23 czerwca 2013

Konkursowo 15 - odsłona piąta

Ostatnio z lekkim poślizgiem, ale liczę, że mi wybaczycie :)

Oficjalnie ogłaszam rozpoczęcie piątej odsłony Konkursowa 15



Zadanie na ten tydzień wymyśliła ejotek:


Wymień 5 tytułów książek i napisz wraz z uzasadnieniem, dlaczego ich tytuły zupełnie do nich nie pasują, jakie powinny mieć nowe tytuły

Na wykonanie tego zadania macie tydzień, czyli do północy 03.07.2013. Na odpowiedzi czekam w komentarzach do tego postu, oraz na mailu sylwia.szymkiewicz@gmail.com (bo rozumiem, że nie chcielibyście na przykład zdradzać innym odpowiedzi :)). Decyzję, w jaki sposób i gdzie zaprezentujecie odpowiedzi pozostawiam Wam. Oczywiście wszystkie odpowiedzi zaprezentuję Wam przy okazji rozwiązania tej odsłony Konkursowa 15. 

Oczywiście będzie mi bardzo miło, jeśli zechcecie poinformować o konkursie na waszych blogach (choć nie jest wymagane ani to, ani posiadanie bloga do udziału w konkursie :)).

Przypominam o wciąż trwających odsłonach:

8 komentarzy:

  1. ejotek bardzo wymagające zadanie! Aż 5 tytułów... Bardzo jestem ciekawa wyników :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej. Będzie ciężko, ale mam nadzieję, że podołam... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, bo ja taka niezorientowana w zasadach tego konkursu - czy trzeba brać udział we wszystkich odsłonach, czy mogę tylko w tej? Miałabym parę pomysłów z tymi tytułami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musisz brać udziału we wszystkich odsłonach, ale zwycięzcy odsłon są punktowani i dopiero po zakończeniu Konkursowa przydzielone zostaną nagrody, zgodnie z ilością otrzymanych punktów

      Usuń
  4. W konkursie na 5 książek, które mają nietrafione tytuły nominuję:

    - "Uzdrawiająca siła śmiechu" Eleonore Hofner, Hans-Urlich Schachtner - książka ani przez moment nie spełniła oczekiwań, jeśli chodzi o wskazówki jak leczyć się śmiechem, gdzie szukać humoru w otaczającym świecie. Zamiast tego, kłębiło się w niej od frustrujących przykładów jak "terapeuci - specjaliści" prowokują klientów, aby ci zobaczyli, że są totalnie beznadziejni i wyszli z gabinetu z płaczem. Nowy tytuł: "Jak irytować i wchodzić na ambicję do granic ludzkiej możliwości"

    - "Jak szybko i skutecznie rzucić palenie" Dirk Treusch - mój tato, niegdyś nałogowy palacz, podszedł do książki i powiedział 'to niemożliwe", dlatego sugeruję tytuł "Jak spróbować rzucić palenie". To bezpieczniejesze dla autora, bo nie wywoła oburzenia wśród większości, której się nie uda.

    - "Sekret" Rhonda Byrne - po tak szumnie wychwalanej książce i po tym jakże tajemniczym tytule spodziewałam się szczęki opadniętej na samą podłogę. Dostałam tylko garść przykładów rzekomo szczęśliwych ludzi, którzy poznali sekret. Oczywiście, moim zdaniem, żaden z przykładów nie mógł być prawdziwy. Nowy tytuł? Może "Stek bzdur"?

    - "Zmierzch" Stephanie Meyer - być może intencje autorki były słuszne i tytuł odpowiada atmosferze książki, ale obserwując to, co się działo po jej wydaniu, stwierdzam, że lepszym tytułem byłoby co najmniej "Oświecenie". I to podwójne! Dla młodzieży, która odkryła, że wampiry to nie Hrabia Drakula i jego wysublimowane maniery, oraz dla autorów, którzy hurtowo zasiedli do swych biurek i mnożyli powieści typu paranormal romance.

    - "Defekt pamięci" Krzysztof Bielecki - książka tak zakręcona i pozornie niemająca sensu, naszpikowana dziwnymi nazwami i niekończącymi się zwrotami akcji, że aby ją zinterpretować, lub choćby w 1% zrozumieć trzeba mieć "Pamięć doskonałą", a nie "Defekt pamięci", dlatego proponuję ten piewszy tytuł jako nową nazwę tej powieści.

