„Mordercy” Łukasz Śmigiel
wyd. Oficynka
rok: 2011
str. 343
Ocena: 5/6
Uwielbiam, kocham, ubóstwiam… wprost rozpływam się, gdy czytam
kryminał, thriller a czasem nawet horror. Statystycznie na dziesięć
przeczytanych przeze mnie książek, dziewięć mogłoby oscylować wokół wspomnianej
tematyki. Jeszcze bardziej nakręcam się, gdy autor łączy gatunki i mamy dobry
kryminał połączony z obyczajem, paranormalem albo romansem. Tego typu książki,
oczywiście jeśli są dobrze napisane, są dla mnie jak wisienka na torcie. To
przy nich odpoczywam. To z nimi dobrze mi się „współpracuje”. Dlatego z chęcią
sięgnęłam po książkę Łukasza Śmigla pod tytułem „Mordercy”.
Opowiadania. To zupełnie inna forma prezentowania historii. Krótka,
zwięzła i przyjemna. No może nie zawsze przyjemna, bo czasem przekazywana
opowieść jest brutalna, pełna krwi i bólu. Nie oznacza to jednak, że jest zła.
Zwykle oznacza to coś zupełnie innego.
„Mordercy” to zbiór dwunastu opowiadań rozpisanych na 343 stronach. Dodać
muszę bardzo interesujących i różnorodnych opowiadań. Bo znaleźć tu można
niemal wszystko. Wizje zupełnie innej rzeczywistości, pragnących wrócić do
przeszłości zbrodniarzy wojennych, ludzi decydujących o swym życiu pod wypływem
alkoholu, UFO, zmiany klimatyczne, zlodowacenie. To tylko kilka przykładów
pochodzących z garstki opowiadań. Każde z nich na kilkunastu lub
kilkudziesięciu stronach przedstawia taki świat, jaki niejednemu autorowi
trudno stworzyć w kilkutomowej powieści.
Choć każde opowiadanie miało w sobie coś wyjątkowego i niosło jakieś
przesłanie, to w głowie utkwiło mi jedno. W dodatku, żeby było zabawniej,
pierwsze. Odrobinę więc je przybliżę.
„Kozioł ofiarny”, bo tę opowieść chcę tu zaprezentować, sprawił, że na
moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Autor w bardzo oryginalny i obrazowy
sposób przedstawił wizję przyszłości, która mi osobiście nigdy nie przyszłaby
do głowy. Emerytura? Spokojne dożywanie swoich dni? Śmierć taka, jaką zapisała
w naszych losach jakaś wyższa siła? Nie. To było dawno i nieprawda. Nigdy się
nie wydarzyło. Bo życie kończy się, wraz z osiągnięciem siedemdziesiątego roku
życia. I nie jest pięknie. Nie jest spokojnie. Nie jest naturalnie. Człowiek
wie, że to nastąpi, co więcej, jedyne co może zrobić, to się bać. Bo przychodzi
czas Kolektywnego Mordu, czas zemsty, rozrywania ciał. Czy ktoś chciałby tak
zginąć? Ja na pewno nie. I główny bohater opowiadania Łukasza Śmigla również
nie chciał. Postanowił więc, że się zbuntuje. Jaki finał miał jego bunt? Czy
udało mu się umrzeć tak, jak tego pragnął? Czy coś w jego świecie się zmieniło?
By się tego dowiedzieć koniecznie musicie przekonać zbiór „Mordercy”.
Zauroczyła mnie twórczość Łukasza Śmigla. Każde opowiadanie do mnie
trafiło i kazało przystanąć na chwilę i zadać sobie pytania: „O co w tym
wszystkim chodzi? Czy świat kiedyś może naprawdę tak wyglądać?”. Lektura całego
zbioru była dla mnie jak… kubeł zimnej wody. Wstrząsająca. Mrożąca krew w
żyłach. Tak właśnie powinny wyglądać dobre kryminały. Tak wyglądają książki,
które mam ochotę przeczytać. Tak napisane są teksty, po które warto sięgać i do
których warto wracać. Język. Pomysł. Wykonanie. Sposób przekazu. Wszystko na
wysokim poziomie. Jedna książka, tyle historii. Nie ma innej opcji, muszę Wam
ją polecić. Więc… Polecam!
Czytałam i również polecam :)
OdpowiedzUsuńJestem zaintrygowana i zachęcona :)
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam, ale kryminały również bardzo sobie cenię - szczególnie takie.
OdpowiedzUsuńKsiazke posiadam i grzecznie czeka na swoją kolej :)
OdpowiedzUsuńKochana nie zaglądałam, bo mam mały zapiernicz na uczelni. Nie dość, że plan taki, że głowa mała, to ciągle dowalają coś, a do tego mamy jeszcze dopasowac w-f i lektorat :)
Szkoda słów
noo, to mi ulżyło Lenko :) bo się już szczerze martwiłam :(
OdpowiedzUsuń"Morderców" już od dawna chcę przeczytać a Twoja opinia mnie tylko w tym pragnieniu umocniła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Silaqui :D