16 lipca 2012

Dziecięce marzenia („Magiczne miejsce” Agnieszka Krawczyk)


„Magiczne miejsce” Agnieszka Krawczyk
wyd. SOL
rok: 2010
str. 288
Ocena: 4/6


Nawet nie pamiętam, kiedy wpisałam się na listę chętnych do przeczytania tej książki… i dlaczego. Pewnie wokół mnie było ciepło, upalnie, leniwie, a ja miałam ochotę przeczytać jakąś niezobowiązującą, odprężającą i lekką lekturę. To musiało być z rok temu, bo teraz mamy dokładnie taką pogodę, a do mnie przywędrowało Magiczne miejsce. To chyba znak, że czym prędzej powinnam po tę książkę sięgnąć. Tak też uczyniłam, tylko… czy słusznie? By się tego dowiedzieć musicie przeczytać poniższy tekst.

Witold Mossakowski, trzydziestopięcioletni sekretarz stanu w randze wiceministra to dość… ekscentryczny i zakręcony człowiek. Przynajmniej według mnie. Jednym z jego dziecięcych marzeń było posiadanie dużej połaci ziemi z wielkim, najlepiej zabytkowym domem. Dworem, ba, nawet pałacem. Któregoś dnia, w sprzyjających okolicznościach, podczas żywej dyskusji z jednym z przyjaciół, prawnikiem „od nieruchomości”, zwierzył się z tej dziecięcej mrzonki. Dość szybko zapomniał o tej „spowiedzi”, tak jak i na trzeźwo nie pamiętał, że w ogól kiedykolwiek chciał posiadać taką posiadłość. Jak się jednak okazało przyjacielowi zwierzenia te pozostały w pamięci. Gdy okazało się, że w zapomnianym przez świat miejscu, trzykrotnie na licytacji nie sprzedano pewnego dworu, Marek Wilczyński niezwłocznie skontaktował się z Witoldem. Miał oczywiście tylko jeden cel – przekonać kolegę, że jedynym słusznym posunięciem będzie zakup 100 hektarów postpegeerowskiego kawałka ziemi z pałacem i przyległościami. Dopiero później, gdy Witold zawitał już w progi niemal wyremontowanej posiadłości okazało się, że w skład tak zwanych „przyległości” wchodzi kościół i dom pewnej starszej pani. Bo oczywiście pan Mossakowski nie musiał nawet za długo się zastanawiać, by podjąć decyzję, że zakup tej nieruchomości to interes życia. Kilka miesięcy po tych wydarzeniach, gdy robotnicy już powoli kończyli swą pracę, Witold po raz pierwszy wyruszył do zapomnianej przez Boga i ludzi wioski Idy, gdzie miał w końcu poczuć się jak pan na włościach. W pierwszej kolejności, jeszcze nim ujrzał dwór, udał się do sołtysa, by odebrać klucze do jego nowego „domu”. I tam przeżył pierwszy szok. Bo sołtys, a w zasadzie sołtysowa, dalece odbiegała od postaci, jaką sobie wyobrażał. Zresztą całe to miasteczko w niczym nie przypominało tego, co myślał na jego temat nim do niego zawitał. Nie oznacza to jednak, że mu się w Idach nie spodobało. Ale jak się tam odnalazł, z kim się zaprzyjaźnił i jak mu się tam życie ułożyło niestety Wam nie powiem. Tego musicie dowiedzieć się sami, najlepiej sięgając po powieść Magiczne miejsce i zanurzając się w lekturze.

Książka była dokładnie taka jak się spodziewałam na początku. Lekka, przyjemna i nie obciążająca zbytnio umysłu. Idealna na upalne letnie popołudnia i wieczory, gdy człowiek nie ma ochoty obciążać mózgu zbyt wielkim wysiłkiem. Czyta się ją szybko, a nawet bardzo szybko. Strony przelatują przez palce i człowiek nawet nie zauważa, kiedy kończy lekturę. Język jakim posługuje się w powieści autorka jest nieskomplikowany, tak jak i fabuła, co dodatkowo ułatwia zadanie i przyswajanie książki. Choć może nie mogę zaliczyć tej książki do lektur, po które często sięgam, to jednak czasem zdecydowanie każdemu czytelnikowi przydaje się taki przerywnik. I mnie on był potrzebny. Zachęcam do przeczytania wszystkich tych, którzy mają ochotę odsapnąć przy niezobowiązującej powieści oraz tych, którzy najchętniej czytają komedie obyczajowe z delikatnym wątkiem kryminalnym.

Książkę przeczytałam dzięki akcji Włóczykijka

8 komentarzy:

  1. Ja uwielbiam tą ksiązkę:) Ma wszystko czego trzeba lekkiej książce: ciekawi, nietypowi bohaterowie, wątek przygodowy i humor:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i stwierdzam,że naprawdę magiczna.

    OdpowiedzUsuń
  3. też jestem wpisana w kolejkę do tej książki we "Włóczykijce", więc z pewnością przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. muszę najpierw skończyć czytać te, które mam ;) potem pomyślimy

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam wszystkie ksiażki Agnieszki Krawczyk- lekkie, sympatyczne, pogodne, idealne na poprawę humoru.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem na nią wpisana, ale się trochę obawiam czy mi się spodoba... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Może przeczytam !

    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń