22 maja 2012

Czasem… („Czerwień rubinu” Kerstin Gier)


„Czerwień rubinu” Kerstin Gier
wyd. Egmont
seria: Trylogia czasu
rok: 2011
str. 344
czas:  8:18:14
Ocena: 5/6 


Czy zastanawialiście się kiedyś, jakby to było podróżować w czasie? Gdzie byście się przenieśli? Co zobaczyli? Kogo poznali? Co zmienili? Czy w ogóle mielibyście ochotę zmienić czas i znaleźć się nagle, z chwili na chwilę, w zupełnie innej rzeczywistości? Co by było, gdyby okazało się, że poruszanie się między poszczególnymi latami nie jest zbytnio skomplikowane, że jesteśmy w stanie to uczynić? Jak i czy, zmieniłby się nasz świat? Jeśli chcecie się dowiedzieć koniecznie sięgnijcie po Czerwień rubinu, a wcześniej zapoznajcie się z poniższa recenzją.

Gwendolyn Shepherd, szesnastoletnia, a w zasadzie szesnasto i pół roczna Angielka, żyje w dość… nietypowej rodzinie. Na co dzień chodzi do szkoły, spotyka się ze swoją szkolną przyjaciółką Leslie i stara się być maksymalnie normalną nastolatką. Na staraniach jednak poprzestaje. Bo przecież do wspomnianej „typowości” bardzo jej daleko. Nie każdy na korytarzach, ulicach i w pomieszczeniach spotyka duchy. Nie każdy żyje z ludźmi, których podstawowym tematem do rozmów jest gen podróży w czasie i jego nosicielka – uwielbiana przez wszystkich, noszona na piedestałach, kuzynka Gwendolyn – Charlotta. Choć dziewczyny różnią się niczym dzień i noc, mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Nie tylko pochodzą z tej samej rodziny, nie tylko dzielą dach, bo mieszkają w tej samej posiadłości, to jeszcze urodziły się niemal w tym samym dniu. To właśnie dzień narodzin dziecka przeświadcza o tym, czy będzie ono owym posiadaczem genu, czy też stanie się przeciętnym zjadaczem chleba. Niby tak niewiele, kilka godzin, a taka różnica. W końcu 8 października, to nie 7, prawda? No chyba, że… nie, tego Wam nie zdradzę. W każdym razie cała rodzina już od dłuższego czasu żmudnie wypatruje u Charlotte objawów mających świadczyć o tym, że nadchodzi jej pierwsze przeniesienie w przeszłość. Wszyscy uczuleni zostali na tę okoliczność i wiedzą, jaka rola została im w związku z tym przypisana. Ze względu na fakt, iż dziewczęta uczęszczają do jednej szkoły oraz jednej klasy, w trakcie nauki największy ciężar spoczywa na barkach głównej bohaterki, której niańczenie kuzynki wcale się nie uśmiecha. Ale cóż począć? Nie mając innego wyjścia Gwendolyn obserwuje codziennie Charlotte i wyczekuje, aż dziewczynie zrobi się niedobrze. Bo to właśnie mdłości zwiastują rychłe przeniesienie się w czasie. I w końcu nadchodzi ten dzień, w którym nastolatka słabnie i informuje kuzynkę, że to już – jest jej niedobrze i czym prędzej muszą udać się do domu. Bez zbędnej zwłoki obie opuszczają więc bramy szkoły i, wyjątkowo na piechotę, udają się do rodzinnej posiadłości. Niestety do przenosin nie dochodzi ani w drodze do domu, ani później tego dnia. Choć to może źle powiedziane, bo co prawda Charlotte nigdzie się w tym czasie nie udała, ale za to Gwendolyn… cóż, młodsza z kuzynek, ta która teoretycznie w żaden sposób przenieść się nie powinna, niespodziewanie co i rusz zmienia miejsca, a w zasadzie czas pobytu w danym miejscu. Dlaczego? Co takiego się wydarzyło, że los spłatał rodzinie dziewcząt takiego figla? Czyżby obie kuzynki zostały wyposażone w gen podróży w czasie? Czy to możliwe? A może przed laty wydarzyło się coś, co zmieniło życia obu nastolatek? Może słynny Isaac Newton pomylił się w obliczeniach? Może to nie 7-go października miało narodzić się to wyjątkowe dziecko? Może… a może nikt się nie pomylił? Cóż, żeby dowiedzieć się, co rzeczywiście miało miejsce, koniecznie musicie przeczytać pierwszą cześć Trylogii czasu, autorstwa Kerstin Gier.

