26 października 2011

Prawo bezprawia („Labirynt kłamstw” Tess Gerritsen)


„Labirynt kłamstw” Tess Gerritsen
wyd. Mira
rok: 2011
str. 444
Ocena: 4/6



Na pojawienie się na rynku, a co za tym idzie i w moim domu „Labiryntu kłamstw” Tess Gerritsen czekałam kilka miesięcy. Nie wiem jak to się dzieje, ale gdy raz przypadnie mi do gustu jakiś autor, to później z drżeniem serca wyczekuję kolejnej jego powieści. Lubię przywiązywać się do pisarzy, zbieram w ten sposób grono tych, po których książki warto sięgnąć bez większego strachu o to, że lektura okazać się może niewypałem. Jest to zachowanie odrobinę asekuracyjne, wiem, ale nic na to poradzić nie potrafię. Nie oznacza to jednak, że nie czytam dzieł debiutantów i nie sięgam po nowości. Tak nie jest. Prawdą jest jednak, że zawsze mam pewne obawy co do tego, co będzie mi dane przeczytać. Zwykle jednak trafiam dobrze i dorzucam kolejnego autora do grona ulubionych. Tess oczywiście mnie nie zawiodła, a „Labirynt kłamstw” pozwolił mi na zapoznanie się z dwoma bardzo dobrymi kryminałami, okraszonymi wartką i przebojową akcją.

Tess Gerritsen jest z zawodu lekarzem. W związku z wykonywanym zawodem nigdy nie miała dość czasu, by poświęcić się lekturze. Była zresztą pasjonatką science fiction i powieści sensacyjnych. Wszystko zmieniło się z chwilą otrzymania od jednej z pacjentek paczki romansów. Po chwili wahania sięgnęła po jedną z otrzymanych książek i… przepadła. Tak zaczęła się jej przygoda z tym gatunkiem literatury. Gdy postanowiła rozpocząć karierę jako pisarka postanowiła połączyć swoje zamiłowania tj. sensację, romans a czasem również medycynę. Pierwsza przeczytana przeze mnie książka Gerritsen była właśnie wybuchową mieszanką tych trzech gatunków. Liczyłam na to, że i „Labirynt kłamstw” będzie oscylował w tych okolicach. Choć w obu zaprezentowanych powieściach brak jest wątku medycznego, to nie czuję się zawiedziona. Już sam miks kryminału i romansu w pełni mnie zadawala.

W pierwszej opowieści, zatytułowanej „Telefon po północy” autorka przedstawia czytelnikowi losy Sarah Fontaine, kobiety po trzydziestce, która kilka miesięcy wcześniej poślubia Geoffreya. Ich miłość wybuchła nagłym i niepohamowanym płomieniem i w kilka miesięcy po pierwszym spotkaniu byli już małżeństwem. Geoffrey, jako pracownik Bank of London raz w miesięcy udawał się na kilkudniową delegację do Londynu, skąd regularnie kontaktował się z młodą żoną. Aż do dnia, w którym tego nie uczynił. Zamiast tego, późną nocą Sarah odebrała zupełnie inny telefon. Nick O’Hara pracownik Departamentu Stanu poinformował kobietę, że jej mąż nie żyje, a jego ciało wkrótce zostanie sprowadzone z… Berlina. Tylko… przecież Geoffrey był w Anglii a nie na kontynencie, w Niemczech. Ten mały szczegół zaintrygował również Nicka, który postanowił, że koniecznie musi dowiedzieć się jak doszło do tego,  że mężczyzna przemieścił się nie informując o tym uprzednio małżonki. W ten właśnie sposób rozpoczyna się wyścig, na którego mecie czeka prawda. Co się wydarzyło? Dlaczego? Jak doszło do tego, że mąż Sarah zmarł? Czy jego śmierć była faktycznie nieszczęśliwym wypadkiem, jak twierdzi niemiecka policja? Czy to możliwe, by Geoffrey został zamordowany, a jeśli tak, to kto czyhał na jego życie? Tego wszystkiego, za wszelką cenę, chce się dowiedzieć się jego żona. Czy jej się to uda? Czy wśród dziesiątków osób niegodnych zaufania znajdzie choć jedną, której pomoc będzie bezinteresowna i szczera? O tym wszystkim, oraz o wielu innych rzeczach dowiecie się, jeśli sięgniecie po zbiór „Labirynt kłamstw” i przeczytacie jedną z powieści Tess Gerritsen zatytułowaną „Telefon po północy”.

Pozycję drugą i ostatnią we wspomnianym pakiecie zajmuje powieść „Bez odwrotu”. Tym razem autorka postanowiła zaprezentować nam Catherine Weaver, trzydziestosiedmioletnią filmową charakteryzatorkę, która pewnego dnia samochodem potrąca człowieka. Po odwiezieniu do szpitala okazuje się, że Victor Holland, bo tak nazywa się ranny mężczyzna, przed wtargnięciem na ulicę został postrzelony. To oczywiście jeszcze nie koniec dziwnych i przerażających rzeczy, które będą miały miejsce w życiu Cathy po tym wypadku. Dokąd zaprowadzi ją ta jedna przejażdżka? Kim jest Victor? Jak potoczą się losy tej dwójki? By się tego dowiedzieć musicie zagłębić się w lekturze „Bez odwrotu”.

Jak wspomniałam na początku mnie Tess Gerritsen przekonała do swojego stylu już wcześniej i byłam przekonana, że i „Labirynt kłamstw” mnie nie zawiedzie. I nie zawiódł. Książkę czyta się bardzo dobrze i w niemalże ekspresowym tempie. Strony przelatują przez palce a czytelnik nawet tego nie zauważa i nagle kończy się druga opowieść a co za tym idzie i cała książka. Mieszanka gatunków, jaką serwuje nam autorka, jest tym co lubię najbardziej. I choć czasem wieje od tego typu literatury totalnym oderwaniem od rzeczywistości, to nie przestanę jej czytać, bo jest po prostu fajna. Polecam wszystkim.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Zbrodnia w Bibliotece

3 komentarze: