„Dr@pieżca” Terri
Blackstock
wyd. Vocatio
rok: 2012
str. 312
Ocena: 4,5/6
Przyznam szczerze, że jakoś nie ciągnęło mnie do lektury Drapieżcy. Z
jednej strony jakoś odstraszała mnie okładka. Tak wiem, nie ocenia się po niej
książki. Ale przerażało mnie to wszędobylskie oko z wypustkami. Nawet teraz,
gdy nie patrzę na nią a jedynie wspominam, przechodzą mnie ciarki. Po drugie - tytuł
też nie zachęcał mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Jakoś wzajemnie gryzło mi
się to oko z drapieżnikiem. Gdyby nie te dwa czynniki nie widziałabym
absolutnie żadnego problemu z tą książką. Bo opis z obwoluty… tak, ten to
zdecydowanie powodował u mnie wzrost adrenaliny, przyspieszone tętno i chęć
umoszczenia się na kanapie z Drapieżcą. Ostatecznie, jak na porządnego
czytelnika przystało, odrzuciłam obiekcje wynikające z czynników zewnętrznych,
sięgnęłam po powieść i… przepadłam. Dosłownie. I narodził się we mnie strach.
Bo i ja mogłam zostać ofiarą drapieżcy. Dlatego? Jeśli chcecie się tego
dowiedzieć koniecznie przeczytajcie poniższą recenzję.
Ella Carmichael, czternastoletnia uczennica jednej ze szkół
mieszczących się w Huston nie miała za wiele szczęścia w swoim dość krótkim
życiu. Przed laty, podczas jej narodzin, zmarła matka dziewczynki. Dla jej
ojca, Davida, była to trauma z którą przez długi czas nie mógł się pogodzić.
Zapewne gdyby nie Krista, starsza siostra Elli, ta ostatnia nie zaznałaby w
życiu matczynej miłości. To siostra otoczyła ją opieką i to jej skrzydła
opatulały ją, gdy działo się coś złego. Taką przynajmniej Krista miała
nadzieję. Aż do dnia, gdy do jej drzwi zapukał policjant, z informacją, że znaleziono
ciało dziewczynki, odpowiadające rysopisowi jej zaginionej przed dwoma
tygodniami malutkiej siostry. Nie trzeba długo czekać, by przekonać się, to
właśnie Ellę jej oprawca zakopał w płytkim grobie, wcześniej porywając, gwałcąc
i katując. Strach ogarnia Huston, a Kristę opanowuje wściekłość. Bo dobrze wie,
kto odpowiada za śmierć jej siostrzyczki. I nie mam tu na myśli bestialskiego
mordercy, tylko tego, który stworzył portal GrapeVyne – Ryana Adkinsa. Według
dziewczyny sposób wykorzystywania portalu społecznościowego przez nastolatki
jest niedopuszczalny. Dzielą się na nim z setkami, a nawet tysiącami ludzi,
każdym szczegółem swojego życia. Wszyscy wiedzą kim są, gdzie są, w co są
ubrani, o której wychodzą do domu, do jakiej szkoły chodzą. Nie ma tajemnic.
Nie ma sfery prywatnej. Nie ma bezpieczeństwa. I właśnie o wzrost poziomu
ochrony nastolatków w sieci Krista chce walczyć z Ryanem. Czy jej się to uda?
Czy jeden z najbogatszych ludzi na świecie
znajdzie dla niej chwilę? Czy uda się jej przekonać go o słuszności swoich
poglądów? Czy zadziała na czas? Czy uda się jej w ten sposób ochronić inne
dziewczyny? Czy morderca przestanie grasować? A może wręcz przeciwnie,
dramatycznie wzrośnie liczba ofiar? Ja Wam tego nie zdradzę, jeśli chcecie
wiedzieć, jak skończy się ta historia, musicie sięgnąć po powieść Terri
Blackstock zatytułowaną złowieszczo – Drapieżca.
Czy wiedzieliście, że drapieżca to po angielsku predator? Ja jakoś
nigdy tego nie skojarzyłam. Predator był dla mnie zawsze predatorem, maszyną do
zabijania, nazwą własną zwierzaka znanego z filmów. Ze zwrotem drapieżca w
ogóle rzadko się spotykałam. Dopiero podczas lektury omawianej książki dowiedziałam
się, że oba te zwroty są swoimi odpowiednikami w różnych językach. To tylko
dowodzi tego, że człowiek uczy się przez całe życie.
Jak wspomniałam na początku wsiąkłam w tę powieść od pierwszego
napisanego przez autorkę zdania. Nie mogłam się opanować i czytałam ją w każdej
w miarę wolnej chwili. Lektura minęła mi więc w ekspresowym tempie. Całość
napisana została przystępnym językiem, czego absolutnie się nie spodziewałam.
Mimo informatycznego wykształcenia obawiałam się, że nie zrozumiem co autorka
ma do przekazania. Spodziewałam się zagmatwanej akcji i sporej ilości
niezrozumiałych dla mnie zwrotów. Dostałam bardzo fajną książkę z jasno
sprecyzowanym przekazem. Przyznam, że po jej lekturze przyjrzałam się
dokładniej własnym profilom na portalach społecznościowych. Czy nie ujawniam za
wiele? Czy nie jestem potencjalną ofiarą? Czy jestem bezpieczna w sieci?
Dokładnie taki efekt powinna wywołać ta książka. I taki wywołała. Przynajmniej u
mnie. Może i Was poruszy? Drapieżca ma oczywiście i słabsze punkty. Wydaje mi
się, że autorka nie przyłożyła się do zakończenia powieści. Cała akcja toczyła
się w konkretnym tempie, a tu nagle bęc i koniec. Kilka stron i już autor nie
ma nic więcej do powiedzenia. Według mnie to nie tak powinno wyglądać. Tym bardziej,
że autorka nie wyjaśniła wszystkich poruszonych w książce kwestii. Nie lubię
gdy powieść kończy się w ten sposób. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to
poruszająca i pouczająca lektura, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Polecam.
Za książkę dziękuję portalowi Zbrodnia w Bibliotece
Baza recenzji Syndykatu ZwB
Mnie się okładka tej książki spodobała... sama nie wiem, czemu :) A i książkę samą mam na oku od dłuższego czasu :)
OdpowiedzUsuńod dawna poluję na tę książkę, ale jakoś nie udaje mi się jej zdobyć :/
OdpowiedzUsuńKolejna zachęcająca recenzja. Coś w tym musi być ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o tej książce a już chcę ją mieć w swoich łapkach! A to wszystko "przez" Twoją recenzję! :D Dziękuję zatem! :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!