wyd. Replika
rok: 2012
str. 312
Ocena: 5/6
Aż trudno uwierzyć, że ludzie,
którzy zasadniczo powinni ze sobą dość poważnie rywalizować, mogą od czasu do
czasu, bez większych dąsów i niesnasek, połączyć siły i stworzyć coś razem. Dla
dobra ogółu. By osiągnąć wyższy cel. Trudno to pojąć, ale takie inicjatywy mają
miejsce. Powiem więcej, niejednokrotnie to autorzy, sami z siebie, bez jakichś
zewnętrznych impulsów, zrzeszają się i postanawiają stworzyć coś wspólnie. I to
właśnie z takich inicjatyw powstają najlepsze antologie. Bo gdy się ludzi nie
zmusza, gdy ci pracują bo chcą, to robią to powielekroć lepiej. Zresztą ta
zasada obowiązuje w każdej dziedzinie życia.
Zatrute pióra, czyli zbiór jedenastu opowiadań o tematyce kryminalnej.
Nie można jednak powiedzieć, że są to tylko i wyłącznie kryminały. Każde
opowiadanie jest inne i w zasadzie, gdyby czytelnik się uparł, mógłby się
pokusić o ich klasyfikację. Wówczas czarno na białym byłoby widać, że Zatrute
pióra to prawdziwy literaturowy miks. Oczywiście w każdym z opowiadań mamy
wątek kryminalny. Rozwiązywanie zagadki, która trapi ludzkość od lat, albo
właśnie się pojawiła. Mamy zupełnie przypadkowe zbrodnie i planowane od lat
zemsty. Mamy oczywistych morderców, którym nie sposób udowodnić winę i
przestępców, których nad wyraz trudno wytropić. Nad wszystkim czuwa jednak
opatrzność i każdy otrzymuje taką karę, na jaką zasłużył.
Antologia kryminału, jak już wcześniej wspominałam, to zbiór, do
którego swoje trzy grosze włożyli kolejno: Gaja Grzegorzewska, Joanna Jodełka,
Anna Klejzerowicz, Krzysztof Koziołek, Agnieszka Krawczyk, Agnieszka
Lingas-Łoniewska, Lucyna Olejniczak, Robert Ostaszewski, Romuald Pawlak, Marcin
Pilis, Jacek Skowroński. Jak więc widać, znalazł się tu cały polski półświatek
kryminalistów, a na dokładkę dołączyło kilku autorów, którzy dotychczas z
kryminałem stykali się jedynie na polu powieści czytanych przez siebie, a nie
pisanych. Nie oznacza to jednak, że wypadli gorzej, czy też blado na tle pozostałych
autorów. Wręcz przeciwnie. Każde opowiadanie rządzi się swoimi prawami i
zasadniczo różni się od poprzedniego. Dzięki zatrutym piórom możemy poznać styl
autorów, po których powieści jeszcze nie sięgaliśmy. Jest to idealny sposób na
rozpoczęcie „nowej znajomości”, która zapewne po zakończonej lekturze przerodzi
się w wielką przyjaźń. U mnie tak to właśnie wygląda w przypadku Krzysztofa
Koziołka. Jego powieść Premier musi zginąć od miesięcy gości na mojej półce i
czeka, aż po nią sięgnę. Teraz już wiem, że będzie to kolejna pozycja w
wyzwaniu „Z półki”, którą przeczytam. Bo opowiadanie Recepta jego autorstwa,
położyło mnie po prostu na łopatki. A przyznam się bez bicia, że niezupełnie przepadam
za opowiadaniami. Lubię, gdy książka ciągnie się przez dłuższy czas, gdy
rozwiązanie nie jest nam podawane na tacy, gdy musimy wysilić umysł, by
zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. Niezwykle mało spotykam opowiadań, które
mogę zaliczyć do grona przeze mnie akceptowanych. Recepta zdecydowanie wyszła
na prowadzenie i zajmuje wśród tych nielicznych jedną z czołowych pozycji. Do
tej pory myślę o jego fabule i nie potrafię zapomnieć bohaterów. Tak właśnie na
czytelnika powinien oddziaływać tekst. Równie dobre i zapadające w pamięć jest
opowiadanie Anny Klejzerowicz, której teksty bardzo sobie cenię. Nie było więc
dla mnie zaskoczeniem, że jej Zatruta krew bardzo mi się spodobała. Co prawda
rozwiązanie akcji, według mnie, przyszło nieco za szybko, ale było zaskakujące
i mrożące krew w żyłach. Jednym słowem godne polecenia. Nie byłabym sobą,
gdybym nie wspomniała o opowiadaniu Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, której
powieści połykam jak czekoladki z najlepszej bombonierki. Sprawiedliwość i
zemsta to kolejny bardzo udany tekst tej autorki, po który sięgnęłam z
prawdziwą przyjemnością.
Mogłabym tak wymieniać jeszcze z… osiem razy, aż okazałoby się, że
warto przeczytać wszystkie jedenaście opowiadań. Bo tak właśnie jest. Każda
nowela ma coś w sobie, przyciąga czytelnika i w bardzo obrazowy sposób
zarysowuje świat wykreowany przez autora. Zatrute pióra zapadają w pamięć. Nie
spodziewałam się tego po sobie, ale muszę chyba stwierdzić, że będę sięgała
częściej po krótkie formy. Jak się okazuje i także i one potrafią zaspokoić
moje, dość wysokie, wymagania. Wystarczy, że piszą je odpowiednie osoby. Zbiór
jest zdecydowanie warty polecenia.
Uwielbiam kryminały, może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie moge doczekać aż sama zabiorę się za ten zbiór :-) Zapowiada się znakomicie :-)
OdpowiedzUsuńJa tak bardzo nie lubię opowiadań, więc chyba na razie się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńChoć moja przygoda z kryminałem dopiero się zaczyna, to muszę powiedzieć, że ta antologia mnie po prostu urzekła:)
OdpowiedzUsuńnie przepadam niestety za zbiorami opowiadań i choćby były zachwalane, to nie sięgnę ;] uparta jestem ;p
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące wydawnictwo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przyznam, że zaciekawiłaś mnie tą antologią... Pomyszkuję w bibliotece, może uda mi się znaleźć "Zatrute pióra". :)
OdpowiedzUsuńMałe wcale nie oznacza gorsze, a przeważnie wprost odwrotnie :) Świetna recenzja
OdpowiedzUsuńNie przepadam za opowiadaniami, ale powiem że brzmi ciekawie, może się skuszę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKsiążkę z pewnością polecę mojej rodzicielce :D, a i sama do niej chętnie zajrzę skoro polecasz :D
OdpowiedzUsuńNie mój klimat, ale wiem komu mogę polecić :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń