„13 godzina” Richard Doetsch
wyd. Albatros A. Kuryłowicz
rok: 2011
str. 416
Ocena: 5/6
Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było posiadać magiczny przyrząd
do przenoszenia się w czasie? Ile można byłoby zmienić, ile osiągnąć, a co
zachować w niezmienionym stanie. Myśleliście kiedyś o tym? Braliście pod uwagę
posiadanie takiej opcji w swoim życiu? Muszę Wam się przyznać, że mnie
niejednokrotnie dopadały tego typu myśli. Zastanawiałam się, jakby to było
cofnąć się dekadę wcześniej z posiadaną aktualnie wiedzą. Analizowałam co
mogłoby się zmienić, gdybym lata, ba, miesiące wcześniej podejmowała inne,
często dużo logiczniejsze decyzje. Niejednokrotnie przebiegała mi przez głowę
myśl, że gdybym cofnęła się w czasie o kilka godzin moje życie wyglądałoby
zupełnie inaczej. To wszystko były jednak tylko i wyłącznie mrzonki,
nieziszczalne przebłyski nadziei, którą niezwłocznie w sobie zabijałam. Bo jaki
jest sens wierzyć, że ktoś w zaczarowany sposób może cofnąć czas i odmienić
moje losy? Lepiej żyć własnym życiem i przyjmować jego dary takimi, jakimi są.
Tak myślałam… do dziś, czyli do chwili zakończenia lektury 13 godziny. Książkę
przeczytałam, odłożyłam na półkę i… zaczęłam przeżywać. Bo to, co autor w niej
zawarł przekracza niejednokrotnie ludzkie pojęcie. Ale… w jak najbardziej
pozytywnym tego słowa znaczeniu. Czemu? Tego nie mogę Wam zdradzić, żywię
jednak nadzieję, że zapoznacie się z książką i sami będziecie mogli wyrobić
sobie na jej temat zdanie. Do tej pory niech Wam wystarczy tych kilka słów, które
na jej temat napiszę.
Wydaje mi się, że z zabawą z czasem jest jak z zabawą z zapałkami.
Bardzo łatwo jest się poparzyć dorabiając się wiecznych blizn, których żadna
maść, żadna tabletka, żaden specyfik nie jest w stanie uleczyć. Raz poparzony
człowiek nosi piętno tej tragedii do końca życia. Bo jest to piętno tak samo
fizyczne jak i psychiczne. Myślę, że zmiana przeszłości niesie za sobą bardzo
podobne konsekwencje. Ktoś jest, a zaraz go nie ma. Ktoś coś zrobił, a komuś
innemu się obrywa. Ktoś zmienia przeszłość, a to rzutuje na przyszłość. I to
nie tylko tej jednej, jedynej osoby. Ma to wpływ na dziesiątki, setki a nawet
tysiące ludzkich istnień. Czy mimo obciążenia, jakie może spaść na ciebie po zmianie
przeszłości, byłbyś/byłabyś w stanie, bez chwili wahania, zdecydować się na
podróż, podczas której wszystkie chwyty są dozwolone? Jeśli nie jesteście pewni
– 13 godzina jest lekturą dla Was.
Nick Quinn, biznesmen, po powrocie do domu z podróży służbowej trafia
wprost w ukochane ramiona najwspanialszej żony, jaką mężczyzna tylko mógł sobie
wymarzyć. Julia, bo o niej tu mowa, to piękna, inteligentna i przebojowa
prawniczka, która postanowiła zataić przed mężem pewien mały szczegół swojego
życia. W zawiązku z próbą ukrycia tego sekretu Nick i Julia rozstają się w nienajmilszej
atmosferze. Mężczyzna, z natury uparty i buńczuczny, postanawia wziąć żonę na
przetrzymanie, pokazując jej równocześnie, kto w tym związku jest górą. I tak
oto, idealny małżonek dopuszcza do sytuacji, w której jego własna żona przez
cały dzień nie może się z nim skontaktować. Utrzymuje dystans również po jej
powrocie do domu. Aż do chwili, gdy słyszy odgłosy wystrzału, który uśmierca
Julię. Jeśli dodać do tego ogólnonarodową żałobę związaną z katastrofą w
przestworzach, mającą miejsce na pobliskim lotnisku, brakiem prądu w mieście i ogólną
paniką i rozpaczą, to sprawy naprawdę nie mają się dobrze. Do tego wszystkiego detektywi
prowadzący sprawę śmierci Julii ewidentnie winią jej męża, więc… nie pozostaje
mu nic innego, jak zaufać starszemu mężczyźnie, który niespodziewanie zjawia
się na komisariacie. Mężczyzna wręcza mu list i chronometr, twierdząc że może on
jeszcze uratować swoją żonę, ale każda podjęta przez niego decyzja wpłynie na
ich dalsze losy. Jak postąpi Nick? Czy zaufa nieznanemu mężczyźnie? Czy uda mu
się zmienić przeszłość? Jak działa tajemniczy chronometr? Czy cofnięcie się w
czasie rzeczywiście jest możliwe, a jeśli tak, to jakie są jego konsekwencje?
Tego, i nie tylko tego, dowiecie się podczas
lektury 13 godziny Richarda Doersch’a.
Czy polecam książkę? Zdecydowanie tak. Akcja jest wartka, nietuzinkowa,
pełna zaskakujących zwrotów i nagłych przeskoków w czasie, zupełnie
niezależnych od sytuacji. Autor w wyśmienity sposób zaplanował wszystkie
kolejne wydarzenia, dzięki czemu w dalszych rozdziałach nic się nie dubluje.
Inteligentny główny bohater dostarcza nam silnych wrażeń podczas lektury każdej
strony. Całość została napisana w przystępny sposób, łatwy do zrozumienia przez
czytelnika. Bohaterowie nie posługują się nieznanymi czytelnikowi zwrotami i są
bardzo autentyczni w tym, co robią. Odnosiłam wręcz czasem wrażenie, że autor
dobrze wie, o czym pisze, że sam miał okazję przeżyć podróż w czasie i zgubne
skutki takich przeskoków. Powieść jest wyśmienitym thrillerem, kryminałem,
dramatem i książką fantasy równocześnie. Jedna z lepszych powieści jakie
przeczytałam w tym roku. Gorąco polecam.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Albatros A. Kuryłowicz. Dziękuję.
Możliwe, że się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńInteresujące to spore niedopowiedzenie. Muszę dorwać tę powieść!
OdpowiedzUsuń