Że tak powiem zawitał u mnie pewien pudel :) |
Wpierw udaliśmy się na zwiedzanie Manhattanu |
Po podlaniu wszystkich drzewek pudel udał się do Sydney |
Nie mogliśmy również pominąć Londynu... |
... Ani tym bardziej Paryża |
Wyczerpani padliśmy na pobliskiej łące... |
a wieczorem spędziliśmy słodką chwilę na kanapie :) |
Narobiłaś mi ochoty na kisiel ! A ja nie mam żadnego ;P Dość długi ten spacer, ale jaki intensywny ;D Oczywiście czekam na Twoją opinie na temat książki pana Pawlaka ;)
OdpowiedzUsuńWow, gdzie ten piesek nie był, światowe zwierzę;)
OdpowiedzUsuńCzekam na wrażenia po przeczytaniu książki:)
Oj, mój pudelek też by się wybrał na takie dalekie spacery. Z pewnością, tym bardziej, że lubi podróżować autem, to i pewnie samolotem też. A te puzzle londyńskie spędzają mi sen z powiek od ładnych paru tygodni. Męczę się szczególnie z niebem, chociaż sam most też nie najłatwiejszy. Za to woda poszła mi jak z płatka. :)
OdpowiedzUsuńdo mnie jakoś Włóczykijka przestała zaglądać....może adres zgubiła :)
OdpowiedzUsuńAle się wywędrował ;)))
OdpowiedzUsuńJa kisielek mam i sobie go chyba zrobię ale to jutro. Ostatnio za to przygotowałam tacie koloryzujący, a on niczego nie świadomy zjadł go i potem chodzić z niebieskim jęzorkiem ;)0
@Dziewczynka - niedługo coś do Ciebie trafi :) Nie martw się ;)
Krajobrazowy Włóczykijek :)
OdpowiedzUsuńja swój właśnie wszamałam. Mniam :)
OdpowiedzUsuńJeeej... Zazdroszczę mu tej wycieczki ;)
OdpowiedzUsuńtuż przed zdjęciami autorka szybko układała te wszystkie puzzle:)
OdpowiedzUsuń