9 września 2011

Byłam, jestem, będę… jedynie przypisem ( „Zapomniałam, że cię kocham” Gabrielle Zevin)


„Zapomniałam, że cię kocham” Gabrielle Zevin
wyd. Initium
rok: 2011
str. 264
Ocena: 4,5/6



Wraz z narodzinami człowieka rodzi się również jego pamięć. Nie jest to jednak ten rodzaj pamięci, który nazwać by można pamięcią całkowitą. Zwykle jest to ona wyrywkowa, fragmentaryczna, przypomina bardziej zbiór przypadkowych zdjęć niż spójny, dobrze obrobiony i zmontowany film. Jest ulotna. I tak, jak można stracić album z fotografiami, tak samo można utracić i ją. Ludzki umysł to bardzo skomplikowany mechanizm, który działa perfekcyjnie, ale nie zawsze tak, jakby można się było tego spodziewać. Przypuszczalnie dlatego pojawiają się luki w pamięci, wyblakłe obrazy i jedynie echa przebrzmiałych dawno wydarzeń. Wystarczy jednak odrobina wysiłku i dobrej woli, by umysł zapamiętał to, na czym najbardziej nam zależy. Przechowuje on później te wspomnienia w szczelnie pozamykanych szufladkach, które tworzą jedyne i niepowtarzalne archiwum ludzkiej egzystencji. Wszystko jest więc idealnie, dopóki los nie spłata nam figla i na schodach naszego życia nie postawi kubka z gorącą kawą. Chwila nieuwagi, pośpiech, roztargnienie… i ścieżki do tego archiwum zostają wymazane. Na jak długo i do jak wielkich zasobów? Tego niestety nikt nie jest w stanie przewidzieć.

Naomi Porter, główna bohaterka powieści Gabreielle Zevin, przyszła na świat w dość nietypowy sposób – w walizce po starej maszynie do pisania. No może niezupełnie tak było, ale właśnie moment i sposób jej porzucenia przez biologicznych rodziców sprawił, że początek jej życia kojarzony jest właśnie z tym wydarzeniem. Dla jej przybranych rodziców, Cassandry i Granta Porterów, jej pojawienie się stanowiło cud, ponieważ starania o własne potomstwo zakończyły się niepowodzeniem. Po przejściu przez żmudne formalności, kilkumiesięczna Naomi w końcu trafiła do miejsca, które nazwać mogła swoim domem. Dzięki starannemu wychowaniu i głęboko zakorzenionemu przekonaniu państwa Porter, iż dziecko powinno od najmłodszych lat wiedzieć, kim jest, nigdy nie przeżyła szoku związanego z przyswojeniem informacji, że została adoptowana. Kochała i wierzyła przybranym rodzicom tak, jakby byli tymi biologicznymi. Pewnego dnia, tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego, Naomi wraz ze swym najlepszym przyjacielem Willem rozpoczęła grę, która miała zaważyć na jej dalszych losach. Jeden rzut monetą i jedna do bólu szczera wypowiedź sprawiły, że to Naomi musiała wrócić po aparat. Jedno potknięcie później uleciały z jej głowy wspomnienia ostatnich czterech lat życia. I tak, w ciągu jednej chwili, okazało się, że nie ma przy niej jej matki, ojciec ewidentnie coś ukrywa a najlepszy przyjaciel Will, chłopak Ace i ratujący jej życie James, to zupełnie obcy ludzie. Czy skutki upadku będą trwałe? Czy Naomi uda się odzyskać pamięć? Czy zrozumie co wokół niej się dzieje? I co najważniejsze, czy rozpozna tę osobę, którą się w ciągu tych czterech lat stała? By się o tym przekonać koniecznie musicie sięgnąć po powieść Gabrielle Zevin pod intrygującym tytułem „Zapomniałam, że cię kocham”.


Na tę książkę czekałam od kilku miesięcy i za jej lekturę zabrałam się niemal natychmiast po jej otrzymaniu. Intrygował mnie nie tylko tytuł, ale przede wszystkim treść, jaką miała do przekazania autorka. I nie rozczarowałam się. Otrzymałam bardzo dobrze napisaną powieść, z przemyślanymi wątkami i jasnym przekazem dla czytelnika. Życie nie zawsze jest takie, jakiego byśmy pragnęli. Stawia na naszej drodze przeszkody, które potrafią nas zupełnie odmienić. Nic jednak nie jest zapisane niezmazywalnym mazakiem i zawsze można wybrać inną drogę i stać się zupełnie inną osobą. To właśnie przytrafiło się bohaterce, a amnezja, w pewnym momencie, okazała się być wybawieniem.

Choć powieść opowiada o życiu współczesnych, amerykańskich nastolatków, to na pewno nie jest skierowana tylko i wyłącznie do takiej grupy docelowej. Czasami perypetie i decyzje bohaterki mogą wydać się dziecinne, całość jednak wychodzi obronną ręką. Książka pochłania czytelnika bez reszty i sprawia, że czyta się ją jednym tchem. Zawarte w niej życiowe prawdy dają dużo do myślenia i pozostają z człowiekiem na dłużej. Pozycja zdecydowania warta przeczytania i ugoszczenia w domowej biblioteczce przez czytelników w każdym wieku.

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Initium za co bardzo dziękuję :)

5 komentarzy:

  1. Ja to znam z autopsji. Sam pow wpływem traumatycznego wydarzenia straciłem pamięć, a właściwie obszerne jej fragmenty. Nie ma nic gorszego niż świadomość tego że się traci pamięć. A stało się to w ciągu jednej nocy. Minęło parę lat i coraz więcej sobie przypominam. Nigdy nie byłem u specjalisty, ale ciągle czuję że nie wszsytko wróciło do normy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Od momentu jej ukazania się "cieknie mi ślinka" na jej widok. Jestem tej książki bardzo ciekawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tej autorki pierwszą książkę ,,Gdzie indziej'' i bardzo mi się podobała, dlatego mam nadzieję, że uda mi się również i tę książkę nabyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta książka zawiera w sobie naprawdę wiele. Niby prosta, niby dla nastolatków, a dotyka takich definitywnych prawd i oczywistości, których się na co dzień nie dostrzega.
    W trakcie czytania Twojej recenzji przypomniała mi się chwila, w której kończyłam czytać tę książkę - siedząc na ławce przy wieży ratuszowej na krakowskim Rynku, czekając na przyjaciółkę. Nawet nie wiem, czemu akurat to, tu i teraz mi się przypomniało, ale to bardzo miłe i refleksyjne wspomnienie - bo i refleksji po lekturze miałam sporo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę ja przeczytać, a teraz jestem nią jeszcze bardziej zainteresowana po takiej recenzji

    OdpowiedzUsuń