„Powiedz prawdę” Sophie Hannah
wyd. G+J
rok: 2011
str. 408
Ocena: 5,5/6
Ostatnimi czasy bardzo często sięgam po literaturę stricte związaną z
dziećmi, a dokładnie rzecz ujmując z ich śmiercią. Choć temat jest intrygujący,
to nie należy do moich ulubionych. Niema się chyba jednak co dziwić. Umiera niewielka,
niewinna istotka. Maluszek, który nie jest w stanie się obronić. Dzidziuś,
który nie powie, co się dzieje. Nie poskarży się. Nie wskaże sprawcy. Nie
zdejmie brzemienia z ramion niewinnego. Ostatecznie więc mi, jako czytelnikowi,
nie pozostaje nic innego jak wierzyć, że wszystko skończy się tak, jak skończyć
się powinno.
Jest mi trudno czytać o umierających z różnych powodów niemowlaczkach. Problematyczne
jest dla mnie również napisanie tej recenzji. Pozostaje pod nieustającym wpływem
lektury powieści Sophie Hannah „Powiedz prawdę” i nie mogę pojąć tego, co
takiemu maluszkowi może przytrafić się zaraz na początku życia. Taka krucha
istota i tak wiele zła na świecie. Czy ktokolwiek może to pojąć? Zrozumieć? Na
pewno nie ja. Ale… do rzeczy.
Felicity Benson, producentka filmów dokumentalnych zatrudniona w firmie
Binary Star, pewnego dnia otrzymuje dość niespodziewaną i bardzo tajemniczą
przesyłkę. Odręcznie zaadresowana koperta, wysłana na jej firmowy adres, opatrzona
zostaje imieniem Fliss, czyli skrótem jej umienia używanym tylko przez znanych
jej ludzi. Wewnątrz dziewczyna znajduje kartkę zawierającą szesnaście nic jej
nie mówiących cyfr. Chwilę po odebraniu tej przedziwnej poczty rozdzwania się
telefon i Fliss zostaje wezwana na dywanik do swojego szefa, Lauriego
Nattrassa, który informuje ją, że dziewczyna otrzymuje awans i od następnego
tygodnia przejmie jego stanowisko. Informacja ta zbija Felicity z nóg, jest w
końcu jednym z najmłodszych i jednym z najmniej docenianych producentów w
firmie. Do tego ma pewien sekret, który, przynajmniej jej zdaniem, sprawia, iż
nie ma prawa do zajęcia takiego poważanego stanowiska. Za duża
odpowiedzialność, za duże pieniądze, za duża sprawa… bo jako dyrektor kreatywny
i producent wykonawczy będzie musiała dokończyć tworzony przez Nattrassa film
dotyczący matek i opiekunek oskarżonych o dzieciobójstwo. Trzy kobiety, trzy na
pierwszy rzut oka zupełnie różne sprawy i jedna biegła, która zeznaje na
niekorzyść pozwanych. Czy słusznie? Co sprawiło, że Judith Duffy zeznawała tak,
a nie inaczej? Czy Helen Yardley, Sara Jaggard i Rachel Hines popełniły
zarzucane im czyny? Czy ktokolwiek, poza oskarżonymi kobietami, jest w stanie
dociec prawdy? O tym będziecie mieli okazję przekonać się w trakcie lektury
powieści Sophie Hannah zatytułowanej „Powiedz prawdę”.
To oczywiście zalążek bardzo rozbudowanej fabuły powieści. Poznajemy
ekipę Binary Star, śledczych, oskarżone oraz ich rodziny. Autorka przedstawia
nam również wiele postaci pełniących role drugoplanowe, niejednokrotnie posiadających
bardzo istotne dla rozwiązania sprawy informacje. Przyznam szczerze, że
początkowo trudno było mi się we wszystkim połapać. Wyzwanie czytelnicze
stanowił każdy rozdział. Poznawałam nowego bohatera i jego tok myślenia, zwykle
zgoła inny od tego, który prezentowano we wcześniejszych rozdziałach. Czułam
się więc nieustannie niepewna tego, co będzie dalej. Trudno było mi również
dociec prawdy i zrozumieć, co się tak naprawdę stało i kto jest winny. To
wszystko nie przeszkadzało mi jednak we wciągnięciu się w fabułę. Z każdą
przeczytaną stroną zagłębiałam się w akcję coraz bardziej. Poznawałam nowe
fakty i jeszcze mocniej pragnęłam rozwiązać zagadkę. Bywały chwile, że trzęsłam
się nad książką i sama nie rozumiałam jak to jest możliwe, że wciąż jestem na
danej stronie a chciałabym już być dziesięć stron dalej. Lektura była
pasjonująca. Wiele się jednak ostatnio działo i co i rusz odkładałam „Powiedz
prawdę” na półkę. I tak właśnie po raz pierwszy od bardzo, bardzo dawna
czytałam książkę przez dwa tygodnie. Dzięki temu jednak związałam się z tą
lekturą jeszcze bardziej. Każde przeczytane zdanie analizowałam setki razy i
codziennie, przerywając czytanie, myślałam o tym, jakie będzie zakończenie.
Teraz, gdy już wiem, zastanawiam się jak autorce udało się wszystko podkładać
tak, że nie wpadłam na rozwiązanie wcześniej.
Reasumując, po wielu godzinach od zakończenia lektury i po równie
długim czasie poświęconym na zastanawianie się, co mogę o tej książce
powiedzieć, stwierdzam, że warto było poświęcić tyle czasu, by poznać stworzoną
przez Sophie Hannah historię. Autorka wykazała się niesamowitą inwencją i
pomysłowością podczas tworzenia tej książki. Przedstawiała przeprowadzone z poszczególnymi
bohaterami wywiady, fragmenty książek i artykuły. Nie zabrakło również
rozbudowanych dialogów i przemyśleń poznanych postaci. Akcja została
przemyślana i w pełni ją kupuję. Jestem przekonana, że przedstawiona przez
autorkę historia mogła mieć miejsce naprawdę, a niewiele ostatnio spotykam
książek, które pozostawiają po sobie takie wrażenie. Za tą prawdziwość daje
więc tej książce gigantyczny plus, do i tak już dobrej, a nawet bardzo dobrej
oceny. Zaopatrzyłam się już w inne pozycje tej autorki i liczę na to, że nie
zawiodą mnie one, tak, jak nie zawiodła mnie książka „Powiedz prawdę”. Do jej
przeczytania zachęcam wszystkich dojrzałych czytelników oraz miłośników
thrillerów psychologicznych. Problemy w niej przedstawione dyskwalifikują ją
jednak, jako powieść, którą poleciłabym młodzieży. Trzeba do niej
najzwyczajniej w świecie dorosnąć.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Sztukateria i Wydawnictwa G+J
Uwielbiam thrillery psychologiczne a ten wydaje się być całkiem niezły :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki Sophie Hannah, ta jeszcze przede mną.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie i z chęcią ją przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Całkiem ciekawe, dodaję do planów. Ale zanim znajdę (o ile znam moją bibliotekę), troche wody w Wiśle upłynie...
OdpowiedzUsuń