„Grzechotka” Joanna Jodełka
wyd. W.A.B.
rok: 2011
str. 304
Ocena: 5/6
„Świt wcale nie zaświtał.
Słoneczny poranek gdzieś był, ale najprawdopodobniej za siedmioma górami i
siedmioma rzekami, bo w Poznaniu było ciemno, choć dzień już się zaczął.”*
…
Joanna Jodełka w 2009 roku zdobyła Nagrodę Wielkiego Kalibru
przyznawaną podczas Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu. Wówczas
ocenianą książką była „Polichromia”. Styczeń 2011 roku przywitał czytelniczy
świat książką „Grzechotka” tej utytułowanej autorki. Czy i tą powieścią rzuciła
wszystkich na kolana? Mogę jedynie mówić za siebie, a mnie… mnie zdecydowanie
zmusiła do wielkiego ukłonu. Ukłonu dla zdolności autorki i pomysłu, który rozwinęła
w dzierżonej właśnie przeze mnie książce. Bo i zdolności i pomysł są na wysokim
poziomie.
Pewnego ponurego jesiennego ranka, Edytę Skomorowską budzi własny
strach. Na szczęście znajduje się we własnym łóżku, w swoim pokoju. W powietrzu
wyczuwa zawsze obecną stęchliznę, na ścianie widzi grzyba, którego traktować
może niemal jak współlokatora. Koszmar minął i jest bezpieczna. Takie ma
przynajmniej wrażenie, dopóki nie okazuje się, że jest inaczej. Bo w jej łonie…
brakuje dziecka, a ona, Edyta, nie ma pojęcia gdzie ono może być. Tak zaczyna
się akcja najnowszej powieści Joanny Jodełki pod tytułem „Grzechotka”. Już sam
tytuł sugeruje, co czytelnik może znaleźć w powieści, ale czy to znajdzie? O
tym trzeba się już przekonać samemu.
Karetka, policja, psycholog, ginekolog, położne… Świat wokół Edyty
wybucha nagle milionem osób, podejrzewających ją o najgorsze z możliwych
przestępstw, dzieciobójstwo. Ludzie stają się jej przeciwnikami, nikt jej nie
wierzy, a pomagają jedynie ci, którzy czują służbowy bądź moralny obowiązek.
Trwają poszukiwania dziecka, które dość szybko wszyscy uznają za poszukiwanie
ciała. Czy słusznie? Czy to możliwe, by podczas kilkudziesięciu zapomnianych
przez Edytę godzin, faktycznie uśmierciła swe dziecko? Tego po prostu nie
możecie się nie dowiedzieć.
Narracja jest pierwszoosobowa, ale poprowadzona przez wielu bohaterów. Punkt
widzenia Edyty zaprezentowany został nam w zasadzie jedynie na początku i na
końcu powieści. Tłumaczyć to można tym, iż niemal przez cały czas jej trwania
poddawana jest agresywnej kuracji farmakologicznej, mającej podratować jej kruchą
psychikę. I tak dopiero pod koniec dziewczyna może powiedzieć co pamięta i w
którym momencie wspomnień urywa się jej przysłowiowy „film”. Z kilkunastu
wprowadzonych przez autorkę postaci wyraźnie wybijają się dwie. Pierwszą z nich
jest postać Weroniki Król, pani psycholog, która ma stwierdzić, czy Edyta
Skomorowska była w stanie popełnić przestępstwo, o które jest podejrzewana.
Drugim wybijającym się bohaterem jest policjant, który obejmuje śledztwo mające
na celu odnalezienie dziecka. Ta dwójka, po pierwszych, burzliwych spotkaniach,
zaczyna zgodną współpracę, która, koniec końców, doprowadzi ich do zaskakującego
rozwiązania zagadki. Ale czy to będzie koniec? Tego już taka pewna nie jestem.
Co świadczy o tym, że książka jest dobra? O zdolnościach autora? O tym,
że pomysł, który chce rozwinąć w powieści się sprawdzi? Wątpię, by dwie osoby
udzieliły na te pytania identycznych odpowiedzi. Bo na sukces nie ma jednej
recepty, każdy odnosi go w inny sposób, kierując się różnymi priorytetami i
wędrując zupełnie innymi ścieżkami. Według mnie książka Pani Jodełki powinna
odnieść pełen sukces. Jest dobrze napisana, przemyślana i intrygująca. Akcja
jest wartka, tajemnicza i nieprzewidywalna. Postaci są bardzo autentyczne, a
sceneria, w której umieszczona została akcja powieści, nad wyraz prawdziwa.
Czasem, podczas czytania, miałam wrażenie, że czytam powieść amerykańskiej
powieściopisarki a akcja rozgrywa się w Nowym Jorku. Sama nie wiem czemu, ale
takie wrażenie właśnie odnosiłam.
Zdania na temat twórczości Joanny Jodełki są podzielone, tak samo
opinie na temat „Grzechotki”. Jedni ją chwalą, innym jej powieść nie przypadła
do gustu. Noty raz są wysokie, raz niskie, ostatecznie dając ocenę średnią ze
wskazaniem na dobrą. I przynajmniej za taką moim zdaniem powinna uchodzić.
Podczas lektury niemal nieustannie czułam przechodzące mnie ciarki.
Strachem napawała mnie nieuchronność następujących po sobie wydarzeń, wyraźnie
zmierzających w jednym kierunku. Nieco drażniła mnie jednokierunkowość myślenia
otaczających Edytę ludzi, ostatecznie okazało się jednak, że była ona jedynie
powierzchowna. Ogólnie książkę uznaje za bardzo dobry thriller psychologiczny i
polecam ją wszystkim lubiącym tego typu powieści.
str. 147
Widzę, że ,,Grzechotka'' bardzo kontrowersyjne zbiera opinie. Jedni ją chwalą inni ganią. Najlepiej będzie samemu się przekonać ile jest prawdy w twoich wrażeniach czytelniczych. Mam nadzieję, że odbiorę tę książkę jednak na plus. Zobaczymy..
OdpowiedzUsuńjuż kolejna recenzja ? czy ty śpisz w ogóle?
OdpowiedzUsuńThriller psychologiczny to zdecydowanie coś dla mnie :) A ten wydaje mi się być całkiem ciekawy, ze względu na poruszony temat :)
OdpowiedzUsuńPożyczyłam sobie parę tygodni temu od koleżanki i mam w planach przeczytać jakoś wkrótce. Mam nadzieję, że spodoba mi się równie bardzo jak Tobie :)
OdpowiedzUsuń