie zdecydowałam, że zrobię dwa w jednym.
Po pierwsze - losowanie. Zgłaszać może się każdy - zarówno osoby posiadające bloga jak i takie, które tylko poczytują. Przy czym tę drugą grupę osób proszę o podanie przy zgłoszeniu adresu mailowego :)
Po drugie - pytanie :)
"Czy mógłbyś/mogłabyś kogoś zamordować?"
Pytanie nie jest łatwe, wiem. Co więcej - nie chodzi mi o to, by każdy pisał "jeśli byłabym/byłbym w sytuacji zagrożenia życia... gdybym miał kogoś ratować... gdybym nie miał wyjścia...". Chodzi mi o szczerość, a czasem ta szczerość może wyrażać się nawet prostym stwierdzeniem. Chciałabym, żebyście sięgnęli w głąb siebie, zastanowili się i szczerze odpowiedzieli. Czy bylibyście w stanie kogoś zabić? Czy drzemie w was przyczajony morderca? Odpowiedzi umieszczajcie w komentarzach pod tym postem. W tym samym miejscu czekam na zgłoszenia w konkursie "losowanym". Część pierwsza Konkursowa 9 (losowana) zostanie zakończona o północy 21 stycznia. Losowanie odbędzie się 22 stycznia 2012 roku :) Wylosowana osoba będzie mogła wybrać sobie jedną z zaproponowanych jej książek.
Część druga Konkursowa 9 zakończy się 27 stycznia o północy. Wyniki zostaną podane 28-29 stycznia. Nagroda również do wyboru :)
W obu przypadkach miło mi będzie, jeśli poinformujecie o Konkursowie na Waszych blogach. Przypominam również, że Konkursowo 10 opierać będzie się na osobach, które były we wszystkich wcześniejszych konkursach wyróżniane :) Warto więc wziąć udział w tym Konkursowie, bo nawet jeśli teraz wygra ktoś inny, to może akurat Wy wygracie Konkursowo 10 :)
Poniżej banerek do zamieszczenia na Waszych blogach :)
Gratuluję pięknej rocznicy i życzę kolejnych:)
OdpowiedzUsuńGratuluję i nieskończenie wielu rocznic życzę.
OdpowiedzUsuńGratuluje rocznicy:) Jest co świętować.
OdpowiedzUsuńA ja pomyślę nad odpowiedzią. Tym razem nie pójdę na łatwiznę.
wszystkiego najlepszego :) kolejnych pięknych recenzji, kolejnych stosów i czasu wolnego na przeczytanie wymarzonych pozycji :)
OdpowiedzUsuńOdp.: Nie, bo nie widzę takiej opcji.
OdpowiedzUsuńGratuluję:)
Gratuluję :) jako, że nastał dzień Twych Pierwszych Urodzin, życzę Ci drogowskazów na zakrętach życia i pomyślnych wiatrów na oceanie wyzwań :)
OdpowiedzUsuńOdp:
Pytanie wbrew pozorom wcale łatwe nie jest. Kilkakrotnie czytając książki zastanawiałam się czy byłabym w stanie kogoś zamordować i kurczę wydaje mi się, że tak. Od razu tłumaczę, żeby nie było, nie mam takiego planu oczywiście. Natomiast w sytuacji gdyby ktoś skrzywdził moje dziecko ( pełno w telewizji reportaży o pedofilach, mordercach dzieci ) jestem prawie w 100 % pewna, że gdybym tylko miała możliwość spotkać taką osobę nie potrafiłabym się opanować. Takich okropieństw nie umiałabym zapomnieć ani wybaczyć.
To tyle, mam nadzieję, że nie byłam za bardzo szczera.
Ja się oczywiście do konkursu zgłaszam i gratuluję rocznicy :).
OdpowiedzUsuńCo do pytania... myślę, że nie mogłabym. Swoją odpowiedź opieram na tym, że jestem za "miętka", mam ogromne opory żeby kogoś uderzyć, tak na prawdę, z pięści, jeszcze nigdy nikomu nie przygrzałam, więc co tu dopiero mówić o zabijaniu!
Z drugiej strony, gdybym była podstawiona pod ścianą, to nie mogę ręczyć za swoje zachowanie, choć tak na teraz nadal twierdzę, że nie.
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o morderstwo - jestem pewna, że nie mogłabym nikogo zabić. Co prawda pewność to jedno, a praktyka to drugie, zwłaszcza, że jestem strasznie nerwową osobą i naprawdę łatwo wpadam w trudną do opanowania złość... Ale nie, myślę, że morderstwo leży daleko poza moimi możliwościami. Nawet, jak ktoś u góry pisze, gdyby ktoś skrzywdził moje dziecko. Po prostu morderstwo w ogóle nie mieści się jakoś w mojej wizji świata.
Z okazji skończenia roku przez twój blog - wszystkiego najlepszego w tym roku:)
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy!
OdpowiedzUsuńW losowaniu udziału nie biorę, ale życzę innym szczęścia.
Gratuluję rocznicy :) Życzę wytrwałości i zgłaszam się do losowania :)
OdpowiedzUsuńGratuluję pierwszego roczku i życzę kolejnych tak samo zaczytanych :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się też do konkursy
Czy mogłabym kogoś zabić ? Odpowiem tak: na pewno nie byłabym w stanie zabić zwierzęcia, psa w szczególności, jak widzę okrucieństwo ludzi to mi się nóż w kieszeni otwiera. Jak można zrobić coś tak okrutnego zwierzęciu, które nie potrafi się bronić, które bezgranicznie ufa.
Jeśli chodzi o ludzi, to chyba raczej nie, ale nie wiem, jeszcze nikt mi za skórę tak nie zalazł, żebym się mogła o tym przekonać :D
Gdybym poczuła COŚ, gdybym nagle straciła owo panowanie nad sobą, myślami, nad wpojoną etyką... Czy mogłabym się stać Bogiem dla kogoś? Jedną z Trzech, przeciąć linię życia? Chyba całkiem możliwe, że bym mogła?
OdpowiedzUsuńA mniej poetycko? Czy gdyby ktoś mnie wkurniczył, czy mogłabym - chyba wtedy nie. Mogłabym uderzyć, ale zabić? Wtedy tylko przez przypadek.
Jednak czy zabicie, zbrodnia, mogłaby się stać drogą mojego życia? Nie sądzę, ale nie powiem NIE. Człowiek ciągle się zmienia. Stawiany jest na przeciw zmian i poddawany próbom. Nie mogę powiedzieć NIE. A może raczej nie chcę skłamać?
Wiem jednak, że w stanie zagrożenia życia nie byłam... nie byłam w stanie zabić. I nie żałuję. Pomijając efekt Lady o Zakrwawionych Dłoniach, jakoś dotykanie innych mnie brzydzi.
Czy mogłabym kogoś zamordować?
OdpowiedzUsuńBywają momenty, gdy snuję jakieś paskudne myśli, w których stoję nad znienawidzoną osobą z nożem ociekającym szkarłatną krwią. Wpycham ją pod pędzący pociąg, owijam sznur wokół delikatnej szyji, otruwam, uderzam ciężkim przedmiotem prosto w potylicę... Zabijam, jednak tylko w myślach, snach, czasem jakichś chorych mrzonkach i marzeniach. Czy zamordowałabym kogoś w rzeczywistości? Tego nie jestem pewna, jednak będąc w afekcie bądź pod silną presją z pewnoscią zrobiłabym to. Bez wyrzutów sumienia i łez zamordowałabym z zimną krwią osobę, której nienawidzę. Tylko ją.
alcia1993@op.pl
Na początku spieszę gratulować roczku i życzyć kolejnych :))
OdpowiedzUsuńPo drugiej, zgłaszam się do losowanego konkursu!
I po trzecie wreszcie, odpowiadając na Twoje pytanie... Czasami nachodziły mnie mroczne myśli, jak by to było kogoś zabić. Zastanawiałam się, co czuje morderca (szczególnie seryjny): podniecenie? radość? szał? desperację? Co go skłoniło do tak radykalnego kroku? Niestety (a może i stety :D) jestem tchórzem i raczej nie znalazłabym w sobie odwagi, by kogoś zabić. Nie chodzi o torsje (żołądek mam mocny), raczej o strach przed złapaniem, późniejszym odbyciem kary w więzieniu... Chociaż w emocjach wszystko się może zdarzyć!
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAlina, rządzisz. I chciałam ci powiedzieć, że chyba jesteś moją bratnią duszą, bo ja odpowiedziałabym na to pytanie właśnie tak jak ty :)
UsuńMoże dlatego tak lubisz moje odpowiedzi ;).
UsuńA dla tych, którzy zamierzają się mnie bać - nie ma raczej czego.
Alina zaczynam się Ciebie bać :)
OdpowiedzUsuńPóki co zgłaszam się do konkursu nr 1. Odpowiedź na pytanie mam zamiar przesłać na dniach :)
Gratuluję stażu w środowisku blogerów i życzę dalszego zapału, motywacji i radości z tego co robisz.
Wielu udanych recenzji, stosów interesujących książek.
Pozdrawiam
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgłaszam się, a odpowiedź na pytanie jest w moim przypadku bardzo łatwa :)
OdpowiedzUsuńCzy mógłbyś kogoś zamordować?
Już nie. Po prostu jedyna osoba, którą chciałem zamordować w moim prawie czterdziestoletnim życiu już ni żyje ;) Od prawie dwóch lat.
gratuluję roku :) zgłaszam się do losowania, a na pytanie może odpowiem koło weekendu ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy :)
OdpowiedzUsuńZgłaszam się do konkursu, 264sz[at]vp.pl
Odpowiedź na pytanie czy mogłabym kogoś zamordować. Z przykrością stwierdzam, że tak. Dalsza część mojej odpowiedzi niestety nie będzie sympatyczniejsza, gdyż podejrzewam, że mam coś z natury psychopaty, bo nawet moi przyjaciele i rodzina mówią, że mogłabym być płatnym zabójcą - siok, ale niech się boją ;). Jestem dokładna, metodyczna, a do tego często naród mnie złości, podejrzewam, że gdyby nie zasady moralne i co ważniejsze sumienie, to kto wie, co by się stało, gdyby Natuli dał ktoś ostry nożyk - mój samczyk nawet po kilkunastu wspólnie spędzonych latach, wzdryga się kiedy nocą spaceruję po mieszkaniu :)- i powiedział: - zero konsekwencji, zaszalej kobieto...
Nie zaważaj jednak na moje bredzenie, nie należę do tych osób, o których kiedy coś przeskrobią, mówi się: a był/a taką spokojną i cichą osobą, aż serce boli. Po mnie wszystkiego można się spodziewać - TAK mogłabym kogoś zabić, ale NIGDY bym tego nie zrobiła, bo na równi ze swoim życiem, cenię życie innych ludzi i nie do mnie należy decyzja kto ma zwolnić miejsce.
Ooooo to już raczkujemy Gratuluje, spóźnione:)))) ale mnie nie zabijesz?
OdpowiedzUsuńZgłaszam udział w konkursie
Mogłabym !!! każdy z Nas ma to w sobie, możecie się wypierać, zastrzegać i aureolki zakładać na głowę.
Każdy z Nas mógłby, nie ważne czy się nadaje czy nie, czy wygląda na mordercę czy na aniołka.
Agresja rodzi agresję, w sytuacjach gdzie emocje sięgają górę, a wytłumaczenie w obronie własnej nie zmienia postaci rzeczy. Mógłbyś...czy w realiach czy w marzeniach.
Nie wszyscy zasługują by chodzić po tym świecie...ale zostawmy to w rękach równowagi wszechświata....na nią liczę:)
Jestem przekonana, że w afekcie każdy by zabił, ja bym na pewno to zrobiła. W tym momencie nie skrzywdzę pająka (mówię pająka, bo dla muchy nie mam tyle litości). Natomiast wiem, że jestem emocjonalną osobą i w wyjątkowej sytuacji mogę wyrządzić krzywdę. Niestety. Ponieważ chciałabym dążyć do wybaczenia, a nie morderstwa.
OdpowiedzUsuńWitam i gratuluję rocznicy:)
OdpowiedzUsuńZgłaszam udział w konkursie.
Myślę, że nie mogłabym nikogo zabić nawet w ekstremalnej sytuacji. Mam tak, że bardziej zawsze szkoda mi drugiej osoby, o sobie myślę na drugim planie. Trudno mi sobie wyobrazić, że mogłabym popełnić coś tak okrutnego jak pozbawić kogoś życia. Poza tym ja zawsze daję szansę człowiekowi;> Dopóki żyje jest nadzieja na zmianę;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Piękna rocznica Sil :)
OdpowiedzUsuńOczywiście zgłaszam się do konkursu. Choć pytania prostego nie zadałaś. Ale czasami warto główkować.
Wiesz, ogladam wiele filmów, czytam wiele książek, wiem, co się wokół mnie dzieję, rozumiem, że świat przepełniony jest brutalnością i wiem też, dlaczego tak jest. Nie byłabym zdolna do morderstwa. Z bardzo prostego powodu. Nie potrafiłabym zrobić komuś czegoś, co o mało nie przytrafiło się mi. Życie zmusza nas do wielu ciężkich decyzji, do podejmowania działań, których w innych sytuacjach nie bralibyśmy nawet pod uwagę, ale nie oznacza to, że musimy brnąć w to szaleństwo i stawać się częścią brutalnego świata. Zawsze możemy wybrać inną drogę. Zbrodnia nie jest wyjściem - czasami może być jedynie chwilową ucieczką, ale później wróci ze zdwojoną siłą.
Nie mogłabym. Nie dałabym rady psychicznie, zostałabym zdewastowana, zniszczona wewnętrznie, a nie chcę by ta okrutna część świata wdarła się w mój, osobisty.
Gratuluję rocznicy, a co do pytania, to muszę podumać :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale jestem tutaj po raz pierwszy (i to za sprawą AgnesScorpio!).
OdpowiedzUsuńDołączam się do gratulacji - piękna rocznica. Nie mogę doczekać się własnej, która mija w maju :)
Teraz odpowiedź na Twoje pytanie:
Czy mogłabym kogoś zabić?
Myślę, że tak. Nie podejmuję jednak decyzji pochopnie. Zawsze muszę przemyśleć sprawę co najmniej dwa razy. Muszę przedstawić sobie argumenty za i przeciw. Czy nie będę tego żałowała? Czy na pewno mi się uda? Jak ta decyzja wpłynie na samopoczucie moich bliskich? Czy w ogóle będę brała ich odczucia pod uwagę?
Czy mogłabym kogoś zabić? Myślę, że siebie samą tak, kogoś innego - nigdy! Gdyby życie przytłoczyłoby mnie swoimi problemami, gdybym nie widziała wyjścia z sytuacji, gdybym poddała się całkowicie depresji, pewnie skróciłabym swoje cierpienie.
Niektórzy nazywają samobójców - tchórzami lub egoistami, ja postrzegam ich inaczej! Samobójcy to ludzie zdesperowani, nie mogący się zaaklimatyzować, dla których życie straciło sens i kolory. Nie nazywam ich ani tchórzami ani egoistami, tylko ludźmi. Ludźmi, którzy wypalili się wewnętrznie i nie potrafią cieszyć się życiem.
Uważam, że każdy z nas jest inny. Jedni gardzą samobójcami, inni - im współczują.
Zaliczam się do drugiej grupy, być może dlatego też, gdybym czuła tyle co oni, czyli kompletnie NIC (pustkę), wolałbym zabić siebie niż pozbawiać życia kogoś innego.
Gratuluję rocznicy i zgłaszam się do konkursu :D
OdpowiedzUsuńCo do mordowania, wydaje mi się, że gdybym nie miała innego wyjścia, zamordowałabym kogoś, ale na pewno tylko jakąś bronią itp. Nie bylabym w stanie kogoś zabić rękami, swoim ciałem. Ale nie chciałabym nigdy nikogo uśmiercć, bo to moim zdaniem okrutne. Wiem jak boleśnie można odczuć czyjąś śmierć, bo sama tego doświadczyłam. Co prawda nikt nie zamordował moich dziadków, ale odeszli bez pożegnania w dość młodym wieku. Morderstwo to okrutna recz i nie chciałaby jej nigdy doświadczyć :D
Gratuluję Ci tej pierwszej rocznicy i życzę kolejnych ;)
OdpowiedzUsuńDo konkursu się zgłaszam, chociaż i tak jest bardzo małe prawdopodobieństwo na wygraną.. ;D
No tyle, że jak nie spróbuję, to się nie dowiem ;D Tak, wiec moja odpowiedź na pytanie:
Pytanie wcale nie jest łatwe.. Po dłuższym zastanowieniu myślę jednak, że byłoby to możliwe. Jestem osobą opanowaną, cichą i spokojną. Nie lubię konfliktów i bijatyk. To moja pierwsza strona. Jednak jestem także wredna, pyskata, złośliwa, zazdrosna i emocjonalnie rozchwiana. Dlatego myślę, że gdybym była na kogoś bardzo, ale to bardzo zła, gdyby ktoś zepsuł moje życie i miałabym szansę, by go zamordować, byłabym do tego zdolna. Ten kto mnie zbyt dobrze nie zna(czyli tylko moją pierwszą stronę) to pomyślałby, że piszę tu same głupoty, ale moi przyjaciele zgodzili by się za mną bez gadania. Wiem jedynie tyle, że nigdy takiego czynu bym nie zapomniała.
Zgłaszam się do konkursu.
OdpowiedzUsuńMam bloga http://kotnagalezi1.blox.pl
I morduję z przyjemnością - swoich wrogów w opowiadaniach tytuł zbiorczy: "Wrocław, koty i ...Opowiadania prawie kryminalne". Mam gotowych 13, dalsze 3 w opracowaniu.
W życiu - tak, byłabym w stane zamordować.
Na razie zgłaszam się do konkursu a nad 2 częścią może się jeszcze "pozastanawiam" :D
OdpowiedzUsuńZgłaszam się do konkursu.
OdpowiedzUsuńCo do pytania - odpowiedź nie jest łatwa, ale generalnie uważam, że człowiek nie jest w stanie przewidzieć jak zachowałby się w ekstremalnej sytuacji, z zasady nie mówię "ja nigdy bym tak się zachowała/tego nie zrobiła". Nie jestem aniołem, mam naturę choleryka i jak wpadnę w szał, to chyba byłabym zdolna do morderstwa. Są też ludzie, których nienawidzę tak mocno, że jak to się mówi "nóż mi się w kieszeni otwiera" na ich widok i niewykluczone, że byłabym zdolna tego noża użyć!
Zgłaszam się;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko;*
Zgłaszam się ;D
OdpowiedzUsuńI pozdrawiam
Zgłaszam się :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo miałam zamiar zgłosić się tylko do części „losowej” konkursu i wypróbować swoje szczęście. Jednak, jako że zasoby tegoż szczęścia nie są nieograniczone, postanowiłam także spróbować swoich sił w „zadaniowej” części konkursu i zaryzykować odpowiedź na pytanie: "Czy mógłbyś/mogłabyś kogoś zamordować?"
OdpowiedzUsuńFaktycznie - bardzo trudne pytanie. W dodatku czysto hipotetyczne, prawda? Mam taką nadzieję. Chociaż z drugiej strony… Zawoalowany pomysł na konkurs, w którym można by wyłonić mordercę o „najlepszych” predyspozycjach, byłby nowatorski. Służby ścigania miałyby wielce uproszczone zadanie… Znaleźć i zamknąć.
A tak całkiem poważnie… Niezwykle trudno odpowiedzieć na zadane pytanie. Czy znamy siebie wystarczająco dobrze, by móc, chociażby hipotetycznie, stwierdzić do czego jesteśmy zdolni, a do czego nie? Ile razy słyszymy o nadludzkich poświęceniach, niespotykanej odwadze, wielkich czynach, jakich dokonują zwyczajni ludzie? A ile razy zdarza się, że osoba spokojna, ustabilizowana życiowo, w żadnym stopniu nieagresywna, popełnia morderstwo? Nie znamy osób, które nas otaczają, nawet tych najbliższych! Nie możemy z całą pewnością określić jakie są ich nieprzekraczalne granice. Według mnie takiej pewności nie można mieć nawet w stosunku do samego siebie. Okoliczności, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, wyobrazić sobie w danym momencie, mogą popchnąć nas do czynu, w który, w innej sytuacji, nawet byśmy nie uwierzyli. Zatem, w odpowiednio „sprzyjających” warunkach, jesteśmy zdolni do wszystkiego? Odpowiedź twierdząca byłaby chyba najszczersza! Przerażające, prawda? Jednak chyba niestety prawdziwe.
Czy zatem wszyscy jesteśmy potencjalnymi mordercami? To byłby daleko posunięty wniosek. Ma on chyba jednak dość mocne podstawy. Zatrważająco mocne podstawy!
Biorąc powyższe rozważania pod uwagę, powinnam dopuścić możliwość, że także ja, w jakichś traumatycznych okolicznościach, zdolna byłabym do popełnienia tak drastycznego czynu. W tym momencie jednak nie potrafię, nawet czysto hipotetycznie, puszczając wolno wodze fantazji, wyobrazić sobie takiej ewentualności. Nie ma we mnie nawet odrobiny agresji. Nigdy nikogo nie uderzyłam, pomijając niegroźne przepychanki z bratem w czasach dzieciństwa. Chodzę po tym świecie już „kilka” ładnych lat i nie dość, że nigdy nie podniosłam na nikogo ręki, to, prawdę mówiąc, nigdy nie czułam takiej potrzeby/chęci/konieczności. Życie usłane różami, powiedziałby ktoś? Nie, na pewno nie. Wiele razy zostałam skrzywdzona. Spotkało mnie sporo niesprawiedliwości. Nigdy jednak nie miałam odruchów agresywnych, nawet w najmniejszym stopniu. Żal? Oczywiście. Poczucie krzywdy? Jasne. Smutek i złamane serducho? Także. Gniew? Zdarzał się i gniew, ale przechodził mi tak błyskawicznie, że nie miałam nawet szansy pomyśleć o jakiejś gwałtownej reakcji. Chowałam się w mojej skorupce i przeżywałam po cichutku moje życiowe tragedie. Żałosne? Zapewne wiele osób tak oceni moje zachowanie. Inni może powiedzą, że jestem ofiarą losu… Nie sposób z tym polemizować. Każdy ma prawo do własnych poglądów. Wracając jednak do tematu zasadniczego: To właśnie brak aktywnych/gwałtownych/brutalnych/agresywnych reakcji na zło, które mnie spotykało i spotyka, daje mi podstawy do przypuszczeń, że nie jestem (i raczej nie będę) zdolna do popełnienia morderstwa.
Jest jednak takie powiedzenie, bardzo mądre w swojej prostocie: Nigdy nie mów „Nigdy”!
Pozdrawiam,
Urszula (megii24)
Informacja o konkursie:
http://megii24.blogspot.com/p/konkursy-candy-rozdawajki.html
Na część pierwszą jest już za późno, więc zgłaszam się do części 2.
OdpowiedzUsuńZ całkowitym spokojem mogę odpowiedzieć, że byłabym w stanie zabić. Z miłości, zemsty, zazdrości, na zlecenie. Cokolwiek. Potrzebny jest tylko odpowiedni motyw. Musiałabym na ten czas wyłączyć również uczucia i podejść do tego na zimno, ale dałabym radę. Oczywiście potem zapewne bym zwymiotowała i utopiła się w wyrzutach sumienia. Ale jak to mówią: pierwszy raz jest najgorszy, potem już idzie gładko.
Czy byłabym w stanie zabić? No cóż... tak. Nie, nie będę pisać, że w obronie i takie tam (choć to też z pewnością) bo to nie do końca tak jest. W każdym z nas jest siła mroczne i jasna (nie wiem jak to określić) i od nas zależy co wybierzemy. Tylko nawet jeśli dokonamy wyboru ta druga strona może na nas wpłynąć. A węc tak, mogłabym zabić gdybym musiała...
