16 kwietnia 2012

Tik tak, tik tak… („Dziedzictwo” Pam Jenoff)

„Dziedzictwo” Pam Jenoff
wyd. G+J Książki
rok: 2012
str. 264
Ocena: 5/6





Pam Jenoff zaliczam do grona moich ulubionych autorów. Pisze w bardzo przystępny sposób, a z powieści wychodzących spod jej pióra wypływa jakaś taka… prawda. Choć większość przedstawionych przez nią wydarzeń przeciętny śmiertelnik uznałby za mało wiarygodne, to jednak w trakcie lektury w zupełności wierzy się, że wszystko to miało miejsce w rzeczywistości. Do tego autorka posiada rzadką umiejętność łączenia ze sobą różnych gatunków literackich. A kto mnie zna ten wie, że tego przede wszystkim szukam w powieści. Czy i tym razem udało się autorce sprawić, że zakochałam się w jej książce? Przekonajcie się sami.

Po wielu perturbacjach, które miały miejsce w młodości Charlotte Gold, młoda prawniczka podjęła decyzję o swego rodzaju separacji od społeczeństwa. Oczywiście nie odizolowała się zupełnie i nie wyprowadziła się do samotni gdzieś w jakiejś afrykańskiej głuszy, ale ostrym cięciem skończyła z przeszłością. Zrezygnowała z prestiżowego stypendium, zostawiła pasjonujący ją kontynent, zapomniała o tym co w krótkim czasie osiągnęła i wróciła w rodzinne strony – do Filadelfii. Tam, zapominając o dotychczasowej ścieżce zawodowej, złożyła podanie o pracę i dość szybko została obrońcą z urzędu. Śmierć matki była tym wydarzeniem, które zapoczątkowało lawinę nieszczęść w życiu Charley. Przed laty, podłamana faktem rychłej utraty rodzicielki, oddaliła się od mężczyzny, którego kochała całym swym jestestwem. On nie był jej dłużny i jeszcze w trakcie trwania ich związku znalazł kobietę, która w każdym calu zaspakajała jego wymagania. Tak oto rozpadł się kilkuletni i, wydawałoby się dość stabilny, związek Charlotte z Brianem. W zasadzie trudno dziwić się dziewczynie, że postanowiła zupełnie zmienić swoje życie, by jak najszybciej zapomnieć o bolesnej przeszłości. W końcu co lepiej leczy rany od upływu czasu? Pozostawanie więc w tym samym miejscu, wśród tych samych ludzi niosłoby ryzyko, że lek nie zadziała dość szybko. Niestety, główna bohaterka powieści porzucając przeszłość zapomniała o jednej zasadniczej sprawie – nie rozliczyła się z nią. Przez co tak naprawdę nigdy nie zapomniała, nie wybaczyła, nie uleczyła złamanego serca. Kiedy więc pewnego dnia, tuż po rozprawie jednego z licznych klientów, Charlotte spotyka w swoim gabinecie ducha z przeszłości, nie jest w stanie zrozumieć co się dzieje. Czyżby Brian mimo upływu niemal dekady zmienił zdanie? Czyżby po tylu latach zrozumiał, że jedyną, prawdziwą miłością jego życia jest właśnie Charlotte? Może rozwiódł się z piękną żoną, która okazała się zołzą bo zrozumiał, że ślub z nią był błędem? A może… nie, to nie możliwe. Po tylu latach Brian nie może wciąż, tak jak Charlotte, rozpamiętywać i wspominać ich związku. Prawda? No niestety prawda. Bo Brian nigdy nie był na tyle sentymentalny, by to robić. Raz podjęta decyzja zostawała z nim już na zawsze i nie było od niej odwrotu. A teraz... cóż. Teraz Brian znalazł się w dość kłopotliwej sytuacji i bez pomocy doświadczonej i zawsze zaangażowanej Charlotte, najpewniej nie da sobie rady. Ma w końcu tyle pracy, tyle obowiązków, no i żonę na głowie. Nie ma się więc co mu dziwić, że niczym tonący chwycił się ostatniej deski ratunku i zwrócił o pomoc do byłej dziewczyny. Kto jak nie ona wybroni podejrzanego o kolaborację z nazistami Rogera Dykmansa, który za nic w świecie nie chce zeznawać i opowiedzieć co naprawdę wydarzyło się przed laty. Czy to możliwe, że brat wydał brata? Czy to w ogóle prawdopodobne, by jeden brat przez lata wojny dzielnie pomagał Żydom, a drugi bez żadnych skrupułów wydał członka rodziny? Czemu nie chce nic mówić? Dlaczego zamyka się w sobie na każde wspomnienie lat wojny? Jaki z tym wszystkim ma związek tajemniczy, ręcznie robiony zegar roczny? I gdzie można go znaleźć? Czy powrót do Europy odświeży pamięć Charlotte? Czy decyzja o pomocy Brianowi okaże się najgorszą z możliwych opcji? Czy może na drodze Charley stanie ktoś, kto wstrząśnie jej życiem u podstaw i sprawi, że kobieta ponownie ujrzy świat w kolorach? By się tego dowiedzieć koniecznie musicie sięgnąć po zdumiewające i trzymające w napięciu Dziedzictwo.

Najnowsza powieść Pam Jenoff, w przeciwieństwie do Prawie w domu i W sieci tajemnic nie opowiada o dzielnej agentce Jordan Weiss. Pomimo jednak zmiany głównego bohatera, autorka nie odchodzi od wybranego przez siebie schematu. Ponownie poznajemy kobietę, której życie nie oszczędzało. Po raz wtóry mamy okazję poznać historię zranionej i zamkniętej w sobie dziewczyny, która po małej szamotaninie z życiem postanawia coś zmienić. I ponownie jej się to nie udaje, a duchy przeszłości upominają się o to co ich. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy, że książka jest bardzo dobra i czyta się ją z zapartym tchem. Choć początkowo czytelnikowi niezwykle łatwo zgubić się w lawinie pojawiających się postaci, to już po chwili zaczyna rozumieć co się dzieje i po co autorka przedstawia losy kolejnych osób. Cała akcja rozpięta jest między rok 2009, kiedy to bohaterowie w poszukiwaniu odpowiedzi na dręczące ich pytania przemierzają Europę, oraz na czas przeszły, w zasadzie okres od 1900 roku aż do lat 70-tych XX wieku. Taka wędrówka w czasie i przestrzeni jest niezwykle interesująca i sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Mnie było bardzo trudno to zrobić, przez co w ostatnich dniach nieco niedosypiałam. Nie żałuję jednak ani chwili poświęconej tej książce. Tego typu literaturę uwielbiam i takie powieści czytać mogłabym codziennie. Całość napisana została w bardzo przystępny sposób a w głównych bohaterach nie da się nie zakochać. Zdecydowanie polecam.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa G+J Książki
Baza recenzji Syndykatu ZwB

3 komentarze:

  1. mimo, że wydaje się interesującą pozycją, póki co daruję sobie lekturę

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że jest to lektura warta przeczytania, będę o niej pamiętać:)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam "Dziewczynę komendanta" tej autorki. Książka wyjątkowo płytka i infantylna. Tak więc po "Dziedzictwo" nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń