18 grudnia 2011

Przywitanie przyszłości („Pożegnanie z przeszłością” Robyn Carr)


„Pożegnanie z przeszłością” Robyn Carr
wyd. Mira
rok: 2011
str. 272
Ocena: 4/6



Czasami, szczególnie w takie przygnębiające jesienne popołudnia jak ostatnio, nachodzi mnie chęć na jakąś odmianę. Zwykle przez kilka chwil zupełnie nie wiem, o co mi chodzi. Szybko jednak okazuje się, że pragnę odrobiny spokoju i większego niż zwykle luzu. Jednym słowem konieczny jest detoks kryminalny. Nie ma na to lepszego sposobu niż romans. Tym razem, w ranach jesiennego oczyszczania organizmu postanowiłam sięgnąć po powieść Robyn Carr zatytułowaną Pożegnanie z przeszłością. Czy pozwoliła mi ona radośniej spojrzeć na otoczenie? O tym postaram się powiedzieć poniżej.

Jeśli ma iść o szczerość, to z autorką, Robyn Carr, nie miałam wcześniej do czynienia. Nie sięgałam po jej wcześniejsze powieści i nawet nie wiem, czy takowe były. Nie wiedziałam więc na co się piszę i czego mogę się po pisarce spodziewać. Nie czytałam wcześniej recenzji Pożegnania z przeszłością i nie podglądałam informacji z obwoluty, a co za tym idzie nie miałam pojęcia o czym książka ma być. Zobaczyłam okładkę powieści oraz serię, do której wydawca ją zaliczył i uznałam, że to coś dla mnie. I w sumie słusznie, bo książka była dokładnie tym, czego chciałam w tej chwili. Miłym przerywnikiem pozwalającym spojrzeć na świat przez nieco zaróżowione szkła okularów.

Marcie Sullivan jest młodą wdową, której mąż zmarł rok wcześniej. Bobby, bo o nim mowa, był żołnierzem Marine Corps i został postrzelony podczas odbywania służby w Iraku. Do Stanów Zjednoczonych ściągnęła go dzielna i zdesperowana żona, która nie wyobrażała sobie życia bez niego. Nie spodziewała się jednak, że wszystko może się tak bardzo skomplikować. Postrzał, którego doznał Bobby na zawsze go unieruchomił i odciął od świata zewnętrznego. Kolejne lata jego życia bardziej przypominały wegetację niż przeżywanie w pełni każdej kolejnej chwili. Brak kontaktu z otoczeniem i konieczność korzystania z pomocy innych przy podstawowych czynnościach fizjologicznych to jedynie kilka bolączek, które zapewne męczyły w tym czasie Bobby’ego. Nie można jednak powiedzieć, że brakowało mu w tym czasie czegokolwiek. Rodzina w zupełności poświęciła się dla niego okazując i jemu i jego żonie pełne wsparcie i ogrom miłości. Jego śmierć była nieunikniona i sprawiła, że większa część rodziny odetchnęła z ulgą. Marcie, choć pogodziła się z losem, nie potrafiła znaleźć dla siebie miejsca. Praca jej nie cieszyła, a rodzina, choć wspierała ją w każdej decyzji, nie potrafiła dać jej tego, czego było jej brak. W niecały rok po śmierci Bobby’ego dziewczyna podejmuje decyzję, że chce odnaleźć Iana, najlepszego przyjaciela jej męża z wojska, dzięki któremu mężczyzna przeżył ostrzał. Niestety nie jest to jednak takie łatwe. Ślad po Ianie zaginął, nic nie dają setki wysłanych listów, wizyty na policji i kontakty z jego rodziną. Mężczyzna przepadł jak kamień w wodę. Marcie się jednak nie zraża i mimo wszystko postanawia go odszukać. Po miesiącu, dziesiątkach odwiedzonych wiosek i setkach przepytanych osób kończą się jej pieniądze na jedzenie, nocleg i paliwo. W miasteczku Virgin River Marcie niespodziewanie trafia na ślad Iana i wkrótce go odnajduje. Co wyjdzie z tego spotkania? Jaki wpływ wywrze ono na parę bohaterów? Czy Ian jest wciąż tym samym mężczyzną, który uratował Bobby’ego? Czemu mężczyźni zostali przyjaciółmi? I wreszcie, czemu byli żołnierze Marine Corps po skończonej służbie uciekają w głuszę? Tego, i nie tylko tego, dowiecie się sięgając po powieść Robyn Carr zatytułowaną Pożegnanie z przeszłością.

Przyznać muszę, że ta lektura nie wymagała ode mnie wielkiego wysiłku. Całość utrzymana została w lekkim, wesołym tonie. Bohaterowie, a w szczególności Marcie, mimo licznych przeciwności losu wciąż byli w stanie patrzeć na życie przez różowe okulary i wyciągać do otaczających ich ludzi pomocną dłoń. Akcja powieści jest płynna i umożliwia czytelnikowi spokojne jej zgłębianie. Pomimo tego, że do czynienia mamy z romansem, to niemal do końca nie wiadomo, jak potoczą się losy Iana i Marcie, co bardzo mnie ucieszyło. Dzięki temu z jeszcze większą przyjemnością czytałam Pożegnanie z przeszłością. Niektóre wydarzenia mające miejsce w powieści wydają się wybitnie mało prawdopodobne, a bohaterowie miejscami przypominają ideały. Mimo to całość sprawia miłe wrażenie i zdecydowanie umożliwia czytelnikowi zrelaksowanie się. Tak właśnie ta książka wpłynęła na mnie.

Polecam miłośnikom romansów, książek społeczno-obyczajowych oraz tym, którzy lubią popatrzyć na świat w nieco radośniejszych barwach.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Mira 

6 komentarzy:

  1. Oj coś dla mnie :)
    Muszę się za nią jak najszybciej zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. no tak pogoda za oknem nie nastraja do kryminałów, trzeba czegoś lekkiego, wrzucam na listę "do przeczytania"

    OdpowiedzUsuń
  4. czasami też lubię takie klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć klimaty te nie moje, to czasem w przypływach nostalgicznych uczuć, naprawdę lubię sięgnąć po takie rzeczy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie dla mnie, jednak wolę horrory, fantastykę i kryminały ;)

    OdpowiedzUsuń