OdpowiedzUsuńOdpowiadam na pytanie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie śniło mi się, że kogoś zabijam (a przynajmniej nie w snach, która pamiętałam po przebudzeniu), czyli mniemam, iż moja podświadomość jest czysta od morderczych myśli. Na podstawie tego, co spotkało mnie w życiu (oczywiście były zawody miłosne, poczucie zdradzenia przez przyjaciela, rodzinne traumy), jak mi się żyję, odpowiadam: nie. Nie byłabym w stanie nikogo zabić!
Myślę, że można wszelkie konflikty rozwiązać na innej płaszczyźnie. Nawet jeśli chodziłoby o obronę własną, próbowałabym użyć wszelkich innych środków, nie dopuszczając do siebie myśli o morderstwie.
Nie chciałaś gdybania, więc taki jest status quo w moim przypadku.
Nie jestem matką, nie doświadczyłam fizycznego ani mocno traumatycznego psychicznego zranienia ze strony innego człowieka. Myślę, że odpowiedź na to pytanie mogłaby się zmienić wraz z czasem i nowymi doświadczeniami. Człowiek może wytrzymać pewne rzeczy, ale jego postępowania nie można do końca przewidzieć. Nie można powiedzieć, że przez całe życie będzie się dobrym człowiekiem o pokojowym nastawieniu do ludzi i świata. Życie nas zmienia, sytuacja nas zmienia. Nic nie jest constans. Mam nadzieję, że nie najdą mnie nigdy prawdziwie mordercze myśli, a takie metaforyczne oczywiście się pojawiają, gdy ktoś mnie bardzo wkurzy. ;)
Nigdy nie mów nigdy! Od tego muszę zacząć. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jak zachowa się w danej sytuacji. Możemy gdybać, obserwując otaczający nas świat, ale kiedy to nas spotyka sytuacja, która do tej pory była tylko udziałem ludzi bliższych nam, lub dalszych, okazuje się, że potrafimy zaskoczyć samych siebie. Czy mogłabym kogoś zamordować? Ja nie jestem w stanie zabić pająka, płaczę nad myszką, która złapała się w łapkę i serce mi pęka kiedy słyszę o bestialskim zachowaniu wobec zwierząt. Jakże wobec tego mogłabym umyślnie skrzywdzić człowieka? Nie. Nie potrafiłabym zamordować. Morderstwo jest sprzeczne z moją naturą. Morderstwo nigdy nie posiada racjonalnego wytłumaczenia, a "zbrodnie w afekcie", popełnione pod wpływem silnych emocji przynoszą, moim zdaniem, zamiast ukojenia jeszcze większy ból.
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów nigdy. Nie mogę wykluczyć takiej ewentualności. Być może kiedyś zamorduję... bo zdradził... bo mnie nie kocha... bo skrzywdził mnie lub moich bliskich... bo był bestią, która nie zasługiwała na życie... Tylko wtedy największą tragedię przeżywałabym ja - morderczyni.
Odpowiedź na pytanie: jak bym mogła, to zamordowałabym Elenę Gilbert(chodzi tu tylko i wyłącznie o bohaterkę serialu Pamiętniki wampirów, a nie o Ninę Dobrev) bo uwielbiam Damona Salvatore (tak, tak jestem jedną z jego fanek) i nie mogę dłużej patrzeć na to , że Elena go, w tym serialu oczywiście, odtrąca.
OdpowiedzUsuńA to mój mail, nie mam bloga;/: mulad@interia.pl
Czy mogłabym kogoś zamordować. Czasami myślę, że tak. Ale spokojnie tylko wtedy gdy dopada mnie PMS. Normalnie bez kija do mnie nie podchodź w te dni.:P Wszystko i wszyscy mnie wtedy wyprowadzają z równowagi. A zabije na pewno gdy mi wtedy ktoś zabierze czekoladę wrrrr.... To niewybaczalny błąd podczas mojego PMSu. :)
OdpowiedzUsuń