„Ojciec” Karol Arentowicz
wyd. IMG Partner
rok: 2011
str. 98
Ocena: 5,5/6
„Karol Arentowicz” to, jak się okazuje jedynie pseudonim artystyczny.
Autor nie ujawnia szerszej publice swoich prawdziwych personaliów. Co więcej, Bajki… i Ojciec nie są jedynymi powieściami jego autorstwa, przy czym inne
podpisuje zupełnie inaczej. Mimo tego, iż Pan Karol stara się zachować maksimum
anonimowości, nie do końca mu się to udaje. W swej ostatniej książce
zaprezentował czytelnikom prawdziwego siebie. Przedstawił swoją rodzinę, swoje
przemyślenia i problemy z jakimi borykał się od najmłodszych lat. Może właśnie
dlatego ta książka tak mnie urzekła. Może dlatego tak mną wstrząsnęła? Tak to
przecież zwykle bywa, że największe wrażenie robi na nas… najzwyklejsza na
świecie prawda…
„Szacunek do innych ludzi (lub
jego brak) kształtuje się na gruncie zachowań ojca wobec dziecka. Jaki jest
najbardziej prawdopodobny przyszły scenariusz? Jeśli na przykład syn jest bity,
będzie bił; jeśli jest poniżany, będzie poniżał; jeśli nigdy nie ma racji, nie
będzie przyznawał racji innym… Nie nauczy się
szanować ich – stanie się równie bezwzględny i
„nieomylny” jak ojciec”.*
Powyższy cytat to tylko drobny fragment książki, niewielki skrawek
tego, co zaparło mi dech w piersi i nie pozwoliło się oderwać się od niej póki
nie poznałam zakończenia.
„Ojciec” Karola Arentowicza to powieść o, jak nie trudno się domyślić,
ojcu. Ale nie jednym, konkretnym człowieku, tylko całym ich zbiorze. Bohaterów
jest więc tak wielu, jak wielu jest na świecie mężczyzn pełniących w życiu rolę
taty. Nadmienić od razu muszę, że nie chodzi tu o czysto biologiczną
nomenklaturę. Bo takim „ojcem” może być i prawdziwy tata i dziadek i wujek i
brat. A czasem nawet człowiek, który z pozoru wydać może się zupełnie obcy albo
niezapamiętany przez dziecko. Czemu? Bo okres dzieciństwa to czas, w trakcie
którego zamiast wspomnień gromadzone są emocje. Dobry przykład, czułe słowa,
ciepło ciała, przyjazne gesty. To wszystko zostaje zmagazynowane i rzutuje na
dalsze życie człowieka. Niestety wzorce wyniesione z tych najmłodszych lat nie
zawsze są dobre a to właśnie one nas kształtują.
Zasadniczo w książce odnajdziemy kilka rysopisów ojców. I tak autor
zaprezentował nam swojego wuja - Władka, który wywarł ogromny wpływ na życie
autora, ale nie został przez niego zapamiętany. Karol Arentowicz „przedstawia”
nam również swojego ojca, z którym przeżył lepsze i gorsze chwile. O tym, który
był stał się wzorem dla autora przekonać będziecie musieli się sami. Pan
Arentowicz nie poprzestał jednak tylko na przykładach z życia. Posunął się o
krok dalej i zaprezentował czytelnikom jeszcze trzech innych ojców. I to
właśnie rozdziały im poświęcone, oraz kolejne, zawierające przemyślenia autora
na temat ojcostwa i jego skutków, najbardziej wryły się w mój umysł i nie chcą
go opuścić. Bo, jeśli zastanowić się głębiej, to to wszystko może być prawdą, a
jeśli nią jest, to kim jestem ja? Kim jest mój mąż? A brat? Kim jesteś Ty? Czy
mając za sobą taką a nie inną przeszłość i wiedząc, kim są nasi rodzice, jesteśmy
gotowi założyć własne rodziny i obarczyć nasze dzieci takim a nie innym
dziedzictwem? Nie jestem już tego taka pewna. Nie mogę więc jednoznacznie
stwierdzić, że w stu procentach zgadzam się z każdą postawioną w książce tezą.
Bo jeślibym się zgodziła, to przekreśliłabym przyszłość właśnie tworzonej
przeze mnie rodziny. Bo czy ktokolwiek ma idealnych rodziców? Ile jest na
świecie ojców, którzy swoje dzieci stawiają na pierwszym miejscu? Którzy nie
podniosą głosu, którzy się nie wściekają? Ilu jest ojców, którzy codziennie
przytulają swoje dzieci i pomagają im, kiedy to konieczne? Czy istnieją idealni
rodzice? Czy ktokolwiek chciałby takich mieć?
Ja nie miałam idealnego dzieciństwa. Ale nie było ono również
tragiczne. Jak to rzutuje na moją przyszłość? Co ze związku moich rodziców
przeniosę na łono własnej rodziny? Jak wychowam dzieci? Jakim ojcem będzie mój
mąż? Czy dzieci będą przychodziły do niego by podzielić się swoimi uczuciami?
Czy on będzie chciał ich wysłuchać? Jak mogłabym sprowadzić na świat potomstwo,
wiedząc, wątpiąc, że zazna ono ojcowskiej miłości?
Setki a nawet tysiące podobnych myśli kłębi się w mojej głowie. I z
każdym kolejnym zapisanym zdaniem, z każdym nowym przemyśleniem boje się
bardziej. A przecież nie powinnam. Staram się więc ukierunkować bardziej
pozytywnie. W końcu od każdej reguły są wyjątki. Ludzie uczą się na błędach.
Zwykle najlepszym nauczycielem są błędy własne, nie oznacza to jednak, że nikt
nie uczy się na cudzych błędach. Może dzięki obserwacji i analizie zachowania
naszych bliskich będziemy w stanie tworzyć nowe, lepsze wzorce? Oby.
Czy moje przemyślenia mają jakikolwiek sens? Czy ktokolwiek cokolwiek z
nich zrozumiał? Czy przesłanie jest jasne? A może jest zupełnie zamazane? Mnie
samej trudno to stwierdzić, liczę jednak, iż zwróciłam Waszą uwagę na powieść
„Ojciec” Karola Arentowicza i że znajdziecie chwilę czasu, by się w nią
zagłębić. Bo warto. Warto ją przeczytać, zatrzymać się na chwilę i pomyśleć.
Zastanowić się co czeka nas w przyszłości.
Na koniec dodam, że jeszcze nim skończyłam tę książkę wymogłam na mężu,
by obiecał, że ją przeczyta. Liczę, że dotrzyma przyrzeczenia. Powieść choć
cieniutka i niepozorna, niesie za sobą wielkie przesłanie. Może nie dla każdego
zrozumiałe, może nie zawsze zgodne z naszymi przekonaniami, ale na pewno warte
tego, by poświęcić mu odrobinę. Pomyśleć. Zachęcam do lektury. Wszystkich. Bez
wyjątku.
„Dobry człowiek rzadko jest złym
ojcem, zły ojciec rzadko jest dobrym człowiekiem. Synowie (dzieci) złych ojców
na ogół stają się złymi ludźmi.”** Warte przemyślenia…
** str. 73
Książkę otrzymałam od Autora, za co bardzo dziękuję :)
Widzę że książka wywarła na Tobie naprawdę duże wrażenie!
OdpowiedzUsuńJa nie muszę się zastanawiać by wiedzieć, jak mój ojciec i jego charakter wpłynęły na moje życie i na to, jakiego partnera sobie wybrałam, bo wiem że obaj mają wiele cech wspólnych - i tych dobrych i tych mniej dobrych. Choć rzadko czytuję coś, co nie mieści się w szeroko pojmowanej fantastyce, to jeśli kiedyś trafię na tą książkę w bibliotece to się skuszę. I coś czuję że też polecę memu mężczyźnie tą lekturę :)
Pozdrawiam serdecznie :D
Silaqui
Juz ci na priv pisałam, że zaciekawiła mnie ta książka. Na pewno przeczytam i zmuszę moich facetów do jej lektury. Świetna, emocjonalna recenzja :*
OdpowiedzUsuńNiedawno ją skończyłam i recenzja ukaże się chyba nawet dziś ;) Ale muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam ;)
OdpowiedzUsuń