Przyznam szczerze, że choć lubię książki paranormalne, to do tej akurat podchodziłam z początku dość sceptycznie. Dlaczego? Z tego najprostszego powodu, iż nie pociąga mnie ostatnimi czasy rozpoczynanie nowych serii. To zawsze wiąże się albo z zawodem (ciągnięcie historii przez kilka kolejnych części zwykle okazuje się nieciekawe), albo wręcz przeciwnie, z zafascynowaniem. To ostatnie jest o tyle niebezpiecznie, iż przywiązuje czytelnika. Zmusza go do zaopatrywania się w kolejne tomy, do wypatrywania informacji o następnych częściach, wczytywania się w nowinki i śledzenia losów bohaterów. Serie uzależniają i sprawiają, że czytelnik robi się bezbronny w obliczu braku kolejnej części danej historii w domowej biblioteczce. Moje szczęście w nieszczęściu w tym wypadku polega na tym, że książka strasznie mi się spodobała i już wiem, że zaliczyć mogę się do tej drugiej grupy. Zdecydowanie na plus jest również fakt, że wraz z pierwszą częścią książki (a w zasadzie audiobooka, bo to właśnie w takowy zostałam zaopatrzona), otrzymałam drugą. Mogę więc już wkrótce poznać dalsze losy Gwendolyn i dowiedzieć się, jak też potoczyło się jej życie. Moje nieszczęście tkwi w fakcie, iż trzeciej części w mojej biblioteczce  brakuje. Mam jednak nadzieję, że już wkrótce ją otrzymam J. Całość wciąga już od pierwszej linijki tekstu a w moim wypadku od pierwszych usłyszanych słów. Jak zwykle w przypadku audiobooka przekonałam się o tym, że słuchać go można jedynie pod warunkiem, że od razu przyspieszę go przynajmniej o 50 procent. Na początek. Mój mózg jakoś nie chce działać na wolniejszych obrotach. Bardzo polubiłam wykreowanych przez autorkę bohaterów. Oczywiście są i tacy, którzy od samego początku działają mi na nerwy, nie odnoszę jednak wrażenia, że nie powinni znaleźć się w danej powieści. Wręcz przeciwnie, bez względu na to, że za nimi nie przepadam, uważam, że i oni tworzą klimat tej książki, którą słuchałam dziś cały dzień jak zaczarowana. Powieść przeczytała Małgorzata Lewińska i muszę przyznać, że wyszło jej to niesamowicie. Miejscami odnosiłam wręcz wrażenie, że całość czyta kilka osób, wyraźnie wyczuwałam podział na rolę i nie miałam problemu z rozróżnieniem kto w danej chwili się wypowiada. Niestety ponownie zawiodłam się na samej formie wydania audiobooka. Wychodzę z założenia, że każda forma książki rządzi się swoimi prawami, ale i czytelnik ma jakieś prawa. Z tego co wiem, powieść zawiera na końcu spis, kto kim jest. W audiobooku tego zabrakło, a akurat w tej formie przekazu niezmiernie taka lista by się przydała. Skoro już została stworzona, to czemu nikt nie pomyślał, by dołożyć taką książeczkę do wersji audio? Przykre. Poza tym nie mam do więcej zarzutów (a ten jedyny, który mam odnosić się stricte do formy wydania a nie samej książki). Już nie mogę się doczekać, aż przeczytam (usłyszę) kolejną cześć serii, która zdecydowanie przypadła mi do gustu. Książka nadaje się zarówno dla młodych jak i trochę starszych czytelników. Fascynująca i pouczająca. Warta czasu, który należy na nią poświęcić. Polecam.

Za książkę, a w zasadzie audiobook, dziękuję Portalowi Duże Ka

7 komentarzy:

  1. Czerwień rubinu - stoi sobie u mnie na półce i czeka na swoją kolej . Kupiłam tą książkę ze względu na podróże w czasie które mnie fascynują. Mam ten sam problem co Ty , unikam już rozpoczynania nowych serii - a bynajmniej staram się bo czasem nieświadomie natnę się na I tom z cyklu :) Jeżeli chodzi o audiobooki to przyznam że u mnie się nie sprawdzają , po prostu się wyłączam - wole jednak papier :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. trylogia cały czas przede mną, ale bardzo chciałabym przeczytać te książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka za mną - jedna z ulubionych :) Zdecydowanie warta wszystkiego :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem już po "Czerwieni rubinu" i "Błękicie szafiru" i powiem tak - książki czyta się niesamowicie szybko, bo wiele się dzieje. Ja akurat każdą z nich czytałam w podróży i każdemu polecam, bo podróż zleciała mi w mgnieniu oka - ja po prostu podróżowałam sobie do innych czasów z Gwen i Gideonem ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam nie czytać, ale po twojej recenzji to sama nie wiem

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakiś miesiąc temu przeczytałam "Czerwień rubinu" - przyznaję, że byłam mile zaskoczona i nie mogę się doczekać, kiedy zdobędę pozostałe części Trylogii Czasu.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. "Czerwień rubinu" stoi u mnie na półce i czeka na swoją kolej, ale Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do nije przekonała:)

    OdpowiedzUsuń