    Oczywiście, wszystkie zawarte w tym wpisie opinie są tylko moim skromnym zdaniem i mam nadzieję, że nikogo nimi nie uraziłam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wbrew pozorom znalezienie 5 niepasujących do treści książek tytułów nie jest wcale takie łatwe... Poszperałam jednak na półkach i znalazłam.

    "Czas miłości" Dorothey Benton Frank to zdecydowanie najgorszy z możliwych tytułów. Zupełnie nie pasuje do treści. Razem z okładką tworzy obraz uroczego romansidła, a traktuje o całkowicie innym rodzaju miłości. To "spowiedź" starej kobiety, która próbuje naprawić swoje błędy, które doprowadziły do rozpadu rodziny tzn. oddalenia się od siebie jej członków. To dowód na to, że miłość może zdziałać cuda - ale ta ciepła, rodzinna, a nie taka między kobietą a mężczyzną.

    "Pamiętne lato" Lesley Lokko - sama powiedz czy nie kojarzy się z lekką, przyjemną, niewymagającą lekturą? Mnie właśnie tak się skojarzył. To samo sugeruje okładka (znowu). Opis z tyłu książki także wprowadza w błąd. To bardzo krzywdzące dla autorki i jej książki, bo treść ma o wiele głębsze przesłanie, daje do myślenia i nie daje o sobie tak szybko zapomnieć jak inne letnie lektury.

    "Dziewczyny do wynajęcia" Ireny Matuszkiewicz. Co sugeruje tytuł? Chyba wszyscy mają te same skojarzenia - z kobietami "lekkich obyczajów". Książka o dwóch siostrach przyrodnich opowiada o czymś zupełnie innym. Nie mam pojęcia skąd ten tytuł, a przecież w tym przypadku nie można nawet mówić o błędzie tłumacza...

    "Czerwone liście" Paulliny Simons to jedna z moich ulubionych książek. Tu tytuł tak bardzo nie razi, ale ciągle mam w głowie ciało Kim w ... śniegu (więc skąd te liście?). Ponadto książka kojarzy się z książką Williama Faulknera pod tym samym tytułem. Myślę, że przez to trudno trafić na tę właściwą książką, a szkoda, bo warto ją przeczytać - no bo jak wyjaśnić fakt, że nikt nie szukał młodej, ładnej kobiety, która kilka dni leżała martwa pod śniegiem? Mnie to zaciekawiło...

    "Powrót do domu" Danielle Steel - to chyba najmniej niepasujący tytuł do treści, ale coś znaleźć musiałam :) Wybrałam go, bo "dom" kojarzy mi się z czymś dobrym, ciepłym, bezpiecznym, więc z góry zakładałam dobre zakończenie. Nie zwracałam, więc uwagi na subtelne symptomy, że coś może się nie udać. Mój błąd! Przez to, że nie nastroiłam się odpowiednio przepłakałam cały tydzień i nie mam tu na myśli zwykłego przygnębienia spowodowanego nieprzyjemnym zakończeniem, a prawdziwe morze łez. Nie potrafiłam przestać płakać! Miałam straszny żal do autorki, za to jak doświadczyła Gillian :(

    Ufff....

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko, to zadanie okazało się naprawdę trudne, bo od czasu rozpoczęcia nie wymyśliłam nic kreatywnego...

    1) "Więzień labiryntu" James Dashner: w tym przypadku tytuł pasuje do książki, ale (bo jakieś ale musi być, prawda? :)) cały czas zastanawiam się, dlaczego "więzień" jest tutaj uwzględniony jedynie w liczbie pojedynczej? Przecież była ich tam cała, pokaźna gromada! Czy nie lepszy byłby tytuł "Więźniowie labiryntu"? Ot, taka drobna zmiana.
    2) "Czarna Bezgwiezdna Noc" Stephen King: biorąc pod uwagę, że po opowiadaniach zawartych w tym niedużym zbiorze strach zasnąć, to nazwa "Czarna Bezsenna Noc" oddawałaby w całości klimat tej książki. Ba! Byłaby także skuteczną przestrogą dla niczego nieświadomych czytelników!
    3) "Ferydurke" Witold Gombrowicz: akurat ten niezrozumiały tytuł oddaje w całości bardzo skomplikowane przesłanie, ale uważam, że zabawnie było dodać dopisek "Ferdydurke - czyli jak wejść polonistom na głowę!". Oczywiście wiem, że to nie te czasy, ale no kurde! Jestem absolutnie pewna, że żaden człowiek nie rozgryzł jeszcze do końca "co tak naprawdę Gombrowicz miał na myśli". :)
    4) "Labirynt odbić" Siergiej Łukjaninenko: o ile słowo "labirynt" pasuje tutaj bez wątpienia, to dla "odbić" nie widzę tu miejsca, gdyż... ich tu zwyczajnie nie ma. Mamy tylko fałszywe postaci i nieprawdziwe wizje, ukryte pod grubą warstwą wirtualności. Myślę, że "Labirynt złudzeń" pasowałby tutaj jak ulał.
    5) "Strąceni" Gwen Hayes: książkę tę przeczytałam już dawno, ale wciąż moje oczy i uszy gryzie ten tytuł. Strącić można natrętnego robaka z ramienia, stracić można okruszki z jeansów, no i - na upartego - anioła z nieba, ale... "co ma demon do strącenia"? Myślę, że znacznie bardziej na korzyść powieści wpłynąłby tytuł "Straceni". Do dziś dnia mam nadzieję, że "Strąceni" to tylko głupia literówka...

    OdpowiedzUsuń
  7. 1. Christina Hachfeld-Tapukai „Miłość lwicy. Życie, które jest miłością i przygodą”. Książka opowiada o Afryce, o kobiecie, która zakochała się w wojowniku Samburu. Miłość faktycznie występuje w tej powieści, ma swe wzloty i upadki. Ale czy główną bohaterkę można nazwać lwicą? Chyba nie do końca. Przy najmniejszych problemach wymiotuje i nie potrafi zapanować nad emocjami. Jest jakaś rozchwiana. Niby kocha swego wojownika, a potem, pod wpływem narastających trudności, wchodzi w związek z innym. A lwica powinna opiekować się swym dobytkiem, a nie skakać jak pszczółka z kwiatka na kwiatek. Nadałabym tej książce tytuł „Gorące uczucie z mgiełką afrykańskich czarów”, gdyż właśnie magii było tam co niemiara.
    2. Reinhold Messner ”Na szczycie. Kobiety na górze”. Jakoś ten tytuł niewiele mówi o samej treści książki. Szczyt i góra to słowa niemalże tożsame, więc jakoś ten tytuł wewnętrznie się w sobie kłóci. Nie ma w nim polotu, ani jakiegoś sensu. Ale za to wydawca zaszalał i wypuścił tę książkę z dwiema różnymi wersjami okładek. Skoro są to eseje, dość ambitne i czasem trudne w odbiorze, to tytuł też powinien być jakiś poważny, np. „Kobieca emancypacja i zmaganie z górami najwyższymi”.
    3. Marian Keyes „Wakacje Rachel”. Ta książka niewiele ma wspólnego z wakacjami. Opowiada o dziewczynie, która jest uzależniona od narkotyków i zostaje zamknięta w odpowiednim ośrodku. Przechodzi przez wszystkie etapy walki z uzależnieniem. Nie jest to zabawa, relaks, rozrywka, tylko trudne zmaganie z własnymi słabościami. Nadałabym jej tytuł „Blask nadziei pośród destrukcyjnych pokus”
    4. Lisa Hoodless, Charlene Lunnon „Uprowadzone”. Tu według mnie tytuł jest zbyt prosty i trochę bazuje na sensacji. Zbyt nachalnie od razu podana jest tematyka. Chodzi o dziewczynki, które zostały porwane w drodze do szkoły i przez 4 dni gwałcone przez pedofila. Zatytułowałabym tę książkę tak: „Dziecięca niewinność w niebezpieczeństwie”.
    5. Piotr Szarota „Uśmiech. Instrukcja obsługi”. Jest to książka psychologiczna, a instrukcja obsługi bardziej kojarzy mi się z pralką, czymś nieprzyjemnym, co trzeba przeczytać, żeby nie było potem problemu w użytkowaniu sprzętu. Tak więc odczuwam tu pewien dysonans, zetknięcie dwóch przeciwstawnych odczuć – miłego uśmiechu i irytującej instrukcji obsługi. Nadałabym tej książce tytuł: „Uśmiech – nasz nieuświadomiony atut”.

    Konkurs ten traktuję jako zabawę i nie chcę wyjść bynajmniej na osobę zarozumiałą i czepliwą :) Nie jest też moim zamierzeniem urażenie kogoś. To tylko moje propozycje wynikające w odczuć jakie towarzyszyły mi przy lekturze tych książek :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Gosia
    dziecina1@o2.pl

    OdpowiedzUsuń