wyd. Sonia Draga
rok: 2012
str. 512
Ocena: 4,5/6
Szalone pościgi, huk wystrzałów i ukrywanie się w każdym dostępnym
miejscu należały w zasadzie do życia codziennego Cottona Malone’a. Przynajmniej
w czasach, gdy był agentem Departamentu Sprawiedliwości. Jak się jednak okazuje
przejście na tak zwaną „emeryturę”, które nastąpiło dwa lata wcześniej, nie
wprowadziło wielu zmian w jego egzystencji. Można się nawet pokusić o
stwierdzenie, że ilość wystrzelonych naboi, przepoconych w trakcie ucieczki
podkoszulków i przyspieszonych oddechów gwałtownie wzrosła w tym czasie. Trudno
to logicznie wytłumaczyć, ale prawdą jest, że zyskał on wówczas znacznie na
popularności.
Kolejne „zadanie” zastaje go w Kopenhadze, gdzie prowadzi antykwariat.
Pewnego majowego dnia jedna z pracownic poinformowała go, że ktoś zostawił dla
niego wiadomość. Niestety tajemnicza Chinka nie dodała, że wiadomość jest
pilna, dziewczyna stwierdziła więc, że nie ma pospiechu w przekazywaniu jej
szefowi. Jak się jednak okazało – niesłusznie. Adres strony internetowej,
znajdujący się na zostawionej notce, prowadził do transmisji wideo, która
rozpoczęła się natychmiast po jej załadowaniu. W pomieszczeniu, którego obraz
pojawił się na ekranie trwały właśnie tortury. Ludzka Ciało leżące na plecach
na drewnianej płycie, z ramionami nad głową, było skrępowane, przy czym głowa
znajdowała się niżej niż stopy. Głowa tej osoby obwiązana została ręcznikiem, a
zakapturzona postać polewała ją wodą. Trwało regularne podtapianie, którego
najlepsi agenci nie są w stanie przetrzymać. Już po chwili Cotton dowiedział
się, kim jest przetrzymywana osoba i przeraził się jeszcze bardziej.
Przemoczony ręcznik skrywał twarz bardzo bliskiej Malone’owi kobiety –
Cassiopei Vitt. Było oczywistym, że dziewczyna ma duże kłopoty. I na domiar
złego w całą sprawę wciągnęła i jego. Porywacz w zamian za Vitt zażądał
przedmiotu, który rzekomo przekazała byłemu agentowi. Problem polegał jednak na
tym, że tak naprawdę nic mu nie przekazała. W ostatnim czasie się nie widzieli,
ba, nawet nie rozmawiali ze sobą. Cottonowi nie pozostało więc nic innego – jak
czysta improwizacja, a w tym przecież sprawdzał się najlepiej. Jednak czy
standardowe postępowanie będzie w tej sytuacji skuteczne? Czy były agent
Departamentu Sprawiedliwości wyciągnie przyjaciółkę z tarapatów? Gdzie,
dlaczego i przez kogo Cassiopeia jest przetrzymywana? Jak potoczą się dalsze
losy tej dwójki? Skąd tytuł powieści? Gdzie tym razem zawędruje główny bohater
książki? By się tego dowiedzieć trzeba sięgnąć po powieść Steve’a Berry’ego
zatytułowaną Grobowiec cesarza.
Powieść zdecydowanie mi się spodobała. Choć domyślałam się, że książka
będzie pędzić w zdumiewającym tempie, to przebieg akcji i tak mnie zaskoczył. Grobowiec
cesarza złożony jest z kilkudziesięciu rozdziałów, przy czym każdy następujący
po sobie epizod opowiadany jest z innego punktu widzenia. Poznajemy więc myśli
i perypetie różnych bohaterów. Do tego w niesamowity sposób autor zaprezentował
historię Chin oraz dorobek kulturalny tego kraju. Muszę przyznać, że choć
zwykle tego typu odniesienia do przeszłości odrobinę mnie męczą, tym razem
jednak było zupełnie inaczej. Z zafascynowaniem czytałam o odkryciach
dokonywanych przez całe pokolenia Chińczyków, o których w Europie w danym
czasie nikomu nawet się nie śniło. Aż trudno uwierzyć, do czego dochodziły
poszczególne dynastie i jak później obracały wniwecz swoje własne wynalazki.
Grobowiec cesarza należy do serii powieści o Cottonie Malonie. Nie jest
ani pierwszą, ani ostatnią powieścią Steve’a Berry’ego traktującą o tym
bohaterze. Sama więc rzuciłam się na głęboką wodę sięgając po pozycję z samego
środka cyklu. Nie zawiodłam się jednak. Autor pisze w bardzo przystępny sposób.
Akcja, przynajmniej takie odniosłam wrażenie, za każdym razem dotyczy zupełnie
nowego wątku i jedynie luźno powiązana jest z tym, co wydarzyło się we
wcześniejszych częściach serii. Główni bohaterowie pozostają niezmienni, ich
losy są wciąż rozwijane. Dodatkowo autor dość często dokonuje swego rodzaju
wprowadzenia do wątku i nakreśla, co wydarzyło się wcześniej, czyli w
poprzednich odsłonach przygód Malone’a. Grobowiec cesarza jest więc powieścią
domkniętą, dzięki czemu czytelnik może sięgnąć po nią bez konieczności czytania
reszty serii, co jest zdecydowaną zaletą książki.
Powieść czyta się szybko bo akcja jest bardzo wciągająca. Zachęcam do
przeczytania Grobowca cesarza fanów autora, wielbicieli sensacji oraz osoby,
które chciałyby się dokształcić w zakresie historii Chin. Warto przeczytać.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Duże Ka i wydawnictwa Sonia Draga
Baza recenzji Syndykatu ZwB
dobrze, że nie trzeba znać poprzednich części, żeby móc zabrać się za tę książkę
OdpowiedzUsuńfajnie, bo mnie zainteresowała :)
uwielbiam Steva Berrego :)
OdpowiedzUsuń