„Labirynt kłamstw” Tess Gerritsen
wyd. Mira
rok: 2011
str. 444
Ocena: 4/6
Na pojawienie się na rynku, a co za tym idzie i w moim domu „Labiryntu
kłamstw” Tess Gerritsen czekałam kilka miesięcy. Nie wiem jak to się dzieje,
ale gdy raz przypadnie mi do gustu jakiś autor, to później z drżeniem serca
wyczekuję kolejnej jego powieści. Lubię przywiązywać się do pisarzy, zbieram w
ten sposób grono tych, po których książki warto sięgnąć bez większego strachu o
to, że lektura okazać się może niewypałem. Jest to zachowanie odrobinę
asekuracyjne, wiem, ale nic na to poradzić nie potrafię. Nie oznacza to jednak,
że nie czytam dzieł debiutantów i nie sięgam po nowości. Tak nie jest. Prawdą
jest jednak, że zawsze mam pewne obawy co do tego, co będzie mi dane
przeczytać. Zwykle jednak trafiam dobrze i dorzucam kolejnego autora do grona
ulubionych. Tess oczywiście mnie nie zawiodła, a „Labirynt kłamstw” pozwolił mi
na zapoznanie się z dwoma bardzo dobrymi kryminałami, okraszonymi wartką i
przebojową akcją.
Tess Gerritsen jest z zawodu lekarzem. W związku z wykonywanym zawodem
nigdy nie miała dość czasu, by poświęcić się lekturze. Była zresztą pasjonatką
science fiction i powieści sensacyjnych. Wszystko zmieniło się z chwilą
otrzymania od jednej z pacjentek paczki romansów. Po chwili wahania sięgnęła po
jedną z otrzymanych książek i… przepadła. Tak zaczęła się jej przygoda z tym
gatunkiem literatury. Gdy postanowiła rozpocząć karierę jako pisarka
postanowiła połączyć swoje zamiłowania tj. sensację, romans a czasem również
medycynę. Pierwsza przeczytana przeze mnie książka Gerritsen była właśnie
wybuchową mieszanką tych trzech gatunków. Liczyłam na to, że i „Labirynt
kłamstw” będzie oscylował w tych okolicach. Choć w obu zaprezentowanych
powieściach brak jest wątku medycznego, to nie czuję się zawiedziona. Już sam
miks kryminału i romansu w pełni mnie zadawala.
W pierwszej opowieści, zatytułowanej „Telefon po północy” autorka
przedstawia czytelnikowi losy Sarah Fontaine, kobiety po trzydziestce, która
kilka miesięcy wcześniej poślubia Geoffreya. Ich miłość wybuchła nagłym i
niepohamowanym płomieniem i w kilka miesięcy po pierwszym spotkaniu byli już
małżeństwem. Geoffrey, jako pracownik Bank of London raz w miesięcy udawał się
na kilkudniową delegację do Londynu, skąd regularnie kontaktował się z młodą
żoną. Aż do dnia, w którym tego nie uczynił. Zamiast tego, późną nocą Sarah
odebrała zupełnie inny telefon. Nick O’Hara pracownik Departamentu Stanu poinformował
kobietę, że jej mąż nie żyje, a jego ciało wkrótce zostanie sprowadzone z…
Berlina. Tylko… przecież Geoffrey był w Anglii a nie na kontynencie, w
Niemczech. Ten mały szczegół zaintrygował również Nicka, który postanowił, że
koniecznie musi dowiedzieć się jak doszło do tego, że mężczyzna przemieścił się nie informując o
tym uprzednio małżonki. W ten właśnie sposób rozpoczyna się wyścig, na którego
mecie czeka prawda. Co się wydarzyło? Dlaczego? Jak doszło do tego, że mąż
Sarah zmarł? Czy jego śmierć była faktycznie nieszczęśliwym wypadkiem, jak
twierdzi niemiecka policja? Czy to możliwe, by Geoffrey został zamordowany, a
jeśli tak, to kto czyhał na jego życie? Tego wszystkiego, za wszelką cenę, chce
się dowiedzieć się jego żona. Czy jej się to uda? Czy wśród dziesiątków osób niegodnych
zaufania znajdzie choć jedną, której pomoc będzie bezinteresowna i szczera? O
tym wszystkim, oraz o wielu innych rzeczach dowiecie się, jeśli sięgniecie po
zbiór „Labirynt kłamstw” i przeczytacie jedną z powieści Tess Gerritsen
zatytułowaną „Telefon po północy”.
Pozycję drugą i ostatnią we wspomnianym pakiecie zajmuje powieść „Bez
odwrotu”. Tym razem autorka postanowiła zaprezentować nam Catherine Weaver, trzydziestosiedmioletnią
filmową charakteryzatorkę, która pewnego dnia samochodem potrąca człowieka. Po
odwiezieniu do szpitala okazuje się, że Victor Holland, bo tak nazywa się ranny
mężczyzna, przed wtargnięciem na ulicę został postrzelony. To oczywiście
jeszcze nie koniec dziwnych i przerażających rzeczy, które będą miały miejsce w
życiu Cathy po tym wypadku. Dokąd zaprowadzi ją ta jedna przejażdżka? Kim jest
Victor? Jak potoczą się losy tej dwójki? By się tego dowiedzieć musicie
zagłębić się w lekturze „Bez odwrotu”.
Jak wspomniałam na początku mnie Tess Gerritsen przekonała do swojego
stylu już wcześniej i byłam przekonana, że i „Labirynt kłamstw” mnie nie
zawiedzie. I nie zawiódł. Książkę czyta się bardzo dobrze i w niemalże
ekspresowym tempie. Strony przelatują przez palce a czytelnik nawet tego nie
zauważa i nagle kończy się druga opowieść a co za tym idzie i cała książka. Mieszanka
gatunków, jaką serwuje nam autorka, jest tym co lubię najbardziej. I choć
czasem wieje od tego typu literatury totalnym oderwaniem od rzeczywistości, to
nie przestanę jej czytać, bo jest po prostu fajna. Polecam wszystkim.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Zbrodnia w Bibliotece
Świetna książka, bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńMuszę się zapoznać z tą autorką ;)
OdpowiedzUsuńOoo słyszałam o tej książce i mam na nią "chrapkę" :)
OdpowiedzUsuń